Dodany: 08.09.2010 17:10|Autor: norge
Opowieść o ostatnim żydowskim królu
W pewnych dziedzinach wiedzy historycznej mam braki. Weźmy na przykład starożytną Palestynę i Heroda. Co wiem na jego temat? Cóż, same stereotypy rodem z wczesnych lekcji religii: był królem żydowskim w czasach Chrystusa, rozpustnym łotrem spod ciemnej gwiazdy, winnym słynnej „rzezi niewiniątek”. Mgliście coś mi się kołacze o Galilei, Jerozolimie, samarytanach, faryzeuszach, Rzymianach - i to wszystko. Całe szczęście, że na nadrabianie zaległości nigdy nie jest za późno, jeśli tylko się chce. A mnie się chce, bo po pierwsze, jest to interesujące, choćby z tego względu, że fakty z odległej przeszłości, pozornie już martwe i zapomniane, jednak żyją, wywierają wpływ, są obecne tu i teraz... Po drugie, jakże tu czytać powieści, których akcja dzieje się w starożytności (po wycieczce do Rzymu moja namiętność) bez podstawowej wiedzy historycznej? I w końcu, już po trzecie, uważam, że taka ignorancja mi nie przystoi.
Przewodnikiem po meandrach historii sprzed 2000 lat jest Aleksander Krawczuk, autor książki „Herod król Judei”. Usiadłam do niej z mapą starożytnej Palestyny i laptopem pod ręką, na którym mogłam oglądać zdjęcia. Widok jeziora Genezaret, wzgórz Galilei albo panoramy Jerozolimy z Góry Oliwnej, podczas gdy autor opisuje starożytne miasto i wspaniałą Świątynię Jahwe, wywiera niezapomniane wrażenie...
Po przeczytaniu książki przekonałam się, ze nawet ta odrobina wiadomości, którą posiadam, niewiele ma wspólnego z prawdą. Przede wszystkim Herod Wielki nie mógł wydać rozkazu o rzezi niemowląt płci męskiej w roku narodzenia Chrystusa, gdyż zmarł co najmniej 4 lata przed jego narodzeniem. Zastanawiające jest też, że na temat tego wydarzenia, niezwykłego nawet jak na tamte czasy, milczą wszystkie - oprócz Ewangelii - dostępne źródła. Według Krawczuka: „pozwalają one na całkiem dokładne odtworzenie dziejów Heroda oraz skrzętnie odnotowują wszystkie inne jego zbrodnie”*. Czyżby więc słynna „rzeź niewiniątek” w Betlejem była tylko legendą?
Pojawia się następna wątpliwość. Czy Herod faktycznie był tak straszliwym tyranem i zbrodniarzem, jak przedstawia go szeroko rozpowszechniony mit? Owszem, był władcą surowym, nawet okrutnym (skazał na śmierć kilku członków najbliższej rodziny oskarżonych o spiskowanie), natomiast w żadnym wypadku nie był krwawym szaleńcem. W swoim postępowaniu nie odbiegał od metod, jakimi posługiwały się w walce z wrogami inne, wielkie osobistości starożytnej historii. Czy ktoś dziś pamięta, że Aleksander Macedoński własnoręcznie zabił kilku swych najbliższych przyjaciół - w tym jednego, który w bitwie ocalił mu życie! Komuż przyjdzie na myśl podkreślać, że cesarz August skazał na dożywotnie wygnanie swoją jedyną córkę, później zaś i wnuczkę? Że polecił zgładzić prawnuka natychmiast po urodzeniu? A potem, powodując się „racją stanu”, skazał na wygnanie - a może i na śmierć - swego ostatniego wnuka? A któż by wypominał Kleopatrze zamordowanie brata i siostry oraz gotowość pozbycia się (po klęsce) męża i dobroczyńcy, Antoniusza?
Herod nie pochodził z królewskiego rodu. Do władzy doszedł dzięki nieprzeciętnej osobowości, wyczuciu politycznemu, odwadze i bezwzględności. Tylko dzięki temu uratował swoje królestwo przed podbojem i złupieniem przez Rzymian. Wchodząc w korzystne sojusze, wzmocnił kraj gospodarczo, inwestując w infrastrukturę. Poszerzył jego granice, budował porty i twierdze, zakładał miasta. Wzniósł najważniejszą dla Żydów świątynię Jahwe w Jerozolimie. Była ona olśniewająca. Wielkością, pięknem i bogactwem przyćmiła wszystko, co Żydzi do tej pory wybudowali. Jedna z jej ścian, do dziś zachowana, to słynna „ściana płaczu”. Jednak Herod nie doczekał się uznania wśród swoich. Zdaniem większości rodaków odszedł jako heretyk i morderca. Dla Arabów (szczególnie Nabatejczyków) pozostał najeźdźcą i rabusiem. Dla chrześcijan wręcz "apokaliptyczną bestią". Tylko w oczach historyków był raczej mądrym i rozważnym władcą, dokonującym wielkich czynów i prowadzącym realistyczną politykę zagraniczną. Po jego śmierci państwo żydowskie rozpadło się jak domek z kart. Kolejne powstania krwawo stłumiono. Świątynia Jahwe została zrabowana i spalona. Żydzi utracili swą państwowość na setki lat.
Czemu więc Herod zawdzięcza tak ponurą sławę, a rzeź niewiniątek – rzeź, której nie było(!) – stała się na wieki symbolem okrucieństwa? Krawczuk ma na ten temat pewną teorię. Najkrócej można ją streścić tak: Kto pragnie zdobyć dobre imię w historii, musi pozyskać sobie tych przede wszystkim, którzy przekazują potomności obraz epoki.
To pierwsza książka Aleksandra Krawczuka, którą przeczytałam i już planuję kolejne. Autor jest wielkim pasjonatem historii, co przebija z każdej kartki, z każdego zdania. Pisze ściśle, precyzyjnie, a zarazem przystępnie i łatwo. Posługuje się przypisami i obfitą bibliografią. Jego esej o Herodzie czyta się niczym najlepszą powieść. Jest w nim wszystko: krew i nienawiść, fanatyzm i żądza władzy, bohaterstwo i zdrada. To wielka sztuka, umieć tak barwnie i interesująco zaprezentować dawno minione czasy.
---
* Aleksander Krawczuk, ”Herod król Judei”, wyd. Tower Press, 2000, s. 158.
(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.