Dodany: 25.02.2008 08:09|Autor: Sznajper
Zamiast smoków i wiedźm - hymny patriotyczne, religijne i parareligine
MEN nie dopuszcza podręcznika "To lubię", bo nie ma w nim Polski - "zapachu dojrzewających zbóż, krów na pastwiskach, rolników orzących pole i towarzyszących im wron". Są za to "smoki (bardzo dużo smoków)"
"To lubię" to seria podręczników do polskiego od IV klasy podstawówki do liceum.
W szkołach jest już od 15 lat, autorzy postanowili więc ją uaktualnić. Posłali do MEN wersję dla V klasy. Od kwietnia 2007 r. czekają na zgodę. Bezskutecznie.
Może książka jest niedobra?
- To najlepszy z podręczników do polskiego - zapewnia prof. Barbara Chrząstowska, redaktor naczelna "Polonistyki", która sama jest autorką konkurencyjnej książki dla licealistów.
Barbara Maria Płodzień, polonistka z rzeszowskiej podstawówki, pracuje z "To lubię" od 12 lat: - Nie prowadzi nauczyciela po sznurku, nie preparuje czytanek, tylko każe uczniom korzystać z literatury, kształtuje spojrzenie krytyczne, uczy swobody wypowiedzi. A każdy tekst wychodzi od tego, co jest uczniowi bliskie.
Może więc to pech?
Pech nr 1: Teresa Izworska, katechetka i działaczka Stowarzyszenia Rodzin Katolickich z Wrocławia zatrudniona przez Romana Giertycha. To wciąż ona decyduje w MEN o dopuszczaniu podręczników. Wydawcy mówią o niej "cenzor".
Już raz, w październiku ub.r., pisaliśmy, że nie dopuściła nowego podręcznika do historii, bo jedna z recenzentek - Małgorzata Żaryn (żona szefa pionu edukacji IPN) - nakazała usunąć treści o zajęciu przez Polskę Zaolzia jako "nie do końca pożądane".
To również Izworska blokowała podręcznik biologii, bo nie chcieli dopisać, że wkładka domaciczna działa wczesnoporonnie, i podręcznik do angielskiego, bo były tam lekcje o Halloween, które "nie przystają do naszej tradycji".
Pech nr 2: recenzenci. W przypadku "To lubię" Izworska kierowała się recenzją prof. Krystyny Waszak. Językoznawca z Uniwersytetu Warszawskiego uznała bowiem, że "To lubię" jest nie dość patriotyczne i zawiera "propagandowe" treści ekologiczne ("Wprowadzanie zamętu za pomocą modnej od pewnego czasu ekologii nie jest wskazane w podręczniku szkolnym").
Recenzentów było aż 12, bo wydawnictwo odwoływało się od negatywnych opinii. Niektórzy zapominali np., że podręcznik ma dwie części, więc w książce do literatury szukali gramatyki i odwrotnie.
Wreszcie jednak wydawcy "To lubię" pod koniec 2007 r. dostali certyfikat na literacką część podręcznika. Ale na drugą - do nauki o języku - nie. Bo już za czasów minister Katarzyny Hall książka dostała kolejną recenzję - negatywną.
Pech nr 3 nazywa się dr Franciszek Nieckula z Uniwersytetu Wrocławskiego. Dowodzi, że podręcznik jest „najgorszą formą krzewienia obskuranckiego neopoganizmu”. Że „opowiada się o odległych światach”, a „treści rodzime (czyli utwory polskich pisarzy, odwołania do polskiego krajobrazu i tradycji) zajmują raptem 40 stron, podczas gdy treści obce aż 110, i nie można tak „uczyć dzieciaków miłości do kraju”. Na koniec Nieckula wyraża radość, że jest „już starym człowiekiem, bo za nic nie chciałby żyć w społeczeństwie jakichś kosmopolitycznych cyborgów kształconych na podręcznikach w rodzaju » To lubię! «”.
Zgodnie ze standardem MEN każdy podręcznik sprawdza czterech recenzentów z listy, na którą kandydatów typują m.in. uniwersytety. MEN chce mieć wszystkie opinie pozytywne (czasem recenzent stawia warunki, wydawca może z nimi polemizować). Przy jednej opinii negatywnej MEN może powołać arbitra - gdy on zaakceptuje podręcznik, ten idzie do druku. W takiej recenzji musi się znaleźć m.in.: ocena zgodności z podstawą programową danego przedmiotu i szczegółowa ocena poprawności merytorycznej i dydaktycznej. Tego akurat w recenzji autorstwa dr. Nieckuli zabrakło. Było za to wiele poezji (patrz obok).
- Nieszczęście polega na tym, że "To lubię" dostaje za recenzentów ideologów albo ignorantów - mówi współautorka serii Agnieszka Kłakówna.
Żaden podręcznik bez zgody MEN nie może być używany w szkołach. Wydawca "To lubię" zaryzykował i sprzedał nową wersję nauczycielom. "To lubię" dla klas VI czeka na druk, aż z MEN wywietrzeje IV RP.
Nadzieje, że wiatr historii dotrze jednak do ministerstwa, obudziła w "Gazecie" wczoraj rzeczniczka MEN Joanna Dutkiewicz: - Nie przedłużyliśmy pani Izworskiej umowy o pracę. Od marca już nie będzie pracować.
Fragmenty recenzji dr. Franciszka Nieckuli podręcznika "To lubię" dla klasy V
("Nie ma odzwierciedlenia, choćby fragmentarycznego, składników ojczystej przyrody - wróbli, sikorek, jaskółek, bocianów, jeży, wiewiórek, zajęcy, saren; nie ma polnych kwiatków, roślin, drzew, grzybów, poziomek, jeżyn; nie ma zapachów siana i koniczyny; nie ma krów na pastwiskach, rolników orzących pole i towarzyszących im wron; nie ma zapachu dojrzewających łanów zboża i jesiennych ognisk na kartofliskach (pieczenia ziemniaków). (...) Ale znajdujemy tam opowieści o łapaniu kangurów w Australii, o jakichś edenach w Anglii...".
• „Najwyższy niepokój budzi jednak we mnie treść bardzo wielu czytanek - te wiedźmy, hobbity, muminki, trolle, czary. Gżdacze, Wielkomiludy, skrzaty, czarownice, potwory, wampiry, smoki (bardzo dużo smoków), a wszystko w scenerii, gdzie » ciemno, mokro i zimno «. Przerażający świat folkloru mrocznej północy. Ile tego śmiecia, tego szlamu można wtłoczyć w główki 10- i 11-letnich dzieci? (...) Przecież to najgorsza forma krzewienia obskuranckiego neopoganizmu! (...) Zostawmy miejsce tylko dla mitów Greków i Rzymian oraz dla rodzimych baśni i podań, jeśli w nich dostrzeżemy jakieś wartości poznawcze i wychowawcze”.
• „Mamy pieśni i hymny patriotyczne, religijne (np. kolędy), parareligijne (np. pastorałki), wojskowe (np. » O mój rozmarynie «), partyzanckie (np. » Dziś do ciebie przyjść nie mogę «), powstańcze (np. » Warszawskie dzieci, pójdziemy w bój «), harcerskie ( » Płonie ognisko i szumią knieje «), turystyczne (np. » Jak dobrze nam zdobywać góry «), ludowe (np. » Zasiali górale żyto «), biesiadne (np. Mickiewiczowskie » Hej, użyjmy żywota «), poetyckie, a nawet ortograficzne (np. » Żółta żaba żarła żur «) i inne (...). Do każdego podręcznika z » języka polskiego «dla szkoły podstawowej powinna być dołączona płyta CD z piosenkami (...). Na zachętę ofiaruję Autorom myśl Norwida: » z rzeczy świata tego zostaną tylko dwie, Dwie tylko: poezja i dobroć... i więcej nic «".
Źródło: Gazeta Wyborcza