Dodany: 24.08.2007 22:37|Autor: hburdon
W krainie harmonii
Lubię książki, w których dużo się dzieje, dlatego lubię Deavera, Browna czy chociażby Rowling. Do opisów przyrody mam awersję od czasów szkoły podstawowej, kiedy to trzeba było uczyć się ich na pamięć na lekcji języka polskiego. A wybrano do tego celu, nie wiedzieć czemu, "Robinsona Kruzoe", tak jakby to Stampf'l był najwybitniejszym stylistą literatury polskiej. Ale odbiegam od tematu.
W związku z powyższym, kompletnie zaskoczyła mnie poetycka powieść Sary Hall "Haweswater", w której opisy – przyrody, ludzi, sytuacji – stanowią najsilniejszą stronę. Już po paru zdaniach od otworzenia książki miałam wrażenie, że moje gorączkowe życie zwalnia, dostosowuje się do rytmu lasu, rzeki, gór. Opis wozu z trudnością brnącego przez wezbraną wodę czyta się tak, jakby siedziało się przy drodze i wóz ten obserwowało, odpoczywając, rozprężając jak zbyt ciasno dotąd zwinięta sprężyna.
Proza Hall ma w sobie muzykę. Mówi się to samo o pisarzach znacznie sławniejszych od niej; do tej pory jednak żadne melodie wielkich klasyków nie porwały mnie tak, jak te wygrywane przez angielską debiutantkę. Odczułam coś na kształt zazdrości uświadomiwszy sobie, że wiele osób podobną radość czerpie z licznych książek, które mnie nudzą śmiertelnie. Przynajmniej jednak zaznałam wreszcie przyjemności obcowania z opisami; może uda mi się wreszcie przezwyciężyć traumatyczne przeżycia z dzieciństwa.
Aż szkoda, że im dalej w książkę, tym więcej zaczyna się w niej dziać. "Haweswater" to nazwa doliny i tamy, budowanej po to, by tę dolinę zalać, nieodwracalnie niszcząc położoną w niej wioskę Mardale i zmuszając do przesiedlenia wszystkich jej mieszkańców, w tym główną bohaterkę, Janet Lightburn. W miarę jak przemysł stopniowo zastępuje naturę, dominującą rolę zaczynają w książce odgrywać opisy nieubłaganie rosnącej tamy i wysiłków wznoszących ją robotników, których życie wygląda tak, że równie dobrze mogliby być jeńcami w jakimś obozie pracy. Wrażenie jest szczególnie przygnębiające przez kontrast z wcześniejszymi opisami wiejskiej harówki, dalekiej od idylli, ale mimo wszystko przyjemnej i dającej satysfakcję. Nietrudno jest odgadnąć, czy Hall opowiada się po stronie natury, czy po stronie maszyny.
Nigdy nie podejrzewałabym sama siebie, że w konkluzji jakiejkolwiek recenzji napiszę: warto książkę przeczytać nie ze względu na wątek; nawet nie ze względu na bohaterów, choć są prawdziwi i budzą sympatię, zwłaszcza silne i mądre, choć niekiedy błądzące kobiety, Janet i jej matka Ella; warto "Haweswater" przeczytać po to, by na parę godzin odwiedzić krainę wielkiej harmonii, którą tak trudno odnaleźć z dala od literatury.
(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.