Dodany: 01.12.2006 09:28|Autor: bazyl3

Inna, ale czy lepsza?


Książki Imre Kertésza leżały na mojej kupce "do przeczytania" wystarczająco długo, by nie skazić (mam nadzieję) mej opinii o nich szumem pt. "Literacka Nagroda Nobla 2002", którym to napisem atakuje nas okładka czytanego przeze mnie wydania*.

"Los utracony", pierwsza z przeczytanych, to kolejny głos przedstawiciela pokolenia, które przeżyło koszmar Holocaustu. A ponieważ problem Zagłady przenicowano na każdą możliwą stronę, nie spodziewałem się po "Losie..." niczego nowego. I rzeczywiście, pod względem fabularnym książka węgierskiego noblisty nie była żadnym zaskoczeniem. Wywózka z Budapesztu, transport wagonami bydlęcymi do Oświęcimia - Buchenwaldu - Zeitz i sam pobyt w obozach przypominają jak lustrzane odbicie inne relacje. Oczywiście jest pełen indywidualizm opowieści, są osobiste szczegóły, ale ogólnie u Kertésza znajdujemy wszystko to, co w innych pozycjach obozowych.

Niemniej jednak pozostaje forma, w jakiej to wszystko zostało nam podane. Kertész uczynił narratorem nastolatka - Gvorava Kovesa i to jego, czasem denerwująco beznamiętna, opowieść wypełnia strony książki.

Mam dwojakie odczucia, jeśli chodzi o ten zabieg. Z jednej strony, przyjmowanie przez chłopca wszystkich wydarzeń jako oczywistości, branie wszystkiego tak jak jest, bez gniewu czy choćby jednego złego słowa dla oprawców, wzmagało grozę obozowej opowieści. Pokazywało, w jak krótkim czasie młody człowiek pogodził się ze swoim losem, uznał go za coś normalnego i zapomniał o "losie utraconym", tym ze zwykłymi dla nastolatków problemami: pierwszym zauroczeniem, kłopotami rodzinnymi i innymi zwykłymi dla jego wieku sprawami. Jak szybko piekło stało się normalnością. Jak łatwo szczęście obozowe - przeżycie kolejnego dnia, dodatkowa porcja jedzenia, zastąpiło zwykłe młodzieńcze szczęście - pierwszy pocałunek, chłopięcą przyjaźń. Z drugiej strony ten brak gwałtowniejszej reakcji jest jakiś nienaturalny. Sprawia, że chłopiec zostaje odarty ze swojej chłopięcości, a staje się tylko autorskim wybiegiem, który miał sprawić, że "Los..." stał się "arcydziełem prostoty"**.

Książka to niewątpliwie dobra. Niestety, w powodzi książek poruszających temat Holocaustu nie wyróżnia się. Sposób przedstawienia problemu nie spowodował, że mojej lekturze towarzyszyły żywsze, niż w przypadku innych pozycji, emocje. Niemniej polecam.


---
* Imre Kertész, "Los utracony", wyd. WAB, 2004, seria "WAB w kieszeni"; tekst z okładki.
** Tamże.

(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 8819
Dodaj komentarz
Przeczytaj komentarze
ilość komentarzy: 2
Użytkownik: JolantaNowaczyk 27.10.2008 08:54 napisał(a):
Odpowiedź na: Książki Imre Kertésza leż... | bazyl3
Mam identyczne odczucia. Nienaturalny obiektywizm, chłód relacji - spodziewałam się po tej książce bardziej osobistych zapisków, wrażeń, emocji. Ta książka nie pokazuje niczego nowego, wydarzenia znane z lekcji historii (oczywiście robiące większe wrażenie, bo to notatki bezpośredniego świadka etc.).

Warte uwagi jednak jest ostatnie dwadzieścia stron.
"Zainteresował się: co teraz czuję, znów w domu i na widok miasta, które opuściłem? Odparłem mu: - Nienawiść."

Zrobiło to na mnie spore wrażenie - przez ponad dwieście stron ukrywanych uczuć, następnie bohater wyraził w jednym słowie, a poza tym - wydawało mi się, że była to niezwykle szczera i prawdziwa wypowiedź.
Użytkownik: d'Alencon 25.06.2010 15:40 napisał(a):
Odpowiedź na: Książki Imre Kertésza leż... | bazyl3
Bardzo podobała mi się Twoja recenzja Bazylu3. Osobiście mam podobne odczucia do Twoich. Nienaturalna zgoda i brak buntu na otaczający chłopca obozowy świat. Nie jestem za bardzo uprawniony do wydawania opinii na temat psychologizacji bohatera, bo nie jest ze mnie ani psycholog, ani człowiek, który przeżył piekło Holocaustu, jednakże wydaje mi się być ona nieprawdziwa, tym bardziej że główny bohater jest młodym chłopcem, znajdującym się w wieku dojrzewania.
Poza tym czytając np. "Inny świat" Grudzińskiego (książka wprawdzie nie dotykająca tematyki Holocaustu, lecz sowieckich łagrów, więc również tematyka obozowa) czułem przez wiele dni ciarki na plecach, nie mogłem pogodzić się z tym, do czego może posuwać się człowiek i do czego można się posunąć względem niego. Los utracony z kolei przeczytałem trochę obojętnie, jak zwykłą relację z podróży. Niezbyt interesującą zarówno pod względem treści jak i stylu pisarskiego. Coraz częściej zaczynam się zastanawiać na jakiej podstawie właściwie przyznawane są Noble w dziedzinie literatury. I coraz częściej mam wrażenie, że przyznaje się je za tematykę, która jest akurat w danym momencie modna.
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: