Dodany: 25.01.2012 19:11|Autor: anabe

Książki i okolice> Książki w ogóle

... listy bestsellerów pełne są nazwisk bardzo złych pisarzy.


To cytat z "Listów do młodego pisarza" Mario Vargasa Llosy. Co o tym sądzicie?
Którzy pisarze Waszym zdaniem niezasłużenie okupują listy najlepiej sprzedających się książek?
Czy znacie takich, którzy są niedoceniani, chociaż zasługują na to, by być czytanymi?
Co powiecie na listy najbardziej przecenianych i niedocenianych pisarzy?
Wyświetleń: 12381
Dodaj komentarz
Przeczytaj komentarze
ilość komentarzy: 55
Użytkownik: modem2 27.01.2012 22:58 napisał(a):
Odpowiedź na: Bardzo interesujący temat... | Matt91
Myślę, że w wielu księgarniach możesz książkę zamówić. Prawdopodobnie nie w tych sieciowych, ale raczej w tych "niezależnych". Ja w każdym razie tak wielokrotnie już książki kupowałam. Jeśli tylko dany tytuł jest w magazynach, z którymi dana placówka współpracuje, to upragniony tytuł czasami jest do odebrania już po 2 dniach. A jeśli go nie ma w magazynach, to wpisują mnie na listę oczekujących i szukają.
Użytkownik: Zoana 25.01.2012 19:35 napisał(a):
Odpowiedź na: To cytat z "Listów do mło... | anabe
Pierwsze nazwisko, jakie mi przychodzi na myśl, a wręcz narzuca się nachalnie, to Stephenie Meyer. Gdzieś dalej pewnie wrzuciłabym Grahama Mastertona i może jeszcze Margit Sandemo, choć z jej twórczością miałam do czynienia mało i dawno, ale taki jakiś niesmak mi po niej pozostał. To jeśli chodzi o pisarzy przecenianych, moim zdaniem.
Użytkownik: alva 25.01.2012 19:40 napisał(a):
Odpowiedź na: To cytat z "Listów do mło... | anabe
Pierwszym, o którym pomyślałam, jest Paulo Coelho. Po przeczytaniu "Alchemika" szczerze nie rozumiem, jak się tym można aż tak zachwycać. W drugiej kolejności: Stephanie Mayer i Christopher Paolini. To jeśli chodzi o przecenianych, natomiast z niedocenianych jakoś nic mi na razie nie przychodzi do głowy. Widocznie ci przeceniani zasłonili horyzont:)
Użytkownik: kasiach 27.01.2012 20:59 napisał(a):
Odpowiedź na: Pierwszym, o którym pomyś... | alva
Twoje top 3 najbardziej przecenionych pisarzy idealnie pokrywa się z moją listą. Coelho i jego książki są dla mnie całkowitym numerem 1 pod względem przereklamowania. Natomiast Pani Meyer wprawdzie historię napisała (co tom to słabszą) ale kiepską, a język przez nią użyty woła o pomstę do nieba. Prawie zerowy zasób słów. Nie do końca rozumiem jej fenomen.
Natomiast z Paolinim to nie wiem sama czemu- może dlatego, że pani w księgarni przekonywała mnie, że jest on lepszy niż Harry Potter i jak już przeczytałam i się rozczarowałam, to tak mi zostało.
Użytkownik: modem2 25.01.2012 20:34 napisał(a):
Odpowiedź na: To cytat z "Listów do mło... | anabe
To prawda, ale chyba jednocześnie nic nowego pod słońcem, bo nigdy to, co najlepiej się sprzedaje/ma najwyższą oglądalność itp. nie świadczy automatycznie o wartości produktu, a bardzo często wręcz przeciwnie - to, co jest popularne, jest miałkie i płytkie, i właśnie dlatego jest ...popularne:)To moim zdaniem, jest charakterystyczna cecha przeciętnego odbiorcy - szuka czegoś, co nie wymaga ani zbyt dużej wiedzy, ani intelektu. A przecież takich odbiorców jest zawsze w danej społeczności najwięcej - zdaje się, że dlatego powstały określenia mainstream lub popkultura, a z drugiej strony "nisza" [chyba zapodał "niszę" jako pierwszy J. Kofta]. To po prostu żelazne prawa statystyki.
Co do przykładów konkretnych nazwisk, to od siebie dorzucę Szwaję i Steel. Przeczytałam co prawda po jednym z tytułów każdej z nich, ale na więcej nie dam się namówić.
Użytkownik: benten 25.01.2012 20:53 napisał(a):
Odpowiedź na: To prawda, ale chyba jedn... | modem2
Zgadzam się z Tobą. Dodatkowo coraz częściej odnoszę wrażenie, że agencje reklamowe najpierw ogłaszają coś bestsellerem, a dopiero potem ta rzecz się nim staje. Taki chwyt reklamowy, żeby powiedzieć "to jest na topie, wszyscy o tym mówią". A ludzie kupują, bo chcą wiedzieć co przyciągnęło "innych". Dla mnie najlepsze są jednak niszowe pozycje, przykurzątka. A jak Empik czasami wystawi swoje Top 40 to aż mi się słabo robi.
Użytkownik: modem2 25.01.2012 21:12 napisał(a):
Odpowiedź na: Zgadzam się z Tobą. Dodat... | benten
Wiadomo, MARKETING [czy jakoś tak...] - sacrum współczesnego świata...
Wszelkie listy, oglądalności, słupki itd. są dobre po to, żeby rzucić na nie okiem, a potem z rozwagą wybrać swoją ścieżkę. I dlatego czytam Biblionetkę:)
Użytkownik: Sherlock 25.01.2012 22:11 napisał(a):
Odpowiedź na: To cytat z "Listów do mło... | anabe
Pisarze polscy niesłusznie zapomniani

http://niniwa2.cba.pl/pisarze_niedocenieni_pisarze​_przecenieni.htm
Użytkownik: Rigel90 26.01.2012 18:40 napisał(a):
Odpowiedź na: To cytat z "Listów do mło... | anabe
Mówiąc szczerze od pewnego czasu zastanawiam się czy można tak to oceniać. Oczywiście z punktu widzenia krytyków literackich, historyków literatury, pisarzy oraz czytelników, którzy interesują się LITERATURĄ a nie tylko LUBIĄ CZYTAĆ jest bardzo, bardzo wiele książkowego śmiecia, ale jeśli ktoś traktuje czytanie tylko jako jedną z rozrywek obok np. oglądania filmów grozy, słuchania muzyki pop czy chodzenia na imprezy, ot, dla zabicia czasu, raczej sięgnie po coś prostego a wciągającego. Mnie np. Meyer wciągnęła, mało tego, pokochałam jej bohaterów, zaczytywałam się na drugim roku, między Słowackim a Witkacym, fanfickami o związkach Belli i Jaspera, i wcale się tego nie wstydzę. Po prostu, lubiłam tych bohaterów tak jak lubi się czasem mało rozgarnięte i unikające nauki osoby, które nierzadko są naszymi dobrymi przyjaciółmi. Nie wiem dlaczego lubię science fiction, gdzie jest mnóstwo miernoty, a fantasy gdzie tyle samo - nie, dlaczego wolę blondynów od brunetów, dlaczego człowieka X, który ledwo skończył zawodówkę a przy tym nie jest wcale bystry, od człowieka Y, który robi doktorat z fizyki jądrowej, dlaczego lubię blues a jazzu nie toleruję etc.

Zapewne te złe literacko książki są w jakiś sposób dobre życiowo skoro tak wiele osób chętnie je czyta. Należałoby zatem skupić się bardziej na funkcjach kompensacyjnych niż estetycznych literatury masowej.
Użytkownik: Pani_Wu 26.01.2012 20:56 napisał(a):
Odpowiedź na: Mówiąc szczerze od pewneg... | Rigel90
No to ja jestem takim właśnie czytelnikiem. Być może dwulicowym, mówcie co chcecie :) Oprócz dzieł niepodważalnie cennych lubię poczytać coś określanego jako chick lit, co jedna z moich córek określa po polsku jako "odmóżdżacz".
Wykończona byciem kreatywną w pracy, twórczą i buzująca pomysłami, uspokajam burzę swojego mózgu spokojnym kolorowym pisemkiem lub czytadełkiem, najlepiej w plenerze, na leżaczku, plawiąc się w słońcu.
W obliczu złamanego paznokcia przed randką bledną wszelkie ewaluacje, staniny i programy naprawcze, a wypełnienie formularza PDW lub IPET jest nagle proste jak wypełnienie formularza PIT.
I tak jak ktoś lubi tego mało bystrego po zawodówce lub panią Igrekową, która myje korytarze, tak ja wtedy uwielbiam książki, które pisze Monika Szwaja za ciepło i nadzieję, które wlewają do mojej duszy.

No sami powiedzcie, czy zawsze z przyjaciółmi rozmawiacie wyłącznie na wzniosłe tematy? Nie żartujecie przy kawie? Nie plotkujecie?

Może to sprawa w proporcjach, w ilości jaką z naszego czasu poświęcamy temu lub owemu gatunkowi, podobnie jak tym i innym ludziom?
I trochę w tym, jak te "przerywniki" w upajaniu się literaturą przez duże L traktujemy. Bo dla kogoś to właśnie będzie jedyna literatura, jaką zna.

"Funkcje kompensacyjne" powiadasz? Czemu nie? "Szwajowy plasterek na zbolałą duszę" :-)
Ważne żeby mieć świadomość swojego wyboru i nie dać się nabrać na szkiełko jako diament.

Reasumując: świadomie, z własnego wyboru czytuję czasami modne akurat książki, jeśli mam na to ochotę. Z pełną świadomością ich niedociągnięć.
Być może dzięki temu łatwiej widzę zalety książki dobrej i ją doceniam?
Użytkownik: alva 26.01.2012 21:20 napisał(a):
Odpowiedź na: No to ja jestem takim wła... | Pani_Wu
No, to nie jest tak, że czytam tylko i wyłącznie klasykę, filozofię czy jakąś ogólnie literaturę wzniosłą. Na studiach w okresach okołosesyjnych wraz z moją współlokatorką zaczytywałyśmy się Harrym Potterem, Jeżycjadą, ale przede wszystkim wszelkiego rodzaju romansami - i tymi grubaśnymi, takimi na parę wieczorów, i zwykłymi harlekinami. Żadna z nas się tego nie wstydziła, bo naprawdę, po przekopaniu się przez historię cywilizacji bizantyjskiej albo historię Polski w średniowieczu nie bardzo byłyśmy zdolne do jakiegokolwiek sensownego myślenia. Ale też nigdy nie twierdziłyśmy, że te wszystkie harlekiny to arcydzieła na miarę "Anny Kareniny"!

Tu chyba właśnie o to chodzi, że pisarze przeceniani to często tacy, którzy tworzą literaturę rozrywkową albo pretendującą do miana wyższej, a banalną, ale są okrzykiwani geniuszami literatury współczesnej, a ich utwory arcydziełami. Tak, mam tu na myśli przede wszystkim Paula Coelho, który dla mnie jest przykładem tego drugiego (czyli literatury trywialnej).
Użytkownik: Pani_Wu 26.01.2012 21:42 napisał(a):
Odpowiedź na: No, to nie jest tak, że c... | alva
Też nie przepadam za Coelho. "Alchemik" podobał mi się, bo był czymś nowym. Podobała mi się "Weronika postanawia umrzeć" z powodu tematu. Jeszcze kilka przeczytałam, ale już nie wiedziałam w nich nic ciekawego, a teraz wzbraniam się i unikam książek tego autora.

Mocno zdziwiło mnie uznanie "Cukierni pod Amorem" jako bestsellera. Pierwszy tom chyba pojawił się spokojnie i był dobrą książką podczas urlopu. A potem im głośniej, tym gorzej.

Książki M. Sandemo czytałam, kiedy córka była nastolatką i przechodziła okres fascynacji Sagą Ludzi Lodu. Rozmawiałyśmy o tych książkach, a raczej był to pretekst do rozmów w ogóle i często temat zmieniał się diametralnie. Po kilku latach sama doszła do wniosku, że to nie jest dobra literatura.

Ostatnio przez księgarnie przemknął bestseller Traktat o szczęściu (Ormesson Jean d'). No nie wiem dla kogo on jest adresowany jako bestseller, ja sobie nie wyobrażam maturzysty bez tej podstawowej wiedzy, która tam jest zawarta.
Użytkownik: Rigel90 27.01.2012 09:16 napisał(a):
Odpowiedź na: No to ja jestem takim wła... | Pani_Wu
Podpisuję się całkowicie pod wszystkim Twoimi przemyśleniami w tym poście. Mam dokładnie tak samo.

Kiedyś robiliśmy symulację przebiegu obrony pracy licencjackiej. Okazało się, że promotor i recenzent w czasie przerwy na ustalenie oceny często rozmawiają np. o piłce nożnej. Byłam w szoku.

Teraz przypomniała mi się sytuacja, kiedy w kolejce do odprawy na lotnisku stał przede mną całkiem zwyczajnie wyglądający pan i czytał jakąś książkę Nietzschego. A z drugiej strony, dlaczego nie (zakładam, że czytał ją z potrzeby, nie po to, aby inni mogli podziwiać jego zainteresowanie filozofią)? Ja w autobusie czytam od "Gry w klasy" po kupione za złotówkę kryminały. Należy dbać o kulturę własną i innych, ale trzeba żyć życiem zwykłych ludzi, bo ze snobowania i sztucznego podsycania elitaryzmu, choćby tylko literackiego, nic dobrego nie wynika .
Użytkownik: Pani_Wu 27.01.2012 15:56 napisał(a):
Odpowiedź na: Podpisuję się całkowicie ... | Rigel90
A teraz pokazałaś drugą stronę medalu - snobowanie się. Od rana chodzi mi ten temat po głowie, w związku z tym wątkiem.
Czy w tych czasach ktoś jeszcze bywa książkowym snobem? To chyba marginalne zjawisko. Szybciej natkniemy się na snobów żywieniowych.

Twój promotor i recenzent snobami nie są. To normalni ludzie i dobrze. Świat nie zwariował do końca :)

Zwyczajnie wyglądający pan mógł sobie przypominać fragmenty rozprawy filozoficznej przed wykładem, który wygłosi po wylądowaniu samolotu. Nie oszukujmy się, cytaty nie są stale na podorędziu i jeśli chcemy ubarwić nimi rozmowę czy wykład, to trzeba je sobie odświeżyć. Lubię sobie wyobrażać takie ciągi dalsze drobnych sytuacji bez znaczenia. Może przed Tobą stał przyszły noblista?
Użytkownik: Rigel90 27.01.2012 16:30 napisał(a):
Odpowiedź na: A teraz pokazałaś drugą s... | Pani_Wu
Ojej, a ja tak specjalnie się mu nawet nie przyjrzałam i nawet go nie poznam jak tego Nobla dostanie!

A książkowych snobów jest bardzo wiele, ale tylko u nas, dlategom taka wyczulona. Mój kierunek słynie z tego, naprawdę. A to jedna z sześciu specjalizacji na filologii polskiej. Nie do końca jest się czym chwalić, bo czasem przybiera to chore rozmiary, gdy człowiek słyszy (od własnego kolegi), że nie jest godzien nie tylko studiować, lecz nieomal żyć, bo nie bardzo orientuje się w fenomenologii czy szkole praskiej. Jak w genialnej książce na temat strategii poetyckiej pisał pan Balcerzan - czytanie tylko gazet źle wpływa na człowieka, bo jego wiedza jest fragmentaryczna i opiera się na cudzych opiniach i recenzjach, ale i czytelnik samych książek nie powinien się wywyższać, bo zbytnio odrywa się od rzeczywistości, nie widząc, że ostatecznie literatura to tylko element a nie substytut życia.
Użytkownik: Pani_Wu 27.01.2012 16:48 napisał(a):
Odpowiedź na: Ojej, a ja tak specjalnie... | Rigel90
A to widzisz, zachowała się nisza wyspecjalizowana w snobach książkowych :) Nie miałam pojęcia, bo jestem przyrodnikiem :)
Użytkownik: Rigel90 27.01.2012 17:17 napisał(a):
Odpowiedź na: A to widzisz, zachowała s... | Pani_Wu
To ja cały czas myślałam, że polonistką, dałabym sobie głowę uciąć.
Użytkownik: Pani_Wu 27.01.2012 18:53 napisał(a):
Odpowiedź na: To ja cały czas myślałam,... | Rigel90
Ha! A to dopiero? Może powinnam być polonistką? Niestety tego, że jestem belfrem to chyba ukryć się nie da :(
Użytkownik: Szeba 05.02.2012 20:00 napisał(a):
Odpowiedź na: No to ja jestem takim wła... | Pani_Wu
Problemem nie jest dwulicowość, ja czegoś takiego zresztą nie widzę w lubieniu i potrzebie różnych rzeczy, w tym, że nie narzucamy sobie ograniczeń, że staramy się nie poddawać kompleksom, albo presjom - że i tak wiemy i wiedzieć będziemy KIM JESTEŚMY. Nie widzę też problemu w ciągotach do snobizmu - czasem się przydaje, jakiej formy by nie przyjął (wtajemniczenia "Coelho do mnie przemawia", czy odwrotnie, "Coelho, phi", na przykład).
Widzę problem w zbyt łatwym przechodzeniu od szczegółu do ogółu (i odwrotnie?), w zbyt szybkim i lekkim przekładaniu tego, co o książkach na to, co o ich czytelnikach i fanach - w myśleniu, które może grozić protekcjonalnym podejściem do innych ludzi. Niestety, ale z niektórych wypowiedzi nawet w tym wątku to się sączy szczelinami, nawet, sądzę, nieświadomie, niezależnie od piszących. Czy to ma sens, czy to fajne?
Użytkownik: Pani_Wu 05.02.2012 20:21 napisał(a):
Odpowiedź na: Problemem nie jest dwulic... | Szeba
Zaglądasz nam pod nasze maski? Oj, nie będziesz podbudowana tym, co zobaczysz.
Zapewne ani nie ma sensu, ani nie jest to fajne (protekcjonalne podejście), ale na pewno jest ono nieświadome. A skoro tak, to znaczy, że jest ukryte dla oczu. A jeśli się czegoś nie widzi i przy tym nic człowieka nie uwiera, to w jaki sposób ma to zmienić?
Użytkownik: Szeba 05.02.2012 20:34 napisał(a):
Odpowiedź na: Zaglądasz nam pod nasze m... | Pani_Wu
Uważam, że nieświadome, raczej, ale widać je. Przejrzyj wątek, ten np., ale jako jeden z wielu. Czasem to się rzuca w oczy. Pod maski? Może to jest po prostu cecha ludzka. Przykra w każdym razie i szkodliwa dla nas samych.
Rigel pisała o snobizmie u niej na wydziale, o poczuciu wyższości niektórych osób. Jeśli ktoś czuje się lepszy, bo nie je w MD, albo je też inne strawy duchowe, to kiepsko, strawa i najbardziej uduchowiona tego nie wyrówna i nie przykryje, o to mi chodziło. To niepotrzebne. Sądzę też, że nie jest aż tak trudno sobie tego w sobie uświadomić, u siebie zauważyć, gorzej coś z tym zrobić, przyznaję, bo to znam.

Nie, jeszcze coś innego miałam na myśli - to nie jest poczucie wyższości, ale tak wygląda, przynajmniej w większości przypadków.
Użytkownik: Pani_Wu 05.02.2012 20:57 napisał(a):
Odpowiedź na: Uważam, że nieświadome, r... | Szeba
Co masz na myśli?
Użytkownik: Szeba 05.02.2012 21:07 napisał(a):
Odpowiedź na: Co masz na myśli? | Pani_Wu
Chyba to, że przykro jest, kiedy ktoś się wstydzi z powodu tego, co czyta, bo jest to powszechnie uważane za np. tandetę, a jego ciągnie do tej "tandety". Przykre jest to, że się ludzie zarzekają półświadomie, bo kierują nimi jakieś nieuświadomione naciski ze strony tzw. opinii publicznej, jakieś nie do końca określone oceny nie do końca nazwanych wyroczni, w czasach, kiedy tak bardzo względne są wszelkie pojęcia, oceny i nazwy.

"Co ja poradzę, że czytam tandetę, no, lubię ją, ale nie tylko to czytam. Zresztą, każdy czasem ma ochotę zjeść w MD, czasem. Wiem, że to dno, no ale..."
I koło się nakręca.
Użytkownik: Pani_Wu 05.02.2012 21:21 napisał(a):
Odpowiedź na: Chyba to, że przykro jest... | Szeba
Wiele osób nie umie po prostu przyjąć czegoś do wiadomości, bez oceniania. Zauważam epidemię oceniania, a media to nakręcają, promują jakieś wzorce, a wiele osób im ulega. Odchudzają się, muszą to mieć bo są tego warci itp.
A to co jest naturalne, staje się powodem do wstydu, jeśli nie spełnia wyśrubowanych kryteriów. Podobnie jak chęć przeczytania tandety czy zjedzenia posiłku w MD.
Presja jest bardzo silna, ale na ile wynika z przemyśleń, a na ile z małpowania cudzych opinii, trudno oszacować.
Użytkownik: hburdon 05.02.2012 22:13 napisał(a):
Odpowiedź na: Wiele osób nie umie po pr... | Pani_Wu
"Zauważam epidemię oceniania" - zwłaszcza w BiblioNETce.
Użytkownik: Pani_Wu 05.02.2012 22:18 napisał(a):
Odpowiedź na: "Zauważam epidemię ocenia... | hburdon
No przecież nie chodziło mi o ocenianie książek :/
Użytkownik: hburdon 05.02.2012 22:23 napisał(a):
Odpowiedź na: No przecież nie chodziło ... | Pani_Wu
Żartowałam, sorry, już się wynoszę...
Użytkownik: Szeba 05.02.2012 20:19 napisał(a):
Odpowiedź na: Mówiąc szczerze od pewneg... | Rigel90
Ogólnie, muszę przyznać, że zgadzam się z twoimi tu wypowiedziami, są wyważone i dosyć sprawiedliwe; starasz się chyba patrzeć na sprawę z każdej możliwej strony? Podoba mi się to :)

Jeśli chodzi o temat główny, to ja uważam oczywiście, że w Polsce niedoceniani są moi ulubieni pisarze ;)

Jak napisałam na forum w innym wątku, zaraz obok - kiedyś szukałam m.in. w książkach odpowiedzi na nurtujące mnie pytania. Niewiele znalazłam, to znaczy, nikt nie powie wprost, że nie wie (bo nie może wiedzieć), kluczy, sam szuka, zwodzi na manowce, a my idziemy z nim. Chwilowo mnie to wyczerpało, a po drodze inna wiedza wpadła i doświadczenie, więc teraz czytam przede wszystkim dla _czystej_ przyjemności. Raz dziewczynka, raz chłopaczek ;) Nie mam potrzeby tłumaczenia się z moich wyborów, ale czasem przygnębiają mnie rozmowy o stołowaniu się w McDonaldzie i właśnie tłumaczenie się rożnych osób, dlaczego lubią to, co lubią - w taki sposób, jakby siedziały na ławie oskarżonych oraz prowokowanie do tego :(
Użytkownik: anabe 26.01.2012 21:37 napisał(a):
Odpowiedź na: To cytat z "Listów do mło... | anabe
Interesująca dyskusja się wywiązała. Moim zdaniem, oprócz wielu szczytnych celów, literatura jest również po prostu ROZRYWKĄ i nie jestem ostrą zwolenniczką selekcji. W moim przypadku różne rzeczy dzieją się jednak naturalnie - i tak jak nie lubię jeść w McDonaldzie ( chociaż będąc w podróży naprawdę się starałam, ale udało się tylko zaspokoić głód a na pewno nie najeść się) tak pewne książki wydają mi się po prostu NIEPRAWDZIWE. Coś mnie razi, coś odrzuca, jest w nich coś tandetnego, czyli oszukanego. Mimo tego, że podpisuję się pod stwierdzeniem, że rzeczywistość jest zawsze bardziej nieprawdopodobna niż literatura, to uważam, że pewne rzeczy są po prostu niemożliwe, być może niewiarygodne psychologicznie ( Paulo Coelho "11 minut" - przykład sztandarowy!)
Z drugiej strony, czytam czasem dla rozrywki kryminały i uważam, że mimo pewnej schematyczności, często bardzo dobrze oddają klimaty, trendy, charaktery, marzenia, słowem są o ludziach z krwi i kości ( a nie o wampirach np.). Uwielbiam Johna le Carre ale nie wszystkie jego książki kończą się happy endem i właśnie za to go cenię, że wie kiedy happy end jest niemożliwy ( Wierny ogrodnik, Zdrajca w naszym typie).
Najbardziej mnie jednak interesuje czy znacie jakieś nieodkryte perełki, pisarzy, których naprawdę warto czytać choć nie są znani. Ja kiedyś zachwyciłam się "Przepiórkami w płatkach róż" Laury Esquivel ale już "Z szybkością pragnienia" to dla mnie chała.
Albo Javier Marias - dla mnie najlepszy rocznik wina ale w Polsce mało znany.
Użytkownik: Pani_Wu 26.01.2012 22:32 napisał(a):
Odpowiedź na: Interesująca dyskusja się... | anabe
"Przepiórek w płatkach róży" szukałam jak szalona z powodu filmu. Filmu też szukam, ale nigdzie nie mogę znaleźć. Film (obejrzałam w TV) był dla mnie piękny i zapadł w pamięć dzięki ujęciom kamery - niemal każdy kadr można było sobie oprawić w ramki i powiesić na ścianie.
Książka mnie nie rozczarowała, jest świetna.
Tylko czy jest to nieodkryta perełka? Oceniło ją 410 Bnetkowiczów.

Chyba, że masz na myśli reklamę i promocję. W tej kategorii, niedoceniane przez księgarnie (ale przez czytelników tak) są książki Majgull Axelsson. Wszystkie.

Dla mnie przecudną książką jest Żona piekarza (Pagnol Marcel) - 66 ocen, żaden hit księgarski. Jest to scenariusz filmu, ale dialogi...paluszki lizać :)
Użytkownik: benten 27.01.2012 09:55 napisał(a):
Odpowiedź na: "Przepiórek w płatkach ró... | Pani_Wu
Wydaje mi się, że tu chodzi właśnie o promocję i wkład pieniężny. Nie wiem jak jest teraz, ale 3 lata temu była tylko jedna kopia filmu w Polsce. Jak moja znajoma organizowała Festiwal Smaków w Muzeum Kinematografii i wyświetlali filmy o jedzeniu to bardzo trudno było to dostać.
Użytkownik: Pani_Wu 27.01.2012 15:57 napisał(a):
Odpowiedź na: Wydaje mi się, że tu chod... | benten
Ach! I nie zrobiła kopii tej kopii?
Użytkownik: janmamut 05.02.2012 22:34 napisał(a):
Odpowiedź na: Ach! I nie zrobiła kopii ... | Pani_Wu
Licząc około 5 zł za metr taśmy, czyli ok. 2 zł za sekundę filmu, mamy ok. 2*60*90, czyli skromnie licząc około 10 tysięcy złotych za kopię.
Użytkownik: Pani_Wu 05.02.2012 22:42 napisał(a):
Odpowiedź na: Licząc około 5 zł za metr... | janmamut
Przecież można puścić przez Eumiga, za pomocą luster lub specjalnego łącznika dać obraz na kamerę cyfrową, a potem zrobić płytę. 1 zł.
Użytkownik: jakozak 27.01.2012 09:32 napisał(a):
Odpowiedź na: To cytat z "Listów do mło... | anabe
Cytuję z Wiki:
<Bestseller (z ang. "najlepiej sprzedający się") – książka lub inne wydawnictwo, które dzięki tematowi, sposobowi ujęcia, szczególnej aktualności lub innym czynnikom uzyskuje w pewnym okresie największą popularność i najwyższe nakłady, niejednokrotnie niezależnie od swej wartości artystycznej.>
Użytkownik: Pani_Wu 27.01.2012 15:59 napisał(a):
Odpowiedź na: Cytuję z Wiki: <Bests... | jakozak
I wszystko jasne. Strzępimy jęzory po próżnicy :-)
Użytkownik: Rigel90 27.01.2012 16:32 napisał(a):
Odpowiedź na: I wszystko jasne. Strzępi... | Pani_Wu
Raczej klawiaturę:) Moja od zbyt silnego uderzania ma już starte literki!

I nie tak całkiem po próżnicy, bo zastanawiamy się nad fenomenem złej książki od każdej strony a to ciekawe przecie:)
Użytkownik: Pani_Wu 27.01.2012 16:47 napisał(a):
Odpowiedź na: Raczej klawiaturę:) Moja ... | Rigel90
Racja :) Ja nalepiam literki ze starych zestawów literek do opisywania kaset VHS :)

No to wałkując dalej: przereklamowana jest Kalicińska i jej Rozlewiska. Dla mnie ani do przeczytania (dobrze, że to była książka biblioteczna, nie zmarnowałam pieniędzy), ani do obejrzenia (nie wysiedziałam nawet jednego odcinka w całości).
Użytkownik: ktrya 27.01.2012 17:49 napisał(a):
Odpowiedź na: To cytat z "Listów do mło... | anabe
Jak to pisał kiedyś w Gazecie Wyborczej J. Rakowiecki o filmach co prawda, ale do książek można też odnieść, są dzieła komercyjne i dzieła artystyczne. I to wcale nie znaczy, że dzieła komercyjne zawsze są gorsze...
Użytkownik: Zbojnica 27.01.2012 18:23 napisał(a):
Odpowiedź na: To cytat z "Listów do mło... | anabe
Ja się zastanawiam, jak zdefiniować tego "bardzo złego" pisarza z listy bestsellerów? Jakimi kryteriami go oceniać? Skoro jest czytany przez rzesze, to może nie jest zły - ot, po prostu trafia w konkretne zapotrzebowanie czytelnicze większości. Nie lubię twórczości Coelha czy Kalicińskiej, uważam ich za marnych pisarzy. Ale czy ktoś, kto zna na pamięć "Dom nad Rozlewiskiem" lub sypie cytatami z "Alchemika" jest na pewno gorszym czytelnikiem niż ten, kto do poduszki podczytuje sobie "Ulissesa"? Wypada wówczas zapytać, co takiego jest w tych książkach, że fascynują. Lub - co takiego jest we mnie, że nie potrafię odebrać tych książek tak jak ich fani?
Zdarza mi się czytać książki, o których już w trakcie czytania wiem, że są złe, ale nie przerywam lektury, bo sprawia mi frajdę. Tak było np. ze wspomnianą już wyżej "Sagą u Ludziach Lodu". Wiem, że literacko, językowo, stylistycznie itd. to bardzo marna seria, ale pod względem fabularnym - arcydzieło wśród harlequinów :D. Dlatego nie mogę w pełni odpowiedzialnie nazwać Sandemo złym pisarzem :). W swojej kategorii literackiej to po prostu bardzo dobra pisarka, która w pełni świadomie wybrała sobie grupę czytelników i konsekwentnie pod tę grupę tworzyła :).
A na listę najbardziej przecenianych pisarzy (chociaż spoza listy bestsellerów jak mniemam) wrzucam Stefana Żeromskiego. Chyba jedyny z naszych klasyków, którego nie da się czytać ;).
Użytkownik: anabe 27.01.2012 18:54 napisał(a):
Odpowiedź na: Ja się zastanawiam, jak z... | Zbojnica
Ja nie trawiłam Orzeszkowej. Przynajmniej w szkole, bo potem już do niej nie wróciłam.
Użytkownik: Rigel90 27.01.2012 19:10 napisał(a):
Odpowiedź na: Ja nie trawiłam Orzeszkow... | anabe
Żałuj! Opisywałam tu przypadek jak wystawiłam "Nad Niemnem" ocenę 1 czy 2 a po powtórnym (potrójnym?) czytaniu 6. Inne jej książki jak "Marta" czy "Cham" wydają mi się równie świetne. Trzeba trafić z lekturą w odpowiedni czas.
Użytkownik: anabe 29.01.2012 15:41 napisał(a):
Odpowiedź na: Żałuj! Opisywałam tu przy... | Rigel90
Całkowicie się zgadzam, że odbiór książki zależy od momentu, w którym ją czytamy. Mam mnóstwo przykładów na to: kiedyś podobał mi się "Alchemik" a za pierwszym razem w ogóle nie doceniłam "Mistrza i Małgorzaty" - książki, którą zabrałabym na bezludną wyspę.
Użytkownik: Monika.W 27.01.2012 20:33 napisał(a):
Odpowiedź na: Ja się zastanawiam, jak z... | Zbojnica
Ależ Żeromski pisał świetne opowiadania. Z kompozycją rzeczywiście sobie nie radził, stąd chyba kiepskie powieści. Ale opowiadania - pierwsza klasa.
Użytkownik: Zbojnica 27.01.2012 22:20 napisał(a):
Odpowiedź na: Ależ Żeromski pisał świet... | Monika.W
Z opowiadaniami się zgodzę, ale powieści tak bardzo zalazły mi za skórę, że jakoś nie mogę oddzielić jednego od drugiego ;) Zwłaszcza, że wysuwają się na czoło twórczości Żeromskiego. A same opowiadania to, moim zdaniem, za mało, by oceniać Żeromskiego aż tak wysoko w historii literatury. A już wmawianie uczniom czy studentom, że Żeromski wielkim pisarzem był, to stanowcza przesada;).
Użytkownik: Farary 28.01.2012 19:37 napisał(a):
Odpowiedź na: Ależ Żeromski pisał świet... | Monika.W
Żeromski może nie tyle nie radził sobie z kompozycją, ale tworzył na fali takiej mody, która wymagała żeby tę kompozycję należycie sponiewierać, tu urwać, tu wlepić, tam wydłuuużyć. Taki urok wielu książek modernistycznych, choć i mnie się to nie podoba. Razi też zbyt naiwny idealizm bohaterów. Poza tym Żeromski to pisarz bardzo nierówny, w jednej książce mogą być kawałki świetne i obok niemalże grafomańskie.
Użytkownik: Matt91 27.01.2012 23:19 napisał(a):
Odpowiedź na: Ja się zastanawiam, jak z... | Zbojnica
wśród lektur szkolnych-gniotów ja bym jednak pierwsze miejsce dała "Granicy". Do tej pory nie mieści mi się w głowie jak można było umieścić na liście lektur książkę zaczynającą się od zdania "Ta wiadomość spadła na dom Ziembiewiczów jak doniczka z parapetu"...
Użytkownik: modem2 28.01.2012 00:07 napisał(a):
Odpowiedź na: wśród lektur szkolnych-gn... | Matt91
A 3 linijki dalej przeczytałaś, czy na na doniczce się zatrzymałaś?;) "Umiera się w byle jakim miejscu życia. I dzieje człowieka zawarte między urodzeniem jego i śmiercią wyglądają niekiedy jak nonsens."
Użytkownik: Matt91 28.01.2012 16:39 napisał(a):
Odpowiedź na: A 3 linijki dalej przeczy... | modem2
dobrnęłam do samego końca ;)bryków i innych srteszczeniopodobnych tworów nie uznaję ;)
Użytkownik: Matt91 27.01.2012 22:47 napisał(a):
Odpowiedź na: To cytat z "Listów do mło... | anabe
Bardzo interesujący temat! Z jednej strony, o gustach się nie dyskutuje - bardzo się cieszę, jeśli widzę osobę z książką, niezależnie od tego, czy to jest "Zmierzch" czy "Ulisses". Z drugiej strony martwi mnie, że wydań wielu pozycji, po które chętnie bym sięgnęła, nie wznawia się, a księgarnie (szczególnie te typu Empik) można przyrównać do literackich fastfoodów. Jeżeli ktoś ma ochotę przeczytać coś, co nie traktuje o wampirach, upadłych aniołach, elfach, nie jest kolejną książką Katarzyny Grocholi czy szwedzkim kryminałem, musi poszukać po antykwariatach, co ma oczywiście niezaprzeczalny urok, ale troszkę szkoda, że coraz mniej osób po takie pozycje sięga. Może dlatego między innymi, że nie są powszechnie dostępne. A nie są dostępne, bo nie ma koniunktury. No i się błędne koło z tego robi.
Użytkownik: anabe 29.01.2012 15:55 napisał(a):
Odpowiedź na: Bardzo interesujący temat... | Matt91
Zgadzam się z tym fastfoodem - Empik ( ale inne księgarnie idą również tym samym tropem ) często robi na mnie wrażenie składu z badziewiem. Trzeba się czasami spocić, żeby dotrzeć do czegoś wartościowego. Na ich korzyść muszę dodać, że zawsze można zamówić, jeśli dokładnie wiesz czego chcesz. Z drugiej strony, Empik całkiem stracił urok księgarni, w której możesz spędzić czas szperając niczym w bibliotece.
Nie rozumiem też dlaczego klasyka nie jest dostępna na stałe. Ostatnio np. szukałam Hemingwaya - tylko "Stary człowiek i morze" ( zdaje się, że lektura ). Czy nie wydaje Wam się, że klasyka powinna być na stałe? Trudno się potem dziwić, że dla 13-latki klasyka to Stephenie Meyer.
Użytkownik: Rigel90 29.01.2012 19:15 napisał(a):
Odpowiedź na: Zgadzam się z tym fastfoo... | anabe
Empik to zwyczajny sklep dla młodzieży. W pewien sposób promuje kulturę, lecz nie przesadzajmy, to nie instytucja charytatywna. Trudno wymagać, żeby zamiast najnowszych publikacji na półkach stała sama klasyka. Jeśli ktoś chce kupić wartościową książkę w Empiku to ją znajdzie i to bez trudu, jak nie wg alfabetycznego układu nazwisk w odpowiednim dziale, to choćby bezpłatnie zamawiając.

Idealne porównanie z tymi fast foodami - niby wszyscy wiemy jakie to niezdrowe, ale wiele osób od czasu do czasu po prostu lubi sobie zjeść hamburgera:) I nie ma w tym nic złego, byle nie stołować się tylko i wyłącznie w jednego rodzaju jadłodalniach. Podobnie z literaturą, kulturą i w ogóle każdą jedną dziedziną życia. Można wszystko lub prawie wszystko, lecz w wyważonych ilościach. Jedni się gibną w jedną stronę, inni w drugą, wiadomo, byleby zaznać wszystkiego po trochu.
Użytkownik: agatatera 29.01.2012 19:56 napisał(a):
Odpowiedź na: Empik to zwyczajny sklep ... | Rigel90
Promuje kulturę za którą się mu płaci ;) Za listę bestsellerów płacisz, za lepsze półki płacisz itd. Więc widoczne jest to, za co wybulą wydawcy. I potem to się właśnie najlepiej sprzedaje, bo wielu osobom się nie chce wyszukiwać czegoś innego. Koło się zamyka :>
Użytkownik: Matt91 29.01.2012 23:21 napisał(a):
Odpowiedź na: Empik to zwyczajny sklep ... | Rigel90
A skąd to skojarzenie, że promowaniem klasyki powinny się zajmować jedynie instytucje charytatywne? :)
Użytkownik: Rigel90 30.01.2012 11:16 napisał(a):
Odpowiedź na: A skąd to skojarzenie, że... | Matt91
Bo na klasyce ciężko zarobić a nasz cudny kapitalistyczny świat jest przede wszystkim nastawiony na zysk:) No, chyba żeby nagle zmienić całą świadomość społeczną i z odbiorców kultury masowej zrobić odbiorców kultury elitarnej:)
Legenda
  • - książka oceniona przez Ciebie - najedź na ikonę przy książce aby zobaczyć ocenę
  • - do książki dodano opisy lub recenzje
  • - książka dostępna w naszej księgarni
  • - książka dostępna u innych użytkowników (wymiana, kupno)
  • - książka znajduje się w Twoim schowku
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: