Dodany: 25.11.2005 20:30|Autor: psidog

Czarodziej w dobie socjalizmu


Koniec lat sześćdziesiątych lub początek siedemdziesiątych dwudziestego wieku. Podróżujący po bezdrożach Związku Radzieckiego młody naukowiec, programista - Sasza Priwałow spotyka dwóch autostopowiczów. Nie zdaje sobie sprawy, że to wydarzenie diametralnie odmieni jego życie. Wszystko wskazuje na to, że w Sołowcu, celu jego podróży, lokalny instytut - INBADCZAM - nie jest tym, czym mógłby się wydawać. Już pierwsza noc spędzona w mieście uzmysławia mu, że wokół kryją się jakieś tajemnice. Gdy zostaje wręcz zmuszony do podjęcia pracy w instytucie, nie wie, że tam, za murami, znajdzie Śmierć... jak również inne osoby o silnej osobowości, takie jak: smok Gorynycz, wampir Alfred, skrzat Tichon (wyleczony już z nałogowego alkoholizmu). W instytucie są, niestety, i mniej ciekawe indywidua: zaprzychodowane dżiny, ifryty i towarzysz Wybiegałło. Ale to już zupełnie inna historia.

"Poniedziałek…" braci Strugackich wyraźnie wyróżnia się spośród innych popełnionych przez nich powieści, głównie za sprawą charakterystycznego świata wykreowanego przez autorów. Rzeczywistość przeplata się w książce ze światem mitów i baśni, a te z kolei z techniką i nauką. Wbrew pozorom, ma to głębsze wyjaśnienie. Lata sześćdziesiąte, kiedy powstawała ta książka, rozpoczynały w historii ludzkości nowy okres: nauka przestawała być domeną ludzi bogatych. Nastąpiło dziwne zjawisko pomieszania się tysiącletnich wierzeń, przesądów z faktami naukowymi. W ciągu jednego pokolenia nastąpił przeskok od wołów pociągowych do rakiet. Strugaccy znajdują niepotrzebnym już, jak by się wydawało, czarodziejom nowe zajęcie, wciągając ich do pracy socjalistycznej w służbie ludzkości. Oczywiście cała ta operacja opisana jest z przymrużeniem oka i ujmującym humorem.

Na szczególną uwagę zasługuje scena podróży bohatera w przyszłość. Nie tę rzeczywistą, lecz w przyszłość, która została opisana w niezliczonych książkach SF. Jest to swego rodzaju rozliczenie z tą literaturą, uprawianą przecież również przez autorów "Poniedziałku...". Bo co widzi Priwałow podczas swej podróży? Z jednej strony lakierowany, różowy kraj genialnych naukowców i wysportowanych aeronautów. Z drugiej strony obszary podbite przez rozumne roboty, rozumne wirusy, rozumne pasożyty oraz rozumne rośliny i minerały. Strugaccy już na początku popularności science fiction zauważyli częstokroć płytkie podejście autorów SF do tego gatunku literatury.

Ciekawe jest to, że "Poniedziałek…" nie stracił nic ze swego uroku przez te kilkadziesiąt lat. Jest to książka naprawdę godna polecenia - zarówno sympatykom SF, jak i niemającym z tym gatunkiem nic wspólnego.

(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 28338
Dodaj komentarz
Przeczytaj komentarze
ilość komentarzy: 45
Użytkownik: errator 28.11.2005 16:36 napisał(a):
Odpowiedź na: Koniec lat sześćdziesiąty... | psidog
Heja, czytałem tylko dwie książki Strugackich: "Piknik na skraju drogi" oraz właśnie "Poniedziałek...". O ile pierwsza dosyć mi się podobała, druga, zupełnie nie. Odebrałem ją jako lipną. Właśnie. Lipna. To doskanłe słowo w tym kontekście. Po prostu zupełnie mi się nie podobała, a wręcz drażniła i odniosłem wrażenie - być może mylne - że jest naiwna, a panowie S, to skrajni materialiści, którzy, mimo, iż udają coś innego, w rzeczywistości traktują magię jako duby smalone i nic więcej. Podkreślam, że to moje indywidulane wrażenie, które może być chybione, pzdr, e.
Użytkownik: dorsz 29.11.2005 12:57 napisał(a):
Odpowiedź na: Heja, czytałem tylko dwie... | errator
Absolutnie zdumiewający pogląd. To naprawdę urokliwa książka, pełna specyficznego ciepła i bardzo zabawna. Przy tym zupełnie niepodobna do innej fantastyki. Ale oczywiście de gustibus.

Psidogu, nie wiem czy wiesz, że Strugaccy napisali ciąg dalszy: "Bajkę o Trójce" - ale to już zdecydowanie nie to samo...
Użytkownik: errator 30.11.2005 07:57 napisał(a):
Odpowiedź na: Absolutnie zdumiewający p... | dorsz
> Absolutnie zdumiewający pogląd

Spojrzałem teraz na statystki i faktycznie jestem w mniejszości. Ale co zrobić? Tak właśnie to odbieram.

Powiem Ci jeszcze, że pod wpływem BiblioNETki sięgnąłem też po Bułyczowa. Zacząłem od "Retrogenetyki... " i kompletnie się rozczarowałem.

Pod wpływem Twojej zaś recenzji przeczytałem "Według łotra" Wiśniewskiego i dość mi się podobało. Natomiast "Robot" tegoż autora zupełnie nie.

A więc chyba jednak de gustibus... :-) pzdr, e.
Użytkownik: A-cis 01.12.2005 02:07 napisał(a):
Odpowiedź na: > Absolutnie zdumiewający... | errator
> Spojrzałem teraz na statystki i faktycznie jestem w mniejszości.

JESTEŚMY w mniejszości :)
Użytkownik: errator 01.12.2005 10:02 napisał(a):
Odpowiedź na: > Spojrzałem teraz na sta... | A-cis
Damy radę :-), pzdr, e.
Użytkownik: sowa 01.12.2005 19:20 napisał(a):
Odpowiedź na: Heja, czytałem tylko dwie... | errator
Hej, chłopaki (zawołała Sowa do eRRatora i A-cisa;-D)! A kiedy czytaliście "Poniedziałek..."? Dawno? Jakoś nie mogę uwierzyć, żeby mogła Wam się nie podobać jedna z moich najukochańszych książek i lektur-wielokrotnego-spożytku. Nie przeczytalibyście jeszcze raz? Co? Dla sprawdzenia, czy nie zmieniła się z czasem na lepsze;-)?
Użytkownik: A-cis 01.12.2005 19:51 napisał(a):
Odpowiedź na: Hej, chłopaki (zawołała S... | sowa
Sówko, muszę Cię rozczarować. "Poniedziałek..." czytałem ok. 2,5 roku temu a więc (jak na mnie) bardzo niedawno. Z tego wynika że zdania nie zmienię :(
Ale nie przejmuj się mną. Ja mam - jak już stwierdziłem - bardzo nietypowy gust. Nie podobają mi się powieści (myślę tu wyłącznie o SF), które uchodzą powszechnie za arcydzieła np. książki Dicka.
I odwrotnie - do moich ulubionych zaliczam utwory, które podobają się tylko nielicznym :)
Użytkownik: errator 01.12.2005 20:17 napisał(a):
Odpowiedź na: Sówko, muszę Cię rozczaro... | A-cis
> Nie podobają mi się (...) np. książki Dicka.

No proszę, jaki ten świat różnorodny :-) - ja Dicka to raczej lubię. Z kolei kultowy skądinąd "Neuromacer" to istna droga przez mękę i do dziś nie potrafię zrozumieć, dlaczego tak podoba się innym, pzdr, e.
Użytkownik: A-cis 02.12.2005 00:08 napisał(a):
Odpowiedź na: > Nie podobają mi się (..... | errator
> kultowy skądinąd "Neuromacer" to istna droga przez mękę
> i do dziś nie potrafię zrozumieć, dlaczego tak podoba się innym

No widzisz. A tu znów się spotykamy. Może aż droga przez mękę to dla mnie nie była ale po tej powieści stwierdziłem, że cyberpunku nie lubię :)

Jestem natomiast w stanie zrozumieć uczucia Sowy (urażone naszą oceną Poniedziałku) i Twoje, urażone oceną MiM bowiem sam przeżyłem coś podobnego gdy jedną z moich ulubionych książek totalnie zjechano :)
Chyba wtedy dopiero do mnie dotarło, że oprócz wartości literackich jest również coś takiego jak indywidualne preferencje :)
Użytkownik: Czajka 02.12.2005 03:46 napisał(a):
Odpowiedź na: > kultowy skądinąd "Neuro... | A-cis
"bowiem sam przeżyłem coś podobnego gdy jedną z moich ulubionych książek totalnie zjechano" - A-cis, zamiast się urażać, trzeba jej było bronić! :-))
Różnorodność gustów i preferencji, to była pierwsza rzecz, jaką uświadomiłam sobie w Biblionetce. I coraz bardziej mi się ta różnorodność podoba. Dzięki niej można sobie własną jednorodność ściślej określić.
Użytkownik: errator 02.12.2005 09:01 napisał(a):
Odpowiedź na: "bowiem sam przeżyłe... | Czajka
> coraz bardziej mi się ta różnorodność podoba.
> Dzięki niej można sobie własną jednorodność
> ściślej określić.

... a świat staje się przez to dużo ciekawszy i kolorowy :-), pzdr, e.
Użytkownik: jakozak 02.12.2005 13:14 napisał(a):
Odpowiedź na: "bowiem sam przeżyłe... | Czajka
i... może zabrzmi to, jak slogan, ale dużo się nauczyć. Cierpliwości, tolerancji, pokory.
Można poznać inne strony danej książki. Sami moglibyśmy na coś nie wpaść, a interlokutor to właśnie zauważył... :-)))
Można nauczyć się rozmawiać, po prostu.
Można się nauczyć odnajdywać w książkach inne podteksty.


Odnajdywać inne podteksty.
Odnajdywania inych podtekstów? Odnajdywania inne podteksty? Kogo, co?
Użytkownik: A-cis 02.12.2005 22:44 napisał(a):
Odpowiedź na: "bowiem sam przeżyłe... | Czajka
Ależ broniłem. Jak Rejtan :)
I bronię nadal. Ale już mi opuszki puchną od stukania w klawisze więc wolę nie wymieniać tytułu żeby nie toczyć kolejnej krwawej batalii :)))
Użytkownik: errator 01.12.2005 20:09 napisał(a):
Odpowiedź na: Hej, chłopaki (zawołała S... | sowa
Heja Sowa,

"Poniedziałek..." czytałem z jakiś rok temu. Myślę, że ta dyskusja ukazuje po prostu jak różne są ludzkie gusta, a one są, jakie są.

Osobiście doznałem szoku, kiedy odkryłem, że istnieją czytelnicy, które oceniają "Mistrza i Małgorzatę" na "beznadziejne".

Sądząc z ilości przeczytanych przez te osoby książek - tych nielicznych, którzy udostępnili swoje oceny - ciężko podejrzewać je o niedojrzałość intelektualną.

Myślę, że "Poniedziałku..." już nie polubię, choć - jak wspominam o tym w odpowiedzi DorSzowi - "Piknik..." dość mi się podobał, pzdr. e.

P.S. Jeszcze, rozwijąc temat, to myślę, że w kontekście, na przykład, "Cienia wiatru", Zafona, moja niska ocena tej książki, bedzie tak samo kuriozalna dla innych, jak dla mnie "beznadziejne" dla "Mistrza i..." Bułhakowa.

P.P.S. No i tak, rekapitulując, to wydaje mi się, że najważniejsze są nie tyle same oceny, co raczej ich szczerość.
Użytkownik: sowa 01.12.2005 23:48 napisał(a):
Odpowiedź na: Heja Sowa, "Poniedzia... | errator
Hej, hej, niewielbiciele;-) "Poniedziałku...". Wygląda na to, że faktycznie raczej chodzi o te gusta wielce różnorodne niż o jakąkolwiek inną przyczynę. W takich okolicznościach przyrody pójdę, zażyję dla uspokojenia-się trzysta kropel waleriany na eterze;-), a następnie (po raz sama-już-nie wiem-który) przeczytam "Poniedziałek...", turlając się z uciechy:-).
Użytkownik: errator 02.12.2005 08:55 napisał(a):
Odpowiedź na: Hej, hej, niewielbiciele;... | sowa
> zażyję dla uspokojenia-się trzysta kropel
> waleriany na eterze;-)

Cytat w temacie :-), pzdr, e.
Użytkownik: A-cis 02.12.2005 00:12 napisał(a):
Odpowiedź na: Heja Sowa, "Poniedzia... | errator
BTW. Pikniku. On się podoba na ogół wszystkim i nie bez powodu uchodzi za najlepsze dzieło Strugackich.
Ale słyszałem że już u nas nie będzie wydawany, bowiem wydawnictwu skończyły się prawa i nie zostały przedłużone.
Użytkownik: errator 02.12.2005 09:07 napisał(a):
Odpowiedź na: BTW. Pikniku. On się podo... | A-cis
> [Piknik] uchodzi za najlepsze dzieło Strugackich

Ostatecznie, nie bez kozery Tarkowski sfilmował właśnie kawałek z "Pikniku..." jako (kultowego dziś?) "Stalkera" :-), pzdr, e.
Użytkownik: sowa 02.12.2005 12:26 napisał(a):
Odpowiedź na: > [Piknik] uchodzi za naj... | errator
To nie był "kawałek z "Pikniku". To był scenariusz napisany przez Strugackich dla Tarkowskiego w oparciu o ich własną powieść i sugestie reżysera, scenariusz, który Tarkowski i tak potem pozmieniał. W efekcie dało to absolutnie genialny, filozoficzny, metafizyczny film (dla wielu - należę do nich:-D - kultowy), za którym przeważnie nie przepadają wielbiciele Strugackich, bo zbyt daleko odbiega od literackiego... hmm... raczej źródła niż pierwowzoru:-))).
Użytkownik: errator 02.12.2005 12:53 napisał(a):
Odpowiedź na: To nie był "kawałek z "Pi... | sowa
> To nie był "kawałek z "Pikniku". To był
> scenariusz napisany przez Strugackich dla
> Tarkowskiego (...)

Ja słyszałem, że owszem scenariusz, ale na podstawie 4-go rozdziału "Pikniku.. . właśnie :-) Mniejsza :-) pzdr, e.
Użytkownik: sowa 02.12.2005 19:39 napisał(a):
Odpowiedź na: > To nie był "kawałek z "... | errator
Dałeś mi do myślenia. Poszukam w źródłach. :-)
Użytkownik: sowa 02.12.2005 20:43 napisał(a):
Odpowiedź na: Dałeś mi do myślenia. Pos... | sowa
Jak zaczęłam szukać, to się okazało, że nie mam "Pikniku"! :-(((
Za to znalazłam w Sieci scenariusz "Stalkera" (alleluja, alleluja!!!:-D) - chyba w nagrodę za ten pęd do sprawdzenia, jak to jest z relacją książka - film.
Użytkownik: sowa 07.04.2006 13:46 napisał(a):
Odpowiedź na: > To nie był "kawałek z "... | errator
"Ja słyszałem, że owszem scenariusz, ale na podstawie 4-go rozdziału "Pikniku... właśnie :-)".
Zajrzałam do starych komentarzy i się okazało, że tu mi została sprawa do załatwienia:-).
Otóż w międzyczasie (między Twoim, Rafale, komentarzem a moją teraz odpowiedzią) przeczytałam "Piknik" i już wiem. W "Stalkerze" zostały wykorzystane rozdziały 1. (częściowo) i 4., ale sama historia opowiedziana w filmie jest, można chyba powiedzieć, rodzajem "dalszego ciągu" powieści. Czymś, co mogło się zdarzyć jakieś dwa rozdziały po ostatnim rozdziale "Pikniku".
Użytkownik: Anna 46 30.11.2005 14:47 napisał(a):
Odpowiedź na: Koniec lat sześćdziesiąty... | psidog
"Poniedziałek..." czytałam we wczesnych latach siedemdziesiątych.
Byłam zachwycona właśnie ową lekkością i traktowaniem pewnych kanonów i "świętości" tych lat z przymrużeniem oka przez Strugackich.
Bardzo zabawne były niektóre motta na początku rozdziałów.
Od "Poniedziałku..." zaczęłam swoją "znajomość z autorami" i podobały mi się wszystkie ich książki...niektóre bardziej, niektóre mniej.
Zdecydowanie najmilej wspominam "Poniedziałek..." Leży na półce, bardzo "zaczytany" przez moje dzieci; chyba sobie przypomnę...
Pozdrawiam :-)
Użytkownik: carmaniola 02.12.2005 20:55 napisał(a):
Odpowiedź na: "Poniedziałek...&quo... | Anna 46
A mogę, z głupia frant, zadać dziwne pytanie? Czy to w "Poniedziałku..." bohaterowi zabroniono 'cmykać zębem' a on mimo,że twierdził,że nie ma zwyczaju i zęby ma zdrowe to jednak w nocy, pod wpływem różnych takich, nie mógł się oprzeć i 'cmykał'?

Czytałam to ponad 20 lat temu i tylko takie jakieś dziwne kawalątka mi zostały... '-)
Użytkownik: sowa 02.12.2005 21:31 napisał(a):
Odpowiedź na: A mogę, z głupia frant, z... | carmaniola
Wcale nie dziwne, bardzo merytoryczne:-). Tak, to w "Poniedziałku...". Roman i Wołodia załatwili Saszy Priwałowowi, który ich podwiózł do Sołowca, nocleg w "Chatnakurnóżu" (hehe) mimo stanowczego - ale zwalczonego w końcu - sprzeciwu gospodyni (o ile można ją tak nazwać;-D). Naina Kijewna manifestacyjnie okazywała niezadowolenie oraz kategorycznie zażądała od Saszy, żeby "nie cmykał zębem", co on obiecał, przy czym nie miał pojęcia, o co chodzi. A w nocy, nieoczekiwanie dla samego siebie, pod wpływem głodu i zmęczenia zaczął cmykać... Rezultaty, oględnie mówiąc, dały mu do myślenia (zwłaszcza w połączeniu z tym, co się przez całą noc działo dookoła).
Użytkownik: A-cis 02.12.2005 22:46 napisał(a):
Odpowiedź na: Wcale nie dziwne, bardzo ... | sowa
Chyba za bardzo tu odbiegamy od tematu. Wpadnie Michał i rozpędzi towarzystwo :)
Użytkownik: carmaniola 03.12.2005 00:19 napisał(a):
Odpowiedź na: Chyba za bardzo tu odbieg... | A-cis
Ja już nie będę! :)
Użytkownik: A-cis 03.12.2005 18:57 napisał(a):
Odpowiedź na: Ja już nie będę! :) | carmaniola
Ty akurat pisałaś na temat (powieści tytułowej).
Bardziej myślałem o sobie, tylko niefortunnie ulokowało mi ten tekst :)
Użytkownik: carmaniola 03.12.2005 00:18 napisał(a):
Odpowiedź na: Wcale nie dziwne, bardzo ... | sowa
Dziękuję za uwolnienie mnie od wątpliwości :))) To okropnie męczy, a aż głupio pytać kiedy się kojarzy akurat taki zupełnie absurdalny fakt. Pamięć czasem straszne rzeczy wyczynia :)))))
Użytkownik: psidog 09.12.2005 23:20 napisał(a):
Odpowiedź na: Koniec lat sześćdziesiąty... | psidog
Dziękuję za komentarze. Dla mnie "Poniedziałek..." jest książką do której najczęściej wracam. Jej niepowtarzalny styl i humor sprawiają, że mogę ją czytać kolejny raz bez znudzenia... Pozdrawiam
Użytkownik: jakozak 11.04.2007 17:05 napisał(a):
Odpowiedź na: Koniec lat sześćdziesiąty... | psidog
Właśnie czytam. Złości mnie, już już mam odłożyć, ale po chwili coś mnie do niej ciągnie.
Użytkownik: Lena Liu 06.05.2008 10:22 napisał(a):
Odpowiedź na: Właśnie czytam. Złości mn... | jakozak
kocham tę książkę
Użytkownik: jakozak 06.05.2008 11:50 napisał(a):
Odpowiedź na: kocham tę książkę | Lena Liu
Upłynęło już sporo czasu od przeczytania przeze mnie Poniedziałku i ocenienia jej na cztery.
Coś w niej jest, skoro nie ominę następnej książki Strugackich, gdy na nią trafię, tylko wezmę do czytania.
Użytkownik: bazyl3 19.11.2008 22:21 napisał(a):
Odpowiedź na: Upłynęło już sporo czasu ... | jakozak
W zeszłym tygodniu wygrzebałem u mamci z półki i czytam. I już mi się podoba. Cmykanie - dobre. Ale te zdania z ust mi wyjęli: "Tam gdzie jest asfalt, nie ma nic ciekawego, a gdzie jest coś ciekawego, tam nie ma asfaltu." i "Moim zdaniem, to idiotyzm robić z samochodu bożyszcze." i dlatego dalej czytam z przyjemnością :)
Użytkownik: Vemona 20.11.2008 08:58 napisał(a):
Odpowiedź na: W zeszłym tygodniu wygrze... | bazyl3
Ale się cieszę, że Ci się podoba. :-) Ja mam tak, jak Sowa - co jakiś czas wracam sobie do "Poniedziałku" i z radością spotykam bohaterów.
Użytkownik: jakozak 20.11.2008 10:44 napisał(a):
Odpowiedź na: W zeszłym tygodniu wygrze... | bazyl3
To jest jedyna książka braci Strugackich, jaką czytałam. Chciałabym jeszcze coś...
Użytkownik: Vemona 20.11.2008 11:11 napisał(a):
Odpowiedź na: To jest jedyna książka br... | jakozak
Ale też to jest dość nietypowa książka jak na nich, choć inne są też dobre. Osobiście polecam Sprawa zabójstwa (Strugacki Arkadij (pseud. Jarosławcew S.), Strugacki Borys) i Trudno być bogiem (Strugacki Arkadij (pseud. Jarosławcew S.), Strugacki Borys).
Użytkownik: bazyl3 20.11.2008 12:19 napisał(a):
Odpowiedź na: Ale też to jest dość niet... | Vemona
Och, jak ja nie lubię słów: "nietypowa dla autora", albo jeszcze gorzej "niereprezentatywna". Bo to jest tak... Przeczytam taką, spodoba mi się przeokrutnie, nastawię się, chciałoby się więcej, a tu później zawód i zawód :)
Użytkownik: Vemona 20.11.2008 12:35 napisał(a):
Odpowiedź na: Och, jak ja nie lubię słó... | bazyl3
Oj, to już nic nie mówię. :) Ale co ja poradzę, że inne są inne?? :((
Użytkownik: bazyl3 20.11.2008 13:16 napisał(a):
Odpowiedź na: Oj, to już nic nie mówię.... | Vemona
Spoko, spoko. Przez te klika lat czytania już się uodporniłem na takie sztuki :)
Użytkownik: Vemona 20.11.2008 13:32 napisał(a):
Odpowiedź na: Spoko, spoko. Przez te kl... | bazyl3
Ufff, kamień z serca. :))
Użytkownik: regent 26.04.2011 10:41 napisał(a):
Odpowiedź na: Koniec lat sześćdziesiąty... | psidog
Hmm, na okładce napisane, że Strugaccy, a w środku... Bułyczów ;-)
Klimat jak w Wielkim Guślarze.
Świetne a zarazem lekkie, dobre na odreagowanie po "Pikniku na skraju drogi".
Użytkownik: made_myself 26.12.2011 22:52 napisał(a):
Odpowiedź na: Koniec lat sześćdziesiąty... | psidog
Właśnie skończyłem lekturę i... niestety muszę dołączyć do mniejszości. Zupełnie mi ta książka "nie siadła", a po "Pikniku...", który jest jedyną książką braci S. którą do tej pory przeczytałem, zupełnie nie rozumiem zachwytów nad "Poniedziałkiem...". Sowiecka technologia kojarzy mi się z zimną wojną, Biopreparatem, eksperymentami Demikowa i machiną, dla której życie ludzkie nic nie znaczyło, gdzie liczył się tylko wynik. Z technologią toporną, brudną i pozbawioną finezji. "Piknik..." świetnie do tego nawiązywał i podobnego klimatu spodziewałem się w "Poniedziałku...". Niestety dostałem pomieszanie komedii i baśni z zimnowojennym instytutem badawczym. Mieszankę zupełnie dla mnie niestrawną.
Użytkownik: tomp 15.08.2012 12:30 napisał(a):
Odpowiedź na: Koniec lat sześćdziesiąty... | psidog
"Poniedziałek..." to trzecia z kolei powieść Strugackich, jaką przeczytałem (po "Ślimaku na boczu" i "Miliardzie lat przed końcem swiata"). I jestem po raz trzeci zachwycony. To książka zupełnie różniąca się od tamtych, pełna humoru, uroku i dystansu do fantastyki naukowej, którą bracia Strugaccy tworzyli przez dziesięciolecia i w obrębie której uchodzą przecież za klasyków gatunku.Znakomity pomysł, świetna fabuła, zabawne postacie, zwłaszcza te drugo- i trzecioplanowe (np. Danaidy w waciakach skuwające asfalt albo wyhodowany sztucznie super konsument pochałaniający niezwykle ilości żarcia i który w końcu eksploduje:)) Ważna wydaje mi się krytyczne nastawienie autorów wobec uproszczonych koncepcji światów kreowanych przez pisarzy s-f (świetna scena podróży głównego bohatera w przyszłość). Powieść tę można odczytywać na wiele sposobów. Ja dostrzegam w niej przede wszystkim obraz państwa, w którym nawet magię i wiarę starano się podporządkować racjonalistycznym zasadom komunizmu i wpleść je w system mało wydajnych i często bezsensownych urzędów i instytutów tego i owego, w których można było przez lata zajmować się jakimiś odrealnionymi, nic nie niewnoszącymi badaniami. W Polsce też takie instytucje istniały, pełne niewiele robiących i umiejących docentów. Dzisiaj z kolei mamy mnóstwo wyższych szkół tego i owego, gdzie profesorowie na dziesiatym etacie uczą studentów na różnych egzotycznych kierunkach jakiegoś mało przydatnego hokus pokus. Polecam gorąco tę książkę.
Legenda
  • - książka oceniona przez Ciebie - najedź na ikonę przy książce aby zobaczyć ocenę
  • - do książki dodano opisy lub recenzje
  • - książka dostępna w naszej księgarni
  • - książka dostępna u innych użytkowników (wymiana, kupno)
  • - książka znajduje się w Twoim schowku
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: