Dodany: 15.04.2013 00:05|Autor: Literadar

Niespodziewane stronice


Okładka

Rec. Dorota Tukaj
Ocena: 5,5/6

Artyści nie są wieczni. Wieczne może być tylko to, co po nich pozostaje, ale w każdym przypadku ta spuścizna stanowi zbiór skończony. I zawsze przychodzi taki moment, że trzeba z całą okrutną trzeźwością powiedzieć sobie: trudno, to już wszystko! Ukochany bard nie nagra już ani jednej nowej piosenki, aktor nie wystąpi nawet w epizodzie, literat nie napisze ani wersu więcej, niż napisał do tej pory. Niektórzy w takiej sytuacji zostawiają sobie na jeszcze czarniejszą godzinę jakiś nietknięty okruszek, choćby zbiorek juweniliów, który pominęli w czasach świetności swego idola. Ale jeśli i to już za nami?... Powtarzać zawsze można – wszyscy mamy przecież książki, do których gotowi jesteśmy wracać po kilkanaście razy, albo tylko mieć je na półce obok łóżka po to, by móc je raz na jakiś czas wyciągnąć i przeczytać jeden akapit czy bodaj jedno zdanie. Lecz potem nawiedza nas rozpaczliwa tęsknota za czymś, co raz jeszcze wywoła w nas ten dreszcz, którego doznaliśmy przy pierwszym spotkaniu z autorem. Tęsknota nieukojona, chyba że… Chyba że dobry los pozwoli spadkobiercom odkryć w jakimś zapomnianym pudle z gratami albo w dolnej szufladzie komody, między rachunkami i zaświadczeniami, plik kartek zapisanych znajomą ręką. W taki właśnie sposób pierwsza żona Julia Cortazara, Aurora Bernárdez, ocaliła dla świata kilkadziesiąt tekstów, powstałych w różnych okresach życia pisarza i nigdy wcześniej niepublikowanych lub drukowanych jedynie w hiszpańskojęzycznej prasie. Złożyły się one na Niespodziewane stronice, wydane właśnie przez Muzę SA w tej samej (przepięknie dopracowanej graficznie) serii, w której ukazały się wznowienia najważniejszych powieści tego autora.

Okołopremierowe recenzje znanych krytyków mogą nawet w zdeklarowanych fanach autora wzbudzić wątpliwości, czy aby warto sięgać po ten tom; no bo skoro „na perły – poza opowiadaniami Koty i Ciao, Werona – nie natrafimy” (Krzysztof Cieślik, Polityka), skoro „jakoś szczególnie atrakcyjna lektura to nie jest (…). Obok tekstów dobrych są tu infantylne dyrdymały i sporo politycznego zawracania głowy” (Leszek Bugajski, Newsweek), to może zepsujemy sobie tą lekturą mit Cortazara – pisarza ponadczasowego i przekraczającego bariery stref kulturowych?

Nie obawiajmy się. Oczywiście, nie wszystkie teksty w zbiorze są równie udane – ale też mało kto z czystym sumieniem przyzna, że dokładnie tak samo podobały mu się wszystkie opowiadania zawarte w Opowieściach o kronopiach i famach albo w Ośmiościanie. Bo Cortazar w całej swojej twórczości, a w opowiadaniach zwłaszcza, systematycznie zabawia się mieszaniem gatunków, igra z czytelnikiem, to podsuwając mu scenkę tak życiową, że mogłaby być wspomnieniem lub reportażem, to eksplodując skondensowanym purnonsensem, by za chwilę balansować gdzieś na pograniczu kryminału i horroru, po czym znów popisać się jakąś wprawką stylistyczno-słowotwórczą albo skrzyżowaniem mini-eseju z prozą poetycką… W takim zamęcie nie sposób wszystkich zadowolić, zawsze znajdzie się ktoś, dla kogo jeden tekst będzie niemalże objawieniem, a inny doprowadzi go do zgrzytania zębów, i ktoś, kto odniesie wrażenia zgoła odwrotne.

Niespodziewane stronice, stanowiąc swoisty dokument dojrzewania wyobraźni i warsztatu pisarskiego Cortazara, są zarazem przeglądem jego możliwości, jeśli chodzi o krótkie formy prozatorskie i poezję - od utworów rewelacyjnych (Hospital blues, Kronopio w Meksyku, Spełniony sen, Monolog przechodnia, O pełnym strachów dzieciństwie, Pod ziemią, Okna wychodzące na niezwykłość; z wierszy - Blues for Maggie, Ojczyzna) i może nie jakoś szczególnie doskonałej pod względem literackim, lecz nieprzytomnie wzruszającej inwokacji do zmarłej żony (Powolne przesuwanie się konstelacji po twej skórze), poprzez kilkadziesiąt bardzo dobrych i dobrych, aż po nudnawe lub irytujące brakiem konkretnego pomysłu, których jednakże jest zdecydowanie mniej (W którymś momencie, W Matyldzie, Łukasz: Listy, jakie dostaje, Co zrobimy z biednym panem Spenalzo?). Jeśli czegoś można żałować, zakończywszy lekturę, to chyba tylko tego, że wydanie polskie zostało w stosunku do oryginalnego uszczuplone o blisko sto stron (za to trzeba przyznać, że tłumaczki spisały się doskonale – ich dzieło pozwala poczuć tę charakterystyczną melodię Cortazarowego języka, do której przyzwyczaiła nas przed laty genialna Zofia Chądzyńska).

Konkluzja może być tylko jedna: Niespodziewane stronice = spodziewana satysfakcja.

Więcej recenzji Doroty Tukaj znaleźć można na www.ksiazki.wp.pl/kuid,44,nick,Dorota-Tukaj,profil.html

(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 1959
Dodaj komentarz
Przeczytaj komentarze
ilość komentarzy: 4
Użytkownik: marmoladadada 18.06.2013 10:05 napisał(a):
Odpowiedź na: Rec. Dorota Tukaj ... | Literadar
"W Matyldzie" - dla mnie perełka, kwintesencja cortazarowości.
Użytkownik: dot59Opiekun BiblioNETki 18.06.2013 10:25 napisał(a):
Odpowiedź na: "W Matyldzie" - dla mnie ... | marmoladadada
A mnie zupełnie nie zachwyciło, brakowało mi "tego czegoś", co sprawia, że opowiadanie się smakuje, przeżywa po kilka razy. Ale ja z kolei przepadam za kronopiami, których przygody część fanów Cortazara uważa za najsłabszy punkt jego twórczości :-).
Użytkownik: marmoladadada 24.06.2013 10:14 napisał(a):
Odpowiedź na: A mnie zupełnie nie zachw... | dot59Opiekun BiblioNETki
Ja też jestem bardzo pro-kronopiowa i właśnie w tejże Matyldzie odnalazłam silną atmosferę kronopiów. Przewrotność, spojrzenie na świat z innej strony, drobne absurdy czające się w pozornie prozaicznych elementach otoczenia, które tak bardzo potrafią kronopia zaskoczyć i nadać inny kształt jego dniowi :)
Użytkownik: Grzecho 15.06.2017 21:44 napisał(a):
Odpowiedź na: Rec. Dorota Tukaj ... | Literadar
Książka bardzo nierówna, ale nie ma co się dziwić, bo to w końcu zbiór z wielu lat. Dla fanów Cortazara czy literatury iberoamerykańskiej (czyli dla mnie) pozycja obowiązkowa. Szału nie było, ale warto po tę książkę sięgnąć choćby dla tekstu "Dalszy ciąg dotyczy serii pytań ..." (choć nie tylko).
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: