Dodany: 28.10.2006 01:36|Autor: misiak297

Książka: Róża
Iwaszkiewicz Jarosław (pseud. Eleuter)

3 osoby polecają ten tekst.

"Róża" - Iwaszkiewicz w krzywym zwierciadle


W opowiadaniu "Róża" Jarosław Iwaszkiewicz prezentuje się tak, jakby drwił z samego siebie, a zwłaszcza ze swojej twórczości. Czy dla wielbicieli jego wspaniałych opowiadań nie jest to jakaś forma kuksańca? Jakiejś okrutnej zabawy z Czytelnikiem? Skąd! Trzeba tylko mieć właściwe podejście.

Utwór "Róża" jest karykaturalny - zrozumiałem to dopiero przy ponownej lekturze tego opowiadania, które mimo wszystko bardzo lubię. Wszystko w nim jest na opak w stosunku do klasycznych założeń prozy Autora. Pierwsza nietypowość - akcja dzieje się niezwykle szybko: nowy akapit zwiastuje zwykle kolejne wydarzenie. Tutaj nic się nie ciągnie, brakuje tego wspaniałego smaku refleksji i zadumy, jaki Iwaszkiewicz potrafi wytworzyć na kartach swych dzieł.

Druga sprawa - opisy przyrody, które zwykle u niego stanowią kwintesencję form prozatorskich. Współgrają one z emocjami bohaterów, nadają tekstowi specyficzny klimat, który pozwala wczuć się w jego ducha. W "Róży" jest zgoła inaczej. Przyroda jest sztuczna jak tandetna dekoracja teatralna, z której schodzi farba, po prostu ociera się o kicz. Niedociągnięcie, a może celowy zamiar? Raczej to drugie. Zjawisko, o którym piszę, widoczne jest na przykład w tym fragmencie:

"Między wsią, a łąkami ciągnęła się stara grobla zielona, ze ścieżką pośrodku. Przypomniała sobie Róża, że tędy chadzała przed dwunastu laty. I przedtem także biegała tutaj jako mała dziewczynka"(1).

Każdy, kto zetknął się już wcześniej z Iwaszkiewiczem przyzna, że takie uproszczenie jest u niego zupełnie niespotykane.

Na osobną uwagę zasługują też postaci. Często Autor czynił bohaterami swoich prac literackich ludzi prostych, ale posiadających pewne życie wewnętrzne, rozterki egzystencjalne, problemy uczuciowe... Ponadto posługiwali się oni urokliwym, dziś już w zasadzie nieużywanym, choć zrozumiałym językiem - po prostu jakby osiadł na nim kurz. W "Róży" znów mamy odwrócenie. Bohaterowie rażą swoim prostactwem, schematycznym myśleniem, a w dodatku dialogi zostały zupełnie pozbawione głębi.

Trochę na temat fabuły. Po kilkunastu latach ciężkiej pracy w Warszawie wraca do rodzinnej Zagródki Róża. "Wielkomiejskie" doświadczenia ją zmieniły - stała się poważna i dumna - niemniej pozostała tylko podstarzałą starą panną. Jednak w czym tu problem, skoro owa przeciętnej urody dama uzbierała dosyć pokaźny majątek? Uwierzcie mi, za te dwa tysiące złotych, śmiało mogła sobie kupić męża... i to młokosa!

Iwaszkiewicz ośmiesza tutaj również pewne konwencje. Ani Róża, ani jej narzeczony nie przypominają pary romantycznych kochanków - siedzą na ławie w izbie, pijąc piwo lub wódkę i mając za zagryzkę kiszone ogórki. Owszem - tak postępowali Romeo i Julia z Zagródki.

Myślicie, że znajdziecie tu miłosne dylematy? Skąd! Gdy dwie damy prowadzą zażarty spór o swego oblubieńca, ten zachwyca się swoim eleganckim garniturem. Czy szczęśliwi młodzi będą musieli pokonać jakiekolwiek przeszkody? W żadnym razie! One rozwiążą się same! Cóż znaczy pokaźna różnica wieku wobec faktu, że panna młoda udzielała się aktywnie w warszawskim kółku różańcowym! Jakich zachowań spodziewalibyście się po porzuconej narzeczonej czy kobiecie u progu wdowieństwa? Załamywania rąk? Duża pomyłka! Ukazuje się nam również ciekawa parodia pojedynku rycerskiego.

Paradoksalnie, choć Róża nie pasuje do świata, w który znów się wtapia, nikomu to nie przeszkadza. Przecież w ręku trzyma poważny atut w postaci znacznego kapitału. Mocna głowa również nie jest tu bez znaczenia!

Jednak Iwaszkiewicz musiał i tu wtrącić jakieś trzy grosze ze swojego dawnego stylu. Ostatnia scena wzrusza swoim urokiem. Szkoda tylko, że ostatnie zdanie opowiadania, "Szczęść Boże, Różo!" burzy cały czar. Autor jeszcze raz zabawił się z Czytelnikiem.

Uważam, że wielki plus należy się wspaniałemu prozaikowi za to opowiadanie. Pokazał wszak, że ma dystans zarówno do swojej pracy artystycznej, jak i do samego siebie.

Polecam gorąco, ale tym, którzy już poznali (i pokochali) dzieła Iwaszkiewicza.



---
(1) Jarosław Iwaszkiewicz: "Róża", w: "Opowiadania 1918-1953", Spółdzielnia Wydawnicza Czytelnik, Warszawa 1954, s. 381.

(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 20337
Dodaj komentarz
Przeczytaj komentarze
ilość komentarzy: 29
Użytkownik: 00761 28.10.2006 17:19 napisał(a):
Odpowiedź na: W opowiadaniu "Róża" Jaro... | misiak297
Bardzo cieszy mnie Twoja recenzja, Misiaku i kolejna możliwość pogawędzenia o twórczości Iwaszkiewicza! ;)))

Zgadzam się z Tobą w odbiorze tego opowiadania prawie w zupełności. (Prawie – robi wielką różnicę??? Niekoniecznie;))

"Róża" rzeczywiście odbiega klimatem od większości opowiadań Iwaszkiewicza i to atut, nie wada. Dowodzi pisarskiego kunsztu i pozwala pisarza nie szufladkować jako liryka pejzażu, wirtuoza nastroju czy sennie refleksyjnej akcji. Nie zmienia to faktu, że – jak napisałeś – taki utwór na tle pozostałych budzi silne emocje i zaskakuje.

Narrator w tym opowiadaniu przyjmuje punkt widzenia tytułowej bohaterki, stąd – jak zauważyłeś – płaskie i sztampowe opisy, zresztą cała narracja jest konkretna i rzeczowa jak Róża. Popatrz, jak Iwaszkiewicz opisuje choćby zakupy w mieście – konsekwentnie stosuje wyliczenia i epitety wartościujące ("bardzo przyzwoite ubranie") oddające jej ocenę. Cała narracja – ascetyczna w doborze literackich środków - to pochodna jej charakteru i osobowości: odbija skąpstwo, trzeźwość, wyrachowanie.

Nie zgadzam się z tym, że Róża odstaje od świata Zagródki. Raczej jest jego wytworem – gdyby nie było "rynku zbytu", nie dochodziłoby do "transakcji" – a tu przecież matka występuje w roli "stręczycielki" własnych synów. Musiałam użyć tego określenia, bo to tak bardzo przypomina handel żywym towarem.

Dla mnie to opowiadanie jest prawdziwe z punktu widzenia mentalności mieszkańców wsi. Przypominasz sobie ślub Macieja Boryny z Jagusią? Można powiedzieć, że on też sobie żonę "kupił", tyle że za morgi. Gdyby nie był najbogatszym gospodarzem we wsi, Dominikowa widziałaby tylko podstarzałego i żałosnego w swym pożądaniu wdowca, nie wymarzonego kandydata do ręki i żadnych swatów, i dalszego ciągu, by nie było. Może Róża razi tak bardzo dlatego, że jest kobietą i to ona twardą ręką prowadzi transakcję? A gdyby to jakiś "Jasiek" się dorobił w mieście i przyjechał sobie "kupić" młodą żonę??? To pewnie bardziej by do naszych stereotypów pasowało. ;)

Wieś wygląda idyllicznie z punktu widzenia przybysza; zgrzebność koszul może być egzotyczna, bose stopy pieszczące matkę-ziemię poetyczne tak samo jak mały pastuch chodzący za bydłem (który, gdy mu się bliżej przyjrzeć, jest głodny, brudny, obdarty i cuchnie potem). Iwaszkiewicz odziera wieś z mitu, odrzuca spojrzenie z zewnątrz, pokazuje, że mentalność mieszkańców wsi często jest konsekwencją ich walki o byt. Taka jest Róża. Świadoma, że nikt jej nie pomoże i "pazurami" wydzierająca życiu coś, co będzie jej własne. A że nie dostanie tego ani za posag, ani za powabne liczko, kupuje. Róża nie ma wnętrza, nie ma marzeń, ma tylko jasno wytknięty cel, za realizację którego musi zapłacić. Ta "róża" pachnie mamoną, ale też trzeba przyznać obiektywnie, zdobywa ją własną ciężką pracą, wyrzeczeniami, jest konsekwentna i cierpliwa. Te cnoty nie przydają jej jednak człowieczeństwa.

No i co Ty na to?

Użytkownik: misiak297 28.10.2006 21:46 napisał(a):
Odpowiedź na: Bardzo cieszy mnie Twoja ... | 00761
Witaj Michotko!

I oczywiście nieprecyzyjnie się musiałem wyrazić... Przez to, że Róża nie pasuje do tego świata miałem na myśli, że ma w ręku prawdziwy atut - pieniądze, podczas gdy inni klepią biedę.

W sumie te jej atuty prowadzą do nieco innych odkryć, jakby się wgłębić w tekst. Pada w nim mniej więcej pytanie: czy warto Różę wziąć na żonę za te dwa tysiące? No i generalnie ludzie uważają, że nie warto:)

Poza tym Weronika stwierdza, że jej córka się postarzała, a Autor używa wyrażenia w jednym zdaniu, że wydawała się "nawet ładna". Nota bene jest to ta ostatnia scena, która mnie bardzo porusza swoją pięknością, typowym Iwaszkiewiczem... Róża z macierzyńskim uśmiechem, pogodny Jasio i niebo ponad nim...

Ale dobrze określiłaś tytułową bohaterkę - styl opowiadania jest taki jak ona sama, suchy i konkretny, rzeczowy, czasem aż zanadto.
A porównanie opowiadania do konkurów Boryny uważam za bardzo trafne. No i faktycznie "Róża" by tak nie szokowała w pewnym sensie, gdyby to mężczyzna przyjechał kupić sobie żonę. No ale tu wydaje mi się wkraczają na scenę stereotypy.

Kurczę, faktycznie, miastowi mają jakieś takie wyobrażenie o wsi... trochę jak Lucjan Rydel. Nie ukrywam, że ja też takie posiadam, trochę zalatujące Miętusem z "Ferdydurke" czy "Nad Niemnem". Prości ludzie, oddani pracy, wspaniali, beztroscy... A faktycznie za tym kryje się drugie dno... np. - jak napisałaś - prosty parobek może zalatywać potem:) Nie chciałem formułować takich opinii, żeby broń Boże nikogo nie urazić, ale ludzie z Zagródki naprawdę nie mają żadnych większych ambicji...

Wiedziałaś, że "Róża" została sfilmowana? Na portalu film polski są informacje na ten temat i to bardzo konkretne. Tytuł: "Ubranie prawie nowe".

A w czwartek zobaczyłem "Panny z Wilka". Dawno żaden film mnie tak nie powalił - ściślej rzecz ujmując od lipca, żaden tak mnie nie poruszył. Nie dość, że wspaniale oddaje klimat Iwaszkiewicza, wspaniale dobrani są aktorzy (no i należy wspomnieć świetną grę), to film mówi o rzeczach naprawdę uniwersalnych. Choć wybiega nieco dalej niż Iwaszkiewicz... Wypełnia niektóre z luk.

Ale niektóre wspaniałe sceny!!! Scena w kuchnii z Kazią, Julcia na kanapie taka zmysłowa (wtedy kiedy obok siedzi jej mąż i czyta gazetę), scena balu, śniadanie Julci i Joli... no po prostu mistrzostwo.

A tak a propos muszę sobie odświeżyć Panny z Wilka. Po prostu to było drugie jego opowiadanie, które czytałem i mogłem go jeszcze nie w pełni docenić. Teraz jak już dogłębnie poznałem jego styl, zabiorę się za lekturę ponownie.
Użytkownik: 00761 28.10.2006 22:40 napisał(a):
Odpowiedź na: Witaj Michotko! I oczy... | misiak297
I wyszło na to, że znowu zgadzamy się co do Iwaszkiewicza;)

Że "Różę" sfilmowano, wiedziałam, ale nie znałam nawet tytułu. Filmowe "Panny z Wilka" są cudne i ten klimat udało się Wajdzie odnaleźć tak trafnie, aż dziw bierze. I – masz rację - świetnie dobrana obsada, dopracowane sceny, liryzm i humor, i to nieodwracalne, we wszystkim widoczne przemijanie. No i ta tajemnicza Fela, co mnie zawsze tak intrygowała, a jakoś nie mam pomysłu na jej historię. Julcia – nie wiedzieć czemu – kojarzyła mi się z takim białym, tłustym robakiem, poruszającym się z leniwym wdziękiem. Robaki są fe, ale to taka refleksja z punktu widzenia wędkarza, dla którego taki robaczek to ho ho! ;) No i Tunia – jak młody źrebak świeża i pełna uroku. Oglądałam ten film kilka razy i za każdym razem robił na mnie tak samo wielkie wrażenie. Zresztą z "Brzeziną" mam podobnie;)

Chcesz poczytać o wsi? Polecam "Kamień na kamieniu" Myśliwskiego – świetna proza. (Właśnie przymierzam się do kupienia "Traktatu o łuskaniu fasoli".) No i oczywiście Tadeusz Nowak – "A jak królem, a jak katem będziesz" i jego cudne psalmy, w których od lat jestem zakochana. Nawet jeden do szuflady pod którymś zbiorkiem wrzuciłam. I jeszcze króciutka, ale bardzo nastrojowa "Dolina Hortensji" Żakiewicza.

No wiem, wiem, że na polonistyce nie ma się czasu za wiele;(
Użytkownik: misiak297 29.10.2006 09:34 napisał(a):
Odpowiedź na: I wyszło na to, że znowu ... | 00761
Wiesz, podczas filmu zastanawiałem się jak zostaną weń wplecione dwie rzeczy... Dawna scena erotyczna między Julcią, a Wiktorem... no i całkiem nieźle to Wajdzie wyszło. Podobnie zachwyciła mnie scena (i tu też miałem wątpliwości jak reżyser ją włączy do swego dzieła), w której Wiktor opowiada Joli jak widział Felę nagą. I w tym momencie - pewnie zwróciłaś na to uwagę - dosłownie na sekundę czy dwie pojawia się ta tajemnicza Fela, zasłaniając piersi. A tak swoją drogą na Brzezinę to teraz poluję.

Napisz mi proszę coś więcej o tym Myśliwskim, jako że do niego się przymierzam. Czy jest to ten obraz wsi z "Róży" czy z wyobrażeń Rydla?:)

Powiem Ci, że nawet myślałem, że będzie gorzej jeśli idzie o czytanie "własnych" książek, tymczasem póki co nie jest tak źle. Fakt, dużo pracy, ale w ramach przerw sięgam sobie po coś z własnej półki. Oczywiście jak przyjdzie sesja żadnego "sięgania" i "przerw" już nie będzie:)
Użytkownik: 00761 29.10.2006 10:24 napisał(a):
Odpowiedź na: Wiesz, podczas filmu zast... | misiak297
Jeszcze zdanie o ekranizacjach Iwaszkiewicza. Nie wiem, czy czytałeś "Matkę Joannę od Aniołów", jeśli nie, polecam, warto. Historia opętanej przez diabła mniszki i egzorcysty, ks. Suryna – mroczna, mistyczna i niejednoznaczna. Kawalerowicz nakręcił w 60. roku film. Współscenarzystą był sam Konwicki. Obraz jest czarno-biały, co świetnie koresponduje z klimatem opowieści. No i świetne role – Lucyny Winnickiej i Mieczysława Voita. Gdyby udało Ci się namierzyć, obejrzyj koniecznie. Pojawia się czasem na TV Polonia.

Co do Myśliwskiego. Jest to powieść obrazująca przemiany na wsi z punktu widzenia narratora-bohatera, Szymka Pietruszki. Pokazuje – przede wszystkim w retrospekcjach – wieś przedwojenną, wojnę i sytuację po niej. Prowadzący narrację bohater to przed wojną wiejski zawadiaka i uwodziciel, potem partyzant słynący z brawury, po wojnie milicjant, urzędnik stanu cywilnego udzielający ślubów. W końcu Szymon przyjmuje swoją chłopskość i pracuje na ziemi, co całe życie odrzucał. Ale i jako chłop nie przestaje być zawadiaką, co skutkuje rocznym pobytem w szpitalu. Szczegółów Ci nie będę zdradzać. W monologu przywoływane są mity rodzinne, tradycje, które po wojnie zostały wyrugowane, refleksje na temat życia, śmierci, rodziny, miłości. Świetny język, celne spostrzeżenia na temat natury ludzkiej, przemijania, szukania samego siebie i trudnego dążenia do samoakceptacji.

Książka jest o wsi, ale jest też książką o życiu w ogóle, jest uniwersalna w przemyśleniach na temat człowieka i spraw najważniejszych. Nie zacytuję Ci fragmentu, bo właśnie pożyczyłam ją znajomemu. Ja czytuję ja sobie często otwierając na dowolnej stronie. (Jeśli nie lubisz długich monologów i refleksji, książka może Ci się nie spodobać.) Wieś i przemiany na niej są tu przede wszystkim pretekstem do wypowiadania sądów ogólnych. Na tle innych utworów Myśliwskiego, które czytałam, "Kamień..." jest majstersztykiem. Nie powiem – heh – arcydziełem. :) Takie określenia pojawiły się, gdy książka weszła na rynek wydawniczy. Czytając recenzje "Traktatu..." mam wrażenie, że znowu Myśliwski w tamtej świetnej formie sprzed 20 lat.

Użytkownik: misiak297 29.10.2006 23:02 napisał(a):
Odpowiedź na: Jeszcze zdanie o ekraniza... | 00761
Michotko, właśnie napisałem recenzję z "Panien z Wilka". Przycupnęła sobie grzecznie w poczekalnii, czeka na włączenie do biblionetki i komentarze:)
Zresztą jestem świeżo po powtórnej lekturze Panien z Wilka.
Użytkownik: --- 28.10.2006 22:52 napisał(a):
Odpowiedź na: W opowiadaniu "Róża" Jaro... | misiak297
komentarz usunięty
Użytkownik: misiak297 29.10.2006 09:26 napisał(a):
Odpowiedź na: komentarz usunięty | ---
Bardzo się cieszę. Zdaje się, że całkiem niedawno polecałem Ci jakieś opowiadania Iwaszkiewicza:) Pozdrawiam
Użytkownik: --- 29.10.2006 15:08 napisał(a):
Odpowiedź na: Bardzo się cieszę. Zdaje ... | misiak297
komentarz usunięty
Użytkownik: --- 29.10.2006 23:10 napisał(a):
Odpowiedź na: Bardzo się cieszę. Zdaje ... | misiak297
komentarz usunięty
Użytkownik: misiak297 30.10.2006 00:16 napisał(a):
Odpowiedź na: komentarz usunięty | ---
Myślę, że warto by zacząć od "Panien z Wilka" "Brzeziny" czy "Kochanków z Marony". Kiedy pozna się już styl Iwaszkiewicza sięgnąć dopiero po "Różę". Myślę, że wtedy - na podstawie samodystansu Autora - można je w pełni docenić. Pozdrawiam Cię serdecznie
Użytkownik: --- 30.10.2006 00:28 napisał(a):
Odpowiedź na: Myślę, że warto by zacząć... | misiak297
komentarz usunięty
Użytkownik: misiak297 31.10.2006 08:49 napisał(a):
Odpowiedź na: komentarz usunięty | ---
To o czym piszesz najlepiej potwierdza starą prawdę, że to, co zachwyca jednych, niekoniecznie musi podobać się drugim.
Użytkownik: --- 31.10.2006 20:43 napisał(a):
Odpowiedź na: To o czym piszesz najlepi... | misiak297
komentarz usunięty
Użytkownik: misiak297 01.11.2006 00:13 napisał(a):
Odpowiedź na: komentarz usunięty | ---
Oj, oczywiście, że na tego typu literaturę musi być nastrój:) Pewnie!:) Fakt, Iwaszkiewicz nastraja bardzo refleksyjnie, nie jest to proza do pociągu (no chyba że się jest samemu w przedziale).
To poczekajm aż odczujesz "potrzebę" obcowania z Iwaszkiewiczowską prozą. Jestem ciekaw jak wypadnie ona w Twoich oczach. O Sławie i chwale nie dyskutuję, bo jeszcze jej nie czytałem:)
Użytkownik: anndzi 03.11.2006 19:44 napisał(a):
Odpowiedź na: Bardzo się cieszę. Zdaje ... | misiak297
Ciekawa recenzja Michale, aczkolwiek "Róża" mnie nie zachwyciła. Może właśnie dlatego, że nie jest napisana typowo "iwaszkiewiczowskim" stylem, który mnie urzeka. "Róża" natomiast przypomina mi swoim klimatem pozytywistyczną nowelę.
Użytkownik: misiak297 03.11.2006 20:44 napisał(a):
Odpowiedź na: Ciekawa recenzja Michale,... | anndzi
Hm... może to jest tak, że sama "Róża" nie zachwyca, aczkolwiek można podziwiać Iwaszkiewicza za dystans? Słowa zachwyciła użyłbym w swoim przypadku jedynie do ostatniej sceny tego krótkiego opowiadania.

A z tą pozytywistyczną nowelą to masz rację.
Użytkownik: Chiripa 24.05.2007 19:16 napisał(a):
Odpowiedź na: W opowiadaniu "Róża" Jaro... | misiak297
Iwaszkiewicz jest dla mnie kimś, kogo dopiero poznaję, więc trudno mi stwierdzić, czy to opowiadanie jest nie w jego stylu. Opowiadania i powieści opowiadające o wiejskim życiu są mi bardzo bliskie. Dlatego wszystko, co z wiejskim światem związane, jest mi drogie. Muszę jednak przyznać, że nie potrafię w "Róży" dostrzec nic interesującego. Mimo że rzecz dzieje się na wsi nic nie przykuło mojej uwagi, nic nie uczyniło czytania przyjemnym. Zapewne bardzo wielu rzeczy nie dostrzegam, ale to nie zmienia faktu, że ani na moment nie pomyślałam "jakie to cudne...".
Pozdrawiam.
Użytkownik: 00761 25.05.2007 13:26 napisał(a):
Odpowiedź na: Iwaszkiewicz jest dla mni... | Chiripa
Skoro zadeklarowałaś swoją sympatię do tematu wsi, to mam dla Ciebie kilka propozycji (Misiakowi tym razem pozostawię przyjemność polecenia Ci Iwaszkiewicza, co zapewne zrobi).

Wiesław Myśliwski - zdecydowanie guru, komentarza nie wymaga. Zerknij w recenzje. :)

Tadeusz Nowak "A jak królem, a jak katem będziesz" - książka przecudnej urody, podobnie jak poezja Nowaka, jego stylizowane psalmy.

Zbigniew Żakiewicz "Dolina Hortensji" - książeczka malutka, przyjemność wielka.

Z innej beczki - Redliński. Świetny "Awans", "Konopielka".

Stanisław Czernik "Ręka". Mało znana, a szkoda. Też krótka.

To tak mi się na pierwszy rzut przypomniało. Być może już czytałaś, przyznam, nie sprawdzałam w Twoich ocenach - za wysoka temperatura na taki wysiłek. :)))

Pzdr.
Użytkownik: koczowniczka 10.09.2010 09:38 napisał(a):
Odpowiedź na: W opowiadaniu "Róża" Jaro... | misiak297
Wczoraj przeczytałam "Różę" i bardzo mi się podobała. Ale gdyby na okładce nie napisano, że autorem jest Iwaszkiewicz, nie odgadłabym, że ten tekst wyszedł spod pióra autora "Brzeziny". To zupełnie inny styl pisania, postrzegania świata.
Użytkownik: koczowniczka 17.11.2010 11:49 napisał(a):
Odpowiedź na: W opowiadaniu "Róża" Jaro... | misiak297
Misiaku, czytam akurat Twój artykuł w Literadarze i znalazłam w nim wzmiankę o opowiadaniu "Róża", napisałeś tak:

"Zwykle wątki homoseksualne stanowiły element groteskowej gry (jak w Ferdydurke czy Trans-Atlantyku Gombrowicza), były podstawą dla odważnych przekształceń znanych tekstów kultury (na przykład w Teraz na ciebie zagłada Andrzejewskiego, gdzie biblijni bracia Kain i Abel są również kochankami), bądź zostały skrzętnie ukryte (jak w przypadku niektórych opowiadań Iwaszkiewicza – Panien z Wilka, Kochanków z Marony, Róży)".

No i przyznam, że mnie zatkało. Gdzie w "Róży" są wątki homoseksualne?! Ja nic takiego nie zauważyłam.

Liczę na jakieś wyjaśnienie i na to, że nie będziesz miał mi za złe tego pytania. Pozdrawiam :-)
Użytkownik: misiak297 17.11.2010 11:53 napisał(a):
Odpowiedź na: Misiaku, czytam akurat Tw... | koczowniczka
Absolutnie nie mam Ci tego za złe:)
Tak się składa, że w ramach pracy rocznej na analizę i interpretację rozkładałem to opowiadanie Iwaszkiewicza na czynniki pierwsze - właśnie pod kątem homoseksualnych motywów - i chyba mam gdzieś tę pracę na kompie. Bardzo chętnie Ci ją prześlę, zaraz lecę do skrzynki e-mailowej:)
Tytułem wstępu powiem, że homoseksualizm jest w tym opowiadaniu skrzętnie ukryty (ale to była jedna ze strategii maskowania "miłości, która nie śmiała wymówić swojego imienia")
:)
Użytkownik: koczowniczka 17.11.2010 12:07 napisał(a):
Odpowiedź na: Absolutnie nie mam Ci teg... | misiak297
Będę Ci bardzo wdzięczna :-) Wieczorem przeczytam.
Użytkownik: misiak297 17.11.2010 12:03 napisał(a):
Odpowiedź na: Misiaku, czytam akurat Tw... | koczowniczka
Poszło!:)
Użytkownik: koczowniczka 19.11.2010 10:17 napisał(a):
Odpowiedź na: Poszło!:) | misiak297
Przeczytałam Twoją pracę. Jest bardzo ciekawa. Ale wolę myśleć, że Róża to jednak kobieta z krwi i kości. Istotnie, wyglądem i zachowaniem przypomina mężczyznę, lecz co z tego wynika? Chyba nic. Gdyby Iwaszkiewicz miał na myśli podstarzałego mężczyznę, któremu, aby zmylić czytelnika, nadał kobiece imię, opowiadanie straciłoby swój sens, bo przecież główny wątek wygląda tak: Róża pragnie zdobyć męża. Nie kochanka, ale właśnie męża, a to jest możliwe tylko w relacjach kobieta-mężczyzna. Tak mi się wydaje, oczywiście mogę się mylić :)

W opowiadaniu "Róża" zastanowiło mnie coś jeszcze. UWAGA - BĘDZIE SPOILER. Iwaszkiewicz zawsze czule pochylał się nad śmiercią, tymczasem w "Róży" śmierć przedstawiona jest w jakiś niepoważny sposób. Ignac jest bardzo mocno chory, a nikt się nad nim nie rozczula, nie opiekuje się nim. Śmieją się z niego, że nie da rady pracować, a gdy on nie może wstać, żona na taczce wiezie go do domu matki, matka go domu żony... bez żadnej delikatności, jakby był workiem kartofli. To słowa matki:

"Cóż to, wyście mi go przywieźli i powiadacie: na umieranie. Czekam, czekam i nie umiera, a samego mleka już mi wypił z pół wiadra. A może on nie umrze? A ja go mam karmić?"
Użytkownik: misiak297 19.11.2010 11:01 napisał(a):
Odpowiedź na: Przeczytałam Twoją pracę.... | koczowniczka
"Istotnie, wyglądem i zachowaniem przypomina mężczyznę, lecz co z tego wynika? Chyba nic. Gdyby Iwaszkiewicz miał na myśli podstarzałego mężczyznę, któremu, aby zmylić czytelnika, nadał kobiece imię, opowiadanie straciłoby swój sens, bo przecież główny wątek wygląda tak: Róża pragnie zdobyć męża. Nie kochanka, ale właśnie męża, a to jest możliwe tylko w relacjach kobieta-mężczyzna."

Tutaj właśnie chodzi o możliwość małżeństwa - dziś moglibyśmy to nazwać legalizacją związków jednopłciowych, o której wtedy na poważnie wcale nie myślano. Nie chcę przez to powiedzieć, że "Róża" ma jakiś emancypacyjny charakter - bo nie ma. Chodzi o to, że Iwaszkiewicz podaje pewne wskazówki, które mogą świadczyć o tym, że to opowiadanie homoseksualne. Dobrze rozgryza to German Ritz (taki guru jeśli idzie o homoseksualność w literaturze polskiej) i właśnie on zaznacza tę "androginiczność" bohaterów. Kobieta starsza od mężczyzny to jeden z takich znaków, że należy dane opowiadanie Iwaszkiewicza czytać przez homoseksualną kodę (wybacz, że się trochę mądrzę, ale piszę o tym pracę magisterską) - zauważ, że Ola, bohaterka "Kochanków z Marony" też jest dużo starsza od Janka i Arka, a wiemy jakie ta historia ma korzenie (miłość Iwaszkiewicza do Jurka Błeszyńskiego). Zresztą jeśli idzie o Różę, to nie tylko o wiek chodzi. Ona wbija się w rolę mężczyzny, jest mało kobieca, to ona się targuje, pije wódkę jak mężczyzna itp.

A podejście do śmierci w "Róży"? To cały geniusz Iwaszkiewicza!:) Tak jak pisałem w tej recenzji - to jest zupełne krzywe zwierciadło, czyli śmierć jest potraktowana dokładnie odwrotnie niż w "Brzezinie" czy "Kochankach z Marony".

Dziękuję Ci za przeczytanie mojej pracy - pozdrawiam Cię serdecznie:)
Użytkownik: misiak297 19.11.2010 11:06 napisał(a):
Odpowiedź na: Przeczytałam Twoją pracę.... | koczowniczka
Ale zapomniałem dodać! Nie ma jednej wykładni, nie ma jednej szkoły i możesz się ze mną zgadzać albo nie:) Każdy ma prawo do własnego odbioru literatury.
Użytkownik: margines 17.11.2010 13:38 napisał(a):
Odpowiedź na: Misiaku, czytam akurat Tw... | koczowniczka
Mnie też po lekturze części (póki co to jestem mniej więcej w połowie) artykułu zastanawia (grubo) to podłoże;]
Niby wiem, mam podejrzenia, że skoro "numer997" pisał o tym to po prostu MUSI być coś na rzeczy, ale...poproszę podpowiedź:P
Użytkownik: koczowniczka 17.11.2010 13:43 napisał(a):
Odpowiedź na: Mnie też po lekturze częś... | margines
Właśnie odebrałam mail od Misiaka (dzięki, Misiaku), ale poczytam dopiero wieczorem, kiedy będę miała w domu ciszę i spokój, bo teraz córka przyprowadziła koleżanki i panuje taki harmider, że nie mogę się skupić.
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: