Dodany: 26.09.2007 15:42|Autor: żabka zielona

Czytatnik: Nic takiego

1 osoba poleca ten tekst.

Jestem


Czy ktoś z was widział może film pt: „Jestem”? Domyślam się, że nie za wiele jest takich osób, bo on w kinach wyświetlany był bardzo krótko i nie narobił wokół siebie zbyt dużego hałasu. A jest to jeden z najpiękniejszych polskich filmów jakie widziałam. Zagrany przez dzieci, bardzo malowniczy i głęboki. Nie ma w nim wiele słów, ale mimo to tak łatwo pozwala przybliżyć się do małych bohaterów i do tego, co się z nimi dzieje. I właśnie coś z tego filmu zostało we mnie na dłużej- to tytułowe „Jestem”. Tak naprawdę zaczęło do mnie powracać dopiero po jakimś czasie. Na początku bardziej skupiłam się na obrazach i na całej tej historii, nie łapiąc do końca głębi tego tytułu. Ale to „Jestem” zaczęło się we mnie odzywać jak echo, odnosząc się również do mnie.
Główny bohater zupełnie nie umie dopasować się do świata w którym żyje. Jest w jakiś sposób inny, może po prostu bardziej wrażliwy. Grupa chłopaków z miasteczka nie tyle, że nie chce go przyjąć do swojego grona, lecz wręcz prześladuje go za tę jego inność. A on mimo wszystko, mimo tego, że nikt go tak naprawdę nie kocha, uparcie jest. Myślę, że to dopiero jego mała przyjaciółka Kuleczka pomogła mu to wszystko zrozumieć. W przypływie rozpaczy chciał przestać istnieć. I ona właśnie wtedy, gdy dowiedziała się o tym, powiedziała mu to niezwykłe słowo: „Jesteś”. Jesteś, istniejesz mimo wszystko, mimo tych wszystkich trudności, które cię przerastają. Przecież sam fakt, tego, że jesteś, jest czymś o co warto walczyć. Na przekór wszystkiemu, na przekór ludziom, którzy cię nie znają i nigdy cię nie zrozumieją , którzy swoim istnieniem, jak gdyby próbują uświadomić ci, że jesteś gorszy. Jesteś i dlatego nie masz prawa w siebie wątpić i jeśli naprawdę nie masz dla kogo istnieć, musisz istnieć chociażby dla siebie, nie przestając wierzyć, że znajdziesz kiedyś kogoś, dla kogo również zaistniejesz tak naprawdę. Myślę, że on to zrozumiał i dlatego to słowo znowu powraca, w chwili kiedy odebrano mu Kuleczkę, kiedy znowu wszystko obróciło się przeciwko niemu. Pozostała w nim ta świadomość i sprawiła, że nie poddał się rozpaczy.
A we mnie to „Jestem” odezwało się, kiedy byłam u dziadków i znowu w jakiś sposób otoczyła mnie samotność. Gotowałam, zmywałam, robiłam zakupy, ale znów zaczęły się we mnie zbierać znajome chmury: „ Nie masz przyjaciół, jesteś jedną wielką plątaniną, nie umiesz dotrzeć do głębi, za którą tęsknisz. Wystarczy, że zamilkną wakacyjne zagłuszaczki, a znowu to wszystko powraca.” I wtedy właśnie wypłynęło to „Jestem” i jak gdyby wzięło mnie w obronę. Mimo wszystko jestem przecież i sam ten fakt jest taki głęboki, taki niezwykły, taki ważny. Jest jak gdyby rdzeniem, który przenika przez całą historię wszystkich moich zmartwień i radości. Nie zawsze się to zauważa. Ja przecież miałam nawet takie momenty, że wątpiłam we własne istnienie, bo takie było samotne, zagubione i w jakiś sposób inne od standardowego istnienia. Ale nawet wtedy przecież byłam, a może nawet byłam wtedy właśnie najbliżej tego właśnie w jakiś sposób bezbronnego i niepojętego faktu, że jestem.
A teraz odnalazłam to „Jestem” jeszcze raz w zupełnie innym, miejscu- w książce Kurta Vonneguta „ Śniadanie Mistrzów”. Wszyscy bohaterowie, zarówno główni jak i poboczni, to postacie żyjące życiem, małym, zakłamanym i śmiesznym. Na planecie, którą zamieszkują nie ma nic wielkiego, są tylko banały codziennego życia. Autor myśli nawet czasem o swoich bohaterach jako o maszynach, którym substancje chemiczne w głowach każą zrobić to, albo tamto. I nagle, znienacka, ku zaskoczeniu samego autora w książce pojawią się świętość, a jest nią właśnie owo „Jestem”, zawarte w kiczowatym obrazie Karabekina. Istnienie, które jest jak niewzruszony strumień światła, niezależny od tego jak brudne byłoby jego tło. Jest to tak jak gdyby ktoś rozkopał całą nieszczęsną otoczkę żyć bohaterów i dokopał się do najgłębszej prawdy, która mimo wszystko jest niezwykła i święta. Może czasem nie wiadomo, co z nią zrobić, ale sama świadomość tego, że ona jest dodaje nadziei, że może nie wszystko jest takie bez sensu, jak się to czasem zdaje i że jest w tym wszystkim jakaś tajemnica, której warto szukać.

Jedną rzecz chcę sobie dopisać do tej czytatki. W piątek Ojciec Janusz powiedział: "Jeżeli nie wierzysz w to, że Bóg cię kocha, to idź popatrz w lustro. Przecież jesteś. Gdyby cię przestał kochać, to przecież przestałbyś istnieć." Ja oczywiście nie bardzo w to wierzę, ale właśnie ten argument do mnie dotarł, bo gdzieś dotknął tej właśnie smutnej tajemnicy. Dlaczego jestem? Po co? O co w tym chodzi? A więc to tak, więc to dlatego.

(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 2135
Dodaj komentarz
Przeczytaj komentarze
ilość komentarzy: 5
Użytkownik: librarian 29.09.2007 16:17 napisał(a):
Odpowiedź na: Czy ktoś z was widział... | żabka zielona
Kochana Żabko, z chęcią bym ten film obejrzała, ale pewnie tutaj go nie znajdę. Uwielbiam filmy o dzieciach i krążę wokół tematu "jestem" cały czas. Jestem, żyję i jak niesamowicie to odczuwam - oto bohater wspomnieniowej ksiażki Raya Bradburyego "Słoneczne wino", gorąco Ci polecam tę pozycję. Cudna afirmacja życia. I jeszcze "Potęgę teraźniejszości", która mówi o tym jak bardzo pozwalamy naszemu mózgowemu ego zagłuszyć siebie i naszą esencję.
Ja myślę, że z tą samotnością jest tak, że to jest niesamowite zaproszenie do wejścia w siebie, tak bardzo głęboko aż się poczuje esencję samego życia i wtedy dotrze się do tej radości istnienia, tego światła. Podoba mi się jak o tym pisze Eckhart Tolle, o tym kiedy najbardziej bronimy się i żeby wtedy właśnie całkowicie poddać się, "surrender", bo tam znajdziemy te spokój. O tym zawsze mówił ks. Jan Twardowski, który dobrze to czuł.
Użytkownik: kurt1985 04.10.2007 07:51 napisał(a):
Odpowiedź na: Czy ktoś z was widział... | żabka zielona
"Jestem", jak rozumieć to słowo? Istnieć wbrew wszystkim i wszystkiemu? Żyję właśnie w ten sposób. Buntuje się przeciw prawom cywilizacji, które uważam za zbyt powierzchowne. Brakuje mi akceptacji otaczającej mnie rzeczywistości. Dodatkowo spotykam się z niezrozumieniem moich poglądów i potrzeb, szczególnie ze strony osób mi bliskich. Czy to moja wina, że mam duże potrzeby doznawania piękna i głębszego spojrzenia na świat. Nieustannie poszukuję głębi, czegoś co nas otacza, ale co trudno zdefiniować i precyzyjnie określić. Moje "Jestem" okazuje się bardzo złożone, niejednoznaczne i nie do końca odkryte. Każde istnienie jest z pewnością niezwykłe, ale ja ciągle walczę o tą swoją indywidualność, o to, żeby nie utonąć w morzu przeciętności. Może nie są to zbyt optymistyczne słowa, ale tak to wszystko widzę i czuję. Pozdrawiam!
Użytkownik: żabka zielona 17.11.2010 11:37 napisał(a):
Odpowiedź na: "Jestem", jak r... | kurt1985
Cześć:) Tak dawno toczyła się ta dyskusja, ale że ostatnio pragnienie, o którym piszesz szczególnie mi dokucza, więc chciałam się odezwać do ciebie. Potrzeba głębszego spojrzenia na świat, czegoś co by miało naprawdę znaczenie, co by było naprawdę ważne, czegoś co nie wymaga słów, co nie przemija. Bez odnalezienia tego nie mogę zrobić ani kroku, nie mogę stac się sobą. Czy udało ci się to znaleźć? A może czytałeś książkę "Madame"? Tam bohater też tak gorąco walczył o swoją indywidualność jak ty te trzy lata temu. A mi się wydaje że prawdziwy sens nie tkwi w tym, by być kimś wyjątkowym, ale by umieć być nikim i w tej nicości znaleźć coś... Chciałabym to znaleźć. Pozdrawiam:)
Użytkownik: kurt1985 07.12.2010 20:58 napisał(a):
Odpowiedź na: Cześć:) Tak dawno toczyła... | żabka zielona
Przez te trzy lata nabrałem trochę większego dystansu do świata. Nie odnalazłem na razie tego czego szukałem. Może jestem skazany na wieczne poszukiwania. Ten mój bunt był wtedy trochę za bardzo narcystyczny. Myślę, że wyjątkowość można definiować inaczej,niż ja to wtedy uczyniłem.
Jako po troszę romantyk i idealista uważam jednak bunt za rzecz naturalną i wskazaną. Postać człowieka zbutnowanego może mieć także domieszkę stoicyzmu. Mniej romantycznych porywów, a więcej umiaru, taką sobie zaordynowałem kurację. Cóż nam podróżnikom po bezkresach metafizycznych bezdroży jeszcze pozostaje? Chyba tylko życzyć sobie nawzajem powodzenia! Pozdrawiam!
Użytkownik: żabka zielona 08.12.2010 23:21 napisał(a):
Odpowiedź na: Przez te trzy lata nabrał... | kurt1985
Myślę, że bunt jest dobry, kiedy człowiek nie buntuje się dla zasady, a po prostu jest szczery wobec siebie i ludzi. Nie mam ochoty z nikim walczyć, ale nie chcę też nikogo udawać. Myślę jednak że czasem faktycznie bunt jest uzdrawiający. Bardzo ci dziękuję za odpowiedź:) Kiedy się tak długo szuka i nie może znaleźć to jakoś pociesza, że ktoś inny też gdzieś szuka sam może nie wiedząc czego. A korzystając z okazji chciałam ci polecić książkę, która ostatnio wpadła mi w ręce i która dużo mi daje. Ma tytuł "Bóg niełatwy" (autor: Mutherbe). Myślę, że jak lubisz de Mello to i ona na pewno przypadłaby ci do gustu. To na co ja czekam i czego szukam, wg. terminologi tej książki nazywa się: "przebicie się wewnętrznego w sferę zewnętrznego, esencji w egzystencję". Nie wiem jak to może się stać, ale to jest jedyna rzecz, której naprawdę pragnę i której szukam w ciszy. Podobno cierpienie to normalna droga do tego celu, co nie zmienia jednak faktu, że ciężko okropnie się nią idzie. Ale staram się wierzyć, że każdy dzień pełen pustki, pełen własnej bezradności, pełen tęsknoty ma jakieś ważne znaczenie dla tego by to przebicie mogło się dokonać. Czasem czuję, że jestem tak blisko, ale i tak ono nie nadchodzi. Staram się jednak pocieszać, że przecież jako istnienie jestem po prostu częścią Boga, gdyż to on jest źródłem wszelkiego bytu. Jeżeli zaś tak jest On nie może o mnie zapomnieć. Pocieszam się na różne sposoby, ale i tak od dawna czuję, że nie mam już siły. To jest tak jak gdyby samochód jechał bez paliwa. Tak się rozpisuję, bo bardzo potrzebowałam móc z kimś o tym porozmawiać. No wiesz, ludzie nie bardzo to czują, przynajmniej większość tych których znam. Potrafią żyć codziennością, a ja jakoś nie potrafię. Powodzenia podróżniku i odezwij się czasem jeśli masz ochotę:) Będę o tobie ciepło myślała, już od soboty daleko stąd. Pozdrawiam!
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: