Dodany: 06.04.2023 19:44|Autor: reniferze

Muzeum Auschwitz a Max Czornyj.


https://kultura.gazeta.pl/kultura/7,114528,2963509​2,opisuje-okrutne-zbrodnie-z-perspektywy-nazisty-muzeum-auschwitz.html

Nie czytałam tej książki, chociaż pewną dziwnie pojmowaną "przyjemność" sprawia mi literatura obozowa, łagrowa i tym podobna. Ale rzeczywiście, patrząc na załączone zdjęcie i argumenty pana Ćwieka, odczuwam jednak niesmak.

Jeśli ktoś czytał, to poproszę o kilka słów refleksji.
Wyświetleń: 1152
Dodaj komentarz
Przeczytaj komentarze
ilość komentarzy: 9
Użytkownik: Marylek 06.04.2023 19:57 napisał(a):
Odpowiedź na: https://kultura.gazeta.pl... | reniferze
Nie znaleziono strony o podanym adresie.
Użytkownik: ahafia 06.04.2023 20:27 napisał(a):
Odpowiedź na: Nie znaleziono strony o p... | Marylek
Można skopiować tytuł z linku i wrzucić do wyszukiwarki. Tak zrobiłam i przeczytałam artykuł. Najbardziej zastanawiający jest komentarz Ćwieka, mam wrażenie, że może mieć rację.

Użytkownik: Marylek 06.04.2023 23:58 napisał(a):
Odpowiedź na: Można skopiować tytuł z l... | ahafia
Też tak zrobiłam.

Ale sam link nie działa.
Użytkownik: reniferze 07.04.2023 10:41 napisał(a):
Odpowiedź na: Też tak zrobiłam. Ale... | Marylek
Wrzuciłam całość, Marylku.
Użytkownik: Marylek 07.04.2023 16:45 napisał(a):
Odpowiedź na: Wrzuciłam całość, Marylku... | reniferze
Dzięki! :)

Masz wiadomość na Messengerze.
Użytkownik: reniferze 07.04.2023 10:41 napisał(a):
Odpowiedź na: https://kultura.gazeta.pl... | reniferze
"Zdecydowanie odradzamy książkę 'Anioł Śmierci z Auschwitz' Maxa Czornyja (2022, Wydawnictwo FILIA), jeżeli poszukują Państwo rzetelnych informacji na temat zbrodniczej działalności Josefa Mengele w obozie Auschwitz" - można przeczytać na facebookowym profilu Muzeum Auschwitz.

To reakcja na dyskusję m.in. na temat sposobu, w jaki pisarz promuje swoje książki z nurtu literatury obozowej. Max Czornyj to adwokat i popularny pisarz, twórca thrillerów oraz powieści inspirowanych prawdziwymi wydarzeniami. W wydanej w październiku książce zajął się Josefem Mengele, pseudonaukowcem, który w imię nazistowskich idei eksperymentował w obozie na ludziach. Co istotne, w serii, w której wcześniej został wydany też "Kat z Płaszowa", Czornyj opisuje rzeczywistość z perspektywy zbrodniarza. W jednym z wywiadów wspomina o "próbie wniknięcia w umysł psychopaty" i tym, że stara się "nie wychodzić z roli", gdy pracuje nad taką książką.

W oświadczeniu Muzeum Auschwitz, opublikowanym w mediach społecznościowych, czytamy m.in.: "Książka, której autorem jest Max Czornyj, zawiera bardzo wiele błędów zarówno w podstawowej faktografii i datacji, jak i w zakresie opisu realiów obozowych". Pracownicy muzeum upamiętniającego ofiary nazistów zabite lub przebywające w obozie, zwracają uwagę m.in. na błędne wskazanie przez pisarza umiejscowienia Auschwitz (Czornyj napisał, że obóz leżał w granicach Generalnego Gubernatorstwa), źle podaną datę obrony pracy doktorskiej Josefa Mengele, czy wskazanie Rudolfa Hoessa jako komendanta Auschwitz w 1945 roku. Podkreślają:

Książka w żaden sposób nie przedstawia rzeczywistej działalności Josefa Mengele w niemieckim obozie Auschwitz, ale jej skarykaturowane odzwierciedlenie. Część spośród opisanych przez autora makabrycznych zbrodni w ogóle nie miała miejsca.

Piszą także o "skandalicznych kłamstwach", które ma zawierać "Anioł Śmierci z Auschwitz": "... jak choćby skandaliczne twierdzenie, iż na polecenie lekarza SS selekcję nowoprzybyłych na rampie mogli przeprowadzać wyznaczeni do tego Żydzi (s. 215), zaś wybiórek na śmierć chorych więźniów obozu w istocie dokonywali nie funkcjonariusze SS, ale blokowi (s. 191-193)". W poście na końcu można znaleźć także polecane lektury dotyczące tego tematu.

Co prawda wydawca zaznacza w opisie, że "wydarzenia w tej książce są oparte na faktach", ale zaraz dodaje, że "prawda bywa bardziej przerażająca od najwymyślniejszej fikcji". Słowo "prawdziwa historia" pojawia się również w dalszej części opisu: "Umyślne zarażanie wirusami, zszywanie tułowi kilku osób, operacje bez znieczulenia i wyrywanie płodów. To nie upiorne science-fiction, a prawdziwa historia. Do tego jedynie jej niewielka część. Ta książka opisuje znacznie więcej. Będziecie przerażeni tym, do czego zdolny jest człowiek".

Czornyj "Aniołem Śmierci z Auschwitz" wpisuje się w popularny w ostatnich latach, budzący kontrowersje, nurt tzw. literatury obozowej, do której dołączyła nawet w zeszłym roku też "Dziewczynka z Kijowa" - wyciskacz łez dotyczący wojny w Ukrainie. To książki "oparte na faktach", "inspirowane prawdziwymi wydarzeniami", "fabularyzowane historie" (rzadziej rzeczywiście biografie czy reportaże), często stylizowane na wspomnienia. Łączy je tematyka obozów koncentracyjnych, obozów pracy przymusowej i łagrów z czasów II wojny światowej, przede wszystkim związana z Auschwitz. Kiedyś były "Medaliony" Zofii Nałkowskiej czy "Inny świat" Gustawa Herlinga-Grudzińskiego, od 2018 roku mamy nowe rozdanie. Wtedy w Polsce ukazała się powieść nowozelandzkiej pisarki i scenarzystki Heather Morris "Tatuażysta z Auschwitz". Według panelu BookScan Polska, pokrywającego zaledwie 40 proc. rynku papierowych wydań, pozycja sprzedała się w naszym kraju ponad 44 tys. egzemplarzy, a wydawca zarobił ponad 1,2 mln zł. Pojawiły się więc np. "Skrzypaczka z Auschwitz", "Położna z Auschwitz", "Szachistka z Auschwitz", "Sadystka z Auschwitz", "Krawcowe z Auschwitz", "Ocalona z Auschwitz", "Anioł życia z Auschwitz", "Kołysanka z Auschwitz", "Tajemnica z Auschwitz"... Poziom literacki i faktograficzny? Z tym bywa bardzo różnie. Zainteresowanie najwyraźniej nie maleje, bo ciągle premiery mają kolejne podobne pozycje.

Współcześnie bardzo często na okładce można też znaleźć wspólny mianownik: pasy kojarzące się z więziennymi uniformami, które musieli nosić ludzie przetrzymywani i zabijani w obozie. Czornyj przy promowaniu swoich książek "obozowych" poszedł jednak o krok dalej - na okładce jego nowej książki znajdziemy pasy, drut kolczasty, krew i zdjęcie Mengele, ale przy promocji "Kata" także sam pisarz postanowił zapozować przed aparatem. Przybrał pozy, które miały nawiązywać do zdjęć "bohatera".

Szczególnie ostro na taką formę promocji zareagował inny pisarz, Jakub Ćwiek. "To poziom zbydlęcenia, który ciężko mi nawet skomentować" - napisał, publikując przy okazji wpisu dotyczącego książki o Mengele zdjęcie, na którym pisarz miał stylizować się na Amona Götha, austriackiego zbrodniarza wojennego, m.in. komendanta obozu koncentracyjnego Płaszów oraz likwidatora gett żydowskich w Krakowie i Tarnowie. "To autentycznie sprawia wrażenie jakby Max Czornyj znalazł w tym pisaniu sposób na eksponowanie swoich nieakceptowalnych społecznie skłonności. Jakby to była jakaś forma znalezienia ujścia dla skrajnego, przerażającego mroku, który nim targa i go podnieca. Jedno jest pewne — ten człowiek zdecydowanie przekracza granice. I to nie tylko dobrego smaku" - pisze Ćwiek, który wcześniej w tym samym poście zauważył: "I nie zrozumcie mnie źle — przeczytałem mnóstwo książek pełnych okrucieństwa, przedstawionego w sposób boleśnie plastyczny. Widziałem od cholery krwawych filmów, grałem w gry. Trudno mnie nazwać człowiekiem nadwrażliwym. Ale jest w personie Maksa Czornyja coś skrajnie odrażającego i niepokojącego zarazem. Ot na przykład to, że z uporem maniaka pisze tak wiele swoich książek z perspektywy okrutnych krwawych zbrodniarzy. Że fantazjując o tych strasznościach, jakim się oddawali, oddaje je z taką fanowską pieczołowitością. Ktoś powie, że to taka konwencja. Ale bądźmy świadomi, że to, o czym piszemy i przede wszystkim w jaki sposób, na czym skupiamy się w naszej prozie, bardzo mocno o nas świadczy".

W tym i zamieszczonym także jeszcze w marcu kolejnym poście Ćwiek pisze także o sposobie, w jaki Czornyj mówi o swoich książkach: "święta z 'Katem z Płaszowa' zapowiadają się apetycznie, bo to bardzo 'mięsna' książka. I pyta czytelników jak podobała się 'przygoda'". W komentarzu pod postem Czornyj zareagował, odnosząc się przede wszystkim do kwestii oryginalnego zdjęcia, które miało być związane z filmem "Lista Schindlera".. "Jest na nim inny słynny nazista - Ralph Fiennes, nie Amon Göth. Jednak podążając za logiką postu, twórca fantastyki musi żywić się fantastyczną konfabulacją... Aby poznać mój stosunek do tematu, wystarczyłoby przeczytać posłowie" - napisał Czornyj. W rozmowie z Onetem dr Wanda Witek-Malicka z Centrum Badań Muzeum Auschwitz. już wtedy nazwała to zdjęcie skandalicznym. "... dowodzi nie tylko braku zrozumienia historii, ale również braku wyczucia, empatii i szacunku dla ofiar. Głęboko niepokoi mnie myśl, że autor - który nie widzi w takiej formie promocji niczego niestosownego - kształtuje w ten sposób wrażliwość i świadomość swoich czytelników" - powiedziała.

Wydawnictwo wydało w sprawie oświadczenie. Pisze, że wydane przez nie książki tego autora "ukazują wprost koszmar totalitaryzmu, opowiadają się zawsze przeciwko złu, a autor staje po stronie ofiar. Zachęcamy do zapoznania się z twórczością tego autora wydaną przez nasze Wydawnictwo. Ufamy, że po przeczytaniu książek każdy z Państwa będzie miał podobną jak my ocenę twórczości Pana Maksa Czornyja".

Wydawnictwo próbuje zatem odpowiedzieć na zarzuty o to, że pisanie w pierwszej osobie i czasie teraźniejszym o wstrząsających wydarzeniach (a także, jak się okazuje, tym co powstało w wyobraźni Czornyja), nie ma wpływu na szacunek wobec ofiar. Taka krytyka pojawia się zresztą coraz częściej pod adresem zarówno twórców literatury obozowej, jak i także np. zajmujących się tematyką true crime. W rozmowie z Gazeta.pl zastanawiał się nad tym choćby Wojciech Chmielarz, autor kryminałów i thrillerów, autor podcastu "Zbrodnia na poniedziałek". Stwierdził, że coraz częściej takie rozważania pojawiają się zarówno u niego, jak i koleżanek oraz kolegów z branży.


Użytkownik: fugare 07.04.2023 11:20 napisał(a):
Odpowiedź na: https://kultura.gazeta.pl... | reniferze
Zgadzam się z postawionymi zarzutami, przynajmniej tymi dotyczącymi promocji, a może antypromocji, bo tak reklamowanej książki z pewnością nie kupię, ani nie będę chciała czytać. Dobrze wpisuje się w dyskusję recenzja Jak zarobić na martyrologii? i to chyba właściwie podsumowanie.
Użytkownik: Monika.W 08.04.2023 08:32 napisał(a):
Odpowiedź na: Zgadzam się z postawionym... | fugare
Meszuge w recenzji napisał: "Najciekawszy wydaje się tytuł, który magicznym „Auschwitz” przyciąga pewnego typu czytelników, jak muchy do… lepu."
I chyba rzeczywiście o to chodzi.

Trochę poczytałam o "tych" książkach - "tych" = w tytule Auschwitz. Jak dla mnie - czysta komercja, moda, itp. Omijał mnie na szczęście ten trend w literaturze, nie miałam pojęcia, ile tego jest. Szczerze się zdziwiłam, gdy zobaczyłam, że "Tatuażysta z Auschwitz" ma aż 600 ocen na Biblionetce, większość bardzo wysokich.
Była moda na wampiry, jest na Auschwitz, będzie na coś kolejnego. Problem w tym, że zarabianie na wampirach jest dopuszczalne, zaś na obozach koncentracyjnych - już nie. Według mnie to jest po prostu nieetyczne. Ale kogo to obchodzi???
Oburzenie Ćwika czy Muzeum w Auschwitz jest w pełni zasadne. Najgorsze jest jednak to - że ono tylko zwiększy sprzedaż i zasięgi. Taki to świat mamy.
Użytkownik: Raptusiewicz 07.04.2023 19:37 napisał(a):
Odpowiedź na: https://kultura.gazeta.pl... | reniferze
Właśnie czytam Ciemniejący wiek: O niszczeniu świata klasycznego przez chrześcijan (Nixey Catherine), i tam autorka pisze o tym, jak bardzo popularna była w średniowieczu Złota legenda (Voragine Jakub de), najprawdopodobniej, jak sądzę, z powodu opisów makabrycznych tortur. Więc chyba ludzkość niewiele się zmienia ;)

Też mnie martwi ten wysyp literatury pop-obozowej, zwłaszcza, że te historie to chyba zwykle romanse, tak jakby obóz był dobrym miejscem na miłość romantyczną. Szałamow twierdził, że w obozach się nie zawiera przyjaźni.
Legenda
  • - książka oceniona przez Ciebie - najedź na ikonę przy książce aby zobaczyć ocenę
  • - do książki dodano opisy lub recenzje
  • - książka dostępna w naszej księgarni
  • - książka dostępna u innych użytkowników (wymiana, kupno)
  • - książka znajduje się w Twoim schowku
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: