Dodany: 02.10.2007 00:02|Autor: bogna

Książki i okolice> Konkursy biblionetkowe

"TUPOT BIAŁYCH MEW", czyli KONKURS nr 48


Przedstawiam "Tupot białych mew", czyli KONKURS nr 48,
który przygotował Paweł Wolniewicz:


Witam wszystkich i zapraszam do konkursu!


„Jedzą, piją, lulki palą, tańce, hulanka, swawola...”
„a rano... tup, tup, tup...
Tupot białych mew
o pusty pokład
w dali morza zew
na głowie okład
rozpalona krew
wdziera się do trzew
i gniew o tych mew,
tupot mew, wzbiera gniew.”


Alkohol też jest dla ludzi, ale stosowany w nadmiarze może wywołać przykre konsekwencje. Impreza może być najlepsza w świecie, ale następnego dnia trzeba się obudzić. A poranki mogą być trudne, niektóre może nawet bardzo trudne.
Mewy wtedy tupią, koty kwiczą, dobrze że chociaż białe myszki na tym etapie już powinny zniknąć. Nie wszyscy o tym pamiętają, co ma swoje odzwierciedlenie również w literaturze.
Wybrałem 25 fragmentów przedstawiających trudne chwile osób, które nieco przesadziły. Fragmenty są różne, łatwe, trudne, niektóre może nawet bardzo trudne.

Punktacja standardowo. Po jednym punkcie za autora i tytuł. Razem do zdobycia jest 50 punktów.

Odpowiedzi przesyłamy na adres: [...]

Termin: do czwartku 11 października włącznie, do północy.

Zasady:
1. Nie ma obowiązku zgadywania wszystkiego. Tłok na najwyższym stopniu podium wygląda nienaturalnie. I zaburza mi gaussowski rozkład wyników. ;) Mam tylko jeden komplet medali i w przypadku równej punktacji o miejscu decyduje czas dotarcia do mnie ostatniego mejla z prawidłową odpowiedzią.
2. Do czwartku 4 października włącznie jest zakaz jakichkolwiek podpowiedzi. Dajmy szansę własnym szarym komórkom i tym, co podpowiedzi czytać nie chcą. (A wiem, że jest takich całkiem sporo). Nie znaczy to, że forum musi zamrzeć. W końcu temat jest pewnie znany wielu. ;)
3. Od piątku mogą się pojawiać zawoalowane podpowiedzi. Zawoalowane, czyli odnoszące się do treści, a nie do tytułu, autora czy ekranizacji. Dobrych wzorców można szukać w konkursach o numerach jednocyfrowych.
Podpowiedzi mają służyć tym, którzy czytali, ale nie mogą skojarzyć. Nie widzę powodu, żeby podpowiadać tak, aby "rozpoznali" fragment ci, co o książce nawet nie słyszeli. To jest konkurs a nie audiotele i podstawą do odgadywania są fragmenty, a nie podpowiedzi, które nawet nie wymagają przeczytania fragmentu. A sądzę, że samodzielne dojście do choćby niewielu odpowiedzi daje co najmniej równie dużą satysfakcję jak skompletowanie wszystkiego tylko dzięki czołgowym podpowiedziom.
4. Indywidualnie będę wysyłał informację o znajomości przez delikwentów poszczególnych książek konkursowych i ich autorów. Tych informacji nie zdradzamy na forum! Ani żadnych innych typu X czytał książkę N.
5. Nie ujawnię ile i które fragmenty pochodzą z książek przeze mnie ocenionych.
6. Nie korzystamy z wyszukiwarek. Najlepiej korzystać tylko z szarych komórek (własnych, rodziny, znajomych) i sprawdzać tylko swoje podejrzenia w książkach.
7. Strzelać można wielokrotnie, ale jak potwierdzę autora można strzelać jeszcze tylko dwa razy w tytuł.
8. Zbytnie wczuwanie się w atmosferę i wprowadzanie się w stan będący tematem konkursu niekoniecznie pomaga w odgadywaniu.
9. W razie nie zastosowania się do punktu 8 nie ręczę za skuteczność proponowanych we fragmentach środków zaradczych.

Powodzenia!


UWAGA!
Odpowiedzi nie zamieszczamy na Forum! Wysyłamy mailem!



A teraz do rzeczy:

FRAGMENTY KONKURSOWE


Gdy się człowiek obudzi skacowany to może:

1. zapomnieć o czymś ważnym,

Obudził się już dobrze po południu z bólem głowy, ohydnym niesmakiem w ustach i niejasnym poczuciem winy. Wiedział, że coś się stało, ale co? Ukrył twarz w poduszki, we śnie szukając zapomnienia. Ale mechanizm świadomości zaczął już działać na nowo i sen uparcie nie powracał.
No, dobrze, ale co się właściwie stało? Z rękami pod głową wpatrywał się w sufit, jakby tam miał znaleźć odpowiedź na to pytanie, próbował odtworzyć wypadki wczorajszego dnia. Opuścił pracownię przed południem, szedł ulicą Caulaincourt i...
- O, mój Boże, znowu zapomniałem! - jęknął zirytowany swoim roztargnieniem.
Po raz trzeci z rzędu nie stawił się na spotkanie z Maurycym! I to właśnie z Maurycym! To nie były już żarty. Zrażał sobie wszystkich przyjaciół. Misia była na niego wściekła ostatnim razem. Nie pomogły kwiaty i przeprosiny. Panie domu nie lubią pustych krzeseł przy swoim obiadowym stole. To tak jak złamany ząb na samym przodzie. Takie są skutki alkoholu. Człowiek traci pamięć, miewa potworne migreny. A jedyne lekarstwo na migrenę to łyk koniaku.
Podszedł do stołu, sięgnął po butelkę i nalał sobie kieliszek. Alkohol spłukał niesmak w ustach, ale zapiekł go w gardle, aż mu łzy w oczach stanęły. Jednakże ból głowy trochę ustąpił. Jeszcze jeden kieliszek i będzie się czuł doskonale.


2. nie poznać najbliższego otoczenia,

[G.] wytrzeszczył zamglone oczy i spojrzał tam, gdzie powinno być jego podwórko. Widział z okna absurdalną, nieprawdopodobną dziurę, która ziała tam w ziemi, i brały go mdłości. Dziura była wielka. I głęboka. Prawie wystarczająco głęboka, by pomieścić dość gigantycznego kaca [G.]. [G.] zastanowił się, czy powinien spojrzeć na kalendarz, potem jednak zdecydował, że lepiej nie. Miał uczucie, że od początku ochlaju minęło kilka tysięcy lat. Nawet jak na faceta z jego pragnieniem i możliwościami, wytrąbił sporo.
- Wytrąbiłem - skarżył się [G.] wlokąc się w stronę kanapy, na którą się zwalił. - Wolę mówić "wychlałem", to ma więcej ekspresji. Słowo "wytrąbiłem" przywodzi mi na myśl orkiestrę dętą i klaksony samochodowe, które i tak mam we łbie, do tego wszystkie włączone na pełną moc. - Omdlałą ręką sięgnął do zaworu dystrybutora trunków, zawahał się i porozumiał ze swym żołądkiem.
[G.]: - Można malucha?
ŻOŁĄDEK: - Ostrożnie!
[G.]: - Naparsteczek...
ŻOŁĄDEK: - Oooch!
[G.]: - Nie rób mi tego! Muszę się napić. Podwórko mi ukradli.
ŻOŁĄDEK: - Szkoda, że mnie nie ukradli.


3. przegapić ważne wydarzenie,

[X] przespał cały atak lotniczy. Poprzedniego wieczora, kiedy obie dziewczyny poszły do pracy, upił się jeszcze bardziej niż zwykle, ponieważ wieczór sobotni jest zawsze uważany za święto. Nie wiedział w ogóle, że był jakiś nalot, dopóki natrętnie dynamiczny głos z radia, gadający bez końca z naprężeniem, nie wybił wreszcie dziury w zgęstniałym, wysuszonym, odwodnionym kacenjamerze, którego smak czuł w ustach, i wiedząc nawet przez sen, że go ma, nie chciał się obudzić, by go doświadczyć.
Siadł na tapczanie w kalesonach (odkąd się przeniósł na tapczan, sypiał w kalesonach z uwagi na przystojność) i ujrzał obie dziewczyny przykucnięte w szlafrokach przed radiem i słuchające w napięciu.
- Właśnie miałam cię wołać! - odezwała się z podnieceniem Alma.
- Wołać? A po co? - Najsilniejszą myślą wpośród tego suchego bólu oczu, będącego jego umysłem, była chęć natychmiastowego ruszenia do kuchni po wodę.
- ...jednakże straty zadane w samym Pearl Harbor były bezwarunkowo najpoważniejsze - mówiło radio. - Nieledwie nie ma budynku, który pozostałby nie uszkodzony. Co najmniej jeden ze stojących w porcie pancerników został zatopiony, a jego nadbudowa sterczy nad płytką wodą, nadal pokrytą płonącym olejem. Większość bombowców przystosowanych do działania z dużej wysokości skoncentrowała swój atak na Pearl Harbor oraz Hickam Field po drugiej stronie kanału. Obok Pearl Harbor, Hickam Field poniosło, jak się zdaje, najcięższe straty.
(...)
[X] wiedział już, co się stało, ale tylko z trudem przedzierało się to przez szlam jego umysłu. Nie mógł się wyzbyć mniemania, że to Niemcy, i nawet później, kiedy dowiedział się, że Japończycy, wciąż nie mógł wybić sobie z głowy myśli, że zrobili to Niemcy. Widocznie zbudowali jakiś zupełnie nowy typ bombowca, który mógł lecieć tak daleko bez lądowania, nawet z bazy na wschodnim wybrzeżu Azji. Bo przecież nie zdołaliby nigdy przerzucić eskadry lotniskowców na Pacyfik i przebić się przez flotę brytyjską. Żeby akurat mieć kaca w takim cholernym momencie! Na takiego kaca woda nigdy by nie pomogła; mogło pomóc jedynie kilka mocnych drinków, a i to nawet nie od razu.


4. czy nawet odejście bliskiej osoby.

[M.]ledwie sypiał, czekając na wieści o przyjacielu. Pewnego wieczoru wrócił ze swej popołudniowej przechadzki z butelką porto, ot tak, po prostu. Dostał ją, tłumaczył, w prezencie od redakcji, bo jak poinformował go zastępca naczelnego, gazeta zmuszona jest zaprzestać drukowania jego felietonów.
- Nie chcą kłopotów, rozumiem ich...
- I co zrobisz?
- Na razie upiję się.
[M.] wypił tylko pół szklaneczki, ale ja, nie zdając sobie sprawy, opróżniłam prawie całą butelkę na pusty żołądek. Zbliżała się północ, gdy zmogła mnie senność i padłam na sofę. Śniło mi się, że [M.] całuje mnie w czoło i przykrywa kocem. Gdy się ocknęłam, poczułam świdrujący ból głowy - preludium okrutnego kaca. Wstałam, by przekląć [M.] i chwilę, w której wpadł na pomysł, żeby mnie upić, ale zorientowałam się, że jestem sama w mieszkaniu. Na biurku przy maszynie do pisania zobaczyłam list, w którym [M.] prosił mnie, żebym się nie denerwowała i czekała w domu. Poszedł szukać [J.] i niebawem miał go sprowadzić. Na końcu napisał, że mnie kocha. List wypadł mi z rąk. I wówczas zauważyłam, że przed wyjściem pozabierał swoje rzeczy z biurka, jakby nie miał zamiaru więcej z niego korzystać, i zrozumiałam, że nigdy więcej go nie zobaczę.


5. Częste jest też uczucie zmiażdżenia mózgu,

Oto, co [...] mówi na temat alkoholu. Twierdzi, że alkohol to bezbarwna, lotna ciecz otrzymywana w procesie fermentacji cukrów. Odnotowuje również odurzający efekt, jaki wywiera on na pewne formy życia. (...)
Informuje, że efekt wypicia tego trunku można opisać jako zmiażdżenie mózgu plasterkiem cytryny owiniętym wokół wielkiej cegły ze złota. Podaje też, na jakich planetach można dostać najlepiej zmiksowany [...], jakiej ceny należy się spodziewać i jakie organizacje charytatywne zajmują się pomocą przy późniejszej rehabilitacji.


6. odwodnienie,

8 rano. Oj, chciałabym umrzeć. Do końca życia nie wypiję ani kropli alkoholu.
8.30. Oooch. Zjadłabym trochę frytek.
11.30. Bardzo chce mi się pić, ale muszę leżeć płasko, z zamkniętymi oczami, żeby nie uruchomić perkusji w mózgu.
(...)
2 po południu. Wróciłam zwycięsko z heroicznej wyprawy na dół po gazetę i szklankę wody. Czułam jak woda płynie niczym krystaliczny strumień do tej części głowy, której była najbardziej potrzebna. Choć jeśli się nad tym zastanowić, nie jestem pewna, czy woda może się dostać do głowy. Chyba że razem z krwią. Może, skoro przyczyną kaca jest odwodnienie, wciągają ją do mózgu naczynia włosowate.


7. nadwrażliwość na dźwięki,

Następnego ranka obudziły [S.] zaglądające przez okno, palące promienie słońca. Otworzył oczy i szybko zamknął je z powrotem, próbując przypomnieć sobie, kim jest i gdzie się znajduje. Przeszkadzał mu ból głowy i głośny hałas - regularne chrapliwe rzężenie, które brzmiało, jakby ktoś obok niego właśnie konał. [S.] otworzył oczy i powoli przekręcił głowę. Ktoś leżał w łóżku w drugim kącie pokoju. [S.] poszukał pod łóżkiem buta i cisnął go w tamtą stronę; rozległo się parsknięcie i nad pościelą ukazała się głowa [D.].
Przez sekundę przyglądał się [S.] oczami czerwonymi jak zimowy zachód słońca, a potem opuścił delikatnie głowę na poduszkę.
- Rycz trochę ciszej, jeśli łaska - wyszeptał [S.]. - Masz przy sobie ciężko chorego człowieka.
Dużo później służący przyniósł im kawę.
- Daj znać do biura, że jestem chory - rozkazał [D.].
- Już to zrobiłem. - Służący najwyraźniej dobrze znał swego pana. - Jest tu na zewnątrz taki jeden, co szuka drugiego Nkosi. - Zerknął na [S.]. - Bardzo się niepokoi.
- To [M.]. Każ mu zaczekać - powiedział [S.]. Wypili w milczeniu kawę, siedząc na skraju swoich łóżek.
- Jak się tutaj znalazłem? - zapytał [S.].
- Skoro ty tego nie wiesz, chłopie, to nie wie tego nikt. - [D.] wstał i przeszedł przez pokój, żeby poszukać świeżego ubrania. Był całkiem nagi i [S.] zauważył, że chociaż jest szczupły jak chłopak, ciało ma pięknie umięśnione.
- Mój Boże, co ten Charlie wlał nam do brandy? - poskarżył się [D.], podnosząc z podłogi marynarkę.
Odnalazł w kieszeni skalny okruch, wyjął i rzucił na kufer służący za stół. Ubierając się, spoglądał niechętnie na kamyk, a potem podszedł w kąt pokoju, gdzie znajdowały się rzeczy, które stanowiły jego kawalerskie gospodarstwo. Pogrzebał w nich i wydobył stalowy moździerz, tłuczek oraz poobijaną czarną patelnię do wypłukiwania złota.
- Czuję się dzisiaj bardzo stary - stwierdził, po czym zaczął kruszyć kamień w moździerzu.


8. sensacje żołądkowe

21 maja. Niedziela.
Odpoczywamy we trzy na plantach. Kac pojunewaliowy. Ledwie się doczołgałyśmy do ławki. Siedzimy pod parasolem i wdychamy chłodne, wilgotne powietrze.
- Zostało trochę kefiru?
- Ty jesteś w stanie wziąć coś do ust?
- Muszę uzupełnić poziom płynów. Wiesz ile zwymiotowałam po tej waszej wódce.
- Błagam, nie mów tego słowa, bo zaraz strzelę pawia. - [E.] zrobiła się żółta jak małe jasne.
- Którego dokładnie? - [J.] zawsze musi być taka dokładna - Zwymiotowałam, czy wódki?
- Już nie ważne - [E.] obtarła chusteczką usta. - chodźmy stąd, bo zaraz nas obsiądą muchy.
Przeczołgałyśmy się do następnej ławki, na szczęście w miarę suchej, tylko raz przetrzeć chusteczką.
- Cholera, dzikie bzy. Też nie mają kiedy kwitnąć. Jak potrzeba, to ich nie ma. Siedzi człowiek z ukochanym w parku i czuje asfalt, dym papierosów, zapach frytek. A jak ma kaca, nagle bzy wychodzą z ukrycia. Nie, nie dam rady. - zaskrzypiałam - To nie na moją głowę. Trzeba się przenieść.
- Ale było wczoraj nieźle, co? - odezwała się [E.]
- Tak samo jak rok temu, dwa i trzy. Rutyna. - oceniła obojętnie [J.]
Było świetnie. Uwielbiam atmosferę juwenaliów. Dla tych paru dni szaleństwa warto iść na studia. Warto nawet cierpieć potwornego kaca.


9. i wszechogarniające lenistwo.

Po nocy fatalnie spędzonej [X] obudził się dopiero o trzy kwadranse na siódmą. Własnym oczom nie chciał wierzyć patrząc na zegarek ale w końcu uwierzył. Uwierzył nawet w to, ze wczoraj był nieco podchmielony; o czym zresztą wymownie świadczył lekki ból głowy i ogólna ociężałość członków.
Wszystkie te jednak chorobliwe objawy mniej trwożyły pana [X] aniżeli jeden straszny symptom, oto: nie chciało mu się iść do sklepu!...Co gorsze: nie tylko czuł lenistwo, ale nawet zupełny brak ambicji; zamiast bowiem wstydzić się swego upadku i walczyć z próżniaczymi instynktami, on, [X], wynajdywał sobie powody do jak najdłuższego zatrzymania się w pokoju.
To zdawało mu się, ze Ir jest chory, to, ze rdzewieje nigdy nieużywana dubeltówka, to znowu, że jest jakiś błąd w zielonej firance, która zasłaniała okno, a nareszcie, ze herbata jest za gorąca i trzeba ja pić wolniej niż zwykle.
W rezultacie pan [X] spóźnił się o czterdzieści minut do sklepu i ze spuszczona głową przekradł się do kantorka. Zdawało mu się, ze każdy z "panów" (a jak na złość wszyscy przyszli dziś na czas!), ze każdy z najwyższa wzgardą patrzy na jego podsiniałe oczy, ziemistą cerę i lekko drżące ręce.
"Gotowi jeszcze myśleć, ze oddawałem się rozpuście!" - westchnął nieszczęsny pan [X]. Potem wydobył księgi, umaczał pióro i niby to zaczął rachować. Był przekonany, ze cuchnie piwem jak stara beczka, która już wyrzucono piwnicy, i zupełnie serio począł rozważać: czy nie należało podać się do dymisji po spełnieniu całego szeregu tak haniebnych występków? "Spiłem się... późno wróciłem do domu... późno wstałem... o czterdzieści minut spóźniłem się do sklepu..."


10. Warto rozważyć abstynencję przed spodziewanym lotem.

Jadąc taksówką z hotelu na lotnisko w Nowym Orleanie, obiecywał sobie, że już nigdy nie będzie pił. Miał gigantycznego kaca, nie zdążył przełknąć nawet łyka kawy, bo zaspał, a radio w taksówce groziło tornadem nad Północną Karoliną. Do Filadelfii zawsze lata się nad Północną Karoliną!
Było gorzej, niż myślał. Turbulencje rozpoczęły się zaraz za Nowym Orleanem. Trzymał się kurczowo poręczy fotela, tak jakby to mogło mu w czymś pomóc. A to był dopiero początek. Po godzinie lotu, gdy wpadli w gasnące wiry po tornado nad Północną Karoliną, obiecywał sobie głośno absolutną abstynencję. Niechby tylko wylądowali bezpiecznie, a on nie weźmie już nigdy alkoholu do ust. Przypomniały mu się czasy rejsów w technikum. Tam też tak do bólu wyrywało wnętrzności. Nigdy nie zapomni sceny, kiedy blady i zielony, wraz z wieloma innym przewieszony przez burtę w Zatoce Biskajskiej, przerwał wymioty, aby w tej agonii śmiać się z bosmana, który wrzeszczał, przekrzykując uderzenia fal:
- Marynarze wiedzą, co jest najlepsze na taką pogodę? Marynarze oczywiście, kurwa, nie wiedzą! Najlepszy na taką pogodę jest kompot z czereśni, bo w obie strony tak samo smakuje. Niech marynarze to zapamiętają. Poza tym rzyganie to nie jebanie. To trzeba umieć. Który to do cholery rzyga na nawietrznej???
Musiał być chyba tak zielony jak wtedy na statku, ponieważ stewardesa co kilkanaście minut podchodziła do niego i pytała, jak może mu pomóc. Wykorzystywał to jego sąsiad z fotela obok, ogromny Teksańczyk w kowbojskim kapeluszu, którego nie zdjął ani na chwilę. Podczas gdy on umierał, jego sąsiad, jak gdyby nic się nie działo, przy każdej wizycie stewardesy zamawiał alkohol. Czasami próbował go nim częstować. Z przerażeniem i odrazą w oczach odmawiał. Nie mógł wyobrazić sobie większej tortury niż smak whisky w tej sytuacji.
Turbulencje trwały do samego końca, a i lądowanie było okropne. Uderzyli kołami w płytę lotniska tak mocno, że nawet obojętny na wszystko jego mocno już pijany sąsiad zapytał, lekko bełkocząc:
- Wylądowaliśmy czy nas zestrzelili?


11. Z rzadszych symptomów można wymienić natręctwo mycia

- Czy kto z was wie - zapytał - co się czuje, gdy wypije się za dużo szwedzkiego ponczu? Nie mówię o upiciu się, tylko o tym, co się dzieje następnego dnia, o skutkach... są one szczególne i ohydne... Tak, zarazem szczególne i ohydne.
- Dostateczny powód, by je dokładnie opisywać - rzekł senator.
- Assez, [C.], nas to bynajmniej nie interesuje - rzekła konsulowa.
Ale nie dosłyszał tego. To była już jego właściwość, że w podobnych momentach żadne perswazje doń nie trafiały. Milczał przez chwilę, potem nagle wydało się, jak gdyby musiał już wypowiedzieć to, co go nurtowało.
- Łazisz i czujesz się niedobrze - powiedział, zwracając się ze zmarszczonym nosem do brata. - Ból głowy i rozstrój kiszek... no tak, to się zdarza i w innych wypadkach. Ale czujesz się brudny - i [C.] z zupełnie wykrzywioną twarzą tarł sobie ręce - czujesz się brudny na całym ciele i nie umyty. Myjesz ręce, ale to nic nie pomaga, pozostają wilgotne i nie umyte, paznokcie są jakby zatłuszczone... Kąpiesz się, ale wszystko na nic, całe ciało wydaje ci się lepkie i nieczyste. Całe twoje ciało irytuje cię, drażni cię, sam sobie wydajesz się wstrętny... Znasz to, [T.], znasz to?
- Tak, tak! - powiedział senator, jakby oganiając się ręką.
Ale z dziwnym brakiem taktu, który ujawniał się u [C.] z biegiem lat coraz mocniej, nie pozwalając mu zauważyć, że to opowiadanie wywierało na
wszystkich obecnych przykre wrażenie, że było nie na miejscu w tym otoczeniu i tego wieczora - opisywał on w dalszym ciągu nieprzyjemny stan po nadużyciu szwedzkiego ponczu, dopóki nie zdawało mu się, że go dostatecznie scharakteryzował, po czym z wolna milkł.


12. czy natręctwo czytania.

Kiedy w ciągu pijackim ruszałem rankiem po kolejną butelkę, po kolejne dwie albo trzy butelki, albo po kolejnych kilkanaście puszek piwa, zawsze po drodze kupowałem znaczne ilości gazet. Po pijanemu albo na kacu, zwłaszcza na kacu zdeprymowanym pierwszą poranną dawką, kupowałem znacznie więcej gazet niż zwykle (Chyba raczej powinienem powiedzieć: niezwykle, zwykle bowiem byłem niezwykle pijany, trzeźwy byłem niezwykle rzadko - znów łeb podnosi kusicielska bestia retoryki pijackiej: pić - strasznie; pisać o piciu - strasznie; pić, pisać i gromić bestię retoryki pijackiej - strasznie, strasznie, strasznie). Kupowałem wszystkie dzienniki, które ukazywały się danego dnia, kupowałem brukowce zawierające plugawe oferty, kupowałem tygodniki, pisma ilustrowane, pisma kobiece (zwłaszcza pisma poświęcone modzie, sztuce makijażu i palącym kwestiom pielęgnacji skóry), kupowałem miesięczniki i kwartalniki literackie, a nawet niektóre pisma specjalistyczne. w zależności od nastroju wybierałem albo jakiś periodyk łowiecki, albo medyczny, albo astronomiczny. Potem przez kilka godzin, aż do kolejnej utraty przytomności, leżałem na kanapie i studiowałem prasę. Niezapomniane chwile homeostazy pomiędzy jedną a drugą utratą przytomności. Umysł mój był chłonny, myśl lotna, czytałem wszystko od deski do deski. (...)
Teraz... Teraz - czyli kiedy? Po wypiciu pierwszej stabilizującej, czy po wypiciu drugiej uskrzydlającej półlitrówki? Teraz? Po szalbierczym wytrzeźwieniu? Teraz? Po wyjściu? Po wejściu? Po zejściu? Teraz - po trzech, a może po sześciu tygodniach, po czterdziestu, a może po stu czterdziestu dniach.
Teraz, po powrocie z oddziału deliryków, nie pamiętałem ani jednego z przeczytanych w chwilach homeostazy (pomiędzy jedną a drugą utratą przytomności) artykułów; niekiedy jakaś wyrazista okładka pisma ilustrowanego, jakaś fotografia porywającej anorektyczki w sukience z Denimu wydawała mi się mgliście znajoma, jakbym ją widział we śnie albo w poprzednim życiu.


13. A w szczególnych przypadkach można być postawionym przed niespodziewanym, acz całkiem interesującym zadaniem.

Obserwowali czterech mężczyzn niezbyt pewnie rozglądających się wokół. Wreszcie Burnett i Schmidt spojrzeli na siebie i tym razem na ich twarzach nie było wahania. Podeszli do barku. Burnett, jak zwykle, wybrał Glenfiddich, zaś Schmidta zadowolił Gordon Gin. Nastąpiła krótka cisza, podczas której obaj uczeni szczodrze pokrzepiali swoje nadwątlone siły i koili poddane nieustannym stresom systemy nerwowe. Healey obserwował ich spod oka, po czym podzielił się z pozostałymi paroma równie rzeczowymi, jak dosadnymi myślami na temat Morro, które ten ostatni niewątpliwie kazałby Dubois wyciąć z taśmy.
- On ma rację - mówił Healey. - Niech go cholera weźmie. Zerknąłem tylko na to, co leży tam na samym wierzchu i dziwnie mnie to ciekawi, chociaż cholernie nie lubię wścibskości. Poza tym chcę, do diabła, wiedzieć, co my tu robimy.
Burnett zbliżył się do stołu i przez jakieś trzydzieści sekund oglądał leżący na wierzchu schemat. W takim czasie umysł fizyka, nawet skacowanego, jest w stanie sporo sobie przyswoić. Spojrzał potem na pozostałych, ale nagle z niemałym zdziwieniem spostrzegł, że trzyma w dłoni puste naczynie, toteż pośpieszył najpierw naprawić ten błąd. Uzbrojony w pełną szklankę whisky, stwierdził, podnosząc ją do góry: - To nie jest lekarstwo na mojego kaca, panowie, bo ten ciągle mnie dręczy. Piję, żeby się solidnie przygotować na to, co znajdziemy w tych papierach, a czego się bardzo obawiam.


A jak już się jednak zdarzy mieć kaca, to można próbować różnych środków zaradczych jak:


14. alka-seltzer,

- O Jezu, głowa mi pęka - kuli się, przykrywa prześcieradłem [P1.]. - Trzęsie mną, mam rozwolnienie, o Jezuniu.
- A jasne, że ci pęka, jasne, że masz, a poza tym bardzo się cieszę - tupie [P2.]. - Położyłeś się około czwartej, a wróciłeś na czworakach, idioto.
- Trzy razy wymiotowałeś - kręci się między garnkami, umywalką i ręcznikami pani [L.] - cały pokój śmierdzi, synku
- Ty mi, [P1.], jeszcze wytłumaczysz, co to wszystko ma znaczyć - zbliża się do łóżka, piorunuje go wzrokiem [P2.]
- Już ci mówiłem, kochanie, że to związane z moją pracą - jęczy między poduszkami [P1.]. - Wiesz dobrze, że nie lubię pić i włóczyć się po nocach. Takie rzeczy to dla mnie tortura, maleńka.
- Czy to ma znaczyć, że będziesz to robić częściej? - gestykuluje, krzywi się [P2.] - Upijać się, wracać o świcie? No więc co to, to nie. [P2.], przysięgam, że nie.
- Tylko się nie kłóćcie - utrzymuje w równowadze szklankę, dzbanek i tacę pani [L.]. - Masz synku alka-seltzer. Szybko, z bąbelkami.
- To moja praca, moja misja, którą kazano mi wypełnić - rozpacza, milknie głos [P1.]. - Ja tego nienawidzę, wierz mi. (...)
- [P2.], [P2],głowa mi pęka, plecy mnie bolą - trzyma na czole okład, macha ręką pod łóżkiem, przysuwa nocnik, pluje śliną i żółcią [P1.]. - Nie płacz, robisz ze mnie bandziora, a nie jestem nim przysięgam, że nie jestem.
- Otwórz buzię, zamknij oczy - przybliża dymiącą filiżankę, ściska usta w ciup pani [L.]. - A gorąca kawusia syneczkowi do dziobka wskoczy.


15. piramidon,


Gdyby następnego dnia rano ktoś powiedział tak: „[S.]! Jeżeli natychmiast nie wstaniesz, zostaniesz rozstrzelany!” - [S.] odpowiedziałby słabym, ledwie dosłyszalnym głosem: „Rozstrzeliwujcie mnie, róbcie ze mną, co chcecie, za nic nie wstanę”.
Cóż tu mówić o wstawaniu - [S.] wydawało się, że nawet oczu nie zdoła otworzyć, a jeżeli tylko spróbuje zrobić coś podobnego, potworna błyskawica rozwali mu głową na kawałki. W głowie tej kołysał się olbrzymi dzwon, pod powiekami przepływały brązowe plamy z ognistozieloną obwódką. Na domiar wszystkiego [S.] mdliło, przy czym wydawało mu się, że mdłości te wiążą się w jakiś sposób z natrętnymi dźwiękami patefonu.
(...)
A więc [S.] jęknął. Chciał zawołać służącą [G.] i polecić jej, żeby mu przyniosła piramidon, lecz pomimo wszystko zdał sobie sprawę, że żadnego piramidonu [G.] mieć nie może. (...)
Rozkleił zlepione powieki i ujrzał w lustrze człowieka ze sterczącymi na wszystkie strony włosami, z opuchniętą, pokrytą czarna szczeciną fizjonomią, z zapłyniętymi oczyma. Człowiek ów miał na sobie brudną koszulę, krawat, kalesony i skarpetki.
Takim [S.] zobaczył siebie w lustrze, a obok lustra zauważył nie znanego sobie człowieka, ubranego na czarno i w czarnym berecie.
Usiadł na łóżku i, na ile był w stanie, wytrzeszczył na nieznajomego przekrwione oczy. Milczenie naruszył gość wypowiadając niskim, ciężkim głosem z cudzoziemskim akcentem następujące słowa:
- Dzień dobry, najmilszy dyrektorze!
Nastąpiła pauza, po której nadludzkim wysiłkiem przemówił [S.]:
- Czego pan sobie życzy? - i sam zdumiał się nie poznając własnego głosu. Słowo „czego” zostało wypowiedziane falsetem, „pan” - basem, a „życzy” - w ogóle nie wydostało się na świat boży.
Nieznajomy uśmiechnął się życzliwie, wyjął duży złoty zegarek z brylantowym trójkątem na kopercie, zegarek zadzwonił jedenaście razy, a gość powiedział:
- Jedenasta. Dokładnie od godziny oczekuję na pańskie przebudzenie, ponieważ wyznaczył mi pan spotkanie na dziesiątą. Więc jestem!
[S.] namacał spodnie leżące na krześle, wyszeptał:
- Przepraszam... - włożył je i ochrypłym głosem zapytał: - czy może mi pan podać swoje nazwisko?
Mówienie przychodziło mu z trudem. Przy każdym wypowiedzianym słowie ktoś wtykał mu igłę w mózg, co powodowało piekielny ból.
- Jak to? Mojego nazwiska też pan nie pamięta? - tu nieznajomy znowu się uśmiechnął.
- Przykro mi... - zachrypiał [S.] czując, że kac obdarzył go właśnie nowym upominkiem. Podłoga przed łóżkiem gdzieś uniknęła i wydało się [S.], że za sekundę poleci głową na dół do wszystkich diabłów, w otchłań bez dna.
- Drogi dyrektorze - powiedział z przenikliwym uśmiechem gość - nie pomoże panu żaden piramidon. Niech się pan zastosuje do starej, mądrej zasady. Klin należy wybijać klinem. Jedyne, co może przywrócić panu życie, to dwie wódki pod pikantną, gorącą zakąskę.


16. herbata z cytryną,

Rano wraca Mama, dzieciątka na szczęście prosto od dobroczynnych ciotek powędrowały do szkoły - uporządkuje się, zanim wrócą. Król Migdałowy, przewleczony w [X-owe] giezło, chrapie wraz z dwoma wicekrólami w gościnnym pokoju. Mama chodzi po tym dzikoludztwie, z obrzydzeniem ogarniając szatki.
- Pusiuniu - mówi najsłodszym głosem - chodź tu na chwileczkę.
Tu - na kanapę mamową. Miejsce kaźni. [X] już wie, jaka to będzie „chwileczka”, i idzie ze stulonymi uszami.
- No, czy sam jesteś zadowolony? - idzie z kanapy dydaktyczny smrodek. - No, czy ci samemu przyjemnie?
- Mm - myczy [X]. Oczy ma napuchnięte, łeb mu trzaska, ma zgagę, z kuchni gęsto cyrkuluje herbata z cytryną.
- Mm - ogania się jak może od mamowych dociekań.
Więc Mama - syfon. Więc Mama - okład zimny na czoło. Okno na przestrzał. Czarna kawa.
A wszystko - jak u wyszukanych oprawców. Docuci - i znowu swoje:
- No, sam powiedz? No, czy ci przyjemnie?...
- Skądinąd - usiłuje [X] rozbroić Mamę, naśladując mądrzący się język dzieci - przyjemnie.
- Jak to? Przyjemnie ci siedzieć z taką napuchłą głową? Przecież to najcichsze biedaki padają ofiarą waszych dzikich zabaw. I co żony tych wszystkich biedaków teraz mówią? Co myślą o naszym domu? Żebyś choć poił rutynowanych pijaków - ale to przecie spokojni przyzwoici ludzie.


17. kawa,

Togo wieczoru, kiedy wrócił od [S.], zależało mu na spokoju bardziej niż kiedykolwiek. Alkohol wywietrzał mu na dobre z głowy, został tylko zły, cierpki smak na języku i oczy piekły go, jakby miał pod powiekami piasek. Schody, pogrążone w mroku, były puste. Przeszedł szybko przez salon, w którym lodowato lśniły w kątach ciemne lustra, i z ulgą zamknął za sobą drzwi. Z nawyku - był to już odruch - znieruchomiał, nasłuchując. W takich chwilach w ogóle już nie myślał, działając instynktownie. Dom był martwy. Zapalił lampę, zauważył, że powietrze jest duszne i ciężkie, otworzył więc na oścież drzwi wiodące na taras i zabrał się do parzenia kawy w małej elektrycznej maszynce. Głowa go bolała. Przedtem zajęty był czymś innym, teraz ból wypływał jakby na powierzchnię. Usiadł na krześle przy posykującej maszynce. Uczucie doznanego w tym dniu nieszczęścia było nieodparte. Musiał wstać. A przecież nic się nie stało. Umknął mu człowiek podobny nieco do zmarłego z fotografii. [S.] dał mu do prowadzenia sprawę, której sam pragnął. Inspektor nagadał trochę dziwnych rzeczy, ale w końcu były to tylko słowa, a [S.] mógł odrobinę dziwaczyć. Może stawał się na starość mistykiem? Co jeszcze? Przypomniał sobie scenę ze ślepego pasażu - spotkania z samym sobą - i uśmiechnął się mimo woli: to ci detektyw ze mnie... „Ostatecznie, jeśli nawet zawalę tę sprawę, nic się nie stanie” - pomyślał. Wyjął z szuflady gruby notes i począł wypisywać na czystej stronie: MOTYWY. Chęć zysku - namiętność (religijna?) - erotyczna - polityczna - obłęd.
Począł skreślać kolejno pozycje, aż została mu tylko „namiętność religijna”. Jakże to kretyńsko brzmiało. Odrzucił notes. Oparł głowę na rękach. Maszynka syczała coraz zjadliwiej. To naiwne wypisywanie motywów w notesie nie było takie głupie. Znów krążyła blisko myśl, której się lękał. Czekał biernie. Narastało w nim ponure przeświadczenie, że znów rozwiera się coś niepojętego, ciemność, w której będzie się ruszać bezradnie jak robak.


18. kefir,

Obudziłam się o wpół do ósmej. [M.] spała koło mnie, odwrócona tyłem, z kotem na plecach. Ja miałam drugiego na piersiach. Trzeci i czwarty się gdzieś ukryły. Wszędzie było pełno tych pieprzonych okruszków. I śmierdziało petami. Butelka spała obok nas.
W pełnym pędzie obudziłam naszego syna, wypiłam kefir, obudziłam [M.], wypiłam sok pomarańczowy, wzięłam prysznic, wypiłam szklankę mleka, [M.] zrobiła śniadanie dla nas wszystkich i wypiła sok, herbatę z cytryną, szklankę wody mineralnej, rozpuszczalną aspirynę. Zjedliśmy śniadanie, wypiłam dwie herbaty z cytryną i dwukrotnie wymyłam zęby.
A i tak górale natychmiast powiedzieli, że na kaca najlepsze piwo.
Jak dobrze pójdzie, za dwa miesiące będziemy się mogły z [T.] wprowadzić.


19. piwo,

Kiedy tuż po siódmej rano w piątek [X] wchodził do hotelu [...], w żadnym razie nie mógłby powiedzieć o sobie, że jest śmiejącym się policjantem. Niemal nieprzerwanie w [...] padał deszcz ze śniegiem. Po drodze z samochodu do hotelu [X] przemoczył sobie buty.
Poza tym bolała go głowa.
Poprosił kelnerkę o kilka tabletek przeciwbólowych. Dziewczyna wróciła szybko ze szklanką wody, pieniącą się od rozpuszczonego w niej białego proszku.
Pijąc kawę, zauważył, że drży.
Pomyślał, że w tej samej mierze ze strachu, co z poczucia ulgi.
Kiedy przed paroma godzinami na wąskiej drodze między [...] a [...] [N.] kazał mu wysiąść z samochodu, pomyślał, że oto wszystko skończone. Już nie będzie policjantem. Jazda po pijanemu jest wystarczającym powodem natychmiastowego zwolnienia. (...)
Nigdy by mu nie przyszło do głowy, żeby próbować przekupić [P.] i [N.]. Wiedział, że to niemożliwe. Jedyne, co mógł zrobić, to odwoływać się. Do solidarności, koleżeństwa, przyjaźni, która właściwie nie istniała.
Nie musiał jednak tego robić.
- Pojedziesz z [P.], a ja poprowadzę twój samochód - polecił [N.].
[X] pamiętał uczucie ulgi, ale też wyraźną niechęć w głosie [N.].
Bez słowa usiadł na tylnym siedzeniu policyjnego wozu. Ponuro milczał przez całą drogę.
[N.] przyjechał zaraz za nimi. Zaparkował samochód, oddał [X] kluczyki.
- Czy ktoś cię widział? - spytał?
- Nikt oprócz was.
- No to miałeś cholerne szczęście.
[P.] kiwał głową.
i wtedy [X] zrozumiał, że nic się nie stanie, nie się o niczym nie dowie. [P.] i [N.] dopuścili się poważnego służbowego wykroczenia z jego powodu. Dlaczego, nie miał pojęcia.
- Dziękuję - powiedział.
- Wszystko się ułoży - dodał jeszcze [N.].
Potem odjechali.
[X] poszedł na górę, do swojego mieszkania i wypił resztę whisky z butelki. Potem drzemał kilka godzin. Bez snów, baz żadnych myśli. Piętnaście po szóstej znowu siedział w swoim samochodzie, zdążył się tylko byle jak ogolić.
Wiedział naturalnie, że wciąż nie jest całkiem trzeźwy. Tym razem jednak już nie ryzykował, że znowu spotka [P.] i [N.]. Ci dwaj skończyli służbę o szóstej.
Próbował się skupić na czekającym go dniu. (...)
Wszystkie inne myśli na razie od siebie odsuwał. Zajmie się nimi, jak będzie w stanie. Kiedy pozbędzie się tego okropnego kaca i popatrzy na wszystko z dystansu.(...)
Piwo, pomyślał. Stary dobry pilzner, oto czego mi trzeba właśnie teraz.


20. olej rycynowy,

W zamroczeniu alkoholowym [M.] marzyła z rozkoszą o zgorszeniu, jakie wywołałoby w tej chwili głośne wyrażenie jej myśli, a ukryta satysfakcja z tej złośliwości była tak intensywna, że [F.] nie omieszkała jej zauważyć.
- Co ci jest? - zapytała.
- Nic - odpowiedziała [M.]. - Dopiero teraz uświadomiłam sobie, jak bardzo was kocham.
[A.] przeraziła się oczywistym ładunkiem nienawiści zawartym w tej deklaracji. Ale [F.] czuła się tak wzruszona, że później w nocy omal nie oszalała, kiedy [M.] obudziła się z pękającą z bólu głową, dławiąc się wymiotami żółci. Dała jej do picia oleju rycynowego, przyłożyła gorący kompres na brzuch, okład z lodu na głowę i przez pięć dni trzymała ją w łóżku i na ostrej diecie, zaleconej przez nowego i ekstrawaganckiego lekarza francuskiego, który po przeszło dwugodzinnym badaniu doszedł do niejasnej konkluzji, że chodzi o jakieś dolegliwości kobiece. Utraciwszy całą odwagę, w żałosnym stanie prostracji, [M.] nie miała innego wyjścia, jak znieść wszystko cierpliwie. Tylko [U.], zupełnie już ślepa, ale nadał aktywna i bystra, intuicyjnie wyczuła prawdę i postawiła trafną diagnozę stwierdzając w duchu, że kubek w kubek to samo przydarza się pijakom. Nie tylko jednak odrzuciła zaraz tę myśl, ale wyrzucała sobie beztroskę. [X] poczuł ukłucie w sumieniu na widok prostracji [M.] i przyrzekł sobie zajmować się nią więcej w przyszłości. Tak narodziły się stosunki wesołego koleżeństwa między ojcem i córką, co uwolniło go na jakiś czas od gorzkiej samotności hulanek, a ją od nadzoru [F.], nie wywołując domowego kryzysu, który już wydawał się nieunikniony.


21. koniak,

- Cześć, [...] - przywitał go [C.] W głowie mu dudniło, a język miał jak wyschnięte łajno.
- Cześć, synu.
[S.] odłożył nie rozpieczętowaną teczkę, która przez całą powrotną drogę parzyła mu ręce. Podszedł do kredensu i nalał sobie pełen kieliszek koniaku.
- Je, panie [C.]? - spytał rozpromieniony Lo Czum. - Świnia? Ziemniaki? Sos? Heja?
[C.] słabowicie pokręcił głową, a [S.] odprawił służącego.
- Proszę - powiedział, podając synowi koniak.;
- Nie mogę - odparł [C.], czując mdłości.
- Wypij.
[C.] przełknął koniak. Zakrztusił się i prędko napił herbaty, która stała przy łóżku. Położył się na plecach, w skroniach mu waliło.
- Chcesz porozmawiać? Powiedzieć co się stało?
[C.] twarz miął zszarzałą, a białka oczu brudnoróżowe
- Nic nie pamiętam - odparł. - Boże, czuję się okropnie..
- Zacznij od początku.
- Grałem w wista z [G.] i kilkoma znajomymi - rzekł z wysiłkiem [C.]. - Pamiętam, że wygrałem około stu gwinei. Sporo piliśmy. Ale pamiętam, że włożyłem wygraną do kieszeni. A potem... cóż, reszta to pustka...
- Pamiętasz dokąd poszedłeś?
- Nie. Niezupełnie - [C.] łapczywie napił się herbaty i przeciągnął rękami po twarzy, jakby chciał się pozbyć w ten sposób kaca. - O Boże, czuję się potwornie!
- Czy pamiętasz, do jakiego burdelu poszedłeś? [C.] potrząsnął przecząco głową.
- Czy masz jakąś stałą, do której chodzisz?
- Boże Święty, nie!
- To żaden powód do chwały, synku. Byłeś u jakiejś, to jasne. Obrabowano cię, to też jasne. Jasne też, że do trunku nasypano ci środka odurzającego.


22. orzechówka,

Gdy nazajutrz z rana [S.] wszedł do pokoju, w którym [f.] spał, znalazł go na kanapie rozmyślającego usilnie nad tym, jak i co się mogło stać, że został polany tak osobliwie, iż spodnie przylepiły się do skórzanej kanapy.
- Posłusznie melduję, panie [f.] - rzekł [S.] - że pan się w nocy...
W krótkich słowach wytłumaczył mu, jak straszliwie się myli, przypuszczając, że został polany. [K.] miał głowę niezwykle ciężką i znajdował się w stanie wielkiej depresji.
- Nie mogę sobie przypomnieć - mówił - w jaki sposób z łóżka dostałem się na kanapę.
- Pan [f.] wcale na łóżku nie był. Jak tylko przyjechaliśmy, to zaraz pana [f.] ułożyłem na kanapie, bo dalej zaciągnąć go nie mogłem.
- A co ja wyrabiałem? Czy zrobiłem coś nieprzyzwoitego? Czy może byłem pijany?
- Jak bela - odpowiedział [S.]. - Był pan zupełnie pijany i miał łagodne delirium. Przypuszczam, że będzie panu [f.] lepiej, gdy się przebierze i umyje.
- Tak się czuję, jakby mnie kto zbił - narzekał pan [f.]. - No i pragnienie mnie męczy. Czy nie biłem się wczoraj z kimkolwiek?
- Można było wytrzymać, panie [f.]. Pragnienie jest następstwem wczorajszego pragnienia. Ugasić takie pragnienie nie tak łatwo. Znałem pewnego stolarza, który pierwszy raz upił się na Sylwestra roku tysiąc dziewięćset dziesiątego, a pierwszego stycznia miał takie pragnienie i czuł się tak niedobrze, że musiał kupić sobie śledzia, a potem pił znowu, i tak się to powtarza już codziennie od czterech lat, i nikt nie może mu na to poradzić, ponieważ zawsze w sobotę kupuje śledzie na cały tydzień. Taki ci to kołowrót, jak mawiał pewien starszy sierżant 91 pułku.
[K.] miał dokumentny katzenjammer i znajdował się w ciężkiej depresji. Kto by się w tym momencie przysłuchiwał jego wywodom, miałby wrażenie, że słyszy słowa doktora Aleksandra Batka: „Wypowiedzmy wojnę na śmierć i życie demonowi alkoholu, który morduje naszych najlepszych ludzi”, i że kapelan czyta Sto iskier etycznych tegoż autora.
Trzeba przyznać, że [k.] zmienił nieco tekst i mówił tak:
- Gdyby człek trzymał się przynajmniej takich szlachetnych napojów jak arak, maraskino, koniak, ale ja piłem wczoraj borowiczkę. Dziwię się, że mogę ją tak chlać. Smak ma obrzydliwy. Żeby to przynajmniej griotte. Ludzie wykombinują różne świństwa i piją je jak wodę. Taka jałowcówka nie ma smaku ani barwy i pali gardło. I żeby jeszcze była prawdziwa, jak bywają destylaty z jałowca, które pijałem na Morawach. Ale ta borowiczka była z jakiegoś drzewnego spirytusu i z olejów. Widzicie, jak mi się odbija. Wódka to trucizna - zadecydował. - Powinna być prawdziwa i oryginalna, a nie taka, jaką wyrabiają Żydzi po fabryczkach, na zimno. Tak samo jest z arakiem. Dobry arak to prawdziwy rarytas. Żeby teraz była w domu prawdziwa orzechówka - westchnął - toby mi doprowadziła żołądek do porządku. Taka orzechówka, jaką miewa pan kapitan Sznabl w Brusce.


23. pietruszka,

Woźni Bender i Handke długo się zastanawiali, czy wpuścić kolejnego przybysza. Nie wzbudzała w nich wątpliwości jego osoba - dobrze go znali - lecz jego stan. Wachmistrz kryminalny [X] nie zionął alkoholem, lecz chwiał się na nogach i uśmiechał głupkowato. Woźni zatrzymali [X-a] w swoim kantorku, postawili przed nim dymiący kubek herbaty, stanęli koło bariery i zaczęli się naradzać cichymi głosami.
- Utrwalił kaca piwkiem - mruknął Handke do Bendera.
- Dlaczego jednak od niego nie śmierdzi wódą
- Cholera wie - odparł Bender. - Może się czegoś nażarł. Słyszałem, że pietruszka zabija wszelki odór.
- Tak - ulżyło Handkemu. - Nażarł się pewnie pietruszki. Poza tym nie złamaliśmy nakazu zatrzymywania każdego pijanego policjanta. Ten wcale nie jest pijany, tylko jakiś taki...
- Masz rację - rozjaśniło się oblicze Bendera. - Skąd mamy wiedzieć, czy policjant jest pijany, czy jedynie w dobrym humorze? Tylko po chuchu. A jemu nie śmierdzi z mordy wódą...


24. ogórki konserwowe

Jakim sposobem koń z chłopskiej łąki miałby brać udział nie tylko w Derbach, ale w ogóle w gonitwach na służewieckim torze, nie zastanawiał się. Myśl o wszystkich komplikacjach, przez jakie należałoby się przebić, nie miała na razie do niego dostępu. W tej fazie trzeźwienia na czele jego wszystkich potrzeb stał sołtys.
Mniej więcej po godzinie wysiłków oprzytomniał do reszty i pomyślał, zupełnie już trzeźwo, że łatwiej mu przyjdzie wygrać Derby, niż uczłowieczyć sołtysa. Mimo wywleczenia go z wanny i ustawienia na nogach, jednego ludzkiego słowa nie mógł z niego wydobyć, ponadto widać było, że polska mowa do tego stworu nie dociera. Poszedł najpierw po rozum do głowy, a potem na dół, do sali weselnej. Nie zwracając uwagi na nielicznych biesiadników w rozmaitym stanie, znalazł jakieś naczynie, butelkę z bezbarwnym płynem i kilka porozrzucanych po stole ogórków konserwowych, rozejrzał się, wypatrzył jeszcze ocalałą butelkę piwa i wszystko to razem zaniósł na górę, do łazienki, gdzie sołtys odpoczywał na sedesie, miękko wsparty o niski rezerwuar. Nie patrząc na Zygmusia, wymówił pierwsze zrozumiałe słowo.
- Klina...
Bez wdawania się w dyskusje Zygmuś posłużył lekarstwem. Sołtys dość zręcznie przechylił szklankę, otrząsnął się i częściowo otworzył oczy. Odczekawszy chwilę, podjął wysiłek konwersacji.
- Kwa-szusz-ka-pusz-ty...
Zygmuś zrozumiał wypowiedź, bo przed oczami ciągle miał widok z łąki, co wprowadzało jego bystrość na niebosiężne szczyty i podsunął mu ogórka. Sołtys odgryzł kawałek, skrzywił się i resztę wyrzucił za siebie. Ogórek odbił się od ściany i wpadł do bidetu. Zygmuś pomyślał, obejrzał butelkę piwa. Tuborg, chyba z promu, kapsel powinna mieć odkręcany... Spróbował, poszło. Wetknął butelkę do rąk pacjenta. Sołtys bez sprzeciwu przechylił ją do ust i odjął pustą. Odetchnął głęboko.
- Już mi lżej - wymamrotał - Bóg ci zapłać...
Po następnej godzinie obaj znaleźli się wreszcie na świeżym powietrzu. Stali, uczepieni sztachetek ogrodzenia i z przyjemnością patrzyli na pasące się przed nimi kilka sztuk żywiny. Sołtys w tym momencie kochał Zygmusia nad życie i przepełniała go wdzięczność bez granic.


25. i inne tajemnicze mikstury.

Wysunąłem rękę spod kołdry, żeby zadzwonić na [J.].
- Dobry wieczór, [J.].
- Dzień dobry, sir
Zdziwiłem się.
- To już dzień?
- Tak jest, sir.
- Jesteś pewien? A dlaczego tak ciemno?
- Mgła, sir. Zechce pan łaskawie sobie przypomnieć, że mamy teraz jesień. A to pora mgieł i ziemiopłodów.
- Pora czego?
- Obfitości mgieł, sir, i ziemiopłodów.
- Hm? Aha. Tak, tak. Rozumiem. Mniejsza o to, przynieś mi któryś swój środek na wzmocnienie, dobrze?
- Trzymam go w gotowości, sir. Stoi w lodówce.
Z tymi słowy [J.] oddalił się, a ja usiadłem na łóżku, mając dość niemiłe uczucie, że najdalej za pięć minut umrę. Poprzedniego wieczoru w Klubie Trutni wydałem skromną kolację na cześć mojego przyjaciela, [...] , który wkrótce miał wstąpić w związek małżeński z Madeliną, jedyną córką Sir [...], Komandora Orderu Imperium Brytyjskiego, a takie kolacje, jak wiadomo, rzadko komu wychodzą na zdrowie.
W rzeczy samej tuż przed wejściem [J.] śniło mi się, że jakiś łotr wbija mi w głowę szpikulce - i to nie takie sobie zwykłe szpikulce, jakimi posłużyła się Jael, żona Hebera, ale rozżarzone do czerwoności.
[J.] wrócił niosąc swój balsam. Wypiłem go jednym haustem i za chwilę poczułem się lepiej, chociaż zrazu doznałem przykrego wrażenia - co nieuniknione, gdy korzysta się z porannych środków wzmacniających receptury [J.]- że wierzch czaszki ulatuje gdzieś pod sufit, a gałki oczne wyskakują z oczodołów i odbijają się od przeciwległej ściany niczym piłeczki do ping-ponga. Było by przesadą, gdybym stwierdził, że po zażyciu leku [B.] wrócił natychmiast do szczytowej formy, ale w każdym razie przeszedłem do kategorii rekonwalescentów i byłem w stanie jako tako prowadzić rozmowę.



...tup, tup, tup...

================================
Dodane 21 kwietnia 2011:
Tytuły utworów, z których pochodzą konkursowe fragmenty, znajdziesz tutaj:
Rozwiązanie konkursu




Wyświetleń: 44632
Dodaj komentarz
Przeczytaj komentarze
ilość komentarzy: 118
Użytkownik: bogna 02.10.2007 00:05 napisał(a):
Odpowiedź na: Przedstawiam "Tupot biał... | bogna
Dla Polaka każda okazja jest dobra, by "poprawić" sobie humor. Swawole, a potem co? Paweł Wolniewicz wprowadzi nas w świat prawdy… jak to jest? Poznajmy doświadczenia literackich postaci :-)
Użytkownik: krasnal 02.10.2007 00:06 napisał(a):
Odpowiedź na: Przedstawiam "Tupot biał... | bogna
Jest już nowy konkursik:) Ale fajnie:)
Tylko obawiam się, że mogę mieć trudności - kaca to ja mam tuż po wypiciu alkoholu, przeto poranki dnia następnego są mi głęboko obce;) Ale może coś upoluję:)
Użytkownik: KrzysiekJoy 02.10.2007 00:22 napisał(a):
Odpowiedź na: Jest już nowy konkursik:)... | krasnal
Witaj nocny krasnalu.:-)
Zabieram się za czytanie. Mam całą noc przed sobą.
Użytkownik: krasnal 02.10.2007 00:26 napisał(a):
Odpowiedź na: Witaj nocny krasnalu.:-) ... | KrzysiekJoy
A Ty masz znowu nocki, Joy?:)
Ja tym razem właśnie się grzecznie kładę spać, bo jutro pierwszy dzień zajęć i mam wykład na 8... Normalnie środek nocy!;)
W związku z tym przeczytałam tylko pierwsze pięć fragmentów - i na razie może wystarczy, niech mi się koszmary nie śnią lepiej;) Zwłaszcza, że nic nie poznaję na razie - a to tak lepiej coś poznać na dobry początek:)
Życzę miłego czytania i pomysłowych szarych komórek:)
Użytkownik: KrzysiekJoy 02.10.2007 00:40 napisał(a):
Odpowiedź na: A Ty masz znowu nocki, Jo... | krasnal
Mam takie szczęście, że ostatnio konkursy zaczynają się gdy ja mam nocki. Do rana pewnie większość dusiołków będę znał na pamięć.:-)
Użytkownik: Czajka 02.10.2007 05:34 napisał(a):
Odpowiedź na: Przedstawiam "Tupot biał... | bogna
Pawełek, jakiej cudnej urody konkursik!! Wiem na bank trzy (to można napisać, bo jestem w wielkich radościach?) dusiołki a czwartego do kwadratu uwielbiam i czy on nie jest piękny?

I mam wniosek formalny o usunięcie z regulaminu punktu ósmego jako ogólnie przeciwko ludzkości w trudnej sytuacji intelektualnej (czyli nam, konkursowiczom).
A teraz idę zobaczyć jak mi będzie po złamaniu samodzielnym zakazu, na pewno fajnie i prezes się ucieszy.
:)
Użytkownik: pawelw 02.10.2007 10:17 napisał(a):
Odpowiedź na: Pawełek, jakiej cudnej ur... | Czajka
Zgadza się. Ten do kwadratu jest piękny. :)
A punkt ósmy jest tylko ostrzeżeniem a nie zakazem, więc jak ktoś chce, to można się nie stosować do woli.
Użytkownik: Czajka 04.10.2007 11:36 napisał(a):
Odpowiedź na: Zgadza się. Ten do kwadra... | pawelw
Nie stosuję się i zobacz teraz jak się nazywam. :)))
Użytkownik: KrzysiekJoy 05.10.2007 08:34 napisał(a):
Odpowiedź na: Pawełek, jakiej cudnej ur... | Czajka
Użytkowniczko Czajko. Wzywam Cię do publicznej debaty. Musisz wyjaśnić skąd znasz Króla M.? Co mama miała w syfonie? Bo to mi smierdzi, nie tylko dydaktycznie. Zastanawia mnie czemu nie kojarzę tego.:-)
Użytkownik: Czajka 05.10.2007 08:50 napisał(a):
Odpowiedź na: Użytkowniczko Czajko. Wzy... | KrzysiekJoy
Drogi Krzysiu, może dzisiaj pozachwycamy się trochę Królem M.? Jego jędrnym, cudnym językiem, talentem narracyjnym, prześmiewczym humorem, zdolnościami słowotwórczymi, klimatem i słusznością rozmowy małżeńskiej?
A przesłuchanie odłożymy na później bo mnie bardzo dziś głowa boli od złamania regulaminu ósmego.
Król M. jest ogromnej (był też) przepiękności i znam go od dziecięcia niemalże. Mama w syfonie miała pewnie wodę, niewykluczone, że z sokiem. Smrodek Ci się nie kojarzy wcale, bo Króla pomijałeś w swoich wyborach czytelniczych.
Ale scena jest przepiękna, prawda?

Użytkownik: gosiaw 05.10.2007 09:23 napisał(a):
Odpowiedź na: Drogi Krzysiu, może dzisi... | Czajka
Z tejże książki pochodzi też przecudny termin "upijanie się na biedronkę". Nie można o nim nie wspomnieć w niniejszym konkursie. :)
Użytkownik: Akrim 05.10.2007 10:30 napisał(a):
Odpowiedź na: Drogi Krzysiu, może dzisi... | Czajka
Czajko, pokrzepiłaś mnie tymi słowami. :-)
Na ból głowy dobra bywa kawa z paroma kroplami soku cytrynowego i dużą ilością cukru... ;-) Podobno...;)
Użytkownik: KrzysiekJoy 05.10.2007 10:54 napisał(a):
Odpowiedź na: Drogi Krzysiu, może dzisi... | Czajka
Nie pomijałem tego autora/ki w swoich wyborach czytelniczych. Chodziłem do szkoły podstawowej, której patronem była pewna grupka bardzo odważnych ludzi a ich dowódca przeszedł do legendy. Czytałem bardzo dawno temu, bo to była taka wewnątrz szkolna lektura.:-) Choć nie opowiadam o książce konkursowej mam nadzieję, że Paweł mi wybaczy.:-)
Użytkownik: librarian 02.10.2007 06:29 napisał(a):
Odpowiedź na: Przedstawiam "Tupot biał... | bogna
Temat poniekąd mi bliski :) Czytam z nadzieją, i co się okazuje? Dusiołki mętne, nie dają się rozpoznać za nic. No może z wyjątkiem jednego. Na razie - Good night, sir.
Użytkownik: Vemona 02.10.2007 18:12 napisał(a):
Odpowiedź na: Przedstawiam "Tupot biał... | bogna
Witam, nie wiem jak to będzie bez wspomagania, ale na razie kilka dusiołków widzi mi się znajomo. :-) Tylko kilka niestety...
Użytkownik: krasnal 02.10.2007 22:04 napisał(a):
Odpowiedź na: Przedstawiam "Tupot biał... | bogna
No dobra, nie jest tak źle;) Jedno już wiem, co do innego mam poważne podejrzenia i jeszcze kilka dusiołków brzmi bardzo znajomo. Tylko jak tak brzmią znajomo, to zawsze trzeba zachować wzmożoną czujność, bo zwykle się okazuje, że w życiu tego na oczy nie widziałam;)
Jakkolwiek makabrycznie to zabrzmi - idę postrzelać w rodziców;)
Użytkownik: Akrim 03.10.2007 08:18 napisał(a):
Odpowiedź na: No dobra, nie jest tak źl... | krasnal
Wczoraj postrzelałam w dziewięć dusiołków, czy trafnie, nie wiem, bo odzewu nie ma (do piątku nie będzie?...). Pięć strzałów chyba w środek tarczy, ale - tak jak mówisz Krasnalku - różnie z tymi niby pewniakami bywa... ;))
Użytkownik: gosiaw 03.10.2007 09:02 napisał(a):
Odpowiedź na: Wczoraj postrzelałam w dz... | Akrim
Paweł jest na delegacji i przez to nie zawsze ma czas i możliwości techniczne, żeby odpowiadać na maile. Ale odpowiedzi będą na pewno. :)
Użytkownik: Akrim 03.10.2007 09:53 napisał(a):
Odpowiedź na: Paweł jest na delegacji i... | gosiaw
Już jest odpowiedź. I to nawet pomyślna.:)
Dziękuję :-)
Użytkownik: krasnal 03.10.2007 18:05 napisał(a):
Odpowiedź na: Wczoraj postrzelałam w dz... | Akrim
A wiesz, Akrimku, tym razem jednak dobrze czułam, że znajomo brzmi kilka dusiołków - chociaż ich jeszcze nie zlokalizowałam, to przynajmniej dostałam potwierdzenie od Pawła, że faktycznie znam:) Czyli żadnych "francuskojęzycznych zjawisk psychicznych" tym razem u siebie nie stwierdzam:)
Ja na razie trafiłam w 4 dusiołeczki, już upolowałam kolejnego pewniaka i właśnie sprawdzam jeszcze jeden pomysł:)
Użytkownik: Akrim 03.10.2007 18:42 napisał(a):
Odpowiedź na: A wiesz, Akrimku, tym raz... | krasnal
Spośród tych, które znam, trzy są tak strasznie oporne, że słychać zgrzytanie trybików, gdy nad nimi rozmyślam...:))
Potwierdzonych mam dziesięć dusiołków, jedenasty poszedł do kontroli :-)
Użytkownik: Vemona 03.10.2007 19:13 napisał(a):
Odpowiedź na: Spośród tych, które znam,... | Akrim
Ależ dużo masz. :-) Mnie się udało trafić w sześć + jeden autor, teraz strzelam w inny tytuł i jeszcze jednego, ale podobno powinnam skojarzyć jeszcze cztery. Na razie nie bardzo wiem jak to zrobić. :-)
Użytkownik: Akrim 03.10.2007 19:34 napisał(a):
Odpowiedź na: Ależ dużo masz. :-) Mnie ... | Vemona
Aż sama nie dowierzam :) Jednak nic więcej chyba nie wycisnę z siebie. Dobrze, że piątek niedługo... ;)
Użytkownik: Vemona 03.10.2007 19:41 napisał(a):
Odpowiedź na: Aż sama nie dowierzam :) ... | Akrim
Też na to liczę, bo sama z siebie to ewentualnie jeszcze te dwa strzelane, a potem - tylko owijanie mi pozostanie. :-)
Użytkownik: krasnal 03.10.2007 20:53 napisał(a):
Odpowiedź na: Też na to liczę, bo sama ... | Vemona
A ja mam ten problem, że "mam prawo" rozpoznać jeszcze tylko 3 dusiołki... Ale w tej chwili lepiej mi wychodzi odgadywanie tych, których nie znam, więc może będzie dobrze;) Aby do piątku;)
Użytkownik: Vemona 03.10.2007 20:55 napisał(a):
Odpowiedź na: A ja mam ten problem, że ... | krasnal
Zobaczę w piątek, co powiecie i co z tego wydedukuję. :-) Bo jak na razie to nawet te, co do których mam wręcz "obowiązek" rozpoznania z tytułu znajomości - jakoś mi się nie nasuwają.
Użytkownik: krasnal 03.10.2007 21:04 napisał(a):
Odpowiedź na: Zobaczę w piątek, co powi... | Vemona
Właśnie - wiem, że to gdzieś było, chyba nawet całkiem niedawno, ale nie mogę skojarzyć...
Użytkownik: krasnal 03.10.2007 21:01 napisał(a):
Odpowiedź na: A wiesz, Akrimku, tym raz... | krasnal
I sprawdził mi się dusiołek:) Tak właśnie myślałam, że tej pozycji w skacowanym konkursie nie może zabraknąć:) Jeszcze mam jeden do upolowania na zasadzie "który z fragmentów pochodzi od rodzica, którego mam na myśli?";) Któryś musi:)
Użytkownik: Akrim 03.10.2007 21:11 napisał(a):
Odpowiedź na: I sprawdził mi się dusioł... | krasnal
Oj, ja mam takich (którzy musieliby tu być..) rodziców kilku i żadnemu nie mogę przypasować żadnego fragmentu ;)
Użytkownik: krasnal 03.10.2007 21:21 napisał(a):
Odpowiedź na: Oj, ja mam takich (którzy... | Akrim
A to ja mam jednego takiego tylko:) Idę w związku z tym grzebać w ocenach Pawła, może coś upoluję;)
Użytkownik: KrzysiekJoy 03.10.2007 23:11 napisał(a):
Odpowiedź na: I sprawdził mi się dusioł... | krasnal
Jeszcze cały czwartek bez mataczeń. Jeszcze mam szansę na dwa dusiołki bo znam rodziców, a resztę mogę zgadnąć chyba tylko po Waszych wspaniałych podpowiedziach. Tylko boję się, że kotka Pandora ma zbyt ostre pazurki. Trzeba jakoś umiejętnie łamać regulamin.:-)
Użytkownik: krasnal 03.10.2007 23:36 napisał(a):
Odpowiedź na: Jeszcze cały czwartek bez... | KrzysiekJoy
Jesteś, Joy:) Już zaczynałam tęsknić;)
Jakoś trzeba będzie przeżyć ten czwartek. A od piątku - hulaj dusza, piekła nie ma!;) Nad umiejętnym łamaniem regulaminu popracujemy:)) Zresztą zaglądałam dzisiaj na profil kotki Pandory i jest tam jasno napisane, że zawiesiła swoją działalność z dniem 27 X 2006 - czyli nie ma się czego obawiać:)
Użytkownik: KrzysiekJoy 03.10.2007 23:49 napisał(a):
Odpowiedź na: Jesteś, Joy:) Już zaczyna... | krasnal
Tęsknić? O jak miło. Szkoda, że to moja ostatnia nocka w tym konkursie. Siędzę sobie w pracy, czytam "Portir ubiera się..." Weisberger i słucham Ultravox, jakoś mnie tak naszło na coś luźnego.
Pamiętaj krasnalku, że koty lubią chodzić własnymi ścieżkami. Oby jedna z nich nie prowadziła na nasze konkursowe forum.:-)
Użytkownik: KrzysiekJoy 03.10.2007 23:51 napisał(a):
Odpowiedź na: Tęsknić? O jak miło. Szko... | KrzysiekJoy
Myślę o czym innym a piszę co innego.:-) Oczywiście czytam "Portier nosi garnitur od Gabbany".:-)
Użytkownik: krasnal 04.10.2007 00:10 napisał(a):
Odpowiedź na: Tęsknić? O jak miło. Szko... | KrzysiekJoy
A no też racja, z tymi kotami... Czasem jakiś z puszki może wyskoczyć;) U dziadków kotka się ostatnio wspinała po firance. A po takim skacowanym kocie to już w ogóle nie wiadomo, czego się można spodziewać. Ale na pewno zwolnionych reakcji, hihi:)
Użytkownik: KrzysiekJoy 04.10.2007 00:21 napisał(a):
Odpowiedź na: A no też racja, z tymi ko... | krasnal
Zauważyłaś, jaką koty mają wspaniałą nazwę pokarmu? Wkiskas. Tak więc zaserwujemy jej whiskas z domieszką whisky i mamy ją z głowy:-)
Użytkownik: gosiaw 04.10.2007 08:30 napisał(a):
Odpowiedź na: Zauważyłaś, jaką koty maj... | KrzysiekJoy
Kto wie, może i warto spróbować. :) Mój kolega zbudował ostatnio teorię, że rosyjskie koty to piją wódkę zamiast mleka. Może więc Pandora i Whisky nie pogardzi.
P.S. Pandora rzeczywiście mleka nie lubi. :) (Ale to i dobrze, bo wbrew obiegowym opiniom mleko wcale kotom nie służy.)
Użytkownik: julcyk 02.10.2007 22:30 napisał(a):
Odpowiedź na: Przedstawiam "Tupot biał... | bogna
mi tam jeden brzmi znajomo a reszta kicha.
Użytkownik: krasnal 02.10.2007 22:33 napisał(a):
Odpowiedź na: mi tam jeden brzmi znajom... | julcyk
A może czasem kichać, taka to już pora roku niewdzięczna;)
Użytkownik: Ayame 03.10.2007 12:21 napisał(a):
Odpowiedź na: Przedstawiam "Tupot biał... | bogna
Witam! Jak to dobrze, że już nowy konkurs, bo te przerwy pomiędzy nimi zawsze ciągną mi się najdłużej :). Cztery dusiołki wydają mi się dobrze znajome, może dlatego tylko tyle, bo temat konkursu zupełnie mi obcy?
Użytkownik: Aquilla 03.10.2007 15:39 napisał(a):
Odpowiedź na: Przedstawiam "Tupot biał... | bogna
Kojarzę tylko dwa - beznadzieja....
Użytkownik: Akrim 03.10.2007 21:00 napisał(a):
Odpowiedź na: Kojarzę tylko dwa - bezna... | Aquilla
Na dzień dobry nie kojarzyłam ani jednego... Potem już było trochę lepiej :-)
Nie porzucaj nadziei :)
Użytkownik: littleblack 03.10.2007 18:15 napisał(a):
Odpowiedź na: Przedstawiam "Tupot biał... | bogna
Jeśli po poszukiwaniach u źródeł, sprawdzi się tych kilka wyglądających znajomo dusiołków, będzie to pierwszy konkurs, w którym wezmę udział!:) Muszę przyznać, że to rzeczywiście fantastyczna zabawa!
Użytkownik: bogna 03.10.2007 19:09 napisał(a):
Odpowiedź na: Jeśli po poszukiwaniach u... | littleblack
Jak dusiołki są Ci znajome, to nie zastanawiaj się, tylko wysyłaj do Pawła. Czytałaś jego zasady? Od razu odpowiedź nie musi być poprawna :-)
Jak nie zgadniesz, to może skieruje Cię na właściwą ścieżkę...
Baw się, bo o to tu przede wszystkim chodzi!
Użytkownik: mika_p 04.10.2007 00:50 napisał(a):
Odpowiedź na: Przedstawiam "Tupot biał... | bogna
Mnie się najbardziej podoba punkt pierwszy regulaminu.
Użytkownik: pawelw 04.10.2007 12:35 napisał(a):
Odpowiedź na: Przedstawiam "Tupot biał... | bogna
Dzisiaj mogę mieć pewne opóźnienia z odpowiedziami na mejle.
Nie potwierdziłem jeszcze strzałów, które do mnie dotarły od wczoraj po 17.
Do wieczora powinienem potwierdzić już wszystkim. I będzie też małe podsumowanie pierwszych trzech dni.
Użytkownik: pawelw 04.10.2007 23:46 napisał(a):
Odpowiedź na: Dzisiaj mogę mieć pewne o... | pawelw
Dostałem zgłoszenia od 11 osób.
Odgadnięte są 23 fragmenty.
Nadal opierają się 4 i 11.
A czwórkę czytało wielu zgadujących. :)
Tylko po jednej prawidłowej odpowiedzi mam do 1, 7, 13, 14 i 19.


Są też łatwe fragmenty. Po 10 prawidłowych odpowiedzi mam do 9 i 24, 9 osób odgadło 22.
Użytkownik: pawelw 05.10.2007 22:06 napisał(a):
Odpowiedź na: Dostałem zgłoszenia od 11... | pawelw
Komunikat konkursowy.

4 i 11 dzisiaj padły. :)
Użytkownik: Akrim 05.10.2007 16:40 napisał(a):
Odpowiedź na: Przedstawiam "Tupot biał... | bogna
Ktokolwiek czytał, ktokolwiek wie cokolwiek na temat byłego ucznia technikum lecącego do Filadelfii... Bardzo proszę o informację :-))
Użytkownik: nitka91 05.10.2007 17:01 napisał(a):
Odpowiedź na: Ktokolwiek czytał, ktokol... | Akrim
Też się głowię nad nim... Podobno już miałam okazje go poznać, w dodatku osobiście, ale za nic rozgryźć nie mogę :/
Użytkownik: KrzysiekJoy 05.10.2007 17:13 napisał(a):
Odpowiedź na: Też się głowię nad nim...... | nitka91
Jesteś pewna, że mówisz o tym samym dusiołku co Akrim? Wydaje mi się, że wprowadzasz Ją i siebie w błąd.:-)
Użytkownik: Akrim 05.10.2007 18:46 napisał(a):
Odpowiedź na: Przedstawiam "Tupot biał... | bogna
Uf... 10 zdobyta :)
Zlekceważyłam technikum i szukałam nie tam, gdzie trzeba...
Mogę więc powiedzieć, że namierzenie rodzica (z dzieckiem poszło już łatwo) zawdzięczam naszemu systemowi kształcenia.. ;))
Użytkownik: McAgnes 05.10.2007 22:32 napisał(a):
Odpowiedź na: Przedstawiam "Tupot biał... | bogna
Wspomogłam się czerwonym wytrawnym (wiem, punkt 8, he, he) i wysłałam parię odpowiedzi. Mam nadzieję, że coś z tego wyjdzie.
Użytkownik: Akrim 06.10.2007 18:41 napisał(a):
Odpowiedź na: Przedstawiam "Tupot biał... | bogna
Ależ tu cisza...
Może o 4 ktoś pomataczyłby lekuchno? Albo/i o 3 i 13 :)
Użytkownik: janmamut 06.10.2007 19:12 napisał(a):
Odpowiedź na: Ależ tu cisza... Może o ... | Akrim
Ach, 4 i 13!

A o 3 w sposób zawoalowany i to jeszcze do kobiety... No, może tak: jeśli tego nie wie, to jest trąbka i może dostać po ząbkach. ;-)
Użytkownik: krasnal 06.10.2007 20:11 napisał(a):
Odpowiedź na: Ależ tu cisza... Może o ... | Akrim
Ja mogę o 4:)
4 - We fragmencie jest pewien J., którego ów M. poszedł szukać. No i chodzi o to, że J. bardzo zniknął, tak bardzo, że od lat o nim nikt nic nie słyszał. Zniknęło też jego dziecko-dusiołek. Aż tu nagle ktoś je znalazł i od tego zaczęła się opowieść:) I niech kobieca narracja we fragmencie Was nie zmyli:)
Faktycznie, bardzo znane i jak już odgadłam, to się zdziwiłam, że tak długo pozostało nieodgadnięte. Ale też racja, że fragment mało charakterystyczny dla książki.
Mogę też spróbować coś o 14, gdyby ktoś chciał, ale łatwo nie będzie chyba;)
Natomiast zgłaszam zapotrzebowanie na całe mnóstwo mataczeń;) Na początek może być coś o 16, 17, 19, 23:)
Użytkownik: Akrim 06.10.2007 20:31 napisał(a):
Odpowiedź na: Ja mogę o 4:) 4 - We fra... | krasnal
4. Krasnalku, dzięki! :-) Podejrzewałam tę, ale zmyliło mnie M. - wszak ten, który wypatrzył książkę-dusiołka, innym dysponuje inicjałem, a sądziłam, że to o nim mowa...
Użytkownik: krasnal 06.10.2007 20:37 napisał(a):
Odpowiedź na: 4. Krasnalku, dzięki! :-)... | Akrim
Mnie początkowo zmyliła ta kobieca narracja, dlatego zwróciłam uwagę:)
A ja nadal nie mogę wypatrzeć Tego Który Musi Być;) Ty już swoich znalazłaś, Akrim?
Akrim, a w 10 to zgadłaś jak zlekceważyłaś technikum, czy właśnie jak się nim ponownie zajęłaś?
Użytkownik: Akrim 06.10.2007 21:02 napisał(a):
Odpowiedź na: Mnie początkowo zmyliła t... | krasnal
Tych Moich Którzy Powinni Być nie znalazłam ;( Może ich nie ma. Jednego naszego tylko, ale to na wejściu prawie... Wejście było mocne, ale dobra passa nie trwała długo..:)
Technikum umiejscowiło mi rodzica, potem musiałam łowić dzieciaka... Co do treści - miłość może nas znaleźć wszędzie, nie trzeba nawet wychodzić z domu..;)
Użytkownik: KrzysiekJoy 06.10.2007 19:21 napisał(a):
Odpowiedź na: Przedstawiam "Tupot biał... | bogna
8. Miałem różnego rodzjaju kaca ale pojewenaliowego nie dane mi było doświadczyć. Może ktoś bardziej "doświadczony" wspomoże kefirkiem?

11. Nabawiłem się przez tego dusiołka chroby gorszej od kaca.

19. Pijany policjant? Fe, nieładnie? Ktoś mi go zadenuncjuje?
Użytkownik: KrzysiekJoy 06.10.2007 19:30 napisał(a):
Odpowiedź na: 8. Miałem różnego rodzjaj... | KrzysiekJoy
Przepraszam za literówki. Fałszywy alarm, myślałem, że nadchodzi kierownictwo, toteż szybko kliknąłem dodaj komentarz.:-)
Użytkownik: Vemona 06.10.2007 19:38 napisał(a):
Odpowiedź na: 8. Miałem różnego rodzjaj... | KrzysiekJoy
Hmm, mam problem jak Cię wspomóc w poszukiwaniu 8 a zarazem nie nadłamać za bardzo sztywno ustawionych zasad. Powinnam się odwołać do treści, a tu mam kłopot, bo nie znam go osobiście i zaliczyłam drogą kolejnych przybliżeń, jako pierwszego odgadując rodzica. Może jak powiem, że w nielicznych innych rodzicowych utworach, notabene nie uznawanych przeze mnie za ciekawe, również przewijał się motyw juwenaliów, to mnie Paweł z konkursu nie wypisze? Ale cicho sza, na paluszkach, żeby się w oczy nie rzucić.
Użytkownik: Akrim 06.10.2007 20:00 napisał(a):
Odpowiedź na: 8. Miałem różnego rodzjaj... | KrzysiekJoy
19. Joy, nieba bym Ci przychyliła, ale jak tu denuncjować, kiedy policjant nieznany bliżej. A do tego, podobno - dobry, porządny człowiek. Wypić lubi, to wiadomo, ale jak nie wypić, kiedy masa kłopotów - nie tylko w pracy, ale i w życiu osobistym, a i tęgi ziąb na dworze... :)
Użytkownik: KrzysiekJoy 06.10.2007 20:13 napisał(a):
Odpowiedź na: 19. Joy, nieba bym Ci prz... | Akrim
Ha, jakby chodziło o film to bym strzelił w "Ostatniego skauta' z Brucem Willisem a książkowo pustka.:-)
Użytkownik: krasnal 06.10.2007 20:22 napisał(a):
Odpowiedź na: 8. Miałem różnego rodzjaj... | KrzysiekJoy
Też się głowię nad juwenaliami. Niby studentka - a tu nic. Wstyd!;) Ale jak już pisałam - ja mam kaca od razu, nie następnego dnia, więc z doświadczeniem są problemy;)
A z 19 to strzelałam i wiem tylko, że zupełnie nie w to miejsce, gatunkowo i geograficznie;) Ale nie olśniło mnie jakoś po tej informacji;)
Użytkownik: Akrim 06.10.2007 20:45 napisał(a):
Odpowiedź na: Też się głowię nad juwena... | krasnal
Policjant najczęściej reprezentuje gatunek no wiesz jaki, a rozgrzewać się musi, bo tam jeszcze zimniej niż tu, a ludzi mniej, to i przytulić się w ten ziąb nie ma, biedak, do kogo...
Użytkownik: krasnal 06.10.2007 20:58 napisał(a):
Odpowiedź na: Policjant najczęściej rep... | Akrim
No lokalizację geograficzną już mniej więcej mam. Ale policjantów za bardzo nie znam i w tej branży się nie orientuję, więc będę miała problem z tym dusiołkiem. Niemniej jednak - zabieram się za dedukowanie:)
Z tym, że tylko chwilkę, bo właśnie dzisiaj się okazało, że wyszedł ostatni tom Serii Niefortunnych Zdarzeń;)
Użytkownik: KrzysiekJoy 06.10.2007 21:02 napisał(a):
Odpowiedź na: No lokalizację geograficz... | krasnal
Posłałem 8 i 19. Ósemki jestem w miarę pewien, natomiast dziewiętnastka mocno naciągnięta.:-)
Użytkownik: Akrim 06.10.2007 21:20 napisał(a):
Odpowiedź na: Posłałem 8 i 19. Ósemki j... | KrzysiekJoy
Też pchnęłam 8, no i 4 :)
3 i 13 mnie prześladują niemożebnie, ale to już chyba jutro pokombinuję, teraz muszę dokończyć "Moskwę - Pietuszki" (nawet lektura przystosowana do konkursu ;)), i spać :-)
Użytkownik: janmamut 06.10.2007 22:14 napisał(a):
Odpowiedź na: Też pchnęłam 8, no i 4 :)... | Akrim
Oj, coś nie mam talentu, żeby Tobie dobrze mataczyć! To może tak: nie śpij dzisiaj w nocy, tylko wołaj, jak u pewnego polskiego satyryka: "Endrju, lej asfalta!"
Użytkownik: krasnal 06.10.2007 22:33 napisał(a):
Odpowiedź na: Oj, coś nie mam talentu, ... | janmamut
Uff, mam 3:) Ale nie po Twojej podpowiedzi, Janmamucie;) Co jak co, ale Paweł na pewno Twoich mataczeń nie zakwestionuje, tak są zawoalowane;)
Użytkownik: pawelw 06.10.2007 22:37 napisał(a):
Odpowiedź na: Oj, coś nie mam talentu, ... | janmamut
O! Właśnie takie podpowiedzi lubię najbardziej. Jest tak dobrze owinięta woalką, że nie wiem o co chodzi, mimo że znam odpowiedzi. :)
Użytkownik: krasnal 06.10.2007 22:49 napisał(a):
Odpowiedź na: O! Właśnie takie podpowie... | pawelw
Ty też nie wiesz, o co chodzi?;) To mnie pocieszyłeś:) Myślałam, że to kwestia dokładności znajomości dusiołka:)
Użytkownik: janmamut 08.10.2007 17:15 napisał(a):
Odpowiedź na: Ty też nie wiesz, o co ch... | krasnal
To kwestia wiedzy, co działo się poprzedniej nocy. Obawiałem się, że wyjdzie prawie pancernik, w dodatku zatopiony...
Użytkownik: Akrim 07.10.2007 13:10 napisał(a):
Odpowiedź na: Oj, coś nie mam talentu, ... | janmamut
Nie, to ja nie mam talentu do szybkiego odszyfrowywania pięknie zawoalowanych podpowiedzi:)) Ale bywa, że po pewnym czasie zza woalu wyłaniają się kształty i wszystko zmierza ku dobremu :) Dziękuję :-)
Użytkownik: krasnal 06.10.2007 22:48 napisał(a):
Odpowiedź na: Też pchnęłam 8, no i 4 :)... | Akrim
Akrim, w 3 skup się może bardziej na tej poprzedniej podpowiedzi, że można dostać od takiego w ząbki, i że trąbka. I nie chodzi o to, że "kto czytał ten trąba";) A w samym dusiołku ważne jest Pearl Harbor. Akcja dzieje się głównie przed tymże atakiem, a bohater jest blisko atakowanego miejsca.
Użytkownik: Akrim 07.10.2007 09:37 napisał(a):
Odpowiedź na: Akrim, w 3 skup się może ... | krasnal
W łóżku nie mogłam się skupić na "przygodach" Wieńki Jerofiejewa, bo trąbka zawodziła i różne krwawe sceny mordobicia przesuwały się przed oczami... Janmamut ujął to delikatniej, ale moja wyobraźnia podsuwała sceny masakry wręcz ;)) A kiedy w przedostatnim rozdziale bili biednego Wienię przez myśl mi przemknęło - cholerni bokserzy.. I nagle błysk - bokser i trąbka! Przecież w którymś konkursie był taki "zestaw"! A kiedy rano ujrzałam Krasnalku Twoje słowa byłam już pewna, że to musi być to :))) Ślę odpowiedź :-)
Użytkownik: KrzysiekJoy 07.10.2007 10:43 napisał(a):
Odpowiedź na: W łóżku nie mogłam się sk... | Akrim
A ja spudłowałem 19. Choć śniły mi się wszystkie policje świata, ciągle jestem w punkcie wyjścia.
Użytkownik: krasnal 07.10.2007 11:13 napisał(a):
Odpowiedź na: A ja spudłowałem 19. Choć... | KrzysiekJoy
Joy, spróbuję Ci coś jeszcze podpowiedzieć, ale poczekam na potwierdzenie od Pawła:) Jestem w zasadzie pewna, ale nie chcę namieszać. Na razie może tyle - mi pomogło podkreślenie, że się chłop musiał rozgrzewać, bo to zimny kraj. I sporo wyjaśnia biblionetkowy opis - jak już się wpadnie na pomysł, żeby o tej właśnie książce poczytać:) Więc jeśli miałeś jakieś inne pomysły poza tym, w który strzelałeś, to poczytaj:)
Użytkownik: krasnal 07.10.2007 11:21 napisał(a):
Odpowiedź na: Joy, spróbuję Ci coś jesz... | krasnal
Ha, chyba znalazłam pietruszkę:)
Użytkownik: janmamut 08.10.2007 01:30 napisał(a):
Odpowiedź na: Ha, chyba znalazłam pietr... | krasnal
Tak, można ją znaleźć w moim mieście. Żeby jeszcze tak autor znalazł sobie słownik, w którym jest wyjaśnione znaczenie słowa "onegdaj"! Na razie używa go w znaczeniu "ongiś".
Użytkownik: KrzysiekJoy 07.10.2007 15:54 napisał(a):
Odpowiedź na: Joy, spróbuję Ci coś jesz... | krasnal
Zrobiłem jak zasugerowałaś. Obojętnie czy dobrze trafiłem czy źle, jestem prawie zachwycony recenzjami książek autora, na którego postawiłem. Jedną z nich widziałem chyba w kiosku, byłem o "jedno małe stapnięcie" od jej zakupienia.:-)
Użytkownik: krasnal 07.10.2007 20:35 napisał(a):
Odpowiedź na: Zrobiłem jak zasugerowała... | KrzysiekJoy
A to największy zysk z konkursu:)
Ja już wiem na pewno, że dobrze trafiłam i też się kiedyś zastanawiałam nad kupieniem:) Miałam już w każdym razie w schowku tego rodzica:)
Użytkownik: KrzysiekJoy 07.10.2007 21:16 napisał(a):
Odpowiedź na: A to największy zysk z ko... | krasnal
"A to największy zysk z konkursu:)"
Zgadza się. Ja już wogóle nie używam funkcji "poleć książki". Lista książek, które mam do przeczytania w głównej mierze jest oparta na fragmentach konkursowych.
Kiedyś żartowałem, że nie muszę czytać "Imię róży" aby ocenić (czego oczywiście nie zrobiłem.) Konkursy są cudownym środkiem na zapoznawanie się z literaturą, której jeszcze bliżej nie znamy. Jest tylko jeden szkopuł, lista powieści do przeczytania z każdym nowym konkursem bardzo się wydłuża, jedną z nich będzie coś autora/ki 19:-)
Jestem Waszym dłużnikiem, 19 trafiona!.:-)))
Użytkownik: krasnal 07.10.2007 21:32 napisał(a):
Odpowiedź na: "A to największy zys... | KrzysiekJoy
Można by też ocenić parę innych książek tylko na podstawie konkursów;)
Ja co prawda z polecanek korzystam, ale rzadko. A raczej - powrzucałam polecane książki do schowka i więcej do polecanek aż strach zajrzeć, bo i tak schowek mi puchnie w szwach;) A przecież jeszcze alternatywne polecanki pawłowe dochodzą:)
Joy, a o 8 możesz coś pomataczyć w ramach spłacania długu?;) I o 16:)
Użytkownik: beatrixCenci 07.10.2007 21:39 napisał(a):
Odpowiedź na: Można by też ocenić parę ... | krasnal
8 to taka lekka opowieść o młodej pani i jej koleżankach, nieco skomplikowanym życiu rodzinnym i uczuciowym oraz pogłębionych studiach. Trochę czekoladek, słodkości i w ogóle bardzo pogodnie.
W 16 jest dużo o dzieciach, no i o Królu oraz bardzo, ale to bardzo, cierpliwej i wyrozumiałej Mamie.

A może ktoś coś wie o 14?
Użytkownik: krasnal 07.10.2007 21:58 napisał(a):
Odpowiedź na: 8 to taka lekka opowieść ... | beatrixCenci
14 - kluczowe we fragmencie jest to, że główy bohater, P., ma misję. Zlecono mu ją, a misja ma naturę bardzo delikatną. W dodatku nijak przyznać się do niej żonie;) Czegóż to w wojsku nie wymyślą!;)
Użytkownik: Akrim 07.10.2007 21:46 napisał(a):
Odpowiedź na: Można by też ocenić parę ... | krasnal
I może o 13? :-)
Użytkownik: KrzysiekJoy 08.10.2007 11:47 napisał(a):
Odpowiedź na: I może o 13? :-) | Akrim
O 13 mogę bardzo powiedzieć bardzo skąpo. Autor słynie bardziej z powieści, może nie biograficznych ale no...wiedział o czym pisze (coś jak ten od 3). 13 to jego twórczość, którą mniej lubię. W dobie grożących nam niebezpieczeństw ze strony obłąkanych idealistów, którzy nie wahają się przed niczym, temat pozostaje niestety ciągle aktualny.:-)
Użytkownik: krasnal 09.10.2007 19:27 napisał(a):
Odpowiedź na: O 13 mogę bardzo powiedzi... | KrzysiekJoy
Kombinowałam nad tą 13, ale chyba nic mądrego nie wymyśliłam;) Ale i tak wysłałam do sprawdzenia, a co;) Na razie tylko rodzica, jak trafiłam, to się dopiero wtedy będę bawić w dalsze poszukiwania. Tylko to są chyba te takie, co ja się ich obawiam...;)
Zmęczyło mnie to, śpiąca się zrobiłam. Idę po herbatkę, może mnie troszkę postawi na nogi, bo się za jakąś twórczą naukę powinnam wziąć...:/
Użytkownik: Akrim 09.10.2007 20:14 napisał(a):
Odpowiedź na: Kombinowałam nad tą 13, a... | krasnal
Ja już wiem, że źle kombinowałam :( Nawet rodzica nie trafiłam, choć miałam go w rękach...;)
I teraz brak mi już pomyślunku na tę 13... Nie wspominając o innych, np. 2, 5, 6, 7, 11... :(( Ech..
Użytkownik: janmamut 09.10.2007 22:58 napisał(a):
Odpowiedź na: Ja już wiem, że źle kombi... | Akrim
13. Czterej mężczyźni są wyśmienitymi fizykami.
Bohater 2. jest genialniejszy od nich razem wziętych.

Mnie podobnie brak pomyślunku na 4, choć mataczenia przeczytałem kilka razy.
Użytkownik: krasnal 09.10.2007 23:46 napisał(a):
Odpowiedź na: 13. Czterej mężczyźni są ... | janmamut
4 - jeśli czytałeś mataczenia, to wiesz, że główny bohater znalazł pewną książkę. Może pomoże Ci informacja, że znalazł ją w niecodziennym miejscu, jak na znajdywanie książek - w każdym razie z nazwy sądząc, bo akurat tam książek było mnóstwo. A wszystkie jakieś takie właśnie zagubione albo takie, o których już nikt nie pamięta. Nasz bohater zostaje tam zaprowadzony i ma wybrać sobie jedną z nich i ocalić ją od zapomnienia. I żeby było o czym napisać powieść - książka ta odmienia jego życie:)
A na 2 to kompletnie nie mam pomysłu:( Tzn coś mi się kojarzy, ale akurat z serialem, a nie książką;)
Użytkownik: janmamut 10.10.2007 00:55 napisał(a):
Odpowiedź na: 4 - jeśli czytałeś matacz... | krasnal
Ach, to TO! Niby byłem ostrzeżony przez Ciebie o pułapce, a i tak dusiołek okazał się dla mnie z niecodziennego miejsca (XYZ). Oj, bardzo Y, bardzo! Dziękuję!

2. z serialem?! Nie, nie, nie! Przeczytać? Tak, tak, tak! Gdyby po konkursie zostało Ci tylko wciągnięcie w przygody G., to już zysk byłby ogromny. To sui generis arcydzieła! A są przecież jeszcze przygody H... .
Użytkownik: krasnal 09.10.2007 23:36 napisał(a):
Odpowiedź na: Ja już wiem, że źle kombi... | Akrim
Hm, jak by Ci tu pomataczyć...
5 - zauważ, że we fragmencie są podane informacje, a nie opisana sytuacja - to istnotne, ponieważ cały dusiołek jest związany z pewnym przewodnikiem (książką), dość niecodziennym:) Zróć uwagę, że przewodnik podaje na jakich planetach można dostać dobre drinki:)
6 - co Ci przypomninają zapiski typu "8.00 - "? Jaka to forma? A bohaterka dość roztrzepana, z licznymi kompleksami i życiowymi perypetiami, w których chodzi głównie o znalezienie chłopa;)
Pozostałych również nie mam:( A 11 to dla mnie w ogóle jakaś czarna magia.
Użytkownik: krasnal 09.10.2007 23:55 napisał(a):
Odpowiedź na: Ja już wiem, że źle kombi... | Akrim
A w ogóle tej 10 też nie mogę skojarzyć:(
I jeszcze 1, 2, 7, 11, 13, 15, 17, 21;) Do 13 wysłałam strzał w rodzica i czekam na potwierdzenie ciągle, ale nie liczę na pomyślne wieści. W 16 też strzelałam, zobaczymy...
Użytkownik: beatrixCenci 10.10.2007 00:18 napisał(a):
Odpowiedź na: A w ogóle tej 10 też nie ... | krasnal
No to może jeszcze tak:
1 - biedny ten bohater, nie dość, że tak się nacierpiał, to jeszcze wpadł w alkoholizm i parę innych nałogów, a przecież i genialny, i hrabia...
2 - bohater, prócz bycia geniuszem, cierpi jeszcze na pomroczność jasną czy coś w tym rodzaju.
11 - bardzo szacowna rodzina - no w końcu jest tam senator i konsul - osuwa się w dół i w dół... Co prawda nie tarzają się w jakiejś straszliwej rozpuście, narkotykach i tym podobnych, ale to pewnie kwestia kultury i klimatu.
13 - jeśli ktoś zbierze w jednym miejscu większą liczbę naukowców i do tego fizyków, to przecież trudno się nie spodziewać, że napięcie będzie rosło.
15 - ale jakby w zamieszczonym fragmencie występował kot, to byłoby łatwiej, prawda?
Użytkownik: krasnal 10.10.2007 01:12 napisał(a):
Odpowiedź na: No to może jeszcze tak: ... | beatrixCenci
No jeszcze kota brakowało do szczęścia! Ja już i bez tego dostaję kota z niektórymi dusiołkami;) Ale może coś jeszcze wykombinuję:)
Użytkownik: janmamut 10.10.2007 01:28 napisał(a):
Odpowiedź na: No jeszcze kota brakowało... | krasnal
No, chyba to, że nie rozpoznajesz 15, jest jakimś żartem? Jeśli nie, zawołam tylko: oleju!
Użytkownik: krasnal 10.10.2007 02:12 napisał(a):
Odpowiedź na: No, chyba to, że nie rozp... | janmamut
No na razie nie rozpoznaję:( Ale teraz to już mi się oczy kleją, więc nic nie wymyślę - będę się jutro głowić:)
Użytkownik: Akrim 07.10.2007 11:20 napisał(a):
Odpowiedź na: A ja spudłowałem 19. Choć... | KrzysiekJoy
Pewnie śniły Ci się nie te policje - może Scotland Yard na przykład..;) Choć nasz trunkowy bohater (uwieczniony nie w jednej książce) dość blisko by miał do tych kolegów po fachu, gdyby chciał zasięgnąć porady w kwestii śledztwa popełnionego na parze starszych ludzi.. :)
Użytkownik: krasnal 06.10.2007 21:42 napisał(a):
Odpowiedź na: Policjant najczęściej rep... | Akrim
Wychodzi na to, że mam tę 19:) Sprawdzam jeszcze jeden trop do 8 - i wysyłam porcyjkę do Pawła na przetestowanie:)
Użytkownik: Kaoru 06.10.2007 22:45 napisał(a):
Odpowiedź na: 8. Miałem różnego rodzjaj... | KrzysiekJoy
A ja niestety tylko 9, 15 i 24 znam. Przynajmniej na razie :) kaca dostaje od samego czytania tych dusiołków. Jak tak dalej pójdzie, to nie ręczę za siebie - człowiek pod wpływem różne głupoty robi :)
Użytkownik: krasnal 07.10.2007 21:59 napisał(a):
Odpowiedź na: A ja niestety tylko 9, 15... | Kaoru
Kaoru, a czy możesz coś szepnąć o 15?:)
Użytkownik: beatrixCenci 07.10.2007 22:06 napisał(a):
Odpowiedź na: Kaoru, a czy możesz coś s... | krasnal
15 - tak, pan w pełnym stroju czekający "w interesie" przy łóżku, a za oknem co? Pewnie jakieś zielone widmo? To dopiero kac! ;)
A teraz - wojsko, wojsko...
Użytkownik: Czajka 08.10.2007 11:33 napisał(a):
Odpowiedź na: Kaoru, a czy możesz coś s... | krasnal
Tytuł ma zupełnie taki, jakby mu wymyślił fizyk jakiś. Może nawet ten od ślicznego języka. ;)
Użytkownik: Czajka 08.10.2007 11:31 napisał(a):
Odpowiedź na: Przedstawiam "Tupot biał... | bogna
Omatko!! Wszystko zgadłam!!! :))

(to co czytałam oczywiście)

...tup...tup...tup...
Użytkownik: krysiron 10.10.2007 21:38 napisał(a):
Odpowiedź na: Przedstawiam "Tupot biał... | bogna
Ja zgadłem tylko 9, 15 i 20. Dwa ostatnie nawet z pewnym trudem...
Użytkownik: krasnal 10.10.2007 23:08 napisał(a):
Odpowiedź na: Przedstawiam "Tupot biał... | bogna
Uff, mam 16:) A jeśli chodzi o resztę brakujących - chyba skorzystam z punktu pierwszego regulaminu;) Jakoś siły już nie mam;)
Użytkownik: janmamut 10.10.2007 23:26 napisał(a):
Odpowiedź na: Uff, mam 16:) A jeśli cho... | krasnal
O, żyjesz! A już się obawiałem, czy Cię aby olej nie zabił...
Użytkownik: Akrim 11.10.2007 10:13 napisał(a):
Odpowiedź na: Przedstawiam "Tupot biał... | bogna
Ostatni dzień przed Wielkim Finałem...:)
Nikt nie wspominał nic o 7 ani o 17. Muszą chyba być łatwe. Szkoda, że nie dla mnie.. ;))
Rodzina z 11, upadająca niżej i niżej, nieodgadniona, fizycy z 13, zgromadzeni w jednym miejscu - również.. :(
Ale i tak mam na plusie więcej, niż się spodziewałam, więc nie jest źle :)))
Użytkownik: krasnal 11.10.2007 10:31 napisał(a):
Odpowiedź na: Ostatni dzień przed Wielk... | Akrim
Jeśli chodzi o 7 i 17 to bladego pojęcia nie mam, Akrim;) 11 nie mam, a z 13 wciąż tylko rodzica.
Użytkownik: Akrim 11.10.2007 10:48 napisał(a):
Odpowiedź na: Jeśli chodzi o 7 i 17 to ... | krasnal
Ja nawet rodzica 13 nie mogę namierzyć, choć ongiś jakąś styczność z nim miałam.. ;)
Użytkownik: krasnal 11.10.2007 10:58 napisał(a):
Odpowiedź na: Ja nawet rodzica 13 nie m... | Akrim
Ja właśnie nie miałam - i sama właściwie nie wiem, jak na niego wpadłam;) W każdym razie zdziwiłam się, jak mi Paweł potwierdził, że to ten rodzic;) W każdym razie mataczyć mi to ciężko. Zwłaszcza, że zaraz wychodzę na pociąg i jadę do domu:)
Użytkownik: McAgnes 11.10.2007 13:30 napisał(a):
Odpowiedź na: Ostatni dzień przed Wielk... | Akrim
To może ja spróbuję o 17. Jeśli wczytamy się we fragment, to bohater wykreśla sobie motywy w notesie. Można by z tego wywnioskować, że szuka motywu jakiegoś niecnego postępku, najpewniej popełnionego przestępstwa, dedukuje, myśli, poszukuje.
Użytkownik: Akrim 11.10.2007 15:07 napisał(a):
Odpowiedź na: To może ja spróbuję o 17.... | McAgnes
Ha! To wiadomo... ale nic poza tym :-))
Użytkownik: McAgnes 11.10.2007 22:25 napisał(a):
Odpowiedź na: Ha! To wiadomo... ale nic... | Akrim
To może zawężę rozważania. Naczelne pytania wszelkich takich książek brzmi przeważnie "kto zabił?". A w tej książce jest inaczej, pytanie brzmi "co i dlaczego działo się ze zwłokami?"
Bo dzieją się rzeczy dziwne z tymi zwłokami.
Użytkownik: pawelw 11.10.2007 13:50 napisał(a):
Odpowiedź na: Przedstawiam "Tupot biał... | bogna
Przypominam, że dzisiaj ostatni dzień konkursu. Teoretycznie czas mija dziś o północy, ale praktycznie można przysyłać odpowiedzi jeszcze do rana.
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: