Dodany: 25.02.2006 18:03|Autor: Otoo
Potęga banału
Naszła mnie chęć zapoznania się z z twórczością Anatola France'a. Wybór mój, całkowicie przypadkowy, padł na "Bunt aniołów".
Ponoć dzięki J. Conradowi zyskał France miano "księcia prozy", a jestem właśnie świeżo po genialnym "Zwycięstwie" Conrada. Wygrzebuję też z pamięci przeczytane gdzieś wspomnienie M. Nowakowskiego o młodzieńczym zachwycie nad pisarstwem France'a, ja zaś Nowakowskiego szanuję i bardziej niż lubię. Czym France zachwycił tych artystów słowa, nie wiem; musiał on poza "Buntem aniołów" popełnić coś wartościowego, z czym się kiedyś może zapoznam. Żywię jednak spore wątpliwości, czy "Bunt aniołów" nadaje się na obiekt czytelniczej adoracji.
Tytułowy bunt przeciwko Bogu stanowi centralny punkt powieści. Wokół niego gromadzą się realistyczne wątki poboczne. I to w zasadzie wszystko. Można dodać, że bunt sług bożych to ciekawa i oryginalna interpretacja Biblii i dziejów chrześcijaństwa. Zaskakująca być może dla tych, co za młodu przysypiali w kościele podczas czytania Starego Testamentu. Odkrywcza może się natomiast wydać ludziom, którzy nie zetknęli się z poglądami (pokoleniowego rówieśnika France'a) F. Nietzschego.
Wątki poboczne obnażają i wykpiwają skrywane obyczaje francuskich klas średnich i wyższych. I podobnie: odkrywcze i ciekawe, ale dla kogoś, kto nie czytał E. Zoli czy G. de Maupassanta. Znów - rówieśnicy France'a kwestie te podjęli z podobnym temperamentem jak on w "Buncie aniołów", ale zdecydowanie lepiej pod względem literackim.
Co razi w tej książce, to uproszczona i jednostronna wersja historii chrześcijaństwa. Nie twierdzę, że jest tożsama z poglądami pisarza, bo wypowiada ją słowami jednego z bohaterów. Nie twierdzę też, że jest zupełnie pozbawiona racji. Brakuje jednak opcji przeciwnej, która mogłaby dodać utworowi dynamiki i głębi. Niestety, zamiast tego autor serwuje portrety wiernych aniołów, którzy przypominają ogłupionych ideologią służbistów o autorytarnych ciągotkach.
Książki A. France'a są ponoć przepełnione głębokim humanizmem. "Bunt aniołów" pasuje do tego opisu, z jednym zastrzeżeniem: przepełnione humanizmem, ale nie głębokim. Przymiotnik ten wydaje się nie na miejscu w odniesieniu do jakiegokolwiek aspektu tej powieści. Kreacje bohaterów są niby wyraziste, ale nudzą płytką psychologią, portretowaną w zabawnych scenkach albo podsumowywaną nazbyt aż lapidarnie. Narracja pędzi przed siebie, nie zważając na problemy, które mogłyby stanowić punkt wyjścia dla ciekawszych rozważań. Język, niby plastyczny i barwny, z winy tego pośpiechu nie daje czytelnikowi okazji do rozkoszowania się jego pięknem.
Ale w niczym ta pośpieszna niedbałość nie drażni tak bardzo, jak w banalizowaniu ciekawych prawd, faktów czy spostrzeżeń. Tu właśnie tkwi problem: autor najciekawsze i potencjonalnie najgłęsze refleksje (a jest ich niemało) skraca, marginalizuje, miesza z frazesami, które z kolei wykpiwa celnie, ale znów, dokądś się spiesząc, porzuca jedne i drugie. Jak za dotknięciem felernej różdżki czarodziejskiej, każdą wydobytą na świat prawdę sam autor zamienia w banał. I tak mknie po kartach książki banał za banałem, a czytelnikowi pozostaje wyłącznie żal, że autor bardziej się przy pisaniu nie postarał.
Niewątpliwym atutem "Buntu aniołów" jest humor, cięty i oryginalny. Ale i tutaj autor, wciąż ironizując na wysoką nutę, gubi coś wartościowego po drodze. Jak gdyby lekceważył treść i sens, a zabawny skecz wpleciony w narrację uznawał za najważniejszy chwyt literacki. W rezultacie chwilami odnosiłem wrażenie, że autor tymi swoimi żarcikami próbuje się subtelnie mizdrzyć do czytelnika, na zasadzie: "sam zobacz, jaki to ze mnie zabawny gość".
Ogólnie więc książkę oceniam jako przeciętną, choć chwilami całkiem niezłą. Pozytywnie zaskoczyło mnie zakończenie, które skłania do rozmyślań i ratuje właściwie powieść France'a w moich oczach przed małym blamażem.
Możliwe jednak, że nie zrozumiałem dostatecznie tej książki i okazałem uszczypliwość ignoranta o wybujałych ambicjach. W takim razie rad będę niezmiernie, jeśli ktoś zechce mnie w sprawie "Buntu aniołów" oświecić. Zapewniam, że nie było moim zadaniem zniechęcanie kogokolwiek do twórczości Anatola France'a. Nie przekreślam go jako pisarza i nawet chętnie sięgnę po inną jego książkę. Ale jeżeli się jest, podobnie jak ja, wielbicielem rozmachu epickiego L. Tołstoja i dramatyzmu Dostojewskiego, zostaje po "Buncie aniołów" coś więcej niż lekki niedosyt.
(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.