Dodany: 23.02.2008 02:36|Autor: galenlomiel

Redakcja BiblioNETki poleca!

Książka: Straż nocna
Pratchett Terry

3 osoby polecają ten tekst.

"Machina się nie pospuła (...). Machina czeka na ciebie"[1]


Historia wyjaśnia wygraną bitwę głównie tym, że przeciwnik miał więcej wojsk, lepiej uzbrojonych w dodatku, i stał na wzgórzu, a ich dowódca był najlepszym strategiem w tej części świata. Być może, jest to jakieś wytłumaczenie, a podręczniki historii i program nauczania wskazywałyby, że słuszne. A jednak istnieje też teoria, która tę samą wygraną bitwę opisze inaczej. Posługujący się nią zastanowi się, jaki wpływ na przebieg bitwy i ostateczne zwycięstwo jednej ze stron miało to, że pod generałem przeciwnika potknął się koń, że od wozu odpadło koło, a chorąży tuż przed batalią dostał wiadomość, że urodził mu się pierwszy syn. "- (...) Czy nie zmienia się historia, nawet jeśli człowiek rozdepcze mrówkę? - Dla mrówki z całą pewnością"[2].

W "Straży nocnej" historia toczy się, zawraca, staje, zakręca w najmniej spodziewanych momentach, a główny bohater stara się jakoś nadążyć. Samuel Vimes, który jeszcze przed chwilą miał po prostu zamiar iść na zaplanowane spotkanie i czekać na wieści z domu, gdzie jego żona właśnie leży w połogu, teraz ściga niebezpiecznego mordercę, żeby za chwilę przenieść się w swoją własną przeszłość, gdzie okazuje się być już nie sobą, a kimś, kogo dobrze pamięta, a kogo być może nigdy by nie pamiętał, gdyby nie to, że właśnie przed chwilą coś szarpnęło nim i rzuciło daleko w przeszłość. Która zazwyczaj ma za zadanie warunkować to, co będzie. W tym przypadku odpowiedź na pytanie, jakie skutki będzie miało to, co zrobi, jest o tyle skomplikowana, że Vimes zna skutki, pragnie, żeby te skutki pozostały na swoim miejscu na osi czasu, a jednocześnie będąc Samem Vimesem nie może postąpić tak, żeby skutki te naturalnie wynikały z przyczyn. "Nie istniał żaden wszechświat, nigdzie, w którym Sam Vimes by ustąpił, ponieważ wtedy nie byłby już Samem Vimesem"[3].

"Straż nocna" to jednak nie tylko one-man story, ale także rozbudowane rozważania o naturze historii i związkach przyczynowo skutkowych, które nią rządzą lub potencjalnie są w stanie rządzić. O mechanizmach rewolucji i o ludziach, którzy w czasie rewolucji potrafią walczyć o Prawdę, Sprawiedliwość i Wolność, ale umieją też stać na barykadach w imię Miłości w Przystępnych Cenach lub Jajka na Twardo. I, generalnie, nikt nie może im zarzucić, że wyznają błędne przekonania. Chyba że dysponuje regimentem kawalerii. W przestrzeni otwartej. Kawaleria w ciasnych zaułkach miasta sprawdza się nieszczególnie. Mnożą się, na przykład, dezercje wśród nieprzywykłych do walki w takich warunkach żołnierzy. A dowódcy okazują spore niezadowolenie. "- Jak nazwałbyś człowieka, który zostawia swojego wierzchowca? - Piechurem?"[4]. A kiedy rewolucjoniści potrafią do walki z siłami prawa i porządku rzucić nawet babcie kawalerzystów, sytuacja staje się naprawdę groźna. Vimes jednak, pomijając podstępy ze staruszkami, rzucony w wir wydarzeń, w których już kiedyś przecież uczestniczył, dostaje w nich nową rolę do odegrania i nie jest wolny od wątpliwości. Wątpliwości, czy potrafi dokonać dobrego wyboru pomiędzy własnym przyszłym szczęściem a właściwym postępowaniem w danej chwili, które to właściwe postępowanie może doprowadzić do tego, że przyszłość, jaką znał, stanie się jedynie mglistym wspomnieniem, które w końcu się rozwieje. Czuje jednak, że każdy jego ruch powoduje, iż "prostują się i sięgają do świata palce historii"[5]. Patrząc na wydarzenia z nowej perspektywy, dojdzie do wielu wniosków na tematy społeczno–obyczajowe. Myślenie o nich powoduje w toku narracji swoiste zatrzymania w czasie, podkreślane przez autora także tym, że po każdym takim popadnięciu w zamyślenie towarzysze Vimesa zwracają mu uwagę na to, że wyłączył się z rzeczywistości na kilka minut. Poza więc pisaniem o zatrzymywaniu czasu, mamy w powieści takie zatrzymywanie czasu przez głównego bohatera. "Vimes całe życie spędził na ulicach, spotykał ludzi przyzwoitych i głupców, i takich, którzy potrafili ukraść pensa ślepemu żebrakowi, ludzi, którzy za brudnymi szybami w oknach małych domków codziennie dokonywali niewielkich cudów albo popełniali zbrodnie... Nigdy jednak nie spotkał ludu"[6]. Zamiast jednak zajmować się przekazywaniem swoich przemyśleń potomnym, Vimes potwierdza je w praktyce. Z poszczególnymi przedstawicielami tego abstrakcyjnego ludu.

Kolejna historia z cyklu o Świecie Dysku poświęcona Straży Miejskiej okazuje się kolejną fenomenalną powieścią Pratchetta, od której nie można się oderwać. A kiedy już trzeba, bo przewróciło się ostatnią stronę, ma się ochotę cofnąć w czasie jak komendat Vimes. W końcu historia sama znajdzie sposób, jak wrócić na właściwe tory... "Historia znajdzie sposób? No cóż, powinna więc wpaść na naprawdę dobry pomysł, gdyż teraz musi się zmierzyć z Samem Vimesem"[7].



---
[1] Terry Pratchett, „Straż nocna”, przeł. Piotr W. Cholewa, wyd. Prószyński i S-ka, Warszawa 2008, s. 330
[2] Tamże, s. 200.
[3] Tamże, s. 272.
[4] Tamże, s. 245.
[5] Tamże, s. 202.
[6] Tamże, s. 208.
[7] Tamże, s. 272.

(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 11653
Dodaj komentarz
Przeczytaj komentarze
ilość komentarzy: 15
Użytkownik: magrat_g 24.02.2008 22:48 napisał(a):
Odpowiedź na: Historia wyjaśnia wygraną... | galenlomiel
Dla mnie ta powieść jest przede wszystkim (w swej warstwie filozoficzno-etycznej) o odpowiedzialności, o koleżeństwie, o tym jak pozostać człowiekiem w nieludzkich czasach... Zgadzam się, że jest fenomenalna. Kombatancka przeszłość Rega Shoe zwaliła mnie z nóg :-)
Użytkownik: Marylek 02.03.2008 10:20 napisał(a):
Odpowiedź na: Historia wyjaśnia wygraną... | galenlomiel
Użyte przez Ciebie słowo "fenomenalna" jest jak najbardziej na miejscu.
RE-WE-LA-CJA! Pratchett jest jak wino, im starszy, tym lepszy. Podziwiam Twoją recenzję, mnie zabrakło słów.

A swoją drogą, bo to mnie brakuje słów, a nie Pratchettowi, dorzucę jeszcze jeden cytat:

"W dzieciństwie czytał książki o wielkich kampaniach, odwiedzał muzea i z patriotyczną dumą oglądał obrazy przedstawiające sławne szarże kawalerii, bronione do końca placówki czy wspaniałe zwycięstwa. Pewnym szokiem było - kiedy zaczął już sam w nich uczestniczyć - odkrycie, że z niejasnych powodów malarze zawsze pomijali wnętrzności. Może im nie wychodziły."
(str. 244)
Użytkownik: Czajka 02.03.2008 10:47 napisał(a):
Odpowiedź na: Użyte przez Ciebie słowo ... | Marylek
OT trochę - zupełnie sie nie zgadzam. U dobrych malarzy zawsze widać wnętrzności, jak nie na wierzchu to w środku. U rzeźbiarzy też. :))
Użytkownik: Marylek 02.03.2008 13:16 napisał(a):
Odpowiedź na: Historia wyjaśnia wygraną... | galenlomiel
A, jeszcze jedno.
Żona Vimesa nie leżała w połogu. Ona rodziła. Połóg to jest okres zaraz PO urodzeniu dziecka.
Chyba jesteś facetem...
Użytkownik: hburdon 02.03.2008 13:26 napisał(a):
Odpowiedź na: A, jeszcze jedno. Żona V... | Marylek
No, SJP mówi jednak:

połóg
1. «okres poporodowy»
2. daw. «poród»

Użytkownik: galenlomiel 02.03.2008 19:35 napisał(a):
Odpowiedź na: No, SJP mówi jednak: p... | hburdon
nie jestem facetem, aż postanowiłam napisać ;-)
a co do połogu, to używa się tego słowa też na określenie porodu właśnie :-)
Użytkownik: hburdon 02.03.2008 19:39 napisał(a):
Odpowiedź na: nie jestem facetem, aż po... | galenlomiel
No, używa*ło*. I nie byłabym taka pewna, czy w wyrażeniu "leży w połogu".

Fajnie tak, stać po obu stronach tej barykady. ;)
Użytkownik: galenlomiel 02.03.2008 20:29 napisał(a):
Odpowiedź na: No, używa*ło*. I nie była... | hburdon
Wiesz, zastanawiałam się właśnie i jestem pewna, że na określenie porodu słyszałam niekiedy słowo "połóg", dlatego też go użyłam :-). Ale ostatecznie też jestem skłonna przyznać się do błędu, jeśli faktycznie nie da rady używać słowa "połóg" w takim kontekście, w jakim go użyłam :-).
Użytkownik: Marylek 02.03.2008 20:38 napisał(a):
Odpowiedź na: Wiesz, zastanawiałam się ... | galenlomiel
O, zaraz tam, barykada! Prawdziwe barykady to były u Pratchetta.
Ale numer, chciałam uświadomić faceta, który nie ma pojęcia o babskich sprawach, jaka jest różnica między porodem a połogiem. A tu się okazuje, że sama nie wiem, a w dodatku kulą wpłot z rozróżnianiem płci trafiłam. :-(
Bardzo przepraszam i zwracam honor :-)
Użytkownik: galenlomiel 02.03.2008 21:33 napisał(a):
Odpowiedź na: O, zaraz tam, barykada! P... | Marylek
nie ma sprawy przecież :-)
Użytkownik: jerry81 09.03.2008 22:34 napisał(a):
Odpowiedź na: Historia wyjaśnia wygraną... | galenlomiel
Gratuluję, bardzo dobra recenzja. Na tyle dobra, że skłoniła mnie do zakupu książki.
Jestem na świeżo po lekturze trzech powieści z serii o Vimesie i jego podkomendnych ("Straż! Straż!", "Zbrojni" i "Straż nocna" właśnie), oraz trochę mniej świeżo po dwóch innych z tej serii ("Na glinianych nogach" i "Bogowie, honor, Ankh-Morpork"), pomyślałem więc, że napiszę parę słów o ogólnych wrażeniach.W zasadzie lubię Pratchetta, choć nie jestem jego zagorzałym fanem. Może dlatego, że jego poczucie humoru nie całkiem do mnie trafia, a stanowi w końcu główny element każdej z powieści. Z całego cyklu o świecie dysku, serię o Straży uważam za najlepszą, choć tylko o grubość ostrza kosy wyprzedza serię o Śmierci ;). No dobrze, po przeczytaniu "Straży nocnej", może o dwie grubości.
W każdym razie, porównując kolejne przygody strażników, dochodzę do wniosku, że kolejne powieści robią się coraz mniej zabawne, ale - paradoksalnie - coraz lepsze. A może po prostu do reszty powszednieje mi poczucie humoru pana TP, przez co zwracam większą uwagę na resztę.
Użytkownik: Marylek 31.03.2008 09:13 napisał(a):
Odpowiedź na: Gratuluję, bardzo dobra r... | jerry81
Chyba nic Ci nie powszednieje. Pratchet wyraźnie ewoluuje w kierunku publicystyki. Coraz więcej w świecie Dysku naszego powszedniego świata. Owszem, emocje, zawsze były, ale teraz dochodzą i fakty, żywcem skopiowane ze współczesności. Polecam, np., "Prawdę" - o prasie. To jest aktualne dla wszystkich brukowców świata, tak sądzę.
Użytkownik: reniferze 26.01.2009 19:31 napisał(a):
Odpowiedź na: Historia wyjaśnia wygraną... | galenlomiel
Spodziewałam sie jednak tradycyjnego Pratchetta, zaśmiewania do łez i odpoczynku psychicznego.. a tutaj dostałam książkę dobrą, owszem, ale tak strasznie niepratchettowską.. dziwnie trochę.
Użytkownik: zucia 20.06.2009 22:57 napisał(a):
Odpowiedź na: Spodziewałam sie jednak t... | reniferze
No właśnie - miałam bardzo podobne odczucia...
Zawsze zdobywam skądś Pratchetta wtedy, kiedy chcę się całkowicie rozluźnić, właśnie odpocząć psychicznie i pośmiać z jego nieprzeciętnego, ciętego języka. A tymczasem "Straż nocna" okazała się być książką wymagającą głębszych przemyśleń - było to dla mnie sporym zaskoczeniem. Ogólnie podobało mi się, ale... no właśnie, taka "niepratchettowska".
I jak dla mnie za mało w niej ŚMIERCI!
Pozdrawiam :)
Użytkownik: oostra84 02.11.2015 15:40 napisał(a):
Odpowiedź na: Historia wyjaśnia wygraną... | galenlomiel
Świetna recenzja!

Dziwi mnie tak niska ocena ogólna tej cudownej książki, opowieści o trudnych wyborach, odwadze, byciu porządnym człowiekiem, nawet w parszywych czasach. Dla mnie, oprócz "Pomniejszych bóstw", najlepsza książka z cyklu Świata Dysku (na chwilę pisania tego komentarza zostało mi do przeczytania sześć ostatnich, czytam po kolei).
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: