Dodany: 01.04.2007 10:59|Autor: Zazdroska

Film a książka


Nie lubię ekranizacji książek. Zazwyczaj są nieudane. Choć są wyjątki. Na przykłąd "Pożegnanie z Afryką". No ale nigdy mi się nie zdarzyło, by film przewyższał książkę. Ale nie o tym chcę mówić, bo prawdopodobnie wzyscy tutaj uważają tak samo. ;-)
Właściwie chodzi o coś innego. Często, tak jak było w przypadku "Pachnidła", gdy nakręci się film na podstawie książki, panuje nagłe odrodzenie tej książki. Na przykłąd do tej książki już się zniechęciłam. Nie przeczytam jej. Gdy widzę na okładcę zdjęcie z filmu, odpycha mnie ona. Tak samo było z "Opowieściami z Narni". Film był co prawda ładny, ale po jego obejrzeniu we wszystkih księgarniach na okładce widniało zdjęcie z filmu. Trochę mnie to denerwuje. Takie skomercjonizowanie książki tak pięknej jak "Opowieści z Narnii". Nezależnie czy film był dobry czy nie.
Mioże trochę przesadzam ale ja widzę wtedy w tych książkach jedynie sztuczne ożywienie nastawione na zysk. Chociaż pewnie się czepiam! :-)

(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 3155
Dodaj komentarz
Przeczytaj komentarze
ilość komentarzy: 14
Użytkownik: exilvia 01.04.2007 12:31 napisał(a):
Odpowiedź na: Nie lubię ekranizacji ksi... | Zazdroska
Zawsze (albo przeważnie) można wypożyczyć książkę z biblioteki - egzemplarz bez zdjęć z filmu :) Bo czasem szkoda się tak zniechęcać. To takie manipulowanie w drugą stronę - wydawcy używają fotosów z filmu, żeby przyciągnąć czytelnika do książki, a niektórych to, tak jak Ciebie, zniechęca. W jednym i w drugim przypadku - dajesz się manipulować. To jak z listą bestsellerów - dajesz się przyciągnąć lub odepchnać jakimś książkom tylko dlatego, że są bestsellerami - w obu przypadkach działasz niejako nie z własnej woli, tylko ktoś Cię wodzi za nos. Ja nie lubię być wodzona za nos.
I jeszcze, co do pierwszego akapitu, z którym się oczywiście nie zgadzam :) Przekornie. Lubię niektóre filmy na podstawie książek - szczególnie jak są albo lepsze od książek ("Godziny", "Biały oleander", "Blade Runner") albo książka jest dla nich tylko punktem wyjścia dla artystycznej wizji reżysera, scenarzysty (tutaj miał być "Blade runner" :)). Był taki wątek na forum o filmach lepszych od książek. O, mam następny - Forrert Gump.
Użytkownik: dot59Opiekun BiblioNETki 01.04.2007 17:02 napisał(a):
Odpowiedź na: Nie lubię ekranizacji ksi... | Zazdroska
Mnie to aż tak bardzo nie przeszkadza. Tym bardziej, że staram się zwykle najpierw przeczytać książkę, wytworzyć sobie własną wizję, a dopiero potem obejrzeć film. A jeśli jest odwrotnie, tzn. najpierw widzę film, a dopiero potem czytam (jak np. właśnie w przypadku "Opowieści z Narnii", czy "Pani Dalloway"), film pozostawia mi w pamięci obrazy tak wyraziste, że podczas lektury i tak je cały czas widzę - czy są na okładce, czy nie ma. Ale znam parę osób, które reagują tak jak Ty, więc rozumiem to zjawisko.
Użytkownik: Zazdroska 01.04.2007 18:09 napisał(a):
Odpowiedź na: Mnie to aż tak bardzo nie... | dot59Opiekun BiblioNETki
Nie chodzi o okłądkę. O sam fakt książek po filmie. Ostatnio zauważyłam, że moja koleżanka czytała "Pachnidło". Zapytałam ją czy oglądała film. Powiedziała:
- No, tak. Ale wiesz, ja właściwie nie lubię książek, które powstają po filmie.

Zatkało mnie. Po filmie?! Przecież to odwrotnie. I to jak dawno! To takie przykre, że ludzie nie wiedż co czytają. I myślą, że czytają film!

Aaaaaaaaaaaaaaaaaa!!! Straszne!
Użytkownik: katon79 01.04.2007 20:15 napisał(a):
Odpowiedź na: Nie lubię ekranizacji ksi... | Zazdroska
Zadajmy sobie pytanie czy komercjalizacja książki jest dobra czy zła? Z punktu widzenia wytrawnego czytelnika i pasjonata zekranizowanie i skomercjalizowanie dzieła literackiego jest swego rodzaju zbrodnią tym bardziej, kiedy film rozmija się w wielu wątkach z pierwowzorem na podstawie, którego powstał.
Osobiście również uważam, że większość filmów powstających na podstawie utworów literackich jest tylko ich namiastką odzierającą całą przyjemność, jaką daje tworzenie „własnego obrazu” postaci i całego świata, który jeszcze przed chwilą był tylko czarnymi znakami na białym tle.
W ostatnim czasie miałem przyjemność przeczytać dwie książki i jedno opowiadanie na podstawie, których powstały głośne i znane filmy. „Skazani na Shawshank” oraz „Zielona mila” S.Kinga filmy oddawały dość wiernie treść książek natomiast „Imperium słońca” Ballarda w niewielkim stopniu pokrywał się z oryginałem.
W gruncie rzeczy powinniśmy się cieszyć, że w dzisiejszych czasach, kiedy średnio na głowę jednego Polaka w ciągu roku przypada jedna przeczytana książka. Wysiłki wydawców łapiących wiatr w żagle, jakim jest promocja wysoko budżetowych filmów powstających na kanwie od dawna znanych czytelnikom książek przynosi wymierny efekt, jakim jest sięgnięcie po tą książkę i przeczytanie jej przed lub po obejrzeniu filmu.
Lepsze to niż nic nieprawdaż? Cierpi sztuka, ale statystyki zyskują :)))
Użytkownik: Vemona 02.04.2007 12:47 napisał(a):
Odpowiedź na: Nie lubię ekranizacji ksi... | Zazdroska
Moim zdaniem masz rację, jest to nastawione na zysk, próba sprzedania książki przy okazji popularności filmu. I szczerze mówiąc, też mi to przeszkadza, ostatnio chciałam kupić "Dumę i uprzedzenie" koniecznie w konkretnym tłumaczeniu i okazało się, że jest tylko wydanie ze zdjęciem Keiry Knigtley na okładce. Nie podobała mi się ta ekranizacja i nie chcę mieć fotosu z tego filmu, ale inne wydania mają innych tłumaczy, więc czuję się niejako zmuszona do zaakceptowania okładki.
Jedyne wyjście, to po zakupie bieg do introligatora. :-)
Użytkownik: misiak297 10.04.2007 22:37 napisał(a):
Odpowiedź na: Moim zdaniem masz rację, ... | Vemona
Ależ Vemono czy to nie za ostre? Nie uprzedzajmy się przecież po okładce. Chociaż wiem co masz na myśli z tą "Dumą i uprzedzeniem" zauważyłem, że ta okładka z Keirą nie zawiera tego moim zdaniem najlepszego tłumaczenia (Anny Przedpełskiej-Trzeciakowskiej).
Użytkownik: Vemona 11.04.2007 09:17 napisał(a):
Odpowiedź na: Ależ Vemono czy to nie za... | misiak297
Nie uprzedzam się po okładce, ja tę książkę kocham, ale chodzi mi właśnie o tłumaczenie.
Znalazłam w Empiku przekład Anny Przedpełskiej-Trzeciakowskiej niestety właśnie z Keirą na okładce, i strasznie mi się to gryzie.
Najlepszy przekład z niestety jak dla mnie najsłabszą wersją filmową. Są z innymi okładkami, ale w innych tłumaczeniach, sama mam "Dumę i uprzedzenie" w innym przekładzie, w tej chwili nie sprawdzę czyim, bo jestem w pracy, no i niestety traci, dlatego chciałam zmienić na ten lepszy. Pewnie skończy się na jakiejś okładce, żeby widok nie przeszkadzał. :-)
Użytkownik: misiak297 11.04.2007 12:22 napisał(a):
Odpowiedź na: Nie uprzedzam się po okła... | Vemona
Wcześniejsza edycja proszyńskiego - pewnie znasz tą serię, bo wydali wszystkie książki Austen - "Klasyka" wydała Dumę bez filmowych okładek. Sam mam taką... a co do ekranizacji Jane Austen - mi się Duma bardzo podobała. Ostatnio oglądałem większoóść ekranizacji BBC i co uderza poza wiernością książkom, to... cóż, no brzydota aktorów. Ci mężczyźni... a kobiety!!! Nawet ujdzie jeszcze Anna Elliot, ale Fanny Price...
Użytkownik: Vemona 11.04.2007 20:52 napisał(a):
Odpowiedź na: Wcześniejsza edycja prosz... | misiak297
Słusznie prawisz, to z Pruszyńskiego, mam w tłumaczeniu Magdaleny Gawlik-Małkowskiej.
Co do ekranizacji - podobał mi się serial BBC, ten słynny z Colinem Firthem w roli Darcy'ego. Nowa filmowa wersja już nie, nie widziałam też wersji bollywood, tam dopiero muszą być zmiany. :-) Uważasz, że Fanny Price była brzydka w filmie? Może i tak, choć i w opisie Austen była raczej niepozorną osóbką.
Co do wyglądu wszystkich rdzennych mieszkańców wysp, mam teorię, że właśnie z uwagi na odizolowanie od obcych wpływów nieco się rasa zdegenerowała, nie było odpowiednich domieszek obcej krwi - pewnie dlatego większość taka, no, powiedzmy - urodziwa inaczej.
Użytkownik: UzytkownikUsuniety08​252023075406 03.04.2007 10:18 napisał(a):
Odpowiedź na: Nie lubię ekranizacji ksi... | Zazdroska
Jestem w stanie zrozumieć,że niektóre okładki książek ( w tym przypadku zdjęcia z popularnych filmów) mogą sie niektórym nie podobać. Ale dziwi mnie, że może to kogoś tak bardzo zniechęcać do danej pozycji. Książka nie traci na wartości gdy ma okładkę nie trafiającą w nasz gust. Nie to jest to przecież jej główna wartość. :)
Użytkownik: aleutka 03.04.2007 10:42 napisał(a):
Odpowiedź na: Nie lubię ekranizacji ksi... | Zazdroska
Alez dlaczego? To chyba troche za ostre. Bywaja bardzo dobre ekranizacje, bywaja ekranizacje, ktore wnosza cos nowego, bywaja ekranizacje ktore sa swoistym holdem, (choc akurat Pozegnanie z Afryka w moim odczuciu jest ekranizacja skandaliczna, jednym wielkim klamstwem i naduzyciem). Zdarzaja sie ekranizacje lepsze od ksiazek (chocby Piknik pod Wiszaca Skala, albo Skrzypek na dachu)... To zawsze przygoda. I okazja do porownan.

A juz zupelnie nie rozumiem zniechecania sie do ksiazki, poniewaz na okladce jest zdjecie z filmu. Mozna w ten sposob stracic okazje do zapoznania sie z czyms naprawde dobrym (na przyklad Pachnidlem:). Sama ksiazka sie przeciez nie zmienila. Okladke mozna po prostu oblozyc jakims papierem, jesli to nas do tego stopnia drazni. Mnie znacznie bardziej irytuja okladki - koszmarki graficzne, czy zupelnie nie pasujace do tresci ksiazki...
Użytkownik: Zazdroska 10.04.2007 21:44 napisał(a):
Odpowiedź na: Alez dlaczego? To chyba t... | aleutka
Och! Nie chodzi o to, że okładki sprawiają, że nie kupię książki. Ale odpychają mnie właśnie ze względu na nastawienie na zysk. Chodzi mi o gest, nie o okładkę. Nawet jeśli film był dobry.
Użytkownik: Sophie7 10.04.2007 22:08 napisał(a):
Odpowiedź na: Och! Nie chodzi o to, że ... | Zazdroska
Takie niestety są prawa wolnego rynku.Często właśnie takie książki są wybierane przez ludzi,którzy chcą podarować coś modnego i na topie osobie,która jest nieczytata(znam takie przypadki- sama czasem też stosuję ten trik- ku - czytelniczej zachęcie,co działa niestety na krótko albo wcale.Z zasady też omijam krzykliwe obwoluty,choć wiem,że ma to cele promocyjne-jak... z ulotkami w markecie-biorę do ręki,mówię dziękuję i nie myślę co zacz...
Użytkownik: misiak297 10.04.2007 22:31 napisał(a):
Odpowiedź na: Nie lubię ekranizacji ksi... | Zazdroska
A ja uwazam, że mimo wszystko jeśli film przyczynia się do wzrostu zainteresowania książką to już sukces. Tak mało ludzi w Polsce czyta, że naprawdę należy traktować to jak błogosławieństwo. Zresztą weźmy na przykład przytaczanego tu przez Exilvię Cunninghama - na ekrany weszły Godziny i od razu stał się znany - nie tylko z godzin ale z innych swoich książek.
A mnie filmowe okładki wcale nie przeszkadzają. Wręcz je lubię, bo bardzo ładnie wyglądają.
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: