Redakcja BiblioNETki poleca!
Książka: Moskwa Noir
Anuczkin Aleksander, Chusnutdinow Andriej, Dienieżkina Irina, Jewdokimow Aleksiej, Kuricyn Wiaczesław, Kuzniecow Siergiej, Kostyriew Dmitrij, Maksimow Maksim, Pietruszewska Ludmiła, Samsonow Siergiej, Starobiniec Anna, Szulpiakow Gleb, Tuczkow Władimir, Zotow Igor
Betonowa dżungla
"Moskwa Noir" wpadła w moje włochate łapy z zaskoczenia, bo choć zdawałoby się, że to nieprawdopodobne, bym przeoczył coś, co ma "noir" w tytule, było to jednak możliwe. Ale na szczęście przydał się do czegoś znany portal społecznościowy na "F" i odpowiednia na nim znajomość.
Muszę przyznać, ze przytłoczyło mnie to miasto. I ta książka. Oczywiście, wiadomo, że w zbiorze tak zatytułowanym można liczyć na zdradliwych przewodników i rozmaite pułapki po drodze, ale jednak w rosyjskim "нуар" czerń jest wyjątkowo smolista. I przygnębiająco matowa - choć nie od razu, bo przecież na początku tomu lśni elegancko, inkrustowana tu i ówdzie dolarami i blichtrem nowobogackich elit; ba, nawet przywołuje na twarz czytelnika uśmiech przewrotną puentą. Ale po kolei.
Czternaście zamieszczonych w zbiorze opowiadań, zresztą autorów raczej u nas nieznanych, układa się w jakąś upiorną urbanistyczną symfonię: cztery części opatrzone tytułami wprost z rosyjskich klasyków, a w każdej - cztery (w dwóch pierwszych) lub trzy (w dwóch ostatnich) teksty. Każda zaś część oscyluje wokół innego tematu ogólnego, choć to ukierunkowanie nie ograniczyło autorów na tyle, żeby spowodować monotonię. Przeciwnie – każdą z nich charakteryzuje polifonia perspektyw i doświadczeń.
Część zatytułowana "Zbrodnia i kara" zdominowana jest przez tematykę gangsterską, oczywiście w przaśnym wschodnim wydaniu, z kręgów nowobogackiej oligarchii (sympatycznie przewrotny "Autobus miłosierdzia") i szeregowych "gangusów". Jedynie "Nowa dzielnica" odstaje od reszty zarówno treścią (żonobójca rozpaczliwie stara się udowodnić swoją winę), jak i wisielczo-gawędziarskim stylem – i jak się wydaje, dyskretnie zapowiada kierunek rozwoju zbioru. Bo już w drugiej jego ćwierci, "Martwych duszach", noir sensacyjne zostaje stopniowo wyparte przez noir egzystencjalne. Tak, jest tu jeszcze, co prawda, jedna historia policyjna przypominająca klimatem znakomity serial "Pitbull", i jedna efektownie sensacyjna w treści (gra w zabijanie). Ale już opowieść o popadającym w obłęd aktorze najbliższa jest chyba osaczającemu nastrojowi "Lokatora" Polańskiego, a przygnębiające rozliczenia między bezdomnymi rozbitkami życiowymi skręcają zdecydowanie w stronę drążącą margines społeczny, ale przede wszystkim pokręconą, zakompleksioną psychikę. A potem mamy "Ojców i dzieci", część dotykającą w drastyczny sposób relacji rodzinnych oraz (tu mocno upraszczam) relacji autorytet – protegowany. Ostatnia część, "Wojna i pokój", porusza wątki zbrodni wojennych i zbrodni reżimu komunistycznego, a koda zbioru wiąże razem wszystkie tematy drugiej połowy książki. I w tym ostatnim tekście zwielokrotniona obłędem rozpacz sięga chyba zenitu.
Właśnie rozpacz i poczucie osaczenia w życiu robią w tym zbiorze największe wrażenie. Efektowne gangstersko-policyjne opowiastki szybko wyparowują z głowy, wypierane przez kolejne, w których dominują zwykli ludzie. Przeważnie doszczętnie ograni z życia, w tym życiu zamknięci jak w pułapce zależności od innych, w pułapce wszechogarniającej beznadziei, samotności, kompulsywnych nałogów, wreszcie obłędu. Tu zgroza nie opiera się na fakcie upieczenia ukochanemu mężczyźnie kota, ale na kondensacji uczuć, jaka może pchnąć do tak makabrycznego kroku. I – dzięki takiej, a nie innej konstrukcji zbioru – noir egzystencjalne odciska się w pamięci mocniej, niż wątki sensacyjne. Nie mogę zresztą oprzeć się wrażeniu, że takie właśnie było zamierzenie redaktorek tomu – jego narastający dramatyzm i rozłożenie akcentów są dobrze przemyślane.
Skądinąd nie wszystkie opowiadania są na tym samym wysokim poziomie – można wskazać ze trzy-cztery wyraźnie efektowne, ale pustawe w środku. Ot, zręczna konstrukcja fabularna i z kawałkiem Moskwy w tle. Ale to wyjątki.
I wreszcie sama Moskwa – jawi się tu jako dobijająca, nienadająca się do życia betonowa pustynia, która silnych deprawuje, a słabych niszczy ze szczętem – alienacją, anonimowością, zgnilizną starej i chłodem nowej architektury. Miasto przytłaczające, nienadające się do życia, jak twierdzi jeden z bohaterów. Wracałem z niego jak uderzony obuchem, ale koniec końców przecież było warto, bo powstał o nim zbiór całkiem niegłupich, oryginalnych opowiadań. Już ostrzę sobie zęby na kolejne zbiory - niedawno ukazał się "Meksyk Noir", a "Barcelona" podobno w przygotowaniu.
[Recenzja pochodzi z mojego bloga "Za okładki płotem"]
(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.