Kochani Biblionetkowicze! Jako że mamy taki szczególny czas, w którym to ludzie sobie życzą wszystkiego co najlepsze, nie będę gorszy. Życzę Wam wszystkim wspaniałych Świąt (z czasem na lekturę), a w Nowym Roku samych wspaniałych odkryć czytelniczych.
Ja kończę swój rok z Manuelą Gretkowską. Szanuję ją bardzo jako osobę, podziwiam za światłe podejście do życia, zabieranie głosu w tematach trudnych i kontrowersyjnych. Niestety mój podziw dla tej osoby nie szedł w parze z podziwem dla jej twórczości literackiej (nie najlepiej wspominam "Namiętnik"). Jednak postanowiłem dać Gretkowskiej drugą szansę - i nie żałuję. Wybrałem książkę w ramach swojej prywatnej akcji - czytania przynajmniej raz w miesiącu książki jakiegoś ważnego polskiego współczesnego autora. I choć już normę na ten miesiąc spełniłem (Magdalena Tulli "Skaza" - recenzja jest na biblionetce), to tej Gretkowskiej nie mogłem się oprzeć. Dodatkową motywacją było dla mnie wspomnienie o tej książce na zajęciach z kultury i krytyki literackiej. Mowa o
Polka (
Gretkowska Manuela)
.
"- A gdybyś opisała dzień po dniu, co się z tobą dzieje?
- Pamiętnik ciąży? Faceci nie uwierzą. Alkoholizm, polityka, z osobistych rzeczy impotencja - to jest godny temat. Cierpienie, zmaganie się ze sobą samym. Jakieś rodzenie ciąża? Niemęskie, niekulturalne. Baby powiedzą "Wielka rzecz, brzuch sama nosiłam, nikt mi się tu mądrzyć nie będzie""(s. 73)
Jednak opisuje to - od pierwszych symptomów, kiedy jeszcze nie domyśla się, że jest w ciąży, przez... no właśnie przez co? Myśli o dziecku? Oczywiście. Próbę odnalezienia się w nowej sytuacji? Jasne. Ale również przez to, co zazwyczaj zamiata się pod dywan w naszej kulturze - poranne mdłości, wymioty, bekania, fatalne samopoczucie. Gretkowska pisze o tym otwarcie, acz bez nadmiernego epatowania tym, co może się wydać obrzydliwe. To bardzo odważny projekt. W tym kraju kobieta w ciąży jest "nietykalna", jest obecny pewien etos szczęśliwej ciężarnej, znajdującej się błogosławionym stanie. Tymczasem okazuje się, że to stan wcale nie taki znów błogosławiony.
"Nie wymiotowałam chyba od czasów dzieciństwa. Dotąd ciążowe mdłości dzielnie zatrzymywałam zaciśniętymi zębamo. Nie panuję nad sobą, coś miota ze mnie strumienie wydzielin. (...) Płaczę i rzygam, proszę [Piotra], żeby odszedł, to wstrętne, upokarzające. (...) Czyste niesplamione fizjologią "ja" uciekło gdzieś na czubek głowy. Stamtąd ogląda skręcające się z obrzydzenia ciało. Nie należące już tylko do mnie. Zasiedlone przez kogoś o innych zmysłach. Karzącego natychmiast za nieposłuszeństwo czy zwykłą pomyłkę. Sikam, rzygam i płaczę. Jestem w ciąży, dokładnie. Nie ona we mnie, ale ja w niej. Poddania niezrozumiałym wymaganiom i karom" (s. 65).
To wszystko takie przejmujące i zarazem - zupełnie ludzkie. Manuela Gretkowska być może nawet nie skandalizuje - a pisze o sprawach, które zazwyczaj zamiata się pod dywan. No bo przecież rzyganie czy oddawanie moczu, ciężka choroba to tematy, których się nie porusza przy stole podczas niedzielnego obiadku. Tak, wydaje mi się, że Gretkowska w tej książce to nie skandalistka, ale po prostu człowiek, po prostu kobieta. Zwyczajna. Normalna. Przeżywająca swoje radości i smutki. Przeklinająca czasem. Bezradna i zaradna na przemian. Kochająca i kochana. Budująca swoje szczęście z tego, co aktualnie jest dostępne.
Jednak "Polka" to nie tylko niezwykły intymny pamiętnik przyszłej matki, ale niezwykła historia miłości nie tylko do nienarodzonej córki. To również opowieść o wzajemnym wspieraniu się przyszłych rodziców. Związek Manueli Gretkowskiej i Piotra Pietuchy jest niezwykły, można im pozazdrościć czasem tego oddania, tej miłości albo odnaleźć własne recepty na udaną relację i podobne budowanie związkowej płaszczyzny:
"On [Piotr] jest kimś więcej [niż mężczyzną mojego życia]. Więcej niż mąż (męża to ja już miałam), więcej niż partner, bo nie mamy żadnej spółki, poza tym, że razem piszemy scenariusz, nawet chyba więcej niż kochanek. (...) Prawdą jest też, że będąc z Piotrem uczę się mężczyzny, uczę się szacunku do mężczyzny. Nasz związek jest całkowicie partnerski, my się wzajemnie wspieramy i na zmianę nosimy się na rękach." (s. 16-17).
"Pietuszka kładzie się, wymęczony dyżurem. Zostaję przy nim, aż zaśnie. Te wspólne kilkanaście minut razem wyrównuje nam rachunek oddzielnej nocy. Rozczesuję mu palcami długie włosy, leżące miękko na poduszce. Rozwiane, jakby gdzieś biegł przez sen. Splątane wyśnionymi uczuciami i prawdziwymi kłopotami." (s. 132)
"W samolocie, zaspana gdzieś między niebem a ziemią, bliżej nieba. Wtulona jeszcze w ciepłą noc, w mocne i delikatne ręce Piotra" (s. 146)
"Polka" nie jest może książką wybitną pod względem literackim, ale też wydaje się, że nie taki był zamysł autorki. Dominuje nastawienie na szczerość a nie artystyczne wyszukanie. Nie oznacza to, że ta proza nie ma żadnych walorów, bo ma całe mnóstwo, ale cały temat potraktowany jest bez udziwnień, prosto z mostu - po prostu po ludzku. A jednak Gretkowska czasem mnie zachwyca swoim odbieraniem świata ("Samoloty - współczesne ptaki wróżebne" (s. 71)). Nie brak jej też poczucia humoru:
"Zobaczyliśmy dwa bociany lecące w stronę Parnasu. Nie planujemy drugiego dziecka, jednak wyroki bogów są równie nieprzewidywalne, jak rezultaty naturalnej antykoncepcji" (s. 60).
Cóż, to oryginalna i ciekawa proza. A jednak, mimo że cenię Gretkowską za szczerość - nie wiem, czy podsunąłbym tę książkę mojej ciężarnej siostrze.
(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.