Dodany: 11.03.2007 17:54|Autor: karolinka86

Książki i okolice> Książki w ogóle

Książki z serii"Dorosłym wstep wzbroniony"


Ostatnio czytalam ksiazke Laury Peyton Roberts pt."Wygrac zycie"-jest to seria Doroslym wstep wzbroniony.To chyba pierwsza czesc bo jest tam o powstaniu tej grupy,ósemki...A czy ktos mogłby mi podac jakie sa kolejne czesci?Tzn.mam tytuly ale nie wiem w jakiej kolejnosci je czytac bo widze ze losy bohaterow sie ciagna...Z gory dziekuje!!
Wyświetleń: 7208
Dodaj komentarz
Przeczytaj komentarze
ilość komentarzy: 31
Użytkownik: Tuppence 11.03.2007 19:01 napisał(a):
Odpowiedź na: Ostatnio czytalam ksiazke... | karolinka86
1. Czas próby
2. Na wirażu
3. Obietnice
4. Przyjaciele
5. Sprawdzian
6. Ważne sprawy
7. Wygrać życie
8. Znowu razem
Użytkownik: karolinka86 12.03.2007 19:02 napisał(a):
Odpowiedź na: 1. Czas próby 2. Na wir... | Tuppence
hm...dzieki!!!Chodz cos mi tu nie pasuje...Bo czytalam "Wygrac zycie"i tam bylo o powstaniu tej calej grupy...Potem sieglam po "Na wirażu"ale odlozylam bo byla tam wlasnie mowa o tym chlopaku chorym na bialaczke,ale tez bylo wspomniane o innych wydarzeniach,ktorych nie kojarze =( Wiec dziwne mi sie wydaje zeby "na wirazu"bylo przed "Wygrac zycie" =(
Użytkownik: hburdon 12.03.2007 22:00 napisał(a):
Odpowiedź na: hm...dzieki!!!Chodz cos m... | karolinka86
Wg strony internetowej autorki kolejność jest taka:

#1: Get a Life (Wygrać życie)
#2: Reality Check (Sprawdzian)
#3: Heart & Soul (Na wirażu)
#4: Promises, Promises (Obietnice)
#5: Just Friends (Przyjaciele)
#6: Keep the Faith (Czas próby)
#7: New Beginnings (Znowu razem)
#8: One Real Thing (Ważne sprawy)
#9: Skin Deep
#10: No Doubt
#11: More Than This
#12: Hope Happens
#13: Dream On
#14: Love Hurts
#15: What Goes Around
#16: Tried & True
#17: Just Say Yes
#18: Prime Time
#19: Now & Always
#20: Don't Look Back

http://www.laurapeytonroberts.com/clearwatercrossi​ng.html
Użytkownik: karolinka86 13.03.2007 19:49 napisał(a):
Odpowiedź na: Wg strony internetowej au... | hburdon
Hania B.-baaardzooooooo dziekuje!!!Wlasnie nie moglam znalezc zadnej odpowiedniej strony internetowej=( Ciekawe czy reszta ksiazek tez bedzie przetlumaczona...Mam nadzieje...
Użytkownik: maharana 26.04.2007 17:20 napisał(a):
Odpowiedź na: Hania B.-baaardzooooooo d... | karolinka86
Jak się wydawnictwo znajdzie to pewnie przetłumaczą. Nie są to książki zbyt chodliwe więc i na kolejne części trzeba trochę więcej poczekać. Przyznam, że książki w tych książkach zwala mnie z nóg naiwność autorki, rażą sztuczne sceny i sztuczne nieraz dialogi. Do tego wątki romansowe są "oderżnięte" niemal z jakiegoś nudnawego tasiemca, np: Melanie nie cierpi Jessego do ósmej części, potem jest wszystko dobrze na chwilę, wreszcie zrywa z nim, następnie znowu o nim myśli i powracją do siebie i znowu się rozstają i ona wogóle nie wie czy Peter jej się podoba czy Jesse i ile to można ciągnąć??? W ostatniej części wreszcie razem rozpoczynają nowy rok szkolny i wszyscy żyją długo i szczęśliwie. Miguel i Leah to już od razu odnależli się w "korcu maku":) i prawie jak w bajce o Kopciuszku, z tą różnicą, że Kopciuszek tu był płci męskiej albo Jenna ma masę kłopotów, bo siostra nie chce się wyprowadzić z domu, bo przez to ciągle kłóci się z młodszą siostrą, a Peter wydaje się być zakochany w Melanie i jak zobaczyła, że się jeszcze pocałowali, to już koniec świata:) itd, itd. Książki są (oprócz części 1) bardzo ckliwe i miejscami naiwne (przypominają niektórymi scenami te bzdureczki typu "Nie dla mamy..."). Brakuje mi w nich autentycznych problemów szkolnych bohaterów, a tu autorka zrobiła z nich prawie geniuszy. Szkoda. Widać od razu, że w przedstawianiu szkolnej rzeczywistości Ożogowskiej nie dorasta do pięt. Ugryzły mnie bardzo aluzje pod adresem zmarłego Papieża JPII, że nie akceptuje teorii ewolucji. Z tym to już naprawdę przegięcie. W Polsce nie mają one wiekszego przebicia, ale w Stanach (Chicago, Nowy Jork)jak byłem w lipcu 2002 roku to można je było kupić w każdej księgarni kompletami po 20 sztuk!!! Rzuciły mi się w oczy, bo miały bardzo kolorowe okładki. Do jednorazowego przeczytania, tak dla małego "odmóżdżenia" w sam raz.
Użytkownik: karolinka86 26.04.2007 18:21 napisał(a):
Odpowiedź na: Jak się wydawnictwo znajd... | maharana
No może i masz rację,że momentami te książki są ckliwe...Ale czasem lubię jeszcze tego typu(młodzieżowe)książki poczytać...He he widzę,że dzięki Tobie już wiem mniej więcej co w dalszych częściach =)Ja narazie czytałam 4tylko..
Użytkownik: maharana 27.04.2007 16:52 napisał(a):
Odpowiedź na: No może i masz rację,że m... | karolinka86
Napisałem ten komentarz licząc na Twoją odpowiedż i się nie zawiodłem:). Mi te książki poleciła moja bibliotekarka. Wziąłem z uprzejmośći, bo ona nie lubi jak się odmawia:). Czytałem je w wersji angielskiej i stąd znam zakończenie. Jak dojdzie do przetłumaczenia całości to sama odkryjesz, że miejscami są bardzo płytkie i dotykają problemików a nie problemów (vide picie wódki po meczach, czy przepychanki Jenny z siostrą o własny pokój, sztuczny zupełnie epizod z Benem poszukującym dziewczyny, itp ). Rozbawiła mnie scena jak Melanie po śmierci matki poszła do psychologa. Nikt mi nie wmówi, że 13 latka sama pójdzie do psychologa i będzie rozmawiać z nim na taki bolesny temat. Głupie gadanie. Do tego kuriozalna rada powieściowego psychologa, że to minie z czasem. Bzdura do kwadratu. Ból emocjonalny zostanie do końca życia (znam to z autopsji) i może ulec tylko stępieniu, a nie wygaśnięciu. Jeżeli autorka planowała taką scenę mogła zasięgnąć opinii w tej sprawie, a nie wciskać kitu czytelnikom. Nie czepiam się złośliwie, ale dobrze byłoby zadbać o jakieś realia w kreowanym w powieści świecie. Do tego naiwnie jest przedstawiona postać ojca Melanie. Od śmierci Tristyn zaczął pić wódkę i codziennie upijał się do nieprzytomności. Czy on wcale nie jadł przez te dwa lata? Po takiej kuracji, to już powinien dawno gryżć ziemię:). Inna sprawa to wmawianie sobie, że tragedia z wypadkiem się nie wydarzyła. Nie da się czegoś takiego zrobić. Nie można uciec od wspomnień zwłaszcza jak się miało naście lat. Człowiek w tym wieku jest bardzo wrażliwy, a takie zdarzenie dotknie go bardzo i będzie po jakimś czasie poszukiwał osób, przed którymi będzie chciał się otworzyć i swój nabrzmiały ból emocji "wylać". Wtedy wielkie zadanie mają starsze rodzeństwo czy rodzice ( w powieściowym przypadku ojciec powinien być tym kimś dla Mel). I to nieraz, ale wiele razy. To tylko kilka takich niedociągnięć, które już na początku czytania się zauważa. Zupełnym nieporozumieniem była postać Bena. Sceny z jego udziałem raczej żenują niż budzą śmiech. A Nicole to już cała historia. Zdradzę tyle, że została w końcu cheerleaderką, bo Melanie ustawiła konkurs pod nią, zeby wygrała:). Ech...
Karolinko86, jakie części czytałaś? Ciekawy jestem Twojej opinii. Pozdrawiam










Użytkownik: karolinka86 27.04.2007 18:37 napisał(a):
Odpowiedź na: Napisałem ten komentarz l... | maharana
Ale jestem zaskoczona Twoimi komentarzami!NA plus oczywiście!Myślałam,że takie książki czytają tylko dziewczyny...Jak dotąd czytałam:"Wygrać życie","Sprawdzien","Na wirażu"oraz "Obietnice".Zobaczymy jak mi dalej pójdzie,ale chyba przeczytam wszystkie 8 dostępne w PL,bo za angielskie się raczej nie zabiorę =(
Czytam to raczej z ciekawości,niż żeby były jakieś super...I faktycznie się z Toba zgadzam,że niektóre sytuacje są przedstawione naiwnie...Ale chyba i tak lepiej niż w serii "Nie dla mamy,nie dla taty...".Kiedyś,dawno czytałam tamte książki,ale szybko stwierdziłam,że są jak halequiny dla młodziezy...Zawsze ta sama fabuła,zmieniaja się tylko imiona bohaterów =)
Użytkownik: Irish Dream 30.04.2007 16:37 napisał(a):
Odpowiedź na: Ale jestem zaskoczona Two... | karolinka86
Dokładnie harlekiny dla młodzieży, czasem czytam gdy nie ma nic lepszego na bibliotecznej półce. Z tej serii czytałam tylko "Ważne sprawy" jak na książkę z tego gatunku wcale niezłe (powtarzam: jak na tego typu książkę), ale nijak to się ma do polskich realiów życia. Polska to inny świat, ale i polskie książki dla młodzieży często mnie nudzą, chyba że to niezła Ewa Nowak. Książki tego typu są zaszufladkowane na książki dla dziewczyn, i to przygłupich dziewczyn, z czym oczywiście ja się nie zgadzam :)
Użytkownik: maharana 02.05.2007 15:54 napisał(a):
Odpowiedź na: Ale jestem zaskoczona Two... | karolinka86
No, no...aż się zarumieniłem po Twoich słowach:). Żartuję oczywiście:). Cieszę się, że moje uwagi wzbudziły Twoje zainteresowanie. Jak sama widzisz nie tylko Panie czytają owe książeczki, ale i Panowie też:)...Prawdą jest, że dobrze się to czyta i tu zapewne tkwi klucz do sukcesu tych ksiązek za Oceanem, bo u nas to już różnie z tym bywa:). Z tego co piszesz, to widzę, że pierwsze 4 części masz za sobą i orientujesz się zapewne w treści. Sama na pewno zauważyłaś, że poruszane tam "problemy" nijak nie przystają do naszego postrzegania świata. Wiadomo, że świat tam wykreowany jest nam prawie zupełnie obcy. O tym w następnym poście. Dziś napiszę jaką chciałbym tę książkę widzieć. Pomyśl sama ile by te książki zyskały na wartości, gdyby przedstawieni bohaterowie nie byli tak cukierkowaci. Już pisałem, że brakuje mi bardzo autentycznych problemów szkolnych kreowanych postaci. Powinni mieć problemy z matmą (a któż ich nie ma?), z pisaniem wypracowań (oj, te bzdury z głowy), z gramatyką (dyktanda...) i innymi przedmiotami. Każdy powinien mieć jakąś "piętę achillesową" przez co dla młodego czytelnika staje się bardziej bliski taki "ludzki" i ów czytelnik może się z tą postacią indentyfikować, a tu mamy raczej wybitnie uzdolnionych geniuszy...I to staje się tamą dzielącą czytelnika od sztucznego świata książki. Gdzie tu strach przed klasówkami (ach, co to były za czasy...), "srogimi" nauczycielami etc. Przywołuję tu H. Ożogowską jako mistrzynię przedstawiania rzeczywistości szkolnej (jej też można zarzucić pewną dozę naiwności, ale kreowani przezeń bohaterowie "żyją" w dosłownym tego słowa znaczeniu i wzbudzają sympatię czytelnika), a tutaj mamy coś w rodzaju rzeczywistości "mocno pocukrzonej". Fabuła mogła być poprowadzona w całkiem inny sposób. Czyż nie lepsza byłaby opowieść o grupie (niech już będzie przypadkowo "zlepionej"), którą łączą więzy przyjażni, a dopiero póżniej na kanwie tego rodzą się uczucia. I to dopiero gdzieś od 16, czy 17 części. Po drodze niejako łączą tych ludzi problemy szkolne, wspólne ich pokonywanie, odkrywanie ukrytych zdolności, angażowanie się we wspomniane formy pomocy dla owych dzieci... Zamiast tego mamy "wielkie miłości" od pierwszej części i to psuje moim zdaniem akcję (i stało się niejako nurtem przewodnim). Przyjażnie, jak każdy z nas wie, jak również wyższe formy uczuć nie rodzą się z "dnia na dzień". Na to potrzeba czasu i budowania zaufania. Brakuje mi tego w tych książkach. I to też wpływa na sztuczność i nienaturalność relacji między bohaterami(o tym też w innym poście więcej napiszę). Kolejną sprawą jest odkrywanie roli religii w życiu młodych ludzi. Szkoda, że wątek ten tak z początku wyeksponowany został potem porzucony i całkiem zmarginalizowany. Duch nie znosi pustki, mawiają filozofowie i ową pustkę u bohaterów tych książek widać. Zapełniają ją substytuty w rodzaju żłopania wódki i nie tylko zresztą. Nad tym przeszła autorka bardzo obojętnie, a szkoda, bo można było to wykorzystać do realizacji wspomnianego wątku odkrywania Boga. Może za bardzo się rozpisałem. Na koniec dodam, że brakuje mi humoru w tych książkach. Prawdziwych śmiesznych sytuacji, które sprawiają, że bohaterowie stają się sympatyczniejsi i czytelnik sięga po książkę ponownie. Można się uprzeć, że są takowe. Policzyć da się je na palcach jednej ręki, a finezją nie dorastają śmiesznym scenom u Ożogowskiej do pięt. Naprawdę.
Pozdrawiam
Użytkownik: karolinka86 02.05.2007 20:05 napisał(a):
Odpowiedź na: No, no...aż się zarumieni... | maharana
Dziś własnie zaczęłam czytać 5 część...Akurat nic innego pod ręką nie miałam,a to było w bibliotece =)))Jasne,że dostrzegłam,iż "problemy" przedstawione w tych ksiązkach są nieco inne niż u nas,w PL...Czytałam różne amerykańskie książki np."Plotkara","Na topie","Beverly Hills"i inne serie dla nastolatek...I tam również jest to widocznne...Czasem się zastanawiam,czy tam młodzież naprawde tak żyje,czy to tylko taki wyidealizowany obraz??? Ożgowskiej nie czytałam,ale chyba muszę spróbować =))
Wg.mnie nie wszyscy bohaterowie są "cukierkowaci"-np.Benowi ciągle coś się nie udaje,Nicole ciągle się odchudza itp.No,chyba że masz na mysli problemy typowo szkolne?
Co do przyjażni,zdecydowanie się zgadzam,że nie rodzi się z dnia na dzień...to,że z kimś nowo poznanym dobrze mi się gada,nie oznacza,że momentalnie staje się moim przyjacielem...Przynajmniej w moim przypadku...
Jesli chodzi o rolę religii w życiu młodego człowieka,to naprawdę bardzo rzadko problem ten jest poruszany w literaturze młodzieżowej...Szkoda...
No,ale zobaczymy jak spodoba mi się 5 część pt,"Przyjaciele"...
A na koniec,jesli mogę spytać,to ile masz lat?Naprawdę podobają mi się Twoje wypowiedzi,takie dojrzałe...Ja mam 20lat =) No ale czasem lubię jeszcze takie książeczki poczytać =)
pozdrawiam
Użytkownik: maharana 04.05.2007 09:57 napisał(a):
Odpowiedź na: Dziś własnie zaczęłam czy... | karolinka86
Witam. Piszesz, że zabierasz się za czytanie kolejnej części, bo jak na razie to nic innego nie było pod ręką. Zauważyłaś i Ty sama, że powieściowe „problemy” różnią się niestety od naszych polskich (jeżeli chodzi o młodych ludzi rzecz jasna). W Stanach życie młodych ludzi wcale tak do końca nie wygląda, jak to jest przedstawione w tego typu książkach. Wiadomo, że fikcja literacka maluje pewien idealny obraz będący czymś w rodzaju substytutu rzeczywistości. W tym przypadku mamy raczej do czynienia ze schematyzmem „bijącym po oczach”. Widać to szczególnie w przypadku kreacji bohaterów. Zawsze tak bywa, że muszą istnieć bohaterowie idealni wokół, których kręci się cała fabuła. Charakterystykę postaci Melanie i Jessego mamy już zamieszczoną na początku części 1. Od razu czytelnik zostaje nakierunkowany niemal kogo ma niejako „podziwiać” i „lubić”. Jak sobie chcemy znaleźć charakterystyki osób kolejnych, to już trzeba się mocno pomęczyć wynajdując pojedyncze zdania na ów temat w kolejnych częściach. Jak chciałabyś zadać sobie nieco trudu to sama możesz to sprawdzić. Często zdarza się tak, że opisy owe kreują postać sztuczną. Nie ma ludzi idealnych, a tworzenie bohaterów „naj…” stawia raczej barierę zamykającą czytelnikowi identyfikację z daną osobą. Większą sympatię budzą postacie takie przeciętne, zwyczajne jak my sami; uwikłane w problemy bliskie nam samym. „Ludzie nie są tacy żli jak sobie wyobrażamy ani tak nieskazitelni jakbyśmy pragnęli, są zwyczajni” i to chętnie widziałbym w kreacji postaci w tej serii. Nie ma ludzi idealnych, ale podobają się nam odpowiadający niejako nam samym. Trudno jest być reżyserem zachowań ludzkich i odtwarzać je w zmyślonym świecie powieściowym. Uwierz na słowo. Stąd zapewne problem sztuczności sytuacji i zachowań czy dialogów. Trochę mało na ten temat, ale na początek myślę, że może być. Uważasz, że nie wszystkie postacie są „cukierkowate”. Trudno się mi z tym zgodzić do końca. Przywołujesz postać Bena czy Nicole. O ile w tej ostatniej można znaleźć sporo cech współczesnych nastolatek, to postać Bena jest sztuczna, a jego zachowanie nienaturalne. To „uderza” zaraz. Pisałem, że wprowadzony został po to, żeby było śmiesznie, ale wcale śmiesznie nie jest. Ktoś może być niezdarny, ale nie uwierzę, że będzie robił z siebie przedstawienie za każdym razem, choćby sytuacja była bardzo prozaiczna. Moim zdaniem najlepiej byłaby (niestety byłaby) przedstawiona postać Petera. Szło to dość ciekawie do części 5 czy 6, a potem postać ulega spłyceniu, co w kolejnym częściach (od 8-9 wzwyż) coraz bardziej daje się zauważyć. Jak będziesz czytać to sama zobaczysz. A problemów typowo szkolnych to tam nie ma żadnych o czym już pisałem wyżej. No chyba, że za ów problem uznać „drżenie” o wyniki szkolnej drużyny rugby (zupełnie nie rozumiem o co w tej grze chodzi. Widziałem ją na własne oczy: dużo bieganiny, wrzasku, rzucania się na siebie…i z czego ci ludzie się cieszą?), bo innych problemów szkolnych tu brak. Niestety.
Co do przyjaźni to masz rację, bo tak jest nie tylko w Twoim przypadku. Nikt nie jest przyjacielem „od zaraz”. Może być dobrą koleżanką czy kolegą, ale do przyjażni droga bardzo daleka tak samo jak do obdarzenia kogoś uczuciem. Musi być coś w rodzaju zaufania, przez duże „Z” o czym już pisałem, a budowanie go trwa bardzo długo. Poza tym lubić kogoś (mówię o przyjaźni autentycznej) czy kochać to znaczy brać odpowiedzialność za tę drugą osobę. Czasem jest to odpowiedzialność wielka i zdarza się, że wymaga to wielu wyrzeczeń, zwłaszcza pokonania własnego egoizmu. Nie ma tego tutaj w ogóle. Nawet w zarysie, a bardzo szkoda. Kreowane postaci są jakby „oderwane” od tej rzeczywistości otaczającej życie młodych ludzi w tym wieku. Są w moim odczuciu takimi jeszcze psychicznie niedojrzałymi „dorosłymi dziećmi”. Można się z tym zgodzić albo i nie. Wiadomo, że każdy patrzy inaczej. O roli religii już pisałem i masz rację, że temat ów nie jest za często obecny w tego typu powieściach. A jak jest to bardzo marginalnie zarysowany. I rzeczywiście szkoda. Jak chcesz wiedzieć ile mam lat to wykonaj proste działanie matematyczne: skoro na pierwszym roku studiów miałem lat dziewiętnaście, a teraz jestem na roku czwartym, to liczba lat nasuwa się sama. Do przeczytania książek Hanny Ożogowskiej bardzo Cię zachęcam. Nie pożałujesz. Będziesz płakać ze śmiechu. A po takie książeczki jak te które tu wałkujemy lubię sobie sięgnąć zwłaszcza po sesji dla małego „odmóżdżenia”. Nie masz i Ty się co wstydzić tego powodu.
Pozdrawiam

Użytkownik: maharana 07.05.2007 13:48 napisał(a):
Odpowiedź na: Witam. Piszesz, że zabier... | maharana
Witam. Dziś napiszę nieco o schematyzmie w omawianej tu serii. Jak już pisałem wyżej "bije on po oczach". W każdej tego typu książce muszą istnieć bohaterowie idealni zewnętrznie (ona musi być chodzącą pięknością, a on superprzystojniakiem). Mile widziane jest, a nawet wskazane, aby bohaterowie idealni zewnętrznie nie pałali do siebie sympatią, a nawet w porywach się wzajemnie niecierpieli. To bardzo ma ożywiać opowieść. Im dalej akcja będzie się zbliżać do końca tym bardziej animozje dzielące bohaterów idealnych muszą zanikać, a by na końcu już żyli sobie długo i szczęśliwie. Rzecz jasna muszą mieć odmienne charakterki, aby nieustannie iskrzyło między nimi. Kłótnie i sprzeczki są bardzo pożądane. Do tego muszą mieć problemy natury rodzinnej, aby to w kolejnych częściach zbliżało ich do siebie. Obok bohaterów idealnych muszą być bohaterowie mniej urodziwi, ale za to "bogaci duchem" i pełni zalet, a nawet chodzący altruiści. Takich i tu również nie brak. Ich życie rodzinne i uczuciowe najczęściej jest stabilne (choć z tym bywa różnie) i wielkich trzęsień ziemi nie przeżywają. Za to chętnie służą radą i pomocą i są gotowi prawie do heroizmu. Dla urozmaicenia bardzo są potrzebni bohaterowie pełni tajemnic, którzy dla pozostałych będą ciągłymi zagadkami. Nie będą lubić demonstrowania publicznego uczuć własnych, a raczej będą je głębko ukrywać (choćby w bibliotece:) i strasznie się złościć, gdy to wyjdzie (choćby i przypadkiem) na światło dzienne. Musi koniecznie być wprowadzony element komediowy, który jak wiadomo ma czytelnikowi po łzawej scenie poprawić humor. Bohaterowie drugoplanowi mają za zadanie epizodyczne pojawianie się w scenach ogólnych i oczywiście z upływem akcji muszą niejako dotykać "strasznych dramatów uczuciowych" bohaterów pierwszoplanowych lub też dzieje się na odwrót. W końcu, gdy akcja zaczyna nabierać rumieńców tak bohaterowie pierwszo i drugoplanowi są uwikłani w mniej lub bardziej szczęśliwe związki i muszą sobie chętnie pomagać w rozwiązywaniu tychże "problemów":). Dla podgrzania atmosfery mile widziane jest pogmatwanie losów bohaterów (a to pojawienie się jakiejś nowej piękności z opcją wzbudzenia zazdrości rzecz jasna u danej postaci, a to jakieś dziwne (i mocno naciągane) nieporozumienia itd.), a pomysłowowść autorów jest tu olbrzymia (vide: zrzynki z masowo produkowanych tasiemców). I tak można to w skrócie przedstawić. Wadą wielką moim zdaniem jest rozciąganie fabuły przez dodawanie wątków sztucznych lub niepotrzebne rozwijanie wątków pobocznych. Wpływa to bardzo na spłycanie postaci pierwszoplanowych, a w efekcie coraz większą ich sztuczność i nienaturalność. Możliwe że przejaskrawiam, ale owe książeczki mógłby napisać sobie każdy tak do szuflady i wielkiego talentu pisarskiego nie musiałby jak mniemam posiadać.
Pozdrawiam
Użytkownik: karolinka86 07.05.2007 18:55 napisał(a):
Odpowiedź na: Witam. Dziś napiszę nieco... | maharana
A mogę spytać,który wątek,przykładowo,uważasz za sztuczny i niepotrzebny?

Użytkownik: maharana 09.05.2007 15:03 napisał(a):
Odpowiedź na: Witam. Dziś napiszę nieco... | maharana
Witam. Pytasz o wskazanie przykładowe wątków sztucznych. Akcja serii
powinna skończyć się już w części najwyżej ósmej, a nie mieć tych
części dwadzieścia, bo to siłą rzeczy wymusza eksponowanie wspomnianych już wątków sztucznych bądż niepotrzebnego rozwijania wątków pobocznych, a
tym samym "telenowelizowania" fabuły. I mamy tu "straszne problemy" uczuciowe Courtney kumpelki Nicole; postaci do tej pory zupełnie marginalnej i najlepiej sprawdzającej się w scenach ogólnych, dalej podobne "problemy" Caitlin (do tej pory też postaci epizodycznej) siostry Jenny,co ciągnie się aż do częśści 19: jak też niepotrzebny
zupełnie epizod obrzucania papierem toaletowym domu jakiegoś tam kolegi
siostry Nicole (co w zamyśle miało być śmieszne...), czy Ben mający
"straszne zmartwienie" bo jeszcze z żadną dziewczyną się nie pocałował,
zupełnie sztuczny wątek "kłopotów uczuciowych" Jenny i Petera, już nie
wspomnę o nieustannym "gmatwaniu" problemów rodzinnych egzaltowanej Melanie itd,itp. Skoro ideą przewodnią niejako miało być owo zdobycie autobusu dla tychże dzieci dla upamiętnienia zmarłego kolegi, to na tym powinien być koniec. Przynajmniej miałoby to, być może jakiś plus i nie spłyciłoby takfabuły i kreacji bohaterów. Co dalej się stanie z Ósemką Pierwszą? A jak myślisz? Finału się łatwo domyślić i bez znajomości kolejnych części. Na końcu wszyscy będą żyli długo i szczęśliwie, jak to zwykle w takich opowiastkach bywa. Jak Cię to ciekawi, to w następnych postach przedstawię Ci w skrócie, co się dalej będzie działo, choć rewelacji się nie spodziewaj wielkich:). Piszesz, że Cię denerwują postacie idealne. Mnie też, gdyż stawia to barierę między czytelnikiem, a kreowanym bohaterem i sprawia, że nie tylko nie identyfikuje się z nim, ale i przedstawione "problemy " odbiera jako płytkie i nierzeczyczywiste. Czy życie młodych ludzi kręci się tylko wokół problemów uczuciowych (i to tak płytko tu przedstawionych)? Mają o wiele innych ważniejszych spraw na głowie jak mniemam. Nie wiem, jak uważnie czytasz te książeczki, ale może zauważyłaś, że kreowani bohaterowie są bardzo znerwicowani:). Przez wszystkie bez mała części "chichoczą nerwowo", "śmieją się nerwowo", "uśmiechają się nerwowo", "nerowowo przekładają różne przedmioty", "kiwają nerwowo głowami", "przerzucają nerwowo kartki w książkach"...:):):) Poza tym nadal nie potrafię sobie wyobrazić, co to znaczy mieć "ostry uśmiech"?...:)
Dobrze, że Twój wątek istnieje, bo krytycyzm w stosunku do takich książeczek jest szczególnie wskazany. Niektórzy zbyt serio biorą takie opowieści. Uwierz na słowo. Odnośnie Twoich postów to bardzo mi w nich brakuje słowa "fascynacja". Pojawi się kiedyś?:)
Pozdrawiam
Użytkownik: karolinka86 07.05.2007 18:49 napisał(a):
Odpowiedź na: Ostatnio czytalam ksiazke... | karolinka86
He he,nawet nie przypuszczałam,że ktoś tak zainteresuje się moim wątkiem =)Ja właśnie skończyłam 6 część i zostaną mi tylko 2,bo w Polsce chyba więcej nie ma na razie =( Szkoda,bo mimo,że z lekka banalne są te książki, to coś mnie do nich ciągnie...Ciekawi mnie np.co dalej z Ósemką Pierwsza bedzie itp...
Oczywiście czytam też ambitniejsze książki, tylko teraz,jak sesja się zbliża, nie mam ochoty na nic poważniejszego...
Czasami denerwuje mnie,że bohaterowie są idealni, zbyt idealni...Np.w "Plotkarze"-nie dość, że bardzo bogaci,to jeszcze piękni i najlepsi uczniowie...(ale to już inna historia)
Pozdrawiam
Użytkownik: maharana 09.05.2007 15:08 napisał(a):
Odpowiedź na: He he,nawet nie przypuszc... | karolinka86
Witam. Skrobnąłem Ci odpowiedż, ale zamieściła mi się wyżej nad Twoim ostatnim postem. Myślę, że nie sprawi kłopotu przy śledzeniu dyskusji. Czekam na odpowiedż i pozdrawiam:)
Użytkownik: karolinka86 11.05.2007 19:51 napisał(a):
Odpowiedź na: Ostatnio czytalam ksiazke... | karolinka86
Zostały mi do przeczytania ostatnie dwie części...Co do wątków pobocznych...Postać siostry Jenny,Caitlin dopiero teraz niedawno zaczęła się rozwijać...Nie przypuszczałam, że dalej jej wątek będzie szerszy...Podobnie jak z koleżanką Nicole...Szczerze mówiąc, najbardziej ciekawiły(fascynowały-he he =P)mnie perypetie Ósemki Pierwszej.Czy chcesz powiedzieć,że w dalszych częściach(tych których nie ma w PL)nie będą oni organizować już innych akcji?Doszłam już do momentu,gdy zakupili autokar i zastanawiam się, czy w kolejnych 12 częściach nie będzie już wątków o ich zebraniach,nie będą zbierać pieniędzy na inne cele?
Postać Petera i Jenny akurat jakoś lubię =)
Domyślam się,że Leah zostanie modelką na tych krajowych wyborach...Miguel pojdzie na studia...Ben znajdzie sobie dziewczynę,a Peter i Jenna będą parą?Zgadłam coś??=)))
Ja tych opowieści nie biorę "zbyt serio", absolutnie!! Tak czytam, dla odmóżdżania,bo uważam że są o niebo lepsze niż harlequiny,których nie trawię!
pozdrawiam =)))
Użytkownik: maharana 14.05.2007 12:21 napisał(a):
Odpowiedź na: Zostały mi do przeczytani... | karolinka86
Witam. Diś będzie nieco krócej:), ale przygotuję Ci długiego posta na temat dalszych losów Ósemki Pierwszej i tak szczerze mówiąc w swoich gdybaniach niewiele się pomyliłaś:), ale szczegóły sama sobie poczytasz. Co do wątków pobocznych to postać Caitlin jak Ci pisałem będzie się ciągnąć do części 19 kiedy wreszcie autorka pożeni ją z Davidem Altmannem bratem Petera:), a po drodze będzie masa nieporozumień (rzecz jasna mocno naciąganych) i "zaskakujących" zwrotów akcji:). Śmieję się trochę jak to piszę, bo kolejne części coraz bardziej przypominają "tasiemce":). Dziećmi będą się dalej zajmować, ale wątek ten zejdzie trochę na drugi plan. Sam zresztą zobaczysz. Nie sądzę, że te opowieści bierzesz na serio:). Myślę, że nie poczułaś się dotknięta:). Napisałem tak, gdyż spotykam się z komemtarzami, że "to wszystko mogło/musiało być naprawdę, bo skąd autorka by to wymyślił?":):):). Nie pomaga tłumaczenie, że to przecież fikcja literacka i z rzeczywistością ma niewiele wspólnego. Ale wiadomo jacy są ludzie...:). Piszesz, że podoba Ci się kreacja Petera i Jenny. Mi też się podobały na początku, a potem, to już moja sympatia dla nich ochłodła nieco:). Tak samo na samym początku podobała się mi postać Melanie (autorka dotknęła tu problemu - szkoda, że tylko dotknęła - z którym i ja się borykałem (dziś już w mniejszym stopniu), ale z rozwojem akcji i z tej fascynacji ochłonęłem). Szkoda, że spłycono tę postać i nie przydano jej trochę realnych cech. Tę książkę można by naprawdę dobrze napisać. Zawrzeć w 10 częściach, ale pisać o problemach prawdziwie nurtujących módych ludzi. Żadnego szczęśliwego zakończenia, bo w takich historiach "cukierkuje" to fabułę. Książki bez tzw happyendu pozostawiają, co prawda pewien niedosyt, ale jak wiadomo w realnym życiu nie bywa zbyt wiele szczęśliwych zakończeń...
Pozdrawiam
Użytkownik: karolinka86 16.05.2007 18:04 napisał(a):
Odpowiedź na: Ostatnio czytalam ksiazke... | karolinka86
Nie, nie absolutnie nie czuję się urażona =))A z ludźmi faktycznie różnie bywa...tzn.że fikcję literacką czy filmową za realne życie...
Nie mogę powiedzieć, że serie tą można by zamknąć nawet w 10 częściach, bo jak wiesz, nie czytałam wszystkich...Ale wcale nie zdziwiłabym się gdyby tak było.Często przecież zdarza się,że jeżeli coś jest udane,cieszy się popularnością(książka,film),to powstają nowe części..Tylko że często te kontynuacje to "już nie to",są naciągane...I ilość ma się nijak do jakości...=(
CZekam na posta o dalszych losach ósemki!!=))
Użytkownik: maharana 17.05.2007 12:21 napisał(a):
Odpowiedź na: Nie, nie absolutnie nie c... | karolinka86
Dzięki za odpis:). Proszę Cię o nieco cierpliwośći. Muszę przewertować te książeczki i przypomnieć sobie, co tam się dalej w zarysie działo:). Nie będę opisywał Ci fabuły nazbyt szczegółowo, aby Cię nie zanudzić przy czytaniu. Mam na głowie jeszcze do odwalenia egzamin z psychologii tak, że w przerwach coś sklecę do dłuższego poczytania:). Co do kontynuacji to się zgodzę z Tobą, że są kiepskie i fabuła bywa bardzo naciągana. I w tej serii też to niestety widać. Pamiętam jak miałem na I roku studiów zajęcia z kultury średniowiecznej Europy i prowadzący je niecierpiał (dosłownie) wszelkich tasiemców, długaśnych serii książkowych (tzw sagi rodzinne). Uważał, że kiedy już akcję można zakończyć, to zawsze pojawia się jakaś ciotka, która jest nie tylko bogata, ale i potrafi nieżle zamieszać i tak wokół niej można na nowo kręcić opowieść. A po drodze wiele ciekawych rzeczy "raptem" wychodzi na jaw:) itd., itp. Tutaj też taka ciotka się znalazła:)
Pozdrawiam
Użytkownik: karolinka86 17.05.2007 15:19 napisał(a):
Odpowiedź na: Ostatnio czytalam ksiazke... | karolinka86
Nie, nie ponaglam,spokojnie =)Po prostu zrobisz to przy okazji...Co do egzaminow, znam ten ból,bo niedługo sama zaczynam sesję =(((
Użytkownik: maharana 17.05.2007 16:42 napisał(a):
Odpowiedź na: Nie, nie ponaglam,spokojn... | karolinka86
Witam. Ja mam sesję dopiero od 20 czerwca, a jak znam ten marny zywot:) to pociągnie się do połowy lipca. A tak się mi nie chce uczyć, że sobie po prostu nie wyobraższ!!! Chętnie zaszyłbym się w jakiejś głuszy choć na tydzień, żeby odpocząć od tego wszystkiego. I rzecz jasna poczytać sobie coś:)
Pozdrawiam
Użytkownik: maharana 25.06.2007 10:33 napisał(a):
Odpowiedź na: Witam. Ja mam sesję dopie... | maharana
karolinko86, postaram się w tym tygodniu wkleić Ci obiecane streszczenie do długiego poczytania:). Pozdrawiam
Użytkownik: karolinka86 25.06.2007 19:18 napisał(a):
Odpowiedź na: Ostatnio czytalam ksiazke... | karolinka86
Dobrze,czekam,będę bardzo wdzięczna =)Właśnie wypożyczyłam ostatnią dostępną w Polsce książkę z tej serii i zabieram się wkrótce do czytania =)
Użytkownik: karolinka86 17.07.2007 20:25 napisał(a):
Odpowiedź na: Ostatnio czytalam ksiazke... | karolinka86
Zapytam, bo może ktoś coś wie w tej sprawie...Czy jakieś dalsze książki z tej serii są już dostępne w Polsce?Dotychczas było 8 i tyle czytałam...Szukam w Empikach, księgarniach ale tam tych ksiązek w ogóle nie ma =( W necie tez nie bardzo..
Użytkownik: maharana 27.07.2007 12:58 napisał(a):
Odpowiedź na: Zapytam, bo może ktoś coś... | karolinka86
Witam. Nie ma jeszcze kolejnych części w Polsce i nie widać na razie widoków, aby zanosiło się na kolejne wydania. Zdarza się. Zalecam cierpliwość.
Niżej zamieszczam Ci część z obiecanych dalszych losów bohaterów tych książek. Mam trochę pracowite wakacje, więc za wiele czasu na kolejne czytanie nie mam, bo pracę i pisanie magisterki muszę jakoś pogodzić.

Nie będę Ci pisał za szczególowo, żeby Cię nie zanudzić. Przejrzałem te książeczki tak po łebkach i uznałem, że nie ma sensu pisać, co jest w każdej, bo wyszłoby tego bardzo dużo:) i najlepiej będzie jak Ci przedstawię losy każdego z bohaterów w kolejności alfabetycznej. Ósemka Pierwsza nie umarła śmiercią naturalną:) tylko działała sobie dalej, a nurtem przewodnim stało się przygotowanie letniego obozu dla Młodych Odkrywców. Po zakończeniu roku szkolnego mimo iż Leah i Miguel poszli na studia działalność Ósemki nie została zawieszona. Peter, jak i całą grupa nie spieszył się do jej rozwiązywania:). Takie tam...

Ben, jak wiadomo za każdym razem robi ze siebie przedstawienie. Po wymyśleniu tej nowej gry (coś tam było o jakimś "labiryncie" chyba; tak mi coś się kojarzy w pamięci) ma przynajmniej jaki taki spokój, bo chłopaki już go nie biją, a na WF już nie chodzi z takim strachem jak kiedyś:). Peter mu obiecał, że w razie potrzeby to "spusci lanie" komu trzeba":). W ogóle to dobrze by było jak będzie jadał "lunch" razem z nim i Jenną. Przyzwyczaił się do noszenia szkieł kontaktowych i zaczął dbać o swój strój. Wiadomo, że na oku miał Angelę Maldonado o której ciągle marzył i marzył...:). W końcu wpadł na "genialny" pomysł i postanowił zaryzykować i zaprosić ją na randkę. Co prawda z tej randki niewiele wyszło, bo Angela owszem okazała uprzejme zainteresowanie (ach te kobiety!) i na tym był właściwie koniec. Ben liczył jednak na cud:), a skoro cuda się zdarzają, to czemu Angela miałaby się nie zgodzić? A może powinien popróbować przez pośrednictwo Melanie? To nie byłby głupi pomysł:). W domu ma nadal masę kłopotów, bo ojciec wymysla nową grę, matka bryluje po centrach handlowych (tak szczerze mówiąc, czy rzeczywiście życie toczy się między talerzem, komputerem i sklepami?). Ben na letnim obozie dosłownie grał Peterowi na nerwach (wszędzie go było pełno tylo nie tam gdzie akurat był potrzebny), który w ogóle nie mógł dać sobie rady z dzieciakami. Wychodzi na to, że do opieki nad dziećmi to Ben nie ma żadnych predyspozycji:). Ale nie dokońca, bo Elton Carter jako jedyny z chłopców bardzo powaznie traktuje Bena i chyba się do niego przywiązał. Nikt się nawet nie domyslał, że Elton jeden z Młodych Odkrywców ma taką ładną starszą siostrę. Hm, hm...Ben zainteresowany byłby niemal od zaraz:). Do końca obozu już o niczym innym nie myśli:). Po powrocie z obozu Ben znalazł sobie nowy obiekt uczuć: Bernie Carter, siostrę Eltona, pracownicę szpitala Clearwater Crossing (bo skoro nie wyszło z Angelą, to trzeba się jakoś pocieszyć, nie?:). Ben nawet jej przypadł do gustu (szkoła Petera, Jenny i Melanie zrobiła swoje:), a on sam starał się nie podpaść. Bernie w ogóle myślała, że Ben jest w porządku i kto wie czy nie miałby u niej szansy:). Zakochał się poczciwiec po uszy i znowu zaczął marzyć i marzyć:). Szybko spadł jednak z obłoków na ziemię, kiedy Bernie wpadła na pomysł, czy nie dobrze byłoby poznać jego rodziców? Ben wystraszył się nie na żarty:). Co to będzie jak ona zobaczy jego dziwacznego ojca i matkę? A jak podczas spotkania będzie go matka strofować i pouczać, to nie będzie miał gdzie oczu podziać ze wstydu...W końcu udaje mu się wykręcić z tego pomysłu:). Matka Bena zaczęła się odchudzać (taka Nicole w starszym wydaniu:) i męczy wszystkie diety jakie tylko jej wpadną w ręce. Ale z tego odchudzania pożytku było niewiele:). Ben ostrzegał lojalnie, że to może się żle skończyć i wcale się nie pomylił. Wylądowała w szpitalu i jak na złość dla niego w tym samym gdzie pracuje Bernie!!! Toż to tragedia, dramat niesamowity:). Teraz to już nie będzie mógł się jej na oczy pokazać:). Bernie jednak stanęła na wysokości zadania:). Ben uszczęśliwony skończył rok szkolny i w ogóle Bernie jest super i znowu zaczyna bujać w obłokach:)

Jenna, jak Ci wiadomo wybrała się z Melanie, Nicole i Leah do Kalifornii na ów konkurs modelek. Co prawda, to tylko na weekend, ale to zawsze coś niż siedzieć w domu nad lekcjami, czy "wyduszać" od Caitlin zwierzenia:). Wszystkie tak się umówiły, że dobrze będzie jak poszatkują sobie kolejne dni, co kiedy mają robić i dzięki temu unikną chaosu niezorganizowania. Nicole zaczęłą się krzywić (jak to ona:), ale w końcu przystała. Jenna oprócz wizyty na konkursie zaangażowała się w ów Rajd jakiś tam połączony z koncertami jej ulubionego zespołu „Ogień i Woda” (co za oryginalna nazwa!). Próbowała zaciągnąć koleżanki, ale zbyt chętne to one nie były:). Niestety. Po konkursie pogratulowała Leah znalezienia się w gronie finalistek, przy okazji kupiła co nieco w centrach handlowych:), które zwiedzały (o ile coś takiego można nazwać zwiedzaniem:). Nic na świecie nie trwa wiecznie:) i trzeba się zabierać z powrotem do Cleartawer Crossing. Pakują się do samolotu objuczone jak wielbłądy:). Jenna ma "długi język" niestety:). Wydawało się z Caitlin są wspaniałymi kumpelkami i mają do siebie zaufanie, a tu taki klops! Jenna wygadała się nieopatrznie (czy tylko?), że jej siostra jest zakochana w Davidzie Altmannie, bracie Petera. No...teraz Caitlin mówi "koniec ze zwierzeniami". Jennie nie można ufać. Oj, ale się porobiło!!! I co teraz robić? Atmosfera w domu nieprzyjemna i dzielić pokój z Caitlin też jakoś niezręcznie. Jenna myśli i mysli jakby tu odwrócić tę fatalną sytuację. Zdarza się tragiczny wypadek samochodowy (wierna kopia wypadku Kurta z części I; nic tu nowego tylko się bohater zmienił) w którym po pijaku ginie przyjaciel (chyba Miguela, jak się nie mylę). Pojawiają się pytania "czym jest wiara i zaufanie"?. Jenna znowu ma o czym dumać. Próbuje przeprosić siostrę, ale Caitlin jest nieugięta. Sprawę rozwiązuje niejako kolejny wypadek samochodowy w którym obrażenia odnosi Sarah, najmłodsza siostra Jenny. Teraz to już wszyscy są ze sobą solidarni i wybaczają sobie wszystkie urazy, bo najważniejsze by Sarah wróciła do zdrowia. Jenna poświęca jej cały swój czas przez co Peter ma na głowie całą organizację letniego obozu dla Młodych Odkrywców. Czasu dla Petera ma coraz mniej, a to może rzutować na ich przyjażn i uczucie. A w ogóle to jest coś między nimi, czy Peter ciągle myśli o Melanie? Jenna starała się jak mogła żeby ukrywać swoją zazdrość o Melanie. Czy Petera uczucia są szczere, czy nie? I jak w ogóle mógł się pocałować z Melanie? To skandal prawie (a może koniec świata:)?). Ile razy Jenna spotyka się z Melanie ma tę scenę przed oczami. W końcu dochodzi do wniosku, że między Peterem, a Melanie jest coś poważnego i najlepiej będzie jak ona z nim zerwie (tralalala i takie tam...). Wystarczy jak pozostaną tylko przyjaciółmi. Po drodze jest jednak bal z jakiejś tam okazji no i jest szansa na wyjaśnienie sobie wątpliwych "nieporozumień". Sarah wraca do zdrowia i wszystko w domu znowu jest dobrze i kontakty z Caitlin są na dobrej drodze. Jenna zabrała się za uczenie Młodych Odkrywców zasad bezpieczeństwa przy pływaniu, ale jest dylemat, bo nikt pływać nie umie:). Postanawia zostać instruktorką:). Oczywiście wszyscy się jej do tego wtrącają i trudno jej trzymać nerwy na wodze:). Na letnim obozie z dziećmi pomaga Peterowi tylko właściwie ona, bo reszta Ósemki pierwszej ma inne ciekawe pomysły na spędzenie czasu:). Oczywiście pomaga na ile może, bo złapała grypę przed wyprawą na obóz i trochę to cienko idzie:). Caitlin nadal pracuje przy zwierzątkach z owym weterynarzem. Udało się mu poniekąd wyleczyć ją z tej chorobliwej nieśmiałości. Wydaję się, ze David Altmann ma poważne zamiary wobec niej, a tu na obozie pojawia się Melanie:). Zaczynają się kolejne historie, bo chyba David stracił dla niej głowę:). I tylko "ach", "och" jaki ten David jest niestały w uczuciach przez ileś tam stron słychać:). W końcu wszystko wraca do normy (bo musi rzecz jasna). Jenna liczy bardzo na to, że David w końcu poprosi Caitlin o rękę (a kto wie może o obie ręce?:) i mogliby się w końcu pośpieszyć. Wreszcie się zaręczają. Conradowie nie mają żadnych zastrzeżeń i cieszą się, że w końcu Caitlin się powiodło w życiu. Jenna znowu zaczyna się wtrącać do planów wesela siostry:). Sama chce ten szczególny dzień wyreżyserować i ma moc pomysłów:). Ale Caitlin wcale nie ma zamiaru jej słuchać. Ona chce po swojemu, a Jenna dobrze by było, żeby nie wściubiała nosa:). Skoro tak, to proszę bardzo! Jenna podąsała się na parę stron, ale potem jej przeszło:). Caitlin bierze ślub z Davidem. Cała Ósemka rzecz jasna jest na weselu i bawią się do białego rana:). Jenna skacze z uciechy, bo w końcu jest najstarsza w domu i ma dla siebie cały pokój i nie musi mieć wyrzutów sumienia (oj, to już chyba przesada). Z Peterem wszystko się ułozyło jak należy. Melanie jest super koleżanką i w ogóle głupio jej nieco, że zle o niej kiedyś myslała. Postanawia pogłębić przyjażn z nią:). Trzecia klasa ogólniaka za pasem; Sarah przeszła do szóstej klasy, Allison do ósmej, a Maggie zaczyna ogólniak. Będzie wesoło:).

Jesse, jak pamiętasz zapewne obraził się śmiertelnie na Melanie, że go rzuciła (oj, pociągam nosem w tej chwili...:) i obiecał sobie, że już nie zniży się do takiego poziomu, żeby ją o cokolwiek prosić (eee tam, takie głupie gadanie zawiedzionych narcystów:). Nie będzie wcale zwracał na nią uwagi, niech sobie tam lata z Peterem:). On woli sobie potrenować (i popić wódeczkę przy okazji) i już z żadną dziewczyną się nie umówi i takie tam...Dobrze, że pojechała do tej Kalifornii. Odpocznie sobie nieco bez jej obecności. A może zrobić jej na złość i porzucić Ósemkę Pierwszą? Zemsta bywa słodka. Ale co na to Peter? A mały Jason? Mimo tych buńczucznych zapowiedzi nie potrafi przestać o niej myśleć (namolny chłop:). Zabiera się do analizowania swojego zachowania. Co takiego może drażnić Melanie w jego sposobie bycia? Za wiele czasu na myslenie o tym niestety nie ma, bo spodziewa się przyjazdu matki, której już masę czasu nie widział. Cieszy się bardzo na jej przyjazd. Ciekawe co tam słychać u jego braci? Zdaje się, że już chyba o nim zapomnieli. Ojciec Jessego tą wizytą zbyt zachwycony nie jest i chętnie się by od niej wymigał, ale to trochę niezręcznnie tak uciekać przed byłą żoną. W końcu rozwód był dawno i on ma nowe życie, a Jesse niedługo bedzie pełnoletni i wreszcie nie będzie musiał być przez nią odwiedzany. Macocha Jessego do tej wizyty z gruntu nastawiona jest negatywnie. Czuje się strasznie zazdrosna i też mysli nad tym jakby tu nie oglądać na oczy kobiety, której rodzinę zniszczyła (niestety, trudno to lepiej ująć). A może tak wyprawa do centrum handlowego? Na cały dzień najlepiej. Po rozmowie z ojcem Jessego postanawia zostać. Podobne dylematy ma Brittanny, przyrodnia siostra Jessego. Nie chce wcale oglądać matki Jessego na oczy, lepiej żeby nie przyjeżdzała, ona cały ten czas przesiedzi w swoim pokoju i w ogóle zrobił się z niej raptem rozkapryszony bachorek (jakby już za mało było rozpieszczona...). Jesse strasznie się na nią denerwuje i najlepiej by było gdyby go wszyscy zostawili w świętym spokoju!!! Ma na głowie kupę zmartwień, a oni jeszcze jęczą nad uchem...(bywa tak czasem). Wizyta matki przebiegła bez większych zgrzytów. Jesse bardzo się ucieszył widząc matkę. Jego bracia studiują nadal, ona się cieszy, że tak wyrósł, że już niedługo skończy ogólniak i studia za paskiem. Pewnie pójdzie tam gdzie bracia. Szkoda tylko, że na tak krótki czas przyjechała i chętnie zabrałby się razem z nią. Ojciec Jessego był przez cały czas nie mniej spięty niż jego nowa połowica:). Rozmowy przy stole toczyły się raczej "służbowe":). Tylko Brittanny nie kryła się ze swoją niechęcią...Po powrocie do szkoły Jesse starał się bardzo ignorować Melanie. Kiepsko to wychodziło. Ona i tak nie zwracała na niego uwagi, a to małe poflirtowanie uznała pewnie za nic nie znaczący epizodzik w swoich sekretnych podbojach:). A Vanessa nie ma wcale zamiaru podarować mu, że ją porzucił. Dobrze byłoby się na nim zemścić:). Tragiczny wypadek samochodowy działa na Jessego jak wiadro lodowatej wody wylanej na rozpalony łeb:). Wstrząsnęło to nim do tego stopnia, że postanawia, że już ani kropli wódki do ust nie weżmie. Jeszcze może skończyć podobnie, a przecież trener Davis mu zaufał i zwrócił miejsce w drużynie, a Charlie chyba nie przypadkowo o tym ciągle mówił. Czy się domyślał, ze Jesse popija po kryjomu? Pewnie tak. Teraz to już szlaban na amen. Sam zrozumiał do czego może go to zaprowadzić. Nastrój w całej Ósemce jest krótko mówiąc minorowy...Wzajemne tarcia i nieporozumienia schodzą na dalszy plan. Wydaje się, że z Melanie można się będzie dogadać i pewnie zbliżający się bal jakiś tam może być doskonałą do tego okazją. Zaproszenie Melanie odrzuca od razu. Biedny Jesse (buuuu...:). Jak ona jest taka, to Jesse zabiera swoje zabawki i niech się bawią w Siódemkę Pierwszą i koniec:). Najlepiej będzie jak da sobie już spokój z nią tak jak sobie obiecał (niestety, to tylko obietnice...:). Trzeba coś pomóc Peterowi przy organizacji obozu, a tu znowu Melanie:). Gdzie się nie obejrzy wszędzie ona!!!:) Na obozie letnim z Jessego nie ma żadnego pożytku. Dąsa się:). Stara się unikać Melanie, a ona i tak potrafi zrobić wokół siebie masę zamieszania:). Staje się strasznie zazdrosny o każdego, kto się nią interesuje. Kto wie może się zakochał? A jak tu się w ogóle z nią dogadać, skoro za każdym razem próby nawiązania bliższej znajomości kończą się kłótniami? Melanie musi być strasznie zarozumiała. Pewnie się jej wydaje, że wszyscy faceci leżą jej u stóp:). Ale nie on (he,he,he...:). Sytuacje rodzinne jego i Melanie wydają się być do siebie podobne. Może to ich do siebie zbliży? Dla Melanie zrobiłby wszystko, żeby tylko z nią być (a tak się zarzekał, że już nigdy:) i postanowił zmienić swoje zachowanie. A może Melanie też jest zakochana, tylko tak specjalnie się zachowuje, żeby obudzić w nim zazdrość? Jest nad czym podumać. Dochodzi do wniosku, że nie będzie manifestował przy wszystkich swoich uczuć do niej, bo to na pewno ją to drażni. No,no...Jesse bardzo się zmienia. To już nie ten sam laluś, co na początku. Odkrywa, że bardzo dobrze wpłynęła na niego praca społeczna i chętnie chciałby jeszcze pomagać. Melanie też potrafiła go wyleczyć z narcyzmu i nauczyć innego postrzegania płci przeciwnej... ( co do tej raptownej przemiany, to się zastanawiam, czy to nie zabieg celowy, bo seria miała się zmieścić w iluś tam częściach więc autorka musiała się spieszyć). Coraz lepiej zaczyna się z nią dogadywać, wcześniej było różnie, ale teraz odkrywają wspólnie jak ważne w budowie uczuć jest zaufanie, szacunek do siebie i takie tam...Czy rzeczywiście on i Melanie są razem, czy to znowu takie przejściowe zawieszenie broni? Jesse zastanawia się co byłoby, gdyby on teraz rzucił ją tak jak ona jego wtedy? Byłby świnią. Tak nisko to on jeszcze nie upadł (mam wątpliwości...:). Koniec roku już był dawno. Teraz wypada odwiedzić matkę w Kalifornii, ale sam ma jechać? Lepiej byłoby z Melanie, ale ona też nie może. To nawet dobrze, bo tam będą jego bracia, a skoro David Altmann stracił głowę dla Melanie jak tylko ją zobaczył na obozie to lepiej nie ryzykować...:). Wakacje za nami i nowy rok szkolny w CCHS. Czwarta klasa przed nim, matura, zdawanie na studia, musi się wziąć solidnie za naukę, bo ostatnio leżał bykiem, ale da radę. Skoro Melanie jest pomponiarką, to będzie go dopingować:):):).

To będzie tyle na początek. Kolejne będą niebawem. Muszę zmależć jeszcze trochę czasu. Pozdrawiam
Użytkownik: karolinka86 30.07.2007 19:20 napisał(a):
Odpowiedź na: Ostatnio czytalam ksiazke... | karolinka86
Dzięki wielkie!!Zabieram się do czytania!!
Użytkownik: karolinka86 21.09.2007 16:35 napisał(a):
Odpowiedź na: Ostatnio czytalam ksiazke... | karolinka86
A moze ktos sie orientuje czy w USA jest serial na podstawie tych książek?
Czekam na dalsze losy bohaterów Clearwater Crossing!Pozdrawiam i dziękuję!
Użytkownik: savanna 21.04.2010 15:07 napisał(a):
Odpowiedź na: A moze ktos sie orientuje... | karolinka86
Przeczytałam te książki niedawno i są raczej przeciętne, chociaż pierwsza cześć się mi podobała najbardziej ze wszystkich. Nie moge tylko podarować autorce, że skojarzyła powieściową Melanie z taką gnidą jak Jesse. Nie cierpię takich facetów!
Użytkownik: savanna 07.05.2010 12:18 napisał(a):
Odpowiedź na: Przeczytałam te książki n... | savanna
Chyba pociągnę dalej:)

W części II autorka pisze jak to Melanie miała 13 lat i zginęła jej matka w wypadku samochodowym. Wiadomo tragedia. Najciekawszy jest jednak krótki opis następstw tego wypadku. W postach u góry chyba dobrze zauważono, że autorka niezbyt dużą wagę przywiązuje choćby do pozorów rzeczywistości. Już pomijam wizytę u psychologów itp. Dla mnie bardzo niewiarygodnie brzmi, że powieściowa Melanie przez okrągły rok piła alkohol, paliła, brała narkotyki...A po roku dała sobie spokój "od ręki". Do tego nie miała żadnych kłopotów szkolnych z tego tytułu ani też zdrowotnych... Przeciwnie po tym "smutnym pijanym roku" Melanie tryska zdrowiem i ma rewelacyjną kondycję fizyczną:) Autorka pokpiwa sobie z czytelnika? Wystarczy przez rok tylko brać narkotyki to prosta droga na dno. Ten fragment jest kiepski moim zdaniem. Bardzo dziwna jest też ta rodzina Andrewsów. Czy ów wypadek był powodem jej rozpadu, czy rozlatywała się ona już wcześniej? Dziwne, że ojciec nie interesuje się córką, a zwłaszcza po takiej tragedii. W I i II części jest trochę narzekania, że Melanie jest sama, bo ojciec tylko pije te swoje "sześciopaki" i wcale się nią nie interesuje. I co dziwne taki układ bardzo im odpowiada. Żyje sobie obok siebie dwoje obcych ludzi... Wiadomo, że tak się zdarza i w zwykłym życiu. W V części dziwne relacje Melanie z ojcem są jeszcze dziwniejsze. Jedyna rozmwa gdy ojciec był trzeźwy i chciał porozmawiać z nią o niej zamyka się w zdaniu "Co w szkole? - To samo." Po tym fragmencie wydaje się mi, że te nieszczęcia Melanie są mocno naciągane.
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: