Dodany: 03.12.2005 21:01|Autor: Agis
Refleksje na gorąco
Wyczekana, wytęskniona "Żaba" w końcu pojawiła się na półkach księgarni tradycyjnych i na witrynach stron www księgarni wirtualnych. Czekaliśmy na nią długo, ale warto było, bo to chyba jedna z lepszych części "Jeżycjady". Tytułowa Żaba to siostra, znanego doskonale wiernym czytelniczkom, Fryderyka Schoppe, który - zagoniony w "pułapkę biologiczną" przez śliczną córkę Gabrysi - uciekł gdzie pieprz rośnie, czyli na stypendium do Stanów Zjednoczonych. W Poznaniu została jego siostrzyczka, która zupełnym przypadkiem dowiedziała się o błogosławionym stanie Róży i jej wrażliwe serce zapragnęło wpłynąć na morale ukochanego brata, który tak ją zawiódł...
Akcja jak zwykle wartka, humor z niej tryska jak z fontanny, brak nachalnego dydaktyzmu i czarnowidztwa, co się ostatnio, niestety, autorce coraz częściej zdarzało, a wszelakie zasady rachunku prawdopodobieństwa nie istnieją, czyli wszyscy są generalnie wspaniali, zakochują się w sobie ci, co mają się zakochać, przebaczają ci, których kopnięto, a wszyscy niosą swój los ze stoickim spokojem i łacińskimi maksymami na ustach. Bardzo mnie cieszy, że w końcu poczciwy profesor Dmuchawiec znalazł godną następczynię, bo obraz szkoły i nauczycieli np. z "Języka Trolli" już trochę czuć było grozą. Na szczęście Geniusia Trombke wyrosła na wspaniałą i kochającą młodzież polonistkę Aurelię Bitner i w końcu znękana młodzież ma kogoś, kto ich przez ciężkie szkolne lata przeprowadzi opiekuńczą i przyjazną ręką, organizując od czasu do czasu jakieś małe przedstawienie. Trochę mnie tylko dziwi nagła przemiana Aurelii, która jeszcze kilka tomów wcześniej oddzielona była od świata murem chłodu i niedostępności, pod którymi skrywała wrażliwą duszę, a teraz jest cieplutka i kochająca. Ale tak jak mówiłam, zasady prawdopodobieństwa tu nie działają, za to działa chyba to opium dorzucane jej kiedyś do rosołu. Na całej linii jednak zawiedli państwo Schoppe, o których po "Imieninach" miałam całkiem dobre mniemanie. Tutaj są zgrzybiali, biedni, zrezygnowani, a ulubioną ich rozrywką wcale nie jest badanie czarnych dziur i wgapianie się w niebo, ani tym bardziej śpiewanie arii operetkowych, tylko smętne wpatrywanie się w telewizor, ewentualnie prowadzenie kłótni i sporów.
Rysunki. Uwielbiam śpiące jeżyckie dziewczęta. Nagie stopy Idusi wystające beztrosko spod kołdry w "Kwiecie kalafiora". I teraz będę kochać Żabcię śpiącą iście anielsko i z wyrazem kompletnej bezradności i niewinności na twarzy widzianej z profilu. Śliczna.
Scenki. Najbardziej podobał mi się grzeczny Ignaś, który kombinował, jak tu skończyć "Psa Baskerville'ów" przed pójściem spać i z niewinnym uśmiechem wymknął się z łóżeczka do łazienki ukrywając lekturę w kieszeni szlafroczka.
Może brakuje tu pamiętnych scen, jak np. ta żarówkowa z "Języka Trolli", ale i tak życzę miłej lektury!
(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.