Dodany: 29.07.2008 03:11|Autor: ania0302
Nie lubię nadawać tytułów czytatkom!
I nie mam natchnienia. Ale podobno mam być ładną (!) i doświadczoną (!) dziewczyną, a przecież mam dopiero dziewiętnaście lat... Nie umiem doradzać ludziom, są chwile, gdy nie potrafię z nimi rozmawiać, bywa i tak, że niektórych bardzo, ale to bardzo nie lubię. Mam wiele wad, nawet takich, o których tylko ja wiem. Otwieram się przed ludźmi, a czasem zupełnie niepotrzebnie.
Cholera, nie mam o czym pisać! I jak tu zostać pisarką ew. dziennkiarką?
Więc (i co z tego, że nie zaczyna się zdania od więc, ja zaczynam i w dalszym ciągu będę) siędzę przy otwartym na oścież oknie, gorąco jest, to otworzyłam, przecież nic w tym złego. Siedzę i próbuję coś napisać, a idzie mi to jak krew z nosa. Nudna jestem. Myślę o tym, jak pisał czy pisze Wharton. Podoba mi się jego pierwszoosobowa narracja. Fajnie to robi ( i co z tego, że słowo "fajnie" pochodzi z potocznego stylu, nic mnie to nie obchodzi). Nie muszę konstruować przeintelektualizowanych zdań i popisywać się eurudycją. Wharton to jest ktoś i koniec. Pisze dla ludzi, pisze dla mnie. Nie chciałabym go naśladować, co zrobić żeby jakimś durnym przypadkiem nie naśladować go nieudolnie? Już wiem, nie będę czytała więcej jego książek, bo mi w krew wejdzie i co, posądzą mnie jeszcze może o plagiat? O nie nie, nic z tych rzeczy. Ja nie dam się wrobić.
Jak żyć tu i teraz, jak to często powtarzam? Nie oglądając się za siebie i nie żyjąc przeszłością? Bo nawet jak spotykam się z koleżankami, to nazbyt często wspominamy to, co było. Jak staruszki. Zamykam okno, zimno się zrobiło. O czym to ja... Ach, no tak. Staruszki z nas. "A pamiętasz jak....?" I po co to wszystko? Po co, pytam się? Co mam zrobić, żeby moje życie tu i teraz nabrało kolorów? Ile razy tak było, że nabierało tego landrynkowego różu tu i teraz? No, przecież było tak! Co najmniej przez ostatni rok, albo i więcej. Więc cukierkowe życie mam! Ale cudnie! Och och och! I tak dochodzę do następnego wniosku: mam być podobno ładna, doświadczona, wiodę podobno wspaniałe życie - to z moich rozmyślań nie przy śniadaniu, tylko przed komputerem. Po drodze udało mi się kilka rzeczy, więc mam prawo się uśmiechnąć teraz. Brakuje tu tylko kogoś z aparatem fotograficznym, który chciałby zrobić mi zdjęcie i wtedy powiedziałaby: "uśmiech". Znając siebie wyszczerzyłabym zęby i wyszłabym na zdjęciu...ładnie, przecież jestem ładna. Jestem ładna, to inaczej wyjść nie mogę.
Zatem wszystko jest okej. Ładna, doświadczona o udanym życiu dziewiętnastolatka zdołała z siebie coś wykrzesać. Nawet i bez natchnienia można coś tam sobie napisać, jak widać (i czytać). Cudowne...
(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.