Dodany: 12.03.2011 22:37|Autor: zsiaduemleko

O dalszych hulankach w Londynie


Uwielbiam XIX wiek w literaturze. Odległy naszym czasom, ale nie na tyle, by stanowił jakąś niezbadaną tajemnicę i byśmy narzekali na znikomą ilość źródeł, z których możemy czerpać wiedzę na jego temat. Nawet ja, przeciętnie oczytany w klasykach, mógłbym jednym tchem wymienić kilku XIX-wiecznych pisarzy różnych narodowości, którzy w przepięknym stylu potrafili oddać na papierze ówczesne realia i obyczaje. Gogol, Dumas, Hugo, o Dostojewskim nawet nie wspomnę, bo to absolutny i nadrzędny wzór. Był też Dickens, naczelny kronikarz Londynu, umiejętny obserwator społeczny, szczególnie wrażliwy na dręczącą populację biedę. Nędzę postępującą bezlitośnie niczym korozja progów w oplach. Wspominam o Dickensie nie bez kozery, bo w którąkolwiek stronę spojrzeć, tam "Szkarłatny płatek i biały" regularnie jest zestawiany w twórczością Charlesa. Trudno się zresztą dziwić, a chyba najbardziej trafnym określeniem jest widniejące na okładce "Tak pisałby Dickens, gdyby wolno mu było mówić o wszystkim" ("The Guardian")*. Oczywiście, nie byłby on wtedy tym Dickensem, którego pokochały miliony, ale to już osobna kwestia. Tak że nie sugerujmy zmiany czegoś, co jest dobre, a powyższa teoria niech posłuży jedynie celowi zobrazowania ogólnego konceptu powieści Fabera. Bo pomimo faktu, że urodził się on w 1960 roku, w zadziwiająco obrazowy sposób potrafił wbić się w klimat wiktoriańskiego Londynu. Wciągając nas narracyjnie za rękaw ze sobą.

Ulice pełne psiego i końskiego łajna podmywanego przez nieustannie padający deszcz. Wilgotne izby wypełnione zapachem gnijącego, zbutwiałego drewna, oświetlone jedynie pełgającym płomykiem pojedynczej świecy. Burdel, dom rozpusty, zamtuz czy "przybytek wątpliwej rozkoszy, a niewątpliwej rzeżączki"**. Jakkolwiek go nazwać, to właśnie w nim dochodzi do spotkanie dwojga głównych bohaterów powieści Fabera. Oto William Rackham, spadkobierca fabryki perfum i innych mydeł, który w trudnym dla siebie okresie życia postanawia podbudować swoje ego i "zerżnąć zwycięsko cipę niepowodzenia"***. Kierując się wątpliwej renomy przewodnikiem hulaki, nasz przyszły potentat odnajduje Sugar, dziwkę wyższego sortu, oddaną swojej pracy na tyle, że zdolna jest do wielu ekscesów, byle klient uśmiechnięty i zadowolony wyszedł. I wszedł ponownie. I wyszedł. I wszedł. Rackhamowi podoba się to tak, że postanawia nie dzielić się waginą Sugar z nikim innym i posiąść ją na własność. Bieg wydarzeń przeciągnie czytelnika przez osobliwy trójkąt miłosny William - Sugar - Agnes (bzikująca żona Rackhama), którego rozwój nie pozwala mieć nadziei na optymistyczne zakończenie. Na pewno nie dla każdego z wierzchołków. Gdzieś obok tego poznajemy Henry'ego, brata Williama, mocno zagubionego pierworodnego syna Rackhama seniora, i jego osobiste rozczarowanie. Henry'ego rozdartego między męską lubieżnością oraz pożądaniem kobiecego ciała a miłością do Boga i lękiem przed jego gromowładnym spojrzeniem.

Nad wszystkim, niczym deszczowa mżawka, unosi się wiktoriański nastrój i choć powieść to z założenia leniwie obyczajowa (taka XIX-wieczna "Pretty Woman"), to wyróżnia ją bezpośredniość i bezpruderyjność. Człowiek zapomina się i obcując z tradycyjnie romantyczną treścią historii daje się zaskoczyć autorowi, kiedy ten wprowadza nas na grząski grunt cip, odbytów, spermy i w ogóle istnego porno. Doprawdy, pierwsze zetknięcie z tego rodzaju akcentem nie pozostawia obojętnym i dla mnie to kapitalne stylistycznie połączenie, świetnie wyważone i w żadnym wypadku niepozostawiające niesmaku.

Oczywiście byłoby krzywdzącym stwierdzenie, że to jedynie powieść romantyczna z pornograficznymi wstawkami. Faber porusza w niej problematykę wielu zagadnień. Poczynając od kluczowego wątku prostytucji i społecznych reakcji na nią, poprzez pojęcie niezależności i rozumienia wolności, pożądanie zakazanego, trywialność docenienia czegoś dopiero wtedy, gdy zostaje nam to odebrane, po brak umiejętności szczerego wyznania potrzeb i obaw. W tej powieści nikt nie mówi tego, o czym myśli, a uczciwość uczuć ukryta jest głęboko pod pozorami i maską obaw. Nie ma w tym finalnie może jakichś zaskakujących wniosków i morałów, ale płycizny emocjonalnej w żadnym razie nie można zarzucić.

"Potrzeba teraz tylko wielkiej powieści, która pobudzi wyobraźnię czytelnika - wstrząśnie nim, rozzłości go, wzruszy, przerazi, oburzy. Historii, która weźmie czytelnika za rękę i poprowadzi ulicami, gdzie nie stanęła dotąd jego noga; potrzeba powieści ujawniającej nigdy dotychczas niewidziane uczynki i niesłyszane głosy, skrywane jak pod kołdrą. Potrzeba powieści odważnie wskazującej winnych. Dopóki nie zostanie opublikowana, głos prostytutek nadal będzie tłumiony przez całun wielkiego społecznego zła, a winni ich nędzy zostaną na wolności..."****.

To trafny, choć, moim zdaniem, nieco zbyt przejaskrawiony wniosek. Przyznam jednak, że chwilami blisko było wzruszenia i wstrząsu, bo "Szkarłatny płatek i biały" ma wszystkie atrybuty pięknej literatury, pomimo faktu, że chwilami treść zakrawa na pornografię. Ale to nie powinno nikogo zniechęcić, raczej wprost przeciwnie. Prawda, sprośny dewiancie?



---
* Michel Faber, "Szkarłatny płatek i biały", tłum. Maciej Świerkocki, wyd. W.A.B., Warszawa 2006; tekst z okładki.
** Andrzej Sapkowski "Krew elfów", wyd. Supernowa, Warszawa 1994, str. 33.
*** Michel Faber, "Szkarłatny płatek i biały", tłum. Maciej Świerkocki, wyd. W.A.B., Warszawa 2006, str. 95.
**** Tamże, str. 339.


[recenzję umieściłem wcześniej na blogu]

(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 5711
Dodaj komentarz
Przeczytaj komentarze
ilość komentarzy: 9
Użytkownik: koczowniczka 14.03.2011 15:35 napisał(a):
Odpowiedź na: Uwielbiam XIX wiek w lite... | zsiaduemleko
"Prawda, sprośny dewiancie?"
Może źle zrozumiałam, ale czy ta książka jest dla "sprośnych dewiantów"? Cieszę się wobec tego, że jej nie przeczytałam i nie mam w ocenach, bo głupio bym się czuła...
Użytkownik: bogna 14.03.2011 15:42 napisał(a):
Odpowiedź na: "Prawda, sprośny dewianci... | koczowniczka
Dowcipnie nas podsumowałaś:-)
Należę do jednej z 500 osób, która książkę przeczytała i oceniła - dałam jej 5!
Użytkownik: agatatera 14.03.2011 15:53 napisał(a):
Odpowiedź na: Dowcipnie nas podsumowała... | bogna
Ja też ją dobrze oceniłam. Do dzisiaj wprawdzie nie uważałam się za sprośną dewiantkę, ale jak widać: całe życie człowiek uczy się rzeczy na swój temat ;)
Użytkownik: koczowniczka 22.03.2011 21:18 napisał(a):
Odpowiedź na: Dowcipnie nas podsumowała... | bogna
W żadnym wypadku nie nazwałabym tak zacnych biblionetkowiczów, to autor recenzji użył tego brzydkiego określenia, a ja się tylko zdziwiłam.
Tak czy siak nie mam chęci na czytanie o prostytutkach, pijakach, narkomanach i tym podobnych osobach.
Użytkownik: zsiaduemleko 22.03.2011 21:51 napisał(a):
Odpowiedź na: W żadnym wypadku nie nazw... | koczowniczka
Nie wiem, najwyraźniej czytanie ze zrozumieniem się kłania.
Ujmę inaczej ostatnie zdania mojej opinii.
Jeśli fakt, iż powieść chwilami zalatuje pornografią (wybacz, ale scenę, w której Sugar żenująco psika wodą ze swojej pisi trudno określić romantyczną) stanowi dla Ciebie istotną zachętę, to wtedy możesz się nazwać sprośną dewiantką.

Może Ty po prostu zbyt poważnie do tego podchodzisz, bo jakoś Bogna i Enga potrafiły się zdystansować wobec faktu, że jakiś chłopek w Internecie nazwał je (w Twoim mniemaniu) sprośnymi dewiantkami. Na policję mnie jeszcze podaj.

Poza tą jedną sceną, erotyczne i tak Ciebie gorszące wstawki stanowią (tak jak napisałem wcześniej) "kapitalne stylistycznie połączenie, świetnie wyważone i w żadnym wypadku niepozostawiające niesmaku." No, ale tego już nie zanotowałaś w pamięci, ważna jest przecież tylko nie do końca poważna sugestia dotycząca dewiacji, na podstawie której możesz się oburzyć na świat i robić komuś łaskę, że przeczytasz "Szkarłatnego płatka i białego". Tak jakby to kogoś interesowało.
Użytkownik: janmamut 22.03.2011 23:39 napisał(a):
Odpowiedź na: Nie wiem, najwyraźniej cz... | zsiaduemleko
A teraz będziemy głosować, który z trzech akapitów jest najbardziej nieuprzejmy?
Użytkownik: zsiaduemleko 23.03.2011 18:54 napisał(a):
Odpowiedź na: A teraz będziemy głosować... | janmamut
Kwestia gustu pewnie.
Użytkownik: Natii 14.03.2011 15:46 napisał(a):
Odpowiedź na: "Prawda, sprośny dewianci... | koczowniczka
A ja się cieszę, że przeczytałam książkę (moim zdaniem bardzo dobrą), bo dzięki temu mogę sobie wyrobić zdanie na podstawie treści książki, nie recenzji. ;-) Pornografia? No bez przesady.
Użytkownik: zsiaduemleko 14.03.2011 17:36 napisał(a):
Odpowiedź na: "Prawda, sprośny dewianci... | koczowniczka
Może jednak źle zrozumiałaś.
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: