Dodany: 28.02.2013 12:53|Autor: carmaniola

Czytatnik: dumki-zadumki

2 osoby polecają ten tekst.

Kipling - uroczy rasista


I Kipling, i Japonia, to jakby Wschód w pigułce - jakże się tu oprzeć i nie sięgnąć? Toteż dopchnęłam jeszcze tę maleńką pozycję do torby pełnej książek i pochłonęłam w pierwszej kolejności. Mowa, rzecz jasna, o Listy z Japonii (Kipling Rudyard), które dostrzegłam na półeczce z nowościami w bibliotece.

Bardzo to dziwne, bo chociaż wydawnictwo nie zapomniało umieścić zapisanej rosyjskimi bukwami informacji , że cenzura dopuściła owe eseje do druku w Warszawie 10 grudnia 1904 roku, to zapomniało dodać, że to reprint, i że Maryan Poloński tłumaczył owe eseje na zlecenie wydawnictwa pod nazwą G. Gebethner i Wolff. Nie zabyło natomiast napisać dumnie:

Wydawnictwo XEEIN, Wydanie I, Kraków 2012.

Ale tak właściwie nie o tym chciałam. Chciałam o [brzydkie słowo] Angolach, Sahibach od siedmiu boleści. Bo niestety, z autora fantastycznej „Księgi dżungli” na każdym kroku rasista i arogant wychodzi. Przy czym o ile trudno mu się oprzeć podziwowi dla kultury japońskiej i przeważnie na mieszkańcach Indyi się wyżywa, to jednak nawet wobec „maleńkich ludzików” odczuwa i daje temu wyraz, wyższość "prawdziwego Sahiba".

I chociaż owo sprawozdanie z wizyty w Japonii tryska humorem i wielekroć zdarzyło mi się prychnąć głośno, to jednak nawet patyna wieków nie jest w stanie przykryć rasowych uprzedzeń autora. Tym bardziej, że część, wyciągniętych na podstawie pobieżnych obserwacji przez niego i jego towarzysza podróży (bliżej nieokreślonego indywiduum zwanego profesorem), wniosków ma się nijak do ówczesnych realiów. Chociażby ich stwierdzenie, że w Japonii nie ma biedy:

„Tysiąc pięćset ludzi na kilometrze kwadratowym i ani śladu nędzy. Jakim sposobem dochodzą do tego? [s. 80.]

I zawsze te pogardliwe porównania – swoista piramida pogardy: wyższość Japonii nad Indiami, i wyższość Anglii nad Japonią.

„Jego brat z Indyi północnych może mieszkać w domu z frontem podziurawionym i zczerniałym, a jeżeli posadzi cośkolwiek w doniczce, to chyba tulsi i to jedynie dlatego, żeby się podobać bogom i swej żonie”. [s.12.]

„Gdyby, zamiast słuchać rozkazów tych szkieletów (oficerowie japońscy – przyp. mój), byli pod wodzą oficerów angielskich i mieli lepsze karabiny, nie ustępowaliby najlepszym wojskom na wschodzie od Suezu. Mówię tu, oczywiście, o tych maleńkich ludziach, których widziałem”. [s. 134.]

„Chińczyk – zauważyłem – przypomina naszych tubylców hinduskich. Japończyk nie jest nim, ale nie jest także Sahibem”. [s.27]

„Pomyślałem sobie z dumą, że nawet sześćdziesięciu Hindusów nie odważyłoby się brykać po górach z drogocenną osobą Sahiba”. [s. 107.]

„Mężczyźni i kobiety napawają się widokiem [kwitnienie wiśni – przyp. mój]. Niezwykła to rzecz dla mieszkańca Indyi [mowa o Kiplingu – przyp. mój] oglądać człowieka Wschodu przy takim zajęciu; możnaby powiedzieć, że ten ostatni ukradł coś Sahibowi”. [s. 55.]

Całe szczęście i Angolom się nieco dostaje i w przeciwieństwie do zażenowanego autora bawiłam się świetnie śmiejąc się z jego tym razem zażenowania:

„… ja zaś doznałem po raz pierwszy w życiu uczucia, że jestem barbarzyńcą, nie zaś prawdziwym Sahibem. Błoto uliczne przywarło grubą warstwą do moich butów, on zaś, właściciel przybytku niepokalanej czystości, prosił, abym po wygładzonej posadzce i białych matach przeszedł do pokoju w głębi”. [s.13.]

„Mogę was zapewnić, że trudno zachować powagę, gdy człowiek siedzi na schodach herbaciarni i szamoce się z zabłoconymi butami. I trudno mieć wytworne maniery, gdy się chodzi w samych tylko pończochach […] Weźcie przynajmniej ze sobą, gdy tu przyjedziecie, parę ładnych skarpetek ze skóry sambhur lub z haftowanego jedwabiu, abyście nie pokazali się, jak ja w bronzowych tanich skarpetkach, z cerami na piętach, gdym próbował rozmawiać z dziewczętami”. [s.16.]


No i na zakończenie, jakże boleśnie prawdziwa przepowiednia autora owego dziennika podróży:

„Laka, bronz inkrustowany złotem i kryształy z napisem »Om« i »Shri«, są to piękne rzeczy do widzenia, ale – nie znoszą druku. W grobowcu jednej ze świątyń była izba cała wyłożona malowidłami na bogato złoconej lace. Jakieś zwierzę, noszące nazwisko V.Gay, uważało za właściwe wydrapać na złocie swe nazwisko. Potomność pamiętać będzie, że p. V. Gay nie obcina paznokci i że nie należało go dopuszczać do rzeczy piękniejszych, jak koryta dla wieprzów.

- To proroctwo na ścianie – zawołałem

- Wkrótce nie będzie już ani złota, ani laki – pozostaną tylko ślady palców cudzoziemskich. Módlmy się swoją drogą za duszę V. Gay’a. Może to był angielski misjonarz…”. [s. 150.]


(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 3132
Dodaj komentarz
Przeczytaj komentarze
ilość komentarzy: 10
Użytkownik: cordelia 28.02.2013 13:59 napisał(a):
Odpowiedź na: I Kipling, i Japonia, to ... | carmaniola
No, w tej uwadze o skarpetkach i własnym barbarzyństwie jedyna nadzieja dla Kiplinga w moich oczach. ;-) Wiem, że to świadectwo czasów, a mimo to nie mogę czytać z dystansem tych ówczesnych pogardliwych uwag na temat "skośnych", "dzikich" itp. Pewnie dlatego że, choć takie podejście zostało już napiętnowane, wciąż pokutuje i w ukryciu ma się całkiem dobrze. A na obronę Angolów (których poza tym lubię): Francuzi nie byli gorsi w przekonaniu o własnej wyższości, czego dowodem Pierre Loti i jego "Pani Chryzantem". Też chwilami zabawna, ale to taki trochę bardziej wyszukany dowcip z koszar.
Użytkownik: carmaniola 28.02.2013 14:53 napisał(a):
Odpowiedź na: No, w tej uwadze o skarpe... | cordelia
"Pani Chryzantem" wylądowała już w schowku - dziękuję.

Zdaję sobie sprawę, że to przekonanie o własnej doskonałości i ułomności innych narodów to nie tylko cecha Anglików. Nazwałam Kiplinga "uroczym rasistą", bo ujął mnie swoim zachwytem nad kulturą japońską. Co prawda porównania wolał czynić w stosunku do tubylców hinduskich, ale krytycyzmu było w nim dość, by parę rzeczy zauważyć i uwypuklić. Nawet przedstawienie teatru no, na którym przesiedział nie znając języka, nie mając pojęcia o symbolice gestów i zachowując się jak słoń w składzie porcelany, potrafił docenić. A tu jeszcze jeden przecudnej urody fragmencik - jakże prawdziwy! Nie tylko w odniesieniu do Anglików. Turyści z wszystkich stron świata łączcie się. ;-)

"Anglik jest dziwne zwierzę. Kupuje tuzinami te rzeczy, wstawia je do przeładowanej gablotki, gdzie wyglądają jak nieznaczne plamy z kości słoniowej, i zapomina o nich po tygodniu. Japończyk - trzyma je w pudełku z laki lub w głębi jedwabnego woreczka, dopóki nie zejdzie się do niego kilku przyjaciół na herbatę. Wtedy wydobywają te skarby z ukrycia i oglądają je wszyscy okiem znawców, przy tłumionym śmiechu i brzęku filiżanek, poczem wracają one do swego schronienia, dopóki nie przyjdzie znów chęć do oglądania. W taki sposób cieszą się tem, co my nazywamy osobliwościami".
[s. 29.]

Użytkownik: cordelia 28.02.2013 15:36 napisał(a):
Odpowiedź na: "Pani Chryzantem" wylądow... | carmaniola
Fragmencik rzeczywiście cudny! Dziękuję. I jeśli Kipling zachwycał się kulturą japońską, to oczywiście znacznie podnosi jego rating. ;-) A co do osobliwości przywożonych z dalekich wojaży, Loti w przebłysku samoświadomości nazwał "Panią Chryzantem" bibelotem. :-) Nie lubię tego pana, aczkolwiek trzeba przyznać, że potem trochę zmądrzał i o kulturze islamu pisał już z niekłamanym zachwytem. Ale jak tu nie być zachwyconym, gdy piękna Azyadea wymyka się z babińca, żeby wyznać nam miłość, a my jesteśmy francuskim awanturnikiem i kobiety lubimy nie mniej niż przygody? ;-)
Użytkownik: carmaniola 28.02.2013 17:11 napisał(a):
Odpowiedź na: Fragmencik rzeczywiście c... | cordelia
No, ba! Zachwyt, który się podziela łączy! A jak ktoś jeszcze potrafi go wdzięcznie opisać to można mu sporo wybaczyć. Przeważnie, bo do np. do pana Thomasa Lawrenca jakoś nie mogę się przekonać.
Użytkownik: cordelia 01.03.2013 11:31 napisał(a):
Odpowiedź na: No, ba! Zachwyt, który si... | carmaniola
O, a tytuł "Siedem filarów mądrości" brzmi tak zachęcająco...
Użytkownik: carmaniola 01.03.2013 11:58 napisał(a):
Odpowiedź na: O, a tytuł "Siedem filaró... | cordelia
I napisane, co było dla mnie zaskoczeniem, jest bardzo, bardzo ładnie. Tylko ja, zauroczona filmowym Lawrencem z Arabii, byłam mocno zdegustowana autentycznym jego stosunkiem do owych Arabów, no i tymi wszystkimi przepychankami wśród wojskowo-politycznego grona, na których prawdziwy Lawrence mocno się skupia.
Użytkownik: cordelia 01.03.2013 13:31 napisał(a):
Odpowiedź na: I napisane, co było dla m... | carmaniola
Przepychanki to zdecydowanie nie moja rzecz, więc jak nadarzy się okazja, to raczej obejrzę film, bo nie widziałam, a w każdym razie nie świadomie.

Natomiast oglądałam niedawno (parę lat temu, ale co to jest w skali geologicznej) stosunkowo nowy bliskowschodni film, który mnie oczarował: "Przyjeżdża orkiestra", reż. Erin Kolirin, Izrael, 2007. W jednej z recenzji określony jako "mały wielki film", i ja podpisuję się pod tym.
Użytkownik: carmaniola 02.03.2013 11:01 napisał(a):
Odpowiedź na: Przepychanki to zdecydowa... | cordelia
To ja - mało filmowa - ruszam na poszukiwania. ;-)
Użytkownik: miłośniczka 01.03.2013 14:05 napisał(a):
Odpowiedź na: I Kipling, i Japonia, to ... | carmaniola
>> Jakieś zwierzę, noszące nazwisko V.Gay, uważało za właściwe wydrapać na złocie swe nazwisko. Potomność pamiętać będzie, że p. V. Gay nie obcina paznokci i że nie należało go dopuszczać do rzeczy piękniejszych, jak koryta dla wieprzów.

Urocze! :D
Użytkownik: carmaniola 02.03.2013 11:00 napisał(a):
Odpowiedź na: >> Jakieś zwierzę, nosząc... | miłośniczka
Zabytki wszystkich krajów strzeżcie się turystów! ;-)
Legenda
  • - książka oceniona przez Ciebie - najedź na ikonę przy książce aby zobaczyć ocenę
  • - do książki dodano opisy lub recenzje
  • - książka dostępna w naszej księgarni
  • - książka dostępna u innych użytkowników (wymiana, kupno)
  • - książka znajduje się w Twoim schowku
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: