Dodany: 02.03.2008 12:48|Autor: dot59
Czas, który pozostawił po sobie podziurawione serca
Czy trzeba jeszcze dzisiaj pisać o II wojnie światowej, hitleryzmie i Holocauście, gdy najmłodsi uczestnicy tych wydarzeń są już w wieku, który nawet w naszym coraz bardziej długowiecznym społeczeństwie uważany jest za podeszły, a winnych tego, co się wówczas działo, od dawna nie ma na świecie?
Nietrudno się przekonać, że autor „Złodziejki książek” odpowiada bez słów – albo raczej słowami swoich bohaterów: tak, trzeba! Trzeba, bo nie możemy zapominać, że człowiek zdolny jest nie tylko do wielkich czynów i osiągnięć, ale także do podłości, okrucieństwa, negowania człowieczeństwa innego człowieka; trzeba, bo musimy zrozumieć, jakie uwarunkowania wyzwalają w nim te, a nie inne instynkty.
Ale w takim razie - czy da się o tym pisać w sposób, który przyciągnie uwagę współczesnego czytelnika, pozwoli zrozumieć i odczuć grozę tamtych czasów komuś, kto nigdy nie doświadczył koszmaru wojny ani życia w ustroju totalitarnym? Czy nie dosyć już wspomnień przesyconych martyrologią i historycznych opracowań naładowanych datami i nazwiskami? Autor znalazł na ten problem remedium dość przewrotne: dobrze, pozwólmy więc opowiadać komuś, kto jest tylko bezstronnym świadkiem, niemogącym się opowiedzieć po żadnej stronie ani do niczego przyłożyć ręki… przynajmniej do czasu i przynajmniej w naszym, ludzkim, wymiarze.
Narratorem zostaje więc… Śmierć, niepodobny – bo, jak u Pratchetta, jest rodzaju męskiego – do przerażającego, lodowato obojętnego indywiduum, które w jednej z najsmutniejszych baśni Andersena targuje się ze zrozpaczoną matką o duszyczkę jej dziecka. Tutaj pełni rolę nie wykonawcy wyroków, lecz swego rodzaju środka transportu dla dusz; sam o sobie mówi: „Nie stosuję przemocy. Nie ma we mnie podłości. Jestem skutkiem”[1]. Do jego bezcielesnego jestestwa docierają wrażenia odbierane za pomocą całkiem ludzkich zmysłów, i prowokują całkiem ludzkie emocje – ciekawość, radość, żal, współczucie – których jednak nie jest w stanie okazać ani przełożyć na działanie. Bo gdyby mógł, czyż nie odmówiłby tym, którzy „Bierz mnie – mówili i nie było możliwości, aby ich powstrzymać. (…). Znali zbyt wiele sposobów, byli bardzo pomysłowi i skuteczni”[2], czy pozwoliłby, by dusze tych, którzy pragnęli żyć i zasługiwali na życie, wpychano mu w ramiona „bez końca, minuta po minucie, natrysk po natrysku”[3]? Jedno, co może, to mówić o tym, co widział, a jego opowieść o umarłych, zabitych i o ocalonych – którzy, chociaż przeżyli, „mają podziurawione serca”[4], i z których jedną jest tytułowa „złodziejka książek” - ściska za gardło, nie pozwala zapomnieć, że „rasa ludzka od czasu do czasu przechodzi sama siebie. Powstaje wówczas nadprodukcja martwych ciał, a wraz z nimi i dusz”[5], że w historii każdego narodu, każdego zakątka świata bywa „czas krwi, rozbitych samolotów i pluszowych misiów”[6].
A kiedy nadchodzi taki czas, nieważne, czy jesteś po wygrywającej stronie. Ważne, czy okażesz się człowiekiem. Czy podasz umierającemu z głodu kawałek chleba albo przechowasz w piwnicy obcego, ściganego za niepopełnione winy, czy przygarniesz cudze dziecko lub zostawisz otwarte okno biblioteki, by mała złodziejka książek mogła zostać „strząsaczką słów”[7], którymi ukoi przerażone i zgnębione serca… Czy umiesz być ojcem, dzieckiem, sąsiadem, przyjacielem…
To piękna, poruszająca opowieść o miłości, przyjaźni, odpowiedzialności, lojalności – uczuciach, które żyją nawet wtedy, gdy świat wokół umiera. A także o tym, jaką rolę odgrywają słowa w relacjach między ludźmi. Autor potrafi pisać o tym w sposób bardzo wyrazisty, nasycony emocjami, a równocześnie tak prosty, że jest w stanie dotrzeć do świadomości nawet całkiem młodego czytelnika – powiedzmy, rówieśnika głównej bohaterki - nie grzesząc w najmniejszym stopniu infantylnością. Oryginalna technika przerywania narracji wyodrębnionymi graficznie miniaturami – cytatami, uwagami, definicjami – wbrew pozorom nie zaburza jej jednolitości, podkreślając tylko najważniejsze elementy scenerii. Czyta się dosłownie jednym tchem i długo jeszcze nie można ochłonąć z wrażenia.
---
[1] Markus Zusak, „Złodziejka książek”, przeł. Hanna Bałtyn, wyd. Nasza Księgarnia, Warszawa 2008, s. 12.
[2] Tamże, s. 454.
[3] Tamże, s. 319.
[4] Tamże, s. 11.
[5] Tamże, s. 284.
[6] Tamże, s. 445.
[7] Tamże, s. 406.
(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.