Dodany: 14.01.2012 17:38|Autor: LeoniMa
Literatura wysokich lotów
„Drzwi do piekła” pisze skazana na 12 lat więzienia pisarka, która zastrzeliła swojego męża. Akcja właściwa rozpoczyna się od przyjazdu skazanej do miejsca odbycia kary i rozmowy z „panią wychowawcą”, piękną żółtooką Izą. Daria trafia do celi z parą lesbijek, maszkarą Agatą i nieszkodliwą panią Manko. Ostrzeżona wcześniej, że może nie być kolorowo i ma się strzec. W końcu jest literatką, więc wymaga się od niej więcej.
Nie wiem, kiedy mija kilka lat, naprawdę. Narracja prowadzona jest od początku do końca, przez blisko trzysta stron, bez przerwy. Żadnego światła w druku, żadnej przerwy dla czytelnika. Siedź i czytaj. I chyba faktycznie się tak siedzi i czyta. Książka robi wrażenie, choć trudno dokładnie określić, dlaczego.
Być może z powodu głównej bohaterki. Poznajemy ją najpierw przez pryzmat faktów – została słusznie skazana, wydaje się zadziorna i daleko jej do skruchy – potem przez pryzmat narracji, jej własnej narracji, która ukazuje kobietę tylko pozornie zobojętniałą, w rzeczywistości złamaną i nieszczęśliwą, dziwnie bliską. Jeśli jednak ktoś pomyśli, że to bycie nieszczęśliwą jest pełne dramatyzmu, łez i smutku, będzie w błędzie. Właśnie w tym sęk, że wszystko w powieści dzieje się samo z siebie, nie potrzeba wielkiego zaangażowania, Daria ma czas na przemyślenia i z niego korzysta.
Może to dosadność tego tekstu. Nie ma w nim nic z banalności, ckliwości, schematu nawet. Żeńskie więzienie, miłość lesbijska, patologie, które popchnęły kobiety do popełnienia takich, a nie innych czynów, zniewolenie, całkowite obezwładnienie przez mężczyznę. O tym się nie czyta.
Czy może wreszcie to, że „Drzwi do piekła”, mimo całej swojej ponurości, niosą ze sobą coś pozytywnego, siłę, wiarę w ludzkie możliwości. Piękne.
Polecam zdecydowanie.
(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.