Dodany: 17.02.2011 19:22|Autor: dot59Opiekun BiblioNETki

Czytatnik: Czytam, bo żyję

2 osoby polecają ten tekst.

"Coś ty wojno, zrobiła! Jak mogłaś tak..." *


Czytatka alvy (Czekaj mnie ) przypomniała mi piękny wiersz Konstantina Simonowa , i to w oryginale – w tej postaci, którą pamiętam ze szkoły; głowy nie dam, czy był w podręczniku, czy tylko moja rusycystka zaprezentowała go nam nadprogramowo, ale zapadł mi w pamięć na wiele lat.
Chcąc sobie odświeżyć wiedzę o autorze (którego wojenną trylogię czytałam gdzieś we wczesnym liceum, a może i w późnej podstawówce, czyli dobrze ponad 30 lat temu - dlatego nie mam jej ocenionej), weszłam na jego bibliografię w Biblionetce, i odkryłam taką oto pozycję:
A pośród lat echami wojna grzmi...: Wiersze o wojnie (antologia; Aligier Margaryta, Asiejew Nikołaj, Astafiewa Natalia i inni)
A że akurat wybierałam się do biblioteki... dlaczegóż miałam nie sprawdzić, czy przypadkiem nie znajdę jej na półce. Znalazłam.
Może ktoś mówić, że jestem dziecinna, sentymentalna i że Rosjanie to diabły wcielone albo co, ale nic na to nie poradzę, że jeszcze sobie wycieram oczy...
No tak, są w tej antologii też różne okropnie patetyczne utwory, i niektóre takie eksperymenty literackie a la Majakowski, ale większość wierszy opowiada po prostu o tym, co czuje i co przeżywa zwykły człowiek, rzucony na pastwę wojennego żywiołu.
Na przykład ktoś, kto właśnie stracił przyjaciela:
„On nie powrócił ze zwiadu”

Wszystko jakoś nie tak; niby kręci się świat,
Oznak burzy na niebie ni śladu,
Ten sam las i powietrze, ten sam wody smak,
Tylko on nie powrócił ze zwiadu.

W imię czego co noc tak spieraliśmy się –
Tego pojąć już dziś nie dam rady,
Lecz jak bardzo go brak – teraz dopiero wiem,
Kiedy wczoraj nie wrócił ze zwiadu.

Podśpiewywał nie w takt, w zamyśleniu zwykł trwać,
Czasem gadał bez sensu i składu,
Zrywał się skoro świt i nie dawał mi spać,
Ale wczoraj nie wrócił ze zwiadu.

Głucha pustka z wszech stron, jednak problem nie w tym;
Zrozumiałem: świat z nas dwóch się składał.
Jakby ciepło ogniska zdusił wiatr, rozwiał dym
Kiedy on nie powrócił ze zwiadu.

Dzisiaj wiosna z niewoli wyfrunęła jak ptak,
Skry zieleni strąciła do sadu.
Brachu, zostaw popalić! Nie odezwał się brat,
Przecież wczoraj nie wrócił ze zwiadu.

Nie odchodzą zabici, nie porywa ich czas
Gdy wyciągnę dłoń, może cię dotknę.
W dali niebo błękitne opada na las,
Stoją drzewa jak rzeźby ulotne.

Zawsze miejsca w ziemiance starczało dla dwóch,
Czas po równo na dwóch się rozkładał,
Teraz zdaje mi się, kiedy nie ma go tu,
Że to ja nie wróciłem ze zwiadu…

(Włodzimierz Wysocki, przeł. Bogusław Wróblewski ; poniżej oryginał z moich własnych zasobów, nie z antologii, bo w niej tylko przekłady):

Он не вернулся из боя

Почему всё не так? Вроде — всё как всегда:
То же небо — опять голубое,
Тот же лес, тот же воздух и та же вода...
Только — он не вернулся из боя.

Мне теперь не понять, кто же прав был из нас
В наших спорах без сна и покоя.
Мне не стало хватать его только сейчас —
Когда он не вернулся из боя.

Он молчал невпопад и не в такт подпевал,
Он всегда говорил про другое,
Он мне спать не давал,
он с восходом вставал, —
А вчера не вернулся из боя.

То, что пусто теперь, — не про то разговор:
Вдруг заметил я — нас было двое...
Для меня — будто ветром задуло костёр,
Когда он не вернулся из боя.

Нынче вырвалось, будто из плена весна, —
По ошибке окликнул его я:
"Друг, оставь покурить!" А в ответ — тишина:
Он вчера не вернулся из боя.

Наши мёртвые нас не оставят в беде,
Наши павшие — как часовые...
Отражается небо в лесу, как в воде, —
И деревья стоят голубые.

Нам и места в землянке хватало вполне,
Нам и время текло — для обоих...
Всё теперь — одному. Только кажется мне —
Это я не вернулся из боя.
Inne historie opowiadają o żołnierzu, który wrócił do domu, zastając tylko zgliszcza i mogiłę żony, o matce, która oddaje do przeróbki szynel zabitego syna, o pożegnaniach, o tęsknocie…
Albo na przykład, co było dla mnie lekkim zaskoczeniem, o śmierci wcale nie rosyjskiego poety:

„Kiedy ginie poeta”
Tu zginął poeta K.Baczyński
(Jeden z napisów na ulicach Warszawy)
Kiedy ginie poeta,
Ginie coś większego od człowieka:
Widziana przez niego planeta,
Pieśń, być może, całego wieku.

Kiedy ginie poeta,
Ginie coś większego od żołnierza:
Ślad sierpniowej komety,
Gwiazd tajemniczych, tęczy przymierza.

Kiedy ginie poeta,
Ginie coś większego od syna:
Twój kontur, twe zalety,
Twe dźwięczne serce, kraino.

Kiedy ginie poeta,
Na ulicy świętej czy przeklętej,
Odradza się świat, planeta
Od jego śmierci zaczętą
Legendą.

(Aleh Łojko, przeł, Florian Nieuważny)


* A to oczywiście cytat - z wiersza również znajdującego się w tej antologii, w przekładzie Witolda Dąbrowskiego; autora pewnie wszyscy znają, ale tak dla porządku, bo może ktoś z młodszych użytkowników nie wie - to Bułat Okudżawa.

(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 1651
Dodaj komentarz
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: