Dodany: 02.05.2005 10:31|Autor: epikur
Recydywa
Znowu nie mogę zasnąć,mym sumieniem targają ogromne wyrzuty.Po raz kolejny nie zasnę na poduszce czystego sumienia,a jedynie przykryję się kołdrą,która będzie synonimem mojego tchórzostwa.Twarde łóżko znowu będzie wbijało się w moje ciało,przypominając o mym grzechu...I jutro to samo i pojutrze,recydywa gwarantowana...
A więc zgwałciłem...Wymięłem,dotykałem brudnymi palcami,zaspakajałem swoje ukryte żądze.Trwało to długo,musieliśmy się dopasować,bo ona jak zwykła była toporna.
Mimo swej woli dawała mi przeżyć piękne uczucia,które mieszały się chwilami ze znużeniem.Hustawka nastrojów,huśtawka mych doznań.Nie była jednak posłuszna,wyrywała się,uciekała,zmuszała do odpoczynku.Lecz jej cierpliwość dawała do myślenie...
Dałą się zapamiętać,wiedziała że niedługo odejdzie w zapomnienie,chyba że spróbuje mnie czymś zaskoczyć.Trafić w mój gust.Nie powiem,podobało mi się,ale to nie to...
Będę próbował dalej.Będę szukał raz dniem ,raz nocą,chyba że podwinie mi się noga i wpadnę.Wtedy jednak i tak moja gwałcicielska natura wyjdzie na jaw.Nie da się jej powstrzymać,nie da się o niej zapomnieć.
A ofiara?Liczy się jej wnetrze,im bardziej żółte kartki tym lepiej,im bardziej treściwa tym ciekawiej,im bardziej zagmatwana tym gorzej.
I znowu przyjdzie mi spać w poczuciu grzechu.Znowu do jutra...I tak w kółko.
(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.