Dodany: 17.06.2006 00:38|Autor: Jurgenn

Brown i Wiśniewski


Do napisania mojej opinii na temat Dana Browna i J. L. Wiśniewskiego zainspirowała mnie czytatka Sluchainayi i komentarze do niej. Ta opinia to początkowo miał być komentarz, ale wyszło coś takiego długiego jak widać poniżej i dlatego postanowiłem założyć własny czytatnik :)

Człowieka średnio wykształconego i myślącego ignorancja Dana Browna musi razić podczas czytania jego książek. Jego fantasmagorie na temat nauki i nie tylko, stworzone z pozlepianych bezrozumnie wyrywków wiedzy zebranych z (jak sądzę) wątpliwych źródeł, jak na przykład pierwsza lepsza strona w internecie, wołają o pomstę. Te brednie są idealizowane przez fanów razem z autorem, a potem ludzie od propagandy przypisują Brownowi miano erudyty. I porównują go do Umberto Eco (jak w komentarzu do swej czytatki twierdzi Sluchainaya). Taki fałsz musi boleć człowieka, który widzi prawdę i jest jej miłośnikiem.

Druga strona medalu jest taka, że Browna raczej nie obchodzi, czy to, co wypisuje o nauce bądź historii jest sensowne i logiczne. On chce trafić do tzw. masowego odbiorcy i to udaje się mu nie przypadkiem. Brown swoją konstrukcją atmosfery, postaci i akcji potrafi naprawdę wciągnąć i trzymać w napięciu. Nawet jeżeli korzysta ze znanych schematów, to robi to umiejętnie.

Jeśli chodzi o mnie, to "Anioły i Demony" czytało mi się bardzo dobrze, a już "Kod Leonarda da Vinci" tak sobie. "Anioły" są moim zdaniem znacznie lepsze. Myślący, ale elastyczny czytelnik może czerpać przyjemność z książki Browna. Tzw. wszechwiedzący narrator może mieć w rzeczywistości skłonność do zmyślania, być na haju, usłyszeć opowiadaną historię z trzeciej ręki no i nie mieć pojęcia o nauce. Więc jego błędy nie muszą zupełnie psuć poczucia realizmu opowieści w świadomości czytelnika. Przy tym mogą inspirować do przestudiowania wiedzy, z którą autorowi zapoznać się nie chciało.

No a sukces J. L. Wiśniewskiego to już oddzielny temat. Czytałem tylko "Samotność w Sieci", więc wypowiem się na jej podstawie. Temu że powieść ta jest szkodliwa nie przeczę, ale to wina zbyt poważnego traktowania jej przez czytelników (głownie chyba czytelniczki zresztą). Dla rozsądnego człowieka szukającego w książce prostej rozrywki ten romansik będzie przyjemną lekturą. To powieść, która jest nastawiona na wywołanie prostych emocji. Czy Wiśniewski jest intelektualistą? Chyba tak, chociaż jak to zwykle jest w takich
przypadkach, fani czynią z Wiśniewskiego Samsona intelektualizmu na podstawie niewielkiego ładunku intelektualnego zawartego w książce, a przy tym niezwykle wrażliwego mężczyznę, mistrza powieści romansowej, itp. itd. Grzechem Wiśniewskiego jest, że mity te podtrzymuje, i że sam traktuje swoje powieści strasznie uroczyście i poważnie, ale chyba przynajmniej w tym pierwszym przypadku można go trochę zrozumieć. Każdy jest odrobinę próżny. W dodatku książki dobrze się sprzedają, jeśli autor ma odpowiedni 'image'.

Poza tym trzeba przyznać, że "Samotność w Sieci" czyta się cholernie dobrze, i w tym właśnie książka Wiśniewskiego podobna jest do "Aniołów i Demonów" Browna.

(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 6888
Dodaj komentarz
Przeczytaj komentarze
ilość komentarzy: 28
Użytkownik: dudla 17.06.2006 10:11 napisał(a):
Odpowiedź na: Do napisania mojej opinii... | Jurgenn
Mi akurat "Samotność w sieci" czytało się cholernie źle. Z całą odpowiedzialnością stwierdzam, że jest to najgorsza książka jaką w życiu przeczytałam. W ogóle nie odnalazłam tam osławionej "wrażliwości" autora i jego dogłębnego zrozumienia kobiet, tylko ze 300 stron egzaltacji własnej osoby.
A bynajmniej nie jestem osobą, która czyta tylko "ambitne" książki i popowych książek nie rusza, bo odpowiednich okolicznościach przyrody bez problemu łykam romanse.
Użytkownik: Jurgenn 17.06.2006 16:16 napisał(a):
Odpowiedź na: Mi akurat "Samotność... | dudla
> Mi akurat "Samotność w sieci" czytało się cholernie źle.
Ale dlatego, że jest napisana w sposób nudny i nieciekawy, czy dlatego, że nie podoba Ci się rozdźwięk między opiniami na temat autora a tym co znalazłaś w książce?
> W ogóle nie odnalazłam tam osławionej "wrażliwości" autora i jego dogłębnego zrozumienia kobiet.
No właśnie, już rozumiem. Po prostu nie wierzysz w postaci kobiece w tej książce, przez co jest ona dla Ciebie nie tylko denerwująca, ale i niewiarygodna. Tak?
Mnie to nie przeszkadzało, bo jako facet nie rozumiem za świetnie kobiet i przez to nie uznałem postaci za zbyt niewiarygodne.

> tylko ze 300 stron egzaltacji własnej osoby.
To chyba kwestia tego, jak bardzo odbiorca czytając powieść angażuje się jednocześnie w ocenę autora. No ale tak, to może być wkurzające :> Lecz można to też traktować z rozbawieniem i przymrużeniem oka ;)
Użytkownik: dudla 19.06.2006 11:35 napisał(a):
Odpowiedź na: > Mi akurat "Samo... | Jurgenn
Wszystkie kobiety, które pojawiały się w Samotności w Sieci, były ponoć niesamowicie inteligentne i wrażliwe, ale musimy narratorowi wierzyć na słowo, bo z tekstu wynika tylko tyle, że wszystkie miały jędrne piersi, przeżywały z głównym bohaterem wielokrotne orgazmy i rozmawiały o swojej bieliźnie.
Użytkownik: verdiana 17.06.2006 10:22 napisał(a):
Odpowiedź na: Do napisania mojej opinii... | Jurgenn
Wiesz, mnie nie razi istnienie takich autorów jak Brown, Wiśniewski, Coelho itd. Po prostu:
Jest ktoś, kto chce pisać.
Jest ktoś, kto chce to wydać.
Jest ktoś, kto chce to czytać.
Jest ktoś, kto chce to kupić.
Nikt nikogo do niczego nie zmusza. I tak powinno być. Wszystko jest OK. Jeśli kogoś to mierzi, to już jego problem. :-)
Mam tylko jeden jedyny zarzut do Browna. Nie to, że pisze nieprawdę - jeśli to fikcja literacka, to rzeczywistość może sobie wykorzystać i przetworzyć, jak zechce. Ale wkurzyło mnie, kiedy powiedział, że to jest PRAWDA. Że opierał się na faktach. Nie byłoby żadnego problemu, gdyby nie skłamał.
Użytkownik: Jakolinka 17.06.2006 10:35 napisał(a):
Odpowiedź na: Wiesz, mnie nie razi istn... | verdiana
Mnie też tylko to zdenerwowało tak naprawdę. To, że nawet te cztery "fakty" wypisał na początku są albo całkiem nieprawdziwe, albo tak przekłamane, że wychodzi coś zupełnie odwrotnego nioż w rzeczywistości. Nie lubię takich sytuacji. :/
Użytkownik: Jurgenn 17.06.2006 16:47 napisał(a):
Odpowiedź na: Wiesz, mnie nie razi istn... | verdiana
> Wiesz, mnie nie razi istnienie takich autorów jak Brown, Wiśniewski, Coelho itd.
- Mnie też nie, ale wielu ludzi razi i powoduje olbrzymie kontrowersje. Swoją opinię napisałem pod wpływem dyskusji, która znajduje się tu:
www.biblionetka.pl/...
A jest to jedna z wielu dyskusji na ten temat w samej tylko biblionetce.

> Ale wkurzyło mnie, kiedy powiedział, że to jest PRAWDA. Że opierał się na faktach. Nie byłoby żadnego problemu, gdyby nie skłamał.
- Mnie też to najbardziej wkurzyło, ale przechodzę nad tym do porządku dziennego. Trzeba mu to wypominać, może dzięki temu kiedyś przyzna, że skłamał. A z drugiej strony może on w to wierzy? ;)
Użytkownik: verdiana 17.06.2006 17:02 napisał(a):
Odpowiedź na: > Wiesz, mnie nie razi... | Jurgenn
Może faktycznie wierzy... Bo coś mi się obiło o uszy, że to książka na podstawie jakiejś jego pracy naukowej. Tylko co innego wierzyć w coś, a co innego podawać to za prawdę!
Użytkownik: Jurgenn 18.06.2006 14:38 napisał(a):
Odpowiedź na: Może faktycznie wierzy...... | verdiana
Brown pisze prace naukowe? O zgrozo!
Użytkownik: Jakolinka 17.06.2006 17:12 napisał(a):
Odpowiedź na: > Wiesz, mnie nie razi... | Jurgenn
Wierzy? A złe daty też podał dlatego?
Użytkownik: Chilly 17.06.2006 10:43 napisał(a):
Odpowiedź na: Do napisania mojej opinii... | Jurgenn
Ja tylko chciałabym wiedzieć, dlaczego "Samotność w sieci" jest szkodliwa?
Użytkownik: verdiana 17.06.2006 10:46 napisał(a):
Odpowiedź na: Ja tylko chciałabym wiedz... | Chilly
A jest??
Użytkownik: veverica 17.06.2006 10:50 napisał(a):
Odpowiedź na: A jest?? | verdiana
Ja tam nie wiem, ale Jurgenn tak twierdzi... Jak dla mnie jest tylko okropnie przesłodzona, dosyć głupia i niewybaczalnie wręcz manipuluje emocjami czytelnika... Ale poza tym nic przeciwko niej nie mam, tyle że już nie sięgnę po pana Wiśniewskiego...;)
Użytkownik: verdiana 17.06.2006 10:55 napisał(a):
Odpowiedź na: Ja tam nie wiem, ale Jurg... | veverica
Ona jest zerżnięta żywcem z życia. Jakby Wiśniewski nie pisał fikcji literackiej i nie posługiwał się wyobraźnią, konstruując fabułę i postacie, tylko wlazł na czat i żywcem przepisał rozmowy ludzi i wysłuchał ich historii. Chwilami miałam wrażenie, że ściągał z czata, na którym sama bywałam, bo DOKŁADNIE takie dyskusje się tam prowadziło. ;>
Głupie to było na tyle, na ile głupie jest życie. A jest głupie.
U Wiśniewskiego za to jedynym zarzutem, jaki mam, są bzdury informatyczne.
Użytkownik: veverica 17.06.2006 11:41 napisał(a):
Odpowiedź na: Ona jest zerżnięta żywcem... | verdiana
Mnie strasznie zdenerwowała historia tej, jak jej tam, Natalii? Nie dość, że nie słyszała, nie dość że wpadła pod pijaną koparkę (oczywiście ratując cudze życie!), to jeszcze na dodatek i tak by umarła, gdyby to się nie zdarzyło... Ja nie twierdzę, że takie historie się nie zdarzają, ale sposób jej opisania mnie wkurzył. Co do czata, nie mam wątpliwości, że takie dyskusje są (co więcej, mojego Mężczyzne poznałam przez internet):) I jeszcze zdenerwowało mnie zakończenie... I czerwone serduszkowate termoforki... I jeszcze ujście - cudem - z życiem z katastrofy lotniczej... No ogólnie za dużo tam tego było, jak na moje potrzeby. Ale cóż, mojemu ojcu - to była jego książka - bardzo się podobało:) Ale to akurat wiem, że mamy zupełnie inny gust. Przy czym nie twierdzę, że mój jest lepszy:)
Użytkownik: verdiana 17.06.2006 11:47 napisał(a):
Odpowiedź na: Mnie strasznie zdenerwowa... | veverica
Mnie to nie denerwowało. Sama doświadczyłam, moi znajomi i przyjaciele doświadczyli bardziej skomplikowanych, bardziej dziwnych, bardziej serduszkowych historii. Cokolwiek by Wiśniewski napisał, i tak nie przebiłby życia - ono jest we wszystkim "bardziej". :-)

A gust to jeszcze inna sprawa. Nie denerwowała mnie ta książka, ale nie powiem, że ją uwielbiam. Mogłabym podyskutować o jej odbiorze, ale po co. ;P Mnie tylko wkurzają chybione zarzuty wobec autora. Ale one mnie wkurzają zawsze, bez względu na osobę autora. :-)
"Samotność" to dla mnie zwyczajna książka obyczajowa, w której Wiśniewski odrobił pracę domową, jeśli idzie o realistyczność postaci i zdarzeń. Zarzucałabym mu raczej nadmierne korzystanie z życia, a nie to wszystko, co mu się zarzuca. :-)
Użytkownik: Chilly 17.06.2006 10:54 napisał(a):
Odpowiedź na: A jest?? | verdiana
No właśnie nie wiem.
Jurgenn napisał: "Temu że powieść ta jest szkodliwa nie przeczę, ale to wina zbyt poważnego traktowania jej przez czytelników (głownie chyba czytelniczki zresztą)."
I chciałabym się dowiedzieć, w jaki sposób szkodzi? ;)



Użytkownik: verdiana 17.06.2006 10:57 napisał(a):
Odpowiedź na: No właśnie nie wiem. Jur... | Chilly
Ale to, że Jurgenn tak napisał, nie znaczy, że tak jest. :P Nożem też można się skaleczyć, jeśli się go używa niezgodnie z przeznaczeniem. ;>
Użytkownik: Chilly 17.06.2006 11:07 napisał(a):
Odpowiedź na: Ale to, że Jurgenn tak na... | verdiana
A czy ja mówię, że jest? Pytam Jurgenna, dlaczego tak uważa. :P

> Nożem też można się skaleczyć, jeśli się go używa niezgodnie z przeznaczeniem. ;>
No... ja nigdy nie używam noża niezgodnie z przeznaczeniem, a i tak się ciągle kaleczę. ;>
Użytkownik: verdiana 17.06.2006 11:09 napisał(a):
Odpowiedź na: A czy ja mówię, że jest? ... | Chilly
Uuu, powiedziałaś to w złą godzinę, teraz Jurgen będzie miał argument, że "Samotność" szkodzi. ;>
Użytkownik: Jurgenn 17.06.2006 17:26 napisał(a):
Odpowiedź na: Do napisania mojej opinii... | Jurgenn
O rany, czuję się przyparty do muru. Wszyscy chcą wiedzieć, dlaczego uważam, że szkodzi. Prawda jest taka, że zasugerował mnie użytkownik Marylek, ooo... gdzieś tutaj to było: www.biblionetka.pl/...
No ale ja nie przeczę. Chociaż nie twierdzę też, że musi szkodzić, to zależy od czytelnika. Veridana pisze coś o niebezpieczeństwie używania noża. To ja to rozwinę trochę i napiszę, że niektóre książki to takie raczej gumowe noże, inne - noże ostre, a jeszcze niektóre można porównać nawet do piły tarczowej, z którą trzeba jeszcze bardziej uważać, prawda? I do tej ostatniej kategorii, zaliczyłbym książkę Wiśniewskiego, bo, jak zauważa veverica, strasznie manipuluje emocjami czytelnika. Jeżeli ktoś daje się zmanipulować, to raczej niedobrze dla niego. Czasem niebezpiecznie :P

No serio, jeśli macie dostęp do książki "Samotność w sieci. Tryptyk", to zajrzyjcie do tych maili pisanych przez fanki powieści (czasem przez fanów). Niektóre z nich po przeczytaniu Wiśniewskiego twierdzą, że będą szukać, ale niestety chyba nie znajdą facetów podobnych do wspaniałego bohatera jego powieści, który jest wrażliwy, doskonale rozumie kobiety, itp. Nawet jakaś matka napisała, że rozumie dlaczego jej córka ma takie problemy, kiedy zobaczyła, co ona czyta za książki (książki Wiśniewskiego rzecz jasna). Przecież jak człowiek jest niedojrzały emocjonalnie albo naiwny, albo bezkrytyczny, a najlepiej wszystko naraz, to odpowiednia(nieodpowiednia) książka może naprawdę źle na niego wpłynąć.
Użytkownik: verdiana 17.06.2006 17:34 napisał(a):
Odpowiedź na: O rany, czuję się przypar... | Jurgenn
No dobrze, ale jak źle? I gdzie ta manipulacja? Gdzie niebezpieczeństwo? Właśnie sęk w tym, że Wiśniewski opisuje po prostu ŻYCIE - takie właśnie ono jest, takie wyzwala emocje, tacy bywają mężczyźni - gdzie to niebezpieczeństwo?
A skoro życie wyzwala takie emocje, to od autora oczekuję, że jego opis tegoż życia będzie wyzwalał we mnie takie same - inaczej jest złym pisarzem. :-) Jeśli ktoś ich nie chce przeżywać, to odkłada książkę i dalej nie czyta, po prostu.
Sam Wiśniewski do niczego nie zmusza i do niczego nie nawołuje. To każdy sam decyduje, co zrobi z wrażeniami z tej książki, i z każdymi innymi wrażeniami. Książka, jak każdy przedmiot/narzędzie, jest neutralna. Jeśli czytelnik do niej nie dorósł, to jego problem, nie można winy zrzucać na książkę. Tak samo jak dziecko skaleczy się nożem - winę ponosi nie nóż, ale rodzic (jeśli nie powiedział dziecku, czym to grozi), albo dziecko (jeśli nie usłuchało).
Użytkownik: Jurgenn 18.06.2006 14:37 napisał(a):
Odpowiedź na: No dobrze, ale jak źle? I... | verdiana
> No dobrze, ale jak źle? I gdzie ta manipulacja? Gdzie niebezpieczeństwo? Właśnie sęk w tym, że Wiśniewski opisuje po prostu ŻYCIE

- Łaaaaaa! Książka Wiśniewskiego skoczy i nas zje! Oto niebezpieczeństwo :-O

Czy naprawdę muszę jakoś dokładnie precyzować "gdzie niebezpieczeństwo"? Nie chce mi się wysilać :P Po przeczytaniu w "Tryptyku" maili od czytelników czuję po prostu, że coś jest nie tak z niektórymi ludźmi, którzy tak bardzo przeżyli tę powieść. W niektórych z nich zaszła jakaś niepokojąca zmiana. No tak, zdanie trochę jakby wyjęte z horroru, ale piszę poważnie.

Dobra, z tą manipulacją to przesada. Manipulacja to uzyskanie kontroli nad osobą poprzez wykorzystanie jej słabości dla osiągnięcia jakiegoś własnego ukrytego celu. Jeśli Wiśniewski napisał książkę, która może zaszkodzić, to na pewno nie było to jego ukrytym celem. Książka nie ma woli, więc sama nie manipuluje. Czyli trochę zapędziłem się byłem z tą manipulacją, przyznaję.

> Sam Wiśniewski do niczego nie zmusza i do niczego nie nawołuje. To każdy sam decyduje, co zrobi z wrażeniami z tej książki, i z każdymi innymi wrażeniami. Książka, jak każdy przedmiot/narzędzie, jest neutralna. Jeśli czytelnik do niej nie dorósł, to jego problem, nie można winy zrzucać na książkę.

- Ja przecież nie zrzucam winy na książkę ani na Wiśniewskiego. Oczywiście, że to problem czytelnika.
Użytkownik: Agis 19.06.2006 11:41 napisał(a):
Odpowiedź na: No dobrze, ale jak źle? I... | verdiana
Życie opisuje? Ja tam życie inaczej widzę. Jak dla mnie jednak lekko przesadził z tym dramatyzmem. Gdyby to jeszcze z dystansem lub poczuciem humoru opisywał, to co innego.
Użytkownik: verdiana 19.06.2006 12:10 napisał(a):
Odpowiedź na: Życie opisuje? Ja tam życ... | Agis
Ale tu nie chodzi o to, jak kto co widzi, tylko jak JEST naprawdę. A takie historie to normalka. I one nie są żadną rzadkością. Ani też nie są jakoś szczególnie bardziej dramatyczne niż normalnie. Jeśli biorę pod uwagę swoje życie, życie moich przyjaciół, życie ludzi z iponu, to Wiśniewski im do pięt nie dorasta z dramatyzmem, bo każda z tych osób miała i ma życie bardzoej skomplikowane. Wiśniewski napisał książkę "lajtową" i mówię to poważnie i z pełną odpowiedzialnością.

Zarzut, że napisał (zbyt) dramatycznie, mogła wysnuć jedynie osoba, która sama jeszcze w życiu nic nie przeżyła, ale nawet wtedy będzie bardzo krótkowzroczna... Wystarczy się rozejrzeć wokół, dramaty w życiu chodzą nawet nie parami, ale seriami. Jeden często pociąga drugi. Bohaterowie W. nie wyrastają ponad normę. Nie doświadczają w życiu więcej niż inni, to są normalne ludzkie dramaty. Dla mnie nierealny i nieprawdziwy jest ich brak - życie przesłodzone. Statystycznie pewnie niektórzy takie życie mają, ale ja takiego nie znam. Bohaterowie W. są do bólu przeciętni.

(to była uwaga ogólna, nieskierowana konkretnie do Ciebie, bo już mnie wkurzają takie chybione zarzuty; można nie lubić Wiśniewskiego, może się nie podobać to, co pisze i jak pisze, ja też nie jestem jego fanką, można się wkurzać na bohaterów - różne rzeczy można, ale powiedzenie, że W. jest zbyt dramatyczny to po prostu nieprawda - życie jest jeszcze bardziej dramatyczne niż książka; co ciekawe, jakoś nikt nie twierdzi, że przesadzono z dramatyzmem, kiedy czyta czyjeś dzienniki).
Użytkownik: Agis 19.06.2006 12:15 napisał(a):
Odpowiedź na: Ale tu nie chodzi o to, j... | verdiana
Może to kwestia opisu. Czytając tę książkę, miałam poczucie, że on to pisze tylko i wyłącznie po to, by wycisnąć ze mnie łzy. Tragiczne historie można też opisać bez zbytniego patetyzmu i taniego sentymentalizmu.
Użytkownik: verdiana 19.06.2006 12:22 napisał(a):
Odpowiedź na: Może to kwestia opisu. Cz... | Agis
Ale odbiór książki to jest... właśnie odbiór książki, a nie coś, co autor do niej wkłada. :-)

Prawdę mówiąc, mnie - jako czytelnika - nigdy nie interesuje, co autor zamierzał (zwłaszcza, że zazwyczaj tego nie wiem). Mnie interesuje, co się ze mną stało po książce, przy czym zawsze oddzielam to, co jest W KSIĄŻCE, od tego, co jest WE MNIE. Inaczej chyba bym zwariowała. :-)

A Wiśniewski chyba ma po prostu taki "barokowy" styl pisania. Jak czytam jego niebeletrystykę, to widzę, że pisze podobnie. Inaczej (bo krótko i zwięźle) pisał w "Zespołach napięć" i te opowiadania mi się nie podobały... (mimo że w sumie nie mam im nic konkretnego do zarzucenia).
Użytkownik: Agis 19.06.2006 15:08 napisał(a):
Odpowiedź na: Ale odbiór książki to jes... | verdiana
Taka mi może mało czytelna aluzja przyszła do głowy (jeszcze sama jej nie rozumiem do końca). Na stronie grupy rowerowej trójmiasto jest trasa opisana jako "totalny light", którą ja z wywieszonym ozorem przejechałam w połowie. Dla nich ten light to pewnie prawda i dla mnie mój wywieszony ozór też prawda. :-)
Użytkownik: norge 17.06.2006 19:26 napisał(a):
Odpowiedź na: O rany, czuję się przypar... | Jurgenn
Jeśli ktoś się daje łatwo zmanipulować, to oczywiście niedobrze dla niego, niezaleznie czy zostanie czytelnikiem "Samotności w sieci" czy szerokim łukiem tą książkę ominie. Bo powieśc Wiśniewskiego, może i przesłodzona i miejscami głupawa - bardzo dobrze się czyta. Mnie wciągnęła, rozbawiła, pozwoliła wczuć się w świat internetowych znajomości (kto dziś ich nie szuka?) Wisniewski ze swoją odrobiną megalomanii mnie nie irytuje :-)
Chyba nikt rozsadny nie wierzy, że "Samotność w sieci" obniży czy też podniesie u kogoś poziom naiwności, niedojrzałości i bezkrytycyzmu. Uważam więc za wielką przesadę twierdzenie, że książka ta może zaszkodzić albo źle wpłynąć na czyjąkolwiek psychikę. To NIECZYTANIE szkodzi! Będę się niestety przy tym już kolejny raz upierać.
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: