Dodany: 23.04.2013 21:10|Autor: asia_

Książki i okolice> Konkursy biblionetkowe

5 osób poleca ten tekst.

Konkurs Franciszka Klimka


Gościem okienka "Spotkanie z pisarzem" jest pan Franciszek Klimek.

Franciszek Klimek - spotkanie nr 31

Z okazji tego spotkania Franciszek Klimek, znany jako wielbiciel kotów, chciałby zaproponować Wam zabawę: konkurs na krótkie (liczące co najwyżej 500 słów) i pomysłowe opowiadanie zawierające jak najwięcej słów z KOTem (np. KOTarbiński, masKOTka, SzKOT).
Uwaga! Pierwsze występujące w opowiadaniu słowo z KOTem może się powtarzać (powtórzenia nie wliczają się do osiągniętej liczby KOTów), natomiast każde kolejne "kocie słowo" może wystąpić tylko raz.

Zwycięzca konkursu otrzyma nagrodę - tomik wierszy Franciszka Klimka, wybrany spośród trzech możliwości: Mruczę, więc jestem, Jak pies z kotem czyli Album rodzinny lub ...tym razem limeryki.

Konkurs jest otwarty, opowiadania prosimy zamieszczać tutaj na forum. Oczywiście można zgłosić więcej niż jeden tekst - jeśli macie kilka pomysłów, podzielcie się wszystkimi :)
Wyświetleń: 9212
Dodaj komentarz
Przeczytaj komentarze
ilość komentarzy: 57
Użytkownik: joanna.syrenka 24.04.2013 11:44 napisał(a):
Odpowiedź na: Gościem okienka "Spotkani... | asia_
Cudny konkurs! Czy dopuszczalne jest też używanie "odKOCIch" przymiotników?
Użytkownik: asia_ 24.04.2013 14:06 napisał(a):
Odpowiedź na: Cudny konkurs! Czy dopusz... | joanna.syrenka
Przymiotniki mogą być, o ile KOT w niezmienionej formie siedzi w środku. Czyli nie tyle odkocie, co KOTowate ;)
Użytkownik: misiak297 24.04.2013 16:00 napisał(a):
Odpowiedź na: Cudny konkurs! Czy dopusz... | joanna.syrenka
Czyli na przykład może być np. "marKOTna", "KOTlina", ale nie może być "KOCIa" czy "oKOCImska".
Użytkownik: joanna.syrenka 24.04.2013 16:06 napisał(a):
Odpowiedź na: Czyli na przykład może by... | misiak297
Dobrze, że mi wytłumaczyłeś... :P
Użytkownik: epikur 24.04.2013 16:13 napisał(a):
Odpowiedź na: Gościem okienka "Spotkani... | asia_
Do kiedy można wymyślić opowiadanie? :)
Użytkownik: asia_ 24.04.2013 16:38 napisał(a):
Odpowiedź na: Do kiedy można wymyślić o... | epikur
Do końca spotkania z pisarzem, czyli do niedzieli 28 kwietnia, godz. 23:59.
Użytkownik: imarba 24.04.2013 16:37 napisał(a):
Odpowiedź na: Gościem okienka "Spotkani... | asia_
Rozumiem, że neologizmy odpadają, ale nazwiska mogą być?
Użytkownik: asia_ 24.04.2013 16:38 napisał(a):
Odpowiedź na: Rozumiem, że neologizmy o... | imarba
Zgadza się.
Użytkownik: joanna.syrenka 24.04.2013 18:35 napisał(a):
Odpowiedź na: Gościem okienka "Spotkani... | asia_
- Kotarbiński, mamy zgłoszenie na Kotlarską. Gdzie jesteście?
- Na Mokotowie.
- Pospieszcie się!
Niespełna osiem minut później funkcjonariusze byli na miejscu, choć warkot steranego silnika radiowozu prawie zagłuszył komunikat. Zobaczyli półleżącego, umazanego niczym kotlarz młodzieńca, który owinięty w coś jakby dywan bełkotał o wąskotorówkach, muzykoterapii i kotangensach. Nad nim stała wypacykowana kokota, ubrana w złoty trykot i koturny. Trajkotała, jakby najadła się blekotu, nie gorzej niż ten biedak, a dodatkowo waliła go zwiniętym w rulon plakatem wyborczym Janusza Palikota.
Aspirant Kotarbiński westchnął. Dopiero co wrócił z sanatorium w Kotlinie Kłodzkiej, gdzie po krótkoterminowym pobycie w szpitalu rehabilitował kontuzjowaną łękotkę. Kiedy rankami słuchał świerkotu ptaków przyszło mu nawet na myśl, by zakotwiczyć tam na stałe, ale wybrał obowiązki w stolicy. Teraz żałował. Spojrzał na koleżankę, sierżant Burkot, piękną i błyskotliwą dziewczynę, która wielokrotnie udowodniła, że nie jest jedynie maskotką wydziału.
- Ta spiekota wszystkim daje się we znaki – mruknął do niej. Faktycznie, upał trwał niemiłosierny, mimo wieczorowej pory. - Sprawdźmy, o co cały ten skrzekot!
Po chwili stało się jasne, że młody człowiek to znany w policyjnych kręgach maniak, który zyskał sobie miano ekoterrorysty. Kiedyś napadł na kobietę, kupującą u rzeźnika antrykot na tradycyjne niedzielne kotlety. Oblał ją niskotłuszczowym jogurtem i przecierem pomidorowym z Kotlina. Dzisiaj chciał przeprowadzić w pobliskiej dyskotece akcję bojkotu narkotyków, okazało się jednak, że o ile w internecie chętnych było wielu, o tyle na miejscu stawił się sam jeden. Niewykluczone, że to przeciwnicy chcieli mu podstępem zafundować szokoterapię, bo też istotnie – dyskotekowi ochroniarze owinęli biedaka w kotarę i z furkotem wyrzucili na bruk.
- Precz z narkotykową koterią! - charkotał jeszcze, coraz bardziej niemrawo. Leżącego tak nieopodal popularnego pubu „Kotłownia” zastała go owa dama lekkiego prowadzenia, licząc na łatwy zarobek, albo chociaż papierosa.
- Precz z nikotyną! - mamrotał coraz markotniej, czym naraził się ostatecznie. Kobieta wyładowała na nim swoje frustracje, i na tę właśnie chwilę trafili policjanci.

- Prawie jak z filmów Koterskiego – mruknął aspirant, kiedy parę minut później sanitariusze prowadzili sprawcę całego zamieszania do wezwanej na wszelki wypadek karetki. Z łoskotem zamknął za nimi drzwi i wrócił do radiowozu.
- Nie martw się – pocieszała go koleżanka z patrolu – kiedyś trafimy na sprawę na miarę wojny gangów!
- Chyba między Dakotą Północną a Południową... - sprowadził ją na ziemię Kotarbiński.
Użytkownik: imarba 24.04.2013 21:17 napisał(a):
Odpowiedź na: - Kotarbiński, mamy zgłos... | joanna.syrenka
Świetne, świetne, świetne - też chciałam napisać, ale już wiem, że przegrałam :-)
Użytkownik: misiak297 24.04.2013 21:47 napisał(a):
Odpowiedź na: Świetne, świetne, świetne... | imarba
Nie rezygnuj, Iwonko, spróbuj swoich sił. Przecież w gruncie rzeczy nie chodzi o zwycięstwo, a o dobrą zabawę, prawda?:)
Użytkownik: imarba 25.04.2013 18:47 napisał(a):
Odpowiedź na: Nie rezygnuj, Iwonko, spr... | misiak297
Jasne. Nie rezygnuję, kombinuję :)

Użytkownik: misiak297 24.04.2013 21:41 napisał(a):
Odpowiedź na: - Kotarbiński, mamy zgłos... | joanna.syrenka
Rewelacja! Mówię poważnie!
Użytkownik: joanna.syrenka 24.04.2013 21:44 napisał(a):
Odpowiedź na: Rewelacja! Mówię poważnie... | misiak297
Dziękuję - czekam na Wasze propozycje ;)))
Użytkownik: lutek01 24.04.2013 21:50 napisał(a):
Odpowiedź na: Dziękuję - czekam na Wasz... | joanna.syrenka
Wow! Się nam talent objawił!
Użytkownik: joanna.syrenka 24.04.2013 21:51 napisał(a):
Odpowiedź na: Wow! Się nam talent objaw... | lutek01
Ba! :D
Nie powinieneś zmienić podpisu na "Lutek między kotami"? ;)
Użytkownik: lutek01 24.04.2013 22:02 napisał(a):
Odpowiedź na: Ba! :D Nie powinieneś zm... | joanna.syrenka
Nie, bo koty, choć w wielu konkurencjach wymiatają (aksamitność futerka, melodyjność mruczenia, wrażliwość wąsów, humorzastość i zdolność strzelania tak zwanym fochem, to jednak, jeśli chodzi o pamięć, przegrywają ze słoniami sromotnie, zwłaszcza z tymi od Agathy Christie. Jeden fałszywy ruch podczas głaskania i nieważne, że zeszłego wieczoru tulił się do ciebie...
Użytkownik: Jabłonka 24.04.2013 21:49 napisał(a):
Odpowiedź na: - Kotarbiński, mamy zgłos... | joanna.syrenka
Wspaniałe :D 'eKOTerrorysta' rozłożył mnie na łopatki :)
Użytkownik: joanna.syrenka 24.04.2013 21:52 napisał(a):
Odpowiedź na: Wspaniałe :D 'eKOTerrorys... | Jabłonka
Czekam na Twój tekst! Nie chcę bawić się sama! :)
Użytkownik: misiak297 24.04.2013 21:55 napisał(a):
Odpowiedź na: Czekam na Twój tekst! Nie... | joanna.syrenka
A nie wyjęłaś nam czasem wszystkich KOTów ze słownika?:D
Użytkownik: joanna.syrenka 24.04.2013 21:56 napisał(a):
Odpowiedź na: A nie wyjęłaś nam czasem ... | misiak297
Jestem pewna, że to nie wszystkie! :-)
Użytkownik: Jabłonka 24.04.2013 21:59 napisał(a):
Odpowiedź na: Czekam na Twój tekst! Nie... | joanna.syrenka
Ja tak nie potrafię Kochana :P ale dzięki Tobie mam nowe przezwisko na moją koteczkę, która łapie wszystko co lata, w zeszłym roku nawet z bocianami próbowała :P prawie wlazła im do gniazda na słupie elektrycznym :) bociany przez cały sezon próbowały w nagrodę upolować sobie jakiegoś kota :P
Użytkownik: joanna.syrenka 24.04.2013 22:06 napisał(a):
Odpowiedź na: Ja tak nie potrafię Kocha... | Jabłonka
I Ty mi mówisz, że byś nie potrafiła? Wojna kocio-bociania - wiesz jaki to chwytliwy temat!? :-)))
Użytkownik: misiak297 24.04.2013 22:54 napisał(a):
Odpowiedź na: I Ty mi mówisz, że byś ni... | joanna.syrenka
To teraz ja:)

Wieczór już dawno nastał, a ja jeszcze siedziałem na swojej działce w Kokotku przy ulicy Kotana. Chlupot krótkotrwałego deszczu dźwięczał za oknem, skończył się film z Tomaszem Kotem i Agnieszką Kotulanką, niedoczytana "Historia filozofii" Kotarbińskiego leżała przede mną, Mela Koteluk w wieży dawno już przestała śpiewać. Zasłoniłem kotarę, aby koteria kokot w trykotach i błyskotkach nie zaglądała do środka. Dowodził nią błyskotliwy Szkot polskiego pochodzenia (spod dawnego Kottbusa - dzisiejszy Chociebuż)Kotsis O'McKotliński, który był alfonsem. Grupka udała się w stronę dyskoteki, która mieściła się obok lokalnej kotłowni - słyszałem jeszcze stukot obcasów tych ślicznych koteczek. Nie chciałem myśleć o kotłowaninie, która niebawem będzie się tam odbywać. Dojadłem kotleta i swój ulubiony włoski deser - panakotę (to dla mnie jak narkotyk), po czym markotnie poszedłem do łazienki - terakota ziębiła mi stopy. Zagrzałem wodę w wielkim kotle i umyłem się się dokładnie oraz narzuciłem piżamę. Z ulgą zanurzyłem się w pościeli. Zasypiając myślałem o szusowaniu na nartach na Kotelnicy albo spacerach w Kotlinie Sandomierskiej. Wpadałem powoli w sen jak kotwica statku idąca na dno. I wtedy dobiegł mnie straszliwy łoskot, a potem poczułem nacisk! To mój kot Jego Kicencja zeskoczywszy na mnie, ugniatał mi łapkami brzuch, chcąc się wygodnie umościć (było mi tak ciężko, że przez chwilę myślałem, że tańczy na moim brzuchu w butach na koturnach!). Nie baczył na to, że mam straszne łaskotki i wraz ze śmiechem odpływa mój sen. Kicencja z burkotem zrzucił maskotkę (z rodziny kotowatych), która leżała na poduszce. Nie znosił konkurencji.

Teraz zrozumiałem, że zasłużyłem na bojkot mojego snu...

Użytkownik: joanna.syrenka 24.04.2013 22:58 napisał(a):
Odpowiedź na: To teraz ja:) Wieczór ... | misiak297
No i masz. Stukot i terakota. Tego mi brakowało! :D
Aaaa - i Mela Koteluk! :)
Użytkownik: sowa 24.04.2013 22:32 napisał(a):
Odpowiedź na: - Kotarbiński, mamy zgłos... | joanna.syrenka
Ach, ślicznooości :-)))!
Użytkownik: Pani_Wu 24.04.2013 23:06 napisał(a):
Odpowiedź na: - Kotarbiński, mamy zgłos... | joanna.syrenka
Bomba! :)
Użytkownik: dot59Opiekun BiblioNETki 24.04.2013 22:55 napisał(a):
Odpowiedź na: Gościem okienka "Spotkani... | asia_
No i jak się tu oprzeć takiej pokusie? Oto moja historyjka:

Parostatek zbliżał się powoli do portu KOTa Kinabalu na uroczej wyspie Borneo. Udręczeni spieKOTą marynarze zalegli poKOTem na pokładzie, marząc o chwili, gdy wreszcie wpadną w ramiona egzotycznych piękności. Wreszcie wygaszono KOTły, ucichł łosKOT maszyny i statek zaKOTwiczył na redzie. Kiedy wyładowano towar – kilkanaście ton teraKOTowych płytek łazienkowych, skrzynię wyrobów z kłów morsów z CzuKOTki, oraz gablotki z zasuszonymi okazami trajKOTki czerwonej i błękitnej z DaKOTy Południowej* - załoga posiliła się KOTletami schabowymi i zaczęła się przygotowywać do zejścia na ląd. Na statku pozostał tylko kapitan oraz młodszy nawigator Konstanty KOTkowski (zwany przez kolegów… jak, to się okaże w finale), który, tłumacząc się uszkodzoną łąKOTką, miał zamiar oddać się lekturze. W jego biblioteczce spoczywały liczne ambitne dzieła, by wymienić tylko traktaty filozoficzne Dunsa SzKOTa i Tadeusza KOTarbińskiego, rozprawy krytyczne Jana KOTta, a nawet zbiór dramatów Augusta von KOTzebue (w oryginale), lecz tym razem wyciągnął spod poduszki wywiad-rzekę z Januszem PaliKOTem, w którym ten znany polityk rozprawiał się w ostrych słowach z KOTerią trzymającą władzę.
Tymczasem jego koledzy podpłynęli motorówką do nabrzeża. Zaraz rozległ się stuKOT pantofelków na KOTurnach. To przybyły miejscowe koKOTy, odziane w obcisłe tryKOTowe sarongi, obwieszone błysKOTkami i roztaczające narKOTyczny zapach orientalnych wonności. Poprowadziły ich do lokaliku, obwieszonego czerwonymi latarniami i tęczowymi KOTylionami. Po odtańczeniu paru dysKOTekowych kawałków, odegranych przez kapelę hałaśliwą jak ekipa cygańskich KOTlarzy, poszczególne pary znikły za KOTarami, po czym dało się słyszeć ożywione trajKOTanie panienek i odgłosy radosnej KOTłowaniny; najwyraźniej marynarze zaczęli bliższą znajomość od łasKOTek…
Zaspokoiwszy głód uciech, dzielni żeglarze udali się na targowisko, znajdujące się w KOTlinie za miastem. Tam dokonali handlu wymiennego, pozbywając się całego zapasu przywiezionych z kraju ciasteczek „ŁaKOTek”, oraz radzieckich budzików, których terKOT zbudziłby nawet uśpiony wulkan. Zadowoleni z transakcji, wsiedli w motorówkę i podpłynęli pod burtę; warKOT silnika wywabił na pokład kapitana Ferdynanda KOTasiewicza.
- A to co takiego? – spytał z lekkim obrzydzeniem, patrząc na pokaźny słój niesiony przez bosmana KOTułę, w którym poruszały się jakieś zielone stwory z lepkimi łapkami.
- To? RzeKOTki tropikalne, panie kapitanie, wyłapią nam wszystkie muchy i komary. Tańsze niż Raid i bardziej ekologiczne!
- A wy co tam niesiecie, KoKOT? – zwrócił się kapitan do kuka, dzierżącego płaski okrągły koszyk. mocno obwiązany sizalową liną.
- Ehm… skończył mi się schab, panie kapitanie, a miejscowi podali mi przepis na antryKOT z pytona… tylko trzeba będzie gada jakoś zakatrupić… - zabełKOTał pod nosem zmieszany mistrz kuchni.
Kapitan tymczasem przeniósł swą uwagę na wielki pleciony kosz, z wysiłkiem wciągany po trapie przez majtków KOTlarczyka i PaszKOTa. Z wnętrza dobiegał groźny charKOT. „Pierwszy po Bogu” zbliżył się i ostrożnie uchylił pokrywę; z ciemności spojrzały nań złociste oczy cętkowanego drapieżnika z rodziny KOTowatych, w którym dało się rozpoznać zagrożoną wyginięciem panterę borneańską. Nim zdążył zadać pytanie, dumni z siebie majtkowie zawołali unisono:
- A to masKOTka dla „KOTa”!

*występowanie tych gatunków w Dakocie jest mniej więcej równie prawdopodobne, jak cała fabuła opowiadania :-)
Użytkownik: joanna.syrenka 24.04.2013 23:01 napisał(a):
Odpowiedź na: No i jak się tu oprzeć ta... | dot59Opiekun BiblioNETki
:-))))
Cudowne!
Użytkownik: misiak297 24.04.2013 23:01 napisał(a):
Odpowiedź na: No i jak się tu oprzeć ta... | dot59Opiekun BiblioNETki
Świetne!
Użytkownik: Pani_Wu 24.04.2013 23:07 napisał(a):
Odpowiedź na: No i jak się tu oprzeć ta... | dot59Opiekun BiblioNETki
Rewelacja! :)
Użytkownik: misiak297 24.04.2013 23:10 napisał(a):
Odpowiedź na: Rewelacja! :) | Pani_Wu
Dołącz do konkursowiczów:)
Użytkownik: Pani_Wu 24.04.2013 23:14 napisał(a):
Odpowiedź na: Dołącz do konkursowiczów:... | misiak297
Jak dam radę, to w weekend :)
Użytkownik: joanna.syrenka 24.04.2013 23:11 napisał(a):
Odpowiedź na: Rewelacja! :) | Pani_Wu
No właśnie!
Albo może nie... Jakie mam szanse z publikującą konkurencją? ;)))
Użytkownik: Pani_Wu 24.04.2013 23:13 napisał(a):
Odpowiedź na: No właśnie! Albo może ni... | joanna.syrenka
Mocne, kochana, mocne :)))
Użytkownik: porcelanka 24.04.2013 23:25 napisał(a):
Odpowiedź na: Gościem okienka "Spotkani... | asia_
Talentu mi brak, ale lubię takie zabawy, więc ośmieliłam się.

Na parapecie okna siedział kot. Wśród świateł miejskich latarni jego oczy migotały jak błyskotki. W oddali za nim majaczyła ciemna kotara. Noc była wyjątkowo cicha, tylko z rzadka echo przynosiło stukot obcasów miejscowych kokot wracających z dyskotek wraz z bełkotliwymi towarzyszami. Ich radosne trajkotania ginęły w kłębach dymu nikotynowego. Po chwili panował ten sam złowrogi spokój pozbawiony najmniejszego łoskotu. Księżyc wisiał na niebie jak złamana kotwica. Czas zdawał się być idealny na kocie wędrówki, a jednak kot był markotny. Kiedy ulicę przeciął z warkotem samochód, zeskoczył na terakotę. Ominął zgrabnie porzucone buty na koturnie i maskotki, a także karton po mleku niskotłuszczowym. Kroczył teraz dumnie po opuszczonych pokojach. Zostawić kota w pustym mieszkaniu? Popatrzył na rozgardiasz wokół – skotłowana pościel i sukienka z trykotu. Za oknem motocykl przetoczył się z turkotem i oddalił się w ciemną kotlinę. Nocny spacer wabił jak narkotyk. Kot zbojkotował swój ulubiony fotel i wyślizgnął się przez uchylone okno. Przebiegł przez zarośnięty park i zatrzymał się przy opuszczonych torach, po których niegdyś terkotała wąskotorówka. Teraz leżały na nich pokotem ścięte drzewa. Lokalna koteria miała widocznie w tej wycince jakiś interes. Nad kotem szumiały topole, a gdzieś niedaleko ktoś śpiewał charkotliwie. Kot miauknął tęskniąc za łaskotkami swojej pani. Zza drzew nieśmiało przenikały pierwsze promienia słońca i przyszła pora na powrót. Świat budził się do życia z porannym hurkotem – robotnicy, krawcowe i fizykoterapeuci śpieszyli do pracy. Kot niepozornie przemknął przez ten krótkotrwały rozgardiasz i powrócił na swoje włości. Na spodku czekało na niego mleko.
Użytkownik: misiak297 24.04.2013 23:30 napisał(a):
Odpowiedź na: Talentu mi brak, ale lubi... | porcelanka
Wspaniałe! Tylko znów - jak ostatnio - się z Tobą nie zgodzę. Tym razem z pierwszymi słowami w Twojej wypowiedzi.
Użytkownik: Jabłonka 25.04.2013 00:02 napisał(a):
Odpowiedź na: Talentu mi brak, ale lubi... | porcelanka
Brawo :) cudne :D i takie... kocie :P
Użytkownik: joanna.syrenka 25.04.2013 04:22 napisał(a):
Odpowiedź na: Talentu mi brak, ale lubi... | porcelanka
Piękne i nastrojowe!
Użytkownik: Marylek 25.04.2013 17:55 napisał(a):
Odpowiedź na: Gościem okienka "Spotkani... | asia_
Dobra, to ja też chcę! Wygląda na to, że są pokusy, którym nie mogę się oprzeć.
Ale ja poza konkursem, dla czystej zabawy, bo wszystkie wymienione wyżej tomiki już mam. :)
..........................

Księżyc wschodzący nad kotliną oświetlał trawiastą łąkę pełną stulających płatki stokrotek i wznoszące się na jej obrzeżu gęste krzaki. Słychać było tylko granie świerszczy i kumkanie rzekotek w stawie za nieodległą kotlarnią. Nagle ciszę rozdarł ogłuszający łoskot, zdawać by się mogło, że kawał nieba spadł na skały powodując straszliwy tumult.

Po chwili wszystko się uspokoiło, tylko w zaroślach wokół łąki trwała niepokojąca kotłowanina. Niespodziewanie gałęzie największego krzewu rozchyliły się z szelestem i na polanę wybiegła kotka. Była wyjątkowo duża, z nastroszonej czarnej sierści strzelały w ciemność jasne iskierki wyglądające niczym błyskotki na eleganckim, wieczorowym stroju. Z szyi zwisał jej nieduży, pstrokaty kotylion. Przegalopowawszy z dziwnym warkotem dookoła polany, ciągnąc za sobą mocny zapach alkoholu i nikotyny, zniknęła w ciemnościach.

Długa, przygięta do ziemi gałąź odchyliła się niczym kotara. – Ja ci dam bojkot obowiązków służbowych! – wrzasnął w pustkę anorektyczny staruch o haczykowatym nosie, okryty niedbale czymś w rodzaju wytartego kilimu. – Blekotu się nażarłaś?! Wracaj! – darł się koturnowym głosem.

Odpowiedziała mu cisza.

- Musiałem coś przekombinować z tym zaklęciem – mruknął czarownik markotnie. Trzeba ją było wcześniej alkotestem sprawdzić. Szkoda. Taka z niej była ładna maskotka, dopóki siedziała na półce z kolbami. Teraz wszystkie leżą tam pokotem, a ja będę musiał zakotwiczyć gdzieś tutaj, dopóki jej nie znajdę. Zimno – wstrząsnął nim dreszcz. - Jeszcze się rozchoruję i potrzebna mi będzie antybiotykoterapia.

Z oddali dobiegł turkot, jakby wielkie koła toczyły się po kamienistej drodze. Ciężko zastukotały kopyta jakiegoś potężnego zwierzęcia. Starzec chyłkiem wycofał się w krzaki.

- I po co mi to było? - zabełkotał cicho pod nosem. A mówiła mi mamusia, żebym raczej wziął kocura.
Użytkownik: joanna.syrenka 25.04.2013 18:31 napisał(a):
Odpowiedź na: Dobra, to ja też chcę! Wy... | Marylek
:-D
A mnie mówili, żeby raczej kotkę...
Użytkownik: swita77 25.04.2013 18:53 napisał(a):
Odpowiedź na: Gościem okienka "Spotkani... | asia_
Mieszkał na warszawskiej Pradze jeden zabijaka, co to na sam jego widok migotania przedsionków można było dostać. Nikt nie znał jego prawdziwego imienia, zwano go po prostu PaliKOT. Był to siłacz nad siłaczami, jednym machnięciem gruzłowatej pięści kładł poKOTem kilku chłopa bez problemu. Na szerokim ramieniu miał wytatuowaną ogromną KOTwicę. Razu jednego wybrał się samopas na dysKOTekę do lokalu o błysKOTliwej nazwie KOTylion, mieszczącego się w Warszawie w dzielnicy MoKOTów. Ciemno tam było jak w KOTłowni albo jakiej KOTlinie zapadłej a w Sali unosiły się jakieś raKOTwórcze opary i miKOToksyny. Didżej grał do KOTleta modną muzykę, akurat z głośników leciał najnowszy przebój Meli KOTeluk. PaliKOT rozejrzał się po sali, wyławiając wzrokiem obwieszone błysKOTkami hoże kokoty i garKOTłuki z CzuKOTki oraz jedyna gwiazda tego wieczoru: Agnieszka KOTulanka. Nie spodobało się to miejscowym marKOTnym gogusiom, którzy bełKOTali pod nosem rozmaite przekleństwa, widocznie narKOTyków się nałykali albo bleKOTu jakiegoś, niczym rzeKOTki. Było ich tylu, że nawet wyKOT królików jest mniej liczny. Wredna ta KOTeria postanowiła przegonić intruza ze swego podwórka i bojKOTując go na głos ruszyła w jego kierunku dzierżąc w dłoniach KOTew, którą sprawdzić chcieli, czy PaliKOT ma łasKOTki. Z łosKOTem padały na ziemię krzesła i stoły, zaatakowane wcześniej przez tyKOTka pstrego, stuKOT KOTurnów mieszał się z kleKOTaniem tłuczonych naczyń. Wtem PaliKOT zaplątał się z furKOTem w KOTarę, zawarKOTał, zwichnął był łęKOTkę i z charKOTem padł na teraKOTową podłogę, brudząc sobie tryKOTowe wdzianko antryKOTem oblanym keczupem marki KOTlin i posypanym obficie przyprawami KOTanyi. KrótKOTrwały upadek nie pozbawił go siły, więc zaterKOTała w ręce PaliKOTa szyna ukradziona spod wąsKOTorowej kolejki. Machnął raz a dobrze, posyłając największego prowodyra aż do Ośrodka Narciarskiego KOTelnica Białczańska w Białce Tatrzańskiej. A może to była miejscowość SKOTniki – dziś tego nawet Marek KOTański nie pamięta. A dumny z siebie PaliKOT odjechał w siną dal średnim kołowym transporterem opancerzonym, zwanym w skrócie SKOT.
Użytkownik: joanna.syrenka 27.04.2013 20:11 napisał(a):
Odpowiedź na: Mieszkał na warszawskiej ... | swita77
Dobre! Zagęszczenie KOTów powyżej średniej, zdecydowanie! :D
Użytkownik: epikur 27.04.2013 23:42 napisał(a):
Odpowiedź na: Gościem okienka "Spotkani... | asia_
Markotny Janusz Palikot podróżujący do Kotowic (na Dolnym Śląsku). Kto to widział?
Ja.
A było to tak.
Palikota spotkałem w przedziale. Schował się za kotarą. Ja zagaiłem, on zatrajkotał:
- Cóż za stukot, warkot, hańba!
- To z kotłowni… Tam! Z tych kotłów!
Zakotłowało się i w nas.
- Kto to widział? Kto to widział?
- Błyskotliwy!- rzekłem.
- Tak, koteczku.
A po chwili:
- Marzy mi się kotlet- zagadałem
- Zakotwiczyłbyś widelec raczej w ryżu.
- W ryżu?
- W ryżu. Ryżu. Ryży. Premier.
Wymowna cisza.
- Taki żart.
Teraz słyszę bełkot „markotnego”:
- Pełno kokot w tej kotlinie! Tu gdzie przejeżdżamy. Skota bym wyciągnął, strzelił, a później na pokot.
- Co Pan Karol KOT?- się zadumał.
Nikotynę czuć w powietrzu.
- Kiedyś znałem Szkota, W Kotelnicy zapoznałem. Wódkę z nim wypiłem. Później był już Polmos.
- Aha- skwitowałem.
Pora była już wysiadać.
- Panie Palikocie, ja wysiadam.
- A ja jadę dalej, już nie na ten Dolny Śląsk, jadę Finlandii, do Kottki; nikt mnie już nie lubi, nikt mnie nie rozumie. Sukinkoty! Ja Wam jeszcze raz pokażę!
Użytkownik: joanna.syrenka 28.04.2013 12:10 napisał(a):
Odpowiedź na: Markotny Janusz Palikot ... | epikur
;DD Mocne! :)
Użytkownik: misiak297 28.04.2013 12:24 napisał(a):
Odpowiedź na: Markotny Janusz Palikot ... | epikur
Ekstra!
Użytkownik: Franciszek.Klimek 29.04.2013 12:08 napisał(a):
Odpowiedź na: Gościem okienka "Spotkani... | asia_
Drodzy BiblioNETkowi Konkursowicze,

Pragnę powiedzieć, że sprawiliście mi wielką radość rezultatem tego konkursu.
Żałuję, że nie zaglądałem na tę stronę wcześniej, myślałem, że to jest tak jak przy zwykłych konkursach literackich, gdzie nie wie M co napisał N, bo wszystko jest do końca w zamkniętych kopertach. Ominęło mnie w ten sposób kilka chwil szczerej uciechy, ale za to teraz mam dawkę powalającą.

Nie wiem kto będzie w Jury konkursu, ale wydaje mi się że wybór jednego z tych arcydziełek nie będzie łatwy. Bo jakże tu liczyć KOTy, skoro akcja wciąga i już po kilkunastu zdaniach trzeba zaczynać liczyć od nowa… Ja w każdym razie jeszcze nie zaczynam, ciesząc się nie tylko imponującą ilością kotów, ale i sposobem ich wprowadzenia do treści opowiastek.
Gdyby nie obowiązki parazawodowe, nie oderwał bym się od tej strony przez najbliższe kilka godzin, ale będę tu z pewnością wracał również po rozstrzygnięciu konkursu.
Na razie wielkie DZIĘKUJĘ i gratuluję serdecznie wszystkim, a równocześnie mam poczucie, że przewidziana dla Zwycięzcy nagroda jest zbyt skromna…

Franek Klimek
Użytkownik: asia_ 29.04.2013 14:53 napisał(a):
Odpowiedź na: Drodzy BiblioNETkowi Konk... | Franciszek.Klimek
Panie Franciszku!

To Pana konkurs i Pan stanowi Jury :) Zgadzam się, że wybór nie będzie łatwy - wszystkie koty zachwycają - ale będzie Pan musiał zdecydować. Wszyscy z niecierpliwością czekamy na werdykt :)
Użytkownik: misiak297 07.05.2013 14:23 napisał(a):
Odpowiedź na: Panie Franciszku! To P... | asia_
Asiu, co z konkursem? Czy wiadomo, kiedy Pan Klimek zabierze głos w tej sprawie?:)
Użytkownik: asia_ 07.05.2013 15:01 napisał(a):
Odpowiedź na: Asiu, co z konkursem? Czy... | misiak297
Mam nadzieję, że wkrótce. Pracuję nad tym ;) Długi weekend chyba trochę opóźnił sprawę.
Użytkownik: Franciszek.Klimek 09.05.2013 10:44 napisał(a):
Odpowiedź na: Mam nadzieję, że wkrótce.... | asia_
Sprawa Konkursu

Drodzy Uczestnicy i Uczestniczki (przepraszam, błąd kolejności) oraz Czytelniczki i Czytelnicy
(teraz poprawnie)

Od dłuższego czasu dręczy mnie sumienie, że tak długo nie ogłosiłem wyników ale miałem problemy z organizacją tego finału. Widziałem jak to się robi w Ameryce i chciałem podobnie, a tu same przeszkody. Chciałem na początek uroczystości dać fanfary, ale sympatyczny sąsiad którego się radziłem bo pracował kiedyś w tzw. „Estradzie” powiedział, że to zły pomysł, bo fanfaronada źle się kojarzy. Ustąpiłem. Chciałem żeby imprezę otwierał jakiś celebryta, bo tak to bywa na Oskarach, ale sąsiad znów mnie przywołał do porządku przypominając, że cela też się źle kojarzy, a – jak twierdzi – celebryta nawet jak jest na przepustce, to i tak może być niebezpieczny.
Zrezygnowany zdecydowałem się poprzestać na powołaniu do rozstrzygnięcia konkursu Jury złożone z autorytetów matematyczno-literackich i tu sukces był połowiczny: reakcja każdej z zaproszonych osób była podobna: -
- Do Biblionetki? To jest to forum na internecie? Aaa… to z przyjemnością. A kiedy?
- Zaraz
- Oj, to niestety niemożliwe. Najbliższy wolny termin mam między 4-tym a 10-tym października, albo w pierwszej dekadzie stycznia 2014.

Pozostali podobnie. Cóż było robić, powołałem Jury z tych osobników którzy byli pod ręką, czyli
Czarna Mańka, Czarny Kuba, Bury Max i pies Gucio. Gucio zresztą - cokolwiek byśmy ustalili, miał
swoją osobistą sugestie: że nagrody za pierwsze miejsce należy dać wszystkim, nie wyłączając Czytelników i powinien to być tomik „Jak pies z kotem”. Ci którzy go znają nie dziwią się. Miał w tym swój osobisty interes, bo to on jest głównym bohaterem tej książeczki. Potraktowaliśmy te propozycje z łagodną wyrozumiałością, co było o tyle łatwe, że on nie stanowi większości, choć tak mu się zdaje.
Werdykt jest więc następujący:
Nagrodę główną otrzymują równorzędnie 3 osoby, które adoptowały do swojego opowiadania najwięcej kotów, a uzasadnieniem jest to, że różnice są minimalne a w dodatku któryś kot może być kotką w ciąży i co wtedy? Nadto wszystkie 3 pomysły są różne i każdy z trzech kocich jurorów znalazł coś co mu się szczególnie podobało. Tak więc w kolejności matematycznej tomiki do wyboru otrzymają:
Swita77
Dot59
Syrenka

Laureaci mają do wyboru 4 pozycje: Jak pies z kotem, Mruczę więc jestem, Limeryki, oraz wiersze dla dzieci pt. Pieski, kotki, niespodzianki.

Dla pozostałych przyznano „nagrody pocieszenia”, które również zostaną wysłane pocztą, ale w drugiej kolejności. Proszę o podanie mi adresu do wysyłki na e-mail fjklimek@op.pl


Wszystkim bardzo dziękuję za zaakceptowanie mnie, za udział w konkursie, za zainteresowanie, za opowiadanka, które czytałem z taką przyjemnością, że nie byłem w stanie skupić się nad zasadniczym zadaniem konkursowym, czyli liczeniem kotów. Tu dziękuję Pani Joasi za pomoc i dopingowanie mnie do działania, a Panu Michałowi za sympatyczne wprowadzenie mnie do Salonu BibliONETki.

Wasz
Franek Klimek
Użytkownik: asia_ 09.05.2013 14:26 napisał(a):
Odpowiedź na: Sprawa Konkursu Drodzy... | Franciszek.Klimek
Muszę powiedzieć, że jestem pod wrażeniem :) Toż to salomonowy werdykt i prawdziwy wysyp nagród!

Panie Franciszku, dziękuję za wspaniały konkurs, który sprawił wiele radości i uczestnikom, i czytelnikom (wiem coś o tym :) ).

Gratuluję laureatkom głównej nagrody i wszystkim uczestnikom!
Użytkownik: joanna.syrenka 09.05.2013 14:30 napisał(a):
Odpowiedź na: Sprawa Konkursu Drodzy... | Franciszek.Klimek
Och, jak się cieszę! :-)
Bardzo dziękuję i gratuluję wszystkim, bo rywalizacja była zacięta ;)
Użytkownik: swita77 09.05.2013 16:50 napisał(a):
Odpowiedź na: Sprawa Konkursu Drodzy... | Franciszek.Klimek
Dziękuję za wyróżnienie, z przyjemnością umieszczę w domowej kolekcji kolejną książkę. Gratulacje dla pozostałych "kociarzy" :)
Użytkownik: dot59Opiekun BiblioNETki 20.05.2013 19:03 napisał(a):
Odpowiedź na: Sprawa Konkursu Drodzy... | Franciszek.Klimek
Gromadka poetyckich kotów - które mruczą, więc są - przywędrowała dziś do mnie, by spocząć na eksponowanym miejscu przyłóżkowego regalika. Jeszcze raz dziękuję!
A bezpański kotek-huncwotek, który systematycznie paskudzi na klatce schodowej, cichaczem zjada wyłożone dla niego mięsne kąski, ale na widok człowieka wieje, gdzie pieprz rośnie, właśnie dzisiaj zmienił zdanie, i na moje ustne zapewnienie, że za chwilę przyniosę mu okrawki z kurczaka, grzecznie czekał, przyczaiwszy się w krzakach jakiś metr od miseczki! Co prawda spożywać w mojej obecności już nie chciał - porwał mięso i zwiał w krzaki - ale może to dobry początek?
Użytkownik: dot59Opiekun BiblioNETki 09.05.2013 19:26 napisał(a):
Odpowiedź na: Gościem okienka "Spotkani... | asia_
Mruczę z radości i gratuluję pozostałym nagrodzonym!
Użytkownik: joanna.syrenka 18.05.2013 21:22 napisał(a):
Odpowiedź na: Gościem okienka "Spotkani... | asia_
Nagroda książkowa dotarła dzisiaj - jak ja się ucieszyłam! Z piękną dedykacją i bilecikiem z fraszką o... kocie Semaforze :-))) Widocznie jakieś koty ćwierkały o moich kolejowych inklinacjach. :-)
Jestem zachwycona i ogromnie wdzięczna!
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: