Dodany: 26.02.2006 11:10|Autor: dot59
Kasztanowa kraina czeka...
„Niebieski autobus” łączy w sobie dramatyzm i realizm psychologiczny „Głodnej kotki” ze swoistym, liryczno-ironicznym spojrzeniem na rzeczywistość dominującym w „Prowincji” i „Terenie prywatnym”, eksponując wszystkie mocne strony pisarstwa Kosmowskiej i stając się tym samym najlepszą w jej dotychczasowym dorobku powieścią. Dodatkowym magnesem, przyciągającym do książki czytelnika urodzonego w latach 50-60, jest osadzenie akcji w przeszłości stosunkowo niedalekiej, lecz ze względu na specyficzne realia pozostającej w niemal kosmicznej odległości od naszego „tu i teraz” – mianowicie w poststalinowskim okresie PRL-u. Nie, nie ma to nic wspólnego z tęsknotą za czasami, kiedy wszystko było państwowe i „czy się stoi, czy się leży...”. Miśka, bohaterka powieści, w żaden sposób nie daje się zakwalifikować do beneficjentów systemu; wręcz przeciwnie, jako przedstawicielka tzw. „elementu aspołecznego” wszędzie ma pod górkę, do wszystkiego niemal musi dochodzić własną pracą i determinacją, a jej późniejsze wspomnienia pełne są drobnych złośliwości pod adresem rozmaitych ówczesnych kuriozów. A jednak jej dzieciństwo, ubogie, zgrzebne, naznaczone wstydem i owiane zapachem bimbru, trudno nazwać nieszczęśliwym: niedouczeni i niezaradni rodzice potrafią w jakiś sposób okazać miłość i troskę, a wuj Roman, pijaczyna i złodziejaszek, obdarza siostrzenicę najmilszym i najtrwalszym prezentem, jaki zdarzyło jej się otrzymać. Mała Misia nie ma zabawek ani ładnych ubrań – ma „szary fartuszek z kieszonką na kasztany”* i zdziczały ogród starego strażaka, gdzie może do woli snuć marzenia u boku pierwszego liczącego się w jej życiu mężczyzny, który jest „takim samym gołodupcem”*, ale ma coś, czego brakuje innym chłopcom: wrażliwą duszę i wyobraźnię. Tak mało, a jednak – jak się okaże poniewczasie – tak wiele... Jak bardzo wiele, łatwiej zrozumieć człowiekowi, któremu świata nie podano na tacy w postaci klocków Lego, filmów wideo i programów komputerowych, lecz który musiał go sam poznać i zdobyć, zaczynając od zbierania kasztanów – dlatego właśnie dla rówieśników Miśki ta powieść może być czymś więcej niż tylko zgrabnie opowiedzianą fabułką...
Dalsze koleje losu bohaterki to znów sama proza życia: „śmierdząca octem torba”* kryjąca wewnątrz ręcznik, słoik smalcu, skróconą spódnicę, flaszkę bimbru i święty obrazek, z którą Miśka rusza na podbój akademickiej metropolii; zwariowane obyczaje studenckiej braci; złośliwość i ignorancja wykładowców studium wojskowego; kolejne nieudane związki i wreszcie desperackie próby pogodzenia obowiązków asystentki i samotnej matki. I tylko gdzieś w tle zgnębiona, rozczarowana młoda kobieta słyszy echo słów wypowiedzianych ongiś przez starego sąsiada: „(...)że nigdy nie jest tak całkiem źle, jak się czasami ludziom wydaje. Bo największy pożar kiedyś gaśnie. Czy to będą płonąć serca czy umysły, czy choćby zwykła trawa na łąkach. (...) A po pożarze trzeba nauczyć się żyć od nowa”*. Czy to się uda? Czy niebieski autobus powiezie Miśkę we właściwą stronę? Odpowiedź na to pytanie zapewne przeczuwa czytelnik od jakiegoś czasu – ale czy do końca? No, cóż, choć wybrane przez autorkę rozwiązanie jest jednym z mniej prawdopodobnych, to przecież całkiem nieprawdopodobne nie jest; spełnianie się marzeń dlatego ma taki urok, że nigdy nie wiemy, które i komu się spełnią...
Bardzo sympatyczna rzecz, ciepła, wzruszająca, z odpowiednią proporcją humoru, realizmu i sentymentalizmu. Tylko czytać!
---
* Barbara Kosmowska, "Niebieski autobus", wyd. Zysk i S-ka, Poznań 2004.
(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.