Przedstawiam
KONKURS nr 25 pt. „OJCIEC w LITERATURZE”, który przygotował
Joy D.:
23 czerwca - Dzień Ojca
Zapraszam do wzięcia udziału w moim debiutanckim konkursie.
"Ojciec w literaturze" to temat rzeka, wybrałem fragmenty chyba niezbyt trudne. Oderwijcie się na chwilę od sportowych emocji, rozruszajcie jeszcze przed wakacjami, urlopami swoje szare komórki, liczę na Was!
Potraktujcie ten konkurs na luzie, podpowiadajcie sobie, ile wlezie, tylko nie "pociskami pancernymi", ale tak z wyczuciem.
Postaram się Was nakierowywać w trakcie konkursu tak, aby były same pierwsze miejsca.
Nie tłumaczę Wam wszelkich X.Y i [...] wiecie o co chodzi...
Przygotowałem 21 fragmentów, za które łącznie można zdobyć 42 punkty:
- 1 punkt za imię i nazwisko autora
- 1 punkt za tytuł utworu
Odpowiedzi z dopiskiem „Ojciec – nick” proszę przesyłać
do 26 czerwca do godziny 22:00
na adres: [...]
Proszę podpisać się nickiem używanym w BiblioNETce.
Wyniki postaram się ogłosić jak najszybciej.
Życzę miłej zabawy i powodzenia! :-)
UWAGA!
Odpowiedzi nie zamieszczamy na Forum! Wysyłamy mailem!
FRAGMENTY KONKURSOWE
1.
Na Boga, który widzi w jakiej jam rozterce,
na wszystko, co poruszyć może twoje serce,
błagam: pofolguj temu, czego córka pragnie,
niechaj mnie rozkaz ojca przemocą nie nagnie,
tym twardym nie czyń, bym słała do nieba
bolesną skargę na to, że cię słuchać trzeba;
ty, któryś dał mi życie, zlituj się nade mną
i nie zmień mi go teraz w mak pieczarę ciemną.
Jeśli wbrew mym nadziejom, ojciec mi zakaże
zostać żoną człowieka, o którym dziś marzę,
oszczędźże mi tej zgrozy - na klęczkach cię proszę,
bym żoną była temu, którego nie znoszę;
niech do czynów rozpaczy mnie nie doprowadza
użyta zbyt bezwzględnie rodzicielska władza.
2.
- Powiedz mi [X], jaki był twój ojciec?
- Mój ojciec jeszcze nie umarł panie majorze.
[W]. patrzy na kupę papierów, o którą opiera dłonie. Tam nic nie może być, a już na pewno nie o moim starym. Znowu gramy psychiatrę.
- Tak naturalnie. Chciałem zapytać, jaki on jest. Jak się ze sobą dogadujecie.
- To jest wdechowy facet, panie majorze. Zawsze byliśmy jak dwaj kumple. Zabierał mnie na biwaki i budowaliśmy razem modele samolotów - no, takie tam. On jest naprawdę bombowy i fantastyczny dla matki. Matkę mam najlepszą na świecie.
(...)
- Ach tak, a czym się trudni twój ojciec [X].
- Jest kanalarzem, panie majorze. Mówi o sobie hydraulik, ale tak naprawdę to całymi dniami szufluje łajno. Wieczorami wchodzi do domu od podwórza, bierze prysznic w piwnicy i szoruje się od góry do dołu wielką ryżową szczotką. Paznokcie nosi takie krótkie, jakby je obgryzał. To po to, żeby gówno mu się pod nimi nie zbierało. Jak przychodzi do stołu na kolację, nikt by nie powiedział, że cały dzień stał w szambie. Jest kapitalny i tyle panie majorze. Nigdy nie słyszałem żeby narzekał, a pieniądze co do grosza oddaje matce.
3.
- Jeśli mnie ojciec pyta - rzekł książe [...] nie patrząc na ojca (potępiał ojca po raz pierwszy w życiu) - nie chciałem mówić, ale skoro ojciec mnie pyta, to powiem otwarcie co o tym myślę. Jeśli między ojcem a M. są nieporozumienia i niezgoda, żadną miarą nie mogę jej o to winić - wiem, jak ona kocha ojca i szanuje. Ale skoro ojciec mnie pyta - ciągnął książe [...] wpadając w rozdrażnienie, gdyż ostatnimi czasy zawsze był skłonny do irytacji jedno tylko mogę powiedzieć: jeśli są nieporozumienia, to ich przyczyną jest niegodziwa kobieta, która nigdy nie powinna zostać towarzyszką mojej siostry.
4.
Jedno wszakże D. podtrzymywało, mianowicie myśl, że ojciec, z całą pewnością, uczyni wszystko, aby ją obronić. Oczywiście, znajdą się także inni. Przecież miała przyjaciół. Co najmniej kongregacja kościelna znała ją i ufała - i Związek Matek, i kobiety z listy wizyt - nigdy nie uwierzą w podobne o niej historie. Ale najwięcej znaczył ojciec. Niemal każda sytuacja jest do zniesienia, jeśli ma się dom, do którego można wrócić i rodzinę, która stanie po twojej stronie. Z odwagą i pomocą ojca, można stawić czoło całej reszcie.
5.
- Żyć bez niej nie możesz? To się z nią ożeń! Ożeń się, durniu, a nie romanse mi tu po krzakach!
Przez chwilę W. stał osłupiały. Wprost nie mógł uwierzyć własnym uszom. Nagle zrozumiał, skoczył i chwycił ojca za rękę i zaczął całować. Stary nie zorientował się, wyrwał rękę i krzyknął:
- Co ty znowu?...
- Dziękuję ojcu... Toż ja niczego więcej nie chcę... Tylko myślałem, myśleliśmy, że ojciec nie zgodzi się...
- Co ty, durny gadasz? Że na co się nie zgodzę?
- A na mój ożenek z D.
Stary spojrzał nań podejrzliwie.
- Oj, coś widzi mi się, że kręcisz.
- Gdzież ja mogę kręcić? Co ojciec mówi? Od dawna mnie ona do serca przypadła i ja jej też. Ja nawet chciałem ojca zapyta, czy da pozwolenie na nasz ślub...
6.
X. przypadła do nogi ojca w strzemieniu. Głaskała jego szaty i ręce, i siodło, i kłęby konia, przytulała głowę to tu, to tam i płakała tak rzewnie i żałośnie, że ojcu zdawało się, iż mu serce pęknie z powodu jej cierpienia.
Zeskoczył z konia i chwycił córkę w ramiona, po raz ostatni przygarnął ją do siebie. Raz po raz czynił nad nią znak krzyża i polecał opiece Boga i świętych. W końcu rzekł by go zostawiła samego.
Wreszcie rozstali się. Ale gdy się nieco oddalił, zobaczyła X, że ojciec jedzie całkiem wolno i pojęła, że on płacze odjeżdżając od niej.
7.
Otworzyłem okno. Było już zupełnie ciemno, ale las wybijał się mrocznym pasmem. Dziwna to rzecz, jak często na ten widok reagowałem uczuciem niedosytu. Mimo że zawsze byłem pacyfistą, często ogarniał mnie żal, że nie urodziłem się w pokoleniu mego ojca. Może to w każdym mężczyźnie tkwi coś takiego cholernego? Ojciec mówił zawsze, ze „każdy dzień jest swoistą formą walki”...Możliwe, ale on przecież znał na wylot lasy kieleckie i zapach prochu. Wywalczył dla mnie ten slogan, którego treść nie ma w sobie nic z wielkiej przygody! Nikt mi nie powie, że łatwo jest dorastać, kiedy ma się wszystko podetknięte pod nos. Właśnie wtedy przychodzą człowiekowi do głowy najgłupsze pomysły. Kiedy ojciec był młody, jadł krupnik ze wspólnego kotła. Mnie matka naszykowała tego wieczoru cztery kawałki chleba z szynką i trzy pomidory.
8.
Chcę mieć dzieci. Już pora. I nie chcę, żeby te dzieci były pod moim wpływem, tak jak ja byłem pod wpływem mojego ojca. Nie mówię, że ojciec wpływał na mnie świadomie, nigdy tego nie robił. Nawet nigdy nie chciał mnie wciągać w rodzinne interesy. Chciał, żebym został profesorem albo doktorem, kimś w tym rodzaju. Ale sprawy przybrały zły obrót i musiałem walczyć za moją rodzinę. Musiałem walczyć, bo kocham i podziwiam ojca. Nigdy nie znałem człowieka bardziej godnego szacunku. Był dobrym mężem, dobrym ojcem i dobrym przyjacielem dla ludzi, którym nie powiodło się w życiu. Ma jeszcze inne oblicze, ale to nie jest dla mnie istotne jako dla jego syna.
9.
X. ujęła w swoje dłonie ręce starca.
- Mój Boże! - zawołała - ojciec ma coraz zimniejsze ręce! Czy jesteś chory ojcze? Cierpisz?
- Nie - odpowiedział [...] - Czuję się bardzo dobrze, tylko że...
Umilkł.
- Tylko że co?
- Za chwilę umrę.
Dreszcz wstrząsnął X.i Y
- Umrzesz?! - zawołał Y.
- Tak, ale to nic - odpowiedział [...]
Odetchnął, uśmiechnął się i dodał:
- X, mówiłaś do mnie; mów jeszcze mów, niech słyszę twój głos.
Skamieniały Y. wpatrywał się w starca.
X. krzyknęła rozdzierającym głosem:
- Ojcze, drogi ojcze, nie umrzesz! Będziesz żył! Chcę, żebyś żył, słyszysz?
10.
Z natury jestem utracjusz. Czego nie wydam to zgubię. Najczęściej zapominam wziąć reszty, kiedy płacę rachunek w restauracji czy w jakimś nocnym lokalu. Rodzice wściekają się o to. Zresztą trudno im się dziwić. Co prawda ojciec forsy ma jak lodu. Nie wiem dokładnie, ile zarabia, nigdy ze mną o tych sprawach nie rozmawiał, ale wyobrażam sobie, że niewąsko. Jest radcą prawnym. W tym fachu forsa leci. Wiem zresztą, że mu floty nie brakuje, bo stale finansuje różne spektakle na B. Spektakle z reguły kończą się klapą, a matka robi wtedy ojcu piekło.
11.
Tamtego lata miałam siedemnaście lat i czułam się zupełnie szczęśliwa. Ci „inni” to był mój ojciec i [E] jego kochanka. Muszę od razu wyjaśnić sytuację, która może wydawać się fałszywa. Ojciec przekroczył właśnie czterdziestkę i był wdowcem od piętnastu lat. Był to człowiek młody jeszcze, pełen żywotności, o dużych możliwościach. Gdy dwa lata temu, po ukończeniu szkoły, wróciłam do domu, nietrudno mi było zrozumieć, że ojciec ma kochankę. O wiele trudniej było pogodzić się z tym, że zmieniał je co pół roku. Lecz niebawem i do tego przywykłam: urok osobisty ojca, nowy i łatwy tryb życia i moje własne skłonności wpłynęły na to w niemałym stopniu. Był to człowiek lekkomyślny, zdolny do interesów, zawsze wszystkiego ciekaw i szybko się wszystkim nużący, z dużym powodzeniem u kobiet. Łatwo mi było kochać go, i to czule, bo był dobry, wspaniałomyślny, wesoły i miał dla mnie dużo uczucia. Nie wyobrażam sobie lepszego i bardziej zajmującego przyjaciela.
12.
- Gdyby mój ojciec miał knajpę i płacił pani, to i ja miałbym bardzo dobry stopień, tak jak i on - odpowiedziałem, wskazując palcem na syna knajpiarza.
Co to była za awantura! Nauczycielka wyszła z klasy i wróciła z kierownikiem. Kierownik wygnał mnie do domu i kazał przyjść z ojcem. Następnego dnia przyszedł ze mną ojciec. W szkole postawiono sprawę tak: mam przeprosić nauczycielkę wobec całej klasy albo na dwa tygodnie będę zawieszony w nauce. Rozprawa odbywała się w klasie, przy wszystkich dzieciach. Ojciec każe przeprosić nauczycielkę, a ja znów uparłem się, że nie przeproszę. Ojciec zaczął bić.
- Żeby mnie ojciec zabił, to nie przeproszę, bo ja mam rację! - wrzeszczałem na cały głos.
13.
X. zbliżył się do ojca. Skradał się na palcach, żeby go nie zbudzić. Delikatnie wyciągnął zwisający u kamizelki niklowy łańcuszek. Na łańcuszku zadyndał staroświecki zegarek. Dochodziła trzecia. X. przeraził się. Stanął bezradnie, opuścił ręce. O trzeciej miał być na boisku. Co teraz robić?
Ojciec wrócił przed godziną do domu. Był pijany, zataczał się, bełkotał coś niewyraźnie, a gdy X. zaproponował mu obiad, który sam przygotował, zwalił się na łóżko i zasnął jak nieprzytomny. Teraz leżał z rozrzuconymi szeroko rękami, chrapał, zionął gorzkim zapachem alkoholu. X. zdążył już przyzwyczaić się do tego. Dzisiaj jednak na widok ojca żal ściskał mu gardło. Czy musiał upić się akurat dzisiaj? Przecież chłopiec mówił mu rano, że mają mecz, że musi o trzeciej być na boisku.
Patrząc na nieprzytomną twarz ojca, na jego wpółprzymknięte oczy, doznawał uczucia straszliwego upokorzenia. Napływające łzy zapiekły go pod powiekami.
Jakie inne byłoby życie, gdyby ojciec nie pił. Nie musiałby codziennie wysłuchiwać pytań kolegów z Gołębnika: „Czy stary znowu wrócił zawiany?” Mogliby wziąć do pomocy jakąś kobietę, która prowadziłaby im dom. A tak, żyją jak Cyganie. Nie wiadomo, kiedy będą jedli, kiedy coś kupią. Przecież ojciec dobrze zarabia. Mogłoby być inaczej, lepiej.
14.
Dziewczyna była niemal nieprzytomna od wielkich wzruszeń. Serce jej rwało się do tej podróży, w tę dalekość, na której sinym krańcu ma znaleźć tego jedynego, nieszczęśliwego, który cierpiał przez dziesięć lat. Przebiegł ją zimny dreszcz na myśl, że pogłoska mogła przelecieć z wiatrem i rozwiać się we wiatr. Tknięte taką zrozpaczoną myślą, serce jej ustawało na chwilę, aby zaraz potem napełnić się gorącą nadzieją. Musi, musi odnaleźć ojca! Otoczona jest miłością, jakaż jednak najtkliwsza nawet miłość zastąpi tę wielką, nie darowaną, lecz z niczego się rodzącą i odnawiającą się w każdej chwili i w każdej godziny, miłość najbliższego człowieka? Tę miłość, co się przędzie z każdego spojrzenia, z każdego dotknięcia, z każdego uśmiechu i każdego słowa? [...] pragnie jej teraz całą duszą, najgorętszym, łakomym, zachłannym pragnieniem. Ojciec, ojczulek, tatuś...Sponiewierany, pobity przez los i nieszczęście, jasnooki, śliczny!
15.
Mój ojciec, (S), powrócił do domu od swoich chorych, przynosząc dwie kaczki i garniec mleka. Usłyszał moje kwilenie i sądząc, że (K) wzięła sobie kociaka, chciał jej zrobić wyrzuty. Ale moja matka rzekła: - To nie jest kot, tylko mamy syna. Ciesz się, mój małżonku, urodził nam się syn!
Ojciec rozzłościł się i zwymyślał ją od głupich, ale (K) pokazała mu mnie, a moja bezradność wzruszyła serce mego ojca. Przyjął mnie więc za własne dziecko i nawet sąsiadom kazał wierzyć, że urodziła mnie (K). Było to naiwne i nie wiem, kto dał temu wiarę. A łódeczka z sitowia, w której przypłynąłem, K zachowała i zawiesiła pod pułapem, nad moim łóżeczkiem. Ojciec zabrał najlepszy miedziany kociołek, zaniósł do świątyni i kazał wpisać mnie do księgi urodzin jako swego syna, zrodzonego z K.
16.
Raz ją ojciec przez to złapał,
Bo jej narzeczony chrapał.
Straszny krzyk się zrobił w domu,
Że tak czynią po kryjomu.
Każdy wrzeszczał o czym innym,
Jak zwykle w życiu rodzinnym.
Ojciec najgorsze wyrazy
Powtarzał po kilka razy.
Ona płakała cichutko,
Bo ją przy tym kopnął w udko.
A potem jeszcze jej ostro
Zakazał bawić się z siostrą,
Że się taka sama świnka
Zrobi jak ta Ernestynka.
Z książkami tyż była heca:
Wszystkie powrzucał do pieca,
Choć sam nie wiedział, dlaczego,
Co ma jedno do drugiego.
W końcu ustały te krzyki,
Poszedł rano do fabryki.
Na co człowiek się naraża,
Kiedy ojca ma masarza.
17.
Nadeszła wreszcie godzina spoczynku. Dzieci, uspokojone już nieco, udały się z otrzymanymi zabawkami do swego pokoju na piętrze, gdzie ułożono je w łóżeczkach. Dopiero wtedy w domu zapanował spokój.
Teraz S. ujrzał, jak ojciec tej rodziny przytulił serdecznie do siebie młodą żonę i z nią oraz z najstarszą córką zasiedli przy kominku. Pomyślał, że on również mógł być ojcem takich milutkich i pełnych nadziei istot, i twarz mu spochmurniała jeszcze bardziej, a w oczach ukazały się łzy.
18.
Mój ojciec powoli zanikał, wiądł w oczach.
Przykucnięty pod wielkimi poduszkami, dziko nastroszony kępami siwych włosów, rozmawiał z sobą półgłosem, pogrążony cały w jakieś zawiłe wewnętrzne afery. Zdawać się mogło, że osobowość jego rozpadła się na wiele pokłóconych i rozbieżnych jaźni, gdyż kłócił się ze sobą głośno, pertraktował usilnie i namiętnie, przekonywał i prosił, to znowu zdawał się przewodniczyć zgromadzeniu wielu interesantów, których usiłował z całym nakładem żarliwości i swady pogodzić. Ale za każdym razem te hałaśliwe zebrania, pełne gorących temperamentów, rozpryskiwały się przy końcu, wśród klątw, złorzeczeń i obelg.
19.
J. byłą dla mnie czymś więcej niż kobietą, którą kochałem. W tamtym roku J. pomogła mi stać się człowiekiem, jakim teraz jestem. Pewną rękę pokazała mi, jak ważne jest, by pomagać innym; poprzez swoją cierpliwość i łagodność pokazała, o co tak naprawdę chodzi w życiu. Jej pogoda ducha i optymizm, nawet w czasie choroby, były najbardziej zdumiewającymi rzeczami, jakie zdarzyło mi się oglądać.
Ślubu udzielił nam H. w kościele Baptystów; mój ojciec stał przy mnie jako drużba. To kolejna rzecz, którą zawdzięczam J. Na Południu tradycją jest, by ojciec stał przy boku pana młodego, lecz dla mnie ta tradycja nie miała większego znaczenia, zanim w moim życiu nie pojawiła się J. To ona zbliżyła ponownie do siebie mnie i ojca; w jakiś sposób udało jej się również zasypać przepaść, jaka dzieliła nasze rodziny. Po tym, co ojciec uczynił dla mnie i dla J, przekonałem się w końcu, że
jest kimś, na kogo mogę liczyć, i z biegiem lat nasze stosunki stawały się coraz lepsze, aż do dnia jego śmierci.
20.
Było to w niedzielę, a następnej niedzieli moją matkę chwyciły bóle. Męczyła się biedaczka, aż wyła z bólu. "Dziewico Przenajświętsza! - wołała. - Dziewico Przenajświętsza!" Ale rozwiązanie nie przychodziło. Ojciec siedział na ziemi pośrodku podwórza, nie jadł, nie pił ze zmartwienia. Nie był zadowolony z Matki Boskiej. Bo przecież tylko raz wezwała ją ta suka Tzafer, a ona biegła na złamanie karku, żeby ją ratować. A teraz... Czwartego dnia ojciec nie wytrzymał; niewiele myśląc chwycił widły i ruszył do klasztoru Matki Boskiej Bolesnej, niech nas ma w swej opiece! Wszedł do środka tak wściekły, że nawet się nie przeżegnał, trzasnął drzwiami i stanął przed ikoną. "Spójrz, Przenajświętsza Dziewico! - zawołał. - Moja żona K, znasz ją, prawda? Powinnaś ją znać, co sobota przynosi oliwę i pali wieczne lampki. Moja żona rodzi w bólach już trzy dni i trzy noce i wzywa cię na pomoc.
21.
Wtem usłyszał głos ojca. Usłyszał go tak wyraźnie, jakby ojciec stał tuż przy nim. Miał przed oczami jego postać: wyprostowany, krępy, w mundurze oficera marynarki. „Posłuchaj, synu. Jest takie coś, co nazywa się honorem. Jeżeli będziesz miał z kimś do czynienia, mów mu prawdę, a wtedy i on będzie musiał powiedzieć ci prawdę, chyba że jest człowiekiem bez honoru. Opiekuj się innymi tak, jakbyś chciał, żeby oni tobą się opiekowali. A jeśli ktoś nie ma honoru, unikaj jego towarzystwa, bo w przeciwnym razie sam nie pozostaniesz bez skazy. Pamiętaj, ludzie dzielą się na tych, którzy mają honor, i tych, którzy go nie mają. Tak samo jak z pieniędzmi. Albo są zarobione uczciwie, albo nie”.
================================
Dodane 21 kwietnia 2011:
Tytuły utworów, z których pochodzą konkursowe fragmenty, znajdziesz tutaj:
Rozwiązanie konkursu