Dodany: 28.11.2012 10:06|Autor: anek7

Czytatnik: Lektury wiejskiej nauczycielki

3 osoby polecają ten tekst.

Po Podlasiu podróż sentymentalna


W czasie krakowskich Targów Książki czekaliśmy z Engą, Sardegną i Robertem przy stoisku Naszej Księgarni na panią Małgorzatę Gutowską-Adamczyk i w tzw. międzyczasie podeszła do nas pewna sympatyczna blondynka, jak się okazało pisarka, autorka dwóch książek. Przyznaję się uczciwie, że nazwisko pani Renaty Kosin nic mi nie mówiło, jej pierwszą książkę "Mimo wszystko Wiktoria" kojarzyłam tylko ze względu na przyjemną okładkę, natomiast o drugiej nie miałam pojęcia... Ale kobitka wydawała się sensowna, miło się rozmawiało i tak sobie pomyślałam, że warto byłoby sprawdzić jak osobowość autorki przekłada się na to co tworzy.
I wyobraźcie sobie moje zaskoczenie - pani Renata nie tylko nie zapomniała blogerki z którą rozmawiała na targowej alejce, ale napisała maila z propozycją przesłania do recenzji książki pt. Bluszcz prowincjonalny (Kosin Renata), która została wydana w bieżącym roku nakładem Wydawnictwa Replika.

Pierwsze wrażenie - śliczna, romantyczna okładka, która zdecydowanie zachęca do sięgnięcia po książkę. Jako, że nie należy oceniać po zewnętrzu zabrałam się za wnętrze.
Świat Anny, głównej bohaterki książki, właśnie się zawalił. Odszedł mąż, człowiek, który był dla niej najważniejszy, stanowił oparcie, bez którego nie potrafi żyć. Anna zatraciła się w swoim bólu i nie zauważa, że nie tylko ona poniosła stratę - cierpią również jej dzieci, Amelia i Franek. Całej trójce stara się pomóc Magda, starsza siostra Anny, jednak jej wsparcie nie może trwać wiecznie - kobieta ma swoją rodzinę i własne obowiązki. Wreszcie Anna podejmuje decyzję - nie jest w stanie egzystować w Warszawie, w otoczeniu, które budzi bolesne wspomnienia więc wyjeżdża z dziećmi do swojej rodzinnej miejscowości, na Podlasie, do niewielkiego miasteczka Bujany. Na razie na wakacje, ale Anna nie wyklucza, że na stałe...

Historię Anny, jej powrót do miejsc znanych a równocześnie zupełnie nowych (wszak czas wszędzie płynie i przynosi zmiany) można porównać do obrazu malarza impresjonisty. Barwne plamy, pociągnięcia pędzlem, czasem chaotycznie rozmieszczone kolory, które zobaczymy patrząc z bliska zmienią się w niepowtarzalną kompozycję jeśli popatrzymy na nie z dystansu. Bo Anna musi spojrzeć na siebie i swój świat właśnie z dystansu, oderwać się od swojej rozpaczy i zacząć żyć od nowa. Czy wystarczy jej siły i determinacji? Czy odnajdzie w rodzinnym domu klimat szczęśliwego dzieciństwa i młodości pomimo, że minęło od tamtego okresu już tyle lat? I najważniejsze czy uda jej się samodzielnie stanąć na nogi i przestać być bluszczem wymagającym ciągłego wsparcia ze strony otoczenia? Cóż... kto ciekawy zapraszam do lektury:)

Książka Renaty Kosin ukazuje polską prowincję taką jaka jest w rzeczywistości. Bez lukru, bez sielskich i całkiem nierzeczywistych obrazków, od jakich roi się w naszej literaturze od kilku lat. Mieszkańcy Bujan i okolic to zwykli ludzie - dobrzy i źli, poważni i śmieszni, porządni i podli, ze swoimi radościami i problemami.
Niejako mimochodem autorka serwuje czytelnikowi kilka niezwykle ważnych spraw: blaski i cienie emigracji zarobkowej, okrucieństwo wobec zwierząt, alkoholizm, samotność, depresję czy przemoc w rodzinie - jeśli się dobrze rozejrzymy to i w naszym otoczeniu znajdziemy ludzi z podobnymi, autentycznymi problemami. Ale jakby dla równowagi wobec tych przygnębiających zjawisk znajdziemy w Bujanach masę pozytywnej energii i ludzi, którzy starają się coś zmienić na lepsze - zorganizować czas dzieciakom pętającym się bez celu, namówić miejscowe kobiety na badania mammograficzne, ratować w miarę możliwości porzucone i okaleczone zwierzęta czy zwyczajnie porozmawiać z mężem koleżanki, który kocha i szanuje swoją żonę, ale trochę bagatelizuje jej problemy zdrowotne.

A w tle tych wszystkich ludzkich radości i dramatów mam przepiękne Podlasie - jego przyrodę, zabytki, ciekawe miejsca, zwyczaje i kuchnię. Nie radzę zabierać się do lektury na głodniaka - ślinotok murowany. Przy okazji taka ciekawostka kulinarno-etnograficzna. W czasie jednego z obiadów mama Anny serwuje pampuchy, aż się zdziwiłam bo u nas pod Miechowem, czyli kilkaset kilometrów od Łomży (bo w jej okolicach leżą Bujany) też takie danie występuje. Okazało się jednak, że tą samą nazwę noszą dwie różne potrawy, chociaż mające wspólną cechę: otóż są to takie kluchy/bułeczki z drożdżowego ciasta, które na Podlasiu się smaży, natomiast u nas, w północnej Małopolsce, gotuje na parze. I żeby zakończyć tematykę kuchenną dodam, że na końcu książki autorka zamieściła kilka przepisów na najbardziej charakterystyczne regionalne dania.

Po raz kolejny po zakończonej lekturze (miałam tak przy okazji "Cukierni pod amorem") chwyciłam za mapę, aby odnaleźć opisane w niej miejsca - oczywiście w istnienie Łomży czy Jedwabnego nigdy nie wątpiłam, znalazłam również Kiermusy ze wszystkimi opisanymi w książce atrakcjami i tylko Bujan nie było... A mnie marzył się spacer po ryneczku, wizyta w "Przystanku" i nawet piwo w Pubie u Bolka bym wypiła. Szkoda, że to tylko fikcja...

Kończąc ten nieco przydługi wywód mam nadzieję, że zachęciłam przynajmniej kilkoro z Was drodzy czytelnicy do odwiedzenia Bujan, a w nich pewnego domu z werandą obrośniętą bluszczem, na której w przykładnej zgodzie wylegują się pies i kot, gdzie pachnie domowe ciasto, a każdy gość witany jest z radością.

(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 3247
Dodaj komentarz
Przeczytaj komentarze
ilość komentarzy: 7
Użytkownik: misiak297 28.11.2012 12:00 napisał(a):
Odpowiedź na: W czasie krakowskich Tar... | anek7
Myślisz, że mi by się spodobało? Bo mam mieszane uczucia. Temat powrotu do korzeni jest już tak przerobiony... A mi ta powieść niezdrowo trąci pewną znaną (tfu) książką Małgorzaty Kalicińskiej... Mam nadzieję, że się mylę...
Użytkownik: anek7 28.11.2012 20:00 napisał(a):
Odpowiedź na: Myślisz, że mi by się spo... | misiak297
Cóż, mam nadzieję, że będziesz się mógł sam przekonać - w tej chwili książkę wyrywają sobie z rąk rozmaite rodzinne baby, ale jak już obczytają to mogę pożyczyć. "Rozlewisko" to nie jest w każdym razie, przynajmniej ja widzę różnice. Czytała już Sardegna i na jej blogu widziałam pochlebną recenzję, a i Enga ma tę książkę w kolejce do czytania - więc możesz poczekać na jej opinię:)
Użytkownik: Jabłonka 28.11.2012 12:34 napisał(a):
Odpowiedź na: W czasie krakowskich Tar... | anek7
Brzmi ciekawie :) do schowka :)
Użytkownik: anek7 28.11.2012 20:00 napisał(a):
Odpowiedź na: Brzmi ciekawie :) do scho... | Jabłonka
Mam nadzieję, że się nie zawiedziesz:)
Użytkownik: helen__ 28.11.2012 15:20 napisał(a):
Odpowiedź na: W czasie krakowskich Tar... | anek7
Brzmi ciekawie, mam nadzieję, że temat niezmarnowany.:) Podlasie jest mi również bliskie. Czy to Twoja ksiązka?:)
Użytkownik: anek7 28.11.2012 20:02 napisał(a):
Odpowiedź na: Brzmi ciekawie, mam nad... | helen__
Bo jest ciekawe.
Książka moja, ale jak na razie potężna kolejka do niej stoi:)
Użytkownik: helen__ 28.11.2012 20:05 napisał(a):
Odpowiedź na: Bo jest ciekawe. Książka... | anek7
Rozumiem, zatem schowek.:)
Legenda
  • - książka oceniona przez Ciebie - najedź na ikonę przy książce aby zobaczyć ocenę
  • - do książki dodano opisy lub recenzje
  • - książka dostępna w naszej księgarni
  • - książka dostępna u innych użytkowników (wymiana, kupno)
  • - książka znajduje się w Twoim schowku
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: