Kiedy kilkanaście miesięcy temu dostałem książkę
Fotoplastikon (
Dehnel Jacek)
, oglądałem zawarte w niej piękne, czasami bardzo nietypowe zdjęcia i zastanawiałem się, dlaczego autor opatrzył każde z nich tylko krótkim, choć zwykle bardzo celnym komentarzem, zamiast potraktować je jako pretekst do puszczenia wodzy fantazji i stworzenia pięknych opowiadań o postaciach i sytuacjach uwieńczonych na starych fotografiach. Trochę się wówczas poczułem zawiedziony "Fotoplastykonem", gdyż przerzucając kolejne karty książki, dostrzegałem niewykorzystany potencjał.
Przypomniało mi się to wszystko, ponieważ w moje ręce wpadła książka Ransoma Riggsa "Osobliwy dom pani Peregrine", której swoistym punktem wyjścia są właśnie stare fotografie. Kto dostrzeże tę książkę na księgarnianej półce, nie przejdzie obojętnie obok niej. Zawiera ona bowiem kilkanaście zdjęć przykuwających uwagę - starych, niezwykłych, budzących różne odczucia, od zdziwienia po odrazę - które wręcz każą przeczytać notę wydawniczą na okładce (wyd. Media Rodzina, 2012). Ta z kolei umiejętnie zaciekawia i... już nie wypuszczamy cudeńka z ręki.
Szesnastoletni Jacob wiedzie nudne życie bogatego amerykańskiego nastolatka. Żyje z rodzicami oraz ukochanym dziadkiem, który w dzieciństwie opowiadał mu niezwykłe historie o pewnym domu, gdzie żyją szczęśliwe, choć dość nietypowe dzieci. Jest tu Millard, którego nie widać, jest Emma potrafiąca wzniecić dłońmi ogień, jest Bronwyn obdarzona niezwykłą siłą oraz inni osobliwi mali mieszkańcy. Dorastający Jacob powoli zapomina historie opowiadane przez dziadka, lecz pewnego dnia ten umiera w dziwnych okolicznościach. Chłopiec załamuje się, lecz wie, że śmierć starszego pana nie była przypadkowa, jak chcą sądzić wszyscy wokół. Wie, ponieważ widział...
Przypomina sobie historie o osobliwych dzieciach oraz pokazywane przez dziadka fotografie. Czy to bohaterowie tych historii powrócili z zaświatów jako duchy, żeby go ukarać? Ogarnięty rozpaczą, pokonuje paraliżujący lęk i postanawia dowiedzieć się, dlaczego jego dziadek nie żyje i czym jest to, co widział...
Krótko mówiąc, Riggs dokonał tego, czego nie zrobił Dehnel. Biorąc za podstawę kilkanaście fotografii, stworzył fantastyczną historię, której nie sposób jednoznacznie przyporządkować do określonego gatunku literackiego. Właściwie to fantastyka, ale historyczna. Jednak mamy tu też niezwykle karkołomny, ale udany zabieg połączenia postaci nadprzyrodzonych z historią wojenną, a nawet
Uwaga: po kliknięciu pokażą się szczegóły fabuły lub zakończenia utworu. Teoretycznie może szokować i budzić głęboki niesmak, nie wynika to jednak z tekstu, lecz z interpretacji czytającego, bo konwencje połączone zostały w sposób delikatny, symboliczny wręcz, skłaniający do myślenia.
Uwaga: po kliknięciu pokażą się szczegóły fabuły lub zakończenia utworu
Przysłowiową kropkę nad "i" postawił sam autor, informując w posłowiu, że wszystkie fotografie zamieszczone w książce są autentyczne. Cóż, za zadanie sobie trudu znalezienia takich zdjęć i wymyślenia na ich kanwie niesamowitej opowieści, ocenę mogę postawić tylko jedną.
Mam nadzieję, że zachęciłem Was do sięgnięcia po "Osobliwy dom pani Peregrine". Jeśli nie, radzę obejrzeć na YouTube film reklamujący książkę.
(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.