Dodany: 24.08.2007 22:37|Autor: hburdon

Redakcja BiblioNETki poleca!

Książka: Haweswater
Hall Sarah (ur. 1974)

W krainie harmonii


Lubię książki, w których dużo się dzieje, dlatego lubię Deavera, Browna czy chociażby Rowling. Do opisów przyrody mam awersję od czasów szkoły podstawowej, kiedy to trzeba było uczyć się ich na pamięć na lekcji języka polskiego. A wybrano do tego celu, nie wiedzieć czemu, "Robinsona Kruzoe", tak jakby to Stampf'l był najwybitniejszym stylistą literatury polskiej. Ale odbiegam od tematu.

W związku z powyższym, kompletnie zaskoczyła mnie poetycka powieść Sary Hall "Haweswater", w której opisy – przyrody, ludzi, sytuacji – stanowią najsilniejszą stronę. Już po paru zdaniach od otworzenia książki miałam wrażenie, że moje gorączkowe życie zwalnia, dostosowuje się do rytmu lasu, rzeki, gór. Opis wozu z trudnością brnącego przez wezbraną wodę czyta się tak, jakby siedziało się przy drodze i wóz ten obserwowało, odpoczywając, rozprężając jak zbyt ciasno dotąd zwinięta sprężyna.

Proza Hall ma w sobie muzykę. Mówi się to samo o pisarzach znacznie sławniejszych od niej; do tej pory jednak żadne melodie wielkich klasyków nie porwały mnie tak, jak te wygrywane przez angielską debiutantkę. Odczułam coś na kształt zazdrości uświadomiwszy sobie, że wiele osób podobną radość czerpie z licznych książek, które mnie nudzą śmiertelnie. Przynajmniej jednak zaznałam wreszcie przyjemności obcowania z opisami; może uda mi się wreszcie przezwyciężyć traumatyczne przeżycia z dzieciństwa.

Aż szkoda, że im dalej w książkę, tym więcej zaczyna się w niej dziać. "Haweswater" to nazwa doliny i tamy, budowanej po to, by tę dolinę zalać, nieodwracalnie niszcząc położoną w niej wioskę Mardale i zmuszając do przesiedlenia wszystkich jej mieszkańców, w tym główną bohaterkę, Janet Lightburn. W miarę jak przemysł stopniowo zastępuje naturę, dominującą rolę zaczynają w książce odgrywać opisy nieubłaganie rosnącej tamy i wysiłków wznoszących ją robotników, których życie wygląda tak, że równie dobrze mogliby być jeńcami w jakimś obozie pracy. Wrażenie jest szczególnie przygnębiające przez kontrast z wcześniejszymi opisami wiejskiej harówki, dalekiej od idylli, ale mimo wszystko przyjemnej i dającej satysfakcję. Nietrudno jest odgadnąć, czy Hall opowiada się po stronie natury, czy po stronie maszyny.

Nigdy nie podejrzewałabym sama siebie, że w konkluzji jakiejkolwiek recenzji napiszę: warto książkę przeczytać nie ze względu na wątek; nawet nie ze względu na bohaterów, choć są prawdziwi i budzą sympatię, zwłaszcza silne i mądre, choć niekiedy błądzące kobiety, Janet i jej matka Ella; warto "Haweswater" przeczytać po to, by na parę godzin odwiedzić krainę wielkiej harmonii, którą tak trudno odnaleźć z dala od literatury.

(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 3747
Dodaj komentarz
Przeczytaj komentarze
ilość komentarzy: 9
Użytkownik: Czajka 26.08.2007 05:59 napisał(a):
Odpowiedź na: Lubię książki, w których ... | hburdon
Ja tylko na marginesie chciałam zauważyć, że dla mnie Robinson to sama akcja. Drzewa tam są wspomniane od czasu do czasu ale tylko jako obiekty ucieczki albo podmioty dłubania. :)
Użytkownik: hburdon 26.08.2007 13:07 napisał(a):
Odpowiedź na: Ja tylko na marginesie ch... | Czajka
Musi jeszcze być u rodziców mój egzemplarz "Robinsona", to może przy okazji znajdę inkryminowany fragment. Egzemplarz jest zresztą zaczytany doszczętnie, a okładka przyklejona wieloma warstwami taśmy klejącej, bo ja "Robinsona" bardzo lubiłam. Zawsze fascynowały mnie historie typu: ląduje facet na bezludnej wyspie, a po paru latach przy pomocy kijka i dwóch kamyków ma już dom, zagrodę i stado kóz.

Dopiero teraz pomyślałam sobie, że "Haweswater" opowiada historię dokładnie odwrotną: jest sobie zupełnie samowystarczalna wioseczka, z domami, zagrodami, pubem i kościołem, i przy pomocy paru kamyków ulega kompletnej zagładzie.

Nawiasem mówiąc, historia inspirowana jest rzeczywistymi wydarzeniami (lata 30. ub.w.). W okresach suszy, kiedy woda w Haweswater Reservoir opada, można jeszcze zobaczyć zarysy dróg i domów. Tu zdjęcia:
http://www.bbc.co.uk/cumbria/features/photos/2003/​mardale/mardale.shtml
http://www.bbc.co.uk/cumbria/features/photos/2003/​mardale/index.shtml
Użytkownik: Czajka 26.08.2007 14:53 napisał(a):
Odpowiedź na: Musi jeszcze być u rodzic... | hburdon
I przede wszystkim przy pomocy inteligencji. Miał jeszcze nóż i garstkę nasionek w kieszeni. :)
Ja też lubiłam i czytałam wielokrotnie.
Użytkownik: koko 28.08.2007 13:16 napisał(a):
Odpowiedź na: I przede wszystkim przy p... | Czajka
Prawdziwy McGyver!
Użytkownik: Czajka 28.08.2007 13:16 napisał(a):
Odpowiedź na: Prawdziwy McGyver! | koko
Właśnie to samo miałam napisać i zapomniałam. :)
Protoplasta McGyvera. :))
Użytkownik: koko 29.08.2007 07:28 napisał(a):
Odpowiedź na: Właśnie to samo miałam na... | Czajka
Żeby nie było - lubię Robinsona. I bardzo lubię tego współczesnego, bohatera filmu "Cast Away - Poza światem". Tom Hanks uzyskał u mnie po tym filmie miano Aktora Doskonałego, jak Pacino po "Zapachu kobiety", jak Hoffmann po "Rain Manie". Hanks pokazał, że bycie Robinsonem to nie tylko zmaganie się z głodem, kombinowanie z ziarenkami zboża czy z zdobyciem mięsa, obrona przed zwierzętami, zapewnienie sobie światła i ciepła. To przede wszystkim osamotnienie, niemożliwe do zrozumienia osamotnienie - i np. ból zęba...
Użytkownik: dot59Opiekun BiblioNETki 30.08.2007 17:45 napisał(a):
Odpowiedź na: Lubię książki, w których ... | hburdon
Przyznam szczerze, że o wiele bardziej przypadła mi do gustu Twoja recenzja, niż sama książka, która wydała mi się straszliwie ciężkostrawna (chociaż uwielbiam opisy przyrody, czego wyrazem choćby moja miłość do "Nad Niemnem"). Zastanawiam się, z czego może wynikać taka różnica w odbiorze; czy Ty przypadkiem nie czytałaś jej w oryginale?
Użytkownik: hburdon 30.08.2007 18:02 napisał(a):
Odpowiedź na: Przyznam szczerze, że o w... | dot59Opiekun BiblioNETki
Owszem. :-) Chociaż nie wiem, czy taka jest przyczyna. Nie wiem, co mnie tak urzekło w "Haweswater", ale naprawdę rzadko się zdarza, żeby książka miała na mnie wpływ wręcz fizyczny. To chyba ten gustybus, o którym nie ma dysputandum.
W tej chwili czytam drugą powieść Hall, "The Electric Michelangelo", i szczerze mówiąc wydaje mi się właśnie straszliwie ciężkostrawna. Mimo wszystko zapoluję też na trzecią, jeszcze chyba nie wydaną książkę autorki, "The Carhullan Army", bo zapowiedzi bardzo mnie zaintrygowały - ma to być dystopia, w której ludzie (w wyniku wojny itd.) pozbawieni zostali elektryczności.
Samą autorkę zaś mam nadzieję poznać już niedługo, podczas dorocznego północnoangielskiego Readers Day, który tym razem odbywa się na Stadionie Światła w Sunderland. :-) Niestety z pozostałych zaproszonych autorów żaden nie był chyba tłumaczony na polski. A szkoda, bo na przykład "The Underground Man" Micka Jacksona to bardzo ciekawa opowieść o piątym księciu Portland, który w połowie XIX wieku wybudował pod swoją rezydencją wielokilometrową sieć ogromnych tuneli, których przeznaczenie do dziś pozostaje tajemnicą... :-)
Użytkownik: hburdon 08.09.2007 20:31 napisał(a):
Odpowiedź na: Lubię książki, w których ... | hburdon
Udało mi się z okazji wspomnianego wyżej Dnia Czytelnika spotkać autorkę. To przemiła osoba i dyskusje z jej udziałem były bardzo interesujące.

Zapytałam ją o postać Jacka Liggeta z "Haweswater": związuje się z główną bohaterką książki, więc właściwie powinniśmy czuć do niego sympatię, ale jest taka scena na początku książki... Hall z uśmiechem wpadła mi w słowo: "Wiem, o czym mówisz, scena w hotelu, tak?" (Rzeczywiście chodziło mi o scenę, w której Jack wygląda przez okno hotelu.) Mówiła o swoich wątpliwościach dotyczących tej właśnie sceny, o tym, że zdecydowała się ją zachować, bo chciała, żeby Jack był postacią niejednoznaczną; chciała też pokazać, jak stopniowo zmienia się pod wpływem Janet i swojego pobytu w Mardale.

Mowa była też o tym, jak trudne było i jest życie rolników w angielskiej Krainie Jezior; i o tym, o ile gorsze było życie robotników budujących tamę, w szczególności zaś "navvies" (nie wiem, jak to zostało przetłumaczone). A także o przemijaniu, o smutku, i wielu innych rzeczach. I było bardzo przyjemnie i ciekawie, i cieszę się, że mogłam tam być.
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: