Dodany: 01.01.2008 21:55|Autor: Meszuge

Tak i nie...


W jednym z warszawskich kabaretów, przed Wielką Wojną, pojawił się Murzyn. Tak, taki prawdziwy, czarny. Choć teraz to się chyba poprawnie nazywa Afroamerykanin. Z drugiej jednak strony, jeśli czarny nie jest z Ameryki, to… No, mniejsza z tym.

Czarnoskóry mieszkaniec planety Ziemia zrobił, nie wiedzieć czemu, niesamowitą furorę. Po kilku tygodniach każdy kabaret czy inny podobny przybytek w stolicy miał w programie Murzyna. Po kilku miesiącach Murzyni byli obecni na deskach, estradach i parkietach całej Polski, łącznie z Polską B. Gdy brakowało Murzynów naturalnych – używano szuwaksu. Proceder ten pokazany jest (szkoda, że bez wyjaśnienia) w filmie "Vabank".

Do czego zmierzam? Ano, nie zachwyca mnie eksploatowanie pomysłu do bólu, wykorzystywanie tematu do obrzydzenia, wysysanie do szpiku każdego rozwiązania, które przyniosło pieniądze i sukces. Jest to oczywiście normalne, oczywiste i zrozumiałe, ale przesada w tym względzie (sztuka, literatura) jest szczególnie nużąca i irytująca.

W „Pod Mocnym Aniołem” Pilch nieco kokieteryjnie pisał o swoim uzależnieniu i terapii odwykowej. Kokieteryjnie, bo trochę tak, trochę nie, trochę to autobiografia, ale niekoniecznie… Wcześniej do alkoholizmu przyznawali się tylko Amerykanie i zwykle pomagało im to w karierze. My nie mieliśmy zbyt wielu takich „występów”, ale pomysł Pilcha wypalił i… posypało się!

W tej chwili alkoholik jest obowiązkową postacią w każdym chyba tasiemcowym polskim serialu i w razie czego świetnym pomysłem dla aktora, który grania w tymże serialu ma już po dziurki w nosie.

No tak, ale jeśli alkoholizm w czystej postaci się przejadł, to może DDA (Dorosłe Dzieci Alkoholików – dysfunkcja, której wyjaśniać chyba nie trzeba)? Eee, nie… to dość wąski wycinek, a poza tym, kto chce się przyznawać do alkoholizmu rodziców – póki co, łatwiej do własnego. To może… od razu na głęboką wodę, żeby nikt nie ubiegł, żeby być pierwszym? DDD – to jest to! I jak szeroko! (DDD – Dorosłe Dzieci z rodzin Dysfunkcyjnych. Określenie zawiera w sobie DDA, ale także wszystkie inne domy i rodziny patologiczne - narkomania, kazirodztwo, hazard, seksoholizm, przemoc i sto innych).

I tak oto dochodzimy do książki Kuczoka „Gnój”, traktującej o patologicznej (dysfunkcyjnej) rodzinie z ojcem przemocowcem w roli… może nie główniej, ale znaczącej i podstawowej.

W „Gnoju” Kuczok dość kokieteryjnie, trochę tak, trochę nie, pisze o swoim, nie swoim dzieciństwie. Kokieteryjnie, bo to z jednej strony antybiografia, a z drugiej ojca przemocowca trzeba ukrywać pod pseudonimem „stary K.”…

Głównym bohaterem jest chłopiec, typowe dziecko z domu dysfunkcyjnego i jego dorastanie, z jakże typowym dla DDD brakiem umiejętności „znalezienia się” w grupie rówieśniczej. Najbardziej typowe jest to, że dziecko takie (później dorosły człowiek) jest przekonane, że ono jest w porządku, to wszystkie inne dzieci w szkole, na podwórku i w sanatorium są paskudne i wredne. Statystycznie nie wydaje się to realne, ale nie wolno zapominać, że DDD to dysfunkcja zaburzająca w sposób dość istotny ocenę realiów.

Tak, bo temat niewątpliwie bardzo ciekawy i… powiedziałbym… społecznie potrzebny. Kilka ciekawych sztuczek językowych.
Nie, bo literacko… no… książka taka sobie i przede wszystkim kalka tematu „alkoholik w rodzinie”. Sporo zupełnie nieuzasadnionych fabułą i „przedobrzonych” sztuczek językowych.

I jeszcze jedno – może niewiele normalnych rodzin w Polsce mamy, ale dzieci (dorosłe) z takich domów mogą „Gnoju” zupełnie nie rozumieć i się przy nim potężnie nudzić.

(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 12896
Dodaj komentarz
Przeczytaj komentarze
ilość komentarzy: 6
Użytkownik: hburdon 02.01.2008 21:44 napisał(a):
Odpowiedź na: W jednym z warszawskich k... | Meszuge
Aż się zdziwiłam, zerknąwszy na twoją ocenę książki - po recenzji sądziłam, że dużo gorzej. :)
Użytkownik: Meszuge 03.01.2008 07:27 napisał(a):
Odpowiedź na: Aż się zdziwiłam, zerknąw... | hburdon
Ewidentnie brakuje mi w Biblionetce oceny 3,5. :-)
Moim zdaniem taka jej (książce) się należy.
Użytkownik: norge 02.01.2008 22:46 napisał(a):
Odpowiedź na: W jednym z warszawskich k... | Meszuge
Bardzo ciekawa recenzja. Mnie zachęca do sięgnięcia po książkę i sprawdzenie, czy masz rację w swoim krytycyźmie. Na razie widziałam tylko film, podobał mi się. Ale może od pierwowzoru będę oczekiwała więcej, nie wiem...
Użytkownik: Meszuge 03.01.2008 07:32 napisał(a):
Odpowiedź na: Bardzo ciekawa recenzja. ... | norge
Uwaga! Z tym książkowym pierwowzorem filmu nie jest tak prosto. Roboczo i skrótowo mówi się, że pierwowzorem "Pręg" był "Gnój", ale to nie jest cała prawda.

Scenariusz "Pręg" powstał na podstawie różnych tekstów Kuczoka, w tym także, w pewnej mierze, na podstawie "Gnoju" lub "Gnoja" (w książce są odniesienia i do jednego i do drugiego).

Moim zdaniem film jest dużo lepszy od książki.
Użytkownik: norge 03.01.2008 15:19 napisał(a):
Odpowiedź na: Uwaga! Z tym książkowym p... | Meszuge
Oczywiście mam na myśli "Pręgi" i wiesz, chyba to pragnęłam usłyszeć :-), że film lepszy od książki.
Użytkownik: jolietjakeblues 28.07.2008 18:31 napisał(a):
Odpowiedź na: Oczywiście mam na myśli &... | norge
A mom zdaniem poza wspaniałym aktorstwem i chwytaniem za serce nie ma w filmie nic dobrego. Jest absolutnie przerysowany. A obrazy z dorosłego życia bohatera to kompletna klęska. W ogóle nie przemawiają. Poza tym film nie pozostawia nic do interpretacji. Jest ubliżająco wręcz nachalny, narzucający sposób jego odbioru.
Książka za to jest całkiem inna. Daje o wiele większe pole do popisu wyobraźni czytelników.
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: