Dodany: 26.06.2013 00:35|Autor: lutek01
Królowa jednak nie przypłynęła
Maciej Wasielewski podejmuje niezwykły trud przedostania się na daleką wyspę Pitcairn na Polinezji Francuskiej, by opisać żyjącą tam małą tajemniczą społeczność oraz wypadki, które w niej zaszły. Nie chodzi tu jednak, niestety, o mniej znane a ciekawe fakty historyczne, podobne do tych z książek do historii, które warto byłoby poznać. Chodzi o sterroryzowanie wyspy przez minigang silnych i rosłych mężczyzn przemocą oraz licznymi gwałtami dokonywanymi na dziewczynkach i młodych kobietach. Jakby już te fakty nie były same w sobie szokujące, społeczność wyspy broni oprawców, tworząc nad nimi specyficzny parasol ochronny, piętnując oskarżycielki i oskarżycieli członków bandy. Autor dostał się na wyspę, by dać w książce świadectwo o krzywdach i niesprawiedliwościach w tym dalekim zakątku świata, o którym wielu z nas pewnie nawet nie słyszało.
Jak zwykle przy tego typu pozycjach, doceniam odwagę pochylenia się nad problemem oraz, hm, nazwijmy to tak, wkład pracy i środków. Jechać na drugi koniec świata, żeby opisać przemoc i po swojemu, czytaj: po reportersku, dołożyć cegiełkę do naprawy chorej sytuacji - to zawsze budzi we mnie szacunek dla autora i jego dzieła.
Co do samej książki jednak, uważam, że mogła zostać napisana dużo lepiej. O ile nie sposób zarzucić Wasielewskiemu braku obiektywizmu, o tyle popełnił błąd (moim zdaniem; wiem, że są czytelnicy uważający to za zaletę), który autorom reportaży najtrudniej mi wybaczyć. Chaos w opowieści, brak ciągłości, wymieszanie informacji ogólnodostępnych (np. historia wyspy) oraz opisów poszczególnych bohaterów i ich losów. Relacje świadków mieszają się z obserwacjami autora. Brak również chronologii zdarzeń, dryfujemy bez ładu i składu po historii wyspy i jej mieszkańców w okresie obejmującym 200 lat. Na przykład na tylko dwóch stronach* znajdujemy: relację socjologa Shapiro o napaści seksualnej na Pitcairn (1927), opinię gubernatora Pitcairn o społeczności wyspy (2001-2006), fragment artykułu z podróży na Pitcairn (1980), rozmowę pastora z gubernatorami (lata pięćdziesiąte), opis gratulacji złożonych burmistrzowi wyspy za praworządność (1990) i odwiedziny księcia Filipa (1971). Istny groch z kapustą. Być może autor chciał stworzyć gęstą atmosferę, duszną, pełną strachu, ale w moim przypadku osiągnął tylko to, że po którejś tam stronie nie umiałem już powiązać osób z faktami.
Reasumując, uważam, że jeżeli ktoś bierze się na tak poważny i delikatny temat, nie powinien pozwalać sobie na literackie eksperymenty z formą typu groch z kapustą = duszna atmosfera. Tu przerażające fakty mówią same za siebie, wystarczyłby więc suchy, obiektywny opis. Materiał na powieść reporterską jest niezwykły, podejrzewam, że zachowania społeczności wyspy mogłyby być tematem niejednej pracy socjologicznej. Jednak takie potraktowanie tematu jest dla mnie, kolokwialnie mówiąc, przekombinowane.
---
* Maciej Wasielewski, "Jutro przypłynie królowa", Wydawnictwo Czarne, 2013, s. 110-111.
(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.