Dodany: 01.04.2008 10:13|Autor: szahnamee

Książki i okolice> Książki w ogóle

2 osoby polecają ten tekst.

Co sądzicie o wulgaryzmach w literaturze pięknej?


Wulgaryzmy w literaturze skutecznie mnie odstraszają. To dlatego nie przeczytałam Masłowskiej... Czasem wulgaryzmy są potrzebne - wymaga tego tematyka lub stylizacja na język (np."blokersów") Czasem niektórzy autorzy wplatają brzydkie słowa bez wyraźnej potrzeby, no może tylko po to by podkreślić emocjonalny stosunek, ale przecież w literaturze pięknej powinny znaleźć się inne środki by osiągnąć ten efekt.
Chciałabym wiedzieć, że czy wśród miłośników książki jest ktoś, kto szuka w literaturze pięknego języka...
Wyświetleń: 23476
Dodaj komentarz
Przeczytaj komentarze
ilość komentarzy: 66
Użytkownik: Anna 46 01.04.2008 12:57 napisał(a):
Odpowiedź na: Wulgaryzmy w literaturze ... | szahnamee
Wulgaryzmy? Zdecydowanie NIE.
Wyjątek stanowi środowisko i tematyka książki; chociaż to też mnie odrzuca i niewiele książek z rzucanym "mięsem" mam na koncie.
Ach i jeszcze dopuszczam coś takiego ptzy spointowaniu dobrego dowcipu, ale też nie w każdym towarzystwie. :-)
Użytkownik: edward56 01.04.2008 14:27 napisał(a):
Odpowiedź na: Wulgaryzmy w literaturze ... | szahnamee
Właśnie po ostatniej dyskusji nad "dozwolone 18+", przymierzam się do napisania czytatki na ten temat.
Użytkownik: dot59Opiekun BiblioNETki 01.04.2008 17:38 napisał(a):
Odpowiedź na: Wulgaryzmy w literaturze ... | szahnamee
Rozumiem, że wulgaryzmy czasem muszą się w tekście znaleźć. W końcu trudno przypuszczać, że np. żołnierze na froncie w sytuacjach ekstremalnych używają wykrzykników w rodzaju "kurka wodna!", albo że osoby z półświatka pewne części ciała i czynności nazywają tak, jak stoi w podręczniku seksuologii. Normalny człowiek też czasem zaklnie.
Niemniej jednak znakomitą większość treści można wyrazić bez użycia plugawego słownictwa, dlatego do białej gorączki doprowadza mnie np. faszerowanie takowym poezji (kiedyś na ten temat stworzyłam czytatkę). Doświadczam też przykrego uczucia, gdy autor, który potrafi używać bogatgo, wyrazistego języka, ładuje między wiersze "jak leci" rozmaite paskudztwo, spodziewając się najwidoczniej zaszokować czytelnika (vide M.Gretkowska - kobieta pełna erudycji i dowcipu, za której tekstami przepadałabym, gdyby nie właśnie wepchane tu i ówdzie bez potrzeby różne pochodne "ch..a", "j...nia" itd.) i/lub wzmocnić w nim przekonanie, że zepsucie świata doszło już tak daleko (vide M.Houellebecq, którego właśnie "mam na tapecie"). Czytam takie rzeczy, bo uważam, że "nic, co ludzkie, nie jest mi obce", ale na odtrutkę potem sobie biorę jakąś rzecz piękną, kształtną, nie skażoną brudem, np. coś Kapuścińskiego, albo Prousta, albo Woolf...
Użytkownik: Sznajper 01.04.2008 17:48 napisał(a):
Odpowiedź na: Rozumiem, że wulgaryzmy c... | dot59Opiekun BiblioNETki
"trudno przypuszczać, że np. żołnierze na froncie w sytuacjach ekstremalnych używają wykrzykników w rodzaju "kurka wodna!""

Wczoraj w jednym opowiadaniu przeczytałem jak dzielny wojak:
"- A niech to! - zaklął siarczyście." :) I to była niestety parodia niezamierzona. Po przeczytaniu której opowiadanie odłożyłem.
Użytkownik: reniferze 01.04.2008 21:38 napisał(a):
Odpowiedź na: "trudno przypuszczać... | Sznajper
Zaklął siarczyście, ja nie mogę, toż to doskonałe jest! <roftl>
Użytkownik: AnnRK 08.04.2008 21:10 napisał(a):
Odpowiedź na: "trudno przypuszczać... | Sznajper
Sznajperku, ja wiem, że to cytat, ale wylgaryzmy tego rodzaju powinno się zastąpić gwiazdkami! Toż to skandal, żeby tak mocne słowa raziły w oczy kulturalnych Biblionetkowiczów. ;-)
Użytkownik: Sznajper 09.04.2008 08:05 napisał(a):
Odpowiedź na: Sznajperku, ja wiem, że t... | AnnRK
Gwiazdki nie pomagają, tylko wzmagają wyobrażnię. Przykład:

"O żeż k****! A żeby to *** k****! A niech to ****** *******! I ******* **** p********** mać!"


I niech ktoś powie, że spod gwiazdek wyczytał to:

"O żeż kurka! A żeby to gęś kopła! A niech to dunder świśnie! I motyla noga płaskostopa mać!"

:P
Użytkownik: Czajka 09.04.2008 08:21 napisał(a):
Odpowiedź na: Gwiazdki nie pomagają, ty... | Sznajper
Sznajper, Tobie chyba te sprawozdania tak wzmagają wyobraźnię. :D
A słyszałeś, jak baca wyszedł przed szałas, przeciągnął się i krzyknął "Jaki piękny dziś dzień!"?
Użytkownik: Sznajper 09.04.2008 08:40 napisał(a):
Odpowiedź na: Sznajper, Tobie chyba te ... | Czajka
Heheheh, słyszałem. :D

"- Ahoj baco, co robicie??
- Ahoj was to obchodzi!!"
Użytkownik: Czajka 09.04.2008 02:08 napisał(a):
Odpowiedź na: Rozumiem, że wulgaryzmy c... | dot59Opiekun BiblioNETki
U Prousta też jest jedno słowo na ka. Co prawda jedno na siedem tomów, ale zawsze. :)
Kiedy przeczytałam w Twojej wypowiedzi o rzeczy pięknej, nie skażonej brudem, to od razu przypomniał mi się Marcel czekający w Sodomie przed przybytkiem kelnera Alberta (omatko, tak on miał na imię?) albo Franciszka zabijająca kurczaki.
Ale co ja właściwie chciałam powiedzieć. Acha, tak sobie myślę, że świat jest nadpsuty tu i ówdzie i wielki pisarz o tym wie (nawet Małgorzata Musierowicz wie, że w śmietnikach cuchnie) i o tym wspomina mniej lub więcej. Chodzi o to, moim zdaniem, żeby być prawdziwym. Natomiast pozostaje jeszcze podstawowy problem czy poza tym (ewentualnym brudem) coś jeszcze w danej książce jest, czy to jest dobre i czy my chcemy to czytać.
Użytkownik: dot59Opiekun BiblioNETki 09.04.2008 16:08 napisał(a):
Odpowiedź na: U Prousta też jest jedno ... | Czajka
Chodziło mi o to, że zawsze dominującym wrażeniem z lektury Prousta pozostanie np. precyzja i urok opisów, czy trafność przemyśleń, a nie owa jedna nieszczęsna "k" (której nb. nie zauważyłam, słowo honoru!) czy też sceny z panem Charlus czatującym na "zwierzynę", zresztą całkiem niewinne w porównaniu z tym, jak o podobnych sprawach potrafi mówić współczesna literatura; natomiast niektóre pozycje są tak gęsto naszpikowane "ch..ami" czy innymi ozdobnikami, że są one w stanie zaćmić pozytywne wartości dzieła. Ja w zasadzie nigdy nie rezygnuję z lektury z powodu samych wulgaryzmów (inna sprawa, że w ogóle rzadko rezygnuję z lektury - chyba że nudna jak flaki z olejem...), i gdybym np. czytała powieść o rosyjskich żołnierzach w Afganistanie, to w porządku, mogą rzucać czym chcą i ile chcą, bo inaczej byłoby to zafałszowanie prawdy - ale jeśli takim językiem przemawia narrator zewnętrzny, nie widzę dla tego uzasadnienia.
A Proust na szczęście nie przemawia. Chce mi się wrócić do niego już po niespełna roku, ale najpierw muszę zdobyć ten brakujący I tom...
Użytkownik: Czajka 13.04.2008 06:16 napisał(a):
Odpowiedź na: Chodziło mi o to, że zaws... | dot59Opiekun BiblioNETki
Ja wiem, powiedziałabym nawet, że (dla mnie) pierwsza jest trafność przemysleń i obserwacji na tle uroku opisów.
Tylko ja, i dotyczy to nie tylko spraw językowych, zżymam się zawsze (wiem, trochę na wyrost) na określanie Prousta jako nieskażonego.
Uważam to niesprawiedliwe w przypadku pisarza takiej miary. A zżymam się pewnie dlatego, że właśnie ogólnie pokutuje taki obraz Prousta - jako wyrafinowanego, koronkowego estety, który przechadza się oderwany od rzeczywistości i zachwyca głogami. A u Prousta właśnie rzeczywistość jest jak najbardziej. Tam księżna mówi jak księżna, a służąca prostym językiem z błędami.
Ja "k" zauważyłam, bo wprawiła mnie w taki wstrząs, jak może dziesieć nie wprawiłoby mnie u Masłowskiej.
Sado-maso niewinne? Hihi. Ale to prawda, oszczędził nam szczegółów, na mnie jednak ta mroczna strona zrobiła piorunujące wrażenie, może właśnie przez kontrast z tym pięknem sztuki i natury.
Też mi się chce do niego wrócić, zwłaszcza że czytając niedawno Swanna po raz trzeci znowu zauważyłam ile nie zauważyłam, a nawet jeśli zauważyłam, to zaraz zapomniałam.
Użytkownik: Bozena 13.04.2008 08:05 napisał(a):
Odpowiedź na: Ja wiem, powiedziałabym n... | Czajka
:(
Użytkownik: Bozena 13.04.2008 08:43 napisał(a):
Odpowiedź na: Ja wiem, powiedziałabym n... | Czajka
"Tylko ja, i dotyczy to nie tylko spraw językowych, zżymam się zawsze (wiem, trochę na wyrost) na określanie Prousta jako nieskażonego."

Przynajmniej tutaj, Czajko, w biblioNETce nie doczytałam się od lat trzech, żeby ktokolwiek pisał wprost i określał Prousta "jako nieskażonego." Możliwe, że masz inne doświadczenia, i stąd Twoje "zżymanie".:(

Wszyscy jesteśmy ludźmi. Nikt nie jest idealny.

Proust miał niebywałą odwagę (jak na tamten czas), żeby temat Sodomy i Gomory, także wyrażeń uznanych za wulgarne, poruszyć; poza nielicznymi wyjątkami, ale u miernych pisarzy, spotykało się tego rodzaju tematy, lecz jako pisarz doskonały Proust pierwszy - w literaturze francuskiej - sięgnął do niego niemal wprost, także dlatego sięgnął, dziś wiem to, żeby uwolnić i siebie od poczucia winy.

Myślę, że wokół nas jest nadto brudu, dlatego w literaturze - ja osobiście - piękna poszukuję. I Proust jako jeden z nielicznych to piękno daje, i na tym mu zależało, żeby właśnie dawać je innym. Inną sprawą są jego trafne psychologicznie, i nie tylko... przemyślenia.
Użytkownik: Czajka 13.04.2008 10:29 napisał(a):
Odpowiedź na: "Tylko ja, i dotyczy... | Bozena
Och, Olgo. Całkiem nie to miałam na myśli. Albo to co miałam wyraziłam nie tak.
Ja wiem, że rozmawiamy tutaj tylko o wąskim aspekcie (aczkolwiek ważnym), czyli wulgarnym języku i dlatego moja reakcja była trochę przesadna, ale, jak wspomniałam, zareagowałam tak, ponieważ pojęcie nieskażony uważam za krzywdzące.
Nieskażony (pytanie teraz co przez to obie rozumiemy) dla mnie w odniesieniu do literatury to obraz nieprawdziwy. Jest to piękno wyidealizowane, posągowe i zbyt piękne.
Ja też szukam w książkach piękna, ale potrzebuję prawdy. Proust podaje nam prawdę w sposób piękny.
A prawda o człowieku jaka jest, każdy widzi. Jasna i ciemna i może to właśnie jest piękne.
Gdyby Proust pisał tylko o jasnych stronach, nie wiem czy byłby moim ulubionym pisarzem. Sądzę że nie.
Ale on pisał pięknie o człowieku takim, jaki on jest w jego wszystkich zaletach i słabościach. To miałam na myśli, mówiąc "skażony".
Przykład Sodomy podałam tu jako najbardziej rzucający się w oczy, oczywiście można wymieniać również inne słabości.
Użytkownik: Bozena 13.04.2008 11:03 napisał(a):
Odpowiedź na: Och, Olgo. Całkiem nie to... | Czajka
"...ponieważ pojęcie nieskażony uważam za krzywdzące."

A kto używał takiego pojęcia? Ktoś z nas tutaj, czy w Twoim otoczeniu, czy może w literaturze? O to mi chodzi. Myślę, że niczego nie można uogólniać. I stąd mój komentarz.

A trudno mi było wiedzieć co miałaś na myśli, Czajko.

Oczywiście, jak mało kto - Proust pisał o WSZYSTKIM. I nikt tutaj nie kwestionował tego. A wszystko: to także słabości...
Użytkownik: Czajka 13.04.2008 11:49 napisał(a):
Odpowiedź na: "...ponieważ pojęcie... | Bozena
"biorę jakąś rzecz piękną, kształtną, nie skażoną brudem, np. coś Kapuścińskiego, albo Prousta, albo Woolf..."
Do tego fragmentu wypowiedzi Dot się odniosłam.
"Szła swoim drobnym krokiem, entuzjastycznym i nerwowym, zależnym od różnych podniet, jakie rodziły w jej duszy upojenie burzą, potęga higieny, niedorzeczność mojego wychowania oraz symetria ogrodu raczej, niż nie znana jej troska, aby fioletowej spódnicy oszczędzić plam błota, pokrywających ją do wysokości, która zawsze była dla pokojówki w równym stopniu rozpaczą co zagadką."
W stronę Swanna, Marcel Proust

O to mi tylko chodziło, że Proust doskonale wiedział, że jeżeli wychodzi się w deszcz spacerować do ogrodu, to wraca się w ubłoconej spódnicy. I nie udawał, że jest inaczej, mimo że zapewne nieskażona spódnica jest piękniejsza od ubłoconej.

I zawsze dla mnie Proust jest ważniejszy jako głosiciel prawdy o człowieku (a jest to jedna z bardziej przygnębiających prawd jaką znam) niż jako wyrafinowany esteta pięknie przybliżający nam sztukę, czy naturę. Może zresztą nie tyle ważniejszy, ale równie ważny. No, w każdym razie, uważam, że nie można tego pomijać. Stąd mój protest.
Użytkownik: Bozena 13.04.2008 12:20 napisał(a):
Odpowiedź na: "biorę jakąś rzecz p... | Czajka
Oj, Czajko, Czajko... Nie odpowiedziałaś na pytanie. Czy Ty myślisz, że ja na przykład nie wiem, że obłocona spódnica jest mniej piękna od nieobłoconej, o której pisał Proust?

Może rzeczywiście nie potrafię czytać i rozumieć dobrej literatury. Dziękuję Ci.
Użytkownik: Bozena 13.04.2008 13:34 napisał(a):
Odpowiedź na: "biorę jakąś rzecz p... | Czajka
I jeszcze dla jasności:

"biorę jakąś rzecz piękną, kształtną, nie skażoną brudem, np. coś Kapuścińskiego, albo Prousta, albo Woolf..."

Jeśli do tych słów, które napisała Dot., odnosisz odpowiedź (bo stwierdziłam poprzednio, że nie odpowiedziałaś mi), Czajko, na moje pytanie: kto używał pojęcia, że Proust jest nieskażony? to doprawdy... Chyba każdy dokładnie wie (ten, kto przeczytał Poszukiwanie) co wyrażają słowa Doroty, a Ona najlepiej. I to w kontekście całego Jej komentarza każdy wie. I trudno aby także i Jej tłumaczyć różnicę pomiędzy spódnicą nieobłoconą a obłoconą w dziele Prousta, czy podobnego cokolwiek...
Użytkownik: Czajka 15.04.2008 09:19 napisał(a):
Odpowiedź na: I jeszcze dla jasności: ... | Bozena
Olgo kochana, właściwie chciałam się tylko jeszcze odnieść do czytania wielkiej literatury, bo właśnie to leży u źródła naszych różnych opinii i nie określiłabym tego w żadnym wypadku jako umiejętność ale sposób. Tak zresztą, jak o tym mówił sam Proust, że daje nam narzędzie do patrzenia na świat i to w jaki sposób ktoś przez to narzędzie patrzy zależy od niego samego. I właśnie to, moim zdaniem, jest zaletą wielkiej literatury, że można ją odczytawać w wieloraki sposób.
Ja wiem doskonale (a raczej tak sądzę), co miała na myśli Dorota mówiąc o tym, że po lekturze Prousta pozostaje poczucia piękna. I Ty też masz takie odczucie.
A dla mnie w Poszukiwaniu są dwie rzeczy - jedna z nich to piękno Sztuki. I Sztuka u Prousta jest nieskażona, może lepiej brzmiałoby słowo - nieskazitelna. Katedry, muzyka, żółta ściana, freski. I tak jak Narrator opisywał babkę - im więcej sztuki nad rzeczywistością (kiedy wybierała mu fotografie) tym lepiej.
Natomiast druga rzecz, czyli ludzie razem z ich cechami, uczuciami. I trudno mi o tym świecie powiedzieć, że jest on nieskazitelny. Czy można powiedzieć, że Franciszka jest nieskazitelna i jej język jest nieskazitelny? Czy miłość w Poszukiwaniu jest nieskazitelna?
Ja osobiście (i oczywiście bardzo subiektywnie i, bardzo być może, że błędnie) odczytałam ten fragment wypowiedzi jako zaliczenie Prousta do grupy nieskazitelnych estetów, co uważam za krzywdzące dla niego i zawężające. Oczywiście sposób w jaki opisywał głogi mnie zachwyca i zniewala, to ci pisał o muzyce jest genialne ale największą odwagę wykazał w opisaniu ludzi.

Bardzo mi jest przykro, Olgo, jeżeli moim komentarzem zostałaś urażona, ta rozmowa dała mi wiele do myślenia.
Użytkownik: Bozena 15.04.2008 10:30 napisał(a):
Odpowiedź na: Olgo kochana, właściwie c... | Czajka
Pytałam, Czajko, KTO mówił, że Proust jet "nieskażony"? I tylko tyle.
Nie odpowiedziałaś dotąd. Jeśli miałaś mnie na myśli, bo twierdzisz teraz, że różnimy się w ocenie, proszę, wskaż miejsca, w których tak powiedziałam (napisałam). Bo i dodajesz:

"... bo właśnie to leży u źródła naszych różnych opinii". Co?

Skąd możesz wiedzieć, co zostaje we mnie po lekturze Prousta? Gdzie jest ta moja "różna" opinia?
To, o czym napisałaś teraz i przedtem, a co tylko oddala od bardzo prostej odpowiedzi na bardzo proste pytanie jest, delikatnie mówiąc, nieporozumieniem, Czajko. To tak, jakbyś mi tłumaczyła, że po zimie - wiosna być musi, jak ze spódnicą właśnie.

Tutaj akurat, nie było rozmowy między nami, nie rozwijałam dyskusji, tutaj zadałam tylko pytanie: kto "uważa Prousta jako nieskażonego"?

Po co zaciemniać istotę - rozwijając prawdy tak oczywiste, po co, Czajko?

Pozdrawiam Cię, Kochana Czajko, serdecznie.

PS.
Nie powiedziałam, Czajko, że jestem urażona. Oczekiwałam tylko nieuogólniania jakichś sądów. Bo jestem wielbicielką Prousta, i Ty o tym wiesz akurat, i uogólnione stwierdzenie zmotywowało mnie do zadania pytania. I tylko tyle.


Użytkownik: Czajka 15.04.2008 11:10 napisał(a):
Odpowiedź na: Pytałam, Czajko, KTO mówi... | Bozena
Olgo kochana, jakbyśmy we mgle były. :)
To Dot stwierdziła w swojej wypowiedzi, do której się odniosłam i którą cytowałam, że Proust jest nieskażony i dlatego do niego sięga. Chyba że miała na myśli co innego, a ja ją źle zrozumiałam.
Wniosek, że różnimy się w ocenie wyciągnęłam z Twojej smutnej emotki. Może zresztą nie w ocenie ale w odbiorze, w odczuciu.
Co zostaje w Tobie po lekturze Prousta wywnioskowałam z Twojej wypowiedzi: "Myślę, że wokół nas jest nadto brudu, dlatego w literaturze - ja osobiście - piękna poszukuję. I Proust jako jeden z nielicznych to piękno daje, i na tym mu zależało, żeby właśnie dawać je innym. Inną sprawą są jego trafne psychologicznie, i nie tylko... przemyślenia."
Napisałaś wprost czego poszukujesz i co on daje.
Pytałam, czy Franciszkę określiłabyś jako nieskazitelną? Ale nie odpowiedziałaś. :)
U źródła naszych różnych opinii leży czytanie, sposób czytania, nie umiejętność. Bo ja jego przemyśleń nie traktuję jako "inną sprawę" tylko zasadniczą albo równorzędną.
I tak jak pisałam wcześniej, Proust przede wszystkim daje mi prawdę nad pięknem i prawda ta nie jest ani za bardzo piękna, ani optymistyczna. Jego prawda o miłości i przemijaniu jest dla mnie wstrząsająca.

Ale, Olgo, co ja uogólniam? Odniosłam się do konkretnego stwierdzenia. I co jest prawdą oczywistą? Że Proust pisał o wszystkim? Zapewniam Cię, że, niestety, nie jest to prawda oczywista dla wszystkich.

Ja Cię też bardzo pozdrawiam.


Użytkownik: Bozena 15.04.2008 12:02 napisał(a):
Odpowiedź na: Olgo kochana, jakbyśmy we... | Czajka
Przeczytaj, Czajko, od początku swoje wypowiedzi, i nie odwracaj - istoty, proszę. Nie rozciągaj mojej próby wskazania Tobie o co pytałam, na dalsze moje stwierdzenia o pięknie, i tak dalej... Nie wmawiaj mi tego, czego nie powiedziałam. "Innej sprawy" - nie miałam zamiaru rozwijać, oczekując najpierw na odpowiedź.

Emotka dotyczyła Twojego zdania, że "zżymasz" się na określenie Prousta "jako nieskażonego". Tutaj jest proste uogólnienie Twoje. Więc zapytałam: kto uważa?

Tylko tyle, i wciąż tylko to.
Użytkownik: Bozena 15.04.2008 12:58 napisał(a):
Odpowiedź na: Olgo kochana, jakbyśmy we... | Czajka
Czajko, jest mi bardzo dziwnie, bardzo, bowiem wiele pracy włożyłam i ja tutaj, i tu w B.,lecz nie w tym wątku, są moje przemyślenia - sporo nawet - dotyczące tak dzieła Prousta, jak i Jego. A Ty stąd (z tego wątku) wnioski wysnuwasz o różnicy w "sposobie czytania" (cokolwiek to oznacza - nie znasz mojego, i czy Twój akurat optymalny jest?), o różnicy w opiniach na podstawie emotki. Czy nie prościej byłoby Ci napisać, na samym początku: tu i tam pisałaś tak a tak, więc dlatego się "żżymam na określanie Prousta nieskażonym". Jeśli o czymś nie piszę, to nie oznacza, że nie widzę tego.

O Franciszce można było nam rozmawiać potem, bo próbowałam najpierw uzyskać odpowiedź na pytanie. Uważasz, że nie dla wszystkich są oczywiste stwierdzenia Twoje? Ale pisałaś jakby w odpowiedzi na mój komentarz, a - dla mnie akurat - oczywiste są. I musiałaś to wiedzieć. Ja już grzecznie podziękuję, Czajko. Ta rozmowa akurat - nie wyszła nam. Mam wrażenie, że zbyt pochopne wnioski wyciągasz, nad-interpretując, jak i zdania z kontekstu. A tak proste zadałam pytanie.
Użytkownik: Czajka 15.04.2008 14:41 napisał(a):
Odpowiedź na: Czajko, jest mi bardzo dz... | Bozena
Nie uważam swojego określenia o "zżymanie się na widok" za uogólnienie, tylko za stwierdzenie faktu. Na Twoje pytanie, Olgo, odpowiedziałam juz kilkakrotnie.
Co wmówiłam Ci takiego czego nie powiedziałaś?
Nigdy nie uważałam i nigdzie nie twierdziłam, że mój subiektywny i indywidualny (jak wielokrtonie to zaznaczyłam) sposób czytania jest optymalny.
Niestety, stopień prostoty moich wypowiedzi nie zależy od oczekiwań moich interlokutorów ale od moich miernych umiejętności wyrażania swoich myśli.
I masz rację, rozmowa nam nie wyszła i najlepiej będzie ją zakończyć, zwłaszcza, że, z jednej strony pewne rzeczy powinnam wiedzieć a pewnych nie powinnam i bardzo mnie to myli.
Pozdrawiam i przykro mi.

Użytkownik: Bozena 15.04.2008 16:21 napisał(a):
Odpowiedź na: Nie uważam swojego określ... | Czajka
Faktu? W którym miejscu ten fakt? W którym miejscu odpowiedziałaś wiele razy? Jeśli ta odpowiedź odnosi się do fragmentu tekstu Dot.? - to ja już o tym tutaj właśnie pisałam.

W uogólnieniu tego faktu mieści się i moja osoba, i o tym mowa, o tym, by nie przypisywać mi tego, czego nie powiedziałam.

Żeby mówić o różnicach w opiniach, trzeba je znać. I z Twojej wypowiedzi, zapytuję tylko, a nie twierdzę, czy Twoja jest optymalna.

Może rzeczywiście nie powinnaś wiedzieć (żeby Ci się nie myliło) po tak wielu dyskusjach wzajemnych między mną a Tobą (nie w tym wątku), a w ogóle w B., ale takie łapanie za słowa jest drogą donikąd. I niech tak zostanie.

Użytkownik: dot59Opiekun BiblioNETki 15.04.2008 19:04 napisał(a):
Odpowiedź na: Faktu? W którym miejscu t... | Bozena
Kochane dziewczyny, przykro mi, że moja może nie najbardziej precyzyjna wypowiedź stała się powodem do dyskusji, której chyba żadna z Was nie chciała.
Aby nie było powodu do nieporozumień, jeszcze raz wyjaśnię, że zaliczając "W poszukiwaniu..." do rzeczy "nieskażonych brudem" (w dodatku z błędem; niestety jakoś ciężko mi się po kilkudziesięciu latach pisania "nie" z przymiotnikiem oddzielnie nauczyć
odwrotnej reguły) nie miałam zamiaru przylepiać Proustowi łatki przeintelektualizowanego estety, który dostrzega wokół siebie tylko same śliczności. Broń Boże! Zresztą dwojga pozostałych wymienionych autorów również za takowych nie uważam. Miałam natomiast zamiar podkreślenia, że nawet pisząc o ludzkich ułomnościach, chorobach, brzydocie, można używać języka pełnego, ekspresyjnego, nie wykorzystując jednak tego, co w nim najszpetniejsze.
Użytkownik: Bozena 15.04.2008 19:22 napisał(a):
Odpowiedź na: Kochane dziewczyny, przyk... | dot59Opiekun BiblioNETki
I dokładnie tak, dokładnie, odczytałam, Dot. Dokładnie (także i o tym jest w moim komentarzu wcześniejszym). Nie miałam tutaj żadnych wątpliwości. Moja emotka, powtarzam, dotyczyła tylko "zżymania się (Czajki) na określanie Prousta nieskażonym", a że niejasna wydać się mogła ta emotka, to w chwilę potem (za kilka minut) konkretne pytanie zadałam: kto tak uważa?

Konkretne. A konkretna odpowiedź mogłaby inaczej rozwinąć dyskusję. Stało się.:(


Użytkownik: Czajka 16.04.2008 07:51 napisał(a):
Odpowiedź na: I dokładnie tak, dokładni... | Bozena
Ale ile razy musiałabym konkretnie odpowiedzeć, żeby inaczej rozwinąć dyskusję?
Użytkownik: Czajka 16.04.2008 07:55 napisał(a):
Odpowiedź na: Kochane dziewczyny, przyk... | dot59Opiekun BiblioNETki
Dot, w żadnym wypadku nie przypisuj sobie winy, bo równie dobrze teraz powinien czuć wyrzuty sumienia wynalazca Internetu. A o Prouście to już dawno nie rozmawiamy.

Omatko, to naprawdę TY użyłaś tego sformuowania? Strasznie się zaskoczyłam.
Przepraszam, ale taka surrealistyczna wymiana zdań zawsze wprowadza mnie w lekko sarkastyczny nastrój.
To powiedziałam ja, Czajka. Ja to powiedziałam. Ja użyłam sformuowania sarkastyczny.
Użytkownik: Czajka 16.04.2008 07:48 napisał(a):
Odpowiedź na: Faktu? W którym miejscu t... | Bozena
Jeżeli piszę, że "zżymam się na stwierdzenie" to to jest zakomunikowanie faktu. I nie ma w nim mowy o żadnym uogólnieniu, a dostrzeżenie w nim przez Ciebie swojej osoby jest już nie tyle nadinterpretacją co nadużyciem. Podobnie jak "siedzę pod drzewem" jest prostym stwierdzeniem faktu i jeżeli ktoś twierdzi, że owo drzewo to lipa (oczywiście może), to robi to na swoją własna odpowiedzialność. Natomiast oczywiście, jasnym jest dla mnie, ze drzewo nie oznacza wszystkich drzew na świecie i stąd moja śmiała teza, że nie można w takim przypadku mówić o uogólnieniu.

Pozwolę sobie zacytować wybrane fragmenty z naszej rozmowy, bo to dosyć ciekawa wymiana zdań i mam nadzieję, że to cytowanie nie zostanie przez Ciebie poczytane za łapanie Cię za słowa ani za wmawianie w Ciebie czegoś. Jest to tylko moja próba zrozumienia o co chodzi. Nieudana jednak.

"W którym miejscu odpowiedziałaś wiele razy?"
Pytanie Twoje, Olgo, brzmiało "A kto używał takiego pojęcia?"

Użytkownik Zorganizowane Poszukiwanie (Czajka) 2008-04-13 11:49:52 napisał(a):
"biorę jakąś rzecz piękną, kształtną, nie skażoną brudem, np. coś Kapuścińskiego, albo Prousta, albo Woolf..."
Do tego fragmentu wypowiedzi Dot się odniosłam.

Użytkownik Olga (Bozena) 2008-04-13 13:34:26 napisał(a):
Jeśli do tych słów, które napisała Dot., odnosisz odpowiedź (...) to doprawdy...

[Przykro mi, ale własnie do tych i nie wiem co miałaś na mysli w owym "doprawdy"]


Użytkownik Zorganizowane Poszukiwanie (Czajka) 2008-04-15 09:19:45 napisał(a):
Ja osobiście (i oczywiście bardzo subiektywnie i, bardzo być może, że błędnie) odczytałam ten fragment wypowiedzi


Użytkownik Olga (Bozena) 2008-04-15 10:30:47 napisał(a):
Pytałam, Czajko, KTO mówił, że Proust jet "nieskażony"?


Użytkownik Zorganizowane Poszukiwanie (Czajka) 2008-04-15 11:10:25 napisał(a):
To Dot stwierdziła w swojej wypowiedzi, do której się odniosłam i którą cytowałam, że Proust jest nieskażony i dlatego do niego sięga.

Użytkownik Olga (Bozena) 2008-04-15 12:02:02 napisał(a):
zapytałam: kto uważa?

Użytkownik Zorganizowane Poszukiwanie (Czajka) 2008-04-15 14:41:02 napisał(a):
Na Twoje pytanie, Olgo, odpowiedziałam juz kilkakrotnie.

Użytkownik Olga (Bozena) 2008-04-15 16:21:56 napisał(a):
W którym miejscu odpowiedziałaś wiele razy?


Wydawałaby się - proste pytanie "Kto?" i prosta odpowiedź "Dot", ale widać nic nie jest takie proste, na jakie wygląda, a sytuacja, w kótrej Kłapouchy kręci się w wodzie w kółko a Puchatek rzuca w niego kamieniami, żeby go wychlupnąć częściej wystepuje w przyrodzie, niżby nam się wydawało.


Czy Ty, Olgo, nie dostrzegasz sprzeczności w tym co piszesz? Że nie znam Twoich opinii, więc nie powinnam się wypowiadać i że powinnam je znać po wielu dyskusjach, więc też nie powinnam się wypowiadać, bo to oczywiste? W sumie to i tak wszystko jedno, bo i tak zalecenie jest jedno.

W związku z tym, że ta dyskusja została sprowadzona do zarzucania mi różnych niemiłych rzeczy, co, przyznam, niezbyt mi się podoba i, doprawdy, pogoda w tej chwili niezbyt sprzyja spacerom, chciałam tylko jasno podkreślić, że niczego nie uogólniałam, nie wmawiałam nikomu czegoś, czego nie powiedział, nie łapię nikogo za słowa i (staram się) nie nadinterpretować i nie odwracać istoty.

I ponieważ dotarłam (ja osobiście) do punktu, w którym czuję konieczność tłumaczenia funkcji znaku zapytania i co wtedy można, powinno albo nie powinno się zrobić, to, faktycznie, niech tak zostanie.
Ja już nie odważę się podjąć z Tobą wymiany zdań nawet o pogodzie, żeby jej nie zaciemniać oczywistymi stwierdzeniami.
Użytkownik: Bozena 16.04.2008 12:30 napisał(a):
Odpowiedź na: Jeżeli piszę, że "zż... | Czajka
Użytkownik dot59 2008-04-09 16:08:22 napisał(a):

Chodziło mi o to, że zawsze dominującym wrażeniem z lektury Prousta pozostanie np. precyzja i urok opisów, czy trafność przemyśleń, a nie owa jedna nieszczęsna "k" (której nb. nie zauważyłam, słowo honoru!) czy też sceny z panem Charlus czatującym na "zwierzynę", zresztą całkiem niewinne w porównaniu z tym, jak o podobnych sprawach potrafi mówić współczesna literatura; natomiast niektóre pozycje są tak gęsto naszpikowane "ch..ami" czy innymi ozdobnikami, że są one w stanie zaćmić pozytywne wartości dzieła. Ja w zasadzie nigdy nie rezygnuję z lektury z powodu samych wulgaryzmów (inna sprawa, że w ogóle rzadko rezygnuję z lektury - chyba że nudna jak flaki z olejem...), i gdybym np. czytała powieść o rosyjskich żołnierzach w Afganistanie, to w porządku, mogą rzucać czym chcą i ile chcą, bo inaczej byłoby to zafałszowanie prawdy - ale jeśli takim językiem przemawia narrator zewnętrzny, nie widzę dla tego uzasadnienia.
A Proust na szczęście nie przemawia. Chce mi się wrócić do niego już po niespełna roku, ale najpierw muszę zdobyć ten brakujący I tom...

Użytkownik Zorganizowane Poszukiwanie (Czajka) 2008-04-13 06:16:07 napisał(a):

Ja wiem, powiedziałabym nawet, że (dla mnie) pierwsza jest trafność przemyśleń i obserwacji na tle uroku opisów.
Tylko ja, i dotyczy to nie tylko spraw językowych, zżymam się zawsze (wiem, trochę na wyrost) na określanie Prousta jako nieskażonego.
Uważam to niesprawiedliwe w przypadku pisarza takiej miary. A zżymam się pewnie dlatego, że właśnie ogólnie pokutuje taki obraz Prousta - jako wyrafinowanego, koronkowego estety, który przechadza się oderwany od rzeczywistości i zachwyca głogami.
----
"Ja wiem..."
____
To wszystko.
Sarkastyczne słowa Twoje z trudem czytałam. One mówią wiele. Decyzję Twoją szanuję i podzielam w pełni.
Użytkownik: carmaniola 15.05.2008 13:04 napisał(a):
Odpowiedź na: Użytkownik dot59 2008-04-... | Bozena
Łomatko! Ale mi miejsce wypadło! Trudno. Nie chciałam bazgrolić pod książkami. Olgo, rzuć okiem, proszę: [artykuł niedostępny]
Użytkownik: Bozena 17.05.2008 08:26 napisał(a):
Odpowiedź na: Łomatko! Ale mi miejsce w... | carmaniola
Dziękuję, Carmaniolo.

Koniecznie muszę zwrócić Ci książkę.:)
Użytkownik: Flowenol 01.04.2008 18:20 napisał(a):
Odpowiedź na: Wulgaryzmy w literaturze ... | szahnamee
Uważam, że nie ma absolutnie znaczenia, jakimi słowami autor się posługuje. Ważne jest tylko,by nie popaść w sztuczność, pretensjonalność, grafomanię. Na tej samej zasadzie patrzę podejrzliwie na teksty naszpikowane słownictwem typu deontologiczny, edukty, imponderabilia czy np. aprohairetyczny :)
Chodzi wyłącznie o umiar i proporcje. Wulgaryzmy to słowa, które swojego znaczenia/wymowy/formy nabrały przez społeczne usankcjonowanie. Przeżywanie tego, że tekst ma trochę "kurew" jest być może (zależy od tekstu) jakąś kontynuacją tej społecznej gry-sygnalizowanie swojej czystości, nieskazitelności, itd. Mnie takie coś wręcz mierzi, bo to sztuczne. To nie ma żadnego znaczenia.
Warto powtórzyć sobie wyraz "kurwa" ze 30 razy, wtedy pod koniec uderzy nas zdziwienie, że tak naprawdę to tylko jakieś dwie sylaby, jakieś dźwięki, które zresztą np. z nieco innym akcentem w innym kraju zrozumiane byłyby zupełnie inaczej.

Zaznaczam tylko, że moja wypowiedź tyczy się wyłącznie literatury. Na ulicy człowiek nie wychodzi raczej poza swoje społeczne role i tam wręcz głupio byłoby nie wyciągać wniosków z tego, że ktoś przesadza z 'ubarwianiem' swojej wypowiedzi - człowiek osadzony w kontekście społecznym i podejmujący tę grę samopotwierdzania siebie, musi się liczyć z tym, że będzie nagrodzony lub ukarany zgodnie z jej regułami. Ale książki to coś więcej, to jakiś nośnik uczuć i myśli. Gra inteligencji i wyobraźni. Jeżeli nie potrafimy odebrać jej poza codziennymi kontekstami, tzn. że jesteśmy pospolici.
A książki Masłowskiej tak czy siak byłyby przeraźliwymi gniotami.
Użytkownik: edward56 01.04.2008 19:33 napisał(a):
Odpowiedź na: Uważam, że nie ma absolut... | Flowenol
Pozwolę sobie dodać jeszcze do Twojej wypowiedzi, że książka, powiem ściślej, język jakim została napisana jest nośnikiem kultury narodowej. Jest to jeden z powodów, dlaczego zawsze i wszędzie należy dbać o jego czystość. Przez stosunek do poprawności i czystości językowej, wyrażamy nasz osobisty stosunek do naszej kultury. Wyszło to dość patetycznie, ale jak podpowiadają doświadczenia historyczne, jest wiele w tym prawdy.
Użytkownik: falkor 20.05.2008 11:33 napisał(a):
Odpowiedź na: Pozwolę sobie dodać jeszc... | edward56
Warto jednak pamiętać, że kultura narodowa to nie to samo, co kultura osobista. Ta pierwsza może czasem charakteryzować się brakiem tej drugiej.
Użytkownik: Smutny 01.04.2008 22:34 napisał(a):
Odpowiedź na: Wulgaryzmy w literaturze ... | szahnamee
Ja szukam, błyskotliwego dowcipu, myśli, postaci. Styl, piękny, bogaty język bez treści, która czasem wymaga wulgaryzmów, są tylko pustymi dodatkami. Książka napisana niedobranym, mało wiarygodnym językiem to dla mnie pusty zlepek zdań, kicz – wytworzony na potrzebę bufonowatych „cnotek” i państwa Dulskich.
Użytkownik: Ala O. 03.04.2008 14:41 napisał(a):
Odpowiedź na: Ja szukam, błyskotliwego ... | Smutny
Nie przeszkadzają mi wulgaryzmy w literaturze pięknej. Czytam "Miłość w czasach zarazy" i tam trafiające się wulgaryzmy są absolutnie na miejscu. Język książki pozostaje na najwyższym poziomie literackim (przynajmniej dla mnie). Przywoływano tu książki D. Masłowskiej. U niej wulgaryzmy nie irytowały mnie, natomiast bełkot literacki - bardzo.
Użytkownik: MagdaEureko 08.04.2008 19:33 napisał(a):
Odpowiedź na: Wulgaryzmy w literaturze ... | szahnamee
Czasami wulgaryzmy są potrzebne, by wyrazić jakąś postać czy wagę sytuacji, ale jeśli przewijają się ciągle przez strony książki, to nawet nie szokują, ale... nużą.
Użytkownik: exilvia 08.04.2008 19:58 napisał(a):
Odpowiedź na: Wulgaryzmy w literaturze ... | szahnamee
Ja też szukam pięknego języka, ale chyba co innego on dla mnie oznacza. W ogóle nie zwracam uwagi na wulgaryzmy - naprawdę u Masłowskiej czy u Houellebecqa one występują? Nie zwróciłam uwagi - widocznie dobrze się wpasowały w całość i były potrzebne. Oboje zresztą świetnie piszą i pewnie dlatego umknął mi taki szczegół. A może to dlatego, że wulgaryzmy to bądź co bądź kwestia konwencji i nic więcej.
Użytkownik: oyumi 08.04.2008 21:18 napisał(a):
Odpowiedź na: Ja też szukam pięknego ję... | exilvia
Exilvio, myślę dokładnie tak samo.
Użytkownik: verdiana 08.04.2008 21:55 napisał(a):
Odpowiedź na: Exilvio, myślę dokładnie ... | oyumi
I ja. :-)
Użytkownik: oyumi 08.04.2008 22:09 napisał(a):
Odpowiedź na: I ja. :-) | verdiana
:-).
Użytkownik: Marie Orsotte 08.04.2008 20:48 napisał(a):
Odpowiedź na: Wulgaryzmy w literaturze ... | szahnamee
Niech sobie będą - tj. wulgaryzmy - ale uzasadnione treścią. Wielostronicowe bluzgi są jak dla mnie próbą sztucznego "unowocześnienia" tekstu.
Użytkownik: dansemacabre 08.04.2008 21:23 napisał(a):
Odpowiedź na: Niech sobie będą - tj. wu... | Marie Orsotte
Podpisuję się pod tą opinią. Czasem dosadny wulgaryzm jest bardziej na miejscu w książce, niż najpiękniejsze słowo. Nie jestem pedantem - purystą językowym. Gdybym miał omijać wulgaryzmy, nie przeczytałbym nawet połowy z książek, które mnie zainteresowały.
Użytkownik: modeleda 16.06.2008 12:26 napisał(a):
Odpowiedź na: Niech sobie będą - tj. wu... | Marie Orsotte
sztuczne "unowocześnienia" to częsty argument przeciwników wulgaryzmów, np. mojej byłej nauczycielki polskiego, lecz dla mnie taki argument wart jest co najwyżej funta kłaków. Mnie dobrze rzucone przez bohatera książki przekleństwo często rozśmiesza.
Użytkownik: jakozak 09.04.2008 09:11 napisał(a):
Odpowiedź na: Wulgaryzmy w literaturze ... | szahnamee
Zdecydowanie nie lubię i uważam, że ten, kto ich używa ma kłopoty z dobraniem właściwych określeń.
Użytkownik: Lenia 09.04.2008 09:26 napisał(a):
Odpowiedź na: Zdecydowanie nie lubię i ... | jakozak
Zdecydowanie lubię. Bo lubię jak w książce jest prawdziwie i szczerze o rzeczywistości, a rzeczywistość jest taka że chyba nie znam osoby która nigdy nie przeklina. (Z kim ja się zadaję ;))
No dobra nie zawsze lubię ;) Ale mi nie przeszkadza nigdy.
Użytkownik: Edycia 09.04.2008 10:28 napisał(a):
Odpowiedź na: Zdecydowanie lubię. Bo lu... | Lenia
A to nie może być rzeczywiście szczerze, bez przeklinania?
Ja tam święta nie jestem, jak trzeba to sypię...,
ALE...w literaturze, nie zawsze lubię czytać wulgaryzmy. Chodzi mi o to, że jeżeli książka jest napisana nieprzeciętnie, to ku.. i chu...itd nie razi mnie aż tak bardzo, a nawet nadaje treści dobrej pikanterii.
Beznadziejnie żałosne teksty, przeplatane przeklinaniem nudzą mnie i przeszkadzają, powodując jakiś mętlik w głowie, Lenia ty tego nie czujesz???
Użytkownik: Lenia 09.04.2008 21:20 napisał(a):
Odpowiedź na: A to nie może być rzeczyw... | Edycia
W niektórych przypaadkach to mi się zdaje że nie może być szczerze i autentycznie bez przeklinania.
Czy ja wiem, chyba nie "spotkałam" żadnej książki aż tak beznadziejnej czy żałosnej. A nawet jeśli, to głowę mam mocną i żaden mętlik w niej nie powstaje, kiedy coś mi się nie podoba w książce.

Tak z tego co czytałam, to chyba nie znam żadnej książki w której obecność wulgaryzmów "byłaby nieuzasadniona", jak to tu się wyraża. Co to właściwie znaczy że obecność ta jest uzasadniona albo nie, moim zdaniem skoro są to jest uzasadniona. Przecież chyba żaden autor nie pisze w książce ku- i chu- dlatego że miał kaprys zrobić coś "złego". Skoro pisze to raczej wymaga tego opisywana sytuacja czy jakoś tak...
Użytkownik: bastet78 16.04.2008 21:59 napisał(a):
Odpowiedź na: Zdecydowanie lubię. Bo lu... | Lenia
Najwięcej wulgaryzmów spotkałam w ostatnio przeczytanej książce Janet Fitch - "Pomaluj to na czarno". Mnie to nie przeszkadzało. Do historii pasowało.
Użytkownik: Parasite 14.04.2008 21:14 napisał(a):
Odpowiedź na: Wulgaryzmy w literaturze ... | szahnamee
Uważam, że wulgaryzmy używane bardzo ostrożnie mogą występować. Dobrym przykładem na to jest Wiedźmin A. Sapkowskiego. Ogólnie nie wykluczam i nie odstraszają mnie, ale wolałbym aby były to tylko sporadyczne (i uzasadnione!) przypadki.
Użytkownik: bazyl3 15.04.2008 09:31 napisał(a):
Odpowiedź na: Wulgaryzmy w literaturze ... | szahnamee
Oj, moja pamięć. A zapisywać trzeba, zapisywać... Gdzieś, kiedyś pan Myśliwski (bodajże, bo mam z 50% pewności) powiedział, że czasem można się upisać, a upisać, a tymczasem jedna, dobrze wstawiona, "kurwa" pięknie wszystko załatwia. Więc można, acz z wyczuciem i umiarem :)
Użytkownik: alkippe 23.04.2008 12:10 napisał(a):
Odpowiedź na: Wulgaryzmy w literaturze ... | szahnamee
Wulgaryzmy w literaturze mnie zniesmaczają. Jednakże czytam, jeśli fabuła jest interesująca. Jak dotąd tylko raz odrzuciło mnie od lektury z powodu dosadnego stylu - "Stąd do wieczności" Jamesa Jonesa.
Szczególnie zniesmaczają mnie wulgaryzmy pań pisarek. A zarazem zadziwiają mnie stopniem dosadności - jak już kobieta "rzuci mięsem" to jest ono /to "mięso"/ wyrafinowanie śmierdzące.
I tak zastanawiam się teraz... czy tekst upstrzony owym "mięsem" to literatura piękna, czy może literatura piękna inaczej...
Użytkownik: Ramblas 16.05.2008 23:35 napisał(a):
Odpowiedź na: Wulgaryzmy w literaturze ... | alkippe
Są książki w których autorzy śmiało rzucają mięsem i jest to jak najbardziej na miejscu. Ja lubię czytać książki "brudne", które nie pozostawiają suchej nitki na współczesnym świecie i ukazują go w pełnej okazałości z wszystkimi jego przekleństwami i niedociągnięciami literackimi. Masłowskiej bełkot jest nużący, przekleństwa przy tym giną. Za to np. "Siostra" Saramonowicz i "Rosario Tijeras" Jorge'a Franco nie szczędzą "pięknych słów", a są jednymi z najlepszych książek jakie czytałam.
Użytkownik: szpachelka 29.05.2008 22:33 napisał(a):
Odpowiedź na: Wulgaryzmy w literaturze ... | szahnamee
Jeśli chodzi o wspomnianą w temacie Masłowską, szczerze przyznam, że z tym swoim artyzmem przegięła. Mnie osobiście jej książki mocno zirytowały i, o dziwo!, zasmuciły. Dlaczego? Miałam wrażenie, że chce mi za wszelką cenę przekazać, że w dzisiejszych czasach nie można stworzyć już niczego pięknego, wszystko już było i pozostaje nam jedynie usiąść na krawężniku i głośno zakląć.

Ale, ogólnie, wulgaryzmy mi nie przeszkadzają. Są takie utwory, liryczne i epickie, w których w odpowiednim miejscu postawiona k*rwa działa jedynie na korzyść.
Użytkownik: Trucizna 29.05.2008 23:28 napisał(a):
Odpowiedź na: Wulgaryzmy w literaturze ... | szahnamee
Ja przez wulgaryzmy nie przeczytałam ani jednej książki Stephena Kinga :( Trochę straszne, ale wulgaryzmy w książkach całkowicie mnie zniechęcają do ich przeczytania.
Użytkownik: isz 10.06.2008 15:19 napisał(a):
Odpowiedź na: Wulgaryzmy w literaturze ... | szahnamee
Piękny język pięknym językiem, mnie jednak Masłowska zachwyciła.

Nie odczułam tego jako wulgaryzowania ot, tak, żeby było "modnie", czy zupełnie bez powodu. Do jej stylu pisania wulgaryzmy pasują, wkomponowują się w tło i tworzą jakąś taką dziwną atmosferę realizmu.

Choćby tutaj:
"Proszę bardzo, oto są słonie, co przeze mnie idąc, zniszczyły moje serce, oto są pchły. Oto są psy tresowane, gdyż byłem niczym psy tresowane, co nie dostają nic w zamian, tylko jeszcze liścia na twarz i ani dziękuje, ani spie*dalaj. Oto jestem psem tresowanym, żeby prowadził samochód bez dachu. Ognia nie mam. Gdyż jestem wypalony. I chcę teraz umrzeć."

Co tu wstawić? "Idź sobie"?

Poza tym, trzeba przyznać, wulgaryzmy są dziś częścią świata. Więc jak pisać o świecie bez nich?
Użytkownik: normajeane 11.06.2008 18:33 napisał(a):
Odpowiedź na: Wulgaryzmy w literaturze ... | szahnamee
wulgaryzmy dla wulgaryzmów, wulgaryzmy w celu zwrócenia na siebie uwagi, w celu kreowania się na osobę kontrowersyjną - nie. w każdym innym celu - jak najbardziej tak. może dlatego, że sama dużo przeklinam ;-)
Użytkownik: janmamut 11.06.2008 18:36 napisał(a):
Odpowiedź na: wulgaryzmy dla wulgaryzmó... | normajeane
A czy ta wypowiedź bez wielkich liter była w celu zwrócenia na siebie uwagi?
Użytkownik: normajeane 11.06.2008 18:40 napisał(a):
Odpowiedź na: A czy ta wypowiedź bez wi... | janmamut
naturalmą! takiż oto cel mi przyświecał.
Teraz jest poprawnie?
Użytkownik: Doktor Murnau 08.07.2008 21:47 napisał(a):
Odpowiedź na: naturalmą! takiż oto cel ... | normajeane
Bluzgi mogą być, ale nie znoszę pornografii w książkach.
Użytkownik: Doktor Murnau 08.07.2008 21:53 napisał(a):
Odpowiedź na: Bluzgi mogą być, ale nie ... | Doktor Murnau
Poza tym nie przesadzajmy i nie bądźmy tacy wrażliwi. Jak autor opisuję np. małżeńską kłótnię:

- Ja nasram ci na grób!
- A ja ci naszczam!
- A ja odrąbię ci głowę i naszczam do szyi.
- Spierrrrdalaj stary chuju!
- Chuj ci w dupę!

Sam widziałem taką awanturę.
Użytkownik: inheracil 08.07.2008 21:58 napisał(a):
Odpowiedź na: Poza tym nie przesadzajmy... | Doktor Murnau
I co wpadłeś w zachwyt, składałeś gratulacje z powodu bogactwa argumentów? Wracam do tematu, z wulgaryzmów nie korzystam i nie lubię ich słuchać. Godne potępienia jest to, że często przekleństwa stają się znakiem firmowym autora i są czynnikiem mającym przyciągnąć czytelnika. Jeżeli w jakiejś książce zdaży się bohaterowi zakląć nie potępiam od razu dzieła, ale we wszystkim trzeba zachować umiar.
Użytkownik: Doktor Murnau 08.07.2008 22:03 napisał(a):
Odpowiedź na: I co wpadłeś w zachwyt, s... | inheracil
W dialogach nie trzeba. Jeśli sytuacja ma być realistyczna to nie trzeba.
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: