Dodany: 26.08.2005 10:09|Autor: Czarny

Zagmatwane, ale genialne


Po przeczytaniu wszystkich 223 stron tekstu powieści nadal nie wiem, o co chodziło, ale wiem jedno: znajoma miała rację, że tak się pasjonuje Strugackimi!

Ta powieść to właściwie dwie oddzielne historie, które łączy mistyczny "Las" - miejsce pełne dziwnych stworów, skaczących drzew, umarlaków, gdzie mapy są kompletnie nieprzydatne, bo tam, gdzie jednego dnia stoi wieś, następnego może być jezioro. Narrator "przeskakuje" od jednej opowieści do drugiej, ukazując różne sposoby postrzegania tego miejsca przez dwóch bohaterów: Piereca, pracownika Zarządu, który marzy o tym, żeby dostać się do lasu, dla niego miejsca mitycznego i dziewiczego, oraz Kandyda, który po utracie pamięci zamieszkał wraz z tubylcami i próbuje dotrzeć do Miasta, gdzie, jak sądzi, znajdzie odpowiedzi na swoje pytania. W końcu obaj bohaterowie docierają do celu, lecz znajdują tam co innego, niż się spodziewali. Zakończenie jest... no cóż, co najmniej niespodziewane. Jak już napisałem, po przeczytaniu całej książki nie zrozumiałem o co dokładniej chodziło, ale wiem, że mi się podobało!

(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 10677
Dodaj komentarz
Przeczytaj komentarze
ilość komentarzy: 7
Użytkownik: Aangela 12.02.2006 19:44 napisał(a):
Odpowiedź na: Po przeczytaniu wszystkic... | Czarny
Ciekawa recenzja, bardzo zachęcająca. :)
Użytkownik: Kuba Grom 18.05.2007 23:29 napisał(a):
Odpowiedź na: Ciekawa recenzja, bardzo ... | Aangela
Fabuła wydaje się podobna do noweli Las, tychże samych autorów.
Użytkownik: McAgnes 06.10.2007 22:57 napisał(a):
Odpowiedź na: Fabuła wydaje się podobna... | Kuba Grom
Bo ta nowela to właśnie część "Ślimaka na zboczu", wydana wcześniej niż całość.
Użytkownik: Astral 18.05.2011 12:58 napisał(a):
Odpowiedź na: Bo ta nowela to właśnie c... | McAgnes
Obie części były wydane równolegle, ale osobno, w oryginale i przekładach mają równo przeplecione rozdziały, ale nie w polskim wydaniu: rzecz powinna się kończyć rozdziałem z Instytutu, apokaliptycznie, ale uległem namowom przedstawicielki sowieckiej agencji praw autorskich, żeby zaburzyć tę prawidłowość. I tak już poszło w kolejnych wydaniach; nieprawdą jest, jakoby polski porządek rozdziałów był intencją autorów. Najsmutniejsze jest jednak to, że przekład "Instytutu" pozostawia wiele do życzenia. Był to przekład solidnie redagowany, ale złego nie da się naprawić, jeśli decyduje o tym nie ten, kto w rzeczywistości jest odpowiedzialny za "Instytut". W "Instytucie" trudno odnaleźć niektóre istotne związki z radziecką rzeczywistością, a zwłaszcza praktycznie uległy "eksterminacji" odniesienia żydowskie (tak zręcznie wplecione w "Przenicowany świat - to przecież alegoria czasów stalinowskich w Rosji, a wyrodki to Żydzi) i wątek donosiciela "Domaroszczynera" (jego znaczące nazwisko jest żywcem przeniesione z rosyjskiego, podobnie jak nazwisko Pereca, w przekładzie błędnie Piereca. Ta książka woła o nowy przekład. Tym bardziej że jest to jedna z najwybitniejszych, najbardziej niezwykłych, głębokich i gęstych powieści Strugackich. Mamy prawo poznania jej w lepszej wersji, takiej, która prawdziwiej odda intencje i kompleksowość wizji Strugackich.
Na marginesie: powieścią, która w polskiej wersji nie została wydana łącznie, jest "Kulawy los": w zamyśle autorskim i rosyjskich wydaniach tworzy nierozerwalną całość z "Porą deszczów".
Użytkownik: mchpro 18.05.2011 13:24 napisał(a):
Odpowiedź na: Po przeczytaniu wszystkic... | Czarny
O co chodzi w "Ślimaku..." Borys Strugacki wyjaśnił w roku 1998 na łamach czasopisma "Если". Cały artykuł można znaleźć tutaj: http://lib.ru/STRUGACKIE/comments.txt, ale ponieważ to po rosyjsku, spróbuję przetłumaczyć fragmenty:

"(...) Las to Przyszłość, o której niczego nie wiemy, której możemy się jedynie domyślać, nie mając do tego z reguły żadnych podstaw. (...) Dlaczego nie moglibyśmy wyobrazić sobie, że w odległej przyszłości ludzkość zleje się z przyrodą, stanie się w znacznym stopniu jej częścią. Człowiek przestanie być człowiekiem we współczesnym rozumieniu tego słowa. Trzeba do tego nie tak wiele. Wystarczy jedynie zmodyfikować u homo sapiens instynkt zachowania gatunku. Instynkt ten opiera się na biseksualizmie. Usuńcie jedną z płci, a otrzymacie zupełnie inne istoty, podobne do ludzi, lecz ludźmi nie będące. (...)

Czym w takiej sytuacji jest Zarząd? To proste - Zarząd to Teraźniejszość! Teraźniejszość z całym jej chaosem, z jej głupotą w niezwykły sposób łączącą się z przemądrzałością. (...) To ta Teraźniejszość, w której ludzie wciąż myślą o Przyszłości, żyją dla Przyszłości i jednocześnie niszczą to, co tę Przyszłość zwiastuje. (...)

Ciekawe, że to rozumienie powieści niemal wcale nie dotarło do masowego czytelnika. Na palcach jednej ręki można policzyć osoby, które w całości zrozumiały autorski zamysł. (...) Rodzi się pytanie - czy taką sytuację należy rozpatrywać jako porażkę autorów? Tego nie wiem. Wiem jedynie, że istnieje wiele sposobów zrozumienia "Ślimaka...", przy czym wiele z nich w pełni zgadza się z brzmieniem tektstu. (...)"

Szczerze mówiąc, ja również nie wpadłem na takie wyjaśnienie. Ale mam nadzieję, że wypowiedź współautora powieści wyda się biblionetkowiczom interesująca. W oryginale jest ona bardzo rozbudowana, ja z braku czasu zacytowałem jedynie krótkie fragmenty.
Użytkownik: Astral 23.05.2011 15:39 napisał(a):
Odpowiedź na: O co chodzi w "Ślimaku...... | mchpro
Szczególnie mnie kiedyś rozśmieszyła nota ze skrzydełka wydania Świata Książki, w której ktoś napisał, że akcja "Ślimaka" rozgrywa się na innej planecie, podczas gdy od razu widać, że to przypowieść... Cóż, ja też nie wpadłem na to, że chodzi o zderzenie Teraźniejszości z Przyszłością, mimo Kandyda i Lasu, który dzieli od zacofanego, ślepego Instytutu umowna przepaść...
Użytkownik: jakozak 27.01.2012 13:27 napisał(a):
Odpowiedź na: Po przeczytaniu wszystkic... | Czarny
Jak dla mnie to już za bardzo pokręcone. Gubiłam się i denerwowałam. Momenty genialne poprzeplatane scenami nie z tej bajki. Nie dla mnie.
Też nie pojmowałam całościowo, o co w tym chodzi. Jednostkowo i chwilowo.
Może faktycznie przekład niedobry? Nie wiem. Zawiodłam się sromotnie. A miała to być rzekomo najlepsza powieść braci. Zniechęciłam się. Trója.
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: