Dodany: 10.08.2012 11:19|Autor: misiak297

Czytatnik: Misiakownik

3 osoby polecają ten tekst.

10.08.2012 "Dom sióstr" i nie tylko...


Przystępowałem do lektury książki Dom sióstr (Link Charlotte) z pozytywnym nastawieniem, zaintrygowany okładkowym opisem. Zresztą twórczość Charlotte Link od dawna chciałem poznać. Niestety to moje bodaj drugie (po Richardzie Paulu Evansie) gorzkie rozczarowanie w tym roku.

Niemiecka para z wieloletnim stażem - Ralph i Barbara - wyjeżdżają na święta do malowniczego, trochę mrocznego Yorkshire. Od dawna nie umieją się porozumieć i ta wyprawa właściwie jest ostatnią próbą ratowania ich małżeństwa. Jednak od początku nic się nie udaje. Z powodu śnieżycy Ralph i Barbara zostają odcięci od świata w wielkim, mrocznym domu. Nie ma prądu, dokucza chłód, a zapasy żywności powoli się wyczerpują. Małżonkowie próbują jakoś przetrwać. Nieoczekiwanie Barbara natrafia na autobiograficzną powieść poprzedniej właścicielki domu - zmarłej Frances Gray. Niebawem nie może się oderwać od lektury. Trzeba przyznać, że trudno oderwać się również czytelnikowi - zapiski Frances to pasjonująca, pełna namiętności saga rodzinna rozgrywająca się w latach 1907-1943. No bo właściwie jest to interesujące - rywalizacja sióstr o jednego mężczyznę, w tle walka o równouprawnienie kobiet i dwie wielkie wojny, pociągające za sobą ofiary, zmianę myślenia i potrzebę dostosowania się do nowych czasów.

Problem w tym, że cała książka pod względem technicznym wypada po prostu kiepsko. Czytając, miałem wrażenie, że autorka przeczytała najpierw "Przeminęło z wiatrem" i później próbowała stworzyć coś na podobieństwo wielkiej powieści Margaret Mitchell. Dwie kobiety i jeden mężczyzna to motyw powiedzmy dość ograny, ale takie kopie jak: odważna dziewczyna wracająca w wojennej zawierusze do domu, aby trafić prosto na pogrzeb matki (tak samo było ze Scarlett i Ellen!). Później oczywiście ta sama dziewczyna przejmie ster i pokieruje rodzinną posiadłością, budząc niekiedy zgorszenie wśród lokalnej społeczności. I przy okazji zniszczy sobie dłonie pracą (a jak pamiętamy to po zniszczonych dłoniach Rhett Butler poznał, że jego ukochana kłamie co do dobrego prosperowania Tary). No i jest jeszcze siostra, która swoją nierozwagą doprowadza pośrednio do śmierci ojca (jak Zuela, młodsza siostra Scarlett).

Być może dałoby się jeszcze ciut przymknąć oczy na te rażące podobieństwa, gdyby chociaż postaci dorównywały tym, które wyszły spod pióra Mitchell. Niestety żadna z nich nie jest aż tak wyrazista, każda pozostaje w pewnym sensie sztampowa. Jeśli do tego dodamy nieciekawą narrację, zbyt częste ocieranie się o pospolity harlekin, a także przewidywalność, okaże się, że lektura zapisków Frances Gray jest po prostu ciężkostrawna. Jeszcze gorzej wypada warstwa współczesna. Barbara i Ralph są niemożliwie papierowi, a ich historia zupełnie pozbawiona życia. Charlotte Link niepotrzebnie umieściła ich w ekstremalnych warunkach - kwestie głodu czy trudnego położenia zamyka w kilku nieciekawych akapitach. Można było to wszystko rozegrać mniej spektakularnie. A już zakończenie - które ma chyba uczynić z "Domu sióstr" mroczny thriller - ciągnie się i ciągnie, a wytworzone nagle napięcie opada... jak zachwyt czytelniczy.

Kiepska to książka, naprawdę kiepska. Postawiłem 3, bo mimo wszystko szybko się czytało. I całe szczęście. Nie wrócę już ani do Domu sióstr, ani do Charlotte Link.

(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 4919
Dodaj komentarz
Przeczytaj komentarze
ilość komentarzy: 14
Użytkownik: norge 21.03.2013 11:41 napisał(a):
Odpowiedź na: Przystępowałem do lektury... | misiak297
Raczej się z tobą nie zgadzam, misiaku. Mnie się ta książka podobała, oczywiście w swoim gatunku. Przypominam, że jest to typowy thriller/kryminał z motywem sagi rodzinnej. Nie dopatrzyłam się też jakichś szczególnych podobieństw do "Przeminęło z wiatrem". No, może to jedno, że jest wojna, a młodziutka dziewczyna "przejmuje ster i kieruje rodzinną posiadłością, budząc niekiedy zgorszenie wśród lokalnej społeczności. I przy okazji zniszczy sobie dłonie pracą." Cóż, myślę, że w każdej jednej książce można bez problemu znaleźć jakiś element, który już gdzieś kiedyś występował...

Oczywiście, masz rację, że zastosowane przez autorkę wątki/rozwiązania fabularne są nieco ograne. Język jest prościutki. Jednak bardzo dobrze mi się to czytało, chciałam cały czas wiedzieć, co będzie dalej i podobał mi się "angielski" klimat opowieści. Zastanawiałam się miedzy oceną 4 a 5, jednak uznałam, że skoro aż tak miło spędziłam czas nad tą książką, to dlaczego mam tego nie docenić :) Co do innych powieści Charlotte Link, to czytałam do tej pory jeszcze jedną Przerwane milczenie (Link Charlotte) i oceniłam ją na 2, bo wydała mi się naiwna, harlekinowata i niedorzeczna.
Użytkownik: norge 21.03.2013 14:19 napisał(a):
Odpowiedź na: Raczej się z tobą nie zga... | norge
Wiesz co, misiaku, przemyślałam i poprawiłam ocenę tej książki z 5 na 4,5. Faktycznie na wyżej chyba nie zasługuje, ale niżej już ani milimetra nie zejdę :)))
Użytkownik: misiak297 21.03.2013 16:21 napisał(a):
Odpowiedź na: Raczej się z tobą nie zga... | norge
Na szczęście, droga Diano, nie musimy być zawsze zgodni:) Zgadzam się z Tobą, że w każdej książka można znaleźć coś z innej, ale w tym przypadku nawiązania dla mnie były niemal ewidentne... Nawet - teraz sobie tak myślę - ostatnia scena Uwaga: po kliknięciu pokażą się szczegóły fabuły lub zakończenia utworu przypomina nieco tę scenę z "Przeminęło z wiatrem" Uwaga: po kliknięciu pokażą się szczegóły fabuły lub zakończenia utworu.

Mnie też się to dobrze czytało, choć jednocześnie zgrzytałem zębami. Bo to mogła być wielka literatura (jak "Przeminęło z wiatrem"), a jest niestety tylko czytadło... No i te wady konstrukcyjne, o których pisałem wyżej... Ech, szkoda!
Użytkownik: lady P. 21.03.2013 16:30 napisał(a):
Odpowiedź na: Na szczęście, droga Diano... | misiak297
"Dom sióstr" czytałam w zeszłym roku i oceniłam na 5,5. W tym roku czytałam "Przeminęło z wiatrem" i kiedy doszłam do tej sceny, o której piszesz, ręce mi opadły. Podobieństwo jest tak duże, że miałam ochotę obniżyć ocenę książki Charlotte Link.
Użytkownik: misiak297 21.03.2013 16:44 napisał(a):
Odpowiedź na: "Dom sióstr" czytałam w z... | lady P.
Cieszę się, że nie tylko ja to zauważyłem - a właściwie teraz mi się to przypomniało. Równie ewidentna jest kwestia zniszczonych rąk (pada tam też zdanie o nienoszeniu rękawiczek).
Użytkownik: Marylek 28.05.2013 20:39 napisał(a):
Odpowiedź na: Przystępowałem do lektury... | misiak297
A ja nie byłabym aż tak ostra w osądzaniu tej książki.

Owszem, czyta się dobrze, tu jesteśmy zgodni. Natomiast ja "Przeminęło z wiatrem" czytałam wieki temu i podobieństwa nie rzucały mi się w oczy. Z tego, co pamiętam: Scarlet była silna i sprytna, Frances jest silna i mądra. To inny typ, inaczej rozrysowany, osadzony w innych realiach. Frances jest znacznie sympatyczniejsza - samodzielna (Scarlett była tylko samowolna), zaangażowana (działania sufrażystek, w które zostaje wciągnieta trochę z przypadku, ale wspiera je konsekwentnie), współczująca (praca w szpitalu polowym, pomoc Alicji). Scarlett skoncentrowana była wyłącznie na sobie, motywy wszystkich jej działań były czysto egoistyczne; Frances dba o innych - o przyjaciółkę, brata, ojca...

Motyw dwóch kobiet rywalizujących o jednego mężczyznę istotnie rzadki w literaturze nie jest. Ale i tu nie koncentrowałabym się na podobieństwach z "Przeminęło", bo czy Frances rzeczywiście "rywalizuje" z siostrą? Cały wątek romansowy poprowadziony jest inaczej, inaczej rozłożone są akcenty: Scarlett i Ashley nie byli parą, Ashley nie oświadczał się Scarlett dwukrotnie, nie dostał kosza, nie zdradził nigdy Melanii, był to typ "ciepłe kluchy".

Nie ma u Charlotte Link aż tak szerokiego tła historycznego, jak u Margaret Mitchell, powieść jest znacznie bardziej kameralna, mimo rozłożenia zasadniczej akcji w czasie prawie czterdziestu lat. I wiele jest wątków archetypicznych, rozwiniętych tez tutaj: choćby przywiązanie do własnego kawałka ziemi i walka o niego, czy wykorzystanie wielkich wydarzeń historycznych jako tła dla jednostkowych ludzkich dramatów.

Owszem, książka Charlotte Link ma wady. Główną jej wadą jest dla mnie przewidywalność; kilkakroć przewidziałam "tajemnicze" zwroty akcji, niestety. Ale też nie spodziewałam się wielkiego arcydzieła, a w swoim gatunku jest dobra - to porządne, zajmujące czytadło. Ja się nie zraziłam, chętnie jeszcze sięgnę po coś pani Link, w przerwie pomiędzy cięższego kalibru dziełami. :)
Użytkownik: misiak297 29.05.2013 08:49 napisał(a):
Odpowiedź na: A ja nie byłabym aż tak o... | Marylek
Myślę za to, że trochę zbyt surowo oceniasz Scarlett. Oczywiście, była sprytna i samowolna (chciała być dobra i mądra jak Ellen, jej matka), ale w toku powieści zmienia się - dużo myśli o sobie, ale też musi zacząć myśleć o innych. O Melanii chorującej w Atlancie. O rannych, którymi się opiekuje (może nie z porywu serca, ale jednak). O ogłupiałym ojcu i głodnych siostrach w Tarze. O Tarze (dlatego wyszła za Franka Kennedy'ego). Tak naprawdę w pewnym momencie myślała o wszystkich i zagubiła gdzieś swoje potrzeby - to miało się zmienić wraz z małżeństwem z Rhettem. Tak ja to widzę. A z dwóch postaci Scarlett wydaje mi się sto razy lepiej naszkicowana, sto razy bardziej wyrazista.

Oczywiście, że dwie kobiety od wieków walczyły o jednego mężczyznę - a jednak tutaj te nawiązania nasuwały się same. Jak przeczytałem o tych zniszczonych dłoniach i rękawiczkach... A już ostatnia scena Uwaga: po kliknięciu pokażą się szczegóły fabuły lub zakończenia utworu.

"Przeminęło z wiatrem" to dla mnie literatura wielkiego kalibru. "Dom sióstr" to dla mnie thrillerowaty ulepek-czytadło, który zbyt ostentacyjnie żeruje na wielkiej literaturze.
Użytkownik: Marylek 29.05.2013 11:12 napisał(a):
Odpowiedź na: Myślę za to, że trochę zb... | misiak297
Zgadzam się, że "Przeminęło" to wielka literatura, lepsza niż "Dom sióstr". Zgadzam się, że Scarlett jest postacią wspaniale nakreśloną. Ale nie przypisuj jej zalet, których nie ma - owszem, rozwinęła się, rozwinął się też jej spryt. Walczyła o Tarę, bo tym samym walczyła o siebie, to byłą część niej samej (tak, tu jest podobieństwo z panią Link), nie była to walka z pobudek ideologicznych, nią powodowało to samo, co powoduje terytorialnym zwierzęciem, które walczy o swój teren. Głodowały wszystkie - to nie tak, żeby Scarlett myślała: zacisnę zęby, odejmę sobie od ust, a dam siostrom; nie, raczej: gdy będzie mi dobrze, to starczy i dla sióstr. Wyszła za Franka, bo miała dość orania gołymi rękami! Kupiła sobie święty spokój i dobrobyt, a bezpieczeństwo dla Tary - przy okazji.

Ona nawet pod koniec powieści, pomimo wszystkich przemian jest tą samą sprytną i chciwą dziewczynką, nie rozumie dlaczego Rhett jej nie chce, co jej zarzuca, ona "pomyśli o tym jutro", co jest z jednej strony fantastycznym przesłaniem dla każdego, kto akurat ma chwilę zwiątpienia i zapomina, że życie nie kończy się dziś, ale jest też odzwierciedleniem umysłu płytkiego i nieprzewidującego. Scarlett jest silna, dzielna i waleczna, ale nie jest mądra. Jest też pochopna w działaniu, egoistyczna, bardzo pragmatyczna. I nie lubię jej.

Dla mnie książka Charlotte Link może być jedynie inspirowana przez "Przeminęło", nie jest to jednak żerowanie. U Mitchell mamy narrację linearną, chronologiczną, u Link retrospekcję. Cały wątek Barbary i Ralpha, wątek Laury i Marjorie, nie znajdują odpowiednika u Mitchell. Dłonie zniszczone od pracy fizycznej? - przecież to oczywiste! Na rękawiczki nie zwróciłam uwagi. :)
Użytkownik: misiak297 29.05.2013 11:38 napisał(a):
Odpowiedź na: Zgadzam się, że "Przeminę... | Marylek
A będę się upierał przy swoim:) Tzn. dla mnie Scarlett była kimś, kto dojrzewa. Nie staje się oczywiście dobroduszna, współczująca i pełna empatii, ale bierze odpowiedzialność - z podfruwajki z idyllicznego Południa zmienia się w dojrzałą kobietę i bierze na siebie ogromną odpowiedzialność. I nawet jeśli myśli "ja i nikt z moich najbliższych nie będzie głodował" (tak akurat to wygląda na filmie, który widziałem dziesiątki razy - książkę czytałem raz), to jednak jest zawsze ktoś jeszcze, a nie tylko ona sama.

Absolutnie nie chcę powiedzieć, że "Dom sióstr" to kopia "Przeminęło z wiatrem", dlatego też nie wszystkie wątki mają swoje lustrzane odbicie. Jednak z drugiej strony te nawiązania, które są wydają mi się zbyt ostentacyjne. Dobrze pamiętam z książki tę scenę, w której Scarlett strzałem zabija jankeskiego żołnierza i wyłania się Melania z szablą, która staje się wspólniczką i świadkiem zbrodni. To są naprawdę bardzo podobne sceny, zresztą nie tylko ja to zauważyłem. No i te rękawiczki...

Poza nawiązaniami uważam, że "Dom sióstr" jest dosyć miałki literacko - a zwłaszcza współczesna część. Ta dotycząca przeszłości jeszcze się jakoś broni.
Użytkownik: misiak297 29.05.2013 11:42 napisał(a):
Odpowiedź na: Zgadzam się, że "Przeminę... | Marylek
Zerknąłem jeszcze do swojej czytatki. Tych podobieństw do powieści Mitchell jest więcej:

"odważna dziewczyna wracająca w wojennej zawierusze do domu, aby trafić prosto na pogrzeb matki (tak samo było ze Scarlett i Ellen!). Później oczywiście ta sama dziewczyna przejmie ster i pokieruje rodzinną posiadłością, budząc niekiedy zgorszenie wśród lokalnej społeczności. I przy okazji zniszczy sobie dłonie pracą (a jak pamiętamy to po zniszczonych dłoniach Rhett Butler poznał, że jego ukochana kłamie co do dobrego prosperowania Tary). No i jest jeszcze siostra, która swoją nierozwagą doprowadza pośrednio do śmierci ojca (jak Zuela, młodsza siostra Scarlett)."

"Dom sióstr" to nie jest kopia "Przeminęło z wiatrem" - ale widać, że Link żerowała na tej powieści. Nie nawiązywała - właśnie żerowała.
Użytkownik: Marylek 29.05.2013 12:04 napisał(a):
Odpowiedź na: Zerknąłem jeszcze do swoj... | misiak297
Scarlett rozwija się i dojrzewa, ale nie staje się przez to sympatyczniejsza. Przynajmniej dla mnie. A Frances jest sympatyczna od początku do końca. Dla mnie.

Jak to dobrze, że ja tej Twojej czytatki nie przeczytałam przed, albo w trakcie czytania "Domu sióstr"! Jak to dobrze, że ja nie jestem aż tak spostrzegawcza, jak Ty! Dzięki temy miałam kawałek przyjemnej lektury :)
Użytkownik: misiak297 29.05.2013 12:36 napisał(a):
Odpowiedź na: Scarlett rozwija się i do... | Marylek
Bo Scarlett nie jest do lubienia - jest do podziwiania:) Też nigdy jej nie lubiłem, choć inaczej niż nie lubiłem tych ciepłych kluch (jak to dobrze określiłaś, dokładnie tak widzę tę postać), Ashleya.

Może też bym tego wszystkiego nie spostrzegł, gdyby nie fakt, że "Przeminęło z wiatrem" to film, który znam na pamięć od częstego oglądania:)
Użytkownik: reniferze 05.09.2016 12:40 napisał(a):
Odpowiedź na: Przystępowałem do lektury... | misiak297
Tak schematyczna i boleśnie oczywista saga rodzinna, która w dodatku nieudolnie kreuje się na thriller, to naprawdę wielkie rozczarowanie! W dodatku wtręty wyjęte wprost z podręcznika do historii i te beznadziejne bohaterki... zasypmy je śniegiem i nigdy nie odkopujmy, bo pomrzemy z nudów!
Użytkownik: Snookerka 24.08.2017 20:25 napisał(a):
Odpowiedź na: Przystępowałem do lektury... | misiak297
W wielu miejscach napotkałam się z pozytywnymi opiniami o tej książce, więc przeczytałam. Okazuje się, że nie jestem osamotniona w swoich odczuciach... przeglądając powyższe wypowiedzi stwierdzam, że mnie też zniechęciły dwie rzeczy: przewidywalność i schematyczność. Nic mnie w tej historii nie zaskoczyło...
Legenda
  • - książka oceniona przez Ciebie - najedź na ikonę przy książce aby zobaczyć ocenę
  • - do książki dodano opisy lub recenzje
  • - książka dostępna w naszej księgarni
  • - książka dostępna u innych użytkowników (wymiana, kupno)
  • - książka znajduje się w Twoim schowku
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: