Dodany: 16.09.2004 14:26|Autor: bogna

Książka: Okruchy dnia
Ishiguro Kazuo

1 osoba poleca ten tekst.

Polecam!!!


Z okładki:

"Głównym bohaterem "Okruchów dnia", bez wątpienia najwybitniejszej powieści w dotychczasowym dorobku pisarza, jest klasyczny angielski kamerdyner, który osobliwie pojętą lojalność wobec swojego arystokratycznego pracodawcy oraz wierność regułom wykonywanego zawodu stawia ponad wszystkie inne wartości.

Podczas kilkudniowej podróży samochodem Stevens, rozpamiętując długie lata służby w Darlington Hall, dokonuje rozrachunku z samym sobą, drobiazgowo analizuje własną postawę moralną i emocjonalną, by ostatecznie zdać sobie sprawę, że bezpowrotnie utracił to, co najcenniejsze.

Do sławy książki przyczynił się ponadto film pod tym samym tytułem z niezapomnianą kreacją Anthony'ego Hopkinsa."

Film oglądałam dwa razy, teraz przeczytałam książkę... Dobrze, że jest, że można do niej wrócić...

Polecam!!!

(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 17864
Dodaj komentarz
Przeczytaj komentarze
ilość komentarzy: 23
Użytkownik: dagunia1 16.09.2004 20:52 napisał(a):
Odpowiedź na: Z okładki: "Głównym bo... | bogna
Co właściwie utracił bohater "Okruchów"? Co, oprócz własnego życia? Może ktoś wreszcie mnie objaśni- bardzo proszę.
Użytkownik: bogna 16.09.2004 22:02 napisał(a):
Odpowiedź na: Co właściwie utracił boha... | dagunia1
A czy "stracić" własne życie, to mało? Sevens spędził w Darlington Hall całe życie. Obowiązek, a własciwie perfekcyjne jego spełnienie, to był jego cel. Przez te wszystkie lata, kiedy służył swojemu lordowi wierzył, że robi coś, co warto. Ostatniego dnia podróży, zdał sobie sprawę, że nie trzeba patrzeć w przeszłość, trzeba jak najlepiej wykorzystać to, co mu zostało do końca życia. Do takiego wniosku doszedł po rozmowie z przygodnie spotkanym kuracjuszem. Dalej siedzi na ławce na molo i widzi radosnych, śmiejących się i żartujących ludzi... Jego nowy "pan" chciał wprowadzić swobodniejsze obyczaje w domu. On do tej pory nie mógł ich zaakceptować. Po tych doświadczeniach postanawia, że będzie inaczej. Do tej pory tylko powaga była wizytówką jego twarzy, teraz zdobędzie się na żartowanie, które ma być kluczem do ludzkiej serdeczności... Brakowało mu tego cały czas ...
Według nas "stracił" życie, on sam uważa, że stracił radość życia, rozumianą na swój sposób...
Użytkownik: reniferze 31.01.2006 18:53 napisał(a):
Odpowiedź na: A czy "stracić"... | bogna
Dla mnie zakończenie było optymistyczne :). Po prostu znalazł nowy sposób na wykonywanie swoich obowiązków, które zawsze stanowiły dla niego sens życia.
Użytkownik: czupirek 12.02.2006 21:29 napisał(a):
Odpowiedź na: Dla mnie zakończenie było... | reniferze
Ciekawe. Dla mnie to nie było optymistyczne zakończenie, raczej takie pełne smutnej ironii.

UWAGA SPOILER :->

Ci co nie czytali - odwracamy głowy od monitora! ;-)

Chodzi o to, że nawet, gdy Stevens już wymyślił, jak sobie trochę "dodać człowieczeństwa", to i tak potem patrzy na to przez pryzmat przydatności dla chlebodawcy. Niby ten aspekt (przydatności) jest tylko taki dodany, ale sposób, w jaki to mówi, sugeruje, że to jednak czynnik kluczowy w podejmowaniu decyzji. Ja to pewnie nadinterpretuję i naginam, ale tak to właśnie zobaczyłam.
Użytkownik: carmaniola 13.02.2006 09:29 napisał(a):
Odpowiedź na: Ciekawe. Dla mnie to nie ... | czupirek
UWAGA, SPOILER!
.
.
Chyba odbieram zakończenie podobnie jak Ty, Czupirku. Smutno mi się tak jakoś na końcu zrobiło i żal mnie ogarnął, że Stevens nadal niczego nie zrozumiał.
On w dalszym ciągu będzie starał się reżyserować swoje życie wg jakiegoś schematu, który wyda mu się właściwy; on nie odkrył, co to takiego spontaniczność i emocje. Nie można przecież zaplanować sobie 'poczucia humoru', a podpatrzenie i wyuczenie się pewnych reakcji, kilku dowcipów jest jedynie jakąś żałosną próbą podrabiania życia. Stevens jawi się nie jako istota ludzka ale jako jakiś sztuczny stwór, który imituje zachowania ludzi z otoczenia. Do końca swego żywota będzie 'podrabiał' innych ludzi. To przerażające.
Użytkownik: Czajka 13.02.2006 09:36 napisał(a):
Odpowiedź na: UWAGA, SPOILER! . . Ch... | carmaniola
UWAGA FILM!
Ja nie czytałam książki, ale oglądałam film, mam odczucia podobne do Was. Zakończenie moim zdaniem było smutne. I tak sobie myślę, że była dla Stevensa szansa jeszcze do momentu przyjazdu autobusu na ten deszczowy przystanek. Potem już nie.
Użytkownik: carmaniola 13.02.2006 09:51 napisał(a):
Odpowiedź na: UWAGA FILM! Ja nie czyta... | Czajka
Muszę zdobyć wreszcie ten film!
SPOILER!
.
.
.
A nie przypomina Ci Stevens ludzi z "Nie opuszczaj mnie"? I oni w jakiś odruchowy sposób starali się naśladować życie innych - jakby w nich samych było wszystkiego za mało by wykształcić własne odruchy i zachowania. I oni, chociaż w nieco inny sposób niż stary kamerdyner,także w sensie psychicznym byli jacyś niepełni, w jakiś sposób kalecy...
Użytkownik: Czajka 13.02.2006 12:57 napisał(a):
Odpowiedź na: Muszę zdobyć wreszcie ten... | carmaniola
Przypomina mi, pisałyśmy o tym już przy okazji omawiania "Nie opuszczaj mnie"; zaraz po skończeniu książki oglądałam "Okruchy dnia" i też zwróciłam uwagę na podobną problematykę.
Film koniecznie obejrzyj, świetnie zagrane role, Hopkings wprost nieludzki, wspaniale oddana cała atmosfera, napięcie, angielski dom, srebra, szczoteczki, chińczyk z kominka i nie z kominka, konie nawet były w drodze na polowanie i moja ulubiona Emma Thomson.
Użytkownik: reniferze 15.02.2006 12:34 napisał(a):
Odpowiedź na: Przypomina mi, pisałyśmy ... | Czajka
A czy zakończenie byłoby optymistyczne, gdyby Stevens uświadomił sobie, że zmarnował życie? W książce ta myśl przemknęła mu przez głowę i zniknła. Znalazł sobie nowe wyzwanie, nowy sposób na bycie KAMERDYNEREM, czyli sobą. Znalazł sobie nowy sens życia. Zgadzam się, że to będzie udawanie, że nie będzie prawdziwy. Ale czy byłoby lepiej, gdyby on o tym wiedział? Ja wolałabym nie wiedzieć, że żyłam bez sensu przez kilkadziesiąt lat. I dlatego odbieram zakończenie pozytywnie :).
Użytkownik: Agis 30.03.2006 17:18 napisał(a):
Odpowiedź na: A czy zakończenie byłoby ... | reniferze
Wydaje mi się, że jest tu jeszcze jedna mądra myśl. W swoich końcowych rozmyślaniach Stevens dochodzi do wniosku: "Takim jak my powinno wystarczyć, że starali się choćby w najskromniejszym stopniu przyczynić do tworzenia tego, co jest prawdziwe, co ma jakąś wartość. A jeśli ktoś z nas gotów jest poświęcić większą część życia takim właśnie aspiracjom, już to samo w sobie jest powodem do dumy i zadowolenia, niezależnie od osiągniętych rezultatów". Więc ja myślę, że on ostatecznie postanowił, że będzie czuł, iż nie zmarnował życia.
Użytkownik: Agis 30.03.2006 17:14 napisał(a):
Odpowiedź na: Z okładki: "Głównym bo... | bogna
Przeczytałam, cudne. Bardzo chciałabym zobaczyć teraz film.
Użytkownik: Edycia 30.03.2006 17:18 napisał(a):
Odpowiedź na: Przeczytałam, cudne. Bard... | Agis
O! Agnieszko film jest także dobry. Ostatnio ktos podawał w ekranizacjach. Był ten film niedawno, szkoda, że nie zauważyłaś.:)
Użytkownik: Agis 30.03.2006 17:20 napisał(a):
Odpowiedź na: O! Agnieszko film jest ta... | Edycia
Widziałam, ale nie chciałam oglądać przed przeczytaniem książki.
Użytkownik: Anna 46 09.04.2006 12:44 napisał(a):
Odpowiedź na: Widziałam, ale nie chciał... | Agis
Najpierw obejrzałam film z rewelacyjną rolą Anthony'ego Hopkinsa i Emmy Thomson - pośród beznadziejnej, krwawej (najczęściej) i bezmyślnej (zwykle) papki nadawanej w programie telewizyjnym - prawdziwa perełka.
Teraz mam wreszcie książkę - czytam z zachwytem.
Użytkownik: Agis 09.04.2006 12:48 napisał(a):
Odpowiedź na: Najpierw obejrzałam film ... | Anna 46
A ja sobie właśnie szczegółowo opisuje w moim zeszycie i rozmyślam. Nie masz wrażenia, że to taka książka, z której trudno byłoby napisać recenzję i nie zdradzić zanadto treści?
Użytkownik: Czajka 09.04.2006 17:00 napisał(a):
Odpowiedź na: A ja sobie właśnie szczeg... | Agis
Agis Kochana, treść nie jest tu ważna, ważne są emocje. :-)
Ps. Omatko, już mówię jak Verdiana. ;-)
Użytkownik: Anna 46 09.04.2006 17:11 napisał(a):
Odpowiedź na: Agis Kochana, treść nie j... | Czajka
Muszę się zgodzić z Czajką, że tu są ważne emocje i wrażenia.
Recenzja tej książki; widziałabym to jako przemyślenia własne i dygresje, treść w kilku zdaniach zaledwie...jak wyżej, u Bogny.
Dawkuję sobie Okruchy... i już mi żal, że się szybko skończą.
Użytkownik: Agis 10.04.2006 20:53 napisał(a):
Odpowiedź na: Agis Kochana, treść nie j... | Czajka
To ja może sobie dorobię przydomek: "kochana"? ;-)
Ja wiem Czajko, ale emocji nie ma w oderwaniu od zdarzeń. Mój osobisty opis tej książki w moim osobistym zeszycie to: zdarzenie - emocje - pytania, które się rodzą.
Użytkownik: Czajka 11.04.2006 05:51 napisał(a):
Odpowiedź na: To ja może sobie dorobię ... | Agis
Hihi, no nie wiem. :-)
Ja to pisałam w kontekście zdradzania treści. Nie czytałam "Okruchów dnia", oglądałam film i czytałam "Nie opuszczaj mnie". I tak jak zazwyczaj nie lubię wiedzieć, co będzie dalej, tak tym razem nie przeszkadzałoby mi to, ponieważ sądzę, że właśnie kolejność zdarzenie-emocje-pytania dokładnie tu odpowiada hierarchii ważności. Ważniejsze dla mnie jest pytanie dlaczego się ożenił, albo nie ożenił, niż sam fakt ożenku. Ponieważ jednak, że nie każdy może miać takie poglądy, ja sama w rozmowie z Carmaniolą pisałam zdaję się, że nie chciałabym zdradzać za dużo z treści. :-)
Użytkownik: carmaniola 11.04.2006 10:17 napisał(a):
Odpowiedź na: To ja może sobie dorobię ... | Agis
Agis, a jakie mamy szanse na recenzję, albo chociaż czytatkę? Ciekawa jestem Twoich przemyśleń, bo wydaje mi się,że różnimy się mocno w odbiorze postaci głównego bohatera. Może się zdecydujesz? :-)
Użytkownik: Agis 12.04.2006 09:51 napisał(a):
Odpowiedź na: Agis, a jakie mamy szanse... | carmaniola
Postaram się o czytatkę, chociaż nie wiem kiedy, bo wiesz, okna jeszcze nie umyte. ;-)
Użytkownik: carmaniola 12.04.2006 10:03 napisał(a):
Odpowiedź na: Postaram się o czytatkę, ... | Agis
Będę czekać cierpliwie i może zdążę jeszcze raz sięgnąć do ksiązki, którą czytałam dawno, a film miał jednak nieco mniej 'brutalne' zakończenie.
Użytkownik: Olasita 14.12.2008 13:30 napisał(a):
Odpowiedź na: Z okładki: "Głównym bo... | bogna
Po przeczytaniu tej książki czuje niedosyt (tak jakby powinien zrobić coś więcej, wyznać więcej). I pozostaje pytanie, które dręczyło mnie przez wszystkie strony: czy profesja kamerdynera tak właśnie wyglądała, czy w służbie dla swojego pana poświęcali swoje życie osobiste, samych siebie, czy wymagano tego od nich, by zawsze byli w pełnej gotowości ale dyskretni i niewidoczni? Szczerze mówiąc "Okruchy dnia" trochę mnie przeraziły (szczególnie scena z chorym ojcem i konferencją) ale dały do myślenia. Polecam.
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: