Świetna książeczka [mały, poręczny format] - podobna trochę do serii Jana Rurańskiego "...odpowiedzi na głupie pytania", tylko nieco poważniejsza. Poważniejsza w sensie wyjaśnień, natomiast nie w sensie narracji. Autor co chwila dowcipkuje, udziela odpowiedzi na "głupie pytania" używając zabawnych porównań i dementuje różne fałszywe teorie, przekonując czytelnika do własnych. Starannie przy tym unika "technomowy", a jeśli już uniknąć nie może, to grzecznie uprzedza, że tym razem musi jednak wcisnąć jakiś fachowy termin.

Szkoda tylko, że nie można mu od razu zadać następnych pytań - ja ich miałam mnóstwo :).

Polecam tę lekturę wszystkim, którzy przysypiali na lekcjach fizyki i nad podręcznikami, i którzy - jak ja - nie potrafią zrozumieć zjawiska prądu (ale już jestem blisko!). Ja już wiem, czemu kostki lodu są w środku białe, który biegun jest zimniejszy i dlaczego, czemu Amerykanie zbudowali swoją bazę kosmiczną na Florydzie, a nie w Kalifornii... Tylko nie mam się komu tą wiedzą pochwalić ;/.