Dodany: 01.05.2008 18:45|Autor: aborygen
Bunt
Miejsce przypomina bibliotekę. Tak jakby ciemno(?), choć promyki przedzierają się przez kurz i osiadają na dawno nie używanych książkach. Wewnątrz, przy misternie rzeźbionym stoliku, stoi grupka osób cicho rozmawiających o "czymś". Przy drzwiach odwrócony do góry dnem kosz na śmieci imituje stolik, a towarzystwo przy nim zebrane wyraźnie akcentuje "nic".
Przy śmietniku:
-Dupa, dupa, dupa. Powiadając "dupa" mam na myśli "DUPĘ" właśnie! Nie pupe, nie odbyt, nie tyłek lecz właśnie...
-Bo dupa mi się śni a i na jawie ją widzę, o poeci! Kształtna jak me 18 książek dupa!
-A co, dupa, nie mam prawa, dupa, mówić, dupa? Jak nie, dupa, to niech mnie, dupa, bóg zbano-bano-ukaże!
Przy stoliku:
-Swędzi mnie bowiem ta część tylna niezwykle...
-Ależ która mocium panie?
-Ta niższa, niższa, mniej szlachetna...
-Ależ która dobrodzieju?
-Ciiii... Ależ, ależ. Ależ powiadam! Słowa mnie dochodzą, słowa nie przystające, nijako swojsko-obce, a w tym miejscu to już o zgrozo!
-Wszak prawda! Żeby tak tą część dolną nazwać haniebnie...
-? Ależ którą dolną, mocium panie?
-Tą niższą, niższą...
Jeden z "śmietnikowców" wstaje i powoli czerwona kredą rysuje granice "ich" terytorium. Spostrzegając to jeden z "ułożonych" czyni dokładnie to samo, tylko zielona kredą i nieco bliżej środka.
...a pomiędzy granicami małe żuczki cicho po książki drepczą...
(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.