Syberyjski mróz
Właściwie już od drugiej klasy podstawówki lubowałam się w książkach Szklarskiego. Pochłaniałam je niczym wygłodniały wilczek, a po przeczytaniu wyobrażałam sobie, że jestem Sally i razem z Tomkiem mogę podróżować po całym świecie. Ot, tak powstała moja dzisiejsza pasja: geografia i podróże :).
Powieść ta zabrała mnie w głąb syberyjskiej puszczy "na barana" na barkach bosmana Nowickiego, z fuzją Wilmowskiego w jednym ręku i smyczą Dinga w drugim. Lektura natychmiast wzbudziła we mnie patriotyczny, typowo polski odruch. Gdy doszłam do momentu potyczki z Pawłowem, zakipiałam wewnętrznie (pamiętajcie, miałam wtedy jakieś dziesięć lat), wzięłam książkę i ruszyłam do mamy z protestem: ten wredny Rusek zabił mamę Tomka?!
Uwielbiam Nowickiego za jego komizm. Historia z lamparcią skórą rozśmieszyła mnie do łez.
Uwaga, w tej książce nasz Tomek przejdzie "chrzest bojowy"! Oj, będzie draka, będzie. Ludzie-lamparty są z reguły niebezpieczni.
Wątek z dzielną Nataszą doprawił danie. Kto by pomyślał, że Rosjanka tak bardzo pokocha biednego Zbyszka, że całkiem zaufa Polakom i pomoże w ucieczce?
Szkoda tylko, że nie było dużo wzmianek o Sally. No, odbijemy to sobie wśród łowców głów ;).
(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.