Dodany: 19.12.2011 22:53|Autor: Pani_Wu
Bajka dla zbyt grzecznych dziewczynek
Kupiłam sobie bajkę.
Sobie, nie swoich dzieciom ani wnukom, które teoretycznie mogłabym już mieć. Świadomie, celowo kupiłam bajkę dla siebie, a raczej dla tej małej dziewczynki, która mieszka we mnie.
Po co bajka dorosłej kobiecie? – spytacie. Ponieważ to jest bajka o mnie, a właściwie o tej małej dziewczynce we mnie.
Otóż mała, grzeczna dziewczynka z bajki pewnego dnia znika. Staje się niewidoczna, gdyż rozpływa się w ścianie. I wtedy w jej gardle coś rośnie, dławi ją i dusi. Jak dobrze znam to uczucie. Niestety, bajka dotyczy mnie tylko do pewnego momentu. Przychodzi chwila, w której malutka bohaterka robi to, na co ja nigdy się nie zdobyłam. Prędzej bym umarła niż popełniła takie przestępstwo.
Malutka bohaterka krzykiem wyrąbuje sobie drogę na wolność.
A za nią…?
…a za nią wychodzą blade, cichutkie dziewczynki, kobiety, młode i stare, nawet prababcie, z nieśmiałym uśmiechem, że robią kłopot, przepraszają, że żyją; i na końcu tego pochodu ze ściany gramolę się ja. Ze swoim wiecznie ściśniętym gardłem i przyklejonym do twarzy uśmiechem.
Czytam tę bajkę raz po raz, a w mojej głowie zgrzytają trybiki, mnożą się pytania, z których najczęściej pojawia się „dlaczego?”. I zastanawiam się, czy pokazać tę bajkę mojej mamie, bo nie wiem, czy będzie umiała wyjść ze ściany i czy będzie chciała? A może powie, że nie ma żadnej dziury?
Potem myślę o współczesnych małych dziewczynkach i zastanawiam się, ile z nich znika w ścianie i czy ta bajka ma szansę do nich dotrzeć, zanim się w tej ścianie, z zastygłym na twarzy uśmiechem, zestarzeją?
I na końcu myślę o rodzicach małych dziewczynek, czy będą mieli odwagę kupić i przeczytać swoim córkom tę piękną, mądrą bajkę?
(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.