Historia, Grecja i Europa
Rzadko zdarza się, aby wybitny naukowiec był świetnym pisarzem i jednocześnie popularyzatorem osiągnięć swojej dziedziny wiedzy - jak autor tej książki. Aleksander Krawczuk, profesor, filolog, romanista i hellenista, uczeń Kumanieckiego, realizując swoje dzieło zapoznania szerokiego kręgu czytelników z epoką starożytną, napisał, obok wielu innych książek, "Ostatnią olimpiadę".
Popularyzatorska pasja Krawczuka ma swe źródło w jego pojmowaniu historii jako nauki, która nie może pozostać zamknięta w archiwach instytutów. Owoce żmudnej pracy naukowców nie są celem samym w sobie, a jedynie pierwszym etapem procesu, którego celem jest zrozumienie mechanizmów przemian dziejowych, i zapoznanie z wnioskami społeczeństwa. Tukidydes napisał swoją "Wojnę peloponeską", aby nie zaginęła pamięć, ale jednocześnie pokazał, jak wojna niszczy w ludziach to, co ludzkie; Krawczuk proponuje nam przystanąć na chwilę, pochylić się nad minionymi wiekami, ludźmi wtedy żyjącymi, ich dążeniami, i wtedy, mając właściwą perspektywę, zastanowić się nad swoim celem i systemem wartościowania.
Przy takim pojmowaniu celów badań historycznych, mniej ważną staje się data intronizacji kolejnego władcy, a znaczenia nabiera zrozumienie przyczyn i skutków - także tych dalekich i szeroko rozgałęzionych - oraz ich wpływu na kolejne stulecia, aż do dzisiaj. Bo nasze dzieje, zdaje się mówić Krawczuk, to nieprzerwany ciąg, włókno, które każdy z nas ciągnie za sobą nawet wtedy, gdy nie ma świadomości jego istnienia. W tym sensie wydarzenia opisywane w tej książce, mimo upływu tylu wieków, są nam bliskie. W jakiejś mierze dzieją się nadal.
W "Ostatniej olimpiadzie" autor opisuje czas ostatniej olimpiady starego świata, czas przełomu. Koniec nie tylko odbywających się od ponad tysiąca lat igrzysk, ale i starożytności, a z nim - przemianę oblicza Europy. Krawczuk, wyborny znawca i miłośnik antyku, stawia tezę - i szeroko ją uzasadnia - że właśnie lata ostatniej olimpiady, a nie kres cesarstwa na Zachodzie, są końcem starożytności i początkiem mroków średniowiecza. Łącząc koniec igrzysk olimpijskich z radykalnymi przemianami na naszym kontynencie, autor wskazuje Grecję jako źródło tego wszystkiego, co określa się mianem europejskości.
Każdy, kto latami obcuje z greckimi i rzymskimi mistrzami słowa, poddając się ich urokowi, zaczyna myśleć, mówić i pisać jak oni. Te starożytne powinowactwo słychać w języku Krawczuka. Lekkość, prostota, ale i precyzja w wyrażaniu myśli, bez przytłaczania czytelnika faktami encyklopedycznymi, sprawiają, że tę książkę, historyczną przecież, czyta się jak powieść.
Cofnijmy się więc o szesnaście wieków, by zobaczyć, jak niszczeje materia, gdy zabraknie ożywiającego ją ducha. Ducha starych ideałów greckich.
(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.