Dodany: 09.01.2013 23:06|Autor: modem2

Książki i okolice> Z życia bibliofila

Książki w gdańskich tramwajach, które ...giną:(


Dziś w tv była informacja, że można poczytać sobie w czasie jazdy, bo biblioteka wykłada tam książki. Niestety codziennie ginie ich 40%. Nie mieszkam w Trójmieście, ale i tak to jest smutne...Może gdańszczanie tu obecni zainicjują jakąś akcję umoralniającą? Może chociaż do co któregoś "czytelnika" taka prośba trafi?
Wyświetleń: 4360
Dodaj komentarz
Przeczytaj komentarze
ilość komentarzy: 21
Użytkownik: misiabela 09.01.2013 23:35 napisał(a):
Odpowiedź na: Dziś w tv była informacja... | modem2
Jakaś bardzo dziwna ta akcja. Co biblioteka miała zamiar zrobić dalej z tymi książkami? Zabrać je po jakimś czasie, wymienić na inne? Tylko co mi da przeczytanie paru lub parunastu stron ciekawej książki, kiedy za kilka przystanków muszę wysiąść i odłożyć książkę z niedosytem, ciekawością, chęcią przeczytania co dalej? W tej sytuacji należy się chyba cieszyć, że książki giną, bo to znaczy, że ktoś chce je przeczytać do końca ;-) A może po lekturze odłoży je na miejsce?
Użytkownik: modem2 09.01.2013 23:44 napisał(a):
Odpowiedź na: Jakaś bardzo dziwna ta ak... | misiabela
Myślę, że to nie są książki "biblioteczne" - ewidencjonowane, ale pewnie jakieś spoza/dary itp. Niemniej jednak chodzi o sam fakt, że Polacy, jeśli coś jest dostępne za darmo, to muszą wziąć...Mimo że jest wyraźna prośba: Książki do poczytania w czasie jazdy, nie: Książki do wzięcia. To taki alfabet współżycia społecznego...
Co z tego, że ktoś chce dokończyć - to nie usprawiedliwia takiego zachowania. Wystarczy zapisać sobie tytuł i wypożyczyć z biblioteki...
Użytkownik: ktrya 09.01.2013 23:56 napisał(a):
Odpowiedź na: Myślę, że to nie są książ... | modem2
A mnie się wydawało, że są to książki do przeczytania. Zaczniesz w tramwaju, jak skończysz to ją zwrócisz, albo będziesz kontynuować podczas kolejnej podróży.

Takie czytanie książki, tylko po to, aby mieć jakikolwiek tekst przed sobą w czasie jazdy jest dla mnie bezsensowne. Rozumiem promowanie czytelnictwa, ale przecież tu nie chodzi o samą czynność czytania, tylko przeczytania jakieś książki. W przeciwnym razie równie dobrze można czytać regulamin taryfy i cennik biletów.

Oczywiście, książki nie powinny na stale znikać, uczciwie powinny zostać zwrócone po skończonej lekturze.

Jak książka wciągnie, przyznaję sama bym wzięła, żeby ją skończyć. Zaraz potem oddała.
Użytkownik: misiabela 10.01.2013 00:01 napisał(a):
Odpowiedź na: A mnie się wydawało, że s... | ktrya
Dobrze prawisz :-)
Użytkownik: modem2 10.01.2013 00:17 napisał(a):
Odpowiedź na: A mnie się wydawało, że s... | ktrya
Czyli jednak z biblioteki za ciężko wypożyczyć?...
No i inni w tych tramwajach już się nie liczą? Ważne, że ja muszę mieć?...
Jeśli np. filmu nie zdążyłabyś obejrzeć albo symfonii dosłuchać, to też trzeba wziąć ze sobą?...
Oddać potem...hm... Pytanie, czy oddają, bo jak na razie giną...
Użytkownik: ktrya 10.01.2013 00:24 napisał(a):
Odpowiedź na: Czyli jednak z biblioteki... | modem2
Nie zawsze w bibliotece jest. Zresztą, jeśli to ma być akcja dla nieczytających (skoro promuje czytelnictwo), to przecież tacy karty w bibliotece nie mają i nie będzie im się chciało zakładać czy w ogóle tam pójść.
Zresztą to nie chodzi o trzymanie książki nie wiadomo ile. Do oddania na drugi, trzeci dzień.

Ponadto jak mówię, jaki sens jest tej akcji w takim razie? Zetknięcie się z tekstem? To w tym celu wystarczy Metro lub Echo miasta... przynajmniej artykuł będzie można dokończyć.
Użytkownik: aleutka 10.01.2013 01:24 napisał(a):
Odpowiedź na: Nie zawsze w bibliotece j... | ktrya
Moze sens jest wlasnie taki zeby zachecic do wizyty w bibliotece? Jesli cos ci sie spodobalo, zapraszamy, mozesz wypozyczyc albo poczytac podczas kolejnej podrozy. Moze celem jest wlasnie pokazanie tym, ktorzy na sama mysl o ksiazce dostaja wysypki, ze one, te ksiazki wcale straszne nie sa? Do biblioteki taki osobnik z wlasnej woli nie zabladzi, ale w tramwaju moze sie znalezc. Zajrzyj na te kilka minut, poczytaj, moze cie zaciekawi.

A z drugiej strony - tobie sie to moze wydawac bezsensowne - ale wiele moli ksiazkowych doznaje szoku kiedy np. odkryja ze zapomnieli swojej ksiazki "do tramwaju". A juz zapomniec ksiazki "na dluzsza podroz" to prawdziwa tragedia. Metro lub Echo miasta okaze sie wtedy brutalnie za krotkie. Mnie na lekture Metra wystarcza pietnascie minut. Podroz do pracy trwa ponad godzine.
"Spedzilam wiele samotnych nocy w malomiasteczkowych motelach - pisze Anne Fadiman - kiedy ostatnia pociecha byla ksiazka telefoniczna. Kiedys, dawno temu, przezwyciezylam uciazliwa bezsennosc studiujac jedyna drukowana rzecz w mieszkaniu, ktorej przedtem nie przeczytalam co najmniej dwukrotnie: nalezaca do wspolokatorki instrukcje obslugi Toyoty Corolli, rocznik 1974"


I jest rzeczywiscie smutne to o czym pisze ktos tutaj wyzej - ze dla Polakow w sporej czesci jesli cos jest wylozone i za darmo to mozna po prostu sobie wziac, chocby tam byly uprzejme prosby, aby zostawic dla innych.
Użytkownik: imarba 10.01.2013 09:42 napisał(a):
Odpowiedź na: Moze sens jest wlasnie ta... | aleutka
Największym problemem, z którego wynika ta sytuacja jest to, że wielu moli książkowych nie stać na książki.Nie usp0reawiedliwiam kradzieży, bo to kradzież, ale rozumiem kogoś, kto od lat nie kupił żadnej książki, a tu widzi coś, co tak po prostu leży i zachęca...
Użytkownik: Szeba 10.01.2013 17:19 napisał(a):
Odpowiedź na: A mnie się wydawało, że s... | ktrya
Może to akcja nie promująca czytelnictwo zaraz, szumnie, ale zwyczajnie oswajająca z książką w ogóle? Skoro społeczeństwo polskie coraz mniej czyta, to niedługo zapomni nie tyle jak się czyta, ale jak wygląda książka?

Myślę, że akcja ma sens, nie wiem tylko czy i jak została nagłośniona, czy ludzie otrzymali razem z książką wyraźną instrukcje, regulamin tej akcji? To ważne. Jeśli nie, to bookcrossing zdobył jakąś sławę i nie należy się dziwić, że ludzie zabierają książki ze sobą dalej, doczytać, czy nie, bo może sprzedać na aukcji, jeśli nowsze.
Polskich bibliotek nie stać na wykładanie coraz to nowszych książek do zabierania i prawdopodobnie nie oddawania, i to jeszcze jeden argument za akcją "czytaj na miejscu".

Książka wyszła z biblioteki, nie czeka już bezczynnie na coraz mniej nią zainteresowanego niepotencjalnego nieczytelnika, sama wyszła czytelników poszukać ;) A skoro jak tu w wątku już padło, bibliotek też coraz mniej i coraz dalej od centrum, to to jest również działanie na plus wg mnie.

Przecież w księgarni czytam parę stron to z jednej książki, to z drugiej, żeby zorientować się co to, potem kupuje lub nie, idę do innej księgarni, zaglądam do internetowej, albo do biblioteki, bo już wiem, czego chce.

Za mało mamy szczegółów na temat tej akcji, ale ja i tak jestem za :)
Może trzeba tylko doinformować pasażerów i kłopot z głowy?
Użytkownik: Szeba 10.01.2013 17:26 napisał(a):
Odpowiedź na: Może to akcja nie promują... | Szeba
Aha, pewnie chodzi też o to, aby książki tam po prostu fizycznie stale były, leżały na widoku, wpadały w oko, walały się stadami tu i tam. Namacalna akcja w toku ;)
Użytkownik: misiabela 10.01.2013 09:17 napisał(a):
Odpowiedź na: Myślę, że to nie są książ... | modem2
Ciekawa jestem, czy były jakieś informacje o tej akcji w mediach, a może w książkach były jakieś ulotki informacyjne? Bo jeśli nie, to dla mnie ta akcja mimo szczytnych celów, jest nieco chybiona.
Użytkownik: reniferze 10.01.2013 10:52 napisał(a):
Odpowiedź na: Ciekawa jestem, czy były ... | misiabela
Zgadzam się z Tobą i ktryą - to dziwna akcja, która przez mnie zostałaby zrozumiana tak, jak "wędrujące książki", czyli zabieram do domu, żeby doczytać, a potem oddaję, żeby przeczytał ktoś inny.
Użytkownik: Agis 10.01.2013 13:35 napisał(a):
Odpowiedź na: Dziś w tv była informacja... | modem2
Te tramwaje akurat nie jeżdżą na mojej trasie, ale też myślę, że to by miało sens, gdyby działało na zasadzie bookcrossingu. Nie chciałoby mi się zaczynać książki, z której mogłabym poznać tylko dwie strony. Sama zresztą zamierzałam wrzucić coś tam przy okazji.

>Czyli jednak z biblioteki za ciężko wypożyczyć?...
Czasem ciężko, niektóre dzielnice Gdańska bibliotek są w ogóle pozbawione, wyjazd do biblioteki to u nas specjalna wyprawa, mamy kłopot żeby zmieścić się w terminach, jak się coś da wypożyczyć, to głównie w systemie rezerwowania książek, a jeśli się zdarzy, że poprzedni czytelnik odda ją na przykład za wcześnie i ja nie zdążę na czas dojechać, to przepada.

Użytkownik: asia_ 10.01.2013 17:54 napisał(a):
Odpowiedź na: Dziś w tv była informacja... | modem2
W Poznaniu od kilku miesięcy trwa podobna akcja, z tym że książki są wystawione na specjalnych regałach w kilku punktach w centrum miasta. Można je zabrać do domu, a po przeczytaniu odnieść. Jeśli w Gdańsku faktycznie nie należy wynosić książek z tramwaju, to trochę dziwnie, bo szkoda przerwać czytanie po kilkunastu stronach. Ale może chodzi o to, że książki zabierane z tramwajów już do nich nie wracają? U nas taki właśnie problem się pojawił. Co więcej, część książek z miejskich regałów już pierwszego dnia została przez "pożyczających" odsprzedana antykwariatom :/
Użytkownik: agnieszak 10.01.2013 18:44 napisał(a):
Odpowiedź na: W Poznaniu od kilku miesi... | asia_
Na szczęście duża ilość książek z poznańskich regałów jest znaczona przez CK Zamek. Na aukcji internetowej trafiłam na oszusta, który chciał sprzedać taką książkę. Zgłosiłam złodzieja.
Akcja książek na czas podróży pasuje raczej do pociągu niż komunikacji miejskiej. Nawet jeśli się jedzie 20 min. to za krótko, szkoda przerywać czytanie, zabrać książki w ramach bookcrossingu nie wolno... Dziwna, nie do końca przemyślana inicjatywa.
Za to gdyby PKP pomysł podchwyciło... Parę romansów, kryminałów, jakaś dobra obyczajówka; poręczny format. Pewno też by ginęła część książek, ale podróżowanie byłoby o wiele milsze, a spóźnienia mniej zauważalne :) I ile tematów do rozmów w przedziale.
Użytkownik: ktrya 10.01.2013 19:38 napisał(a):
Odpowiedź na: Na szczęście duża ilość k... | agnieszak
Faktem jest, że pociągiem odbywa się jednak dłuższe podróże niż tramwajem, więc romanse czy kryminały da się pochłonąć w tym czasie. Może w pociągach powinny być mini-biblioteki. Pożyczając książkę zostawiasz swoje dane, żeby w razie nie oddania mogli cię ścigać.
Użytkownik: Zoana 10.01.2013 22:54 napisał(a):
Odpowiedź na: Faktem jest, że pociągiem... | ktrya
W zeszłym roku bodajże (albo dwa lata temu?) w pociągach Kolei Śląskich miały być/były książki do poczytania w trakcie podróży. Faktem jest, że pociągiem KŚ jadę co najmniej raz w tygodniu i żadnych książek na oczy nie widziałam, choć też ich specjalnie nie szukałam, bo zawsze mam swoją. Raz z ciekawości zapytałam o książki konduktora i usłyszałam tylko, że "były, ale już nie ma, bo kradli".
Użytkownik: modem2 11.01.2013 08:25 napisał(a):
Odpowiedź na: W zeszłym roku bodajże (a... | Zoana
No i właśnie o to mi chodziło, kiedy zaczynałam ten temat - że, niestety, jeśli coś w Polsce jest dostępne, a nie za kratami i pancernymi szybami, to to coś zniknie - prędzej czy później. Niestety, wielu Polakom nie wystarczy powiedzieć: Proszę bardzo, w tym miejscu mogą Państwo skorzystać z książki/gazety/płyty cd/soku malinowego itp., bo co niektórzy zawsze znajdą usprawiedliwienie na to, żeby nie zastosować się do próśb/zaleceń właściciela dobra, które jest udostępniane.
Użytkownik: aleutka 11.01.2013 20:42 napisał(a):
Odpowiedź na: No i właśnie o to mi chod... | modem2
W Bibliotece Marsha, pierwszej bibliotece publicznej Irlandii, zbudowanej w 1701 roku (dzis jest to biblioteka specjalistyczna) wciaz mozna obejrzec klatki (!), w ktorych zamykano czytelnikow z co cenniejszymi egzemplarzami, aby zapobiec kradziezy :)

Dzis oczywiscie, nie sa juz uzywane, choc zapewne wielu bibliotekarzy odczuwa pokuse :D
Użytkownik: modem2 11.01.2013 23:21 napisał(a):
Odpowiedź na: W Bibliotece Marsha, pier... | aleutka
No to mamy kolejną odmianę złotej klatki;)
Użytkownik: modem2 10.01.2013 20:26 napisał(a):
Odpowiedź na: Dziś w tv była informacja... | modem2
W różnych postach pojawiają się tu różne wątpliwości, pytania i dywagacje, więc moje odpowiedzi zbiorę tutaj:
1. O ile dobrze usłyszałam, w tramwajach jest informacja/prośba, że książki są do czytania na miejscu.
2. Nie jest to więc bookcrossing.
3. W związku z tym uważam, że bez względu na to, jak ocenić trafność takiej decyzji, nikt nie ma prawa brać nie swojej własności; również bez względu na to, jakimi [skądinąd logicznymi] argumentami "przyciągania przez czytaną książkę" będziemy usprawiedliwiać zachowania niezgodne z zaleceniami/prośbami organizatora tej akcji.
Z pewnością natomiast można sugerować owemu organizatorowi zmiany w jej charakterze i uzasadniać ich celowość. W moim pierwszym poście chodziło mi tylko/aż[?] o to, aby Polacy nie sięgali po nie swoje rzeczy, bez względu na to jak bardzo mogłoby być to usprawiedliwione miłością do książek, brakiem bibliotek itp.
4. Zgadzam się z pojawiającymi się tu głosami, że akcja jest pożyteczna, bo przynajmniej częściowo oswaja z książkami, przypomina o ich istnieniu, próbuje do nich przyciągać, tym samym uważam, że jest pewnie adresowana nie do nas - miłośników książek, ale tych rodaków, którzy mogą żyć bez powietrza [czytaj: czytania;)], a których niestety jest bardzo, bardzo dużo; coraz więcej...
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: