Dodany: 01.10.2011 23:59|Autor: paren

Książki i okolice> Konkursy biblionetkowe

6 osób poleca ten tekst.

"FIZYCY W LITERATURZE" – KONKURS nr 128


Przedstawiam Wam konkurs przygotowany przez Sherlocka:


Tematem konkursu są fizycy (i to niekoniecznie ci najsłynniejsi uczeni).
Fragmentów konkursowych jest trzydzieści.
Gdy już traficie autora fragmentu, to możecie oddać najwyżej pięć strzałów w tytuł. Jest sześćdziesiąt punktów do zdobycia (przy każdym fragmencie jest jeden punkt za autora i jeden punkt za tytuł). Jeżeli ktoś chce otrzymać podpowiedź "pierwszego typu" ("fragmenty o podanych numerach [...] pochodzą z utworów znajdujących się na liście twoich utworów ocenionych"), to niech napisze mi o tym w pierwszym mailu. Również w pierwszym mailu proszę mi napisać o ewentualnej chęci otrzymania podpowiedzi "drugiego typu" ("fragmenty o numerach [...] pochodzą z utworów, których wprawdzie nie widzę na liście twoich ocenionych utworów, ale za to widzę na tej liście przynajmniej jeden inny utwór tego samego autora").

Będę bardzo wdzięczny, gdy każdy Wasz mail będzie opatrzony tematem zawierającym Wasz nick biblionetkowy oraz liczbę wskazującą, który to już jest z kolei mail.

Konkurs trwa do 14 października 2011 roku włącznie (do 23.59).
Odpowiedzi proszę przysyłać na adres: [...] .
Inteligentne "mataczenia" na Forum są mile widziane!

Zapraszam do zabawy!


UWAGA!
Odpowiedzi nie zamieszczamy na Forum! Wysyłamy mailem!








FRAGMENTY KONKURSOWE:


1.


       - No, jakoś tam - odpowiedział [P.]. - Chociaż same podłączenia... Coś tu nam się zupełnie poplątało. Zaraz ci wytłumaczę. Dzisiaj w instytucie wysłali na Ziemię masę... Zresztą to wszystko wiesz. - [P.] pomachał przed swoją twarzą rozczapierzonymi palcami. - Oczekiwaliśmy Fali o wielkiej mocy, a tymczasem rejestruje się jakąś mizerniutką fontannę. Rozumiesz, o co chodzi? Taka mizerniutka fontanna... Malusieńka... - Przywarł do swego wideofonu tak, że na ekranie pozostało tylko ogromne, zmętniałe od bezsenności oko. Oko często mrugało. - Zrozumiałeś? - ogłuszająco zagrzmiało w głośniku. - Nasza aparatura rejestruje quasi-zerowe pole. Licznik Younga daje minimum... Można to zignorować. Pola ulmotronów wyrównują się w taki sposób, że rezonująca powierzchnia leży w ogniskowej hiperpłaszczyźnie, wyobrażasz sobie? Quasi-zerowe pole jest dwunastowymiarowe, odbiornik składa je według sześciu parzystych składowych. Ognisko jest więc sześciowymiarowe.
Robert pomyślał o [T.], jak cierpliwie siedzi na dole i czeka. [P.] bez przerwy brzęczał nad uchem, przysuwając się i odsuwając, jego głos to dudnił, to stawał się ledwie słyszalny i [R.], jak zawsze, bardzo szybko stracił wątek rozważań. Kiwał głową, malowniczo marszczył czoło, unosił i opuszczał brwi, ale absolutnie niczego nie rozumiał i z uczuciem nieznośnego wstydu myślał, że [T.] siedzi tam, na dole, z podbródkiem przyciśniętym do kolan, i czeka, aż on zakończy swoją ważną i niedocieczoną dla niewtajemniczonych rozmowę z czołowymi fizykami-zerowcami planety, aż wyjaśni czołowym fizykom-zerowcom swój zupełnie oryginalny punkt widzenia w sprawie, z powodu której niepokoją go tak późną nocą, i aż czołowi fizycy-zerowcy, dziwiąc się i kręcąc z niedowierzaniem głowami, zapiszą ten punkt widzenia w swoich notesach.



2.

Te ostatnie słowa potwierdzały przeczucia kolonistów. W życiu nieszczęśnika kryła się jakaś tajemnicza zbrodnia, może nawet odpokutowana wobec ludzi, ale z której nie zdołało go jeszcze rozgrzeszyć sumienie. W każdym razie winowajca miał wyrzuty sumienia, żałował za grzechy i nie czuł się godnym podania ręki uczciwym ludziom, a przecież nowi przyjaciele uścisnęliby serdecznie jego prawicę! Po zajściu z jaguarem nie powrócił już do lasu i od tego dnia przebywał w pobliżu [G.P.].
Co stanowiło tajemnicę jego życia? Czy wyjawi ją kiedykolwiek? Była to sprawa przyszłości. W każdym razie zgodnie postanowiono nigdy nie wypytywać go o nic i zachowywać się tak, jak gdyby nie wzbudzał żadnych podejrzeń.
Przez parę najbliższych dni życie kolonistów płynęło ustalonym trybem. [C.S.] i [G.S.] pracowali razem bądź jako chemicy, bądź jako fizycy. Reporter opuszczał inżyniera po to, by zapolować razem z [H.], gdyż ze względów bezpieczeństwa niewskazane było puszczać chłopca samego do lasu, należało bowiem zachować wszelką ostrożność. [N.] i [P.] mieli pełne ręce roboty.



3.

W kiosku „Ruchu” [D.] uzyskał zwięzłą informację, że „Głos” już się skończył. Bez zdziwienia odstąpił od okienka i w tym momencie ujrzał, jak od bocznej ściany kiosku odrywa się wysoki dryblas w skafandrze z kapturem. Dryblas wpadł na [D.], nadepnął mu na czubek lewej stopy, przeprosił uprzejmym basem patrząc sobie pod nogi i ruszył zgarbiony, zamyślony, wymachując teczką.
Było coś znajomego w tej dryblasowatej sylwetce i powolnych ruchach, pełnych namysłu. [D.] miewał często kłopoty z rozpoznawaniem swoich uczniów. Po pierwsze, źle widział, po drugie, ci młodzi ludzie wyglądali z daleka zupełnie jednakowo. W tym wszakże wypadku przed [D.] szedł oryginał. Dryblas nie miał na sobie półkożuszka ani dżinsów, ani kurteczki odsłaniającej okolice nerek. Najwyraźniej było mu wszystko jedno, co wciąga na grzbiet. Był ponadto krótko ostrzyżony i dopiero po tym szczególe [D.] poznał swego ucznia z Ib.
„[H.] - pomyślał. - Fizyk mówił, że chłopak zdolniacha, tylko niekomunikatywny”. Na lekcjach polskiego [H.] zaskakiwał [D.] krótkimi, celnymi uwagami, które mamrotał patrząc w bok. Wypracowania pisał przeciętne, pełne szczerego znudzenia, gdzieniegdzie tylko okraszone oryginalnymi zwrotami, które wymykały mu się jak gdyby mimo woli.
[D.] ze zdziwieniem stwierdził, że znalazł się ponownie na hałaśliwej ulicy Mickiewicza. Przed wielką kamienicą, na parterze której mieścił się Urząd Kontroli Prasy, nauczyciel stanął przejęty zdziwieniem. [J.H.] siedział na schodkach przed urzędem i najwyraźniej na coś czekał.



4.

[A.] zmarszczyła brwi i popatrzyła na mnie z namysłem.
       - Już wiem! Ale wtedy było chyba ze dwadzieścia osób. Większość dziennikarze i z kilkoma pracowałam. O którego ci chodzi?
       - O tego, który miał najbardziej wytrzeszczone oczy - sprecyzowałam stanowczo.
       - Najbardziej wytrzeszczone oczy to miał [V.], Duńczyk, który nie jest dziennikarzem, tylko fizykiem, i nie pracowałam z nim nigdy w życiu. Możliwe, że istotnie miał chorobę Basedowa.
       - Nie. Wybierz najbardziej wytrzeszczonego z polskich dziennikarzy.
       - Daję ci słowo, że nie wiem! Kogo ty możesz mieć na myśli?
       - Ale pamiętasz w ogóle, kto wtedy był? Znasz ich przecież! Przypomnij sobie, przyjechał z Polski ze dwa tygodnie wcześniej.
       - Czekaj - powiedziała [A.], myśląc bardzo intensywnie. - Zaintrygowałaś mnie. Poczekaj, niech pomyślę. Dwa tygodnie, mówisz? To nie mógł być [J.], bo przyjechał poprzedniego dnia. [S.] też nie, [S.] przecież znasz. [U.]?



5.

Powiedzmy, że pan Smith, urzędnik bankowy, mieszka z ciotką–purytanką, która ma sublokatorkę, w piętrowym domu o przedniej ścianie ze szkła, dzięki czemu uczony obserwator po drugiej stronie ulicy może obserwować wszystko, co się dzieje w środku. Niech wnętrze domku będzie „kosmosem”, który mamy badać. Ilość „układów”, dających się w tym kosmosie wyróżnić, jest praktycznie nieskończona. Można go np. rozpatrywać atomowo. Mamy wtedy zbiory molekuł, z których są zrobione krzesła, stoły, i ciała trzech osób. Ludzie poruszają się; chcemy przewidywać ich stany przyszłe. Ponieważ każde ciało składa się z ok. 10 do potęgi 25 molekuł, należałoby wykreślić trzy razy po 10 do potęgi 25 trajektorii tych molekuł, to jest ich torów czasoprzestrzennych. Nie jest to najlepsze podejście, bo zanim ustalimy tylko wyjściowe stany molekularne Smitha, panny i ciotki, minie około 15 bilionów lat, osoby te legną w grobie, a myśmy nie zdążyli odwzorować analitycznie pierwszego śniadania. Ilość rozpatrywanych zmiennych zależy od tego, co właściwie chcemy badać. Gdy ciotka schodzi po jarzynę do piwnicy, p. Smith całuje sublokatorkę. Teoretycznie dałoby się nawet w oparciu o analizę zachowania molekuł dojść, kto kogo pocałował, ale w praktyce, jakeśmy wskazali, prędzej zgaśnie słońce. Bylibyśmy niepotrzebnie gorliwi, bo wystarczy traktować nasz Kosmos jako układ złożony z trzech ciał. Występują w nim okresowo koniugacje dwu ciał, kiedy trzecie schodzi do piwnicy. Najpierw pojawia się w naszym Kosmosie Ptolemeusz. Widzi on, że dwa ciała łączą się przy oddalaniu się trzeciego. Stwarza zatem teorię, czysto opisową: rysuje odpowiednie cykle i epicykle, dzięki czemu wiadomo już z góry, jaką pozycję przybiorą dwa ciała górne, gdy dolne znajdzie się najniżej. Ponieważ tak się składa, że w samym środku kręgów, które wyrysował, jest zlew kuchenny, przypisuje mu własności wielce ważnego centrum Kosmosu. Wszystko się kręci dokoła zlewu.
Powoli astronomia rozwija się dalej. Przychodzi Kopernik, obala teorię zlewocentryczną, a po nim Kepler wykreśla znacznie prostsze od ptolemeuszowych tory trzech ciał. Następnie pojawia się Newton. Oświadcza on, że zachowanie się ciał zależy od ich wzajemnej atrakcji, tj. siły przyciągania. P. Smith przyciąga sublokatorkę, a ona jego. Gdy ciotka jest blisko, oboje kręcą się wokół niej, bo siła przyciągająca ciotki jest odpowiednio większa. Teraz umiemy już wszystko doskonale przewidywać. Nagle jednak zjawia się Einstein naszego Kosmosu, który poddaje teorię Newtona krytyce. Uważa on, że postulowanie działania jakichkolwiek sił jest zupełnie zbędne. Stwarza teorię względności, w której zachowanie się układu wyznacza geometria przestrzeni czterowymiarowej. „Przyciąganie erotyczne” znika tak samo, jak znika przyciąganie w prawdziwej teorii względności. Zastępuje je zakrzywienie przestrzeni wokół mas grawitujących (a w naszym przypadku - mas erotycznych). Wówczas schodzenie się torów p. Smitha i panny wyznaczają pewne krzywe, zwane erotodezyjnymi. Obecność ciotki wywołuje takie odkształcenie erotodezyjnych, że do zespolenia panny ze Smithem nie dochodzi. Nowa teoria jest prostsza, bo nie postuluje istnienia żadnych „sił”, wszystko sprowadza do geometrii przestrzeni, a szczególnie piękna jest jej generalna formuła (że energia całowania równa się iloczynowi z mas erotycznych przez kwadrat prędkości dźwięku, ponieważ zaledwie drzwi zatrzasną się za ciotką, i odgłos ten dojdzie do Smitha i panny, rzucają się sobie w ramiona).
Potem jednak przychodzą nowi fizycy, wśród nich Heisenberg. Stwierdzają oni, że wprawdzie Einstein dobrze przewidział stany dynamiczne układu (stan całowania, niecałowania itd.), ale dokładniejsze obserwacje, przy pomocy olbrzymich narzędzi optycznych, pozwalające obserwować poszczególne cienie rąk, nóg i głów, wykazują, że można tam wyróżnić takie zmienne, które teoria względności erotycznej pominęła. Nie kwestionują oni istnienia grawitacji erotycznej, ale obserwując drobne elementy, z których zbudowane są ciała kosmiczne (więc te ręce, nogi, głowy), dostrzegają indeterminizm ich zachowania. Np. ręce p. Smitha nie przybierają zawsze tej samej pozycji podczas stanu całowania. W ten sposób rozpoczyna się tworzenie nowej dyscypliny, zwanej mikromechaniką p. Smitha, ciotki i panny. Jest to teoria statystyczna i probabilistyczna. Deterministycznie zachowują się wielkie części układu (ledwo drzwi zamkną się za ciotką, a już Smith i panna, itd.), ale to jest wynik działania sumujących się prawidłowości indeterministycznych. Tu jednak otwierają się prawdziwe trudności, ponieważ nie można przejść od mikromechaniki Heisenberga do makromechaniki Einsteina. Ciała zachowują się deterministycznie jako całości, lecz zalecanki odbywają się rozmaicie. Grawitacja erotyczna nie wyjaśnia wszystkiego. Dlaczego Smith czasem bierze pannę pod brodę, a czasem nie? Mnożą się coraz to nowe statystyki. Nagle bomba: ręce i nogi wcale nie stanowią elementów ostatecznych, można je podzielić na ramiona, przedramiona, uda, łydki, palce, dłonie itd. Ilość „elementarnych cząstek” rośnie zastraszająco. Już nie ma żadnej jednolitej teorii ich zachowania i między ogólną teorią względności erotycznej a mikromechaniką kwantów (odkryto kwant pieszczoty) zieje przepaść nie do przebycia.



6.

       - Można wyliczyć kilka hipotez, jednak te najprostsze nie są najlepsze. Najbardziej banalna hipoteza zakłada, że próbki, jakie zostały odcięte z boków Całunu, nie były częścią oryginalnej tkaniny. Chciałbym tu przypomnieć, że Całun omal nie spłonął w pożarze w 1532 roku w kaplicy w Chambéry, i że fragmenty, które zostały wówczas uszkodzone, mogły być zreperowane. Kobiety, które podjęły się załatania płótna, były nadzwyczaj cierpliwe: pobożne mniszki, chcąc należycie wykonać swoje zadanie, były zdolne do tego, by szukać lnianych nitek o takim samym odcieniu, takim samym splocie i takiej samej grubości. Należy jednak odrzucić tę hipotezę, gdyż zakryta część nitki, między wątkiem a osnową, nie została wybielona. Tak samo wygląda to w przypadku próbek. A to oznacza, że próbki należały do wybielonej części tkaniny i że nie były naprawiane w późniejszym czasie.
       - Nie traćmy czasu na wszystkie hipotezy, które ze słusznych względów już pan odrzucił - odezwał się kardynał, marszcząc oczy pod wyjątkowo dzisiaj krzaczastymi brwiami. - Przejdźmy od razu do końcowego wniosku, jaki pan wysunął. Czeka mnie jeszcze inne spotkanie.
       - Problem polega na przełożeniu pomiaru węglem C-14 w konkretną datę. Kwestię tę trzeba przedstawić od podstaw. Czy Wasza Eminencja wie, skąd pochodzi ten słynny węgiel C-14, na którym się tutaj opieramy?
       - Nawet jeżeli wiem, proszę mówić tak, jakbym nie wiedział - usprawiedliwił się kardynał, lekko wzdychając.
Théo machinalnie zwilżył usta. Przedstawić podstawy fizyki jądrowej następcy kardynała Bellarmino było oczywiście punktem szczytowym jego egzystencji. Nie mógł się powstrzymać, by nie wymachiwać palcem wskazującym.
       - Węgiel występuje w postaci sześciu izotopów. Pozwolę sobie przypomnieć, że mówimy tu o izotopach, które są węglem w chemicznym sensie tego słowa. Tymczasem jądro, posiadające zawsze sześć protonów, może zawierać mniej lub więcej neutronów - od czterech do dziewięciu - które określają sześć izotopów ponumerowanych od 10 do 15. Izotopy C-12 i C-13 są stabilne, wszystkie pozostałe szybko się rozkładają z wyjątkiem węgla C-14, którego czas połowicznego rozpadu wynosi pięć tysięcy siedemset trzydzieści lat. Pospolitym węglem jest węgiel C-12, który stanowi około dziewięćdziesiąt dziewięć procent całego węgla występującego na naszej planecie.
Théo, jako znakomity profesor, spojrzał odruchowo na kardynała, chcąc upewnić się, że duchowny śledzi tok jego wypowiedzi. Z jego niewzruszonej twarzy jednak niczego nie wyczytał. Nie mając pewności, wyjaśnił:
       - Czas połowicznego rozpadu oznacza, że jeżeli posiadamy próbkę zawierającą jeden gram węgla C-14, wówczas jego połowa, czyli pięćset miligramów przekształci się w węgiel C-12 po pięciu tysiącach siedmiuset trzydziestu latach. Skoro znamy początkowy stosunek węgla C-12 do węgla C-14, potrafimy oszacować wiek próbki, mierząc w danym momencie stosunek między tymi dwoma izotopami. Jeżeli chodzi o roślinę, na przykład len, możemy wyznaczyć rok jego zbioru. Węgiel, który występuje w roślinie, pochodzi z atmosfery. Innymi słowy, kiedy zrywamy roślinę, znamy aktualny stosunek izotopów w atmosferze. Stosunek ten stale będzie się zmniejszał wraz ze starzeniem się tkaniny, w miarę jak węgiel C-14 będzie przekształcał się w węgiel C-12. Znane jest prawo rozpadu, dlatego można wyznaczyć rok zbioru lnu, mierząc stosunek izotopów.
Kardynał wtrącił:
       - Jeżeli węgiel C-14 rozkłada się w takim tempie, to jak to możliwe, że pozostaje jeszcze w atmosferze? Musi zatem istnieć jakieś źródło tego izotopu, jak go pan nazywa, profesorze.
Théo był zaskoczony. Nie docenił swego rozmówcy. Mimowolnie klasyfikował specjalistów z różnych dziedzin według hierarchii pewnej drabiny: na jej szczycie stali fizycy i matematycy, środkowe szczeble zajmowali sędziowie i lekarze, a najniższe filozofowie, socjolodzy i teolodzy. Kryterium takiej klasyfikacji stanowiła naukowa jakość prowadzonych badań, ich przydatność społeczna oraz inteligencja badaczy. Czasami czuł się zażenowany z powodu takiego rodzaju pedantycznego rasizmu, ale rozmowy, jakie prowadził z różnymi kolegami, stale utwierdzały go w tej haniebnej opinii. Mile rozczarowany, jak mawiano w jego kraju, spojrzał na swego rozmówcę mniej surowym okiem i wyjaśnił:
       - Azot. W każdym jądrze azot z atmosfery zawiera siedem neutronów. Bombardowany promieniami kosmicznymi, przekształca się w atom węgla C-14. Wasza Eminencja może sprawdzić równanie.
Nie czekając na przyzwolenie, złapał notes leżący na biurku i napisał równanie przedstawiające reakcję jądrową. Wyrwał następnie kartkę i podał ją kardynałowi, który spoglądał na nią niczym kura, która wysiedziała jajka kaczki.
       - A zatem przez cały czas ilość węgla C-14 występującego na naszej planecie, a dokładnie jego stosunek do masy węgla C-12, jest prawie niezmienna, ponieważ tyle samo się go tworzy, ile rozpada. Można to porównać do wanny, do której wlewa się tyle samo wody, ile z niej wylewa. Choć właściwie nie jest tak do końca, gdyż Słońce posiada cykle, w czasie których jego aktywność się zmienia. Chodzi tu jednak o drugorzędny skutek, który da się skorygować dzięki powszechnie znanym krzywym kalibracyjnym. Występują także zjawiska biologiczne wpływające na różne osiadania węgla C-14 w zależności od gatunku rośliny, jednak tego typu korekty są powszechnie uwzględniane. Zastrzeżenia, o których mówię, nie mogą prowadzić do sfałszowania głównego wyniku. Wszystkie konieczne korekty zostały dokonane, dlatego zawartość węgla C-14 w badanej próbce z Całunu odpowiada zawartości tego węgla we włóknach lnu zebranych na początku czternastego wieku. Chyba że...
       - Chyba że co? - zapytał kardynał.
       - Chyba że len został zebrany w pierwszym wieku, ale jakieś zjawisko pasożytnicze zmieniło zawartość węgla C-14.
       - A jakie? - zapytał kardynał wyraźnie pochłaniający każde słowo wypowiadane przez Théo.
       - Można pomyśleć tu o jakimś zakażeniu, to znaczy o ciałach obcych, grzybach, pleśniach, pyłach, sadzy, które osiadły na Całunie w późniejszym czasie, a zatem wypaczyły pomiar. Jednak bardzo staranne oczyszczanie próbek i ich kontrola pod mikroskopem eliminuje to źródło błędu. Dużo prościej i pewniej jest dopuścić chwilowo hipotezę, iż Całun jest autentyczny, zamiast odrzucać ją a priori, co robi większość moich drogich kolegów, którzy swą pracą starają się udowodnić, że Całun jest średniowiecznym fałszerstwem. Wśród osób przeprowadzających pomiary jestem jedyną osobą wierzącą. Patrzę więc na to wszystko ze szczególnego punktu widzenia. Nie oznacza to jednak, że będę próbował fałszować pomiary, ale dzięki temu, w co wierzę, postaram się jasno wszystko wyjaśnić.
Théo udało się stworzyć i podtrzymać napięcie, które zawsze stosował na wykładach, i z którego słynął. Kardynał nie ośmielił się mu przerwać, za to obrzucał go coraz bardziej przenikliwym spojrzeniem.
      - Jeżeli mamy do czynienia z prawdziwym całunem, oznacza to, że okrywał on ciało Jezusa przed Jego zmartwychwstaniem. Absurdem byłoby twierdzić, że zjawisko zmartwychwstania w ogóle nie zmieniło fizycznego środowiska ciała, które, jeżeli wierzyć Ewangeliom, całkowicie się ulotniło.
       - Ewangelie niczego takiego nie mówią, panie profesorze - przerwał wzburzony kardynał.
       - Ewangelie zaświadczają, że grób był pusty, i że całun był pusty - odrzekł podekscytowany Théo. - Eminencjo, albo ciało Jezusa znikło za sprawą jakiegoś człowieka i wtedy, jak słusznie mówi św. Paweł, obaj jesteśmy bardziej od wszystkich ludzi godni politowania, bo uwierzyliśmy w oszustwo, albo też ciało Jezusa opuściło nasz świat w wyniku jakiegoś nieznanego nam zjawiska, które nigdy już się nie powtórzyło, ale do którego może dojść w naszej rzeczywistości. Materia bowiem może zniknąć. Nie jest to sprzeczne z naszą wiedzą na temat fizyki: codziennie w akceleratorach znikają cząstki materii, gdy napotykają cząstki antymaterii, wytwarzając przy tym jakąś energię. Oczywiście te doświadczenia, które są przeprowadzane w bardzo szczególnych warunkach temperaturowych, ciśnieniowych i szybkościowych niczego nie wyjaśniają na temat tego, co zdarzyło się między piątkowym wieczorem 7 kwietnia 30 roku a niedzielnym porankiem 9 kwietnia. Ale dzięki nim ktoś, kto jest zarazem fizykiem i katolikiem, widzi tajemnicę Wielkiej Nocy niekoniecznie jako coś niesamowicie nadzwyczajnego, co podtrzymują popularne tradycje. Głęboko wierzę w zmartwychwstanie Jezusa, dlatego jestem zmuszony przyjąć hipotezę, która zakłada, że w wyniku promieniowania całun Chrystusa mógł doznać jakiejś przemiany. Jeżeli to nieznane zjawisko wyraźnie podniosło początkową proporcję węgla C-14 w Całunie, wówczas nie dziwi fakt, że podczas pomiaru dwa tysiące lat później len sprawia wrażenie, iż pochodzi z późniejszej epoki.



7.

       - Nad czym pracuję? - zapytał z jadowitą satysfakcją. - Proszę cię bardzo, mogę opowiedzieć ci ze szczegółami. Dla ciebie jako dla biologa będzie to wyjątkowo interesujące. Wczoraj rano ruszyłem wreszcie z martwego punktu. Okazuje się, że przy najbardziej ogólnych założeniach dotyczących potencjalnej funkcji, moje równania ruchu poza całką energii i całkami pędu mają jeszcze jedną całkę, a więc coś w rodzaju uogólnienia ograniczonego zagadnienia trzech ciał. Jeśli równania ruchu zapisać w formie wektorowej i zastosować przekształcenie Hartwiga, to całkowanie objętości można przeprowadzić do końca i cały problem sprowadza się do równań całkowo-różniczkowych typu Kołmogorowa-Fellera...
Ku jego ogromnemu zdumieniu [W.] nie przerwał. Przez moment [M.] wydawało się nawet, że połączenie zostało przerwane.
       - Słuchasz mnie? - zapytał.
       - Tak, tak, słucham bardzo uważnie.
       - A może mnie nawet rozumiesz?
       - Powoli sobie przyswajam - rześko powiedział [W.] i w tym momencie [M.] po raz pierwszy pomyślał, jaki on ma dziwny głos. Nawet się wystraszył.
       - [W.], czy coś się stało?
       - Gdzie? - zapytał [W.], znowu po maleńkiej przerwie.
       - Gdzie!... z tobą oczywiście! Przecież słyszę, że jesteś jakiś nie taki... Ty co, nie możesz swobodnie mówić?
       - Ale gdzie tam, stary. Nie ma sprawy. Dobra. Upał mnie zmęczył. Znasz kawał o dwóch kogutach?
       - Nie znam. No?
[W.] opowiedział kawał o dwóch kogutach - bardzo głupi, ale dosyć śmieszny. Jakiś taki kawał zupełnie nie w stylu [W.]. [M.] oczywiście słuchał i w odpowiednim momencie zachichotał, ale niejasne wrażenie, że z [W.] nie wszystko jest porządku, ten kawał tylko umocnił. Pewnie znowu pokłócił się ze Swietłaną, pomyślał niepewnie. Znowu mu uszkodzili ektodermę. I wtedy [W.] zapytał:
       - Słuchaj, [D.]... [S.] - to nazwisko nic ci nie mówi?
       - [S.]? [A. P.]? Mam takiego sąsiada, mieszka naprzeciwko, na tym samym piętrze... A bo co?
[W.] przez jakiś czas milczał. Nawet sapać przestał. W słuchawce słychać było tylko ciche pobrzękiwanie - na pewno podrzucał w dłoni kolekcję swoich dziesięciokopiejkówek. Wreszcie powiedział:
       - A co on robi, ten twój [S.]?
       - Zdaje się, że jest fizykiem. Pracuje w jakimś ogromnie tajnym instytucie. Ściśle tajnym. A ty skąd go znasz?
       - A ja go w ogóle nie znam - z niepojętą irytacją odparł [W.] i w tym momencie zadźwięczał dzwonek do drzwi.



8.

MÖBIUS Żeby pożegnać moją żonę i dzieci. Pożegnać na zawsze.
SIOSTRA MONIKA W taki straszny sposób?
MÖBIUS To był sposób najbardziej humanitarny. Można się najłatwiej pozbyć przeszłości zachowując się jak obłąkaniec, skoro już ktoś się znalazł w domu wariatów: moja rodzina będzie mnie mogła zapomnieć z czystym sumieniem. Moje zachowanie odebrało im na zawsze chęć zobaczenia mnie znowu. Skutki tego, jeżeli o mnie chodzi, są nieważne, liczy się tylko życie poza zakładem. Obłęd musi kosztować. Przez piętnaście lat płaciła moja poczciwa Lina nieludzkie sumy, trzeba było wreszcie położyć kres temu wszystkiemu. Ta chwila była odpowiednia. Salomon wyjawił mi to, co miał do wyjawienia, system wszelkich możliwych odkryć jest już jasny, ostatnie stronice podyktowane, a moja żona znalazła sobie nowego męża, dzielnego misjonarza Rose. Niech siostra będzie zupełnie spokojna, siostro Moniko. Wszystko w porządku. (Chce odejść)
SIOSTRA MONIKA Pan postępował planowo.
MÖBIUS Jestem fizykiem.
(Kieruje się do swego pokoju)
SIOSTRA MONIKA Proszę pana!
MÖBIUS (przystaje) Co, siostro Moniko?
SIOSTRA MONIKA Chciałabym z panem pomówić.
MÖBIUS Proszę.
SIOSTRA MONIKA Chodzi o nas oboje.
MÖBIUS Siadajmy.
(Siadają. Ona na sofie, on na krześle, z lewej strony)
SIOSTRA MONIKA My też musimy się ze sobą pożegnać. Na zawsze.
MÖBIUS (przestraszony) Opuszcza mnie siostra?
SIOSTRA MONIKA Taki jest rozkaz.
MÖBIUS Co się stało?
SIOSTRA MONIKA Przenoszą mnie do głównego gmachu. Od jutra będą tu sprawowali opiekę pielęgniarze. Siostrom do tej willi wstęp będzie wzbroniony.
MÖBIUS Z powodu Newtona i Einsteina?
SIOSTRA MONIKA Na żądanie prokuratora. Pani doktor zlękła się, że będą kłopoty i ustąpiła. (Milczenie. Möbius przygnębiony)



9.

Sturmbannführer milczał. Przyglądał się uważnie [K.].
       - Mam znakomity pomysł - rzekł wreszcie.
       - Jaki?
      - Poczekaj... - widocznie jednak wahał się jeszcze. - Pamiętaj, że ja nie lubię żartów. Obserwuję cię od dawna, [H.]... I myślę sobie niekiedy, że warto by poszukać w twojej przeszłości...
Najpierw groźby - pomyślał [K.].
       - To nie ze mną - rzucił ostro. - Możesz szukać, czego chcesz. I powiedz swemu [G.], żeby przestał za mną łazić...
       - To także wiesz. Nie obrażaj się. Proponuję przymierze, nie wojnę...
       - Mów, o co chodzi.
       - To dość skomplikowane, mój drogi... Słyszałeś o profesorze Glassie?
Glass? Oczywiście: słyszał. Znany fizyk niemiecki, mieszkał właśnie tu, w Kolbergu. Prowadził jakieś badania, o których [K.] wiedział stanowczo zbyt mało, i kierował fabryką produkującą elementy sterownicze do V-l i V-2. O tym [K.] wiedział i pamiętał. Dlaczego [B.] wymienił nazwisko Glassa? Jeśli to nie prowokacja, rzecz wydawała się interesująca.
       - Słyszałem - rzekł. - Mów jaśniej.



10.

Dziś [J.] wyrwała mnie do odpowiedzi. Fizyka. Patrzyłam na nią jak baran na wodę.
       - No - poganiała mnie - przypomnij sobie!
A ja nawet nie wiedziałam, co mam sobie przypomnieć.
       - Nie wiem, pani profesor! - przyznałam się wreszcie.
      - Co się z tobą dzieje, [M.]? Jest mi strasznie przykro, ale muszę postawić ci minus. To było bardzo proste pytanie! Czy wszystkie wiadomości z zeszłego roku tak dokładnie wywietrzały ci z głowy?
[J.] jest bardzo równa babka, więc przyznałam otwarcie:
       - Ja w ogóle nie wiem, o co pani mnie pytała.
       - Nie uważałaś? Wiecznie nabijacie sobie łepetyny jakimiś głupstwami! - rozgniewała się nagle. - Dopiero pod koniec roku popłoch! Ciekawa jestem, o czym ty myślisz na fizyce? O nowej sukience, co?
       - Nie, pani profesor - odpowiedziałam patrząc [J.] prosto w oczy. - Myślałam o swoim nowym domu, nowym ojcu i nowym bracie.
       - Co ty mówisz? - zdumiała się [J.]. - Nie wiedziałam nawet, że twoja mama spodziewa się dziecka!
       - Ja też nie wiedziałam, pani profesor! - wysiliłam się na dowcip. - Mój nowy brat będzie starszy ode mnie.



11.

       - Czyż nie dostałeś piątki? - zagrała urażoną. - Jako jedyny w szkole! To się nie liczy? To mało?
       - No oczywiście, że mało - odrzekłem z pretensją w głosie niczym skrzywdzony kochanek. - O wiele, o wiele za mało! Komuś, kto marzy i pisze, nie na stopniu zależy.
       - A na czym? - zrobiła „dzióbek” i jęła delikatnie dmuchać na skaleczenie. - O czym marzy, kto pisze? Nie o uznaniu? O sławie?
       - Nie tylko i nie głównie. I nie na tym etapie, na jakim ja się znajduję.
       - C’est-à-dire?
       - Edukacji. Stawiania pierwszych kroków. W takim okresie potrzeba czegoś całkiem innego.
       - Quoi?, j’aimerais le savoir.
       - Nauki. Pomocnej ręki.
       - Nie uczę cię? Nie pomagam? - przyłożyła do rany większy kawałek waty i przycisnęła go mocno, by zatamować krwotok.
       - Nie tak, jak tego pragnie miłośnik filologii i adept de belles-lettres. Nie tak, jak na przykład nasz fizyk robi to z [R.G.].
       - A jak i c o on z nim robi? - rzekła z błazeńską zgrozą.
       - Jak to co! - odfuknąłem. - Program drugiego roku studiów uniwersyteckich. Mechanikę kwantową i teorię względności. Zostaje z nim po lekcjach. Spotykają się w domu. Jeżdżą na jakieś sympozja i olimpiady fizyczne.
       - Niestety, olimpiady romanistycznej nie ma, nic na to nie poradzę.
       - Lecz jest literatura, o której można mówić. I którą można czytać... Jak Francesca z Paolem        - dodałem nieco ciszej.



12.

[K.] urywa grę w pół taktu i mówi ze złością:
       - Co się tak na mnie bez przerwy gapisz!
       - Dopiero co spojrzałam - mówię. - Bo nie wiedziałam, jak to rozwiązać, więc się zamyśliłam i podniosłam oczy...
       - Już dobrze, cicho!
Znów zaczyna grać. Aż huczy w pokoju od muzyki, aż czuję ją na swoim ciele, jakby wichrem wiało z głośników. Pochylam się nad zeszytem [K.]. Swoje lekcje odrobię później, w domu. Od początku tygodnia [K.] zupełnie nie ma głowy do nauki. W poniedziałek dostała dwóję z matematyki. Chyba znów by przestała przychodzić do szkoły, gdybym nie odrabiała za nią lekcji i gdybym jej ciągle nie prosiła, żeby przychodziła. Obiecałam jej mamie, że ją przypilnuję. To robię, co mogę. W szkole muszę na nią bez przerwy uważać, żeby się nie pokłóciła z nauczycielami, bo ciągle jest rozdrażniona i o byle co robi mi awantury. Wczoraj pani od fizyki wywołała ją do tablicy, a ja dobrze wiedziałam, że akurat nic nie umie, i strasznie się bałam, że się zaraz z panią pokłóci, bo i pani [Z.] jest okropnie nerwowa. Więc nagle zaczęłam jęczeć, złapałam się za brzuch i upadłam na podłogę. Tak strasznie jęczałam i zwijałam się z bólu, że pani chciała lecieć dzwonić po pogotowie, ale na szczęście zadzwonił dzwonek i zaraz mi przeszło, i [K.] na ten raz była uratowana. Nauczyłam się podrabiać charakter jej pisma. To było bardzo trudne, bo ja, jako ja, to stawiam równiutkie literki, a [K.] każda literka inna, raz pochylona w lewo, raz w prawo, raz duża, a raz taka malutka, że nie wiadomo, czy to literka, czy może kropka. Ale w końcu się nauczyłam i to tak, że nawet [K.] nie wie, co ona pisała, a co ja.
Za to teraz ja, gdy odrabiam swoje lekcje, to ciągle się zapominam i nieraz zdarzy mi się, że postawię na kartce takiego kulfona, że aż wstyd.



13.

       - Ten koszmarny scenariusz wcale nie jest tak bardzo naciągany, zwłaszcza jeśli Amerykanie pewnego dnia odkryją, że każdego roku muszą poświęcić miesiąc pracy, aby można było spłacać odsetki naszym wierzycielom, których większość pochodzi z Japonii. Czy w takiej sytuacji Japończycy by się martwili? Z pewnością nie, zwłaszcza jeżeli za naciśnięciem guzika mogliby wysadzić dowolne miasto świata, powiedzmy w czasie porannych wiadomości radiowych. Czy teraz jest jasne, po co się tu zebraliśmy? Musimy ich powstrzymać, odnajdując ukryte głowice i przejmując kontrolę, zanim oni się o tym dowiedzą. To zadanie grupy „[B.]”. [S.] jest oficerem Krajowej Agencji Bezpieczeństwa, [T.] zaś fizykiem atomowym, specjalistą od pomiarów promieniotwórczości. Zespół „[H.]”, w którego skład wchodzą [J.] i [R.], czołowi agenci CIA, skupi się na poszukiwaniach źródła bomb oraz centrum dowodzenia kontrolującego systemy detonacji. Czy to wygląda na koszmar? Niewątpliwie, ale życie pięciuset milionów ludzi zamieszkujących kraje konkurujące z Japonią zależy od tego, co my, zgromadzeni przy tym stole, zdołamy osiągnąć w ciągu najbliższych kilku tygodni. W swojej mądrości, która wynika raczej z ignorancji, nasz Departament Stanu nie wyraził zgody na potajemną obserwację tego, co dzieje się w zaprzyjaźnionych państwach. Jak żołnierze na pierwszej linii frontu, tworzący system wczesnego ostrzegania, zmuszeni jesteśmy działać w ukryciu i ginąć w zapomnieniu. Syreny alarmowe mogą zawyć w każdej chwili i czy pan wierzy, czy nie, panie [P.], właśnie nasz MZB stanowi ostatnią deskę ratunku przed globalną katastrofą. Czy to dla pana jasne?



14.

       - Pańska znajomość gramatyki jest bez zarzutu - oświadczył profesor [H.], przyglądając się chłopcu przez grube okulary - z innych jednak przedmiotów nie umie pan nic, dosłownie nic, w zakresie zaś historii Stanów Zjednoczonych niewiedza pańska jest wprost przerażająca; tak, nie podobna inaczej tego określić - przerażająca. Radziłbym panu...
Tu profesor [H.] przerwał, a wpatrując się tępo w [M.] wyglądał równie martwo i nieżyczliwie jak którakolwiek z jego probówek. Zajmował on stanowisko nauczyciela fizyki w szkole średniej, miał liczną rodzinę, mizerną pensyjkę oraz doborowy zasób wiadomości wykutych na pamięć.
       - Tak jest, panie profesorze - odrzekł pokornie [M.], żałując szczerze, że na miejscu profesora [H.] nie siedzi w tej chwili uprzejmy bibliotekarz z czytelni,
       - Radziłbym też panu wrócić jeszcze na jakie dwa lata do szkoły powszechnej. Żegnam pana.
[M.] nie stropił się zbytnio swym niepowodzeniem, chociaż zdziwił go wyraz twarzy [R.], jawnie zgnębionej wiadomością o radzie udzielanej przez profesora [H.]. Rozczarowanie jej było tak widoczne, że i [M.] sam począł się martwić złym wynikiem egzaminu, niemal wyłącznie jednak z jej powodu.
       - Widzi pan, że miałam słuszność - odezwała się wreszcie. - Umie pan znacznie więcej niż którykolwiek z uczniów wstępujących do szkoły średniej, a mimo to nie może pan zdać egzaminu. Dzieje się tak dlatego, że wiadomości posiadane przez pana są fragmentaryczne i przypadkowe. Brak panu metody, którą zyskać można tylko pod kierunkiem wytrawnych nauczycieli. Musi pan otrzymać solidne podstawy. Profesor [H.] ma słuszność, a ja na pana miejscu zaczęłabym uczęszczać do szkoły wieczorowej. W półtora roku mógłby pan zdobyć wiadomości odpowiadające kursowi dwuletniemu. Poza tym będzie pan w ten sposób miał możność pisania w dzień, a gdyby to nie dało panu dostatecznych środków utrzymania, znajdzie pan sobie z łatwością jakieś stałe dzienne zatrudnienie.
Jeżeli będę miał dnie zajęte pracą zarobkową, a wieczory nauką, to kiedy mam widywać ciebie? - nasunęła się [M.] myśl, której jednak nie wypowiedział. Zamiast tego rzekł tylko:
       - Chodzenie do szkoły wieczorowej wydaje mi się zajęciem śmiesznie dziecinnym. Nic bym sobie z tego nie robił, gdybym czuł, że mi się to opłaci. Nie sądzę jednak, żeby się opłaciło. Sam nauczę się wszystkiego prędzej, niż zdołają mnie nauczyć inni. Byłaby to tylko strata czasu - tu pomyślał o [R.] i o pragnieniu zdobycia jej - a mnie nie wolno marnować ani chwili. Nie mam ich przecież zbyt wiele.



15.

Fizyk [L.V.] poczuł swąd przypalanego własnego ciała. Spojrzał z przerażeniem na pochylającą się nad nim ciemną postać.
       - Czego chcesz?!
       - La chiave - odparł chrapliwy głos. - Hasło.
       - Ale... ja nie...
Napastnik ponownie przycisnął do jego piersi biały, rozżarzony przedmiot, wbijając go jeszcze głębiej. Rozległ się syk palącego się ciała.
       - Nie ma żadnego hasła! - krzyknął [V.] pod wpływem straszliwego bólu. Czuł, że powoli odpływa w nieświadomość.
Postać przeszyła go wzrokiem pełnym nienawiści.



16.

Bykow zrobił głęboki wdech i zaczesał dłonią sterczące na czubku głowy włosy. Krajuchin wyciągnął z biurka złożoną we czworo kartkę i znów zaczął mówić:
      - Przy sposobności coś o obowiązkach. Wszyscy je znacie, ale... ja tak, dla przypomnienia, przeczytam jeszcze raz. „Jermakow - kierownik wyprawy, dowódca statku, fizyk, biolog i lekarz. Spicyn - pilot, radiotelegrafista, nawigator i mechanik pokładowy. Krutikow - nawigator, cybernetyk, pilot i mechanik pokładowy. Jurkowski - geolog, radiotelegrafista, biolog. Dauge - geolog, biolog. Bykow - inżynier mechanik, chemik, kierowca transportera, radiotelegrafista".
       - Specjalista od pustyń - szepnął Dauge.
Bykow niecierpliwie wzruszył ramionami.
       - A teraz coś jeszcze... - Krajuchin wstał i oparł się dłońmi o biurko. - Kilka słów o zagadce, o „zagadce Tachmasiba"...
       - O Boże! - żałośnie szepnął Krutikow.
       - Co powiedzieliście? - zwrócił się do niego Krajuchin.
       - Nic ważnego.
       - Zapewne chcieliście powiedzieć, że mit o „zagadce Tachmasiba" zanudził już was na śmierć?
       - Niezupełnie tak... ale... - Krutikow poruszył się zażenowany i zerknął na Jermakowa.
       - Ale coś w tym rodzaju. Wróćmy jednak do sprawy. W kierownictwie Akademii znaleźli się ludzie, którzy zainteresowali się tym problemem i prosili, aby włączyć go w prace waszej ekspedycji i rozszyfrować tę „zagadkę".
       - To oczywiste... - z uśmiechem dorzucił Krutikow.
       - Nie zgodziłem się na to, biorąc pod uwagę wasze i tak już bardzo napięte plany. Jednakże, ponieważ będziecie pracować w pobliżu Golkondy, zwracam się do was z prośbą, abyście zwrócili uwagę na wszelkie zjawiska, które w najmniejszym choćby stopniu przypominałyby to, co wiemy... czego dowiedzieliśmy się od ekspedycji Tachmasiba-Jermakowa. Zrozumieliśmy się?
Wszyscy milczeli. Tylko Jermakow rzucił półgłosem:
       - Niestety, ogólnie przyjęła się opinia, że dziwne przygody Tachmasiba to mit. A przecież jego śmierć nie jest mitem...
       - Mógł zginąć z tysiąca innych powodów - powiedział Dauge.
       - Całkiem możliwe. Lecz nie należy zapominać, że „czerwony krąg", wszystko jedno, co się za tymi słowami kryje, istnieje rzeczywiście i stał się przyczyną jego zguby.



17.

[G.] zastanowiła się, czy aby nie zdąży wyskoczyć po zakupy przed pójściem do szkoły, ale zaraz pożałowała czasu. Na dziś zapowiedziano klasówkę z fizyki. Fizyk, wicedyrektor [P.], oświadczył stanowczo, że jeśli [B.] nie zjawi się, by przy pomocy pracy klasowej poprawić swój niedostateczny, może się spodziewać takiejż oceny na okres. Było więc oczywiste, że [G.] pójść musi, i równie oczywiste, że każdą sekundę teraz powinna wykorzystać na powtarzanie materiału. Po zakupy pójdzie ojciec.
„Jakoś to będzie” - pomyślała [G.], usiłując wykrzesać z siebie nieco optymizmu. Lecz w głębi jej duszy narastało z wolna poczucie miażdżącej klęski. Te zakupy to była zła wróżba. Na pewno i z klasówką coś się nie uda. [G.] nienawidziła fizyki - po pierwsze dlatego, że [P.] był tłusty, dokuczliwy i nie cierpiał sportowców, a po drugie, ponieważ nie rozumiała paskudztwa ani w ząb. Wielokrotnie się zastanawiała, po jakiego czorta każą jej uczyć się tych hermetycznych bredni, które - zważywszy jej zainteresowania - z pewnością nie przydadzą się nigdy w życiu. Postanowiła już dawno, że pierwszego dnia po maturze uda się do parku i tam, pośrodku trawnika, urządzi publiczne spalenie zeszytów, notatek i podręczników od fizyki. Dopiero wówczas, jak sądziła, będzie mogła poczuć się naprawdę dorosła.



18.

       - Pan jesteś [T.]? - rzekł wreszcie, kiedy się tego najmniej spodziewałem. Przytaknąłem głową. - [I.T.]? Ten... podróżnik? - upewnił się raz jeszcze, pochylony do przodu. Patrzał na mnie nieufnie.
       - Ależ tak - powtórzyłem. - Któż inny mógłby być w moim mieszkaniu?
       - Mogłem się pomylić o piętro - mruknął, jakby zajęty czymś innym, daleko ważniejszym.
Nagle wstał. Odruchowo dotknął surduta, zamierzał go wygładzić, lecz jakby uświadomiwszy sobie płonność tego zamiaru - nie wiem, czy najlepsze żelazka i krawieckie zabiegi zdołałyby pomóc jego odzieniu, sfatygowanemu do ostateczności - wyprostował się i rzekł:
       - Jestem fizykiem. Nazywam się [M.]. Słyszał pan o mnie?
       - Nie - odparłem. Istotnie nigdy o nim nie słyszałem.
       - To nie ma znaczenia - mruknął raczej do siebie niż do mnie.
Robił wrażenie ponurego, ale to było zamyślenie: ważył w sobie jakąś decyzję, powziętą już przedtem, która spowodowała jego wizytę, lecz teraz owładnęły nim nowe wątpliwości. Widziałem to z jego ukradkowych spojrzeń. Miałem wrażenie, że nienawidzi mnie - za to, co chce, co musi mi powiedzieć.
       - Zrobiłem odkrycie - wyrzucił nagle schrypniętym głosem. - Wynalazek. Takiego jeszcze nie było. Nigdy. Nie musi mi pan wierzyć. Nie wierzę nikomu, więc nie ma potrzeby, żeby mnie ktokolwiek wierzył. Wystarczą fakty. Udowodnię to panu. Wszystko. Ale - nie jestem jeszcze całkiem...
       - Pan się obawia? - poddałem tonem życzliwym i uspokajającym. To są jednak szalone dzieci, obłąkane, genialne dzieci - ci ludzie. - Obawia się pan kradzieży, zdrady, co? Może pan być spokojny. Ten pokój widział już i słyszał o wynalazkach...



19.

       - Czy można znaleźć kogoś sympatyczniejszego i bardziej odpowiedniego dla [H.] niż ten młody uczony, który przy licznych sposobnościach okazywał nam tyle względów?
       - I zachowywał się tak poważnie w stosunku do niej...
       - Istotnie, trudno o lepszego. Wykształcony, absolwent uniwersytetów w Oksfordzie i Edynburgu...
       - Fizyk jak Tyndall...
       - Chemik jak Faraday...
       - Znający dokładnie przyczyny wszechrzeczy tego świata...
       - I którego nie zaskoczy pytanie na żaden temat...
       - Potomek świetnej rodziny z hrabstwa Fife, no i posiadacz majątku dostatecznego, żeby...
       - Nie mówiąc już o bardzo, na mój gust, przyjemnej powierzchowności, nawet z tymi okularami w aluminiowej oprawie...
Gdyby okulary tego bohatera miały oprawkę ze stali, z niklu czy nawet złota, bracia [M.] nie dostrzegliby w tym niestosowności. Albowiem te przyrządy optyczne pasują zaiste do młodych uczonych, podkreślając niejako poważny wyraz twarzy.
Ale czy ten absolwent wyżej wzmiankowanych uniwersytetów, ten fizyk, ten chemik będzie odpowiadał pannie [C.]?



20.

[J.] jęknął tak, że aż wszyscy na niego spojrzeli. Skrzywił więc twarz w grymasie i chwycił się za bok. Co o tym myśli, mógłby powiedzieć chyba tylko [R.], jednakże - właśnie jemu nie mógł tego powiedzieć. Siedział więc dalej z miną pełną pokory i uwagi. Oto na co musi tracić cenne chwile tego swojego wybłaganego miesiąca!...
       - Nie trzeba tracić czasu na dowodzenie, że materia jest substancją wszystkiego, co istnieje! - huknął prelegent. - Materia jest niezniszczalna, to niewątpliwe! i są na to dowody naukowe. Na przykład, spróbujmy zasiać w ziemi ziarno - czy ono tym samym znika? Ależ nie! Przekształca się w roślinę, w dziesięć podobnych ziaren. Była sobie kałuża - słońce ją wysuszyło. No to co, czy woda zniknęła? Oczywiście, że nie!! Woda przekształciła się w obłok, w parę! Ot co! Tyko podły sługa burżuazji, dyplomowany lokaj klechów, fizyk [O.] miał czelność twierdzić, że „materia znika”. Ależ z tego nawet dzieci się śmieją! Genialny Lenin w swoim nieśmiertelnym dziele „Materializm i empiriokrytycyzm” w oparciu o najbardziej postępowy światopogląd obalił te bajędy [O.] i zapędził go w kozi róg!
[J.] pomyślał: a gdyby tak ze stu takich prelegentów wcisnąć w te krzesła i przeczytać im wykład o formule Einsteina i trzymać ich bez obiadu, dopokąd ich tępe, leniwe głowy nie zastanowią się choćby nad tym - gdzie podziewają się w ciągu jednej sekundy cztery miliony ton materii słonecznej?
       Ale on sam tu siedział bez obiadu. Już mu tu wypruto wszystkie żyły. Miał jeszcze tylko nadzieję, że wykład prędko się skończy.



21.

Profesor Gassendi, Prowansalczyk, był niezmiernie wykształcony. Wiedzę miał taką, że starczyłoby jej na dziesięciu. Profesor Gassendi wykładał retorykę, był znakomitym historykiem, wybitnym filozofem, fizykiem i matematykiem. Zakres jego wiedzy choćby w dziedzinie samej tylko matematyki był tak ogromny, że proponowano mu katedrę w Collège Royal. Ale, powtórzmy, nie sama tylko matematyka składała się na bagaż Piotra Gassendiego.
Ten człowiek o niespokojnym i dociekliwym umyśle zaczął od studiów nad najwybitniejszym filozofem starożytności, perypatetykiem Arystotelesem, a przestudiowawszy go najdokładniej, równie dokładnie go znienawidził. Potem zapoznawszy się z wielką herezją Polaka Mikołaja Kopernika, który obwieścił całemu światu, że starożytni byli w błędzie, sądząc, że Ziemia jest nieruchomym centrum wszechświata, Piotr Gassendi z całego serca pokochał Kopernika.
Gassendi był pod urokiem wielkiego myśliciela Giordano Bruno, który w roku 1600 został spalony na stosie za to, że utrzymywał, jakoby wszechświat był nieskończony i jakoby istniało w nim wiele światów.
Gassendi całym sercem był po stronie genialnego fizyka Galileusza, którego zmuszono, by położywszy dłoń na Ewangelii, zaparł się swego przekonania, że Ziemia znajduje się w ruchu.
Wszyscy ci, którzy mieli dość odwagi, by atakować nauki Arystotelesa czy późniejszych filozofów scholastyków, znajdowali w Gassendim najwierniejszego zwolennika.



22.

       - To pan - szeptał nerwowo historyk. - Niech pan odtwarza! Pan umie rysować, ja nie, później się to zbada...
       - Pan policzy te kropki, na wszelki wypadek - rozkazał architekt. - Ilość przechodzi w jakość... to jest nie, nie to chciałem powiedzieć, ilość może mieć znaczenie...
Grafik zorientował się, iż przerysowujący jego twórczość facet jest architektem, i postanowił przerzucić się na zaziemskie budownictwo. W architekcie ocknął się instynkt zawodowy. Rozpłomieniony, z wypiekami na twarzy, wiernie odtwarzał linie z muru na odwrotnej stronie odbitek, dostarczonych mu z kontrolowanej budowy. Bezeciarz z owej budy znalazł się na rynku jako jeden z pierwszych i gorliwie służył pomocą. Historyk nie marudził, nie protestował i nie stwarzał trudności, trzymał się tylko architekta wręcz kurczowo, postanowiwszy sobie nie wypuścić z rąk bezcennych materiałów.
Szalejącego wśród tłumu sekretarza redakcji odnalazł jeden z panów, piastujących w dłoniach mocno już zdewastowane bukiety w opakowaniu z gazet.
       - Panie Krzysztofie - rzekł półgłosem - tu jest jeden profesor, fizyk zdaje się, ze swoimi... Własne zdjęcia zrobili...
Sekretarza redakcji jakby ktoś oblał zimną wodą.



23.

Za ich plecami rozległ się cichy głos:
       - Przepraszam...
Popatrzyli przez otwarte drzwi na chłopca w okularach, który siedział w poczekalni razem z matką.
       - Chirurg jeszcze nie przyszedł, [K.] - powiedziała [T.]. - Bez niego nie nastawimy ci ręki.
       - On na pewno nie mówił po włosku - odparł dzieciak. - Powtarzał: kwantowa piana.
       - Słucham?
       - Kwantowa piana. Mówił o kwantowej pianie.
Oboje podeszli do chłopca. [N.] wyglądał na rozbawionego.
       - A co to jest ta kwantowa piana?
Chłopiec śmiało spojrzał lekarzowi w oczy.
       - Na podstawowym, subatomowym poziomie struktura czasoprzestrzeni nie jest regularna, liniowa. Są tam pęcherzyki, jak w pianie. A ponieważ występują na poziomie kwantowym, nazwano to kwantową pianą.
       - Ile masz lat? - spytał internista.
       - Jedenaście.
       - On dużo czyta - wyjaśniła matka chłopca. - Jego ojciec pracuje w Los Alamos.
[N.] pokiwał głową.
       - I do czego służy ta kwantowa piana?
       - Do niczego. Po prostu taka jest struktura wszechświata, oczywiście na poziomie subatomowym.
       - Dlaczego ten facet miałby o niej mówić?
       - Bo jest znanym fizykiem - rzekł [W.], który właśnie pojawił się w drzwiach poczekalni. W ręku trzymał kartkę.



24.

Dwaj mężczyźni, którzy weszli cicho do pokoju, z uszanowaniem przyglądali się scenie. Ubrani w długie laboratoryjne fartuchy, wydawali się nadzwyczaj pokorni i uniżeni. Ich gładko wygolone czaszki przypominały [H.] głowy mnichów... Dziwne, że nigdy dotychczas nie zauważył, iż popularne ostatnio wygalanie głowy tak bardzo przypomina starożytne praktyki ascetyczne o religijnym podłożu. Ci dwaj z pewnością byli błyskotliwymi, młodymi fizykami, gdzież więc się podziała ich zwykła pewność siebie?
       - Kiedy przy tym jesteśmy - wtrącił [T.] - mogę również zapytać o co innego. [J.], mój chłopcze, połóż rękę na Biblii i powiedz prawdę. Czy znalazłeś Jedyną Prawdziwą Bramę do błogosławionego zbawienia?
Wszystkie oczy skupiły się na nim. [H.] przełknął głośno ślinę i zaczerwienił się gwałtownie w rozpaczliwej rozterce.
       - Doktorze - wykrztusił bezradnie po chwili. - Przyjdę innym razem.
Zaniepokojony [T.] zdjął okulary i z uwagą przyjrzał się młodemu człowiekowi.
       - [J.], niedobrze się czujesz?
       - Miałem dużo kłopotów. Utrata pracy... inne problemy - dodał szybko. - [M.] i ja ulegliśmy wczoraj wypadkowi. Nowy deflektor źle funkcjonował, napromieniowało nas w bewatronie.
       - Och, tak. Słyszałem o tym - stwierdził [T.]. - Na szczęście nikt nie zginął.
       - Tych ośmioro ludzi musiało iść za Prorokiem - odezwał się jeden z ascetycznych inżynierów. - Tam było bardzo wysoko.
       - Doktorze - zachrypiał Hamilton. - Czy mógłby pan polecić mi dobrego psychiatrę?
Na twarzy starszego naukowca powoli pojawiało się niedowierzanie.
       - A cóż to? Czyżbyś postradał zmysły?
       - Najwyraźniej - odparł [H.].
       - Porozmawiamy o tym później - przerwał zduszonym głosem. Zirytowany, odprawił mężczyzn z pokoju.
       - Idźcie do meczetu - powiedział. - Medytujcie, aż przyślę po was.



25.

       - No dobrze - zaczął, gryzmoląc wściekle coś, co wskazywało, iż zastosował swoistą, wymyśloną na prywatny użytek stenografię. - Pozwól, że się upewnię, iż znam wszystkie fakty. Opowiedz mi dokładnie, o pomieszczeniu, w którym odbywają się spotkania. Nie opuszczaj żadnego szczegółu, choćby wydawał ci się nie wiem jak banalny.
       - Nie ma zbyt wiele do opisywania. Ściany są wykonane z metalu, pomieszczenie jest prostopadłościanem o kwadratowej podstawie, boku długości ośmiu metrów i wysokości czterech. W jednej z bocznych ścian na wysokości metra znajduje się ekran, a tuż pod nim pulpit... Czekaj, będzie szybciej, jeśli ci to narysuję.
[S.] szybko naszkicował rozkład małego pomieszczenia, które znał tak dobrze, i podał rysunek [D.]. Robiąc to, wzdrygnął się lekko, przypomniawszy sobie, w jakich okolicznościach czynił to poprzednio. Pomyślał, że chciałby wiedzieć, co stało się ze ślepym Walijczykiem i jego towarzyszami, a także jak zareagowali na jego nagłe zniknięcie.
Francuz, marszcząc brwi, studiował rysunek.
       - I to już wszystko?
       - Owszem.
[D.] parsknął z niezadowoleniem:
       - A oświetlenie? Czy może siedzisz po ciemku? Co z wentylacją, ogrzewaniem?
[S.] uśmiechnął się w odpowiedzi na ten charakterystyczny wybuch niezadowolenia.
       - Cały sufit lekko świeci, a powietrze, o ile mogę stwierdzić, dochodzi przez siatkę głośnika. Nie wiem, gdzie jest kanał wentylacyjny, może strumień chwilami zmienia kierunek, ale nie zwróciłem na to uwagi. Nie ma tam śladu żadnego grzejnika, ale zawsze jest normalna temperatura.
       - Co oznacza, jak sądzę, że zamarza para wodna, ale nie dwutlenek węgla?
[S.] zrobił co mógł, żeby odpowiedzieć uśmiechem na ten mocno już wyświechtany żart.
       - Sądzę, że powiedziałem ci wszystko. Natomiast co do maszyny, która zawozi mnie na pokład statku [K.], kabina, w której lecę, jest tak pozbawiona indywidualności, jak budka dźwigu lub windy. Gdyby nie stolik i kanapka, mogłaby być jednym lub drugim.
Zapadło kilkuminutowe milczenie, w czasie którego fizyk pokrywał kartkę precyzyjnymi, mikroskopijnymi zygzakami. Obserwujący to [S.] zastanawiał się, dlaczego człowiek taki jak [D.], o umyśle nieporównanie bystrzejszym niż jego własny, nie zdobył wielkiego uznania w świecie nauki.



26.

O ósmej dwadzieścia pięć mieli pociąg do Środy, przedtem jednak [F.] odebrał z przechowalni bagażu dwa rowery, damski i męski, kupił konieczne dla ich przewozu karty oraz bilety ulgowe dla nich dwojga. Jeden z rowerów, jak wyjaśnił, należał do mamy, która zgodziła się go wypożyczyć na cały dzień. Jeszcze wczoraj w nocy [F.] czyścił go i starannie oliwił po zimowej przerwie. Teraz pojazd powinien chodzić jak zegarek.
Kiedy pociąg wtoczył się na zalany słońcem peron, oddali rowery do wagonu bagażowego, a sami zasiedli wygodnie w pustym przedziale, o wagon dalej.
       - Przed nami wielka przygoda - oznajmił [F.S.], zacierając ręce. - O, doprawdy, [R.], wagary to jednak bardzo dobry wynalazek. Miałaś rację: kiedyś trzeba tego spróbować. Nie mogę się nacieszyć myślą, że kiedy my tu sobie beztrosko odjeżdżamy w dal, cała klasa siedzi, na wpół uduszona w spiekocie, i pisze klasówkę z chemii.
       - Nie mam tak całkiem spokojnego sumienia - wyznała [P.], która prawdę mówiąc, najbardziej ze wszystkiego na świecie lubiła być w porządku.
       - Odpręż się - polecił jej kolega prymus [F.S.]. - Nic ci tu nie grozi.
Ledwie wyrzekł te słowa, pociąg drgnął, pisnął przeraźliwie i ruszył, a drzwi przedziału się otwarły i wpadł do niego spóźniony pasażer: młody jeszcze brunet o wydatnym nosie, poważnym obliczu i czarnej brodzie, innymi słowy: profesor [J.H.], fizyk, osławiony pedant i pracoholik, wychowawca klasy pierwszej mat.-fiz., dyrektor liceum imienia Żeromskiego.
Równie dobrze do przedziału mógł był wpaść piorun kulisty lub bomba z opóźnionym zapłonem.



27.

Przez całe popołudnie przeprowadzali próby badań radioaktywności, krążąc wokół barki z nieszkodliwie radioaktywnym elementem na pokładzie, zakotwiczonej pośrodku zatoki; [J.O.] bez wytchnienia uwijał się przy swoich instrumentach, ścierał sobie skórę na długich goleniach o stal włazów, kiedy z wieżyczki obserwacyjnej gramolił się na mostek i z mostka do wieżyczki z powrotem, zawadzał boleśnie głową o przegrody i urządzenia nawigacyjne w centrali głównej, bo w pośpiechu zapominał, jaki jest wysoki. O piątej po południu próby się skończyły, barka pozostała do dyspozycji lądowego zespołu fizyków, którzy ją uprzednio w tych celach przygotowali, a okręt popłynął na pełne morze.
Wdrażając się w okrętowy tryb życia, przez całą noc płynęli na powierzchni w kierunku zachodnim. Świt zastał ich na spokojnych wodach pod rześkimi podmuchami południowo-zachodniego wiatru w okolicach Cape Banks w południowej Australii. Tutaj zanurzyli się na głębokość mniej więcej pięćdziesięciu stóp i od tej chwili tylko co godzina powracali na głębokość peryskopową, żeby się rozejrzeć. Pod wieczór już w okolicach Cape Borda, przylądka Wyspy Kangura, pozostali na głębokości peryskopowej, biorąc kurs w kierunku Port Adelaide. Około godziny dziesiątej wieczorem patrzyli przez peryskop na to miasto; po dziesięciu minutach, nie zanurzając się głębiej, zawrócili znów na pełne morze. Tak minęła środa. W czwartek o zachodzie słońca na północ od wyspy King wzięli kurs z powrotem do Williamstown. W piątek w pierwszym blasku dnia wynurzyli się przed Cyplami i wpłynęli na zatokę Port Phillip, przycumowali do boku lotniskowca „Sydney" w porze śniadania, przy czym defektów do naprawienia po całym tym rejsie stwierdzono bardzo niewiele.
W tenże poranek przyjechał admirał, sir [D.H.], na inspekcję tego jedynego okrętu, o który, w przeciwieństwie do wszystkich innych pod jego dowództwem, warto było się kłopotać.



28.

Drzwi do pokoju naprzeciwko były otwarte. U góry, opierając się stopami o jedną futrynę, a plecami o drugą, zawisł młody człowiek. Jego poza przy całej nienaturalności wydawała się całkowicie niewymuszona. Patrzył na mnie z góry, szczerzył długie, żółte zęby i salutował po wojskowemu.
       - Dzień dobry - powiedziałem po chwili milczenia. - Pomóc panu?
Wtedy człowiek ten miękko jak kot zeskoczył na podłogę i w dalszym ciągu salutując stanął przede mną na baczność.
       - Mam zaszczyt, inspektorze - powiedział. - Pan pozwoli, że się przedstawię - porucznik cybernetyki [S.S.].
       - Spocznij - powiedziałem i uścisnęliśmy sobie dłonie.
       - Właściwie jestem fizykiem - powiedział [S.] - ale „porucznik cybernetyki” brzmi prawie tak dobrze, jak „porucznik infanterii”. To bardzo śmieszne. - I nieoczekiwanie wybuchnął tym samym okropnym szlochającym rechotem, w którym zwidywały się wilgotne lochy, niezmywalne plamy krwi i brzęk zardzewiałych łańcuchów na przykutych do skały szkieletach. - Szczerze mówiąc - ciągnął dalej [S.] - przyjechałem tutaj, żeby połazić po skałach, ale w żaden sposób nie mogę jakoś do nich dotrzeć. Wszędzie śnieg. Więc wspinam się na drzwi, na ściany... - Nagle zamilkł i ujął mnie pod rękę.



29.

W sali medytacyjnej wymieniano ogrzewanie elektryczne. Wracając do siebie, miała przeczucie, że już przyjechał. Jego pokój był pusty.
       - Przeprowadzasz się tutaj? - [L.] zastał [E.] u [K.] - Wysłali mnie z pralni, rano zapomnieli wziąć pościel - ściągał granatową poszewkę z koca.
       - Wyprowadził się?
       - Ma swoje sprawy, i tak wysiedział pół roku. Jutro na jego miejsce będzie chirurg z Portugalii. Szkoda, że nie inżynier, przydałby się do wymiany drutów. Widziałaś, kto się tym zajmuje? Fizyk atomowy z [B.]. Podłączą nas do krzeseł elektrycznych zamiast do kaloryferów pod podłogą.
       - Zostawił mi kartkę, że wróci.
       - Po co? - [L.] odłożył koc. Nie potrzebował odpowiedzi, widząc popłoch w jej oczach - Po to byłaś u Mistrza... - znieruchomiał. Zastanawiał się chwilę, zbierał myśli. - Ewa, spokojnie, zaraz. Nie mów, że się wyprowadzasz razem z nim.
Jej też chciało się płakać. Usiadła na ogołoconym łóżku.



30.

       Skończywszy studia na MIT, chciałem załatwić sobie pracę wakacyjną. Dwa lub trzy razy zgłosiłem się do Bell Labs, a Bill Shockley, który znał mnie z laboratorium na MIT, parę razy oprowadził mnie po zakładzie. Bardzo mnie te wizyty cieszyły, ale pracy nie dostałem.
Moi profesorowie dali mi listy polecające do dwóch firm: Bausch and Lomb Company, która produkowała soczewki, i do Electrical Testing Labs w Nowym Jorku. W tych czasach nikt nie wiedział, co to jest fizyk, i w przemyśle nie było żadnej pracy dla fizyków. Inżynierowie, jak najbardziej, ale fizycy - po prostu nie wiedziano, do czego mogliby się przydać. Co ciekawe, niewiele lat później, bo zaraz po wojnie, sytuacja zupełnie się odwróciła: wszyscy chcieli fizyków. Jednakże pod koniec wielkiego kryzysu szukanie pracy w zawodzie fizyka było zajęciem dość jałowym.
       Mniej więcej w tym okresie spotkałem starego znajomego na plaży w Far Rockaway, naszym rodzinnym mieście, gdzie się razem wychowaliśmy. Chodziliśmy do jednej klasy, gdy mieliśmy jedenaście lub dwanaście lat, i zostaliśmy bliskimi przyjaciółmi. Obaj mieliśmy zacięcie naukowe, obaj mieliśmy „laboratorium”. Często się razem bawiliśmy i omawialiśmy kwestie naukowe.
Organizowaliśmy magiczne spektakle - chemiczne czary-mary - dla dzieci z sąsiedztwa. Mój przyjaciel był niezłym wodzirejem, ja też lubiłem się popisywać. Nasze sztuczki wykonywaliśmy na niedużym stole, po obu stronach mieliśmy dwa palniki Bunsena, które były cały czas włączone. Na palniki założyliśmy szkiełka od zegarków posmarowane jodyną, toteż nad każdym końcem stołu przez cały spektakl unosiły się piękne purpurowe opary. Coś wspaniałego! Wykonywaliśmy różne sztuczki, takie jak zamiana „wina” w wodę i inne chemiczne zmiany koloru. Na deser zostawialiśmy sobie sztuczkę, która była oparta na efekcie odkrytym przez nas samych. Po kryjomu wkładałem ręce do wody, a potem do benzyny ekstrakcyjnej. Potem „przez nieuwagę” ocierałem się dłonią o płomień jednego z palników i dłoń zaczynała płonąć. „Odruchowo” złączałem dłonie i płonęły obie. (To nie parzy, ponieważ benzyna ekstrakcyjna spala się szybko, a woda ochładza). Zaczynałem wymachiwać rękami i krzyczeć: „PALI SIĘ! PALI SIĘ!”. Wszyscy wpadali w popłoch, uciekali z pokoju i na tym kończył się spektakl!
       Gdy później opowiedziałem tę historię moim konfratrom na studiach, żachnęli się: „Bzdury gadasz! Jak można sobie podpalić dłonie?”.




Wyświetleń: 124028
Dodaj komentarz
Przeczytaj komentarze
ilość komentarzy: 278
Użytkownik: paren 02.10.2011 00:01 napisał(a):
Odpowiedź na: Przedstawiam Wam konkurs ... | paren
Fizycy... kiedy myślę o fizykach, to natychmiast przypomina mi się moja pani profesor z liceum, prawdziwy postrach nie tylko mojej - humanistycznej - klasy... Dzięki Sherlockowi widzę jednak, że nie taki fizyk straszny, jak go malują. :-)

Zapraszam! :-)
Użytkownik: Cirilla 02.10.2011 06:19 napisał(a):
Odpowiedź na: Fizycy... kiedy myślę o f... | paren
Szczęściarze - dochodzi trzecia a Wy możecie jeszcze nie spać!
Taki fajny konkurs, myślałam, że sobie odpocznę no ale jam mam nie wystartować? No jak??
Użytkownik: joanna.syrenka 02.10.2011 02:47 napisał(a):
Odpowiedź na: Przedstawiam Wam konkurs ... | paren
Nigdy nie myślałam, że odnajdę się w konkursie o fizyce, a tutaj proszę - kilka fragmentów rozpoznawalnych na pierwszy rzut zdania!
Użytkownik: janmamut 02.10.2011 02:49 napisał(a):
Odpowiedź na: Nigdy nie myślałam, że od... | joanna.syrenka
Zwłaszcza te z publicznym paleniem książek do fizyki. :-)
Użytkownik: benten 02.10.2011 10:48 napisał(a):
Odpowiedź na: Zwłaszcza te z publicznym... | janmamut
Też to robiłam! Moja wiedza i podpora czyli zeszyty z mnóstwem bazgrołów na marginesach poszła z dymem pewnego wieczoru wczesnego lata w 2004 roku!
Użytkownik: dot59Opiekun BiblioNETki 02.10.2011 09:32 napisał(a):
Odpowiedź na: Przedstawiam Wam konkurs ... | paren
Ratunku...! Jeden z moich ostatnich kontaktów z fizyką zakończył się "baniakiem" za niemożność precyzyjnego wyjaśnienia jakichś zjawisk zachodzących wskutek zderzania się elektronów, i od tego czasu mam uraz do tej tematyki. Ale aż trzy dusiołki rozpoznaję, dalsze dwa wydają mi się znajome, choć nie wiem skąd, więc nie odpuszczę!
Użytkownik: anek7 02.10.2011 10:13 napisał(a):
Odpowiedź na: Przedstawiam Wam konkurs ... | paren
Obrazowo mówiąc - moja znajomość fizyki jest na takim poziomie, że nawet głąb kapuściany przy mnie to geniusz jest...
Aczkolwiek z kilkoma dusiołkami miałam niezaprzeczaną przyjemność się spotkać:)
Użytkownik: zonia95 02.10.2011 11:00 napisał(a):
Odpowiedź na: Przedstawiam Wam konkurs ... | paren
Zaczynam mieć chyba problemy z fizyką. W szkole. Tutaj też. Na razie odgadniętych 7 fragmentów: 3,8,10,11,14,17,26. Chętnie podrzucę. Choć jeszcze chyba żaden fragment nie męczył mnie tak jak czwóreczka... Podzieli się ktoś? :)
Użytkownik: benten 02.10.2011 11:12 napisał(a):
Odpowiedź na: Zaczynam mieć chyba probl... | zonia95
Masz już potwierdzone te fragmenty? W nr 4 jestem raczej pewna co do mamusi, ale jeszcze nie dostałam oceny z odpowiedzi.
Użytkownik: zonia95 02.10.2011 11:23 napisał(a):
Odpowiedź na: Masz już potwierdzone te ... | benten
Nie. Ale nie mam wątpliwości :). To pewne jak fizyczne wzory. Podaj 4, najwyżej będę szukać dalej. Potrzebujesz czegoś?
Użytkownik: anek7 02.10.2011 11:45 napisał(a):
Odpowiedź na: Nie. Ale nie mam wątpliwo... | zonia95
Uwielbiam mamusię czwóreczki:)
Styl nie do podrobienia, ale Tobie to pewnie wiele nie podpowie, bo w ocenach jej nie masz...
Ale gdybyś zgadła rodzicielkę to szukaj dziełka z dziedziny herpetologii;)

A słówko o 10 i 14 można prosić?
Użytkownik: benten 02.10.2011 11:49 napisał(a):
Odpowiedź na: Uwielbiam mamusię czwórec... | anek7
W 14 tatusia masz ocenionego, ale synka nie. Gdybym ja miała takie zacięcie do pisania jak synek to byłabym w Rajskim Ogrodzie.
Użytkownik: anek7 02.10.2011 12:06 napisał(a):
Odpowiedź na: W 14 tatusia masz ocenion... | benten
W Rajskim Ogrodzie mówisz?
To chyba mam jakiś pomysł,kto to jest ten M. z dusiołka:)
Użytkownik: KrzysiekJoy 04.10.2011 18:35 napisał(a):
Odpowiedź na: W Rajskim Ogrodzie mówisz... | anek7
I co, masz 14? Bo ja niestety nie. Można prosić o jakąś wskazówkę?
Poproszę też, coś o 20, 23,24,28,29.
Użytkownik: anek7 04.10.2011 18:56 napisał(a):
Odpowiedź na: I co, masz 14? Bo ja nies... | KrzysiekJoy
Mam 14 - Rajski Ogród bardzo pomógł;) A jeszcze w połączeniu z inicjałem biednego ucznia z dusiołkiem to nawet nie czytając tytuł się kojarzy, bo to klasyka przecież jest. Najlepsi recenzenci też tę książkę docenili:)

Pozostałych też mi niestety brakuje. I jeszcze tej historii z całunem z 6 sobie nie mogę z niczym powiązać...
Użytkownik: KrzysiekJoy 04.10.2011 20:27 napisał(a):
Odpowiedź na: Mam 14 - Rajski Ogród bar... | anek7
Ha, dziękuję. Pijąc kawkę, rozmyślałem nad tym M, i jak to w przedmiotach ścisłych bywa, wszystko pięknie się ułożyło.:)

6 . Najtrudniejsza w konkursie... byłaby, gdyby nie regulaminowe (umowne) podejście do fragmentów konkursowych.;)
Użytkownik: zonia95 02.10.2011 12:06 napisał(a):
Odpowiedź na: Uwielbiam mamusię czwórec... | anek7
10 - to pamiętnik. Czytany przez pewną osobę w ramach... hm... terapii rodzinnej? Miesiąc temu wiele osób było w takim miejscu.
Użytkownik: zonia95 02.10.2011 12:12 napisał(a):
Odpowiedź na: Uwielbiam mamusię czwórec... | anek7
Jeśli to jest to o czym myślę, to jedną książkę czytałam, tylko nie oceniłam. Mocno doprecyzowana geograficznie ta herpetologia? :)
Użytkownik: anek7 02.10.2011 12:58 napisał(a):
Odpowiedź na: Jeśli to jest to o czym m... | zonia95
Tak:)
Użytkownik: zonia95 02.10.2011 13:58 napisał(a):
Odpowiedź na: Tak:) | anek7
Dzięki :)
Użytkownik: aramona 02.10.2011 13:09 napisał(a):
Odpowiedź na: Przedstawiam Wam konkurs ... | paren
Heh, wysłałam do szanownego tropiciela a-tomów maila ze swoimi teoriami. Ciekawe jak bardzo zgodne okażą się z prawami fizyki biblionetkowej.
Użytkownik: mika_p 02.10.2011 15:55 napisał(a):
Odpowiedź na: Przedstawiam Wam konkurs ... | paren
Ja mam potwierdzone te łatwe: 3,4,10,17,18,22,26

Przyjmę wszystkie mataczenia :)
Użytkownik: benten 02.10.2011 16:24 napisał(a):
Odpowiedź na: Ja mam potwierdzone te ła... | mika_p
Ja mam potwierdzone 3,4,14,15,17,22,26
Wysłałam też 1, 5,7, 12 - z czego 12 jestem pewna, a pozostałe podpowiedział mi osobisty korepetytor ds. sci-fi ;>
Użytkownik: benten 02.10.2011 16:54 napisał(a):
Odpowiedź na: Ja mam potwierdzone 3,4,1... | benten
Reszta też potwierdzona.
Użytkownik: anek7 02.10.2011 17:12 napisał(a):
Odpowiedź na: Ja mam potwierdzone 3,4,1... | benten
A czy mogłam przypadkiem wizualizację 12-tki oglądać?
Użytkownik: aramona 02.10.2011 17:14 napisał(a):
Odpowiedź na: A czy mogłam przypadkiem ... | anek7
Osoba, która nie istnieje...
Użytkownik: anek7 02.10.2011 17:16 napisał(a):
Odpowiedź na: Osoba, która nie istnieje... | aramona
O tym myślałam:)
Użytkownik: benten 02.10.2011 17:37 napisał(a):
Odpowiedź na: A czy mogłam przypadkiem ... | anek7
Mogłaś, ale spytaj Polifema, on Ci powie
Użytkownik: janmamut 02.10.2011 22:12 napisał(a):
Odpowiedź na: A czy mogłam przypadkiem ... | anek7
Rzeczywiście, dobre stwierdzenie: przypadkiem. TVP w ramach misji publicznej puszczała to około drugiej w nocy.
Użytkownik: Marylek 03.10.2011 08:53 napisał(a):
Odpowiedź na: Ja mam potwierdzone 3,4,1... | benten
Czy możesz jakoś zasugerować, które to dzieciątko mamusi, to 26? Bo ja jej nie czytuję i mam problem.
Użytkownik: anek7 03.10.2011 09:36 napisał(a):
Odpowiedź na: Czy możesz jakoś zasugero... | Marylek
Taka polska tradycja;)
Użytkownik: benten 03.10.2011 10:20 napisał(a):
Odpowiedź na: Czy możesz jakoś zasugero... | Marylek
Jasne... ja już sobie nawet zaplanowałam, kiedy to przeczytam. Myślę, że 16 IX będzie najlepszy
Użytkownik: Marylek 03.10.2011 17:31 napisał(a):
Odpowiedź na: Jasne... ja już sobie naw... | benten
:) No to wszystkiego!
Użytkownik: Marylek 05.10.2011 04:37 napisał(a):
Odpowiedź na: Jasne... ja już sobie naw... | benten
Hm, przy numerze 3 tez źle strzelilam w tytuł. :( Może jakieś sugestie?
Użytkownik: benten 05.10.2011 09:24 napisał(a):
Odpowiedź na: Hm, przy numerze 3 tez źl... | Marylek
źle trafiłaś bo Ci jej brakuje.
A mnie Anna pożyczyła swoją we Wrocławiu.
Użytkownik: Marylek 05.10.2011 10:13 napisał(a):
Odpowiedź na: źle trafiłaś bo Ci jej br... | benten
Ha, w międzyczasie też do tego doszłam. Chyba zawsze mi jej brakowało, hmmmm... ;)
Użytkownik: Marylek 05.10.2011 10:15 napisał(a):
Odpowiedź na: źle trafiłaś bo Ci jej br... | benten
To Annie też teraz brakuje! :-D
[Widzisz, jak bez niej długo trybię? :-p ]
Użytkownik: aramona 02.10.2011 17:20 napisał(a):
Odpowiedź na: Ja mam potwierdzone te ła... | mika_p
Czy można złożyć zamówienie na 10? :)
Użytkownik: zonia95 02.10.2011 17:40 napisał(a):
Odpowiedź na: Ja mam potwierdzone te ła... | mika_p
Łatwiejszego niż ósemka fragmentu chyba nie ma...
Użytkownik: dot59Opiekun BiblioNETki 03.10.2011 12:39 napisał(a):
Odpowiedź na: Łatwiejszego niż ósemka f... | zonia95
Tak powiadasz? Serio? Mnie się ta 8 z niczym absolutnie nie kojarzy...
Użytkownik: anek7 03.10.2011 18:22 napisał(a):
Odpowiedź na: Tak powiadasz? Serio? Mni... | dot59Opiekun BiblioNETki
Tu bardziej o tytuł chodzi - najoczywistszy z oczywistych;)
Użytkownik: zonia95 03.10.2011 18:32 napisał(a):
Odpowiedź na: Tu bardziej o tytuł chodz... | anek7
Właśnie. Plus historia opłacalnego linczu, czyli inne dziecko tatusia.
Użytkownik: Marylek 03.10.2011 17:31 napisał(a):
Odpowiedź na: Łatwiejszego niż ósemka f... | zonia95
Chciałaś powiedzieć: trudniejszego?
Użytkownik: Pani_Wu 03.10.2011 17:41 napisał(a):
Odpowiedź na: Ja mam potwierdzone te ła... | mika_p
Gdzie potwierdzacie te "potwierdzone"? Można tak na raty?
Użytkownik: paren 03.10.2011 17:53 napisał(a):
Odpowiedź na: Gdzie potwierdzacie te "p... | Pani_Wu
Potwierdza organizator konkursu - Sherlock. Wysyłasz do niego mailem swoje odpowiedzi, te stuprocentowe i te, których nie jesteś całkiem pewna, Sherlock potwierdza Ci w odpowiedzi (też mailem), co masz dobrze. Może też Ci podpowiedzieć, co czytałaś, jeżeli w pierwszym mailu poprosisz o taką podpowiedź. Można na raty, oczywiście. :-)
Użytkownik: Pani_Wu 03.10.2011 17:59 napisał(a):
Odpowiedź na: Potwierdza organizator ko... | paren
Dzięki :-) Zaraz wyślę to, co wymodziłam :-)
Użytkownik: aramona 02.10.2011 17:14 napisał(a):
Odpowiedź na: Przedstawiam Wam konkurs ... | paren
Mam potwierdzone 1,4,5,6,7,8,11,12,13,14,15,16,17,18,19,22,25,26,30​.
Mogę coś pomóc i sama oczekuję pomocy :)
Użytkownik: anek7 02.10.2011 17:29 napisał(a):
Odpowiedź na: Mam potwierdzone 1,4,5,6,... | aramona
2 to bardzo bliska krewna 19. I o wiele bardziej znana niż 19. I bohaterowie nieco ograniczeni przez warunki w jakich się znaleźli (podobnie jak w 19)

3 - 17 i 26 odgadłaś a 3 nie? Niemożliwe...

9 - czytać nie czytałam, ale nazwisko profesora naprowadziło mnie na pewien telewizyjny megahit sprzed lat...

A jakiś trop w sprawie 6 i 25?
Użytkownik: aramona 02.10.2011 17:56 napisał(a):
Odpowiedź na: 2 to bardzo bliska krewna... | anek7
3 mam jeszcze niepotwierdzone, ale wiem, że to musi być to :)

6. kojarzy się z cmentarzem, ale nie takim zwykłym - to rzecz unikatowa, a tatuś (Belg) ma profil na fejzbuku :)

25. tatuś zmarł 3 lata temu, a na podstawie jego najsłynniejszego dzieła nakręcono film. Natomiast dusiołek nasz ma w tytule schyłek pewnego etapu.
Użytkownik: zonia95 02.10.2011 17:35 napisał(a):
Odpowiedź na: Mam potwierdzone 1,4,5,6,... | aramona
Ja czytałam autorów 2,5,18,19,20,21. Jeśli możesz,pomóż...
Potwierdzone mam 3,4,8,10,11,14,17,26.

3 - masz już dwie. Ta jest trzecia, chociaż tak naprawdę powinna być nieco wcześniej...
10 - co by tu napisać... Literatura młodzieżowa, jedna z najpopularniejszych mamuś (przynajmniej w moim mniemaniu).
Użytkownik: anek7 02.10.2011 17:42 napisał(a):
Odpowiedź na: Ja czytałam autorów 2,5,1... | zonia95
2 i 19 to rodzeństwo jest. Znasz chyba najpopularniejsze dziełko tego autora-wizjonera. Swoją drogą skąd on brał te pomysły ponad 100 lat temu?
19 budzi nadzieję że uda się odnaleźć 2. O, wyszła mi podpowiedź niemal w mamucim stylu.
Użytkownik: aramona 02.10.2011 18:18 napisał(a):
Odpowiedź na: Ja czytałam autorów 2,5,1... | zonia95
15. Tatuś lubi teorie spiskowe, jeden z najbogatszych pisarzy na świecie, a dzieciątko to połączenie świętości i grzechu.

5 i 18 mają wspólnego tatusia. Przewidział w swojej najpopularniejszej książce odkrycie, jakiego dokonali ostatnio naukowcy (zob: Kepler-16b).

5. To nie jest powieść

18. Rodzaj pamiętnika
Użytkownik: Pani_Wu 03.10.2011 00:07 napisał(a):
Odpowiedź na: 15. Tatuś lubi teorie spi... | aramona
Serio 5 ma tego samego tatusia co 18? Bo 18 leży przede mną w pełnej krasie. Naszukałam się po tomiskach, bo wiem, że czytałam, tylko gdzie? I znalazłam.
Zatem 18 to rodzaj pamiętnika, ale pokładowego :-)

A przy 5 chyba się poddam :-(
Użytkownik: aramona 03.10.2011 17:33 napisał(a):
Odpowiedź na: Serio 5 ma tego samego ta... | Pani_Wu
5. Raczej z własnej woli nigdy by Ci się nie chciało czytać, jak wielu normalnym ludziom ;)
Użytkownik: Pani_Wu 03.10.2011 17:40 napisał(a):
Odpowiedź na: 5. Raczej z własnej woli ... | aramona
Odstrasza sugestia języka naukowego bardzo i niekoniecznie współczesnego?
Użytkownik: aramona 03.10.2011 17:47 napisał(a):
Odpowiedź na: Odstrasza sugestia języka... | Pani_Wu
Myślę, że tak, choć nie czytałam :) i założę się, że nie ma fabuły, akcji, itp.
Użytkownik: dot59Opiekun BiblioNETki 02.10.2011 18:10 napisał(a):
Odpowiedź na: Mam potwierdzone 1,4,5,6,... | aramona
Hihi, gdybym nie znała treści, to wcale bym się nie zdziwiła, gdyby 10 znalazło się na 2 :). Ale wbrew pozorom nie opowiada o dziwnych elementach środowiska naturalnego, tylko o tym, jak dorośli mogą skomplikować życie parze nastolatków, gdy wpędzą ich w sytuację opisaną w ostatnim zdaniu. Znajomość fizyki im się tu na nic nie przyda :).
W 2 natomiast jest ona - wraz ze znajomością chemii, agronomii, botaniki, zoologii, garncarstwa, hutnictwa etc. etc. - kwestią kluczową dla przeżycia pięciu nie-pancernych i psa w obcym środowisku.
Co do 3, to niektórzy nawet (n-1) nie mają :). A jeśli się ktoś pilnie przykłada do nauki fizyki, to potem zdarza się, że uczy dzieci swoich szkolnych kolegów (i niektórym nawet daruje wagarowe incydenty).
A coś o 19 mogłabyś podsunąć?
Użytkownik: aramona 02.10.2011 18:22 napisał(a):
Odpowiedź na: Hihi, gdybym nie znała tr... | dot59Opiekun BiblioNETki
Dzieciuszek ma to, co zazwyczaj jest żółte, czasem białe, ale u niego zmienia się na inny kolor - coś jakby bliżej natury :) Kojarzy się to z ciepłem.
Użytkownik: anek7 02.10.2011 18:25 napisał(a):
Odpowiedź na: Hihi, gdybym nie znała tr... | dot59Opiekun BiblioNETki
19 - kolorowe rodzeństwo 2.
Użytkownik: dot59Opiekun BiblioNETki 02.10.2011 21:50 napisał(a):
Odpowiedź na: 19 - kolorowe rodzeństwo ... | anek7
Dziękuję Wam obu - rozszyfrowałam!
Użytkownik: Sznajper 02.10.2011 17:19 napisał(a):
Odpowiedź na: Przedstawiam Wam konkurs ... | paren
Minikonkurs:

Kto wie, do osoby jakiego fizyka nawiązuje logo konkursowe? :)
Użytkownik: edward56 02.10.2011 17:36 napisał(a):
Odpowiedź na: Minikonkurs: Kto wie, ... | Sznajper
Do Richarda Feynmana?
Użytkownik: Sznajper 02.10.2011 17:45 napisał(a):
Odpowiedź na: Do Richarda Feynmana? | edward56
Tak :)
Użytkownik: Cirilla 03.10.2011 13:25 napisał(a):
Odpowiedź na: Do Richarda Feynmana? | edward56
Bo w tym konkursie podobnie jak w życiu i na diagramie Feynmana: co się zaczęło to musi się skończyć. :)
Użytkownik: zonia95 02.10.2011 17:37 napisał(a):
Odpowiedź na: Minikonkurs: Kto wie, ... | Sznajper
Na ile pomocna będzie 3? :)
Użytkownik: Pani_Wu 02.10.2011 21:30 napisał(a):
Odpowiedź na: Przedstawiam Wam konkurs ... | paren
Hm....nigdy nie brałam udziału w żadnym konkursie, a widzę, że się tu świetnie bawicie :-) Nawet rozpoznałam autora jednego z kawałków!
Użytkownik: paren 02.10.2011 21:40 napisał(a):
Odpowiedź na: Hm....nigdy nie brałam ud... | Pani_Wu
Zapraszamy! :-)

Wystarczy wysłać do Sherlocka odpowiedź... :-)
Użytkownik: Pani_Wu 02.10.2011 21:58 napisał(a):
Odpowiedź na: Zapraszamy! :-) Wystar... | paren
Wiem paren. Często czytam konkursowe fragmenty, nic mi się nie kojarzy i dochodzę do wniosku, ze jestem jakaś....no, z innej bajki, albo coś w tym rodzaju. Czytam inne książki czy jak?
Użytkownik: benten 02.10.2011 22:05 napisał(a):
Odpowiedź na: Wiem paren. Często czytam... | Pani_Wu
Ale właśnie przyjemnością jest też rozpoznawanie fragmentów po mataczeniach. Czasem nawet jeśli nie czyta się książki to zna się fabułę i można odgadnąć.
Użytkownik: Pani_Wu 02.10.2011 22:46 napisał(a):
Odpowiedź na: Ale właśnie przyjemnością... | benten
No właśnie te mataczenia jakoś mi zamgliły całość zamiast rozjaśnić :-) Może przeczytam jeszcze raz. Dzięki :-)
Użytkownik: paren 02.10.2011 23:05 napisał(a):
Odpowiedź na: No właśnie te mataczenia ... | Pani_Wu
Na początku mataczenia mogą się wydawać niezrozumiałe, ale warto się nad nimi zastanowić, bo satysfakcja z każdego dzięki nim rozpoznanego fragmentu jest spora. :-)
Początki zawsze są trudne, potem będzie łatwiej. :-)
Użytkownik: Pani_Wu 02.10.2011 23:17 napisał(a):
Odpowiedź na: Na początku mataczenia mo... | paren
Dzięki, zaczynam powoli już kumać. herpetologia, niech Was....:-D)))))
Użytkownik: anek7 02.10.2011 22:33 napisał(a):
Odpowiedź na: Wiem paren. Często czytam... | Pani_Wu
Dlaczego akurat inne?
W Twoich ocenach jest 5 konkursowych dusiołków - tzn. może jest więcej, ale ja jeszcze nie wszystkie kawałki odgadłam:)
Użytkownik: Pani_Wu 02.10.2011 22:44 napisał(a):
Odpowiedź na: Dlaczego akurat inne? W ... | anek7
Tak? Pięć? Oj, to super!!!! Muszę się wczytać i ruszyć mózgownicą. dziękuję anek7!
Użytkownik: janmamut 02.10.2011 22:52 napisał(a):
Odpowiedź na: Tak? Pięć? Oj, to super!!... | Pani_Wu
A oprócz tego jeszcze w kilku przypadkach znasz autora.
Użytkownik: Pani_Wu 02.10.2011 23:15 napisał(a):
Odpowiedź na: A oprócz tego jeszcze w k... | janmamut
Ojej, dzięki. Chyba zaczynam autora kojarzyć po stylu i wspólnych inicjałach bohaterów. Wszędzie ta szkoła, w pracy i w konkursie :-)
Użytkownik: KrzysiekJoy 03.10.2011 00:45 napisał(a):
Odpowiedź na: Przedstawiam Wam konkurs ... | paren
Zaczynam analizować wszystkie dane, może z bólami, uda się choć troszkę, zapełnić pole z szukanymi.
Użytkownik: zonia95 03.10.2011 18:40 napisał(a):
Odpowiedź na: Przedstawiam Wam konkurs ... | paren
No nie mogę z tymi 2 i 19! A przecież czytałam tego pana (panią?).
3,4,5,8,10,11,12,14,17,18,26 już policzone. Wiem, kto układał wzory do 25 :).
Użytkownik: anek7 03.10.2011 21:51 napisał(a):
Odpowiedź na: No nie mogę z tymi 2 i 19... | zonia95
No czytałaś, dwie powieści - może w szkole podstawowej, bo ten rodzic się pojawiał co jakiś czas w lekturach. Pomyśl, co dzisiaj można zrobić w kilkanaście godzin a w czasach rodzica 2 i 19 trzeba było poświęcić na to bez mała 3 miesiące (i to w sprzyjających warunkach)?
Użytkownik: Marylek 05.10.2011 04:54 napisał(a):
Odpowiedź na: No nie mogę z tymi 2 i 19... | zonia95
Powiedz coś o 14, proszę. I o 10. :)
Użytkownik: dot59Opiekun BiblioNETki 05.10.2011 07:57 napisał(a):
Odpowiedź na: Powiedz coś o 14, proszę.... | Marylek
14 to takie bardzo znane dzieło tatusia, po części odzwierciedlające jego własne przeżycia (o których miałam okazję czytać w pożyczonej chyba od Ciebie biografii; nawiasem mówiąc, może nikogo by nie zdziwiło, gdyby tytułowa postać tej biografii zjawiła się nagle w tytułowym miejscu 10 :) - w końcu taka figura jest czymś raczej niepowszednim - z tym, że czynność wykonywana przezeń zawodowo, nim przystąpił do pisania, odbywała się na otwartych akwenach. W pozostałych dziełach tatusia często występują przysłowiowi nieprzyjaciele Twoich ulubionych zwierzątek, na ogół w stanie mniej lub bardziej dzikim.
10 to właściwie też kanon pewnego rodzaju literatury - a w każdym razie mamusia jest kanoniczna, tak jak mamusia 3 20 lat później. Powinnyśmy były się nią zaczytywać w latach 70, ale ja na przykład wolałam tatusia 14 i jego kolegę po piórze, tego, co pisał o jeszcze milszych futrzakach :).
Użytkownik: Marylek 05.10.2011 10:30 napisał(a):
Odpowiedź na: 14 to takie bardzo znane ... | dot59Opiekun BiblioNETki
Ach! :) Ale ta biografia była własnością Joli Kozak, ja ją też od niej miałam pożyczoną. :)
W 10 strzeliłam, zobaczymy, czy dobrze.

Ponoć znam też 23 i 28, wiesz coś o nich?
Użytkownik: dot59Opiekun BiblioNETki 05.10.2011 11:00 napisał(a):
Odpowiedź na: Ach! :) Ale ta biografia ... | Marylek
Nie, o tych to zupełnie zero :(.
Użytkownik: Marylek 05.10.2011 11:24 napisał(a):
Odpowiedź na: Nie, o tych to zupełnie z... | dot59Opiekun BiblioNETki
A tytuł 7?
Użytkownik: dot59Opiekun BiblioNETki 05.10.2011 13:10 napisał(a):
Odpowiedź na: A tytuł 7? | Marylek
Tak samo :(.
Użytkownik: KrzysiekJoy 05.10.2011 13:18 napisał(a):
Odpowiedź na: A tytuł 7? | Marylek
Chciałbym móc to dziś powiedzieć, ale biorąc pod uwagę skalę, chociażby zanieczyszczeń, to tytuł staje się nierealny.;)
Użytkownik: Pani_Wu 03.10.2011 19:33 napisał(a):
Odpowiedź na: Przedstawiam Wam konkurs ... | paren
A mnie ta 6 dzwoni, tylko w jakim kościele?
30 znalazłam rzeczony fragment w książce, wiem na bank czyje i skąd.
Użytkownik: Pani_Wu 03.10.2011 19:56 napisał(a):
Odpowiedź na: Przedstawiam Wam konkurs ... | paren
Mam 21! Na bank! Znalazłam w tekście!
Użytkownik: Pani_Wu 03.10.2011 20:37 napisał(a):
Odpowiedź na: Przedstawiam Wam konkurs ... | paren
Cisza na temat dusiołka nr 23. Chyba ma tego samego tatusia co nr 30. I raczej nie jest tej 30 kontynuacją.
Użytkownik: janmamut 03.10.2011 20:42 napisał(a):
Odpowiedź na: Cisza na temat dusiołka n... | Pani_Wu
Powiedz to miłośnikom któregoś z tatusiów, to im (miłośnikom, nie tatusiom) kwantowa piana poleci z pyska.
Użytkownik: Pani_Wu 03.10.2011 20:47 napisał(a):
Odpowiedź na: Powiedz to miłośnikom któ... | janmamut
Hm...to nie ten tatuś? Miejscowość mnie zmyliła. Ale żeby taka uraza?
Użytkownik: Cirilla 03.10.2011 22:31 napisał(a):
Odpowiedź na: Hm...to nie ten tatuś? Mi... | Pani_Wu
Lepiej najeść się kwantami niźli zadrzeć z fizykami... :)
Użytkownik: Pani_Wu 03.10.2011 22:47 napisał(a):
Odpowiedź na: Lepiej najeść się kwantam... | Cirilla
Podsuwasz mi odpowiedź na tacy, a ja, brakujące ogniwo w teorii Darwina, mam już wygładzoną korę mózgową od myślenia. Może nie czytałam. Wiem w jakim kierunku szukać. Prześpię się z tym kulinarnym problemem. Dziękuję pięknie za rymowankę :-)
Użytkownik: Marylek 05.10.2011 21:52 napisał(a):
Odpowiedź na: Powiedz to miłośnikom któ... | janmamut
Z tego wynika, że wiesz coś na temat 23. Podzielisz sie tą elitarną wiedzą?
Użytkownik: janmamut 05.10.2011 22:26 napisał(a):
Odpowiedź na: Z tego wynika, że wiesz c... | Marylek
E tam, elitarną. Tatuś wszak pewnie należy do schematycznych, nie wyrafinowanych. ;-)
Użytkownik: KrzysiekJoy 05.10.2011 23:25 napisał(a):
Odpowiedź na: E tam, elitarną. Tatuś ws... | janmamut
Jak dużo możesz jeszcze powiedzieć o 23? Bo ja czuję się "pogryziony" przez fizykę, i toczy mnie kwantowa piana niewiedzy.
Użytkownik: janmamut 05.10.2011 23:53 napisał(a):
Odpowiedź na: Jak dużo możesz jeszcze p... | KrzysiekJoy
Według mnie, najpierw trzeba znaleźć tatusia. On jest bardzo popularny, tylko raczej znany, że tak powiem, po przetworzeniu.
Użytkownik: KrzysiekJoy 06.10.2011 12:41 napisał(a):
Odpowiedź na: Według mnie, najpierw trz... | janmamut
Coś tam pokombinowałem, ale po moim strzale, Sherlock prawdopodobnie bardzo się "zapienił". :)
Nie mam chwilowo pomysłu (nawet gatunkowego) na 23.
20 niby coś tam innego znam, ale "Genialny Lenin" jest genialnie ukryty.
29 - tu wiem, że Ewa to nie zmyłka, i wiem, że ona ma na nazwisko, niczym urzędnik bankowy z 5, ale co dalej?
Użytkownik: janmamut 06.10.2011 14:08 napisał(a):
Odpowiedź na: Coś tam pokombinowałem, a... | KrzysiekJoy
23. (Tatuś, nie dusiołek, bo zakładam, że jeszcze nie masz). Są różne dziwne duże zwierzęta, których nie ma, a kosmici też nam grożą.
20. Dobrze prawisz. A skoro jest jest genialnie ukryty, to pewnie geniusz go ukrył.
W 29 Sherlock mi pomógł, bo to literatura całkowicie poza moim kręgiem zainteresowań. Czyli jaka?
Użytkownik: KrzysiekJoy 06.10.2011 14:53 napisał(a):
Odpowiedź na: 23. (Tatuś, nie dusiołek,... | janmamut
23 dzięki Tobie już mam. :

Co do pozostałych dwóch, to liczę jeszcze na Sherlocka, wówczas, być może, połączę dane od Was, i wyjdzie mi rozwiązanie zadania.:)
Użytkownik: KrzysiekJoy 06.10.2011 14:59 napisał(a):
Odpowiedź na: 23. (Tatuś, nie dusiołek,... | janmamut
20.
Mam chęć siarczyście zakląć! Z leni(n)stwa sprawdziłem tylko to najbardziej genialne. Mam, dzięki.:)
Użytkownik: anek7 06.10.2011 20:12 napisał(a):
Odpowiedź na: 20. Mam chęć siarczyście... | KrzysiekJoy
A ja już zaczynam głową o ścianę bić, bo nijak nie mogę trafić 20, 23, 28 i 29.
Daj, bardzo proszę, jakiś trop,najlepiej na rodziców, tylko tak na moim poziomie (który ostatnio jest przypodłogowy...)
Użytkownik: Marylek 06.10.2011 20:21 napisał(a):
Odpowiedź na: A ja już zaczynam głową o... | anek7
Dokładnie tych samych czterech nie mam. Chyba sobie odpuszczę.
Użytkownik: minutka 06.10.2011 20:41 napisał(a):
Odpowiedź na: A ja już zaczynam głową o... | anek7
Ja już zwątpiłam w możliwość odgadnięcia tych numerków, chyba dam sobie spokój, szczególnie że z fantastyki jestem zielona.
Użytkownik: janmamut 06.10.2011 22:15 napisał(a):
Odpowiedź na: Ja już zwątpiłam w możliw... | minutka
Ale 5 to nie jest fantastyka. Natomiast gdy ją będziesz mieć, będziesz mieć wszystko.
@Joy: Wnioskowałem, że 5 masz, więc mataczyłem tylko trzy, ale teraz nie jestem pewien.
Użytkownik: minutka 06.10.2011 22:56 napisał(a):
Odpowiedź na: Ale 5 to nie jest fantast... | janmamut
Piątkę już dawno znalazłam, brak mi tych, ktore wymieniła Anek. Możesz coś szepnąć o 20, 23 i 28?
Użytkownik: janmamut 07.10.2011 00:08 napisał(a):
Odpowiedź na: Piątkę już dawno znalazła... | minutka
Ach, to ja w pośpiechu niewłaściwie poszedłem po drzewie!

20 i 23 mataczyłem Joyowi i chyba skutecznie. W 28 Sherlock litościwie dał zdanie (drugie fragmentu), które natychmiast umieszcza dusiołka w całości twórczości, jeśli już wiesz, czyja jest.

Użytkownik: Marylek 07.10.2011 07:44 napisał(a):
Odpowiedź na: Ach, to ja w pośpiechu ni... | janmamut
23 i 28 czytałam, chociaż za nic nie umiem skojarzyć. Może mi chociaż ktoś powie, czy mi się one podobały?
Użytkownik: anek7 08.10.2011 09:05 napisał(a):
Odpowiedź na: 23 i 28 czytałam, chociaż... | Marylek
A ja znalazłam 23.
Więc - czytałaś kilka dzieł tego rodzica, łącznie z najsłynniejszym, które ma równie znaną wizualizację. Mój Piotrek jeszcze jej nie widział, bo za mały na takie filmy, aczkolwiek jego "bohaterów" bez problemu rozpoznaje, bo jak sam mówi "Seściolatki sie takimi sprawami interesujom".

Natomiast szukany dusiołek jest matematyczno-chronologiczny;)
Użytkownik: Marylek 08.10.2011 09:59 napisał(a):
Odpowiedź na: A ja znalazłam 23. Więc... | anek7
Uch, dziekuję Ci! Mam tego tatusia i wiem już, że go lubię, ale nie znalazłam dusiołka dotychczas. Teraz już wiem! :D

Brakuje mi 20 i 28, ale się czuję z lekka zniechęcona. ;)
Użytkownik: anek7 08.10.2011 10:05 napisał(a):
Odpowiedź na: Uch, dziekuję Ci! Mam teg... | Marylek
Ja szukam na razie 29.

A troszkę niżej Krzyś mi podpowiadał 20 i 28, może Ci coś rozjaśni:)
Użytkownik: Marylek 08.10.2011 10:08 napisał(a):
Odpowiedź na: Ja szukam na razie 29. ... | anek7
29 podpowiedziałam poniżej Dot - sprawdź sobie. Lepiej nie umiem, nawet sie boję, że czołgiem pojechałam. ;)
Użytkownik: anek7 08.10.2011 10:10 napisał(a):
Odpowiedź na: 29 podpowiedziałam poniże... | Marylek
To ja po tej linii właśnie szukam:)
Użytkownik: Marylek 08.10.2011 10:11 napisał(a):
Odpowiedź na: To ja po tej linii właśni... | anek7
A mamusia - niegdysiejsza skandalistka. :-p
Użytkownik: dot59Opiekun BiblioNETki 08.10.2011 13:02 napisał(a):
Odpowiedź na: Uch, dziekuję Ci! Mam teg... | Marylek
Mnie też, a Joyowo-Mamutowych mataczeń nijak nie umiem dopasować do niczego :( ...
Użytkownik: Marylek 08.10.2011 13:31 napisał(a):
Odpowiedź na: Mnie też, a Joyowo-Mamuto... | dot59Opiekun BiblioNETki
Eee, tam, nie ma przepisu, że trzeba wszystko zgadnąć! ;)
Użytkownik: KrzysiekJoy 08.10.2011 14:45 napisał(a):
Odpowiedź na: Uch, dziekuję Ci! Mam teg... | Marylek
Pomruczę o 20.
Może w limbo odnajdziesz tatusia?

28.
Pierwszy, dawniejszy tytuł od razu, kojarzy nam się z kryminałem, wydanie nieocenzurowane, zgodne z tytułem oryginału, wskazuje, na miejsce, i jak powiedziałem wcześniej, nie jest to literatura górska.

Nie czytałem, i nie wiem czy inspektor prowadzący śledztwo w 28, zaliczył "glebę". :)

Użytkownik: Marylek 15.10.2011 19:01 napisał(a):
Odpowiedź na: Pomruczę o 20. Może w l... | KrzysiekJoy
Krzysiu, teraz już moge poprosić Cię o wytłumaczenie, prawda? O co chodzi z tym limbo? Bo nawet jak poznałam 20, to i tak nie rozumiem. :-(
Użytkownik: KrzysiekJoy 15.10.2011 19:12 napisał(a):
Odpowiedź na: Krzysiu, teraz już moge p... | Marylek
U Dantego, I krąg to przedpiekle zwane Limbo, czyli chciałem zasugerować tytuł.

Podpowiadałem też "urodzinowo". Sołżenicyn urodził się w tym samym dniu i miesiącu co ja, a Ty mogłaś sprawdzić kiedy te urodziny wypadają.:)
Użytkownik: Pani_Wu 15.10.2011 19:24 napisał(a):
Odpowiedź na: U Dantego, I krąg to prze... | KrzysiekJoy
O masz! To byłam blisko Dantego! Od razu wyskoczył mi z szufladki. Ale dalej....jak ma się Wschód do Dantego? Połamałam zęby ;-)
Użytkownik: Marylek 15.10.2011 19:36 napisał(a):
Odpowiedź na: U Dantego, I krąg to prze... | KrzysiekJoy
A dlaczego "z tych październikowych" w takim razie, a propos grudniowych urodzin? Październikowa rewolucja mi się jeno skojarzyła. Ech, nie trybię fizycznie, jak widać. ;)

W każdym razie dziękuję i polecam się na przyszłość, może załapię jakoś szybciej. :)
Użytkownik: KrzysiekJoy 15.10.2011 19:50 napisał(a):
Odpowiedź na: A dlaczego "z tych paździ... | Marylek
Październikowy... bo to w październiku przyznają literacką nagrodę Nobla a Sołżenicyn takim laureatem jest. :))
Użytkownik: Marylek 15.10.2011 19:54 napisał(a):
Odpowiedź na: Październikowy... bo to w... | KrzysiekJoy
O, buuu!!! Teraz rozumiem! Ale lepiej późno niż wcale! :-D
Użytkownik: KrzysiekJoy 15.10.2011 19:54 napisał(a):
Odpowiedź na: A dlaczego "z tych paździ... | Marylek
Marylko, gdybys zajrzała tam gdzie rzadko bywam, ale profil mam, to byś zobaczyła poszukiwaną datę, potem byś sobie zobaczyła znani urodzeni w tym dniu, i Sołżenicyn na pewno by się tam pojawił.:)
Użytkownik: Marylek 15.10.2011 19:58 napisał(a):
Odpowiedź na: Marylko, gdybys zajrzała ... | KrzysiekJoy
Ja tam zajrzałam, Krzysiu, ale dopiero przed chwilą. :) Data jest, jak byk! Będzie na przyszłość, zapamiętam. :)
Użytkownik: anek7 15.10.2011 20:02 napisał(a):
Odpowiedź na: U Dantego, I krąg to prze... | KrzysiekJoy
Październik skojarzyłam z Noblem, ale limbo to z niechrzczonymi dziećmi mi się jakoś wiąże...

I jeszcze mi wyszło z rozmaitych tu wypowiedzi, że ani Marylek ani Dot nie znają autora 20-tki.
I tak Sołżenicyn mi wypadł z podejrzanych:(
Użytkownik: KrzysiekJoy 15.10.2011 20:15 napisał(a):
Odpowiedź na: Październik skojarzyłam z... | anek7
To byłaś bardzo blisko, bo weźmy choćby Wikipedię, która mówi tak;

1 krąg – W Limbo rezydują dusze ludzi dobrych i sprawiedliwych, którzy nie zostali ochrzczeni.
Użytkownik: Marylek 15.10.2011 20:20 napisał(a):
Odpowiedź na: Październik skojarzyłam z... | anek7
Hi, hi, a ja to Limbo skojarzyłam z grupą muzyczną i pomyślałam tylko, że chyba słuchamy z Krzysiem różnej muzyki. A potem już przestałam myśleć. Definitywnie! :-D
Użytkownik: dot59Opiekun BiblioNETki 15.10.2011 21:57 napisał(a):
Odpowiedź na: Październik skojarzyłam z... | anek7
No, gapa jestem, najwyraźniej przeoczyłam, że znam tatusia 20 - ale dusiołek sprawiał wrażenie jakiejś satyrycznej SF, a o takim gatunek to bym go zupełnie nie podejrzewała... A październik mi się z wiadomą rewolucją skojarzył, za to limbo z jakimś takim zwariowanym tańcem, czego już moje szare komórki całkiem nie umiały dopasować do reszty :).
Użytkownik: KrzysiekJoy 15.10.2011 19:27 napisał(a):
Odpowiedź na: Pomruczę o 20. Może w l... | KrzysiekJoy
To jeszcze wspomnę o tym mataczonku "prowadzący śledztwo w 28, zaliczył "glebę"
Inspektor ten, nosił nazwisko Glebsky.:-)
Użytkownik: Marylek 08.10.2011 10:07 napisał(a):
Odpowiedź na: A ja znalazłam 23. Więc... | anek7
A mój Marcin, jak miał tyle lat, co Twój Piotrek teraz, to też się interesował i miał ich całą kolekcję! :-D
Użytkownik: dot59Opiekun BiblioNETki 06.10.2011 22:47 napisał(a):
Odpowiedź na: A ja już zaczynam głową o... | anek7
Ja tak samo, i jeszcze 25 mi brakuje :-( ...
Użytkownik: anek7 07.10.2011 06:55 napisał(a):
Odpowiedź na: Ja tak samo, i jeszcze 25... | dot59Opiekun BiblioNETki
25 - po fragmencie można bez problemu rozpoznać gatunek literacki którego tatuś był jednym z bardziej znanych przedstawicieli. Jego najbardziej znane dzieło (biorąc pod uwagę tytuł) może zainteresowałoby Czajkę;)

A tytuł tego konkretnego dusiołka nawiązuje do czegoś co już dość dawno za nami (w sensie za Tobą i za mną).
Użytkownik: Pani_Wu 12.10.2011 23:51 napisał(a):
Odpowiedź na: 25 - po fragmencie można ... | anek7
Czajka lubi Fryderyka Nietzschego? ;-)
Użytkownik: anek7 13.10.2011 04:56 napisał(a):
Odpowiedź na: Czajka lubi Fryderyka Nie... | Pani_Wu
A o to to już Czajki trzeba pytać.
Użytkownik: Marylek 07.10.2011 07:59 napisał(a):
Odpowiedź na: Ja tak samo, i jeszcze 25... | dot59Opiekun BiblioNETki
A to najbardziej znane dzieło tatusia 25 było też wizualizowane, dawno temu, jak dotało do nas, z dużym opóźnienem, to ja jeszcze doszkoły chodziłam. I rzeczywiście, Czajce tytuł z pewnością się podoba. Tatuś potem kilka kontynuacji popełnił. A nasz dusiołek tytularnie bardziej schyłkowy.
Użytkownik: Marylek 08.10.2011 08:54 napisał(a):
Odpowiedź na: Ja tak samo, i jeszcze 25... | dot59Opiekun BiblioNETki
29 - rodzice mają też, oprócz dusiołka, dzieciątko z krwi i kości, obywatelkę naszego państwa. A co do tytułu - przenicuj Bergmana. :)
Użytkownik: dot59Opiekun BiblioNETki 08.10.2011 13:01 napisał(a):
Odpowiedź na: 29 - rodzice mają też, op... | Marylek
Mam!!! Dzięki!
Użytkownik: anek7 08.10.2011 14:07 napisał(a):
Odpowiedź na: Mam!!! Dzięki! | dot59Opiekun BiblioNETki
A ja dalej nie mam:(
Użytkownik: Marylek 08.10.2011 14:58 napisał(a):
Odpowiedź na: A ja dalej nie mam:( | anek7
Nasi są. Dlatego o mamusi nie sposób było nie słyszeć, szczególnie jak się kiedyś w politykę zaangażowała. ;)
Użytkownik: anek7 08.10.2011 15:10 napisał(a):
Odpowiedź na: Nasi są. Dlatego o mamusi... | Marylek
To już wiem...
Pchała mi się w ręce namolnie ta Ona, a ja się zafiksowałam, że to zagraniczny rodzic jest i odpychałam od siebie.
To już teraz bułka z masłem:)
Użytkownik: Marylek 08.10.2011 14:59 napisał(a):
Odpowiedź na: A ja dalej nie mam:( | anek7
Nasi są. Dlatego o mamusi nie sposób było nie słyszeć, szczególnie jak się kiedyś w politykę zaangażowała. ;)
Użytkownik: KrzysiekJoy 07.10.2011 09:48 napisał(a):
Odpowiedź na: A ja już zaczynam głową o... | anek7
Korzystając Anek z okazji, powiem Ci, że ostatnio, kilka razy, bylem dosłownie od rzut beretem od Twojego miejsca zamieszkania. Mieliśmy nawet zajrzeć do Czapli Małych (kasztanka Piłsudskiego stamtąd pochodziła), przejeżdżaliśmy przez Imbramowice.:)

Rodzice.
20.
Z tych październikowych, dla mnie ważny choćby ze względu na datę urodzin.;)
23.
Gdy dzieci oglądały filmy z Brucem Lee, wszyscy interesowali się Kung-fu, gdy powstał film według chyba najsłynniejszej powieści rodzica 23, nastał boom na plastikowe figurki wymarłych.
28.
Książka ma dwa tytuły, i coś jeszcze podwójnego, a nawet poczwórnego! To nie jest "katastroficzna literatura górska".
29.
Ciężko mataczy się takie książki. To też takie "dwa w jednym". A czy z Bergmanem rodzic się kiedykolwiek spotkał, nie wie tego, ale szanse były, może nawet rozmawiali o tytułach swoich dzieł.;)

Użytkownik: anek7 07.10.2011 13:09 napisał(a):
Odpowiedź na: Korzystając Anek z okazji... | KrzysiekJoy
No to faktycznie blziutko byłeś, chociaż co do Kasztanki to ona z Czapel Wielkich ponoć - tam w każdym razie była stadnina Popielów. A i Imbramowice z rodziną Popielów związane - to tym tropem podróżowałeś czy raczej klasztor norbertanek był celem?

Za podpowiedzi dzięki, przemyślę je wieczorkiem, bo na razie w pracy jestem i jeszcze jakieś zebranie z rodzicami mam po południu:)
Użytkownik: KrzysiekJoy 15.10.2011 20:12 napisał(a):
Odpowiedź na: No to faktycznie blziutko... | anek7
Aniu, to mi się te Czaple pomyliły.:)
Na zwiedzenie Klasztoru Norbertanek nie zdecydowaliśmy się, naszym celem głównym były Szklary i potem przejście do klasztoru w Czermnej.
Użytkownik: anek7 04.10.2011 06:38 napisał(a):
Odpowiedź na: Przedstawiam Wam konkurs ... | paren
Kto może pomóc w temacie dusiołków nr 6, 20, 23, 24, 27, 28, 29 oraz 16 - tu mam rodziców, natomiast nie trafiłam (a właściwie rodzinny specjalista od tego gatunku literackiego) w tytuł.

Pozostałe mam i mogę się podzielić:)
Użytkownik: dot59Opiekun BiblioNETki 04.10.2011 07:28 napisał(a):
Odpowiedź na: Kto może pomóc w temacie ... | anek7
Tych też nie mam, a ponadto 1,7,8,13,21 i 22. Rodziców znam ponoć 21, 22,23 i 29, ale żadnego z nich dotąd nie zidentyfikowałam :(.
Użytkownik: MELCIA 04.10.2011 10:21 napisał(a):
Odpowiedź na: Tych też nie mam, a ponad... | dot59Opiekun BiblioNETki
Może ktoś podpowie, które to dzieciątko, ten numer 26? Bo rodzica już kojarzę.
Użytkownik: dot59Opiekun BiblioNETki 04.10.2011 10:41 napisał(a):
Odpowiedź na: Może ktoś podpowie, które... | MELCIA
Kolega prymus z artystycznym imieniem zabrał P. (albo R., zwróć uwagę na ten podwójny inicjał!) na wagarową wycieczkę z pewnej szczególnej okazji.
Użytkownik: aramona 04.10.2011 19:21 napisał(a):
Odpowiedź na: Może ktoś podpowie, które... | MELCIA
Raz do roku...
Użytkownik: Pani_Wu 04.10.2011 20:52 napisał(a):
Odpowiedź na: Może ktoś podpowie, które... | MELCIA
Dzieciątko nr 26, ma tuzin.
Użytkownik: anek7 04.10.2011 11:45 napisał(a):
Odpowiedź na: Tych też nie mam, a ponad... | dot59Opiekun BiblioNETki
1, 7 i 16 to bliska rodzina jest. A i do ich powstania też pewna rodzina się przyczyniła. już parę razy tę rodzinkę w konkursach spotkałam, chyba trzeba będzie się przełamać. Jak trafisz autora/ów to napisz postaram się podrzucić tytuły 1 i 7.

13 - lubię tego tatusia, który jest chyba jednym z najpopularniejszych autorów w swoim gatunku. Czasem pisze sam czasem w towarzystwie - ostatnio z synem, który ma na imię tak jak najsłynniejszy bohater z książek taty.
Tę akurat pisał sam, a tytuł może sugerować, że rzecz może się dziać na Dalekim Wschodzie albo w... Krakowie;)

21 - bo ten tatuś napisał jedną z najbardziej znanych na świecie książek i chyba wszyscy go znają. A pamiętasz co nie płonie i kto to powiedział?
A jak wymyślisz kto jest autorem, to poszukaj wśród jego dzieci kogoś kto mógł znać fizyka z tekstu osobiście.

22 - pewnie, że znasz tylko to taki oryginalny dusiołek w dorobku rodzica. Bo ani kasyna, ani wyścigów w nim nie ma...
Jest za to pewien naukowy eksperyment;)
Użytkownik: Pani_Wu 04.10.2011 20:58 napisał(a):
Odpowiedź na: 1, 7 i 16 to bliska rodzi... | anek7
Hm... czy rodzic 22 jest także rodzicem 4?

Czy 1 i 7 pochodzą z kraju, z którym się już nie przyjaźnimy?
Użytkownik: anek7 04.10.2011 20:59 napisał(a):
Odpowiedź na: Hm... czy rodzic 22 jest ... | Pani_Wu
Dwa razy tak:)
Użytkownik: Pani_Wu 04.10.2011 21:04 napisał(a):
Odpowiedź na: Dwa razy tak:) | anek7
Rozumiem, że 22 ma dziką kontynuację :-)?
Użytkownik: anek7 04.10.2011 21:09 napisał(a):
Odpowiedź na: Rozumiem, że 22 ma dziką ... | Pani_Wu
Nie...
Powiedziałabym, że to nieco prowincjonalne dzieło jest;)
Użytkownik: Pani_Wu 04.10.2011 21:35 napisał(a):
Odpowiedź na: Nie... Powiedziałabym, ż... | anek7
Dziękuję, znalazłam stosowny fragment w książce :-) W tamtych czasach wydaje się, że to była plaga na terenach wiejskich :-)
Użytkownik: Marylek 05.10.2011 11:29 napisał(a):
Odpowiedź na: 1, 7 i 16 to bliska rodzi... | anek7
O, o, ja pragnę tych tytułów. 7 i 1, i 16 może też? Bo strzelam w ciemno i mogę kogoś postrzelić niechcąco... W 16 wybrałam pierwszy z czterech, to dobrze?
Użytkownik: anek7 05.10.2011 15:39 napisał(a):
Odpowiedź na: O, o, ja pragnę tych tytu... | Marylek
1 - do garnka złota jeszcze długa droga:)
7 - mamy jeszcze duuuużo czasu na poprawę;)

16 - jeszcze nie mam, więc jakbyś trafiła to szepnij słówko:)
Użytkownik: Pani_Wu 05.10.2011 16:26 napisał(a):
Odpowiedź na: 1 - do garnka złota jeszc... | anek7
Tak sobie myślę, że nr 16 ma tego samego tatusia co 1 i 7 . Myślę, że to drugi potomek pewnego..."praktykanta" i nimfy, córki króla Krety. Ale pewności nie mam.
Użytkownik: aramona 05.10.2011 20:13 napisał(a):
Odpowiedź na: Tak sobie myślę, że nr 16... | Pani_Wu
Dobrze kombinujesz, ale tatuś jest podwójny, tzn. ma podobne chromosomy, choć nie jednakowe
Użytkownik: aramona 05.10.2011 20:14 napisał(a):
Odpowiedź na: Dobrze kombinujesz, ale t... | aramona
Tzn, dobrze kombinujesz w tymn zakresie, że łączysz 1, 7 i 16
Użytkownik: Pani_Wu 05.10.2011 20:42 napisał(a):
Odpowiedź na: Tzn, dobrze kombinujesz w... | aramona
No i tatuś o podwójnych chromosomach ma czworaczki, z czego jako drugi czworaczek urodził się ten potomek "praktykanta" czy jak tam zwą tych co się uczą dopiero pracy z tą nimfą.
Użytkownik: aramona 05.10.2011 21:09 napisał(a):
Odpowiedź na: No i tatuś o podwójnych c... | Pani_Wu
Ale mi zabiłaś ćwieka.
Raczej zreasumujmy: Tatuś podwójny - dodam, że spokrewniony ze sobą ;), pochodzący z kraju naszego głównego dawnego przyjaciela.

A dziecię (jedno z mnóstwa jego dzieciaczków) w tytule ma to, co było w Saragossie, ale nie jest to najważniejsze.
Kluczowa sprawa to odliczanie wstecz od momentu, który kiedyś może nastąpi, ale nikt nie wie, kiedy. Ten moment, to zapowiadane już dawno zdarzenie. Tego szukaj w tytule. Co do treści - to nie czytałam, więc... wiesz... ten, tego :)
Użytkownik: aramona 05.10.2011 21:18 napisał(a):
Odpowiedź na: Ale mi zabiłaś ćwieka. ... | aramona
Czekaj, trochę się namieszało, bo rozmowa toczyła sie w dwóch wątkach.
To co powyżej dotyczy 7.

Natomiast 16 dotyczy pojęcia geograficznego, o którym pisałam gdzie indziej:
zreasumuję - pojęcie geograficzne, ale raczej tu znajdziemy je w znaczeniu nieboskłonu. Ma ono kolor, który nie jest jednak niebieski.

Uff, udało mi się zebrać dwa wątki w jeden.
Użytkownik: Pani_Wu 05.10.2011 22:11 napisał(a):
Odpowiedź na: Ale mi zabiłaś ćwieka. ... | aramona
Teraz piszesz o nr 7.
A nr 16 to insza inszość tych samych podwójnych chromosomów.
Użytkownik: Marylek 05.10.2011 20:32 napisał(a):
Odpowiedź na: Tak sobie myślę, że nr 16... | Pani_Wu
Drugi? To pójdę zmienić, zobaczymy. ;)
Użytkownik: minutka 04.10.2011 13:42 napisał(a):
Odpowiedź na: Tych też nie mam, a ponad... | dot59Opiekun BiblioNETki
Jak już będziesz na emeryturze, to pewnie też odwiedzisz swoje rodzinne strony, co tak dramatycznie opisał tatuś ósemki w innym swoim dusiołku.
Użytkownik: dot59Opiekun BiblioNETki 04.10.2011 19:49 napisał(a):
Odpowiedź na: Jak już będziesz na emery... | minutka
Chyba mam i tatusia, i dusiołka - co prawda jeszcze nie potwierdzone, ale opis pasuje jak ulał - dziękuję!
Użytkownik: Pani_Wu 04.10.2011 20:49 napisał(a):
Odpowiedź na: Tych też nie mam, a ponad... | dot59Opiekun BiblioNETki
Uch, ta 2 i 19, nie mówiąc o 10 to trudne są dla mnie.
Natomiast znalazłam 21. To bardzo znany tatuś, zwłaszcza jedna jego powieść. Oceniłaś jego cztery książki, wszystkie na pięć. To autor znanej książki nawiązującej do Fausta. Od razu się z nią kojarzy. W tytule dusiołka osobnik jest na tę samą literę co w znanym dziele. Tytuł dusiołka sugeruje biografię.
Nie mam potwierdzenia, znalazłam rzeczony fragment w książce.
Użytkownik: dot59Opiekun BiblioNETki 04.10.2011 21:26 napisał(a):
Odpowiedź na: Uch, ta 2 i 19, nie mówią... | Pani_Wu
Oj, coś mi świta, coś mi świta... To ten, co jak nie miał na czym pisać, to używał najbardziej podręcznej części garderoby? :) No to chyba mam i jego, i dusiołka!
A w takim razie od bohatera dusiołka 21 będzie blisko (geograficznie, bo historycznie to trochę dalej) do tatusia 2 i 19. On był takim swego rodzaju wizjonerem, jak tatuś 5 i 18, który to mógł oglądać jak nie na własne oczy, to w telewizji, kilka rzeczy opisanych w dzieciątkach tego o którego nam chodzi (miał z nimi do czynienia jako młode chłopię). 2 to jedno z najbardziej znanych jego dzieł, w którym w losy bohaterów wplatają się losy 2 postaci z poprzednich częsci cyklu, rozgrywających się w większości nie na stałym lądzie. 19 nie czytałam, odgadłam tylko z mataczenia powyżej.
10 - no nie mów, że nie spotkałaś się z tym albo innym spośród licznych dzieciątek mamusi w tym samym wieku, w którym poprzednie pokolenia płci przeciwnej zaczytywały się 2 i spółką! Nawiasem mówiąc, ja mam tylko pojedyncze w ocenach, bo tyle lat minęło od czasu, gdy je czytałam, że już mi się wszystkie zlewają w jedno... ale dusiołka nawet pamiętam, może za sprawą wizualizacji? Jest w nim m.in. motyw ze sportem, którego się nie uprawia w tytułowym miejscu :).
Użytkownik: Pani_Wu 04.10.2011 22:03 napisał(a):
Odpowiedź na: Oj, coś mi świta, coś mi ... | dot59Opiekun BiblioNETki
Nie wiem czego używał do pisania, ale docenił w swojej najsłynniejszej książce czarnego kota :-)

Geograficznie blisko do 2 i 19? Hm....szukałam we Francji lub na Wyspie, skąd pochodzili ulubieni pisarze tatusia 5 i 18. Jeden lubił opisywać długie rejsy i loty. Chyba, że chodzi o naszych krajan. Tutaj nie wiem.

Spotkałam się z 10? Hm.... zapewne. Też mi się zlewają rybie uszy w osobliwych jezior :-(
Użytkownik: dot59Opiekun BiblioNETki 05.10.2011 07:27 napisał(a):
Odpowiedź na: Nie wiem czego używał do ... | Pani_Wu
2 i 19 - tak jest, rejsy były, i to również jednostkami pływającymi wyprzedzającymi czasy tatusia (np. w jednej z trojaczych siostrzyczek 2), podobnież i loty nie wszystkie były na ów czas realne :)
10 - odcedź uszy, a zostanie to, co trzeba :)
Użytkownik: Pani_Wu 05.10.2011 14:50 napisał(a):
Odpowiedź na: 2 i 19 - tak jest, rejsy ... | dot59Opiekun BiblioNETki
Ooooo, dzięki dobre kobiety! Uszy odcedzone, wyciekła Jjjadwisia ;-)

Teraz szukam dzieciątek wizjonera.

Dysk komputera spuchł mi o nowe ebooki :-)
Użytkownik: anek7 05.10.2011 15:45 napisał(a):
Odpowiedź na: Ooooo, dzięki dobre kobie... | Pani_Wu
Eee, jak masz rodzica to już łatwo będzie...

19 (Mniej popularna) - niesie nadzieję, a 2 (jedna z najpopularniejszych książek tego rodzica) kończy pewien cykl:)
Użytkownik: Pani_Wu 05.10.2011 15:48 napisał(a):
Odpowiedź na: Eee, jak masz rodzica to ... | anek7
Dopadłam tę dwójkę chyba.
Coś więcej o tej nadziei?
Użytkownik: anek7 05.10.2011 16:13 napisał(a):
Odpowiedź na: Dopadłam tę dwójkę chyba.... | Pani_Wu
To "niesie nadzieję" odnosiło się do tytułu, nie do treści. Co by tu jeszcze... Szukaj czegoś kolorowego...
Użytkownik: Pani_Wu 05.10.2011 16:21 napisał(a):
Odpowiedź na: To "niesie nadzieję" odno... | anek7
Taka metaforyczna ta nadzieja, w sensie popularnym, prawda?
Użytkownik: anek7 05.10.2011 16:59 napisał(a):
Odpowiedź na: Taka metaforyczna ta nadz... | Pani_Wu
Tak:)
Użytkownik: Pani_Wu 05.10.2011 17:07 napisał(a):
Odpowiedź na: Tak:) | anek7
Dziękuję :-) Wysłałam zapytanie o te moje różne domysły. Jeśli się potwierdzą, to pomataczę z pełną odpowiedzialnością (teraz bez odpowiedzialności).
Użytkownik: Marylek 05.10.2011 11:32 napisał(a):
Odpowiedź na: Nie wiem czego używał do ... | Pani_Wu
We Francji, dobrze szukasz. W dzieciństwie, jak go czytywałam, nigdy nie byłam pewna jak się to nazwisko wymawia. ;)
Użytkownik: Pani_Wu 05.10.2011 14:53 napisał(a):
Odpowiedź na: We Francji, dobrze szukas... | Marylek
Ja też nie wiedziałam i raczej mnie nudził. Teraz mam za swoje :-) Może by nie był taki nudnawy, gdyby nie był niemal obowiązkowy (kanon lektur rodzicielskich).
Tak czułam od początku, że to on, ale teraz trzeba wytropić dzieła.
Użytkownik: Pani_Wu 05.10.2011 15:42 napisał(a):
Odpowiedź na: Ja też nie wiedziałam i r... | Pani_Wu
Ledwo żyję - mam nr 2.
Czy 19 jest z trojaczków?
Użytkownik: dot59Opiekun BiblioNETki 05.10.2011 17:30 napisał(a):
Odpowiedź na: Ledwo żyję - mam nr 2. ... | Pani_Wu
Nie, pojedynczy; może go jakieś ufoludki wysłały?
Użytkownik: Pani_Wu 05.10.2011 17:47 napisał(a):
Odpowiedź na: Nie, pojedynczy; może go ... | dot59Opiekun BiblioNETki
Hehehhe, tak pod kolorek? Ot, esteci :-)
Użytkownik: Marylek 05.10.2011 05:00 napisał(a):
Odpowiedź na: Tych też nie mam, a ponad... | dot59Opiekun BiblioNETki
21 - tatuś bardziej znany z kanonicznego dzieła, które dla niektórych jest wielbionym arcydziełem wszech czasów, a dla innych grafomanią; wieczne spory tutaj się toczą. A dusiołek tytularnie wygląda na biograficzny.

Reszty też nie mam.
Użytkownik: minutka 04.10.2011 13:30 napisał(a):
Odpowiedź na: Kto może pomóc w temacie ... | anek7
6 - spróbuj skojarzyć dusiołka z czasami sprzed Gutenberga, pozostałych też nie mam. Możesz coś podrzucić do 12?
Użytkownik: dot59Opiekun BiblioNETki 04.10.2011 14:04 napisał(a):
Odpowiedź na: 6 - spróbuj skojarzyć dus... | minutka
12 opisuje tragiczne skutki próby stania się KIMŚ wśród rówieśników (a dokładnie rówieśniczek - dziewczynki w wieku gimnazjalnym bywają perfidne!). Aż dziw, że rodzic tak potrafił się wczuć w psychikę płci przeciwnej.
Użytkownik: minutka 04.10.2011 21:20 napisał(a):
Odpowiedź na: 12 opisuje tragiczne skut... | dot59Opiekun BiblioNETki
Dziękuję, jeszcze nie potwierdzone, ale powinno pasować. :)
Użytkownik: benten 04.10.2011 23:46 napisał(a):
Odpowiedź na: Przedstawiam Wam konkurs ... | paren
A tak w ogóle to dzisiaj rozdawali Noble z fizyki. Może ktoś cośtam zrozumie, albo przynajmniej dzięki tym fragmentom zrobi się mądrzejszy.
Użytkownik: Pani_Wu 05.10.2011 00:07 napisał(a):
Odpowiedź na: A tak w ogóle to dzisiaj ... | benten
"Tegoroczną Nagrodę Nobla z fizyki otrzymali Saul Perlmutter, Brian P. Schmidt i Adam G. Riess. Odkryli oni, że Wszechświat rozszerza się coraz szybciej, mimo że przewidywano, iż tempo ekspansji maleje. Ustalili to obserwując światło odległych supernowych."

I teraz już wiem, dlaczego nie mogę z niczym zdążyć na czas :-)
Użytkownik: benten 05.10.2011 09:33 napisał(a):
Odpowiedź na: Przedstawiam Wam konkurs ... | paren
Nie mam 8, 10 - mimo miliarda mataczeń o które się potykam, 11, 16, 20, 23, 27, 28, 29.
Ktoś ma coś do powiedzenia, zwłaszcza w kwestii ostatnich?
Użytkownik: dot59Opiekun BiblioNETki 05.10.2011 10:58 napisał(a):
Odpowiedź na: Nie mam 8, 10 - mimo mili... | benten
W kwestii 10 już nie mam więcej pomysłów; nie pomogło to powyżej dla Marylka?...
Rodzic 8 używał tego samego języka co fizyk wymieniony w dusiołku, choć w jego kraju (rodzica) nie jest to jedyna możliwość. Z tego gatunku twórczości, co dusiołek, znany jest najbardziej. Druga postać wyraźnie sugeruje miejsce akcji.
11 - gdyby uczyła fizyki, na pewno by jej tak nie nazywano
16 - wiem tylko tyle, że co dwie głowy (zwłaszcza zbliżone genetycznie) to nie jedna, ale one tyle napłodziły, że trudno dziecię wytropić
Z pozostałych nie mam ani jednego. A także 6 i 19, a z 1 i 7 tylko rodziców.
Użytkownik: Marylek 05.10.2011 11:37 napisał(a):
Odpowiedź na: W kwestii 10 już nie mam ... | dot59Opiekun BiblioNETki
Hm, a 13 masz?
Użytkownik: dot59Opiekun BiblioNETki 05.10.2011 13:13 napisał(a):
Odpowiedź na: Hm, a 13 masz? | Marylek
A mam, bardzo ładnie Anek zamataczyła, choć właściwie to nie ona jest specjalistką od tytułowego stworzenia, tylko Anna46 :). Wbrew tytułowi jednak nie jest to o żywych latających, tylko o sztucznych latających z bardzo szkodliwym ładunkiem.
Użytkownik: Pani_Wu 05.10.2011 16:00 napisał(a):
Odpowiedź na: W kwestii 10 już nie mam ... | dot59Opiekun BiblioNETki
MAM NR 6, MAM NR 6!!!!! ( i tutaj słychać muzykę z Różowej pantery :-)))
Użytkownik: aramona 05.10.2011 19:26 napisał(a):
Odpowiedź na: W kwestii 10 już nie mam ... | dot59Opiekun BiblioNETki
1 powstaje często po deszczu
7 nikt nie wie kiedy się to stanie, a jeszcze trzeba duuuuuuuuuuużo odliczać wstecz :)
Użytkownik: Pani_Wu 05.10.2011 19:43 napisał(a):
Odpowiedź na: 1 powstaje często po desz... | aramona
Wstecz?
Użytkownik: aramona 05.10.2011 19:45 napisał(a):
Odpowiedź na: Wstecz? | Pani_Wu
Wstecz od momentu, o którym nikt nie wie, kiedy nastąpi
Użytkownik: Pani_Wu 05.10.2011 19:48 napisał(a):
Odpowiedź na: Wstecz od momentu, o któr... | aramona
Nie jest to aby rękopis?
Użytkownik: aramona 05.10.2011 19:49 napisał(a):
Odpowiedź na: Nie jest to aby rękopis? | Pani_Wu
Jak najbardziej drukowane dzieło :)
Użytkownik: Pani_Wu 05.10.2011 19:52 napisał(a):
Odpowiedź na: Jak najbardziej drukowane... | aramona
Ten rękopis znaleziony w Saragossie też drukowany był.
Użytkownik: aramona 05.10.2011 20:07 napisał(a):
Odpowiedź na: Ten rękopis znaleziony w ... | Pani_Wu
Przenieś się bardziej na wschód, nawet bardzo bardziej, bo do naszych byłych przyjaciół :)
Użytkownik: Pani_Wu 05.10.2011 20:44 napisał(a):
Odpowiedź na: Przenieś się bardziej na ... | aramona
No to tatuś podwójny chromosomowo jest stamtąd. A ja mówię o dziecku.
Użytkownik: aramona 05.10.2011 21:01 napisał(a):
Odpowiedź na: No to tatuś podwójny chro... | Pani_Wu
Sprawdziłam, rzeczywiście jest i rękopis, ale to nie jest w tym najważniejsze - to tylko składowa
Użytkownik: Pani_Wu 05.10.2011 21:07 napisał(a):
Odpowiedź na: Sprawdziłam, rzeczywiście... | aramona
Uff....to już wiem :-))
Użytkownik: Pani_Wu 05.10.2011 15:49 napisał(a):
Odpowiedź na: Nie mam 8, 10 - mimo mili... | benten
Mam nr 10, sprawdzony w źródle drukowanym oraz mocne przypuszczenie odnośnie 16.
Końcowe numery to chyba tylko dla wtajemniczonych. Nikt nie wie.
Użytkownik: aramona 05.10.2011 19:21 napisał(a):
Odpowiedź na: Nie mam 8, 10 - mimo mili... | benten
11. Stateczna matrona
Użytkownik: aramona 05.10.2011 19:33 napisał(a):
Odpowiedź na: Nie mam 8, 10 - mimo mili... | benten
11 już pisałam niżej,

16 Ma tych samych tatusiów, co 1 i 7. Pojęcie geograficzne, ale raczej z geografii "niebieskiej", choć kolor tego pojęcia jest inny :)

8 - mogą być nauczyciele, mogą być naukowcy

10 mam jeszcze nie potwierdzone, a pozostałych nie mam
Użytkownik: Pani_Wu 05.10.2011 19:39 napisał(a):
Odpowiedź na: 11 już pisałam niżej, ... | aramona
A co potrzebujesz? 10 znalazłam w tekście, to nie potrzebuję potwierdzenia.
Użytkownik: aramona 05.10.2011 19:44 napisał(a):
Odpowiedź na: A co potrzebujesz? 10 zna... | Pani_Wu
Nie mam zupełnie 20, 23, 24, 27, 28, 29
Użytkownik: Pani_Wu 05.10.2011 19:51 napisał(a):
Odpowiedź na: Nie mam zupełnie 20, 23, ... | aramona
27 mam, bo jest tu pięknie namataczone :-) Film był też. Ja nie mam 12, 13 i 14 i tych pozostałych co Ty też nie.
Użytkownik: benten 05.10.2011 21:09 napisał(a):
Odpowiedź na: 27 mam, bo jest tu piękni... | Pani_Wu
A spisujesz sobie wszystkie mataczenia? Bo ja mataczenia do każdego dusiołka gromadzę w jednym miejscu. Do 10. to już prawie cały rozdział mam.
Użytkownik: Pani_Wu 05.10.2011 21:17 napisał(a):
Odpowiedź na: A spisujesz sobie wszystk... | benten
Spisuję. O mało nie wysłałam do sprawdzenia z tymi notatkami, hihihih. Ja już w 10 wywaliłam mataczenia, bo znalazłam fragment w dziele. Akurat tutaj mataczenia mocno zaciemniają.
Użytkownik: Pani_Wu 05.10.2011 22:14 napisał(a):
Odpowiedź na: Nie mam 8, 10 - mimo mili... | benten
Masz już nr 27?
Użytkownik: Pani_Wu 05.10.2011 22:18 napisał(a):
Odpowiedź na: Masz już nr 27? | Pani_Wu
A tak, potem już napisałaś, że masz :-)
Użytkownik: Marylek 05.10.2011 11:36 napisał(a):
Odpowiedź na: Przedstawiam Wam konkurs ... | paren
Czy ktoś już coś mataczył do 20? Bo nie mogę znaleźć.
A 24, 25 i 27?
Ostatnia dziesiątka zabójcza dosyć, nie to, co pierwsza, z której brakuje mi 6.
Użytkownik: benten 05.10.2011 11:50 napisał(a):
Odpowiedź na: Czy ktoś już coś mataczył... | Marylek
24 możesz znaleźć na 40 dolarowym banknocie, w symbolach wolnomularskich i na pewno w filmowym Władcy Pierścieni.
Użytkownik: minutka 05.10.2011 19:09 napisał(a):
Odpowiedź na: 24 możesz znaleźć na 40 d... | benten
24. Symbole obejrzałam, ale dalej niewiele wiem, możesz jeszcze trochę rozjaśnić? Jeśli to jedno z bardzo popularnych dzieciątek, stopniowo dorastających w kolejnych tomach, to będę miała dodatkowy kłopot, bo nie czytałam.
Użytkownik: benten 05.10.2011 20:33 napisał(a):
Odpowiedź na: 24. Symbole obejrzałam, a... | minutka
na upartego mogą być jeszcze sondy latające - chociaż to porównanie do mnie tak nie przemawia. To może jak zerkniesz teraz na zewnątrz, to puści je do Ciebie Kasjopeja.
Użytkownik: Pani_Wu 05.10.2011 20:48 napisał(a):
Odpowiedź na: na upartego mogą być jesz... | benten
No, no, mnie też to zainteresowało. Coś więcej o tych sprawach i tatusiu?
Użytkownik: benten 05.10.2011 20:55 napisał(a):
Odpowiedź na: No, no, mnie też to zaint... | Pani_Wu
Wychodzi na to, że tatuś to palant. Ale ja "obiecuję, że kiedyś zabiorę się za" jego - dla mnie- najsławniejsze dziecko.
Użytkownik: Pani_Wu 05.10.2011 21:20 napisał(a):
Odpowiedź na: Wychodzi na to, że tatuś ... | benten
Poszłam tam, gdzie mnie wysłałaś, siedzę, przeglądam dzieła, ale żadne mi nie pasuje...hm...
Hhihihi, ja dzisiaj nawet do pracy zaniosłam wydrukowane fragmenty, ale niestety, panie polonistki chyba nie wczytały się zbyt dogłębnie :-)
Użytkownik: benten 05.10.2011 21:28 napisał(a):
Odpowiedź na: Poszłam tam, gdzie mnie w... | Pani_Wu
Bo tam gdzie poszłaś siedzi inne dziecko. To ze znaną wizualizacją. O Holender!
Użytkownik: Pani_Wu 05.10.2011 21:42 napisał(a):
Odpowiedź na: Bo tam gdzie poszłaś sied... | benten
Ufff...chyba mam! :-) Trzeba było mówić, żeby patrzeć do góry :-)
Użytkownik: benten 05.10.2011 21:46 napisał(a):
Odpowiedź na: Ufff...chyba mam! :-) Trz... | Pani_Wu
A gdzie indziej o tej porze chciałabyś zobaczyć Kasjopeę?
Użytkownik: Pani_Wu 05.10.2011 21:49 napisał(a):
Odpowiedź na: A gdzie indziej o tej por... | benten
hehe, to powinnam być panem Kleksem :-)
Użytkownik: minutka 05.10.2011 23:39 napisał(a):
Odpowiedź na: na upartego mogą być jesz... | benten
Dziękuję, chyba wreszcie wiem, czekam tylko na potwierdzenie.
Użytkownik: KrzysiekJoy 05.10.2011 13:46 napisał(a):
Odpowiedź na: Czy ktoś już coś mataczył... | Marylek
27. Radioaktywność i Australia to bardzo wiele wyjaśnia. Książkę czytałem wiele lat temu, ale ciągle przechodzą mnie ciarki oraz pewna niemoc, na myśl, że byle jaki kraik, jak powiedzmy Albania, może mieć to coś, co unicestwić może świat.
Użytkownik: Pani_Wu 05.10.2011 16:09 napisał(a):
Odpowiedź na: 27. Radioaktywność i Aust... | KrzysiekJoy
No popatrz, a ja znałam tylko film. Bo był film, prawda? Ten sam tytuł.
Użytkownik: KrzysiekJoy 05.10.2011 16:11 napisał(a):
Odpowiedź na: No popatrz, a ja znałam t... | Pani_Wu
Zatem teraz, pora na książkę. :)
Użytkownik: Pani_Wu 05.10.2011 16:16 napisał(a):
Odpowiedź na: Zatem teraz, pora na ksią... | KrzysiekJoy
O, dzięki :-)
Użytkownik: aramona 05.10.2011 19:37 napisał(a):
Odpowiedź na: 27. Radioaktywność i Aust... | KrzysiekJoy
Czy to może taki sam tytuł jak pewnej starej komedii z francuskim komikiem w roli gł.?
I czy w tytule jest małe zwierzątko?
Użytkownik: Pani_Wu 05.10.2011 22:15 napisał(a):
Odpowiedź na: Czy to może taki sam tytu... | aramona
Oj nie.
Użytkownik: KrzysiekJoy 05.10.2011 22:25 napisał(a):
Odpowiedź na: Czy to może taki sam tytu... | aramona
W 27 nie ma zwierzątka w tytule. I nie znam komedii francuskiej o takim samym tytule.
Użytkownik: Pani_Wu 05.10.2011 16:02 napisał(a):
Odpowiedź na: Czy ktoś już coś mataczył... | Marylek
Mam nr 6, mam nr 6 - z mataczeń wywnioskowałam. Popatrz na mataczenia i na...facebooka ;-)
Użytkownik: dot59Opiekun BiblioNETki 05.10.2011 18:03 napisał(a):
Odpowiedź na: Mam nr 6, mam nr 6 - z ma... | Pani_Wu
Ehm... a jakaś pomoc dla człowieka, który programowo izoluje się od fejs-zbuka?
Użytkownik: Pani_Wu 05.10.2011 18:23 napisał(a):
Odpowiedź na: Ehm... a jakaś pomoc dla ... | dot59Opiekun BiblioNETki
Znasz Andzię zwana marekanną?
Czekam na potwierdzenie od Sherlocka, czy idę dobrym tropem :-) ale na nosa owszem, to raczej to.
Użytkownik: Pani_Wu 05.10.2011 18:29 napisał(a):
Odpowiedź na: Znasz Andzię zwana mareka... | Pani_Wu
Ha! Oceniło tę książkę... [tu policja konkursowa wycięła fragmencik] .....:-)))))
Użytkownik: janmamut 05.10.2011 20:26 napisał(a):
Odpowiedź na: Ha! Oceniło tę książkę...... | Pani_Wu
Ależ to już nawet nie czołg, tylko nosiciel broni atomowej!
Użytkownik: Pani_Wu 05.10.2011 20:57 napisał(a):
Odpowiedź na: Ależ to już nawet nie cz... | janmamut
Nie no, broni? Mataczysz. A ja podpadłam policji (;-))
Użytkownik: minutka 05.10.2011 18:33 napisał(a):
Odpowiedź na: Ehm... a jakaś pomoc dla ... | dot59Opiekun BiblioNETki
No to może popatrz (z przymkniętymi oczami) na wnętrza staaarych bibliotek, co widzisz?
Użytkownik: Pani_Wu 05.10.2011 18:38 napisał(a):
Odpowiedź na: No to może popatrz (z prz... | minutka
Masz na myśli takich jak ta w Aleksandrii?
Użytkownik: minutka 05.10.2011 18:47 napisał(a):
Odpowiedź na: Masz na myśli takich jak ... | Pani_Wu
Tak, ta i jej podobne.
Użytkownik: Pani_Wu 05.10.2011 18:51 napisał(a):
Odpowiedź na: Tak, ta i jej podobne. | minutka
Ale tu jest jeden, pisany ręcznie i z bardzo znaczącego miejsca.
Użytkownik: dot59Opiekun BiblioNETki 05.10.2011 18:56 napisał(a):
Odpowiedź na: Ale tu jest jeden, pisany... | Pani_Wu
Ou, jeee! Chyba mam!
Użytkownik: Pani_Wu 05.10.2011 19:03 napisał(a):
Odpowiedź na: Ou, jeee! Chyba mam! | dot59Opiekun BiblioNETki
:-)
Użytkownik: anek7 05.10.2011 19:31 napisał(a):
Odpowiedź na: Ou, jeee! Chyba mam! | dot59Opiekun BiblioNETki
I ja chyba też... Ufff...
Użytkownik: Marylek 05.10.2011 20:23 napisał(a):
Odpowiedź na: No to może popatrz (z prz... | minutka
Kurz! ;-p
Użytkownik: Marylek 05.10.2011 20:24 napisał(a):
Odpowiedź na: Mam nr 6, mam nr 6 - z ma... | Pani_Wu
Wczoraj tam byłam, strzeliłam i - pudło! Ale przed chwilą byłam znów i mam wrażenie, że tym razem trafiłam. Dzięki! :)
Użytkownik: benten 05.10.2011 21:19 napisał(a):
Odpowiedź na: Przedstawiam Wam konkurs ... | paren
Odgadłam z mataczeń 8,11,16 i 27.
Zaplątałyście mnie i w koncu nie wiem, czy 23 to ten sam tatuś czy 30 i kontynuacja czy nie.

Dot, będziesz na pewno dumna, jak powiem, że nadal nie mam pojęcia co do 10, mimo Twoich esejów.
Użytkownik: anek7 05.10.2011 21:28 napisał(a):
Odpowiedź na: Odgadłam z mataczeń 8,11,... | benten
Z tą 10 w Twoim wypadku to może być faktycznie problem, bo zajrzałam w Twoje oceny i widzę, że zaliczyłaś jednorazowe spotkanie z mamusią (kategoria sugeruje, że już jakiś czas temu) i było ono zupełnie nieudane:(
To co czytałaś sugeruje pewną bliskość (w każdym razie tytuł sugeruje) natomiast konkursowy fragment pochodzi z nurtu... ja wiem... hydrograficznego?
Użytkownik: Pani_Wu 05.10.2011 21:29 napisał(a):
Odpowiedź na: Z tą 10 w Twoim wypadku t... | anek7
Osobliwie to nazwałaś, uważam :-)
Użytkownik: anek7 05.10.2011 21:32 napisał(a):
Odpowiedź na: Z tą 10 w Twoim wypadku t... | anek7
O Matko, hydrologia miała być... Szare komórki odmawiają posłuszeństwa...
Użytkownik: Pani_Wu 05.10.2011 21:51 napisał(a):
Odpowiedź na: O Matko, hydrologia miała... | anek7
Nadal uważam, że tę wodę nazywasz bardzo osobliwie.
Użytkownik: anek7 05.10.2011 21:54 napisał(a):
Odpowiedź na: Nadal uważam, że tę wodę ... | Pani_Wu
Bo widzisz, już mi się dwukrotnie zdarzyło upomnienie od policji konkursowej za zbyt dosłowne podpowiedzi. To wolę nie podpaść po raz trzeci i dlatego takimi okrężnymi drogami chodzę koło tematu:)
Użytkownik: Pani_Wu 05.10.2011 21:57 napisał(a):
Odpowiedź na: Bo widzisz, już mi się dw... | anek7
Do trzech razy sztuka? A potem co?
Użytkownik: anek7 05.10.2011 22:02 napisał(a):
Odpowiedź na: Do trzech razy sztuka? A ... | Pani_Wu
A nie wiem i wolę nie sprawdzać;)
A jak mi bana na konkursy na pół roku wstawią to co będę robić?

A poważnie to pewnie nic, ale staram się omijać broń pancerną;)
Użytkownik: paren 05.10.2011 22:06 napisał(a):
Odpowiedź na: A nie wiem i wolę nie spr... | anek7
:-))
Użytkownik: Pani_Wu 05.10.2011 22:17 napisał(a):
Odpowiedź na: A nie wiem i wolę nie spr... | anek7
Ten czołg z bombą atomową?
Użytkownik: Pani_Wu 05.10.2011 21:28 napisał(a):
Odpowiedź na: Odgadłam z mataczeń 8,11,... | benten
Ja dalej nie kojarzę 8. Pomimo mataczeń. Na 10 jesteś trochę za młoda, tzn. młodość jest właściwa dla 10, ale dla Ciebie to już nieco przykurzone. Aczkolwiek mniej przykurzone niż ta ruda. No i z naszego podwórka, że tak powiem, a nie jakieś obczyzny. Mamusia jeszcze żyje. No proszę, czego to się człowiek nie dowiaduje - była agentką. Teraz to każdego prześwietlają.
Użytkownik: benten 05.10.2011 21:50 napisał(a):
Odpowiedź na: Ja dalej nie kojarzę 8. P... | Pani_Wu
Ha! Tak coś podejrzewałam, że to ona! matka 10 znaczy, ale człowiek nigdy nie jest pewny. Daję jej drugą szansę, tak w ogóle, leży na półce. Jeśli ona to ona. I trzecią szansę, bo w schowku też siedzi.
Użytkownik: Pani_Wu 05.10.2011 21:53 napisał(a):
Odpowiedź na: Ha! Tak coś podejrzewałam... | benten
A owszem, owszem, planujesz przeczytać :-)
Użytkownik: Pani_Wu 05.10.2011 21:58 napisał(a):
Odpowiedź na: Ha! Tak coś podejrzewałam... | benten
A nie zaplanowałabyś czegoś lepszego tej mamuśki? To tak na marginesie.
Użytkownik: Pani_Wu 05.10.2011 22:02 napisał(a):
Odpowiedź na: Przedstawiam Wam konkurs ... | paren
Hm...nadal nie mam nr 8, 12, 13, 14, 20, 23, 25, 28 i 29 :-( Dużo :-(
Użytkownik: benten 05.10.2011 22:32 napisał(a):
Odpowiedź na: Hm...nadal nie mam nr 8, ... | Pani_Wu
8. Ta banda była dla mnie zmorą w liceum. I jeszcze dramatyzują
12. Powtórka z Odysei: spytaj Polifema, to Ci powie, co za jedna
13. Musisz sobie z nim poradzić, zeby zdobyć połowę królestwa
14. Tytułowy bohater najpierw był zmieszany, cały czas wstrząsnięty , a na końcu trafił do Raju
25. Nic innego niż rytuał przejścia i postrzyżyny nie przychodzi mi do głowy
Użytkownik: Pani_Wu 05.10.2011 22:54 napisał(a):
Odpowiedź na: 8. Ta banda była dla mnie... | benten
14 - mniam, od razu o nim myślałam, a potem mataczenia wywiodły mnie na manowce :-)

Resztę muszę przemyśleć. Namiary są, ale chyba nie czytałam tych numerów.
Polifem miał ich więcej niż książek na ich temat, a ostatnio bywają stadne książki o stadach.

13. Może sugestia co do tatusia? To nie jest mój ulubiony gatunek.
Użytkownik: benten 05.10.2011 23:00 napisał(a):
Odpowiedź na: 14 - mniam, od razu o nim... | Pani_Wu
Polifema chyba dziwnie myślisz. Nie na czym się znał. Spytaj go kto to?
Użytkownik: Pani_Wu 05.10.2011 23:15 napisał(a):
Odpowiedź na: Polifema chyba dziwnie my... | benten
Jedna panna, nie hodowlana. A TTatuś to pan?
Użytkownik: Szaraczek 12.10.2011 11:17 napisał(a):
Odpowiedź na: Jedna panna, nie hodowlan... | Pani_Wu
Tatuś 13-tki to pan, obecnie już 80-letni, płodny pisarsko, ale mam to jeszcze niepotwierdzone, więc na razie nie piszę więcej. Liczę, że się potwierdzi, pokrzepiona powyższym mataczeniem.

Przy okazji witam wszystkich zmagających się z rozwiązywaniem równań Sherlocka w funkcji czasu. Wczoraj dołączyłam do konkursowiczów i oddałam pierwsze strzały. :))
Użytkownik: Pani_Wu 12.10.2011 17:37 napisał(a):
Odpowiedź na: Tatuś 13-tki to pan, obec... | Szaraczek
80-letni? To źle myślałam :-(
Użytkownik: anek7 12.10.2011 17:46 napisał(a):
Odpowiedź na: Tatuś 13-tki to pan, obec... | Szaraczek
Już miałam się oburzyć, że on młodszy ten tato, ale sprawdziłam i faktycznie - 80 lat jak nic...

Witaj w konkursowej drużynie:)
Użytkownik: Pani_Wu 12.10.2011 18:11 napisał(a):
Odpowiedź na: Już miałam się oburzyć, ż... | anek7
Może coś więcej o tatusiu? :-)
Użytkownik: anek7 12.10.2011 18:25 napisał(a):
Odpowiedź na: Może coś więcej o tatusiu... | Pani_Wu
Poza tym, że wiekowy jest to jeszcze mogę napisać, że bardzo go lubię;)
I jeszcze, że często pisze w duecie, również ze swoim synem. I jeszcze, że to raczej męska literatura jest - jeśli wierzyć statystykom...
Użytkownik: Pani_Wu 12.10.2011 18:34 napisał(a):
Odpowiedź na: Poza tym, że wiekowy jest... | anek7
Nazwisko z kreską w środku?
Użytkownik: anek7 12.10.2011 20:01 napisał(a):
Odpowiedź na: Nazwisko z kreską w środk... | Pani_Wu
Nie...
Użytkownik: Pani_Wu 12.10.2011 20:03 napisał(a):
Odpowiedź na: Nie... | anek7
Wrrrr....kiepsko ze mną na stare lata. Grzebię właśnie w Twoich ocenach patrząc kogo wysoko oceniasz, jest facetem i może mieć syna pisarza. :-)
Użytkownik: Pani_Wu 12.10.2011 21:45 napisał(a):
Odpowiedź na: Poza tym, że wiekowy jest... | anek7
Mam gada! :-) Znalazłam w książce. Dziękuję :-)
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: