Moje prywatne odkrycia roku, choć już nie bardzo pamiętam którego, a już na pewno tak ładne odkrycia roku, nie powinny tego robić. Pisać, wysyłać do wydawcy, publikować tak słabych książek.
"Pchli pałac" to było coś. Znakomita proza, świetne opowieści, barwne postaci, sterty śmieci. Bardzo ważnych śmieci, tak w warstwie opisowej, jak i dla konstrukcji powieści. W tle, choć może się mylę, małe gierki strukturalne z Ważnymi Książkami, a przynajmniej jedną. Taką francuską, a Pani Safak urodziła się w Strasburgu, więc może to nie tylko moja paranoja.
Niby znowu Stambuł, znowu wielki dom, znowu starcie tradycji z nowoczesnością. Korki, pomstujący na Allaha taksówkarze, wąskie nieprzejezdne zaułki. Poplątana historia, tym razem nie tylko miejsc i ludzi, ale również i całego kraju. Mit i rzeczywistość. Ponownie barwny babiniec, potencjalnie dający się lubić babiniec.
Jednym słowem, zdaniem, akapitem: w opisie brzmi w zasadzie identycznie jak w "Pchlim pałacu"? Powinno być nawet lepiej, bo Pani Safak ograniczyła dydaktyczne zapędy i nie sprzedaje już tak gęsto odautorskich komentarzy jako objawień wartych natychmiastowego zapisania w kajeciku. A jednak kompletnie mnie ta powieść zniechęciła. To co kiedyś wydawało się urocze, dziś męczy. Tak samo, a nie tak samo. I nie mam pojęcia, w którym miejscu powstaje ta różnica. Czemu tym razem nie chwyciło?
Dlaczego "Bękart ze Stambułu" dostaje aż czwórkę? Pomijając moją niechęć do zaniżania ocen (nie ma złych książek! są tylko źle przeczytane), to trzeba uhonorować odwagę Pani Safak. To książka - także, przede wszystkim, nie tylko - o ludobójstwie Ormian, a w Turcji to temat nie tyle tabu, co zagrożony sankcjami karnymi. Niby dla pisarza nie ma lepszej reklamy - jak mawiają czytelnicy, ale to nie oni idą do wiezienia. Z reguły.
Tu pojawia się kolejny "mały" problem z "nowym" dzieckiem Pani Safak. Nazywa się "Middlesex" i również jest powieścią. Amerykańską powieścią, napisaną w Ameryce, jak najbardziej przez Amerykanina. Jeffreya, dokładnie: Eugenidesa. Z 2002 roku. Bardzo głośna za Oceanem książka, także u nas omawiana gdzieniegdzie. Nie będę zdradzać czego nie powinienem, ale zaczyna się ona w Turcji, w czasie trochę późniejszej wojny grecko-tureckiej. Wojny usianej równie krwawymi rzeziami. I nie tylko ten motyw się powtarza.
---
Bękart ze Stambułu (
Shafak Elif (Şafak Elif))
(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.