Dodany: 13.09.2010 10:45|Autor:

Książka: Nakarmić wilki
Nurowska Maria
Notę wprowadził(a): agnesines

1 osoba poleca ten tekst.

nota wydawcy


Maria Nurowska - jedna z najpoczytniejszych polskich pisarek, znana i ceniona w wielu krajach na świecie. Premiera jej każdej książki to wydarzenie. Jednak najnowsza powieść jest wyjątkowa. To niezwykła historia przyjaźni ludzi i wilków.


Kasia, absolwentka warszawskiej SGGW, przyjeżdża w Bieszczady, by zebrać materiał do pracy doktorskiej o wilkach. W stacji naukowej przebywają już Olgierd i Marcin. Trudy życia w prymitywnych warunkach sprawią, że tych troje, początkowo wobec siebie nieufnych, połączy prawdziwa przyjaźń, a z czasem pomiędzy dwojgiem z nich pojawi się coś więcej.

Pierwsza nocna obserwacja wilków staje się początkiem wielkiej fascynacji Katarzyny, a kolejne, coraz bliższe spotkania z watahą sprawiają, że między dziewczyną a wilkami wytwarza się niemal mistyczna więź. W jej obliczu wszystkie miejskie rozczarowania tracą znaczenie.

Kasia angażuje się w obronę okrytych złą sławą zwierząt, sprowadza do pobliskiej wsi owczarki podhalańskie, mające odstraszać drapieżniki i trzymać je z dala od ludzkich zagród. W końcu wchodzi w drogę miejscowemu kłusownikowi, narażając własne życie.


"Książka ta »pisała się« w mojej głowie od chwili, kiedy jako czternastoletnia dziewczynka wysiadłam na stacji Karwica Mazurska w Puszczy Piskiej. Ojciec objął właśnie leśnictwo w Karwicy, miałam zostać odebrana z pociągu, ale nikt na mnie nie czekał. Nie wiedziałam, że do wioski jest dobrych kilka kilometrów. Było jesienne popołudnie i ledwie ruszyłam przed siebie, nie bardzo wiedząc, czy idę w dobrym kierunku, zapadł zmierzch. W pewnej chwili zobaczyłam przed sobą kilka ciemnych sylwetek przecinających drogę. Znieruchomiałam, ale trzeba było iść dalej. Do samego domu wydawało mi się, że po obu stronach drogi widzę ogniki wilczych oczu, że wilki mnie prowadzą".

Maria Nurowska


[Wydawnictwo W.A.B., 2010]

(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 10679
Dodaj komentarz
Przeczytaj komentarze
ilość komentarzy: 29
Użytkownik: misiak297 15.12.2010 10:32 napisał(a):
Odpowiedź na: Maria Nurowska - jedna z ... | agnesines
Powiem wstępnie, że czytam tę książkę dla "Literadaru"... I, cóż, takiego badziejstwa już dawno nie zdarzyło mi się spotkać. W życiu bym nie pomyślał, że to pisarka, która ma na swoim koncie kilkanaście książek. Ta historia jest rozmyta, napisana na poziomie prawie-licealnym, nie ma gładkich przejść między scenami, wątki są trywializowane, wszystko niewytłumaczalnie gna... No i wątek relacji między trójką bohaterów zupełnie niepogłębiony psychologicznie. W takich przypadkach jest mi zwyczajnie przykro - nie lubię sytuacji, kiedy książka, która z założenia mogłaby być ciekawa okazuje się tandetą, bo wszystko w niej zostaje potraktowane bardzo powierzchownie.
Użytkownik: Chilly 15.12.2010 18:27 napisał(a):
Odpowiedź na: Powiem wstępnie, że czyta... | misiak297
A to mnie zmartwiłeś, bo ze względu na wilki miałam na nią ochotę.
Użytkownik: misiabela 15.12.2010 18:41 napisał(a):
Odpowiedź na: A to mnie zmartwiłeś, bo ... | Chilly
Czytaj i się nie przejmuj. Inaczej się nie dowiesz, czy jesteś tego samego zdania, co Misiak, czy nie :-))
Użytkownik: misiak297 15.12.2010 20:32 napisał(a):
Odpowiedź na: A to mnie zmartwiłeś, bo ... | Chilly
No ale koleżanka uważa mimo wszystko "Nakarmić wilki" za przyzwoite czytadło:)
Więc może warto samej to sprawdzić?:)
Użytkownik: Chilly 15.12.2010 20:49 napisał(a):
Odpowiedź na: No ale koleżanka uważa mi... | misiak297
Sprawdzę, jak będzie w bibliotece już. ;)
Przeczytałam recenzję koleżanki, nie brzmi to bardzo zachęcająco, ale też nie bardzo odstręczająco. Jest szansa, że wilki dobrze napisane. ;)
Użytkownik: misiak297 16.12.2010 16:53 napisał(a):
Odpowiedź na: Sprawdzę, jak będzie w bi... | Chilly
A jednak nic się nie poprawiło... Ta książka chyba pozostanie jedną z moich traum czytelniczych. Najgorsze jest to, że to mogła być naprawdę świetna powieść. Gdyby tylko autorce zechciało się pogłębić zarówno kwestię wilków, jak i przede wszystkim psychologię bohaterów. Wątek romansowy tandetny i mało wiarygodny. Postaci ledwo nakreślone. Język koszmarny. Dialogi drętwe. Konstrukcja woła o pomstę do nieba, zero przejść między scenami - wszystko przypomina wypracowanie niezbyt utalentowanej licealistki. I niestety nie ratują tego nawet wilki. Do dwói dodaję plusa, bo jedyne co jest w tej książce - moim zdaniem - naprawdę dobre to zakończenie. Ostatnie zdania.
Użytkownik: Chilly 16.12.2010 21:01 napisał(a):
Odpowiedź na: A jednak nic się nie popr... | misiak297
Auć.
Jestem nieuleczalną miłośniczką wilków i mam ogromny niedosyt książek z nimi. Takich, gdzie nie są demonizowane, tylko przedstawione zgodnie z rzeczywistością. Miałam nadzieję, że Nurowska coś takiego napisała i wiele gotowa byłam wybaczyć. Wiele, to nie znaczy wszystko i coś czuję, że szybko zacznę zgrzytać zębami i walczyć z pokusą wyrzucenia książki przez okno. No, ale jak mi wpadnie w ręce, przejrzę chociaż. Dam szansę. ;)
Użytkownik: misiak297 16.12.2010 21:32 napisał(a):
Odpowiedź na: Auć. Jestem nieuleczalną... | Chilly
Wilki w tej książce dają się lubić:) Przeczytaj, jestem ciekaw Twojego zdania.
Użytkownik: LiiLuu 16.12.2010 22:41 napisał(a):
Odpowiedź na: Auć. Jestem nieuleczalną... | Chilly
Skoro taj lubisz wilki to polecam W pętli (Evans Nicholas), jeśli jeszcze nie czytałaś.
Użytkownik: norge 18.12.2010 21:55 napisał(a):
Odpowiedź na: A jednak nic się nie popr... | misiak297
Misiaku, oto do czego mnie sprowokowała ta ostatnia dyskusja: zdobyłam książkę "Nakarmić wilki" i przed chwilą zaczęłam czytać. Doszłam już do 40 strony :-) Jak skończę, to na pewno nie oprę się pokusie opisania moich wrażeń z lektury :-)

Zastanawiam się także, kto tworzy te wszystkie entuzjastyczne recenzje na temat tej książki, te peany na merlinie itd. Nie chciałabym wyjsć na paranoiczkę, ale nachodzą mnie natrętne podejrzenia.... nie, nawet nie ośmielę, się o nich tu wspominać.

Użytkownik: Chilly 20.01.2011 23:53 napisał(a):
Odpowiedź na: A jednak nic się nie popr... | misiak297
Przeczytałam. Kiepsko napisane, nudne, dialogi koszmarne, bohaterowie papierowi. Brr. Jedynie dziennik obserwacji wilków zjadliwy. Jednak za mało ich i zbyt skrótowo opisane, żebym miała do książki cieplejsze uczucia.
Dawno już nie czytałam czegoś tak niedobrego. Szkoda.
Użytkownik: misiak297 21.01.2011 09:27 napisał(a):
Odpowiedź na: Przeczytałam. Kiepsko nap... | Chilly
No cóż, widzę, że oceniliśmy tak samo:) Dla mnie nawet ten minidziennik był niestrawny. Wyglądał tak jakby pisała go gimnazjalistka, a nie poważna doktorantka.
Użytkownik: Chilly 21.01.2011 10:28 napisał(a):
Odpowiedź na: No cóż, widzę, że ocenili... | misiak297
Zgadzam się, ale i tak był dla mnie najlepszy z całej książki. Zresztą, jak się skończyło o wilkach to już tylko kartkowałam. Strata czasu. Raczej nic już więcej Nurowskiej nie przeczytam.
Użytkownik: misiabela 17.12.2010 17:41 napisał(a):
Odpowiedź na: Powiem wstępnie, że czyta... | misiak297
Oj Misiaku, coś się bardzo zraziłeś. W merlinie jest 13 opinii o książce, z czego 12 na 5/5 punktów. W tym także bardzo pochlebna opinia mojej ulubionej recenzentki: "prowincjonalnej nauczycielki". To chyba nie jest tak źle, co? Ja nie znam twórczości pani Nurowskiej, ale trochę tak z przekory po nią sięgnę, bo jak dotąd słyszałam na ogół pochlebne recenzje. No i trochę mnie denerwuje, jak ktoś tak definitywnie klasyfikuje książkę jako badziewie, dno, tandetę czy tp. odbierając innym ochotę na lekturę.
Użytkownik: norge 17.12.2010 18:38 napisał(a):
Odpowiedź na: Oj Misiaku, coś się bardz... | misiabela
Polecam ci zatem jej autobiografię "Księżyc nad Zakopanem". Takiego badziewia nie zdarzyło mi się w życiu czytać (mam na myśli gatunek) i dlatego tak dobrze tę książkę zapamiętałam.
Użytkownik: misiabela 17.12.2010 18:47 napisał(a):
Odpowiedź na: Polecam ci zatem jej auto... | norge
Nie, nie, pani Nurowska nie jest osobą, której biografia mogłaby mnie zainteresować. Jeśli po coś sięgnę, to raczej po jakieś dobrze ocenione czytadło.
Użytkownik: misiabela 17.12.2010 19:16 napisał(a):
Odpowiedź na: Polecam ci zatem jej auto... | norge
Poza tym, dlaczego polecasz mi badziewie, skoro aż cztery z przeczytanych przez Ciebie siedmiu książek Nurowskiej oceniłaś dobrze i bardzo dobrze? Skąd ten sarkazm?
Użytkownik: norge 17.12.2010 22:35 napisał(a):
Odpowiedź na: Poza tym, dlaczego poleca... | misiabela
To "polecam" było oczywiście w przenośni, Misiabelo. Postaram ci się już niczego więcej nie polecać, obiecuję. Ani w przenośni, ani bez przenośni.

Cóż, przyznaje się, że te książki, które oceniłam na 5 i 4 czytałam dawno, dawno temu, w czasach, kiedy mój zmysł krytyczny w pełni jeszcze nie dojrzał :-). Zatem dziś ich oceny byłyby z pewnością o wiele niższe, ale oczywiscie nie mam zamiaru robić powtórek po to tylko, żeby to sprawdzić. W zwiazku z tym wyciąganie jakichkolwiek wniosków z tychże ocen jest bezcelowe. To tłumaczy dlaczego nie polecam ci tych innych, "dobrych" książek tej autorki. Po prostu szczerze wątpię, czy są one tego warte.

Do Nurowskiej zraziłam się totalnie i na zawsze, właśnie po przeczytaniu tej nieszczęsnej autobiografii i "Mój przyjaciel zdrajca". Stąd mój sarkazm. Przepraszam za to, wyraziłam go tak niefortunnie i to w odpowiedzi do ciebie.

Po tego typu "powoływaniu się" jak w twoim poście, Misiabelo: "a oceniłaś tak, a napisałaś tak, a poleciłaś nie to... " zaczynam rozmyślać nad ukryciem swoich ocen, tak żeby nikt ich nie widział.



Użytkownik: misiabela 17.12.2010 23:45 napisał(a):
Odpowiedź na: To "polecam" było oczywiś... | norge
Diano, oczywiście wiem, że Twoje polecanie było w przenośni. Pisząc posta do Misiaka zupełnie co innego miałam na myśli (mój pogmatwany tok myślenia poniżej :-)) i nie chodziło mi zupełnie o to, aby ktoś przekonywał mnie o tym, jaką kiepską pisarką jest pani Nurowska. Nie czytałam jej książek i nie wiem, czy czytać będę, więc nie bardzo mnie to interesuje. Do Twoich ocen zajrzałam też dlatego, że nie bardzo wiedziałam, co chciałaś przekazać. Jeśli Ci przeszkadza, że ktoś się do nich odwołuje, to oczywiście funkcja ukrywania ich spełni swoje zadanie.
Pozdrawiam :-)
Użytkownik: Chilly 18.12.2010 12:52 napisał(a):
Odpowiedź na: Polecam ci zatem jej auto... | norge
Ha. A ja dałam książce 4. Pamiętam, że całkiem dobrze mi się ją czytało, ale żeby było śmieszniej zupełnie zgadzam się z Twoimi zarzutami z recenzji. ;)
Użytkownik: norge 18.12.2010 14:22 napisał(a):
Odpowiedź na: Ha. A ja dałam książce 4.... | Chilly
Kurczę, ja też nieraz tak mam. Pamiętam jak veverica "zjechała" bezlitośnie "Nieprzyzwoitą obcesję". W zasadzie nie można było się nie zgodzić z jej zarzutami, a ja nic nie mogę poradzić - ksiażka mi się podobała i koniec :-))))
Użytkownik: misiak297 17.12.2010 23:09 napisał(a):
Odpowiedź na: Oj Misiaku, coś się bardz... | misiabela
Droga Misiabello, nie zraziłem się bez przyczyny. Naprawdę, w życiu bym nie pomyślał, że "Nakarmić wilki" napisała osoba o dość bogatym dorobku literackim. Najgorsze jest spłycenie jakiejkolwiek problematyki, a to jest dla mnie niewybaczalne. Nie lubię niewykorzystanego potencjału, a powieść Nurowskiej miała olbrzymi potencjał na świetną powieść psychologiczną opartą o przyrodę. Do tego dochodzą ewidentne braki warsztatowe. Sceny w stylu "o chciałabym jeszcze spotkać te małe wilczki - o rany, mały wilczek akurat teraz toczy mi się pod nogi", niespójność, brak płynności - wierz mi, to pogrąży nawet najlepszy temat.

"No i trochę mnie denerwuje, jak ktoś tak definitywnie klasyfikuje książkę jako badziewie, dno, tandetę czy tp. odbierając innym ochotę na lekturę. "

Nie rozumiem, dlaczego miałoby Cię to denerwować, jeśli ten ktoś szczegółowo swoją opinię motywuje. Recenzowanie przecież nie polega na przyklaskiwaniu, polega właśnie na ocenach - jeśli uważam, że książka jest tandetna i mam powody, żeby tak myśleć, to dlaczego o tym nie pisać? Kto zechce sam sprawdzi.

A masz może link do recenzji "prowincjonalnej nauczycielki"? Chętnie przeczytam.
Użytkownik: misiabela 17.12.2010 23:32 napisał(a):
Odpowiedź na: Droga Misiabello, nie zra... | misiak297
No to mam mały dylemacik. Z jednej strony Twoje recenzje, które bardzo cenię, z drugiej strony opinie (bo w merlinie to raczej opinie niż recenzje) prowincjonalnej nauczycielki. Przyznam jednak, że w gustach czytelniczych bliżej mi do pn :-)
Z tego wszystkiego teraz naprawdę nabrałam ochoty na tę książkę. I dopóki jej nie poznam, nie będę się zagłębiać w dyskusje. Chodziło mi jedynie o to, że tak brutalnie ją sklasyfikowałeś jako tandetę. Oczywiście jako recenzent masz prawo do swojej opinii, ale jednak jest to Twoja subiektywna opinia. Zastanawiam się tylko, czy recenzja ma być odbiciem subiektywnych odczuć recenzenta, czy może bardziej obiektywnym opisem książki ze zwróceniem uwagi na jej mocniejsze i słabsze strony, ale niekoniecznie z nazywaniem ich po imieniu. Dla mnie zdecydowanie inną wymowę ma stwierdzenie, że coś jest do bani, a inną, że MOIM ZDANIEM coś jest do bani. Tak, tak, wiem, pomieszałam totalnie ;-)Ale może mimo wszystko zrozumiesz, co mam na myśli.

Do opisów prowincjonalnej nauczycielki dostaniesz się wchodząc na stronę książki. Pod książką są opinie różnych osób, jak znajdziesz pn, kliknij w "więcej o recenzencie". Miłej lektury :-)
Użytkownik: misiak297 18.12.2010 00:14 napisał(a):
Odpowiedź na: No to mam mały dylemacik.... | misiabela
O tak, najlepiej przeczytaj książkę i wtedy porozmawiamy:) Faktycznie bronienie/negowanie książki, której się nie zna, nie może przydać się na wiele. A domyślam się, że samej tej książki jesteś ciekawa - i temu chyba też służą recenzje, czy to negatywne, czy pozytywne.
Muszę tu rozgraniczyć dwie rzeczy - teraz gadamy sobie na forum, moją recenzję tej książki ujrzysz w "Literadarze". Kiedy wypowiadam się jako po prostu Misiak, bez żenady rzucam tym, że coś jest tandetą. I nie jest to moja subiektywna opinia - ja nie jestem uprzedzony do książki, na dzieło patrzę obiektywnie wyłapując plusy i minusy. Dla mnie takim plusem jest temat + przedstawienie świata wilków. Niemniej to wszystko blaknie przy ewidentnym spłyceniu i brakach warsztatowych. I to jest dla mnie naprawdę przykre, bo widzę jak z tą tematyką poradziliby sobie inni pisarze, widzę potencjał tej historii. A otrzymałem coś, co przez błędy warsztatowe, nie pretenduje nawet do miana przyzwoitego czytadła.
Jednak jako recenzent oczywiście nie używam określeń "do bani", "tandeta", ale staram się rzetelnie wytknąć minusy i nie dać się ponieść emocjom. Nota bene czytelnik takiej recenzji i tak pomyśli sobie "tandeta". Ale taki właśnie jest mój cel. Nie jestem nastawiony "anty" do książek, do Nurowskiej też podchodziłem z zaciekawieniem i na dużo liczyłem. Jednak tak samo jak promuję dobrą literaturę, tak zniechęcam do kiepskiej literatury - a taką w moim odczuciu jest "Nakarmić wilki".

Pozdrawiam Cię!
Użytkownik: misiabela 18.12.2010 09:39 napisał(a):
Odpowiedź na: O tak, najlepiej przeczyt... | misiak297
Dzięki Misiaku za wyjaśnienia.
Abstrahując już od książki pani Nurowskiej, myślę, że niejeden powinien uczyć się od Ciebie, jak prowadzić dyskusję z - czasami - zbyt rozemocjonowanymi, chaotycznymi lub inaczej myślącymi rozmówcami. Też Cię pozdrawiam! :-)
Użytkownik: norge 20.12.2010 13:09 napisał(a):
Odpowiedź na: Powiem wstępnie, że czyta... | misiak297
No, więc Michale jestem już po lekturze najnowszej powieści Marii Nurowskiej. Zepsułam sobie weekend, ale przeczytałam. Ksiązka jest rzeczywiście nie na poziomie, tandetna i niedopracowana. Oceniłam na 1.

Spośród wielu głupot, które autorka w niej nawypisywała wybrałam jedną, mianowicie tę o zdobywaniu Giewontu w tenisówkach (wiadomo, "my the beściaki").

Cytuję:

"Doszli do miejsca, gdzie rozchodziły się szlaki, żółty do wodospadu Siklawica, a czerwono-czarny na Giewont.
- Na Giewont. - Klunej wystraszył się nie na żarty. - Przypominam ci, że masz na nogach tenisówki.
- Nic się nie bój, widziałam na tym szlaku turystki w klapkach.
- To nie turystki, ale idiotki - mruknął.
- Zawsze podejrzewałam, że jesteś antyfeministą.
- Raczej realistą - odgryzł się.
Szli leśną, coraz bardziej stromą drogą, do pokonania mieli kilkukilometrowy odcinek, na co według drogowskazu powinni poświęcić dwie godziny. Wspinaczka się jednak
przedłużała, bo kamienie, po których się poruszali, były wilgotne i bardzo śliskie. Pot ściekał im po plecach, Katarzyna zdejmowała po kolei wierzchnie okrycia i w końcu została w skąpym podkoszulku.
- Zaraz jakiś strażnik wyskoczy z lasu i zaaresztuje nas za obrazę moralności - skomentował to Klunej, ale napotkali tylko niemłodego już taternika. Widząc, jak są
zmachani, wyjaśnił im, że kamienie są wyślizgane przez deszcze i turystów, których „tylko słoneczko przygrzeje”, będzie pełno na szlaku. Wy to jak widać ranne ptaszki, zakończył.
- Bo my nie turyści a badacze - stwierdził Klunej.
- A co takiego badacie? - zainteresował się taternik.
- Ja wytrzymałość mojego kolegi - roześmiała się Katarzyna.
I były to prorocze słowa, bo kiedy przyszło im na ostatnim odcinku przed szczytem poruszać się po łańcuchach, wydało jej się, że Klunej wygląda dość niewyraźnie.
- Co, strach cię obleciał? Zawsze możesz przytrzymać się krzyża - zażartowała." [strona 90]

Nie ma to jak dobry żart, prawda? Tylko niech nikt mnie pyta, po co Katarzyna (doktorantka badająca migracje wilków w Bieszczadach) wspina się na Giewont, bo sama tego nie wiem. Chodziło mi tylko o te TENISÓWKI!!!
Użytkownik: misiak297 20.12.2010 15:11 napisał(a):
Odpowiedź na: No, więc Michale jestem j... | norge
Ach, no tak przypomniałaś mi te sztywne dialogi! Jak miło! Czekaj, teraz cytat z pamięci

- Zaraz powiesz, ze jest Judaszem i wydał Chrystusa.
- Niesmaczne - skwitowała Katarzyna.

[Koniec sceny]. Nie wiem, ale właśnie i jedna i druga odzywka wydawała mi się taka sztuczna, teatralna, nie wiem czemu. Jak sobie pomyślę o tej napuszonej Katarzynie cmokającej "niesmaczne". Phi.

Muszę powiedzieć, że właściwie jedyne co mi się w tej powieści podobało to zakończenie - bo naprawdę mnie zaskoczyło, ale to kwestia dosłownie ostatnich zdań.
Użytkownik: Elfa 20.12.2010 15:21 napisał(a):
Odpowiedź na: No, więc Michale jestem j... | norge
Mnie to akurat nie dziwi, bo widziałam już turystów w klapkach i jedną panią na szpilkach, tak więc tenisówki przy nich, to dobre obuwie sportowe.

A zdumiała mnie inna rzecz, że Ty, Diano w ostatnim miesiącu wystawiłaś chyba ze 40 jedynek. Aż tyle złej literatury Ci się trafiło, czy to raczej pozycje, których nie czytałaś, bo Cię nie interesują?
Użytkownik: norge 20.12.2010 15:43 napisał(a):
Odpowiedź na: Mnie to akurat nie dziwi,... | Elfa
A wiesz, mnie też jakoś nie dziwi, że ciebie nie dziwi. W końcu jeśli pani Maria Nurowska uważa tenisówki przy wspinaczce na Giewont za normalne, to czemóż ktoś taki, jak ty miałby się tym zdumiewać?

Odpowiadam na twoje pytanie. Tak, w ostatnim miesiacu zrobiłam porządki w moich ocenach i bardzo wiele z nich skorygowałam. Postanowiłam pozmieniać na jedynki wszystkie pozycje, które kiedyś (niektóre całkiem niedawno) czytałam, zupełnie mi się nie podobały, ale jakoś tak mi było żal stawiać im tę najniższą ocenę.

Moje noworoczne postanowienie jest następujące :-):
Postanawiam nie mieć "litości", jeśli uznam coś za beznadziejne, to oceniam na jedynkę i koniec. Natomiast jeśli jakaś książka mnie zachwyci, porwie, wzruszy, wywoła wielkie emocje, to bez wahania daję szóstkę, obojętnie czy jest to kryminał, czy tzw. czytadło dla pań czy jeszcze jakiś inny gatunek.

Jak już tak interesują cie moje oceny, to zwróć też uwagę, jak ogromną ilość szóstek postawiłam! Jest tyle pięknych i wartościowych książek i myślę, ze warto je w ten sposób uhonorować.
Legenda
  • - książka oceniona przez Ciebie - najedź na ikonę przy książce aby zobaczyć ocenę
  • - do książki dodano opisy lub recenzje
  • - książka dostępna w naszej księgarni
  • - książka dostępna u innych użytkowników (wymiana, kupno)
  • - książka znajduje się w Twoim schowku
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: