Dodany: 24.09.2010 12:28|Autor: kocio
Najlepsze wstępy
Przypominam sobie dwie książki, które już na pierwszej stronie niesamowicie intrygują i spowodowały, że zostałem kupiony jeszcze zanim naprawdę się wczytałem.
Jedna to
Sto lat samotności (
García Márquez Gabriel)
, w której pada zdanie w rodzaju: "świat był wówczas tak młody, że wiele rzeczy nie miało jeszcze nazwy i trzeba było pokazywać je palcami". Druga to
Procedura (
Mulisch Harry)
, której pierwszy akapit zacytowałem w swojej recenzji (
Alchemia, czyli jak rodzi się byt). Nieważne, że nie były to najlepsze książki, jakie w życiu czytałem, ale to wrażenie gwałtownego wejścia pozostało w mojej żywej pamięci.
A jakie wy znacie niesamowite wstępy, od których kapcie spadają i treść natychmiast zaczyna wciągać?