Dodany: 26.10.2010 22:44|Autor: Anima

Książka: Tak trudno być mną!
Półtorak Dagmara

4 osoby polecają ten tekst.

Śmiechoterapia w oparach nonsensu


Rozkosz śmiechu. Histeria rozbawienia. Po kilkunastu stronach straciłam poczucie realności własnego ciała, mięśnie brzucha i mięśnie policzków zaczęły odmawiać mi posłuszeństwa, wycieńczone intensywną aktywnością, do której prowokowała niemal każda scena. Upiłam się (nie alkoholem). Odurzyłam (bynajmniej nie dopalaczami). Zajęłam się śmiechem niczym suchy las ogniem. Wypełniłam się komórkami śmiechu, które przeszczepiały się na inne organy w zastraszającym tempie. Śmiały się moje trzewia, chichot wypełniał każdy mięsień, każdą tkankę... Wspaniałe, oczyszczające doznanie – już nie masz siły się śmiać, ale nie potrafisz się powstrzymać. Zabójcze poczucie humoru? Ale ja połknęłam bakcyla śmiechoterapii i już nie było odwrotu. Żegnajcie, obowiązki. Adieu, umówione terminy! Nie spocznę, póki nie skończę czytać. Jestem śmiechem. Śmianiem się. Koziołkowaniem ze śmiechu. Tarzaniem się ze śmiechu... "Niech mnie ktoś powstrzyma!!!" (patrz: Stanley Ipkis w filmie zatytułowanym "Maska"). Jeszcze kilka kolejnych przeczytanych zdań i byłam gotowa zaśpiewać ile sił w płucach:
"Śmiechu mi trzeba na te trudne czasy,/ Śmiechu czystego jak źródlana woda,/ (...) Niech dźwięczy-męczy aż do zadyszki,/ Śmiechu mi trzeba przede wszystkim"[1]...

O powieści Dagmary Półtorak mogłabym napisać: z małej chmury duży deszcz. Nie spodziewałam się, że książka wprawi mnie w tak znakomity humor, że wyzwoli tajfun pozytywnej energii. Napisać o niej: lekka i przyjemna – to zdecydowanie za mało. Bo, owszem, jest lekka i przyjemna, ale w jakim stylu! Brawurowy, absurdalny dowcip przywodzi na myśl opary nonsensu, z którego zasłynęli twórcy Monty Pythona. Karykaturalne, przezabawne sytuacje, rozbrajająca autoironia, z jaką snuje swoją opowieść narratorka powieści, parodiowanie najrozmaitszych konwencji gatunkowych – od love story, opery mydlanej, poprzez powieść detektywistyczną, pamiętnik o dojrzewaniu, do sagi rodzinnej – czynią z powieści Dagmary Półtorak historię wciągającą, od której nie sposób się oderwać. Obawiałam się, że będzie to jeszcze jedna wariacja na ten sam temat. Młoda, współczesna, zakompleksiona kobieta szukająca swojego księcia z bajki, pragnąca usłyszeć słowa: "Kocham cię taką, jaka jesteś". Na szczęście okazało się, że bohaterka nie jest kolejną wersją Bridget Jones. Przyjemne rozczarowanie. Owszem, wiele łączy obie kreacje: zarówno jedna, jak i druga bohaterka prowadzi dziennik, doświadcza absurdalnych sytuacji rodzinnych, z rozbrajającą autoironiczną szczerością demaskuje własne niedoskonałości i notuje swoje spostrzeżenia z charakterystycznym karykaturalnym wdziękiem. Ale na tym kończą się podobieństwa. Bohaterka powieści "Tak trudno być mną!" podbiła moje serce brawurową, oszałamiająco komiczną narracją. Jej opowieść koncentruje się na codziennych sytuacjach zaczerpniętych z życia najbliższej rodziny, perturbacjach przyjaciół, scenkach z życia studenckiego, ale nie ma w sobie nic prozaicznego, choć odwołuje się do... prozy życia. Komizm sytuacyjny zamienia każdą opisywaną okoliczność, choćby najbardziej przyziemną, w gejzer nonsensu. Bohaterka to 22-letnia studentka, mieszkająca ze zwariowaną matką zafascynowaną New Age, jej drugim mężem (oboje kłócą się od dnia ślubu) oraz braćmi Smarkiem i Michałem. Co jeden to lepszy. Starszy, Michał, wyalienowany komputerowiec, wyglądający na coraz bardziej zdezorientowanego w otaczającej go rzeczywistości, jest przeciwieństwem młodszego, Smarka, który, na przykład, "dostał niedawno zestaw Małego Piromana i z zacięciem testuje nowe modele bomb domowej roboty, spuszczając je w klozecie"[2] albo "miał zwyczaj rzucania się po aucie jak osoba z chorobą świętego Wita, wywrzaskiwania przez okno obelg pod adresem wszystkiego, co się rusza i na drzewo nie ucieka, oraz zasłaniania kierowcy oczu i pytania »zgadnij kto to?« podczas wjazdu na autostradę"[3]. W tle pojawiają się dziadkowie obdarzeni niebywałą ikrą i nieposkromionym apetytem na uciechy życia oraz biologiczny ojciec bohaterki, malkontent wiecznie pogrążony w stanach depresyjnych, który każdą swoją wypowiedź rozpoczyna od sakramentalnej frazy: "Widzisz, w życiu każdego mężczyzny przychodzi taki moment, kiedy musi ...". I jak tutaj nie zwariować. Ciężkie jest życie kogoś obdarzonego tak "nietuzinkową" rodziną. Apogeum następuje w momencie, kiedy matka poznaje przez internet niejakiego Martina, młodego Anglika polskiego pochodzenia, i zaprasza go do siebie na wielotygodniowy pobyt, aby mógł poznać swój ojczysty kraj oraz opublikować książkę, przewodnik turystyczny, nad którym pracuje od kilku miesięcy.

Absurdalne sytuacje mnożą się niczym w montypythonowskich skeczach, a moje ulubione to: spotkanie klubu filmowego*, akcja "Kubły Prawdy" (parodia intrygi kryminalnej), randka z doktorem Markiem – istne qui pro quo – na siłowni (parodia love story), przygotowania do Wigilii i przedświąteczne zakupy w hipermarkecie, a zwłaszcza mierzenie kreacji w sklepowej przymierzalni, gdy zdesperowana bohaterka rozpaczliwie poszukuje sukni na ślub najbliższej przyjaciółki. Tego się nie da opowiedzieć, to trzeba przeczytać, dlatego zacytuję niewielki fragmencik, dla zachęty. Ale uprzedzam, apetyt rośnie w miarę jedzenia, w tym przypadku – w miarę czytania. I choć spotkałam się z opinią, że co za dużo, to nie zdrowo, ja nie doznałam syndromu przesytu. A taki typ zabójczego, absurdalnego poczucia humoru, jaki zaserwowała w swojej książce Dagmara Półtorak, bardzo mi odpowiada jako doskonała śmiechoterapia i sposób na naładowanie akumulatorów.


* "Spotkanie klubu filmowego
Jeszcze nikt nie przyszedł. Nie żebym spodziewała się jakichś tłumów, ale profesorska perswazja (nie przyjdziesz – nie zdasz) powinna podziałać. Możliwe, że nawet jakiś procent tych, którzy przybędą, będzie wiedział co nieco o filmie. Może uda mi się pokierować ich niedoświadczonymi umysłami, wyciosać te delikatne...
W drzwiach stanęła jakaś dziewczyna. Miała na sobie różowe futrzane kozaki. Powtarzam, różowe futrzane kozaki. Będzie rozlew krwi.
Wieczór
Nie było krwi; skończyło się na kilku zadrapaniach i złamanym paznokciu, kiedy telewizor, wypożyczony z koła elektryków amatorów wybuchł mi prosto w twarz. Próbowałam przekręcić pokrętło – zostało mi w dłoni, próbowałam wcisnąć guzik – telewizor wybuchł. Uczestnicy kółka (to znaczy ja oraz Futrzane Kozaki) rozbiegli się w popłochu na wszystkie strony świata i już nie wrócili. Podejrzewam, że to było ostatnie spotkanie kółka, zważając na brak telewizora. I uczestników.
W domu nikt nie zwrócił uwagi na zadaną przez antenę telewizyjną ranę kłutą w moim policzku"[4].



---
[1] Piosenka "Modlitwa o śmiech" z repertuaru zespołu SDM; słowa: Adam Ziemianin, muzyka: Krzysztof Myszkowski.
[2] Dagmara Półtorak, "Tak trudno być mną!", wyd. WAB, 2010, s. 11.
[3] Tamże, s. 14.
[4] Tamże, s. 36.


[recenzję zamieściłam na swoim blogu]

(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 4729
Dodaj komentarz
Przeczytaj komentarze
ilość komentarzy: 11
Użytkownik: kujon 29.10.2010 17:59 napisał(a):
Odpowiedź na: Rozkosz śmiechu. Histeria... | Anima
Dziękuję za zachęcającą recenzję. Pozytywnie nastrajającą. Odwołującą się do głębokiej potrzeby odreagowywania stresów poprzez fajne, energodajne sposoby takie jak "zapomniany" śmiech. Dzięki za próbkę humorku sytuacyjnego tryskającego z przytoczonej scenki "Spotkanie klubu filmowego". Jestem za śmiechem, nastrajam się na tę metodę.
Pozdrawiam.
Użytkownik: Anima 29.10.2010 18:14 napisał(a):
Odpowiedź na: Dziękuję za zachęcającą r... | kujon
Od czasu do czasu taka lektura świetnie oczyszcza ze stresu. Przeżyłam dzięki niej hipereskalację rozchichotania wewnętrznego i zewnętrznego (za co przepraszam moich sąsiadów z ulicy Kochanowskiego i panią z naprzeciwka w autobusie linii nr 27)... 316 stron orbitowania w stanie unicestwiającej wszelkie stresy, niemal narkotycznej degrengolady... Skapitulowałam. Żelazna kurtyna zasady: "Takich książek nie czytam" – takich, czyli z kategorii łatwych i przyjemnych, jak się początkowo uprzedziłam, padła pod naporem dowcipu, jakim kipi niemal każde zdanie powieści. Na nic odstraszacze: kiczowata okładka, mało intrygujący tytuł. Tej powieści po prostu nie da się nie czytać!!! :)
Pozdrawiam.
Użytkownik: misiak297 29.10.2010 23:49 napisał(a):
Odpowiedź na: Od czasu do czasu taka le... | Anima
Dobre! Teraz będę poszukiwał po bibliotekach i zaaplikuję sobie zamiast "Dynastii" (jak ostatnim razem:D Dzięki za recenzję, książka wędruje do schowka:D
Użytkownik: verdiana 30.10.2010 09:08 napisał(a):
Odpowiedź na: Dobre! Teraz będę poszuki... | misiak297
Mnie się też podobała. I też byłam zaskoczona, że tak bardzo. Kwiczałam ze śmiechu jak przy dawnej Chmielewskiej, ludzie się na mnie dziwnie patrzyli w metrze. :-)
Misiaku, jak nie zdobędziesz, to mogę Ci pożyczyć. :-)
Użytkownik: Anima 23.11.2010 11:24 napisał(a):
Odpowiedź na: Mnie się też podobała. I ... | verdiana
Nie pozostaje mi nic innego, jak po raz kolejny polecić tę powieść. ;-)
Użytkownik: margines 30.10.2010 12:10 napisał(a):
Odpowiedź na: Dobre! Teraz będę poszuki... | misiak297
Po nitce do kłębka, a raczej po twoim wpisie, na ślad tej recenzji trafiłem i książkę czym prędzej zamówiłem:)
Książka AŻ WPYCHA SIĘ do schowka!

(Swoją drogą to WIELCE przydatna sprawa i ŚWIETNA zabawa to śledze...obserwowanie wpiusów wybranych użytkowników:)!)
Użytkownik: Anima 23.11.2010 11:22 napisał(a):
Odpowiedź na: Po nitce do kłębka, a rac... | margines
Mam nadzieję, że się nie zawiedziesz. :-) A tak na MARGINESIE: Ładnie Ci się rymują Twoje wpisy. ;-)
Użytkownik: Anima 23.11.2010 11:25 napisał(a):
Odpowiedź na: Dobre! Teraz będę poszuki... | misiak297
Lubię się pośmiać od czasu do czasu podczas lektury. Dla odmiany, np. po przeczytaniu "Dziewczynki w czerwonym płaszczyku" Ligockiej, na zasadzie odreagowania. :) Pozdrawiam.
Użytkownik: kujon 06.01.2011 08:13 napisał(a):
Odpowiedź na: Lubię się pośmiać od czas... | Anima
Też lubię takie nastrojów zmienianie. A "Dziewczynkę w czerwonym płaszczyku przeczytałam". Wzruszyłam się niesentymentalnie.

Aktualnie czytam kilka książek. Każda na inny humor dnia, inną aurę otoczenia, inny bieg myśli. Pozdrawiam.
Użytkownik: Jabłonka 23.05.2011 23:42 napisał(a):
Odpowiedź na: Rozkosz śmiechu. Histeria... | Anima
Oj, czytam ją i czytam, nie śmieszy zupełnie, język męczy... tylko smutno mi jakoś... bo miała być "Rozkosz śmiechu. Histeria rozbawienia." a mi smutno... chyba nawet nie będę jej kończyć... chętnie komuś oddam, żeby się dobry papier nie zmarnował... może komuś się spodoba :(
Użytkownik: Simons 20.07.2011 20:03 napisał(a):
Odpowiedź na: Oj, czytam ją i czytam, n... | Jabłonka
Dziękuję (tym razem publicznie) w imieniu Moni za książkę i przy okazji wszystkiego najlepszego z okazji biblionetkowych urodzinek!
Legenda
  • - książka oceniona przez Ciebie - najedź na ikonę przy książce aby zobaczyć ocenę
  • - do książki dodano opisy lub recenzje
  • - książka dostępna w naszej księgarni
  • - książka dostępna u innych użytkowników (wymiana, kupno)
  • - książka znajduje się w Twoim schowku
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: