Dodany: 10.10.2005 18:59|Autor: bazyl3

A może by tak troszkę konsekwencji?


Okres wakacyjny minął, a ja ciągle brnę przez lektury, które nie mają ambicji być ambitnymi, a po prostu dobrze się czytać. Pośród książek, które dostaję w swoje łapska, są pozycje, które zdobywają moje uznanie oraz takie, które wywołują jęk dezaprobaty i sarkanie pod nosem na głupotę opisywanych w nich wydarzeń (moja żona może Wam coś o tym powiedzieć). Niestety, "Zimny strach" należał do tej drugiej kategorii.

Historia kryminalna zazwyczaj rozpoczyna się od trupa. I tak jest też w tym wypadku. Na terenie miasteczka akademickiego w małym sennym miasteczku Heartsdale zostaje znaleziony chłopak, który, jak się wydaje, popełnił samobójstwo, skacząc z mostu. I w tym momencie książkę można by skończyć, ale autorka wprowadza "hiczkokowskie" rozwiązanie. Ciężarna siostra przybyłej na miejsce pani koroner idzie w krzaki za potrzebą i zostaje napadnięta. Mało tego - wkrótce w campusie trup zaczyna słać się gęsto, a wszystkie tropy wiodą do wydalonej z policji Leny, która w przeszłości padła ofiarą brutalnego gwałtu. Szef policji ma nie lada dylemat. Czy sprawy są ze sobą powiązane? Czy to samobójstwa, czy też morderstwa? Zamieszanie, po którym można by się spodziewać zaskoczeń, nieoczekiwanych zwrotów akcji, trzymającej w napięciu fabuły, zostaje przez autorkę niewykorzystane. Moim, oczywiście skromnym, zdaniem.

Co książce zarzucam? Przede wszystkim dłużyzny i totalne odchodzenie od tematu. Ja rozumiem, że trzeba psychologicznie uwiarygodnić postacie, ale bez przesady. Naprawdę, już za pierwszym razem (opisem) zrozumiałem, że Lena ma traumę i fizyczna bliskość osób trzecich objawia się u niej panicznym lękiem. Nie trzeba mi było tego powtarzać ze szczegółami za każdym razem, kiedy ktoś znalazł się w jej pobliżu. Zresztą w samym portrecie psychologicznym tej bohaterki jest wiele niekonsekwencji. Rozumiem też, że trzeba dać jakieś tło społeczne, ale nie należy robić z niego treści powieści, która, bądź co bądź, ma być kryminałem. Konflikt Leny z szefem policji Jeffreyem i relacje tego ostatniego z byłą żoną dominują książkę. Po którymś z kolei: "- Lena nie jest policjantką - powiedział Jeffrey" chciało mi się wyć.

Kolejnym słabym punktem są postacie, których działania często przyprawiały mnie o różne nerwowe tiki. Szeryf, który zamiast rozwiązywać sprawę zmywa gary u swojej eks. Lena, która nie może znieść dotyku dłoni swojej psycholog, ale bez wahania wbija się w rozszalały tłum dyskotekowy podczas imprezy w akademiku. I tak można by jeszcze długo wymieniać.

Następne zarzuty, już bez wdawania się w szczegóły, to: język, który przypomina pamiętnik licealistki; próby wstrząśnięcia czytelnikiem za pomocą wulgaryzmów i krwawych szczegółów (mało skuteczne zresztą) oraz wprowadzenie klucza, który rozstrzyga sprawę gdzieś koło czterechsetnej stronicy (tzn. zabójcy można się domyślić wcześniej, ale jego motywów już nie).

Podsumowując - krowiasta książka (447 stron), na myśl o powtórnym przeczytaniu której ogarnia mnie zimny strach.

PS. Nie wiem, czy Slaughter to nazwisko, czy pseudonim autorki, ale mam poważne podejrzenie, że to drugie. Czyżby wiązała się z tym lepsza sprzedaż?

(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 5124
Dodaj komentarz
Przeczytaj komentarze
ilość komentarzy: 4
Użytkownik: yria 02.12.2005 13:48 napisał(a):
Odpowiedź na: Okres wakacyjny minął, a ... | bazyl3
niemal całkowicie zgadzam sie z recenzją:) przebrnęłam przez całość głównie w oczekiwaniu na wyjaśnienie motywu z tatuażem, który jednak wyjaśniony nie został:( niby czytało sie nieźle, ale aż tak brutalne opisy nie były konieczne, a wielokrotne powtarzanie tych samych motywów irytowało.
pozdrawiam:)
Użytkownik: olciap 13.04.2006 10:13 napisał(a):
Odpowiedź na: niemal całkowicie zgadzam... | yria
Ja także zgadzam się z tym. Denerwowały mnie właśnie te niepotrzebne opisy, odejścia od tematu. Ja czytałam dalej, bo chciałam się dowiedzieć, kto to zabijał i czy Lena będzie z Ethanem:)
Użytkownik: Moni 24.02.2007 12:57 napisał(a):
Odpowiedź na: Ja także zgadzam się z ty... | olciap
"bo chciałam się dowiedzieć (...) czy Lena będzie z Ethanem:)" - siegnij po czwarty tom, to sie przekonasz. ;-)

A tak w ogole to nie po raz pierwszy strasznie mnie denerwuje fakt, ze poszczegolne tomy maja roznych tlumaczy i niektore powtarzajace sie fragmenty zdarzen sa nawet nieco inaczej interpretowane. W wyniku tego nawet Jeffrey i jego dawny kumpel w drugim tomie nosza przydomki: "Spryciul" i "Piegus", a w czwartym "Spryciarz i "Pryszcz".
Użytkownik: ka.ja 30.05.2018 18:59 napisał(a):
Odpowiedź na: Okres wakacyjny minął, a ... | bazyl3
Ugh, jak mnie wkurza takie niechlujstwo! Część głupot pewnie wygenerowała sama autorka, za resztę odpowiedzialna tłumaczka. Wiem, że na filologii nie uczy się toksykologii, ale jak się czegoś nie wie, to trzeba sprawdzać, zamiast pisać kompletne głupoty. Jedna z postaci jest uwikłana w narkotyki i czytamy, że zaczynała od kompotu, a potem pewnie sięgnęła po rzeczy poważniejsze. Na ile wiem, kompot to jest polski wynalazek, a do tego jednen z najpoważniejszych narkotyków - heroina w najbardziej zanieczyszczonej postaci. W oryginale musiał być więc "pot" czyli marihuana. Opis gawry narkomana na kampusie to już jednak inwencja pani Slaughter, trzeba przyznać, że wyszło bardzo obrzydliwie, ale kompletnie się kupy nie trzyma począwszy od drzwi, które się wyginają, kiedy ktoś w nie wali pięścią.

No nic, czytam dalej, może jakoś dobrnę do wyjaśnienia kto zabił.
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: