Mróz i polityka
Nie jestem zwolennikiem kryminałów i powieści sensacyjnych, rzadko je czytam, nie mam więc w tym gatunku wielkiego rozeznania. Niekiedy jednak sięgam po jakąś nieźle zareklamowaną na okładce książkę i... zazwyczaj się rozczarowuję, po czym natychmiast o niej zapominam. "Mróz" oferuje nie tylko szybką akcję, ale jest na tyle sugestywny, by wyobraźnia jeszcze długo po lekturze tworzyła niesamowite obrazy bieli i przeraźliwego, przenikającego do szpiku kości zimna.
Zaczyna się od razu sensacyjnie. Precyzyjny zamach na grupę ważnych osób. Przeprowadzony bardzo profesjonalnie. Potem zabójstwo spokojnego naukowca, meteorologa, który wyliczył, że w całym kraju wystąpi anomalia pogodowa - bardzo silny mróz i wiatr sparaliżują życie. Grupa policjantów próbuje rozwikłać zagadkę morderstwa, nieświadomie wplątując się w aferę polityczną o nieprzewidywalnych skutkach. A wszystko to dzieje się w coraz bardziej skuwanej lodem i zasypywanej śniegiem Warszawie.
Ciszewski wykorzystuje umiejętnie wszystkie wzory potrzebne, by powstała dobra powieść sensacyjna: szybkie zwroty akcji, gradację napięcia, wielowątkową fabułę, dobrze i dramatycznie zarysowane postaci, znakomicie osadzone w polskich realiach. Nareszcie krajowa, dobra, trzymająca w napięciu powieść.
Bohaterowie są zwykłymi policjantami - część z nich ma wieloletnie doświadczenie policyjne, inni zaś wiele inwencji i dobrej woli. Działają sprawnie, aczkolwiek osiągane przez nich wyniki nie są spektakularne. Stają przed problemami, których sami nie są w stanie rozwiązać. Są nam bliscy w swojej bezradności, miotaniu się nierzadko na oślep. Autor nie pomaga im, wprowadzając ni stąd, ni zowąd nadzwyczajnego bohatera-supermana. Czytelnik czuje więc, że jest u siebie i wśród swoich.
Nie brakuje tu ani dylematów moralnych, ani dwuznacznych postaw, działań korupcyjnych i żądzy władzy - polska polityka jak żywa, niemniej w bardziej atrakcyjnej pigułce.
Polscy autorzy zaczęli zauważać, a tym samym wplatać w fabułę związki powszechnie i doktrynalnie uznane za niemoralne, chore itd. Ciszewskiemu udaje się połączyć uczucie z wartościami artystycznymi, może trochę zbyt ostentacyjnie, niemniej bardzo estetycznie.
A koniec? Trochę smutny, trochę sentymentalny, trochę okrutny. Część zagadek da się odgadnąć bez problemu. Nie psuje to ani ogólnego wrażenia, ani finału. Szkoda, że zakończenie zostało rozczłonkowane na kilka etapów; najpierw dramat, potem wyjaśnienia, a wreszcie epilog - mogło by go nie być.
Przyszła wreszcie pora na dobrą polską powieść sensacyjną, która - moim zdaniem - nie ustępuje w niczym amerykańskim przebojom tego gatunku.
(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.