Dodany: 25.06.2013 08:39|Autor: Bibliomisiek

Betonowa dżungla


"Moskwa Noir" wpadła w moje włochate łapy z zaskoczenia, bo choć zdawałoby się, że to nieprawdopodobne, bym przeoczył coś, co ma "noir" w tytule, było to jednak możliwe. Ale na szczęście przydał się do czegoś znany portal społecznościowy na "F" i odpowiednia na nim znajomość.

Muszę przyznać, ze przytłoczyło mnie to miasto. I ta książka. Oczywiście, wiadomo, że w zbiorze tak zatytułowanym można liczyć na zdradliwych przewodników i rozmaite pułapki po drodze, ale jednak w rosyjskim "нуар" czerń jest wyjątkowo smolista. I przygnębiająco matowa - choć nie od razu, bo przecież na początku tomu lśni elegancko, inkrustowana tu i ówdzie dolarami i blichtrem nowobogackich elit; ba, nawet przywołuje na twarz czytelnika uśmiech przewrotną puentą. Ale po kolei.

Czternaście zamieszczonych w zbiorze opowiadań, zresztą autorów raczej u nas nieznanych, układa się w jakąś upiorną urbanistyczną symfonię: cztery części opatrzone tytułami wprost z rosyjskich klasyków, a w każdej - cztery (w dwóch pierwszych) lub trzy (w dwóch ostatnich) teksty. Każda zaś część oscyluje wokół innego tematu ogólnego, choć to ukierunkowanie nie ograniczyło autorów na tyle, żeby spowodować monotonię. Przeciwnie – każdą z nich charakteryzuje polifonia perspektyw i doświadczeń.

Część zatytułowana "Zbrodnia i kara" zdominowana jest przez tematykę gangsterską, oczywiście w przaśnym wschodnim wydaniu, z kręgów nowobogackiej oligarchii (sympatycznie przewrotny "Autobus miłosierdzia") i szeregowych "gangusów". Jedynie "Nowa dzielnica" odstaje od reszty zarówno treścią (żonobójca rozpaczliwie stara się udowodnić swoją winę), jak i wisielczo-gawędziarskim stylem – i jak się wydaje, dyskretnie zapowiada kierunek rozwoju zbioru. Bo już w drugiej jego ćwierci, "Martwych duszach", noir sensacyjne zostaje stopniowo wyparte przez noir egzystencjalne. Tak, jest tu jeszcze, co prawda, jedna historia policyjna przypominająca klimatem znakomity serial "Pitbull", i jedna efektownie sensacyjna w treści (gra w zabijanie). Ale już opowieść o popadającym w obłęd aktorze najbliższa jest chyba osaczającemu nastrojowi "Lokatora" Polańskiego, a przygnębiające rozliczenia między bezdomnymi rozbitkami życiowymi skręcają zdecydowanie w stronę drążącą margines społeczny, ale przede wszystkim pokręconą, zakompleksioną psychikę. A potem mamy "Ojców i dzieci", część dotykającą w drastyczny sposób relacji rodzinnych oraz (tu mocno upraszczam) relacji autorytet – protegowany. Ostatnia część, "Wojna i pokój", porusza wątki zbrodni wojennych i zbrodni reżimu komunistycznego, a koda zbioru wiąże razem wszystkie tematy drugiej połowy książki. I w tym ostatnim tekście zwielokrotniona obłędem rozpacz sięga chyba zenitu.

Właśnie rozpacz i poczucie osaczenia w życiu robią w tym zbiorze największe wrażenie. Efektowne gangstersko-policyjne opowiastki szybko wyparowują z głowy, wypierane przez kolejne, w których dominują zwykli ludzie. Przeważnie doszczętnie ograni z życia, w tym życiu zamknięci jak w pułapce zależności od innych, w pułapce wszechogarniającej beznadziei, samotności, kompulsywnych nałogów, wreszcie obłędu. Tu zgroza nie opiera się na fakcie upieczenia ukochanemu mężczyźnie kota, ale na kondensacji uczuć, jaka może pchnąć do tak makabrycznego kroku. I – dzięki takiej, a nie innej konstrukcji zbioru – noir egzystencjalne odciska się w pamięci mocniej, niż wątki sensacyjne. Nie mogę zresztą oprzeć się wrażeniu, że takie właśnie było zamierzenie redaktorek tomu – jego narastający dramatyzm i rozłożenie akcentów są dobrze przemyślane.

Skądinąd nie wszystkie opowiadania są na tym samym wysokim poziomie – można wskazać ze trzy-cztery wyraźnie efektowne, ale pustawe w środku. Ot, zręczna konstrukcja fabularna i z kawałkiem Moskwy w tle. Ale to wyjątki.

I wreszcie sama Moskwa – jawi się tu jako dobijająca, nienadająca się do życia betonowa pustynia, która silnych deprawuje, a słabych niszczy ze szczętem – alienacją, anonimowością, zgnilizną starej i chłodem nowej architektury. Miasto przytłaczające, nienadające się do życia, jak twierdzi jeden z bohaterów. Wracałem z niego jak uderzony obuchem, ale koniec końców przecież było warto, bo powstał o nim zbiór całkiem niegłupich, oryginalnych opowiadań. Już ostrzę sobie zęby na kolejne zbiory - niedawno ukazał się "Meksyk Noir", a "Barcelona" podobno w przygotowaniu.


[Recenzja pochodzi z mojego bloga "Za okładki płotem"]


(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 2004
Dodaj komentarz
Przeczytaj komentarze
ilość komentarzy: 2
Użytkownik: Panterka 29.10.2013 22:11 napisał(a):
Odpowiedź na: "Moskwa Noir" wpadła w mo... | Bibliomisiek
Wydaje mi się, że "Meksyk" jet bardziej czarny, bardziej mroczny od "Moskwy".
Dla pocieszenia dodam, że seria Noir wydawana przez Akashic Books zawiera dziesiątki pozycji i w szczecińskich bibliotekach natknęłam się na "Londyn" i "Budapeszt".
Użytkownik: Bibliomisiek 04.11.2013 08:24 napisał(a):
Odpowiedź na: Wydaje mi się, że "Meksyk... | Panterka
Tak, meksyk tez czytałem, ale trudno mi orzec który zbiór jest bardziej mroczny. Do Meksyku jakoś zachowałem większy dystans, może dlatego, że jednak Moskwa nie ma w sobie za grosz egzotyki i dlatego tak "targa"?... O serii amerykańskiej wiem, kibicuję polskiemu wydawnictwu w kontynuowaniu. Obecnie czekam na Barcelonę (jest w zapowiedziach na stronie Claroscuro). Pozdrawiam.
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: